kuć czy nie kuć?

[quote author=A+A link=topic=209.msg124036#msg124036 date=1229637068]
szczególnie jak wykonuję kilka kroków na własnych nogach (też chodzimy z piętki, zauważyliście? 😉)


dea, ale wiesz gdzie u konia (anatomicznie) jest nasza pięta ?  😅
[/quote]

Nasza pięta jest taką samą piętą jak u konia , z tym że jest ona dużo bliżej  stawu skokowego niż u konia.

Skoro chcesz mówić o konkretnej anatomii to musisz używać anatomicznych nazw

pięta u nas - to tylna częśc stopy - która jest podporą naszego ciała i to na niej chodzimy
pięta u konia - to rownież tylna część podpory na której koń chodzi czyli kopyta 

ogólnie jest to jedno i to samo i do tego samego służy

pies tez ma pięć palców a chodzi tak samo jak koń, ma pięte w tym samym miejscu co koń i staw skokowy również na takiej samej wysokości - czy jest to jeden palec czy pięć , to znaczenia nie ma , pięta ma  zawsze takie samo zadanie , funkcje i nie ważne czy staw skokowy jest bliżej tej pięty czy dalej.

czyli jeszcze raz - anatomicznie nasza pięta to jest to samo co piętka u konia i w tym samym też miejscu się znajduje czyli w tylnej części podpory (części ciała , która styka sie bezpośrednio z podłożem w czasie stania, ruchu )
dea w szpilkach czy bez i tak najpierw stawia sie pięte , ja nie chodze w szpilkach i zawsze sie zastanawiam jak te kobiety sobie nóg nie wyłamią  👍

Nasza pięta jest taką samą piętą jak u konia , z tym że jest ona dużo bliżej  stawu skokowego niż u konia.

Skoro chcesz mówić o konkretnej anatomii to musisz używać anatomicznych nazw



Myślę, że nie do końca się zrozumiałyśmy - nasza pięta to staw skokowy. Nie chodzi mi o piętkę kopyta...

Ale z uwagi na  (zbyt jak na mój gust) pouczający ton dla mnie EOT  😍
warty uwagi artykul

Czy twój koń może chodzić "boso"



Coraz więcej właścicieli koni zaczyna samodzielnie myśleć, zaczyna bardziej aktywnie opiekować się swoimi końmi, bardziej niezależnie szukać „lepszej drogi” dla swoich koni - bez czynienia im szkody. Mając na celu zdrowie i dobro swojego konia odchodzą od stosowania podków. To jest świt nowej ery. „Naturalne” metody, zarówno utrzymania jak i jeździectwa zdobywają coraz większą popularność. Strach, siła i sztuczne ograniczenie ruchów są postrzegane jako niepotrzebne i szkodliwe i są odrzucane. Harmonia i subtelność są drogą do nowego porządku.

J.C.Gross pisze, że kucie nie jest właściwym postępowaniem jeśli chcemy utrzymać zdrowe kopyta: „Czy kucie jest sposobem na utrzymanie zdrowych kopyt jest pytaniem, na które otrzymujemy odpowiedź przeczącą. Doświadczenie pokazuje, że im dłużej koń jest kuty, a również im wcześniej koń jest kuty, tym większe szkody powstają w kopycie.”
Weterynarz i doktor nauk weterynaryjnych, Bracy Clark, który pracował jako asystent naukowy na wydziale weterynaryjnym w Londynie około roku 1800, był jednym z pierwszych naukowców, który szczegółowo opisał anatomię kopyta i jego stopniowe uszkadzanie przez podkowę. Przekonywał, że „elastyczny narząd umieszczony w okowach z żelaza musi być szybko pozbawiony wszystkich elastycznych właściwości...” Clark nabył trzyletniego konia i udowodnił swoim eksperymentem, że bosy koń o naturalnym kształcie kopyt może pracować w każdym terenie, nieważne jak gładkim czy stromym, a kopyto o naturalnym kształcie nie ślizga się nawet na: „ulicach Londynu, pochyłościach, rynsztokach, kamiennych płytach, tak niebezpiecznych dla koni okutych”.
Clark pisał także, że kopyto, nawet po jednym roku kucia ulega deformacji, czyli zacieśnieniu. Jak duża jest ta deformacja zależy od kilku czynników, m.in. od tego jak długo koń był kuty, jaki stosowano rodzaj podków, jak często koń był przekuwany, do jakiej pracy koń był używany i jaki był stan jego kopyt przed okuciem.
Jednakże skuteczna przemiana od konia okutego do bosego zależy od stosownej wiedzy i warunków, jakie zapewnimy koniowi, by, po okresie przystosowania, mógł być użytkowany na każdym podłożu - bez najmniejszych problemów.

