Odnerwianie kończyn

branka bardzo lekko. w stępie w ogóle nie kuleje, natomiast znaczy w kłusie, szczególnie w prawą stronę (zmiany przy kości kopytowej są tylko z jednej strony kopyta). ewentualny zabieg miałby na celu przedłużenie jej przydatności do jazdy (oczywiście tylko do pewnego poziomu, bez skoków i zawodów)
Ja osobiście nigdy nie zdecydowała bym się na odnerwienie  ponieważ to że po zabiegu konia nie bedzie boleć nie znaczy że " choroba " nie będzie postępować. Jak konisko czuje to będzie Ci w stanie pokazać  kiedy jest lepiej a kiedy gorzej.
Jeśli koń nie kuleje mocno to ja bym spróbowała wprowadzić mu porządne werkowanie i suplementację. Przekonałam się na własnej klaczy że w przypadku kulawizn to podstawa.
Przedłużenie użytkowania przez odnerwienie długo trwać nie będzie - w końcu koń się sypnie całkowicie. Choroba postąpi tak, że będzie masakra. Ja bym się nie zdecydowała na odnerwienie, ale ewentualnie rozumiem rozważenie go u starszego konia, który bardzo cierpi, by był w stanie przetrwać ostatnie miesiące-lata bez bólu. Ale u 9 letniego konia - nie polecam. Szczególnie jeśli koń nie kuleje mocno. Bo za jakiś czas będziesz mieć większy problem. Spróbowałabym butów z elastyczną wkładką zamiast podków - może byłoby lepiej? Ewentualnie innych wkładek pod podkowy. Nie wiem czy są inne opcje - ostrzykuje się coś takiego? Próbowałaś jakiejś suplementacji?
To nie jest zwykła choroba, a nieodwracalny proces. Nie ma również jak postępowac, ponieważ nastąpiło już zwapnienie.
Koń jest pod najlepszą dostępną opieką, miał wykonane szereg badań w klinice. Werkowanie nic tutaj nie pomoże, a kucie na specjalnie dobrane podkowy przez weterynarza nie przyniosło zamierzonego.
Suplementacja glukozaminą  jest stała w ostatnim okresie.

o to chodzi, że nie może być już lepiej. może być tylko gorzej.

dopisek:
btw, dlaczego odnerwienie dlugo ma nie trwać? to chirurgiczne przecięcie newrów, które jest nieodwracalne.
koń nie ma również wkładek, a wylany silikon, który zastygł.
Nie doczytałam że chodzi o zwapnienie, faktycznie to nieodwracalne, ale czasem da się poprawić komfort właśnie np butami z odpowiednią wkładką (nie zawsze).
Jeśli chodzi o odnerwienie - to po prostu procesy degeneracyjne będą postępować. I to szybko, bo koń nic nie będzie czuł. W dalszym ciągu jest to użytkowanie chorego konia - może nie bedzie czuł, ale będzie chory, coraz bardziej. Pytanie w ogóle jaka była przyczyna (bo od tego wiele zależy co się dalej będzie w nodze działo). W każdym razie - prędzej czy później konia i tak się nie będzie dało użytkować. Znam 2 konie po odnerwieniu i parę lat po zabiegu stały się zupełnymi kalekami 🙁
tak jak branka napisała odnerwienie spowoduje tylko to ze koń nie będzie czuł bólu , noga bedzie stawiana nieprawidłowo a zwyrodnienia będą sie pogłębiały , plus dodatkowo może dojść coś więcej , znajdż dobrego werkowacza naturalnego w okolicy , kopyto znajdzie ,,swoje,, ustawienie a jego właścicielka będzie nadawała sie do dalszego uzytkowania .
Kilka lat temu moja 16 letnia wówczas klacz miała miec zrobiony zabieg odnerwienia[bardzo silne zwapnienia ].Noga od młodości problematyczna  bardzo silnie,zawężone kopyto.Nie zdecydowałam się na zabieg i koń musiałby leżeć żebym podjęła taką decyzje .Kobyła już od kilku lat nie była użytkowana pod siodłem i nadal nie jest[od roku po całkowitym zerwaniu].Jak zostało wyżej napisane taki zabieg całkowicie fałszuje co dzieje się z dystalnym odcinkiem kończyny .Nie będziesz wiedziała co się dzieje z kopytem nawet sprawdzając codziennie temperaturę kopyta czy tętno możesz nie zauważyć przebiegającego procesu zapalnego.Co do jeżdżenia konia po odnerwieniu -ja nigdy bym się nie odważyła.
W naszej stajni jest koń odenerwiany. Owszem, starszy. Chemicznie - co jakiś czas nerw się regeneruje, lepiej chyba przeciąć i już. Nie bardzo rozumiem - co ma być gorzej (dla konia) z odnerwieniem, co nie nastąpiłoby bez odnerwienia? Koń i tak będzie chodził, zwapnienia będą szarpały 🙁 Naprawdę wolicie, żeby konia bolało niż nie bolało?
W PL sporo chodzi koni odnerwionych, pod siodłem też (bez szaleństw) - czemu udawać, że to nie jest zabieg wet? I że nie jest stosowany? Nie leczy, nie zapobiega zniszczeniom. Usuwa ból. Ale usuwa.
bo tu nie ma jednoznaczności.

