Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

myślę, że powinna zasmakować 🙂
moja siostrzenica mogła jeść jajka na śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacje..a jak przegryzka to jajko...  😵
z resztą zostało jej po dziś dzień a ma 4,5 roku 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
20 maja 2013 21:45
Czarownica, ale dramat! Zamiast uzyc google i poszukac przykladowej diety w necie to zrobilas szope i przeypchanke na dwie strony i dwa watki, bo nikt nie chcial Ci ulozyc diety?
Ale już po sprawie, bo teraz dziewczyna wie, ile kalorii ma ogórek i tym samym awansowała do rangi "seksi mamy"  😎
fuck ... to ja dziś dałam ciała bo nie wiedziałam czy mogę jeśli 1l lodów dziennie i szukałam kaloryczności w google, a powinnam była na volcie pytać 🙂

edit: zmusiłyście mnie do przeczytania tego odchudzanego wątku...  😵 fakt... trochę żeś burzę w szklance wody rozpętała CzarownicaSa
Dla mnie wątek o odchudzanie jest naprawdę super.
Od razu lepiej dzień mi się zaczyna, kiedy wiem, że w razie załamania wejdę na wątek i poczytam jak sobie dziewczyny radzą. Od razu przechodzi  😁
A jak nie poćwiczę w ciągu dnia i potem czytam ile dziewczyny ćwiczyły, to aż mi wstyd 🙂
Wątek o odchudzaniu, dzieciowy i howrse, to obecnie moje jedyne wątki na volcie. Na końskie wchodzę raz na jakiś czas już.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 maja 2013 06:03
kkk, ja ruchy czułam też od 20tc, chociaż niedługo wcześniej jakieś takie łaskotania i smyrania 😉
Teraz jak mi czasem młoda przywali, to klękajcie narody. Najbardziej sobie upatrzyła leżenie mi na pęcherzu, szczególnie, gdy pełny 🙂

A czy prawdą jest, jak słyszałam na szkole, że dziecko będąc w brzuchu dodatkowo ma jeszcze na główce taką jakby czapeczkę?

I w ogóle jak bardzo jest amortyzowane od świata zewnętrznego? (mam na myśli oddziaływanie chodzenia mamy, jazdy samochodem etc).

Mi juz powoli zaczyna opadać brzuch, czyżby się Julka zaczynała przygotowywać do wielkiego dnia? 🙂
opolanka, pierwsze słyszę o czapeczce... Może chodzi o to, że niektóre dzieci rodzą się z częścią błon płodowych na główce (wtedy mówi się "w czepku urodzony"😉?
Ja czułam ruchy bardzo późno, gdzieś koło 22-24 tygodnia. Około 20 tygodnia byłam na izbie przyjęć, bo robiło mi się słabo i lekarz robił wielkie oczy, kiedy pytał, czy czuję normalnie ruchy dziecka, a ja na to, że nie czuję, bo jeszcze ich w ogóle nie czułam. To chyba zależy od wielkości dziecka. Milan był malutki. Nawet w 34 tygodniu nie czułam żadnego kopania po pęcherzu etc. Po prostu ruchy, takie smyrnięcia od środka, czasami wypychania, ale to, co czasami tu czytam, że po żebrach, czy innych narządach, to jest dla mnie kosmos 😉
opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 maja 2013 06:37
kenna, właśnie nie o to chodzi, że rodzi się w czepku, bo to jakby inna sprawa. Tylko, że dodatkowo główka chroniona jest jakąś taką błoną. Ale może nie słuchałam dokładnie i gdzieś coś przeoczyłam 😉

Mnie w sumie samo kopanie nie boli, a bardziej to wypychanie jest nieprzyjemne. Szczególnie kolanami 😉

