Wilki prawda i mity

Ktoś popełnił błąd . Takie błędy się zdarzają , mi też nieraz konie poszły w długą ,ale na Boga nie można mieć pretensji do wilków że z żarły rocznego źrebaka samotnie przez kilka dni pętającego się po lesie. Pretensje można mieć tylko do siebie. Nikt nawet z najbardziej ortodoksyjnych obrońców wilków nie neguje faktu że są one drapieżnikami .
Luna nie wiem jak byś kochała swego konia to nie zmieni to faktu że dla wilka jest to tylko dawka protein łatwiej , lub trudniej dostępnych. Więc jak kochasz swojego konika , to twoim zadaniem jest zadbanie żeby nie stał się tylko dawką protein . A jak nie wyjdzie to pretensje do siebie , a nie do świata . Koń dawką protein może  stać się z wielu przyczyn. bo wystarczy że padnie to go na proteiny przerobią tylko nie wilki go  zjedzą,a lisy na fermach.  Za ostry atak kolki zakończony padnięciem będziesz winiła lisy czy siebie .
Żeby mieć 100% pewności to trzeba by było mieszkać w tytanowej wolierze. Gdyby każdy taki incydent był winą posiadacza zwierzęcia, nikt nie wypłacałby za to odszkodowania.
Naprawdę nie rozumiem podejścia w stylu "Wilk już taki jest, jak ci zagryzł zwierzę to twoja sprawa, twoja wina i trudno".

Ludzie mają pogrodzone tereny i bywa, że dziki takie ogrodzenie zniszczą bo mają chrapkę na warzywka. Przez takie zniszczone ogrodzenie wilk, lis czy cokolwiek innego może przejść. Wtedy to też jest wina właściciela że nie zatrudnia ochrony z monitoringiem wzdłuż całego terenu?

Moje zwierzaki nie szwędają się po lesie. Codziennie sprawdzam stan ogrodzenia. Każde szczekanie psów, rżenie konia, wygania mnie z domu i sprawdzam czy wszystko jest ok. Ogrodzenia są uwidocznione dla zwierzyny białymi tasiemkami. Ale wiem że nie każdy tak może, a są również ziemie tak rozległe że potrzeba by było oddziału wojska by wszystko zabezpieczyć i dopilnować.

Zresztą mimo wszystkich starań moje też ostatnio wyłaziły po nocach. Gdyby coś im się stało, to najbardziej w doopie bym miała ile dostanę odszkodowania za straty lub grzywny za niedopilnowanie koni.

A ja pozwolę sobie na cytat:
"W czwartek na wieczorne karmienie nie mogliśmy zgonić z pastwiska roczniaków. Jak się okazało - przerwały ogrodzenie i uciekły. Natychmiast zaczęliśmy je lapać, jednak one na widok człowieka, konia czy samochodu reagowały paniczną ucieczką. "

Gdzie tutaj wina właściciela? Takie rzeczy się zdarzają bo nikt nie grodzi pastwisk pięciometrowym murem i raczej nie należy szukać winnych.
Jak dziecko zagonionej matce już trójki, która na chwilę się odwróciła,bo zobaczyła na straganie tańsze jajka wbiegnie nagle na ulice wprost pod jadący prawidłowo autobus . To czyja  wina  ❓
Oby się tobie i nikomu w twojej rodzinie nigdy nie przytrafiło nic podobnego, naprawdę. Zagryzionego konia również ci nie życzę choć wiem że nieco ostrożniej rozdzielałbyś wówczas winy.

A jeśli takie dziecko, idąc z matką za rękę, złapie z ciekawości za pobite szkło i przetnie sobie żyły? To czyja to wina? Matki? Nieświadomego dziecka? Szkła? Kogoś komu upadła butelka?

Masz konie, zabierasz je do lasu. No przecież nie uwierzę że nigdy żaden nie zrobił czegoś nieoczekiwanego, nie zniknął ci z oczu ani nie pokazał humorów.
Nie uwierzę też, że jak puszczasz konie na pastwisko, to za nimi biegną psy pasterskie a pracownicy pilnują ogrodzenia dookoła. Ani że masz przy każdej żerdzi system alarmowy 😉

Próbujesz udowodnić że to nie była wina wilka. Nikt nie nakłada tu na wilka żadnej winy. Obwinianie właściciela o to że konie przełamały ogrodzenie też nie jest ma miejscu. Miał je przywiązać na metrowych linkach? Ale winny, czy nie, wilk okazał się groźny dla konia. I takie są fakty.

