Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

Kurczę, a ja wiecie, że mam mieszane uczucia? Moja teściowa też jest bardzo "anty" i ja przed narodzinami Franka doszłam do wniosku, że faktycznie jest w tym coś, dziecko nie powinno biegać z pistoletem, wzmacniać agresywnych zachowań itd.

Niedawno jednak przypomniałam sobie, że ja uwielbiałam się bić! Nie właśnie, żeby zrobić sobie krzywdę, ale przepychałam się z moimi kuzynami, przewalaliśmy się na ziemię, udawaliśmy karateków... Żadna koleżanka co prawda nie dołączyła, więc jestem chyba wyjątkiem  🤣 Ale rozumiem tę potrzebę chłopaków. Uwielbiałam także zabawę w poszukiwacza przygór (Tomb Raider, te sprawy), miałam kilka spluw z patyków i nawalałam "na niby". W ludzi też...

I kurczę nie jestem agresywna. Nie chcę nikogo zbić ani zabijać. Jestem oczywiście nadal dosyć choleryczną osobowością, więc nie zawsze jestem delikatna jak kwiatuszek. Jednak mój syn dorasta i nie mogę się już teraz tak łatwo zdecydować na to, żeby kategorycznie zabronić mu zabawy "niby" bronią. Dotąd nie miał, a wiem, że bardzo by chciał. Chodzi na jujitsu brazylijskie, które jest raczej formą obrony niż ataku (metoda rzutów i przytrzymań przeciwnika). Wydaje mi się, że podstawy moralne ma wpojone dość fajnie. Szczerze? Nie sądzę, żeby na tym etapie mu to szkodziło. Dorośli, którzy grają w GTA i rozjeżdżają w nim ludzi nie chcą przecież robić tego w realu. Choć ja zawsze miałam problem z tą grą, jeździłam zgodnie z przepisami  😂

Julie Czad i gratulacje!

No dobra, a teraz problem mam z corka.
Ala robi mi na zlosc. Np jak prosze, zeby sie pospieszyla, to specjalnie zwalnia, chodzi wolno po schodach, robi wszystko dwa razy wolniej.
Oczywiscie robi o w momencie, gdy serio mi sie spieszy, wiec trudno mi opanowac emocje. Jakis pomysl?
W sumie teraz sobie przypomnialam, ze pomoglo kiedys, ze wyszlam z domu bez niej, ale wydaje mi sie to strasznie stresujace...


Przepraszam, to absolutnie nie złośliwość tylko przypominam sobie siebie z dzieciństwa: Czy Ty jesteś pewna, że to jest na złość? Często dzieci w sytuacji dużego napięcia i popędzania się "zacinają". Mogą wtedy nie móc zebrać się i działać szybciej, w skrajnych przypadkach nawet robić czegokolwiek. Wiem, że dorosłemu wydaje się to czasem niemożliwe. Ja do tej pory pamiętam chwile paraliżu jak ktoś dorosły czegoś ode mnie gwałtownie chciał.
Julie ja co do łuku i kuszy mam mieszane uczucia, nawet ostatnio myślałam o uczeniu Mlodego strzelania z kuszy, ale gryzie mi się to właśnie z awersją do wszelkich zabaw w "wojnę". Muszę wewnętrznie się z tym ułożyć. Sama strzelałam i strzelanie sportowe do mnie przemawia.

SzalonaBi ja nie Majek, ale mój 3,5latek doskonale wie jak zrobić komuś "na złość". Doskonale. Im bardziej się spieszę i nie skupiam na nim, tylko na zadaniu "wyjść z dzieckiem szybko" , tym bardziej potrafi spowolnić się aż do utraty umiejętności zakładania butów. Bywa też, tak jak piszesz, że jest zdenerwowany i "zatnie się" ale to jest zupełnie inny stan od tego kiedy to robi świadomie. Co ciekawe, doskonale wie, że to jest akcja typu "na złość matce odmrożę sobie uszy". Sprawdza teren.
majek   zwykle sobie żartuję
08 czerwca 2017 09:49
[quote author=majek link=topic=96073.msg2686847#msg2686847 date=1496824045]
No dobra, a teraz problem mam z corka.
Ala robi mi na zlosc. Np jak prosze, zeby sie pospieszyla, to specjalnie zwalnia, chodzi wolno po schodach, robi wszystko dwa razy wolniej.
Oczywiscie robi o w momencie, gdy serio mi sie spieszy, wiec trudno mi opanowac emocje. Jakis pomysl?
W sumie teraz sobie przypomnialam, ze pomoglo kiedys, ze wyszlam z domu bez niej, ale wydaje mi sie to strasznie stresujace...