A powiedzcie jeszcze bo Wy wszystko wiecie 😉 - czy jazda samochodem po naszych super świetnych polskich drogach może dziecku zaszkodzić (jako mieszkańcowi brzucha), czy "tylko" przyczynić się np. do pojawienia się skurczy i ewentualnie porodu? Ja będąc w 9 miesiącu mam planowany wyjazd na egzamin, zastanawiam się, czy to bezpieczne dla dziecka (lekarza zapytam, ale dopiero za 2tyg, a ciekawa jestem).
Teraz byłam w Lublinie i wszystko było ok.
No to w takim razie też jestem ciekawa tej "czapeczki", bo o tym nie słyszałam.
Po normalnych drogach na dlugich trasach z jakąś okazjonalną dziurką nie powinno być problemu. Ale po drogach wiejskich na przykład lub długotrwałe jeżdżenie po jakichś muldach bardzo odradzam. Moim zdaniem to było jedną z głównych przyczyn tego, że Milan urodził się za wcześnie, bo do "cywilizacji" mamy jakieś 2 km przez bardzo bardzo dziurawą wiejską drogę (utwardzoną, ale nie asfaltową, czasami tylko równaną pługiem) i codzienną lub kilka razy dzienną przymusową drogę po niej wspominam jako bardzo bardzo nieprzyjemną, czasami nawet bolesną dla brzucha - jakby się brzuch obijał o mnie wewnątrz (tzn. pewnie Milan się obijał). Zazwyczaj po prostu siedziałam i trzymałam brzuch oburącz, a TŻ jechał z prędkością dosłownie 5km/h wykonując równocześnie prawie codziennie telefon do gminy... Jeżdżenie po takich dziurach może się przyczynić i do pojawienia sie skurczy, i do mikropęknięć błon i do porodu. Gdybym jeszcze raz była w ciąży to nie wiem, co bym zrobiła... chyba bym się na jej czas wyprowadziła kurde z domu, albo siedziała jak w więzieniu  🤔
opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 maja 2013 06:56
kenna, ale właściwie nie można powiedzieć, żeby samemu dziecku coś miało się stać?
Ja co prawda po bardzo wyboistych drogach nie jechałam, no ale stół to tez nie był...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 maja 2013 07:15
Nie chodzi o układanie diety, tylko o podejście. Z resztą nie ważne, już napisałam, że faktycznie niepotrzebnie burzę zrobiłam, poniosło mnie jak zwykle i już nie będę Wam w wątku dziwnych pytań zadawać :kwiatek:

Ha, jajecznica zrobiona, czekam aż wystygnie i zobaczymy, co Rajka na to 😀
opolanka ja od 3 miesiąca do 8 pokonywałam raz w miesiącu trasę 770km,zazwyczaj sama.Mała urodziła się zdrowa,w prawdzie miałam cc,ale to z innych powodów.
opolanka, no w momencie dziury nic. Dziecko jest bardzo dobrze amortyzowane przez wody płodowe. Może szkodzić pośrednio.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 maja 2013 08:39
Dzięki dziewczyny, uspokoiłyście mnie 🙂 Bo ja się zestresowałam, że coś się mogło stać, ja panikara jestem.
Chociaż żadnych niepokojących objawów nie miałam, jakichś bóli, skurczy etc, wszystko normalnie 🙂
A się mała dzisiaj rozpycha, kolana mi wkłada w żebra 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 maja 2013 08:42
No, jajecznica w połowie zjedzona, w połowie porozrzuca,a żółtka z jajek na miękko zdecydowanie bardziej jej smakowały 😁
Dałaś jej, żeby sama jadła? 🙂 😂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 maja 2013 08:57
Próbowałam karmić, ale po protestach tak- dałam jej na talerzyku 😁 I jak ode mnie z widelczyka za nic w świecie nie chciała, tak z talerzyka opędzlowała 😁

Co jak co, ale tę jedyną rzecz w życiu fajnie zrobiłam- dziecko mam zaje***te 😜
Eurydyka   tu stać się może coś nowego
21 maja 2013 09:01
CzarownicaSa - bez udzielania się w wątku też da się mądrze schudnąć  😉!Moje pytanie o dietę stabilizacyjną też zostało właściwie zignowowane. Od 27.12. schudłam 16 kg. Jeśli masz jakieś pytania, zapraszam na pw.

szafirowa - kolejny fajny Jaś 😀 Gratuluję!

Muffinka- jak Adaś? Lepiej ciut?
Ja poleciłabym Ci taki zestaw ratunkowy: Bebilon Comfort + butelka Dr Browna + kropelki BioGaia.
ash   Sukces jest koloru blond....
21 maja 2013 09:05
A ja trochę rozumiem dziewczyny z wątku o odchudzaniu/rzeźbieniu sylwetki.
Przecież często jest tak, że sami odsyłamy do wyszukiwarki albo przeczytania wątku bo wszystko już było.
I nie dziwie się, że dziewczyny nie podały na tacy wszystkiego o co zapytała Czarownica, bo większość rzeczy była opisana w wątku. Wystarczyło poświęcić chwilę i poczytać, pozaglądać do linków podanych w tym wątku.

Dodam tylko od siebie, że samą dietą człowiek nie schudnie. Tzn może i schudnie, ale ciało nie będzie ładnie wyglądać!
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 maja 2013 09:06
Eurydyka wiem 😀 To moja wina, dziwnie odebrałam niektóre słowa i tyle. No i mam po prostu inne podejście do tego, wolę robić to na spokojnie i dłużej, niż zmieniając życie o 180 stopni 😉 Zwłaszcza, że mi to nie wychodzi... :/

