Poprawny dosiad

kotbury, ja całe życie jeżdżę w tereny. Na różnych koniach. Wyścigowych, sportowych. I mój styl jazdy nazwałabym...skutecznym  😁. Jak się nie dać zabić w różnych dziwnych sytuacjach. Tylko niestety jak potem patrzę na zdjęcia z jazdy na placu, to płakać mi się chce. Mało stylowo. No ale to niestety brak trenera z ziemi...


No właśnie, skutecznie nie znaczy od razu dobrze. Mój koń do łatwo zatrzymywalnych nie należy, brykać też mu się zdarza, radzę sobie z tym i z koniem się w terenie nie rozstaję, ale czy mój dosiad jest od tego lepszy? Nie sądzę.
Mysle ze to zalezy od przypadku, fakt jest faktem ze ja tez po tygodniowej dawce terenow po 3-4h jak wrocilam do domu to bylo widac poprawe w tym jak siedze. przede wszystkim w rownowadze, ale i w glebokosci dosiadu i takim ogolnym poustawianiu sobie konczyn i tulowia😉
palemka, Przy tym ćwiczeniu, w którym jedziesz na zmianę ćwiczebnym, półsiadem i anglezowanym chodzi o to, żeby niezależnie od tego co robi góra, dół się nie zmieniał.
A góra robi różne rzeczy. Wiadomo, że przy półsiadzie lekko pochylamy się, przy anglezowanym prostujemy, a przy ćwiczebnym jeszcze ciut odchylamy do tyłu i zaczynamy mocniej ruszać brzuchem i biodrami.
Ważne, żeby półsiad nie polegał tylko na samym pochyleniu ramion. Tyle ile ramiona idą do przodu, tyle samo tyłek musi iść do tyłu.
Co do kolan w półsiadzie - nie ćwicz tego bez strzemion, bo nie masz się podtrzymywać, tylko OPIERAĆ na kolanach. To ogromna różnica, więc robienie tego bez strzemion nie ma sensu. "Wolny" kłusik to też nic dobrego, zwłaszcza dla konia 😉

No i może jeszcze dodam, że nie chodzi o to, żeby tłuc to ćwiczenie godzinami, tylko raz na jakiś czas sprawdzić, czy jestem w stanie to zrobić i czuję, że robię to na luzie.
Julie no dół ma się nie zmieniać-tak też zrozumiałam te ćwiczenia i tak stram się je wykonywać. W półsiadzie zawsze daję tyłek troszkę do tyłu, bo inaczej leci się na szyję. A dlaczego nie wolno ćwiczyć półsiadu bez strzemion?  👀 Mi się wtedy rozciągają przywodziciele, co pozwala mi  potem troszkę głębiej usiąść, bez zaciskania udami. Mam taki sam efekt jak po dłuzsszym odcinku galopu w terenie, w strzemionach 🤔
Ależ wolno! Wszystko wolno!  😁
Tylko bez strzemion można sobie raz na jakiś czas pojeździć w zupełnie innym celu niż to ćwiczenie. Jazda bez strzemion służy do rozruszania brzucha i bioder, usadzenia się głęboko w siodle i porządnie na tyłku. I wtedy można sobie nogi nawet odstawić zupełnie na bok, oderwać od siodła.
A ćwiczenie półsiad/anglezowany/wysiadywany robi się w celu ustawienia niezmiennie idealnej pozycji w strzemieniu. To dwie różne rzeczy jak na mój gust 😉

A półsiad bez strzemion, to się robi delikwentom, którzy za wysoko wstają i za bardzo się pochylają przy normalnym półsiadzie w strzemionach i przez to wychodzą przed konia w skoku... to też zupełnie inny temat.
Ale ja nie pisałam, że robię to wszystko w jednym celu 😉 Do ustawienia stabilnego  dołu-że tak to nazwę-wykorzystuję te Wasze ćwiczenia, a o jeździe bez strzemion wspomniałam po prostu, że mi takie ćwiczenie pomaga na rozciagnięcie nóg od samej góry 🙂 I robię je krótko, bo to troche boli.
Męczy mnie jednak dalej-jak jest z tym staniem w strzemionach? Bo bez podparcia kolanami nie moge tego zrobić, jak również bez pochylenia się do przodu. A jak Wy robicie to ćwiczenie?