Przepraszam, to absolutnie nie złośliwość tylko przypominam sobie siebie z dzieciństwa: Czy Ty jesteś pewna, że to jest na złość? Często dzieci w sytuacji dużego napięcia i popędzania się "zacinają". Mogą wtedy nie móc zebrać się i działać szybciej, w skrajnych przypadkach nawet robić czegokolwiek. Wiem, że dorosłemu wydaje się to czasem niemożliwe. Ja do tej pory pamiętam chwile paraliżu jak ktoś dorosły czegoś ode mnie gwałtownie chciał.
[/quote]

Hmm moze masz racje, zbyt gwaltownie chce. Ale to nie jest zadna nowosc, codziennie rano o 7:20 musimy wyjsc do szkoly.

Hmm moze masz racje, zbyt gwaltownie chce. Ale to nie jest zadna nowosc, codziennie rano o 7:20 musimy wyjsc do szkoly.


No i tu jest właśnie problem jak się śpieszyć nie śpiesząc się i będąc spokojnym... Ja osobiście nie umiem i u nas zwykle jest bieganie bez celu jak trzeba wyjść na czas. Na szczęście czasy odwożenia za nami - bywało ciężko.
A jakbyście się spóźniły - co wtedy? Może to by ją ruszyło a nie zostawiło takiej traumy? Wiem, pewnie potem jedziesz dalej, ale może przez kilka dni się da.
A takie spóźnienie to dobry przyczynek do późniejszej rozmowy "dlaczego tak się stało". Wtedy można wyczuć intencje dziecka i wspólnie pokombinować jak do tego nie dopuścić.
majek   zwykle sobie żartuję
09 czerwca 2017 09:51
Problem w tym, ze my sie spozniamy juz codziennie.
I problem w tym, ze ja je zawoze na tzw breakfast club. Czyli godzina przed zaczeciem lekcji dzieciaki przychodza do szkoly, moga sie bawic, potem w polowie (tzn po pol godz) jest sniadanie. To nie sa zajecia na konkretna godzine, bo rodzice moga podrzucac dzieci jak im wygodnie (np 15 minut przed rozpoczeciem zajec, a nie godzine). Jedyne konsekwencje tych spozniej ponosze ja, bo korek sie nagle zmienia na wiekszy (serio, jest wielka roznica, jak wyjde 10 minut pozniej) no i ja sie spozniam do pracy (i adekwatnie juz nie 10 minut tylko np 20, z powodu tego wiekszego korka. To ma potem caly ciag malych zdarzen, np nie mam miejsc pod moim biurem i musze parkowac dalej. Efekt jest taki ze przychodze zdyszana i wsciekla i spozniona).
Niestety jest 'kara' w postaci mojego gderania w samochodzie no i sie umawiamy, ze nastepnego dnia na pewno sie nie spoznimy. I moze faktycznie nastepnego dnia jest ok, ale juz na nastepny dzien znowu lipa, moje gderanie itd.

No nic, moja szefowa wciaz mowi, ze to wszystko ok, wiec moze powinnam wyluzowac.
majek, masz dwa wyjscia- albo przeczekac (na pewno jej to przejdzie, pewnie ma taki etap), albo tak jak pisalas- przeszkolic.
Ja na Twoim miejscu, jesli nie masz z tego powodu negatywnych konsekwencji w pracy, bym zagryzla zeby i przeczekala.
Zrobilam kontrolowane przeszkolenie corce w centrum handlowym, bo miala zwyczaj zarzucic focha i oddalic sie w nieznanym kierunku ( a ja z drugim maluchem 🙁) poskutkowalo na 100%, ale to duzy stres dla dziecka. Z tym, ze w sklepie/na ulicy to jest zwyczajnie niebezpieczne takie spylanie...