Tak więc grodzenie grodzeniem, ale tam gdzie jest wilk i są konie, tam jest ryzyko że wilk koniowi zrobi krzywdę. A gdy stadko wilków zasmakuje w łatwym pożywieniu, to nie wytłumaczysz im że to nieładnie i powinny odejść. I moje pytanie brzmi: Co wtedy?
edzia69   Kolorowe jest piękne!
24 września 2015 07:37
Niesobia zmienia front. Od poczatkowej absolutnej negacji faktu, ze wilki pozerajá zwierzeta gospodarskie przeszedl do zdania, ze jak wilk zjada ciele, czy xrebaka to gospodarz sam sobie winien. Luno ty Niesobii nie zyczysz, a ja pomalu zaczynam. Niech mu zazra zrebaka dowie sie dlaczego ludzie moga miec obawy i jak to smakuje. Widok pokawalkowanego zwierzaka.
Ps. Moze ktos wie jak naprawic klawiature? tric shif+alt nie zadzialal
[quote author=Luna_s20 link=topic=98111.msg2424780#msg2424780 date=1443040443]
Żeby mieć 100% pewności to trzeba by było mieszkać w tytanowej wolierze. Gdyby każdy taki incydent był winą posiadacza zwierzęcia, nikt nie wypłacałby za to odszkodowania.
Naprawdę nie rozumiem podejścia w stylu "Wilk już taki jest, jak ci zagryzł zwierzę to twoja sprawa, twoja wina i trudno".

Ludzie mają pogrodzone tereny i bywa, że dziki takie ogrodzenie zniszczą bo mają chrapkę na warzywka. Przez takie zniszczone ogrodzenie wilk, lis czy cokolwiek innego może przejść. Wtedy to też jest wina właściciela że nie zatrudnia ochrony z monitoringiem wzdłuż całego terenu?

Moje zwierzaki nie szwędają się po lesie. Codziennie sprawdzam stan ogrodzenia. Każde szczekanie psów, rżenie konia, wygania mnie z domu i sprawdzam czy wszystko jest ok. Ogrodzenia są uwidocznione dla zwierzyny białymi tasiemkami. Ale wiem że nie każdy tak może, a są również ziemie tak rozległe że potrzeba by było oddziału wojska by wszystko zabezpieczyć i dopilnować.

Zresztą mimo wszystkich starań moje też ostatnio wyłaziły po nocach. Gdyby coś im się stało, to najbardziej w doopie bym miała ile dostanę odszkodowania za straty lub grzywny za niedopilnowanie koni.

A ja pozwolę sobie na cytat:
"W czwartek na wieczorne karmienie nie mogliśmy zgonić z pastwiska roczniaków. Jak się okazało - przerwały ogrodzenie i uciekły. Natychmiast zaczęliśmy je lapać, jednak one na widok człowieka, konia czy samochodu reagowały paniczną ucieczką. "

Gdzie tutaj wina właściciela? Takie rzeczy się zdarzają bo nikt nie grodzi pastwisk pięciometrowym murem i raczej nie należy szukać winnych.
[/quote]

Oczywiście, że winę ponosi właściciel. Nawet jak koń zrobi podkop pod 5-ciometrowym murem. Byłam świadkiem w sądzie w sprawie przeciwko znajomemu, którego klacz wyrwała się na zawodach (okiełznana), przeleciała przez całą wieś, wleciała do lasu i prosto z lasu wpadła na drogę szybkiego ruchu pod TIRa. Gdyby to była osobówka to mogłoby się gorzej skończyć. I dla kierowcy/pasażerów i dla właściciela konia.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
24 września 2015 09:14
edzia69 ale wilki nie zjadły roczniaka na pastwisku czy na terenie gospodarstwa, tylko jak latał samopas po lesie. Każdy drapieżnik by go zjadł jak by się na niego natknął.
No bo w naszym prawie zawsze musi być winny, a zdarzenia losowe nie istnieją. A ja nie pytałam kto ewentualnie dostanie po pysku(wiadomo że ten kto może bo jest pod ręką) tylko czym zawinił właściciel. Naprawdę trudno mieć do niego pretensje że konie wymyśliły głupi pomysł.
edzia69   Kolorowe jest piękne!
24 września 2015 09:54
Tamten źrebak zagubił się w lesie, inna sytuacja. Dziś rano na FB dostałam wpis, SK Narusa o kilku zabitych cielętach, pożartym kucyku. Rzecz się dzieje w odległości 50 m od zabudowań.
Faza:
Coś się tak uparła na te psy - w kieleckiem obstawiam 10:1 że to są mieszańce chartów ciągle jeszcze popularne w w tym rejonie. A wilki to trawę jedzą i mlekiem popijają?
tiiaa a wszystko popijają kawa.

