Hej! Każdemu zdarzają się błędy, nie ma jeźdźców w stu procentach idealnych i idealnych książkowych koni. Właśnie doszłam do tego, że nie ma czegoś takiego jak dosiad pasujący w każdym momencie. Konie są różne, potrzebują różnych sygnałów a my mamy jedynie kierować się jak najbliżej wzorca prawidłowego dosiadu. 🙂
Postanowiłam, skoczyłam, dałam radę i się nie zabiłam.
Taaak. Tyle czasu zajęło mi przełamanie się do szalonej wysokości 100cm.. a wyglądało to zupełnie inaczej niż się spodziewałam.
Skaczę sobie te 70 cm na treningu, jest fajnie, wyluzowana nawet jestem.. nie łapię za dużych spin jak mam to zwykle bo już jest "wooow, skaczemy! 😜".
I już nie patrzyłam co tam mi Trenerka ustawia.. najeżdżam, patrzę.. coś większe te 70 cm. Koń galopuje do przodu, mija czas na podjęcie decyzji, zdziwiona po prostu skoczyłam co ustawione. 😉
I nie poczułam żadnej różnicy, żaaaadnej!
Myślałam, że ten metr będzie owiany jakąś chwałą, że od teraz zaczynają się skoki dopiero. Guzik. Z siodła nie poczułam żadnej różnicy. Nie było w nim nic nadzwyczajnego. No może po za wysokością, która dla mnie była wow. I mimo, że jak już mnie informował ktoś, że skoczyłam więcej niż się spodziewałam kolejny raz najechałam bez strachu. Może gorzej technicznie ale.. głowa wreszcie się trochę odblokowała !
No i oto dowód:
[img]
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/15109440_1323737894365667_3501356634478878019_n.jpg?oh=388dc338a3cd46795d509361b83dbb5d&oe=588B6B9C[/img]