Edit:

Przepraszam za jakość. Co do rąk - nie zwracajcie uwagi, na linkach cieszę się jak opętana, że mogę nimi latać i nie robię żadnej krzywdy 😀 Taka moja frajda.
Wydaje mi się, że nie mam jakiejkolwiek podstawy na tych strzemionach i zawsze i wszędzie latają mi jak opętane (w kłusie). Wracam chyba na lonże 🙁


Up
Behemotowa super ze dałas filmik 😀 Widzę, że ćwiczyłyśmy to samo  :emota200609316:  Ja robię podobnie, tylko w anglezowanym nie prostuje się aż tak bardzo.
palemka, Masz się oprzeć głównie stopami na strzemionach. To nie może boleć. Czy stanie na ziemi w lekkim rozkroku i jednoczesnym "przykucu"  boli?
Może nie do końca stopami na ziemi, tylko np. na krawężniku, tak żeby pięty były poza krawężnikiem.
A poza tym, lekkie oparcie na kolanach. Ale tylko tyle co ciężar własny + grawitacja. Żadnego trzymania, ściskania i zakleszczania!  🤬 😉

Behemotowa, W dobrą stronę to idzie, już się giry trochę cofnęły! Tylko czy Ty jedziesz w półsiadzie tyle taktów ile sobie zaplanowałaś, czy tyle ile akurat się uda?
Bo niekiedy jest w miarę, a niekiedy opadasz ciężko na tylni łęk.
Dlatego kontynuuj, tylko że dokładnie w ten sposób następnym razem:
10 taktów w półsiadzie (licz! ma być dokładnie 10) i 1 dotknięcie pupą siodła, 10 półsiad, 1 dotknięcie siodła. Skup się na tym, że nogi mają być jak sprężyny. Wbij sobie do głowy hasło "sprężynka". Biodra, kolana i kostki muszą być jak ruchome zawiasy. Pozwól piętom opaść niziutko, luźno i możesz tak jak radziła Teodora, skierować pięty jakby trochę bardziej na zewnątrz niż normalnie, tak jakbyś chciała pokazać osobom stojącym na ziemi tył butów, albo tak jakbyś chciała dotknąć siodła czubkami kolan. Ale żeby nie przesadzić z tym i nie wykręcać nóg na siłę. Najważniejsze jest rozluźnienie. A dotknięcie siodła ma być leciutkim dotknięciem, a nie "jebut" 😉 Powtórz ze 20 razy.
I jeśli czujesz, że możesz to zrobić na luzie, to dopiero 10 taktów półsiad, 5 anglezowanie. Jak to wychodzi na luzie, to zmień na 5/5.
A! I nie wstawaj tak wysoko, zamiast tego cofnij trochę bardziej tyłek.

Z resztą to ćwiczenie będzie dobre dla obu Pań  :kwiatek:

Z resztą to ćwiczenie będzie dobre dla obu Pań  :kwiatek:


Ma sie rozumieć :emota200609316:  Jak da sie coś nakręcić to ja też spróbuję 🙂
:kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Na temat "wyciagania się w górę w siodle" i "pchania na strzemię":
Wyciągnięcie nogi w dół, które idzie w parze z nieprawidłowym sposobem wyciągania się w górę, jest próbą wyprostowania nogi tak, aby kolano znalazło się pod biodrem, a cała noga została ustawiona w pionie. Zwykle prowadzi to do mocnego nacisku na strzemiona, w wyniku czego pięta wypchnięta jest w dół i do przodu. Jeżeli siedzisz na krześle czytając ten artykuł, naciśnij mocno jedną stopą na ziemię i zwróć uwagę, że robiąc to unosi się ta strona miednicy, po której naciskasz stopą. Twoje ciało jedynie poddaje się trzeciej zasadzie dynamiki Newtona, która mówi, że oddziaływania ciał są zawsze wzajemne. Siły wzajemnego oddziaływania dwóch ciał mają takie same wartości, taki sam kierunek, przeciwne zwroty i różne punkty przyłożenia. Oznacza to, że każde pchnięcie w dół spowoduje odepchnięcie w górę o tej samej sile. Dlatego ludzie bardzo często lepiej kłusują bez strzemion, ponieważ nie mogą naciskać na nie, nie prostują i nie usztywniają stawów, co zapobiega wybijaniu siedzenia z siodła.