majek   zwykle sobie żartuję
09 czerwca 2017 10:48
Racje... Przeczekam, do wakacji niedaleko (choc nie tak niedaleko jak w PL), potem znowu wroca rozstrojone przez babcie i dziadka.
majek, a masz możliwość zostawić małą w szkole dłużej? Wytłumaczyć, że skoro spóźniasz się do pracy to musisz dłużej tam zostać i dlatego zobaczycie się później? Może wzrośnie jej motywacja - szybciej przyjdzie to szybciej wyjdzie?
majek   zwykle sobie żartuję
09 czerwca 2017 11:41
abre, ona bidna i tak ja odbiera opiekunka, bo ja wracam dwie - trzy godziny pozniej.
Ale mysle, ze to jest jakis pomysl. Mozemy sie gdzies spektakularnie spoznic i nie dotrzec na miejsce o czasie, co bedzie mialo odczuwalny skutek. . Np na pociag i gdzies nie dojechac, albo na prom (plywa tutaj taki niedaleko)... I patrzec jak odplywa.
Ja podejrzewam, że ona jeszcze nie rozumie zależności. Skoro się ciagle spóźniacie i właściwie dla niej to nic nie zmienia.
[quote author=majek link=topic=96073.msg2686847#msg2686847 date=1496824045]
Tomek wczoraj opowiedzial mi historie, jak to jego koledze podobno wyklul sie kurczak z jajka jak chcial zrobic jajecznie.
Wiec tlumacze, ze kura, kogut, jajko, ferma, kurnik itd.
Po pol godzinie slysze z gory... `Mamo, nie podoba mi sie ten jajkowy biznes`

No dobra, a teraz problem mam z corka.
Ala robi mi na zlosc. Np jak prosze, zeby sie pospieszyla, to specjalnie zwalnia, chodzi wolno po schodach, robi wszystko dwa razy wolniej.
Oczywiscie robi o w momencie, gdy serio mi sie spieszy, wiec trudno mi opanowac emocje. Jakis pomysl?
W sumie teraz sobie przypomnialam, ze pomoglo kiedys, ze wyszlam z domu bez niej, ale wydaje mi sie to strasznie stresujace...

[/quote]

U nas pomogła akcja jak ja się powoli ubierałam , kiedy dziecku się spieszyło.
A dokładniej chodziło o wesołe miasteczko. Myślałam że młody wyjdzie z siebie i stanie obok.

a moze jest jakis powod jej zachowania - moze cos sie dzieje w szkole wiec ociaga sie przed wyjsciem?
aszhar, Okrutne. Ale dobre. 😁  😀iabeł:
Julie, I działa. Nie byłam w stanie ( na tym konkretnym przykładzie ) wytłumaczyć dziecku ze się spieszę bo ( spóźnię się do pracy, zamkną mi sklep itp. ). Młody ubierał się wolno, przed wyjściem miał milion innych spraw do zrobienia, milion rzeczy do powiedzenia. Normalnie nie kumał bazy co oznacza spóźnić się na cos ważnego. Ale akcja z wesołym miasteczkiem ( jeszcze gadałam mu ze się spóźnimy i na bank złożą jego ulubiona karuzele ) podziałało. Od tego czasu ( a troche już minęło ) ubieranie się na szybko mamy opanowane.
Ja czasami gdy Gabryś jęczy i marudzi zaczynam go przedrzeźniać i też jęczeć. Wczoraj tak zrobiłam, uśmialiśmy się z tego, dogadaliśmy i cel został osiągnięty. 😉
majek   zwykle sobie żartuję
12 czerwca 2017 16:26
No dobra, dzisiaj rano postawilam po prostu na zakomunikowaniu, przy budzeniu, ze dzisiaj sie nie mozemy spoznic i ma wstac teraz, jak chce, zeby mama  sie nie zloscila. No i faktycznie sie udalo.

