Kto/co mnie wkurza na co dzień?

ash   Sukces jest koloru blond....
23 sierpnia 2012 11:34
Czy wam też kasują się komentarze na fejsie?? Dodaję komentarz, za chwilę patrzę i go nie ma.. mocno mnie to wkurza. Tak samo u mnie, widzę że ktoś dodał komentarz, za chwilę go nie ma i kilku innych.


tak!!! mam to samo 👿
ElaPe, tak ale muszę zrobić badania hormonalne.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
23 sierpnia 2012 11:46
Dzionka, jakbys chciala namiar na gina, ktory Cie przyjmie niemal zawsze wtedy kiedy TY chcesz i masz czas, dodatkowo jest mily, kompetentny i leczy skutecznie, to wal na PW. Dodatkowo jest w centrum. Mi stuka juz 'z nim' 8 lat, aktualnie on ustawia i monitoruje mi leczenie i jestem bardzo zadowolona.

Wkurza mnie, ze za 5 minut wychodze do pracy i w zwiazku z tym mam kolejny napad obezwladniajacego braku sil... i skurcz zoladka. Przy czym naprawde moja praca mnie nie stresuje.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
23 sierpnia 2012 11:48
..wkurzają mnie takie dni jak dziś...siedze tu i się obijam,bo musze czekać,az inni skończą coś,nad czym będę pracować...a dead line mają do jutra ...a gdyby dali mi wcześniej,to wczesniej ja bym skończyła i mogła się zająć ciekawszymi sprawami 😉

grrr.nienawizę ocen okresowych ,a w zasadzie ich obróbki 🙁
Dzionka, chyba właśnie w wątku służba (??) zdrowia (??) jakaś użytkowniczka wieszała psy na Centrum Damiana...


tak, to ja wieszałam. Podtrzymuję wieszanie, Damian to najgorsza placówka niepubliczna z jaką miałam kiedykolwiek styczność.

WKURZA!!!! mnie ustawa o działalności ubezpieczeniowej!!! Wkurza!Wkurza!Wkurza!!!  😤 😤 😤
Magdalena, właśnie przeczytałam - też czekałam 15 minut, a gabinet pusty. Pani z recepcji kazał mi czekać, ale się nie dałam i powiedziałam, żeby zadzwoniła gdzie trzeba, bo ja się spieszę. Zadzwoniła i pani dr przyszła, no ale cóż z tego.

szafirowa, dzięki :kwiatek: już się umówiłam 😀
facebookowe oferty kupna sprzetu.
boze. daj mi cierpliwosc.
mowie dziewczeciu ze komplet wystawiony na allegro, i 2 osoby go licytuja, wiec jak chce niech licytuje tez.
ale czy ona by mogla kupic poza allegro.
no nie bardzo bo juz w licytacja w toku.
ale ona da wiecej niz licytuja!
no dobra, ale ile wiecej, bo ja potem musze swiecic oczami przed kupujacymi jak zdejme aukcje w trakcie licytacji.
No to xxx zl.
okej, dogadalysmy sie.
za chwile wiadomosc, zebym ja jednak nie zdjemowala tej aukcji bo sie musi zastanowic.
no dobrze, i tak nie zdejme poki nie wplaci pieniazkow.
2 dni ciszy.
pytam czy jest dalej zainteresowana czy nie.
no jest ale za tyle co sie umowilysmy?
no skoro sie umowilysmy to za tyle, a jak chce za mniej to niech licytuje, moze jej sie uda.
a jak sie skonczy licytacja to mozemy za xxx (totalnie inna suma nizszaniz jest teraz na licytacji).
NIE MOZEMY BO 2 OSOBY LICYTUJA I NA PEWO SIE SPRZEDA.

Boze, daj mi cierpliwosc 😉
eterowa   dawniej tyskakonik ;)
23 sierpnia 2012 20:24
To, że Pezet się zmienił... Proszę porównajcie którekolwiek z tych (tylko nie oceniajcie proszę na podstawie pierwszych wersów):


<-- osobiście kocham...