Ze strony http://swiadomejezdziectwo.pl/artykuly,25,.htm
Dlatego ludzie bardzo często lepiej kłusują bez strzemion, ponieważ nie mogą naciskać na nie, nie prostują i nie usztywniają stawów, co zapobiega wybijaniu siedzenia z siodła.

i to jest święta racja niestety 🙁
Julie - dziekuje Ci bardzo  :kwiatek:
Owszem, czasami padalam na siodlo tylkiem. Będę w takim razie cwiczyc. Co do anglezowania to faktycznie, wydawalo mi się, ze wstaje doslownie na "bacznosc" 😵 .
Bardzo mi się spodobalo to cwiczenie, bo czulam jak mi poszlo udo do tylu i zauwazylam, jak ja siedzialam. Mam nadzieje, ze niedlugo przejde przez ten straszny moment 🙁 nigdy nie mialam z tym problemow, a coraz bardziej zaczal poglebiac się problem.
Jak poczuje, ze mi się zaczyna poprawiac to wstawie filmik, jeśli mogę i chetnie bym przyjela uwagi czy ide w dobrym kierunku :kwiatek:
Za tydzien powinnam zaczac znowu jezdzic, więc będę na razie cwiczyc na sucho - jak Teodora podpowiedziala 🙂

kotbury - mam dokladnie tak jak opisalas! Najgorsze jak siadam, wtedy noga sobie moze przez strzemie latac, a jak wstawie podczas anglezowania to mam oparcie i tez staram się caly czasz nad tym panowac, ale wtedy nie siadam bardziej na kosci ogonowej, a na "przodzie" 😀
Racja racja 🙂
Dlatego, ważne przy jakimkolwiek wstawianiu jest wbicie sobie do głowy hasła "sprężynujące nogi" i nie pchanie pięt w dół na siłę, a rozluźnienie stawów tak, aby pięty same opadły, tyle ile maja opaść. U niektórych wcale nie jest to niżej niż stopa równolegle do podłoża, jeśli ma się krótkie ścięgna achillesa.
Można stanąć sobie na krawężniku (z piętami poza krawężnikiem) w lekkim rozkroku i lekkim przykuco/pochyleniu, takim jakby półsiadzie. Stopy jakieś 50 cm jedna od drugiej i tak sobie "posprężynować" na zmianę stając lekko na palcach i opuszczając pięty w dół. Nacisk na strzemię powinien być dokładnie taki sam - po prostu nasz własny ciężar, a nie jakieś pachnie na siłę.
Oprócz tego można złączyć kolana, ale wkładając pomiędzy nie złożone pięści (albo coś o szerokości 20 cm) i po prostu oprzeć jedno o drugie. Tu też nie może być żadnego zaciskania, tylko lekkie oparcie.
Fajnie tłumaczycie dziewczyny :kwiatek:
Mam dylemat. Dostałam ostatnio propozycję jazdy na szerszych, niskich rękach w celu...rozluźnienia konia. Czy to jest poprawne? Rzadko widzę jazdę na szerokich rękach, a wydaje mi się, że moim koniom to pasuje i pomaga. Oczywiście, gdy wszystko jest ok ręce są na swoim miejscu, ich szerokie działanie jest tylko czasowe. Albo poszerzenie tylko jednej ręki. Czy jest to błędem? Nie mam się kogo poradzić w tej kwestii. Wydaje mi się, że przynosi to pożądany efekt, aczkolwiek z drugiej strony nie wiem czy wypada tak machać łapami 😁
Mi ktoś kiedyś kazał tak jeździć mówiąc, że to "droga na skróty" pomagająca właśnie rozluźnić konia. Jak wiadomo jeździectwo skrótów nie lubi.
Happiowa, uważaj, jak się tego nauczyłam 25+ lat temu, tak do tej pory trener ma kłopot, żeby oduczyć 😁 (nadal się czasem "załącza"😉
Happiowa, ja lubię i robię. Może to i droga na skróty, ale skoro koniowi odpowiada i reaguje na to? to czemu nie? przecież nie jeździ się tak cały czas.
Mój koń dość często uczepi się jednej strony wędzidła i w nosie ma moją łydkę, ręka wędrująca w dół i bok potrafi mu przypomnieć, że czas puścić dziób. No i działa.
Na szerszych rękach kontakt jest "wyraźniejszy" dla konia 🙂 tzn. pomoce są bardziej klarowne i koń wie, że może przyjść do wędzidła.
Ja też rozprężam na szerokich rękach. Żucie z ręki, kłus pośredni, galop pośredni... To wszystko też na minimalnie rozszerzonych dłoniach (koń ma krótką szyję i grzbiet, oraz duże trudności z puszczeniem napiętych mięśni)
Mi ktoś kiedyś kazał tak jeździć mówiąc, że to "droga na skróty"
to skoro tak uważał to chyba nie powinien tak kazać 😉
halo , ale załącza Ci się bez powodu, czy działasz specjalnie? Jeżeli specjalnie, to dlaczego trener chce Cię tego oduczyć? Jest w tym coś...złego 👀? kurcze, mi wystarczył jeden trening i już weszło w krew 😜
kajpo chyba właśnie o to chodzi. Zaczęłam się w sumie sama łapać na tym, że "instynktownie" macham łapami. Jeden koń jest podobny do opisanego przez Ciebie przypadku a drugi to zupełny świeżak. W przypadku pierwszego pomaga mi to go rozluźnić, w przypadku drugiego nie chodzi mi tyle co o rozluźnienie, bo z tym nie ma aż tak wielkiego problemu, tylko raczej o zaakcentowanie pomocy, by stały się wyraźniejsze, tzn. mam na myśli zgięcia w łukach oraz wyprostowanie w jeździe na wprost.
Niedługo będę miała okazję pojeździć jeszcze na innych rumakach, także postaram się siebie sprawdzić na ile to jest już u mnie wypracowane, a na ile działam specjalnie 😁