Nie poprostu nie lubię siania paniką przed wilkiem,że on taki starszny ,że zabija konie , krowy i coś tam jeszcze i to 50 metrów od zabudowań.
edzia69   Kolorowe jest piękne!
24 września 2015 13:21
Ja też nie lubię i w zasadzie to powinnam mieć w nosie co wilki wyczyniają w innych gospodarstwach. Na szczęście mieszkam na wyspie, dużej jak na Polskę, ale stosunkowo małej jak na potrzeby wilka i od zwierząt tych oddziela mnie kapryśna rzeka Dziwna. Mało prawdopodobne, aby wilki sforsowały most, który nawet w nocy jest rzęsiście oświetlony i panuje na nim stosunkowo duży ruch. Niebezpieczne wody Dziwnej powinny dość skutecznie ochronić nas przed nimi. O ile nikt ich nie zawlecze na wyspę jak to się stało z bobrami to raczej mi nic zjeść nie powinny. Tym niemniej nie mam ochoty zmuszać moich zwierząt hodowlanych do drastycznego pogorszenia warunków w jakich żyją z powodu cudzego kaprysu i nadmiaru drapieżników w Polsce. Przypadek bobrów, które rujnują i tak już kiepską meliorację u nas, plus łosi i dzików, nad którymi nikt nie ma kontroli pozwalają mi uważać, że zanim ktoś ogarnie temat i przepchnie odpowiednie ustawy, to strach będzie do lasu wyjść. Mieszkamy bowiem w Polsce, dziwnym kraju za morzem [tak o nas mówią Duńczycy], gdzie obywatel jest na samym końcu w kolejce petentów do zaspokojenia potrzeb.

A ja pozwolę sobie na cytat:
"W czwartek na wieczorne karmienie nie mogliśmy zgonić z pastwiska roczniaków. Jak się okazało - przerwały ogrodzenie i uciekły. Natychmiast zaczęliśmy je lapać, jednak one na widok człowieka, konia czy samochodu reagowały paniczną ucieczką. "

Gdzie tutaj wina właściciela? Takie rzeczy się zdarzają bo nikt nie grodzi pastwisk pięciometrowym murem i raczej nie należy szukać winnych.
[/quote]

ano wina jest, bo nie gania się z tyłu, za uciekającymi końmi. Będą jeszcze bardziej uciekały. Chyba logiczne?. Nieraz na rekonstrukcjach widziałem takie obrazki, że jeździec gonił klometrami za uciekającym koniem. Nie miał szans go dogonić. Ale koń pozostawiony, sam wracał.
Kolega mieszka w Parku Narodowym, 5 km od najbliższej wioski. Słyszy wycie wilków naprzemiennie z rykowiskiem jeleni. Nie wiem czemu jeszcze tam mieszka. Chyba nie czyta re-volty.
Pewnie jak by poczytał to wypier by kompa za okno i poszedł by dalej słuchać jeleni i wilków. J tylko na zdrowie by mu to wyszło . Zaczynam przeklinać dzień kiedy palce na klawiaturę położyłem .  😤
Przecież skoro koni SZUKALI rlto nie wiedzieli czy są za nimi czy przed nimi. A co stało się z zostawionym koniem czytamy później. Zdarzenia mają to do siebie ze po fakcie zawsze znajdą się głosy co można było zrobić lepiej, ale w trakcie ludzie często panikują i działają odruchowo.
Luna problem z prowadza się do tego w ratownictwie żeby nie działać impulsywnie tylko merytorycznie . Nie jakie doświadczenie w tym temacie posiadam .
Tamten źrebak zagubił się w lesie, inna sytuacja. Dziś rano na FB dostałam wpis, SK Narusa o kilku zabitych cielętach, pożartym kucyku. Rzecz się dzieje w odległości 50 m od zabudowań.