Dla niektórych koni ta przemiana do konia bosego wiąże się z pewnym dyskomfortem. Nie tylko muszą one przyzwyczaić się do nowego sposobu poruszania ale także borykać się ze zmianą kształtu kopyta i skątowania stawów. Dyskomfort ten występujący w okresie przemiany nie wynikają jednak z nadmiernego zużycia się rogu kopytowego. Większość koni ma możliwość poruszania się tylko przez kilka godzin dziennie, więc nadmierne zużycie rogu nie jest tu problemem. Prawdziwą przyczyną problemów występujących po rozkuciu konia jest proces regeneracji zdeformowanego kuciem kopyta. W zdeformowanym kopycie mechanizm amortyzacji wstrząsów nie działa tak jak powinien. To powoduje ucisk, przeciążenia, a nawet stan zapalny powodujący sztywność czy nawet kulawiznę, szczególnie na kamienistym podłożu.

Jednakże, nawet bose kopyto może, poprzez nieprawidłowe rozczyszczanie, niedobór ruchu, wysuszenie i zbyt mało zróżnicowany teren zostać zdeformowane i sprawiać problemy bez jakichkolwiek oznak nadmiernego zużycia rogu.
Zdeformowane kopyta muszą być wyleczone, by uwolnić konia od bólu, a ruch bez bólu jest możliwy tylko przy prawidłowych kopytach. Jednak zdeformowane kopyto nie wyleczy się samodzielnie tylko dlatego, że zostało rozkute. Nawet buty ochronne nie są tu rozwiązaniem. Koń ze zniekształconymi kopytami może poruszać się stosunkowo dobrze nawet przez wiele lat, jednak nie można tu mówić o procesie leczenia.
Po rozkuciu konia najważniejsze jest prawidłowe rozczyszczanie kopyt przez osobę, która doskonale rozumie termin „naturalne kopyto” - tak, by mogły one powrócić do naturalnego kształtu warunkującego ich prawidłowe funkcjonowanie.

Doskonałym źródłem takich informacji jest książka Jamie Jackson „The Natural Horse”, stanowiąca podsumowanie 20 lat intensywnych badań mustangów Ameryki Północnej. Ponieważ są to potomkowie udomowionych koni europejskich, powtórnie zdziczałych kilka wieków temu, mogą nas wiele nauczyć o naturalnym kształcie kopyt.
Jackson odkrył, że pomimo pokonywania wielu mil dziennie po twardym podłożu, kopyta mustangów pozostają niezmiennie w doskonałym zdrowiu i nie są zdeformowane, co nieodłącznie towarzyszy koniom okutym.

Istnieje wiele innych doniesień na temat zdziczałych koni domowych, koni dzikich i innych koniowatych, które każdego dnia wędrują wiele mil po trudnym terenie, a mimo to nie wymagają żadnej ochrony kopyt. Wszystkie doniesienia potwierdzają, że zwierzęta te są zdrowe, płodne i ogromnie wytrzymałe
Rooney pisze, że „...kopyto jest dynamiczną strukturą, która, jeśli się na to pozwoli, zmienia się i przystosowuje do sił, jakie na nią działają i do powierzchni po których stąpają konie. U koni, które żyją na suchym, twardym, kamienistym podłożu, rozwijają się twarde, gładkie kopyta. Są tak twarde i odporne, że trudno jest wbić w nie podkowiaka. Już setki lat temu zaobserwowano, że kopyta koni bosych są dużo twardsze i bardziej odporne niż kopyta koni podkutych.”