A najnowszy gniot:
tyskakonik, bit jest slaby, ale tekst fajny, prawdziwy.
tyskakonik akurat 'supergirl' to gniot. Ale może nadal coś się da wyciągnąć od niego?
Mam wrażenie, że się wpuścił w dubstep za bardzo.
Pamiętam jego stare utwory, kiedy go jeszcze słuchałam. To jakoś tak emocjonalnie mi się kojarzyło.
A tak to nie wiem... Do 'co mam powiedzieć' pałam miłością mimo wszystko  🙂

Ale wkurza mnie jak artyści, których lubię, staczają się i zaczynają tworzyć coś, co zupełnie odbiega od poprzedniego wizerunki i to neistety niew  dobrym znaczeniu.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
24 sierpnia 2012 09:56
Młodzi ludzie z gimnazjów i liceów mnie denerwują,rok szkolny idzie,a oni jak na potege do lekarzy biegają załatwiać zwolnienia z WFu! czynnie jeżdżąc konno,startując,nie sa w stanie powyginać się na tym wfie?no żenada!
zabrzmię teraz jak stara babcia,ale za moich czasów to jeszcze na sksy po lekacjach sie biegało...sami niesprawni młodzi ludzie nas otaczają...boje się o swoją emeryturę 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
24 sierpnia 2012 10:01
adhdowcy, dyslektycy i niesprawni
Ktos ja sie im nie dziwie... tzn nie usprawiedliwiam, bo to jest szalenstwo, ale spojrz sama.
Moj chrzesniak idzie teraz do szkoly, ma 6 lat. Moja siostra a jego mam zapytala na pierwszym zebraniu ile jest godzin wfu w tygodniu dla pierwszoklasisty. Godzin sa 2 albo 3 (juz nie pamietam teraz). ALE, za zajecia wfu mozna tez uznac wyjscie z dziecmi na spacer do parku  😵 dodatkowo, w nauczaniu poczatkowym nie ma typowych wfistow! (choc nie wiem czy to regula wszedzie). wyobrazacie sobie ze pani wychowawczyni w garsoneczce przebiera sie nagle w dres i pokazuje dzieciakom jak sie robi przewrot w przod?
suma sumarum: dzieciaki nie dostaja na poczatku przykladu, nie poznaja dyscyplin sportowych, nie maja podstaw gimnastyki nawet. no bo skad? kto ma ich tego nauczyc i pokazac? jesli rodzice nie sa ogarnieci i nie zapewniaja im sportu poza szkola, to takie dzieciaki nie maja nawyku po prostu do aktywnosci fizycznej. i stad te masowe zwolnienia i uciekanie przed wfem.
Facella   Dawna re-volto wróć!
24 sierpnia 2012 11:23
ZNOWU nie ma ciepłej wody, już od wtorku i będzie tak do niedzieli... upały, człowiek by chciał normalnie wziąć prysznic, ale gdzie tam  👿
maleństwo   I'll love you till the end of time...
24 sierpnia 2012 11:38
Do szału, dosłownie DO SZAŁU, doprowadzają mnie wojujący emeryci - lokalni stróże prawa i porządku. :/

Wyskakujący z klatki emeryt, drący się na mojego tatę, wysiadającego z auta "gówniarzu, gdzie na trawie parkujesz?" (nie wiem,l gdzie on tam ma trawę).

Pani na osiedlu rodziców. Przyjechaliśmy do Wawy w odwiedziny. Pies po trasie z ulgą załatwia się na trawniku, ja już mam w zanadrzu torebkę. Zza winkla wyłania się pani i drze się, ze pies robi kupę. Spokojnie odpowiadam, że zaraz sprzątnę, pokazuję torebkę. Pani pyta, czy na pewno. potwierdzam. Pani się oddala, ale z daleka sprawdza, czy aby na pewno sprzątam. Mój chłop chciał, zebym pobiegła i tej pani dała torebkę z zawartością w prezencie...

