karolcia- dobrze, że z Tobą ok.
( Tak a propos jeżdżenia skrajem pasa.... ja nigdy nie jadę prawą stroną ŻADNEGO pasa. Albo środkiem, albo lewą, by mnie widzieli w lusterkach. Kiedy jedziemy zbyt mocno prawą, prowokujemy, by nas nie szanowali i omijali "na gazetę". Zjeżdżam do prawej tylko wtedy, kiedy chcę coś przepuścić- pokazuję w ten sposób "jedź- puszczam cię". A tak to tnę środkiem pasa i wymuszam od kierowców samochodów, by mnie traktowali jak samochód)
leo_ zazdroszczę toru i nabierania umiejętności. Fajnie się kładziesz. ja tak nie umiem. 😡
.................
Skopiuję to co wstawiłam w wątku o odchudzaniu, bo tam pewno nie zaglądacie, a w sumie moja podróż motocyklowa do Rumunii wypaliła. 😀
A fotki wyglądają tak: góry Apuseni w Rumunii. Przez góry leci się takimi drogami jak na fotach: żwir, kamiuchy piach. Krajobraz jest przepiękny- jak z bajki. Świerki, strumienie, błękitne niebo, zieloniuśka trawka. Cudnie. Skwar, kurz i pył.
Chwilami jest asfalt, ale trzeba bardzo uważać, bo tu zwierzaki łażą po ulicy legalnie. Krowy, konie, owce, kozy.
Nie wolno w Rumunii używać, nawet słownie, nawet w myślach wink takiego wyrazu jak SKRÓT.
Chcieliśmy zrobić sobie skrót do jaskini, ( miejscowi polecali ten skrót) i doszło do tego, że zagubilismy się gdzieś w pizdu. Tu, zjeżdżając z głównych dróg ( czerwonych i żółtych na mapie) bardzo łatwo się zgubić.
Dopiero napotkani miejscowi pomogli nam stąd dojechać do cywilizacji.
Pojechaliśmy w sumie do jaskini jak wszyscy, asfaltem naokoło. Mam sporo fotek z tej jaskini, ale nie wiem, czy to was kręci. To jedna z największych i najpiękniejszych jaskiń w Rumunii. nazywa się Ursilor ( niedźwiedzia, bo na końcu w ostatniej sali są kości niedźwiedzia, który tu zdechł) Można sobie w sumie wygooglać fotki tej jaskini.
Miejscowi, mimo, że bardzo biedni, są bardzo uczynni i pomocni. Tu chciałam zrobić sobie fotkę przy koniu- ogierze. Ale zaraz podleciał woźnica i wrzucił mnie na jego grzbiet. A w ogóle fajny był klimat. Do zaprzegnietego ogiera drugi podprowadził swoją pasacą się obok asfaltu kobyłę, ciągnąc ją za grzywę ( bo to tu łazi luzem bez kantarów) i próbowali ją pokryć tymnzaprzęgniętym ogierem w parze. 😲 Mamy filmik. Ogier sie jarał, rżał, próbował podskakiwać, ale kobyła się nie dała.
No..cała Rumunia. duży uśmiech duży uśmiech
Tak wyglądają zwierzaki łażące po ulicy, lub pasące się obok asfaltu. łażą gdzie chcą, wchodzą przed pojazdy i trzeba czekać, aż łaskawie zejdą. Można trąbić, ale maja to w nosie. Bez kantarów, bez czegoś dfo złapania ich. jedyne co mają na sobie to dzwoneczki. każdy dzwoni nieco inaczej i właściciel wie, gdzie szukac swojego zwierzaka wieczorem, gdyby sam nie chciał wrócić do domu.
Kolejna przygoda. Nocowaliśmy i zostawiliśmy motocykle na "parkingu"- za budynkiem pensjonatu na trawie. Rano się okazało, że nie możemy wyjechać, bo przyjechał jakiś bogacz nowym, wypasionym mercedesem i nas zastawił. I lipa. Zaczęliśmy szukać pomocy. Właściciel pensjonatu sprawdził, że mercedes jest otwarty! A w środku są kluczyki w stacyjce !! Znalazł się kolega bogacza i próbował przestawić samochód, ale nie wiedział jak się do tego zabrac, bo to automat. Zlecieli się okoliczni robotnicv i każdy biadolił "automat, automat". Kolega bogacza zaczął dzwonić do właściciela samochodu i ustalać który bieg to wsteczny. Niby coś tam ustalił, ale i tak widać było, że się nie wie jak za to zabrać. Postykałam go i pokazałam na męża, mówiąc "he do it"- czego i tak tamten pewno nie zrozumiał, bo tu o znajomość angielskiego jednak trudno. No i w sumie to mąż przestawiał mercedesa.
Gdzie by to kurde przeszło w Polsce ???? duży uśmiech Takjie cuda to tylko w Rumunii. wink
I żeby nie było za różowo...to też położyłam motocykl. Miałam hamowanie awaryjne na żwirze i użyłam zbyt mocno tylnego hamulca. Efekt taki jak na fotce. Suzi nic się nie stało, oprócz startego i zgiętego lekko gmola. A mi ochraniacz przywalił w piszczel, ale nic poważnego.
RUMUNIA JEST BOSKA a już na pewno na motocyklu! 😍