Warunkiem odniesienia sukcesu w tej przemianie do bosego konia jest ogólny dobry stan zdrowia konia, czyli normalny poziom metabolizmu, dzięki któremu jest on w stanie wyprodukować wystarczającą ilość i jakość rogu, by sprostać jego zużyciu przy obciążeniu konia pracą. Musi być zachowany okres adaptacji do rodzaju pracy i terenu.
Właściciele koni, którzy utrzymują je w warunkach spełniających ich biologiczne potrzeby nie skarżą się na zbyt słabą jakość rogu i są w stanie mądrze użytkować swoje bose konie we wszystkich rodzajach i dyscyplinach sportu konnego (ujeżdżenie, skoki, reining, trail, rajdy długodystansowe, powożenie itp.).
Należy mieć nadzieję, że bose kopyto również w niedługim czasie stanie się raczej normą, a nie wyjątkiem... bo co może być bardziej naturalnego niż bosy koń?

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat zdrowego, naturalnego kopyta, poznać warunki, jakie należy zapewnić, poznać zasady prawidłowego rozczyszczania kopyt, umożliwiające każdemu koniowi naturalne, „bose” życie, chcesz dowiedzieć się jak zapobiegać schorzeniom takim jak ochwat, syndrom trzeszczkowy, zacieśnienie kopyt czy gnicie strzałki - weź udział w trzydniowym seminarium prowadzonym przez wybitnego specjalistę z dziedziny rozczyszczania kopyt # dr nauk. wet. Hiltrud Strasser. Szczegóły na stronie www.ochwat.pl
Kontakt: ochwat@ochwat.pl

tekst: Tomasz Zakrzewski
zdjęcia: Copyright Dr. vet. med. H. Strasser
[quote author=A+A link=topic=209.msg125189#msg125189 date=1229798652]


Myślę, że nie do końca się zrozumiałyśmy - nasza pięta to staw skokowy. Nie chodzi mi o piętkę kopyta...

Ale z uwagi na  (zbyt jak na mój gust) pouczający ton dla mnie EOT  😍
[/quote]

Ton nie był pouczający , tylko tłumaczący.
Ale nadal widzę , że nie rozumiesz,.

Staw skokowy to nie jest pięta , anatomia się kłania - jak kość skokowa i staw skokowy może być piętą. To jest zupełnie inna część ciała (kośćca) .

Kość skokowa leży nieco wyżej niż kość piętowa.

Jeśli nadal nie rozumiesz , zajrzyj tutaj



😉
morwa   gdyby nie ten balonik...
21 grudnia 2008 10:48
Ale przecież u konia kość piętowa też styka się z kością skokową (leży "w obrębie" stawu skokowego).
To dla mnie teraz jest niejasne o czym piszesz jako o pięcie u konia. O piętce kopyta?
Bo kość piętowa jest chyba ani bliżej ani dalej stawu skokowego niż u człowieka.
Chodzi mi o to , że pięta u człowieka i piętka u konia służy do tego samego . Czyli do chodzenia na niej.

Natomiast ani pięta, czy kość piętowa( nie wiem co dokładnie miała na mysli A+A)  u nas , ani u konia nie jest stawem skokowym,bo kość piętowa (jako część kośćca ) jest inną kością. Pięta jako ta "poduszeczka skórna" też nie jest stawem skokowym .

Zaś pięta jako ta część zewnętrzna - czyli warstwa skóry , mięsień , która przyjmuje pierwszy  kontakt kończyny z podłożem ma takie samo zadanie zarówno u konia, jak i u człowieka . Z tym że u człowieka leży przy stawie skokowym (co nie znaczy , że trzeba ją nazywać stawem skokowym, bo nim nie jest)  , a u konia dużo dalej.

Mówiąc, że  pięta u nas leży bliżej stawu skokowego niz u konia , nie miałam na myśli  kości piętowej czyli części kośćca , tylko piętę jako zewnętrzną warstwe skórna i mięsień .