Działki. Tata wjechał na teren działek, żeby spakować pierdyliard rzeczy mojej babci. Żeby nie było - zakazu wjazdu brak. Idzie po rzeczy, wraca, a za wycieraczką kartka, ze działkowicze nie życzą sobie wtargnięcia na ich teren.

Blok, w którym mieszka moja przyjaciółka. Dwie klatki. Klatka I (tam mieszka moja best z narzeczonym) - mieszkania 3-pokojowe. Klatka II - dwupokojowe. I istnieje jakaś niepisana umowa, że tylko mieszkańcy II klatki mogą parkować pod blokiem - jako "rekompensata", że nie mają trzeciego pokoju. Jak Paweł raz zostawił tam auto (a tam naprawdę ciężko o miejsce), to rano zastał kartkę z pogróżkami...

Kurde, ja rozumiem, miło jest, jak jest czysto itp, ale na litość! Żyj i daj żyć. Nie mają co robić, niech uprawiają działki lub zapiszą się do klubu emeryta. Cokolwiek :/
Wkurza mnie pewna sytuacja życiowa a właściwie zjawisko, którego nie rozumiem.
Tego, że powstaje między dwojgiem ludźmi jakaś swoboda i nieobciążona wymiana myśli, taki jakby "wentyl bezpieczeństwa" a gdy powraca "życie" to pojawiają się jakieś niedomówienia, ledwie wyczuwalne gesty, coś jakby na kształt zazdrości, że np. nie mam już tyle uwagi co dawniej. Inny ton głosu itp. Czuję, że musiałabym się płaszczyć i prosić na kolanach o wybaczenie, że śmiałam się przez parę dni zająć tylko swoimi, które powinny być gotowe na wczoraj, sprawami. Nie cierpię. A mam np. gorszą sytuację życiową niż tamta osoba i ona raczej o tym wie.  I myślałam, że z tamtą osobą nic mnie nie łączy, po prostu sobie gadamy dla równowagi psychicznej - co samo w sobie jest bardzo cenne. A teraz czuję się jakbym musiała się zmuszać do tego, czy coś. Nie ogarniam.
(I co gorsza, bywałam po dwóch stronach takiej barykady  😡 ale nigdy nie dawałam odczuć, że coś jest nie tak, najwyżej było mi bardzo przykro.)
nie wiem, czy bardziej bawią czy wkurzają reklamy! włączyłam sobie w domu telewizor, co by w ciszy nie siedzieć, po raz pierwszy od długiego czasu i...
jeżu kryszcze, kto to pisze i pozwala puszczać na antenie?! i kto w ogóle wierzy w tę marketingową ściemę? 🤔 a reklama Apetizera...  😵
co mnie podkusiło, żeby włączać to pudło...
[quote author=Ktoś link=topic=20214.msg1503216#msg1503216 date=1345798614]
Młodzi ludzie z gimnazjów i liceów mnie denerwują,rok szkolny idzie,a oni jak na potege do lekarzy biegają załatwiać zwolnienia z WFu!
[/quote]
tak, wszystko fajnie. wf zwykle wypadal na lekcji 0, albo gdzies w srodku. pomijajac, ze byl nudny, nie bioracy pod uwage naszych preferencji (np u nas bardzo duzo osob lubilo i umialo grac w kosza, tymczasem najczesciej gralismy w.. siatke), to bardzo przyjemnie pozniej przez caly dzien chodzic upoconym a czesto i brudnym, jak okleilo sie kurzem i kreda z biezni. sama radosc.
ktos powie- no przeciez mozna wziac prysznic. najpierw prysznicow nie bylo wcale, w nastepnej szkole byly w takim stanie, ze korzystanie z nich grozilo jakas choroba.
aaa, a lekcja 0, to lekcja na 7:20. piec minut przerwy, lekcja pierwsza i piec minut przerwy, dopiero 3 przerwa miala 10 min, ale to i tak za malo na wziecie hipotetycznego prysznica, ubranie sie i dotarcie do klasy.
właśnie... gdyby ten wf należał jeszcze do przyjemności, to chętnie bym chodziła. a jak po 7-8 godzinach lekcyjnych mam robić coś, czego po prostu nie znoszę, to ja dziękuję.
Maddie   Hucykowa demolka na wakacjach
24 sierpnia 2012 14:39
cavaletti lepsza reklama była z nietoperzami z BARDZO dziecinnymi tekstami, na koniec skwitowana "Wszystko w pionie po Vitasteronie"... Albo teraz w radiu dziecko reklamuje jakieś tabletki na... płodność? Libido? Pieron ich tam wie... Szału dostaję przy tych reklamach, mam zamiar wywalić radio i telewizor!