I chcialam napisac, ze ja mam anioly nie dzieci. Na weekend przyjechali do nas znajomi z corka o 10 mies. mlodsza niz Ala. Ona ciagle wyla. Wyla, ze nie moze odsunac krzesla, wyla, ze tata zamknal sie w toalecie, wyla, ze jogurtu nie moze otworzyc. Wszystko zaczynalo sie od placzu, zamiast prosby o pomoc. Moje dzieci patrzyly na nia jak na kosmite. A ja patrzylam na rodzicow jak na kosmitow.
I pomalowala mojej corce wszystkie lalki barbie markerami.  😵
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
13 czerwca 2017 07:40
majek, i jak na to zareagowala Ala, Ty i tamci rodzice? Bo tojest dla mnie jeden z trudniejszych tematow- niszczenie zabawek mojego dziecka (oczywiscie nie mowie o sytuacji gdzie podczas zabawy cos sie przypadkiem stalo) przez gosci. Czesto sa to zabawki ulubione, nowe i/albo co tu duzo mowic po prostu drogie.
majek   zwykle sobie żartuję
13 czerwca 2017 09:27
Rodzice zaczeli od 'przepraszam', z malym przekonaniem do corki, ze nie wolno. Potem do mnie, ze przeciez to tylko lalki. Na to ja, ze oczywiscie tylko lalki, ale moja corka zaraz nie bedzie sie chciala nimi bawic, bo brzydkie i chce nowe.
Kilka udalo mi sie mniej wiecej uratowac, odkupili dwie nowe (bo oryginalnie bylo ich chyba z 12. Mam lalki z uzywanca, w sumie moga miec wartosc kolekcjonerska 😉 )
Ja zrobilam pogadance ich corce, ze nie wolno niszczyc cudzych lalek i nazwano mnie ciocia gestapo, co sama podchwycilam i ustawialam wszystkie mlode po katach do konca ich pobytu.
Wlacznie z tlumaczeniem ich corce, ze nie wolno plakac bez powodu, bo za placz bez powodu sie dostaje lanie. Mozna plakac tylko jak jest powod (wiem, ze straszne, ale ja w moim domu chce odpoczywac a nie sluchac rykow obcych dzieci, zwlaszcza, ze rodzice nawet nie kiwna palcem, by rozwiazac problem)

Pojechali, rozstalismy sie w dobrych stusunkach. Nawet dostalam buziaczka od malej dziewczynki na do widzenia.

edit: zapomnialam. Umowilam sie z moja corka ze w weekend zrobimy wszystkim biednym lalkom (i koniom, bo one tez pomalowane) SPA, bedziemy zmywac mazaki, myc wlosy (sztuczne wlosy myje sie plynem do plukania tkanin) i szyc sukienki.
Nie moge sie doczekac.
majek, a ile Twoja córcia ma teraz lat?
majek   zwykle sobie żartuję
13 czerwca 2017 09:46
Moja Ala bedzie miala 6 w pazdzierniku. Ta dziewczynka ma 4 z duzym hakiem.
edit musialam poprawic

Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
13 czerwca 2017 09:54
majek - słaba sytuacja, słabi rodzice. Ale tekst, że za płakanie bez powodu dostaje się lanie - dla mnie poniżej czegokolwiek... Nie wiem czemu ludzie tak lubią straszyć dzieci... Ja rozumiem chęć zaznania ciszy i spokoju, ale jednak dla mnie takie teksty do dzieci są niedopuszczalne. W życiu nie pozwoliłabym żeby ktokolwiek tak powiedział do mojej córki.
Zgadzam się całkowicie. Reszta ok, trzeba zwrócić uwagę a nawet ustawić dzieciaka. Poza tym to maluch, który nie radzi sobie z emocjami - ona ma powody do płaczu, inaczej nie umie pokazać, że coś jest dla niej niekomfortowe/trudne.
majek   zwykle sobie żartuję
13 czerwca 2017 10:14
sorry, po 3 dniach darcia sie wnieboglosy z roznych bardzo blahych powodow i wymuszania wszsytkiego placzem mialam dosyc. Gdyby rodzice reagowali wczesniej albo w ogole by jakos reagowali to ja nie musialabym straszyc. To byl ostateczny tekst, ktory wreszcie zadzialal. Bo na moje wczesniejsze tlumaczenia i glaskanie po glowie reakcji nie bylo zadnej.