Mam nadzieje, że juz teraz zrozumiałe to jest.  😉

A jeśli nie to juz nie wiem jak to wytłumaczyć.  🤔
jeju o co tu chodzi 😲
ani kość piętowa ani nawet skokowa nie jest stawem skokowym 🤔
biorą udział w jego tworzeniu
pięta i piętka anatomicznie nie mają nic ze sobą współnego,
Z tym że u człowieka leży przy stawie skokowym (co nie znaczy , że trzeba ją nazywać stawem skokowym, bo nim nie jest)  , a u konia dużo dalej.

Jolanta, dużo dalej czyli gdzie?

Gadasz jakieś głupstwa kompletne, a wydaje Ci się, że cokolwiek tłumaczysz. Przestudiuj anatomię konia, wtedy pogadamy.
Chyba w ogóle mnie nie rozumiecie . 😵

Pięta człowieka (czyli ta poduszeczka skórna) spełnia to samo zadanie, anatomiczne zadanie , co pietka u konia ( np przyjmuje i amortyzuje wstrzasy w czasie ruchu, jako pierwsza podczas poruszania sie przyjmuje kontakt z podłozem, wspomaga funkcje ukrwienia nie tylko stopy, kopyta , ale całego ciała).

pięta i piętka anatomicznie nie mają nic  ze sobą współnego,

wiec anatomicznie maja [b]dużo[wspólnego/b]


ani kość piętowa ani nawet skokowa nie jest stawem skokowym coo??
Pytasz czy odpowiadasz
Staw skokowy łączy ze soba kość skokowa i piętowa, ale nie mozna powiedzieć , że kość piętowa i skokowa jest stawem skokowym. Staw jest to ruchome połączenie  np tych kości kończyny.

Jolanta, dużo dalej czyli gdzie?

No chyba wiadomo gdzie leży piętka u konia .

Chyba zakończe bo o ile na "żywo " można ciekawie porozmawiac o tyle w internecie wychodzi to zupełnie odwrotnie.
JolantaG, myslę ze po prostu gdzies sie zamotałas, ogurek jest weterynarzem...
sznurka

Raczej wydaje mi sie , że nie 🤔 . Po prostu przez internet strasznie to trudno wytłumaczyc.

Niedawno rozmawialiśmy na temat aparatu ruchu  różnych zwierząt w kilka osób z moim byłym profesorem, a obecnie dobrym przyjacielem i doszliśmy właśnie do takiego wniosku- jak opisałam.

Tylko ,że mielismy udostępnione modele zwierzat i ich kończyn (również człowieka)  i był w naszym  gronie bardzo mądry człowiek, czyli profesor p S. , który potrafi tłumaczyc tak, że ja chyba nigdy nie posiade takiej umiejętności.

Wiem, moze nie powinnam rozpoczynać tematu , ale kiedy ktos nazywa pięte stawem skokowym , no to troche rusza oko.

Nie wiedziałam, że ogurek jest weterynarzem, ale z drugiej strony - na forum nie chodzi o to  by popierać kogoś , bo jest w tej dziedzinie uczony, skoro sie z nim nie do końca zgadzam.
A poza tym 4-ech weterynarzy niemal  wykończyło mojego konia, ponieważ nie mieli pojęcia o  budowie kopyta . Koń juz lezał tydzień i lada dzień miał zostać uśpiony > Na całe szczęście cos pomogło( anioł stróż, Bóg, sama nie wiem)  mi znaleźć wiadomosci na temat dr. Strasser .

Dzisiaj w niedziele , wczoraj w sobote - koń szalał po śniegu jak młody zdrowiutki źrebak. Mówie Wam to coś cudownego. Niby to normalne, że kon bryka widziało sie to setki razy , ale kiedy "taki" kon bryka, który był chory tak bardzo , to nie ma porównania. I opisać tez sie tego nie da , dopóki sie samemu tego nie poczuje, doświadczy.
niestety nie jest to zasługa lekarzy nawet w najmniejszym stopniu. - nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze zaufam jakiemuś weterynarzowi .
Troche cieżej jest na zamarznietej skostniałej ziemi, ale jak jest równo to świetnie sobie radzi. Ale to juz kwestia tylko paru miesięcy, góra pół roku.