Happiowa teraz uważam, że nie powinien kazać. Ale wtedy nie wiedziałam nawet 1/4 tego co teraz. Może za następne parę lat zmienię zdanie. Tej osobie chodziło, przede wszystkim żeby konia zganaszować-to była oznaka rozluźnienie, podstawienia, zebrania i nikt nie wie czego jeszcze. I musiało trochę czasu minąć, żebym zrozumiała, że nie tędy droga. Teraz ciężko się przestać tak robić. Niby ułatwia zadanie ale oszukuje bo koń nie przychodzi wtedy do ręki tylko jest jakby przyciągnięty. Strasznie ciężko mi wytłumaczyć to odczucie.
Ja tak czasami robię jak nikt nie widzi  😁
Happiowa, "włącza" mi się, gdy chcę sobie sprawę ułatwić. No bo - przy szerokiej i niskiej ręce łatwiej jest ramy wydłużyć (jak kajpo pisze) i jeśli koń przytrzymuje wędzidło to przy szerokiej ręce łatwiej jest je niezauważalnie "wyszarpnąć", i jeśli kierownicy przybrak (respektu dla zewnętrznych pomocy) to "imituje" wąsy... No i konie w ten sposób uczone "rozluźniania" (bo konie też się uczą) odbierają to jako sygnał...
A trener goni, bo jednak ideałem użycia pomocy jest Niezauważalność użycia, a obniżenie i rozszerzenie rąk Widać i to jak! No i - konie się uczą 🙂 A mają być w ręku przy prawidłowym ułożeniu ręki. W dodatku niemal zawsze przy tej okazji wydłużam wodze (chyba niewykonalne jest to na krótkich wodzach, to z geometrii wynika, prosta linia wędzidło-łokieć jest najkrótszą drogą do pyska, jeśli ją łamiemy - albo wydłużymy wodze, albo mechanicznie przyciągniemy pysk, dwa boki trójkąta są dłuższe niż bok najdłuższy) a potem albo je nieefektownie muszę łapać/nabierać albo "cofie" mnie na tylny łęk (żeby kontakt zachować na nieskróconych wodzach. Część osób robi tak właśnie żeby pysk przyciągnąć bez zmiany długości/miejsca trzymania wodzy - czysta geometria.
🚫 ale dlaczego koń ma się na szerokiej ręce lepiej rozluźniać? przecież fakt, że zadziałamy ręką jak wypinacze i koń wydłuży szyję/opuści głowę, nie oznacza jeszcze, że się rozluźnił.  to czemu nie?
bo działanie ręką wstecz jest nieprawidłowe?  🙂
no i jeszcze chciałam zauważyć, że jeżeli koń nie reaguje na nasze pomoce (łydka, wodza, dosiad) to też często przez usztywnienie.
ale ja laik jestem, tak sobie luźno dywaguję  😉
hedonistka, ja napisałam "rozluźniać", też nie wiem, dlaczego na szerokiej ręce koń miałby się lepiej/szybciej rozluźniać.
Może "tajemnica" leży właśnie w imitacji działania wypinaczy? Powiedzmy, koń na wypinaczach przyzwyczaił się i czuje komfortowo
halo, spoko, ja się odniosłam bardziej do wpisu Julie i Gillian  😉 a jeżeli chodzi o wypinacze, to widziałam naprawdę mało koni, które się na nich rozluźniają (ustawiają i owszem), może bardziej chodzi o to, że na takie działanie wodzy wiedzą jak zareagować? + niska, zablokowana ręka działa mocniej niż ta poprawna.
BTW, też tak robię, na szczęście coraz rzadziej  😉
za szybko mi się post wysłał - tu powtórka
hedonistka, ja napisałam "rozluźniać", też nie wiem, dlaczego na szerokiej ręce koń miałby się lepiej/szybciej rozluźniać.
Może "tajemnica" leży właśnie w imitacji działania wypinaczy? Powiedzmy, koń na wypinaczach przyzwyczaił się i czuje się stabilnie i komfortowo, idzie za wędzidłem, a z ręką jeźdźca (konkretnego) już taka bajka nie jest? I jeśli ręka imituje wypinacz (zresztą faktycznie jest nieco usztywniona i stabilniejsza) to koń czuje "jest bezpiecznie"?
Mnie wdrukowano to "ułatwienie" wieki temu, i nadal potrafi się włączyć wbrew mej woli. Inna sytuacja, gdy używam świadomie niskiej ręki (żucie, wydłużanie ram przy nauce dodawania), ale wtedy linia od wędzidła do łokcia pozostaje prosta = prawidłowa, w obu płaszczyznach. Trzeba chyba te dwie sytuacje rozróżnić - nadal prawidłowe ułożenie ręki (linia!) i takie coś "awaryjne", jak wypinacz właśnie: ręce pchane w dół, wygięte nadgarstki, odstawione łokcie, załamana linia - w sumie blokada. Do tego często dochodzi "gitara" (od sylwetki grającego na tym instrumencie), gdy przy blokadzie "nie ruszysz nosem do przodu, nie ruszysz"  😀iabeł: równie mechanicznie przeciąga się wędzidło, żeby "koń był miękki w pysku" - wbrew pozorom często widywany obrazek.
hedonistka, ale ja działam ręką wstecz, tylko do boku i w przód. Na mojego działa, pomaga się rozluźnić.
Gillian nie za bardzo sobie wyobrażam konia rozluźnionego na szerokiej, zablokowanej ręce  😉 i pisanie, że jest to działanie dopuszczalne, poprawne chyba jest trochę wbrew sztuce.
nie bierz tego osobiście; skierowałam się akurat do ciebie, bo jako pierwsza o tym napisałaś, a u siebie często widuję takie obrazki i wyglądają one równie szpitalnie jak wszystkie inne warianty jazdy od ręki   :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się