To jest nic, znajomy strażnik leśny( Puszcza Augustowska), opowiadał mi ,że widział którejś zimy, jak wilki, jego własnego psa zjadły do słownie w locie, w obrębie zabudowań, nie zdążył nawet złapać za dubeltówkę :/  W zeszłym roku, dzwoniła do mnie pani, że chciała by kupić posokowca ode mnie, ale boi się, że  wilki zjedzą jej następnego psa (  mieszka w lesie w pobliżu Torunia). Wilki są już praktycznie w każdym zalesionym zakątku Polski, ostatnio pojawiły się nawet w tak niedużym kompleksie leśnym jakim jest leśnictwo Rejna pod Inowrocławiem . W tym układzie, czymś te zwierzęta muszą się żywić, i zapewniam , nie są to jagody, ani inne owoce leśne  😉

PS. Polecam do przeczytania książkę J.Londona ,,Biały Kieł"  , głodny wilk i człowiekiem nie pogardzi 😉
Raz do roku znajduje jakiegoś młodego psa myśliwskiego który nawiał myśliwemu . Taki zagubiony piesek myśliwski jest dla wilka konkurentem , przy stole a nie składnikiem diety  i dlatego wilk rozprawia się z nim szybciutko, jak tylko wyczuje go w swoim  rewirze. Kiedyś jak nie było wilków myśliwi strzelali do bez pańskich psów . Proponuje wszystkim paranoikom lepiej pilnować swoich zwierząt . Dzieci też puszczacie samopas . Las nie jest miejscem dla waszych piesków ,koników , cielaczków . Psa w lesie według  prawa trzeba mieć na smyczy i w kagańcu .Ja też się do tego nie stosuję , ale jak coś się stanie to też będę miał pretensje do siebie a nie dzikiej przyrody .
Ale wilk też jakiś rozum ma, jak zrozumie że ma pod nosem żarcie które zawsze jest i łatwo je upolować, nie będzie ganiał kilometrów szukając wyzwań. A jak do tego zauważy że jest bezkarny... Myślę że tego boją się ludzie, a nie tego że coś ich zje na grzybach.
Raz do roku znajduje jakiegoś młodego psa myśliwskiego który nawiał myśliwemu . Taki zagubiony piesek myśliwski jest dla wilka konkurentem , przy stole a nie składnikiem diety  i dlatego wilk rozprawia się z nim szybciutko, jak tylko wyczuje go w swoim  rewirze. Kiedyś jak nie było wilków myśliwi strzelali do bez pańskich psów . Proponuje wszystkim paranoikom lepiej pilnować swoich zwierząt . Dzieci też puszczacie samopas . Las nie jest miejscem dla waszych piesków ,koników , cielaczków . Psa w lesie według  prawa trzeba mieć na smyczy i w kagańcu .Ja też się do tego nie stosuję , ale jak coś się stanie to też będę miał pretensje do siebie a nie dzikiej przyrody .


Na paranoika, to najbardziej wyglądasz tu ty :/
Pies, którego znajomemu zjadły wilki, był na łańcuchu przy budzie, w obrębie gospodarstwa :/
odnosnie psów zagryzanych na łańcuchach- nasz leśniczy mowil, ze wilki zagryzają psy w momencie kiedy "przejmują", zasiedlają jakis rewir zywieniowy. a nie dla zasady.
u mnie w lasach strzelają do luzem biegających psów, wilki są, sama widzialam ślady, 200 metrow od domu, slyszalam w nocy bardzo blisko wycie, znalazlam rozczlonkowaną sarnę.
podobno jedyną ochroną przed wilkiem, jest rozwieszenie tzw FLAR, czyli gęsto powieszonych czerwonych tasiemek. podobno (ale nie wiadomo dlaczego) wilki nie przejdą przez takie ogrodzenie, bo sie boją.
Nie wierze aby wilk podchodził tak blisko zabudowań a poza tym może wreszcie rolnicy przestaną trzymać psy na łańcuchach.Taki pies nie może sie bronić , nie może uciec ,schować sie itp
iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
27 września 2015 07:41
Jezu jak mnie wkurza stwierdzenie, że rolnicy trzymają psy na łańcuchach jakby to tylko oni  😤  Ja widuję psy na łańcuchach w miasteczkach, nawet po dużymi miastami je widzę  😤
Sory za  🚫 ale musiałam.
iwona9208, Po jakie licho w mieście trzymać psa na łąńcuchu? Miejskie posesje zawsze są ogrodzone, najczęściej z domofonem przy bramce, a jest takie zagęszczenie ludzi, aut i zjawisk że pies "przy domu żeby pilnował" mija się z celem, bo i tak będzie szczekał cały dzień (za dużo bodźców), co zresztą czy z łańcucha czy z ogrodu słychać tak samo. Zresztą, w mieście nieco inaczej psy są wychowywane i trudno znaleźć takie, które muszą być na łańcuchu bo bez niego poduszą kaczki, wyjedzą jajka, pójdą do lasu i zagryzą listonosza.