Pozdrawiam 😉
dea   primum non nocere
21 grudnia 2008 20:24
Sorki, to ja zaczęłam ten bałagan z piętą i analogią do piętki. Może jeszcze raz podkreślę - nie chodziło mi o anatomiczne, tylko funkcjonalne podobieństwo (jak skrzydła u muchy i skrzydła u ptaka - zupełnie inny anatomicznie narząd, ale mają tę samą funkcję) - to chciała wyjaśnić JolantaG, ja zrozumiałam, bo też próbowałam to samo przekazać 😉
Dobra ja już też skumałam o co Jolancie chodziło i przyznaję w tej kwestii rację 🙂
JolantaG,

Ja mogę wyobrazić co teraz czujesz...mojego konia też pare "specjalistów" badało i postawiono krzyżyk. W oczach koń sie zmienia, staje się nie szczęśliwy ponieważ cały czas towarzyszy mu ból..od którego chciałabym go uchronić.

Też trafiłam przypadkiem na książki Dr. Strasser. Zaczeliśmy nowy system rozczyszczania i mam nadzieje że za pare miesięcy moja wypowiedz będzie podobna do twojej...
Dramko, Twoja klacz została już zdiagnozowana? Padło na błędy w prowadzeniu kopyt, jako źródło problemów?
Po drugiej wizycie w klinice SGGW gdzie na warsztatach była oglądana przez paru lekarzy stwierdzono nie odwracalne zwyrodnienia w kopycie..

Nie zalecono żadnej formy leczenia...tylko krycie ale nie wiem czy to najlepsza forma leczenia.. 🤔

krycie.... fajna forma leczenia.
Tak super..też się bardzo ucieszyłam.

Czytałam w książkach Dr. Strasser że w takim wypadku koń może dostać ochwaty jeżeli w czasie ciąży kończyny są osłabione. Ale u nas to rewelacja.

Poza tym nie wiem czy ciąża mi np. posłużyła..na pewno nie wzmocniły mi się kości.. 🤔wirek:
W ogole nie mam pojecia skad taki pomysl?? Jedyne co mi przychodzi do glowy to to, ze klacz wtedy nie bylaby "bezczynna" i moze psychicznie by sie chociaz lepiej czula. Innego wyjasnienia dla tej odkrywczej mysli nie widze.
W każdym razie życzę powodzenia na nowej "ścieżce kopytowej" 🙂

A "leczenie ciążą"... Jest już zresztą na forum pokrewny wątek: niezdatna do jazdy, zdatna do hodowli.  Ech...
caroline   siwek złotogrzywek :)
21 grudnia 2008 23:19
"leczenie ciążą"...
tylko wlasnie wielu klaczom to pomoglo.
bo i odstawione od pracy i podczas ciąży zachodzą w ich organizmach takie zmiany, ze często mozna było mówić o znaczącej regeneracji aparatu ruchu. może trudno w to uwierzyć, ale zdarza się i tak...
Może rzeczywiście patrzę za wąsko. Widziałam negatywne przykłady. Ale to OT - bardziej pasujące do tamtego wątku 🙂 To znaczy te moje obserwacje klaczy pozaźrebianych (moim zdaniem) bez sensu, bo one nie były związane z tematem kopytowym i dylematem "kuć albo nie kuć".
Też trafiłam przypadkiem na książki Dr. Strasser. Zaczęliśmy nowy system rozczyszczania i mam nadzieje że za parę miesięcy moja wypowiedz będzie podobna do twojej...



Czego Ci szczerze życzę !

A sama werkujesz czy masz kowala, który zna tę metodę ?