Macie racje, obym nie musiala sie tak zwracac do Waszych dzieci.  :kwiatek:

edit:
temat lania byl juz wiele razy walkowany i naprawde wierzci mi, ze ja nie bije dzieci. Moze raz Tomek dostal lekkiego klapsa w tylek jak byl totalnie nieznosny. Mysle ze teraz dzieki temu przynajmniej wie, co to jest i np nigdy nie zdrzylo mu sie (mojej corce tez) uderzyc innego dziecka ani np. psa (a mamy dwa male pieski w domu).


Majek - usiądź z dziecmi i powiedz im ze od dziś są nowe zasady. Wpiszcie je i niech przyłożą każdy odcisk palca (ty tez) -wpiszcie o nie spóźnianiu sie i nie naruszeniu itd. Naklej na lodowce i konsekwentnie wymagaj - podpisali - bedą sie stosować. To naprawdę działa. Bez mędzenia,  ze wyrzutów, poważnie ale na wesoło.
majek, a nie pomyślałaś o tym, że to dziecko prawdopodobnie nie uzyskiwało niczego w inny sposób niż darcie? Sama napisałaś, że rodzice nie reagowali. Ja nie szukałabym winy w dziecku chyba.
majek   zwykle sobie żartuję
13 czerwca 2017 13:27
Dodo, probowalam kiedys ten system z tabelka na lodowce w zwiazku z obowiazkami w domu. Po trzech dniach Tomek wykreslil jedna rzecz, inna przesunal dla taty i dopisal sobie cos innego. Dopisal date i podpisal sie, a mnie powiedzial, ze wprowadzono zmiany.  😁
Zreszta osoba ktora najbardziej wylamywala sie z tabelki byl moj maz.

Spoko, dzisiaj kolejny dzien gladko poszlo, obudzilam 10 minut wczesniej i chyba w zwiazku z tym, ze jest cieplej - jest mniej ubierania - jest szybciej.

Pok No dobra, wiem, ze tak jest. Ale co z tgeo, ze wiem? Mam edukowac rodzicow? Oni nie widzieli problemu.
Tabelka jest za trudna jak jest dużo obowiązków. Małymi krokami trzeba.
Majek, mnie tez zmrozilo na ten tekst. W takiej sytuacji mozna sprobowac zrobic tak:
- Aniu, widze ze jestes zla i placzesz bo nie mozesz otworzyc jogurtu? To moze byc wkurzajace! Co mozesz zrobic zeby ci sie to udalo?

Gwarantuje, ze w ciagu 30 sekund dziecko wymysli 3 rozwiązania, a jesli emocje sa za duze zeby wlaczyla myslenie, to mozna:
- na Twoim miejscu poprosilabym tate/mame/Ale/ciocie zeby mi pomogly. Poszlabym i powiedziala (i demonstrujesz spokojnym glosem): "ciociuu, czy mozesz mi otworzyc jogurt?"  Sprobujesz tak nastepnym razem? 

Temu dziecku moze brakowac umiejetnosci rozwiazywania problematycznych sytuacji, moga je zalewac w takich momentach emocje i tym bardziej nie ma dostepu do swojego mozgu. Jak mu pokazemy ze rozumiemy co sie z nim dzieje (bo widac ze frustracja jest na poziomie milion) plus zamodelujemy mu rozwiazanie, faktycznie pomozemy dzieciakowi, a nie sprawimy, ze sie zamknie i tylko skieruje swoje emocje do wewnatrz ze strachu.

Za to fajnie rozwiazalas sprawe ze spoznia jem (mimo podpowiedzi :> ). Dla mnie to jest wlasnie super odkrycie zeby odwolywac sie do swoich granic a nie narzucac dziecku jakies sztuczne (nie wolno, niegrzecznie jest... bla bla), tylko tal jak Ty: naprawde sie wkurze jak sie znow spoznimy, wiec zrob tak zebysmy byly o czasie prosze. Plus ja bym pomyslala o budzeniu jej wczesniej, obie byscie mialy wiekszy luz i spedzaly poranka zirytowane.
majek   zwykle sobie żartuję
13 czerwca 2017 14:03
Dzionka, masz racje.
Niestety kazde moje proby rozmowy tylko nasilaly placz.

Ja sie nie nadaje do tego...Ale sprobuje. Dzieki
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się