Faza, proszę ciebie... A dlaczego wilk miałby nie podchodzić blisko zabudowań? Kto mu w tym przeszkodzi? I ile dowodów, w tym w postaci martwych zwierząt, potrzeba by miłośnicy wilka uznali, że jednak wilk jest w stanie podejść do zabudowań?
Sama widziałam dokument bieszczadzki w którym wilk nie mogąc upolować pokąsał dotkliwie zwierzę za ogrodzeniem, znajdujące się w podwórzu. Ludzie robią zdjęcia śladów na swoich terenach, nawet zdjęcia wilczych łupów, w tym własnych zagryzionych zwierząt. Który pies dopadając np cielaka, kozę, konia, pożre go w jeden poranek tak, że zostanie tylko łeb z kręgosłupem? Ile, i do jakiego stopnia głodnych psów by było potrzebnych? A na kilka takich cielaków to musiałoby być naprawdę spore stado zdziczałych psów,

Nie przeczę że takie psy też potrafią poczynić rózne szkody, ale raczej od zdziczenia nie zwiększa im się nacisk w szczęce, ani nie rosną im w szerz łapy.

Poza tym zgodzę się że wtargnęliśmy w ich rewiry, ale to jest właśnie argument potwierdzający to, że wilk musi przywyknąć do obecności człowieka w przyrodzie, i nie może go unikać całkowicie.
Obrzeża osiedli graniczą z lasami, wsie nie stanowią już 3 domków gdzieś przy drodze, obszarów czysto leśnych gdzie wilk może czuć się swobodnie na dużym obszarze dziczy jest jak na lekarstwo. Wszędzie są ślady bytności człowieka. Ogrodzenia, urządzenia, przedmioty, drogi, odpady. Wszystko pozostawione z zapachem człowieka, do którego wilk przywyka jako do elementu swojego otoczenia. I jak każde zwierzę uczy się sobie radzić w takich warunkach, jakie zastał.

I dlatego właśnie, gdy wilki zauważą (a kiedyś w końcu zauważą) że są bezkarne, będą się posuwać coraz dalej ze swoimi atakami, które już są częste. I udowodnione.

Gdyby z powodu ataku wilka ginęło 10 zwierząt rocznie, można by to było uznać za przypadkowe incydenty. Najgorsze jest to, że zanim faktycznie zacznie się przeciwdziałać tym atakom, przez zbędną ostrożność w świeżym temacie, raz że będzie już za późno bo wilkom w wielu rejonach takie ataki wejdą w nawyk, a dwa że będzie potrzeba o wiele więcej tragedii hodowców i posiadaczy zwierząt.

Nie zrozumcie mnie źle, nie sieję zbędnej paniki. Po prostu jestem zwolenniczką zdrowego rozsądku i podchodzenia do spraw jakimi one są. Jeśli są ataki na zwierzęta gospodarskie, trzeba temu przeciwdziałać.
iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
27 września 2015 11:44
Przecież ślepa nie jestem. Np w pseudohodowlach trzymają psy na łańcuchach i Ci ludzie nie mają nic wspólnego z rolnictwem.
(....) już się nie odezwę w tym temacie
[quote author=Luna_s20 link=topic=98111.msg2426472#msg2426472 date=1443344521]
Poza tym zgodzę się że wtargnęliśmy w ich rewiry, ale to jest właśnie argument potwierdzający to, że wilk musi przywyknąć do obecności człowieka w przyrodzie, i nie może go unikać całkowicie.
[/quote]

Brzmi to trochę, jakby człowiek był najważniejszy i w imię tego, wszystko na tym bożym świecie musi się do niego dostosować. No nie wiem, czy takie podejście w końcu nie zgubi człowieka...
Rzeczywiście czas kończyć .poczekamy jak przez wilki  dzieci z łóżeczek zaczną znikać. Widać las i dzika przyroda  nie dla każdego . Szkoda sobie język strzępić .
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się