Póki co zmniejszyłam trochę ilość żywności w jednym posiłku, zamieniłam soki i napoje gazowane na wodę i herbatę, ćwiczę, biegam- i powolutku, pomalutku wyrobię sobie kondycję i wizualnie schudnę 😀 Jeszcze będę zapisywać się na siłownię, może tam jakiś trener pomoże mi ułożyć zestaw ćwiczeń 🙂
Eurydyka, bo wśród nas NIE MA dietetyków 😉 i nikt Ci nie poda info dot. diety stabilizacyjnej, bo po pierwsze większość jest na etapie redukcyjnym, a po drugie - to zbyt skomplikowana sprawa. My znamy podstawowe zasady i chyba jesteśmy na tyle świadome, żeby nikomu nie układać diety, a tylko ew. wyłuszczyć te podstawowe zasady żywieniowe przy redukcji...
I dobrze - bo od układania diet są dietetycy 😉
opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 maja 2013 09:30
A myślicie, że warto po ciąży się do dietetyka wybrać? 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 maja 2013 09:32
Opolanka chyba warto. Dobierze Ci dietę odpowiednią do karmienia piersią(chyba), a potem doradzi, jak po skończeniu karmienia jeść tak, żeby wrócić do wagi sprzed ciąży 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
21 maja 2013 09:42
Ale chyba do dobrego i polecanego dietetyka.
Pokemon dziś napisała, że trafila do lekarza, który ułożył jej dietę bez warzyw, w ogóle bez pomysłu. Szkoda kasy 😉
Julie no jak sie ładnie powiesi na sznurku i później od razu złoży ciuszki + na dzieciu się wyprostują, to prasowanie nie potrzeba.
A że u mnie suszarnia mała, a lokatorzy też z niej korzystają to trzeba szybko nieraz pranie ściągać. Nie zawsze jest czas od razu poskładać więc jak zostaną rzucone tak w kupie na jakiś czas to wyglądają niechlujnie. No a do tego jak mój mąż je wiesza to już w ogóle...
Ja tam lubię prasować. Tylko nieraz siły/czasu mi brak...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 maja 2013 09:52
JARA odpowiem CI tutaj, nie chcę tam już się wtrącać dziewczynom :kwiatek: O widzisz, to jest fajna opcja! Spróbuję teraz przez kilka dni mieścić się w tych 300kcal na posiłek i zobaczę, jak się z tym czuję.
Już mnie dopadł pierwszy kryzys... :/ Wczoraj nie poszłam biegać, wytłumaczyłam się późnym powrotem Konrada i teraz mi bardzo z tym źle. Przynajmniej brzuszki zrobiłam... ech. Zaraz chyba wezmę wózek i pójdę z młodą pobiegać, żeby wczoraj nadrobić. Przy okazji skoczę do sklepu po warzywa i ryż 😀
powiem wam szczerze, ze zmeczona jestem. Ta wieczna niedogoda spuchnieciem, tlustoscia swoja wlasna. Chcialoby sie krzyknac- na kon generale!!! a spacer z psem zaczyna byc wyzwaniem nie do przejscia. W ogole to szkoda mi tego psa jeszcze bardziej niz siebie. Do dupy z taka robota.
Moglby sie juz dran wykluc. Choc wyklucie tez mnie przeraza. I przywodzi na mysl teksanska masakre pila lancuchowa. Jedyne co jest blogoslawienstwem w tym stanie, to dziecko, ale to co sie ze mna dzieje to juz nie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 maja 2013 10:00
Kate to minie, jeszcze trochę 😉 Jak maluszek się urodzi to dopiero "docenisz" możliwość ruchu 😀 Pamiętam mój pierwszy spacer do sklepu po powrocie do domu... kompletnie nie mogłam się przyzwyczaić do czucia pustej macicy 🤔wirek:

opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 maja 2013 10:01
_kate, mnie wnerwiają moje zmiany nastrojów, raz euforia, zaraz płacz. Wkurza mnie to normalnie. Sama na siebie jestem zła, bo wolę być w dobrym nastroju. Też bym wolała się już wypakować...

CzarownicaSa, ja się zastanawiam, jak to było, jak nie czułam ruchów. Pewnie będę się jeszcze łapać na tym, że wpadnę w panikę, bo nie czuję ruchów, a dzieć w łóżeczku hehehe
Ja żadnych porad nie potrzebuję i o nic nie pytam, skończyłam studium kosmetyczne, w którym przez dwa lata miałam dietetykę i znam się na tym wystarczająco dobrze.
Chciałam się tylko przywitać i ewentualnie pogadać o treningu na rowerze lub o pływaniu... ale nikt ze mną nie chciał gadać... no to foch!  🙄 😉
A tak na poważnie, to żaden foch, po prostu tam chyba jest o czym innym mówione niż myślałam. Rozumiem i nie mam pretensji, ktoś może być chwilowo nawiedzony na punkcie diety i ćwiczeń, ktoś inny (ja?) może być chwilowo nawiedzony na punkcie swojego dziecka. Niechaj se każdy robi co chce. 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się