I nienawidzę jak prowadzę a tata mi Zetki, Eski, Antyradia przełącza na ględzenie w Trójce i jeszcze po mnie jęczy, że gustu nie mam i "że miał nadzieje, że się do reszty nie stoczyłam". No kurka belek, jak prowadzę to chcę mieć muzykę żywiołową, żeby mi się za tym kółkiem spać nie chciało! Bo zapewne w nocy w ogóle usypiające nie jest jak Helenka zacznie szeptać.
Poza tym - nie słucham normalnie takiej muzyki. To jest oddzielna kategoria na imprezę i za kierownicę, poza tym słucham "normalnej" muzyki. No cholera, młoda jestem, jak będę stara to będę ględzenia w radiu słuchać 😉
Mnie zawsze rozwalała reklama Sagi 'Dzieciaki już śpią, może napijemy się herbaty?' 😂

Co do wfu, ja zawsze lubiłam na niego chodzić, ale też miałam szcżęście do nauczycieli. I rozumiem tych, którzy tego nie lubią. Po co mają robić coś czego nie lubią skoro mogą sobie pójść po szkole na dwór i pograć w to, co będą chcieli albo pójść do stajni i pojeździć. 😉
flygirl, więc tak to się teraz nazywa, "picie herbaty" 🤣
co do wf to dodam jeszcze przebieranie się w szatni, gdzie jest zimno jak w psiarni i bieganie po parku, gdzie jakieś pijaczki zaczepiają dziewczyny, a nauczycielka zadowolona siedzi, bo przecież biegamy 🤔wirek: w ogóle w liceum wf mieliśmy najczęściej o 7:40 lub 14:40 - tak źle i tak niedobrze.
Mnie wkurzają sąsiedzi. Mój dom jest "otoczony" z 3 stron.
-Strona nr 1. Sąsiadka, kobieta ok 50tki, bardzo rozrywkowa. Od poniedziałku do piątku są u niej imprezki (w weekendy robi sobie od nich wolne) zaczynające się ok 21 i trwające do ok 3 w nocy. Drą się tak że się spać nie da.
Jakby nocnej rozrywki było mało to w ciągu dnia też się dzieje:
-Strona nr 2. Rodzinka z 2 dzieci ok 4-6. Od samego rana do zmroku bachory wydają z siebie dźwięki o takiej częstotliwości że nawet zamknięte okno nie daje rady i wszystko słychać.
-Strona nr 3. Rodzinka z 2 starszych dzieci i jakąś nową produkcją. Darcie się przez bachory to jedno. Jest coś znacznie gorszego. Plastikowy samochodzik na którym można siadać i jeździć, niby nic takiego ale plastikowe koła+ kostka przed domem gwarantuje doznania dźwiękowo-słuchowe których nie da się opisać. I tu też od rana do zmroku.