Pytam z ciekawości, bo sama rozkułam konia (choć z zupełnie innych przyczyn) i bardzo mnie temat kopytkowy zainteresował.
I tak to czytam ten wątek i czytam. I wszyscy sobie dyskutują, danon nawet bez wnoszenia czegoś istotnego do dyskusji  🙄 a ja ciągle czekam czy ktoś odpowie na wcześniejszą "rozkminkę": DLACZEGO konie sportowe, konie aukcyjne (także sportowe), konie wysokiego sportu są KUTE?  Ja - nie wiem, przyznaję  😡 ale może ktoś naprawdę wie? Bo właściwie wszędzie, czy to Dr. Strasser czy inna "filozofia" jest ZAWSZE podanych 1000 argumentów dlaczego NIE należy kuć. Więc ja pytam: DLACZEGO najlepsze konie (o ogromnych wartościach materialnych, o naszych najukochańszych pączuszkach nie wspominam, rzucam argument "na kasę  😀 ale wiadomo, pączuszki są najlepsze! 🙂 )są KUTE? i DLACZEGO ani DR. Strasser ani nikt tym podobny NIE PODAJE odpowiedzi dlaczego najlepsze konie tego świata SĄ KUTE?  👀

Kto więc wie, dlaczego wartościowe konie są kute? (... i dlaczego nie ma Dr. Strasser na to odpowiedzi...)
Ja też się nad tym zastanawiałam i to są efekty moich przemyśleń...

Jeśli chodzi o konie skokowe i WKKW - to żeby było do czego przykręcić hacele  😀 Żeby koń się nie ślizgał, a czy tam są fizjologiczne czy niefizjologiczne przeciążenia, to nikogo to nie obchodzi. Zreszą piłkarze, biegacze też śmigają w kolcach  - ludzi sport wyczynowy też niszczy fizycznie - to chyba nie jest tajemnicą...

A w przypadku koni ujeżdżeniowych to, dalibóg, nie wiem...

Sądzę, że jest moda, kanon, który mówi KUĆ i tyle. Komu zresztą zależy na długowiecznym użytkowaniu konia - przecież wiadomo, że koń 15 letni w Polsce  jest już STARY i nie nadaje się do sportu - a do 15 roku nawet kute kopyto wytrzyma (no, chyba, że się go po raz pierwszy okuje jako 1,5 rocznego konia ).

Obserwuję też pewien nurt wsród właścicieli, że jest 'nie halo' mieć konia bosego, bo to znaczy, że nie jest koniem sportowym tylko 'paddock potato'  😂



Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
24 grudnia 2008 07:37
Będę 'tą złą' od podków  😉
let's-go, na mój chłopski rozum odpowiedź jest chyba prozaiczna: w sporcie na konia patrzy się pod kątem użytkowym, a bez kopyt nie ma konia. Kopyto nie osłonięte u koni narażonych na przeciążenia (tak, tak, podkowa powoduje niefizjologiczne przeciążenia kopyta - tak samo jak jeździec na grzbiecie powoduje niefizjologiczne przeciążenia całego konia *) i może łatwiej ulec wypadkowi typu obłamanie, nadmierne ścieranie, podbicie czy pękniecie w trudnym terenie, przy trudnych zadaniach stawianych nogom podczas zawodów i te pe. Każdy uraz zmniejsza wielkość obciążenia, jakiemu koń może być poddany. Może tylko okresowo, a może już na stałe. Ludzie wolą nie ryzykować. Z tego samego powodu powstało mnóstwo innych "wspomagaczy", chociażby ochraniacze, pady amortyzacyjne itp.

[quote author=A+A link=topic=209.msg128241#msg128241 date=1230100279]
Sądzę, że jest moda, kanon, który mówi KUĆ i tyle. Komu zresztą zależy na długowiecznym użytkowaniu konia - przecież wiadomo, że koń 15 letni w Polsce  jest już STARY i nie nadaje się do sportu - a do 15 roku nawet kute kopyto wytrzyma (no, chyba, że się go po raz pierwszy okuje jako 1,5 rocznego konia ). [/quote]
Auć. Skąd jesteś? U was naprawdę jest tak kiepsko z "końską modą na kucie" i tematem przydatności koni kilkunastoletnich?
Na szczęście obserwuję wciąż zdrowy rozsądek u ludzi, dla których podkowy u rekreantów to nie 'wioskowy tuning', tylko sprawa konkretnej potrzeby kopyta w danym momencie i danym terenie, kwestia dobrze przemyślana i omówiona z wetem/kowalem/trenerem. Przypadków, o których wspominasz (kucie jako moda sama w sobie) krążą u nas jako miejskie legendy - wszyscy mówią, a nikt nie widział.