Co do wf-u w szkole to dla mnie zawsze był koszmarem... no może poza 3 klasą liceum.

gimnazjum - nawiedzony facet który przez 3 lata prawie na każdych zajęciach kazał nam grać w siatkówkę z chłopakami. Jeśli ktoś chciał się dowiedzieć jak się np. serwuje to jedyną odpowiedzią było - no patrz jak koleżanka robi, rób tak samo. A jak nie wyszło to od razu lądowała 1 w dzienniku. Można ją było również zarobić za zawiązywanie buta w trakcie ćwiczeń jeśli sznurówki się rozwiązały - twierdził że było to 'nieprzygotowanie do zajęć'.
W 3 klasie gimn udało mi się zdobyć parę razy 1,2,3 miejsce na zawodach końskich (ogólnopolskie) i wpadło mi do głowy żeby spróbować podciągnąć sobie ocenę i złapać parę punktów do liceum. Dowiedziałam się że 'jazda konna to nie sport bo ty się nie męczysz tylko koń'. Taką samą sytuacje miała koleżanka startująca w zawodach tańca towarzyskiego już na konkretnym poziomie - dziewczyna jeździła po całej europie i wyniki miała...
Jedynymi słusznymi zawodami były te które dotyczyły lekkoatletyki, pływania i gier zespołowych.

W liceum co rok zmieniał się nauczyciel i przez 2 lata było prawie tak samo jak w gimnazjum ale w 3 klasie trafiła się nam super babka. Wf był typowo 'dziewczęcy' - aerobik, fitness, siłownia. Na pierwszych zajęciach babka zrobiła 'wywiad' z każdą z nas co lubi, czego nie lubi, jak chciało by się widzieć jej zajęcia. Wtedy ćwiczenia były dla nas na prawdę fajne.
BASZNIA   mleczna i deserowa
24 sierpnia 2012 15:46
papierki od cukierkow wawela. Nosz kurde komu przeszkadzaly zawijane, teraz sa zgrzewane, chyba zeby utrudnic dostep!!
Facella   Dawna re-volto wróć!
24 sierpnia 2012 22:09
wg mnie wfiści-faceci powinni mieć TYLKO I WYŁĄCZNIE pod opieką chłopaków. mój wfista-facet nie przyjmuje wyjaśnienia "nie ćwiczę, bo mam okres". sorry, ale ze mnie się leje tak, że bieganie nie jest rzeczą przyjemną. a na wfie głównie biegamy dookoła sali. dlaczego nie przyjmuje? bo wg niego dziewczyny nadużywają tego, zwalniając się z wfu co miesiąc  😵 facet nigdy w życiu tego nie zrozumie. poza tym ma zawyżone wymagania, a ja - słabe ramiona, więc NIE BĘDĘ stać na rękach bo NIE POTRAFIĘ. i NIE NAUCZĘ się w ciągu 5 minut lekcji, a w domu nie mam jak ćwiczyć. z takiej racji szmata do dziennika, bo trzy próby zakończyły się przywaleniem kręgosłupem w drabinki, zdartą skórą i moim płaczem z bólu  🙄 dlatego wolę sobie załatwić, nawet lewe (chociaż nie muszę, będę mieć autentyka), zwolnienie z wfu.
Ja mam zwolnienie z wf'u (prawdziwe, zdrowotne) i jestem z tego zadowolona bardzo. Abstrahując od tego, co wf może zrobić z moją uszkodzoną już szyją, to powiem Wam, że wf nigdy nie był fajny. Lubiłam grać w siatkę, kosza. Ale odkąd pamiętam, zawsze coś się na wf'ie działo, ktoś wychodził z uszczerbkiem na zdrowiu. Może przesadzam mówiąc o KAŻDEJ lekcji, ale często to było. Ja sama miałam kilkanaście razy wybite palce, siniaki, rany etc. Pamiętam jak dostałam piłką w splot słoneczny, bardzo nieprzyjemne, dostałam piłką w głowę wskutek czego prawie zemdlałam.
Mój kolega na wf'ie złamał sobie nos (kolega mu bardzo pomógł), a raz dostał kopa w kręgosłup, podczas gry w piłkę, tak, że pogotowie go wywoziło, bo nie mógł ruszać nogami.
Oprócz tego liczne złamania, zwichnięcia itp. Szczerze mówiąc, teraz nie powierzyłabym swojego zdrowia wf'istom, którzy rzucają bandzie dzieciaków piłkę i mówią "grajcie sobie", zwykle nie zwracając uwagi na to, co się na boisku dzieje.
Oprócz tego samo to, że np mamy wf na dwoch pierwszych lekcjach. Wyobraźcie sobie 90min aktywności fizycznej, czyli każdy jest spocony, ale oczywiście na prysznic nie ma czasu, bo przerwa jest 10minutowa. Patrząc na tych, którzy ćwiczyli (mam kilka zwolnień w klasie), to aż im współczuje. Czułabym się okropnie, spocona, rozczochrana, nieświeża, mogąc użyć tylko dezodorantu i włożyć ubrania i siedzieć potem 6 godzin na lekcjach. (Nie wspominając o chłopakach, którzy niestety czasem o tym dezodorancie zapomną  😵 )