Jeżeli chodzi o ujeżdżenie, to dresiaże też korzystają z haceli  😉  a dresiarskie konie w pracy widują często inne podłoże niż kwarc czworoboku.


* - tylko nie wracajmy, proszę, do etapu pt. naturalny koń w naturalnym środowisku, bo ani środowiska naturalnego już nie oferujemy, ani naturalnej selekcji, ani użytkowanie konia nie ma nic wspólnego z naturalnością. I rozmowa zapewne zeszłaby na mustangi  😉
Ja chyba gdzieś czytałem że podkowa została wymyślona wieki temu po to by ograniczyć zużywanie (ścieranie, odłamywanie...) się kopyta. I chyba po to kuje się konie skoro takie jest przeznaczenie wynalazku.
nesta   by w przyszłość bezczelnie patrzeć...
24 grudnia 2008 12:44
Jur, też mi się tak wydaje  😉
ja wczoraj podkułam konia i bardzo sięzs tego ciesze  😎
Wiwiana   szaman fanatyk
24 grudnia 2008 13:36
[quote author=lets-go link=topic=209.msg128131#msg128131 date=1230074946]

Kto więc wie, dlaczego wartościowe konie są kute? (... i dlaczego nie ma Dr. Strasser na to odpowiedzi...)
[/quote]

W "Kuciu..." było o tym napisane, ale jako że nie posiadam w tej chwili książki, więc nie napiszę co dokładnie, niemniej chodziło o to, że kucie pomaga przekroczyć fizjologiczne ograniczenia kopyta.
Może ktoś posiada książkę pod ręką i wklei stosowny fragment.
może łatwiej ulec wypadkowi typu obłamanie, nadmierne ścieranie, podbicie czy pękniecie w trudnym terenie, przy trudnych zadaniach stawianych nogom podczas zawodów i te pe. Każdy uraz zmniejsza wielkość obciążenia, jakiemu koń może być poddany. Może tylko okresowo, a może już na stałe. Ludzie wolą nie ryzykować.


to jest prawda...
druga prawda jest taka, że podkowa ma pewne konsekwencje...


Auć. Skąd jesteś? U was naprawdę jest tak kiepsko z "końską modą na kucie" i tematem przydatności koni kilkunastoletnich?



A zgadnij  😉
A ile znasz koni powyżej 15 roku chodzących nadal dobrze pod siodłem ? Nie twierdzę, że ich nie ma (chociażby mój), ale jest ich niewiele...

Moda na kucie bierze się również z tego, że jest to dość łatwo ordynowany przez wetów medykament... Wiem, sama miałam konia w podkowach przez ostanie 10 lat - bo nikt mi nic innego nie proponował, a ma pęknięte kopyto po urazie koronki. Znam problemy koni okutych (choroba linii białej, zawężona strzałka itd itp). Teraz próbuję go przestawić na bosego konia, ale jeśli będą duże problemy to okuję. Ale z tego co już dziś widzę to (zdrowe) bose kopyto jest 'lepsze' bo fizjologiczne, ale rzeczywiście mniej wytrzymałe.

Mi nie zależy w tej chwili na jakimkolwiek wyczynie - tylko na jak najdłuższym komfortowym dla konia normalnym użytkowaniu.


Jeżeli chodzi o ujeżdżenie, to dresiarze też korzystają z haceli  😉  a dresiarskie konie w pracy widują często inne podłoże niż kwarc czworoboku.


Często ? Hmmm... Pewnie zależy, te, które ja znam - rzadko... No chyba, że ściółkę w boksie  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się