Poza tym zmuszanie uczniów, do robienia tego, czego chce wfista. Zupełnie inaczej wyglądałoby podejście młodzieży do aktywności fizycznej, gdyby mieli wybór. Ktoś chce grać w siatkę? Proszę bardzo. Szermierka? Boks? Czy jazda konna (!). Powinna być możliwość zaliczania wfu poza szkołą. Przynoszenia po prostu zaświadczenia od jakiegoś klubu / szkółki, że na zajęcia się chodzi i aktywność jest. Bo kiedy ktoś zmusza nas do robienia czegoś, czego nie cierpimy, to zaczynamy kombinować, a to do pielęgniarki a to całoroczne zwolnienie.
dokładnie tak jak piszesz Facella, u nas koleś od wf-u twierdził że okres nie może trwać dłużej niż tydzień. Jeśli któraś męczyła się z miesiączką powyżej 7 dni to musiała co miesiąc latać do lekarza po zwolnienie - tych od rodziców nie przyjmował.

U nas z takich wf-owych kwiatków były jeszcze testy (wielu wf-istów z nich korzysta). Były tam różne ćwiczenia w tym bieganie. Będąc w gimnazjum musiałyśmy biegać bez przygotowania ciurkiem przez 45min. Bez przerwy. Kilka osób pomdlało pod koniec wykonywania tego ćwiczenia. Koleś się nie przejął i do teraz swoje zajęcia prowadzi w taki sam sposób.
W liceum dowiedziałam się że maksymalny czas biegu dla dziewczyn w tym teście to 20 minut. Dla chłopaków 25/30.
Błagałam rodziców o zwolnienie. Nie zgadzali się na pójście do lekarza. Do czasu.
Na którejś z jego wspaniałych lekcji wywróciłam się i rozwaliłam sobie dosyć konkretnie staw skokowy. Noga jak bania, rycze z bólu jak głupia, iść nie moge a koleś na to żebym na jednej nodze sobie doskakała do gabinetu pielęgniarki szkolnej. Nie miał mnie kto odebrać bo rodzice do 18 w pracy. Bogu dzięki udało mi się złapać brata który wracał z Warszawy. Przyszedł po mnie i niósł(!) mnie ze szkoły do peronu wkd (ok 500m), wtaszczył mnie do pociągu, wyniósł i dotaszczył do domu - kolejne 500m. Noga wieczorem została zapakowana w gips na miesiąc.
Dopiero wtedy rodzicom otworzyły się oczy i ogarnęli że coś jest nie tak. Skarga w szkole nic nie dała. Koleś z tych 'nie do ruszenia'.

Więc absolutnie nie wkurza mnie to że niektórzy chcą mieć zwolnienie z wfu. Ale trzeba mieć konkretny powód. Lenistwo nim nie jest.

Poza tym zmuszanie uczniów, do robienia tego, czego chce wfista. Zupełnie inaczej wyglądałoby podejście młodzieży do aktywności fizycznej, gdyby mieli wybór. Ktoś chce grać w siatkę? Proszę bardzo. Szermierka? Boks? Czy jazda konna (!). Powinna być możliwość zaliczania wfu poza szkołą. Przynoszenia po prostu zaświadczenia od jakiegoś klubu / szkółki, że na zajęcia się chodzi i aktywność jest. Bo kiedy ktoś zmusza nas do robienia czegoś, czego nie cierpimy, to zaczynamy kombinować, a to do pielęgniarki a to całoroczne zwolnienie.


Tak! W 100% się z Tobą zgadzam. To że nie można zaliczyć Wfu poza szkołą czy uczelnią jest chore.  Jak zapisywałam się na wf na uczelnie to poszłam się spytać czy mogłabym te zajęcia 'odrobić' u siebie w stajni. Powiedziałam że zwyczajnie nie opłaca mi się jeździć w stajni która należy do uczelni bo mam własnego konia i mogłabym jeżdżąc z trenerem zaliczać zajęcia. Dowiedziałam się że takiej możliwości nie ma bo nie jestem w kadrze narodowej.
To co przepraszam bardzo tylko reprezentacja kraju uprawia sport i się poci? Reszta udaje?
kotlet, no ale co ma wfista do tego, że się potknęłaś i rozwaliłaś staw skokowy? Ja sobie zerwałam ścięgno wychodząc  z metra, a moja mama tydzień później złamała nogę wstając z dywanu się potykając - obie wylądowałyśmy w gipsie na miesiąc🙂 Przypadki chodzą po ludziach. Z tym okresem ponad 7-dniowym to też jakaś przeginka. Ja rozumiem, że pierwsze dwa dni są słabe, ale przecież nie cierpi się ciurkiem więcej niż 7 dni, nie dziwię się że facet nie wierzył. Jak dla mnie to szukanie wymówek i tyle. Na konia też tydzień nie wsiadasz jak masz okres?
Dzionka ja mam okres około 5 dni i powiem, że zwykle przez 5 dni cierpię. Przez pierwszy / pierwszy i drugi w 90% przypadków, nie jestem w stanie wstać z łóżka i iść do szkoły. Leżę zwinięta w kłębek, parząc sobie skórę gorącym termoforem, bo tylko to pomaga :/ (Co też mnie wkurza nawiasem mówiąc!)
Jak Ty zerwałaś ścięgno wysiadając z metra? Mistrzostwo  👍! Ja tam rozwaliłam sobie łuk brwiowy, gdyż zaplątałam się o nogi taty i przywaliłam w kant stołu.

A z takich wf'owych anegdotek, to w gim, mieliśmy basen przy szkole ('zrośnięty' ścianą nawet). I przy wejściu do przebieralni wywaliłam się i piszczelem przywaliłam w róg ściany (wyłożony bardzo twardymi kafelkami  😵 ), co zaowocowało krwiakiem wielkości małej pięści i niemożnością  chodzenia przez jakiś tydzień. Starałam się ograniczać do skakania na drugiej nodze, bo jeszcze na dodatek dostałam maść, po której bolało jeszcze bardziej  😁
To że mając to 13 czy 14 lat w trakcie lekcji byłam pod jego opieką. I jego obowiązkiem było odprowadzenie mnie do pielęgniarki. Zrobienie czegokolwiek. Chociażby poproszenie sekretariatu w szkole o telefon do rodziców że coś się stało. A nie zostawienie i "radź sobie".
Ja wiem że przypadki chodzą po ludziach i różne rzeczy potrafią się przytrafić, to zupełnie normalne.  😀 Tylko jedna sprawa że jak jesteś w szkole, nie masz 18 lat i ktoś prowadzi Ci zajęcia to jednak odpowiada za Twoje bezpieczeństwo...

Co do okresu mi to nie przeszkadza ale miałam dwie dziewczyny w klasie które nie dość że zwijały się z bólu przez cały czas trwania okresu to właśnie lało się z nich grubo ponad tydzień. Później zaczęły brać hormony i się to ustabilizowało.
Jedna sprawa to ból a druga to dyskomfort. Jakoś nie wyobrażam sobie że mogłabym wykonywać wszystkie ćwiczenia bez jakiegokolwiek skrępowania. Ale ja to ja.  😉
Na konia w trakcie okresu średnio lubię wsiadać :P

Inni mogą nie mieć tego problemu.  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się