jeśli konia boli - oszczędza kończynę, układa tak, żeby nie bolało, więc na etapie "średnio" trzyma się dłużej.
a jeśli go nie będzie bolało - nie będzie uwazał, nie będzie oszczędzał. Będzie szedł. I degeneracja tkanek nastąpi szybciej. Szybciej "pójdzie do piachu".

nie wiem co lepsze. szczerze mówiąc - nie odnerwiałabym konia po to, żeby pospacerować w siodle/postartować. bo do tego mogę mieć inne konie. sportowcy, którzy odnerwianiem "ratują" te latające miliony euro - ich sprawa. Ja nie muszę "dojeżdzać" do zajechania tego konkretnego konia.  odnerwienie w formie przedłużenia życia w komforcie - jako alternatywa humanitarnego ukrócenia cierpienia - już bardziej.
halo , ścierpła ci kiedyś stopa a ty bardzo spiesząc sie jednak szłaś ? jesli tak, to właśnie taki będzie efekt odnerwienia . jeśli nie , to nadal nie będziesz wiedziała o czym piszę  🤣
Ja napisałam, że rozumiem rozważanie odnerwienie u starszego, cierpiącego konia. Ale u 9 latka, który lekko znaczy? Odnerwienie będzie skróceniem życia, które póki co nie jest w pełni komfortowe skoro koń kuleje, ale nie jest kalectwem, koń może spokojnie sobie żyć. Ważniejsze byłoby tu dla mnie zastanowienie się jaka jest przyczyna zmian w nodze i co zrobić, żeby problem nie postępował. Wskazane byłyby masaże co kilka miesięcy, bo przy stałej kulawiźnie robią się "spięcia" wyżej.
carmina, czy veci podali jakąś alternatywna, nie tak inwazyjną metodę leczenia? nawet jako podjęcie próby? na czym dokładnie polega proces kostnienia ścięgna?
Isabelle, który "szybciej pójdzie do piachu"? Ten, którego furt boli, czy ten, którego nie boli? Ten, który kuleje,czy ten, który nie kuleje? Koń nie podeprze się kulą, żeby "oszczędzić". Będzie nogą ruszał. A przy zwapnieniach to ruch wywołuje ból i niszczy. Koń będzie unikał ruchu i posypie się cały.
No nie, ja "wolę" konia odnerwionego i kilka lat sobie biegającego (nawet i użytkowanego) niż a) trwale obolałego b) uśmierconego "żeby się nie męczył".
Odenerwienia nikt nie proponuje dla koni, gdy istnieją jakaś szanse "recovery". I nie bardzo rozumiem co "ma się pogorszyć?"

blucha, tak. I kulałam i potykałam się. Odnerwiony, ten u nas, śmiga sobie płynnie po płaskim. Bez odnerwienia ledwo chodził i nic nie było w stanie tego zmienić..
A miałaś kiedyś sztuczną szczękę? 🤣 Chyba każdy by wolał zęby, nie?
A oglądałąś zdjęcia RTG konia później odnerwionego i obserwujesz go od kilku lat?
...Odenerwienia nikt nie proponuje dla koni, gdy istnieją jakaś szanse "recovery"...- i tutaj się mylisz , jednej z re-voltowiczek wet chciał odnerwiać 10-miesięcznego żrebola , teraz koń ma 3,5 roku , śmiga , pracuje pod siodłem, dzieki kowalowi i prawidłowemu wyprowadzeniu podkowami . zwróć uwagę ze założycielka wątku napisała ze koń lekko kuleje a nie kulawy w pień , więc wątpię w zasadność .
a odnerwienie jest właśnie taką ,,sztuczną szczęką,, zamiast leczenia własnych zębów 🙂
nie wiem co lepsze. szczerze mówiąc - nie odnerwiałabym konia po to, żeby pospacerować w siodle
a dlaczego nie? Nie mówię o startach, ale np. w przypadku powiedzmy 19 letniego konia, który prawie nie chodzi z powodu np. trzeszczek albo czegokolwiek czego wyleczyć się nie da a zwierzę cierpi- po zabiegu chodzi ok, dlaczego nie wsiąść na spacer?

Druga sprawa- po odnerwieniu koń nie czuje- więc może sobie łatwo zrobić krzywdę. Czy konie po takim zabiegu u was (albo znane przez was) były kute w jakiś specjalny sposób? Czy coś się złego po zabiegu działo (nie mówię o powikłaniach po samym zabiegu)- np. nie wiem... Zwykła niegroźna ropa rozwinęła się w coś gorszego?
Mój znajomy miał konia po odnerwieniu. Koń był specjalnie kuty (pełne wkładki). Niestety któregoś razu urwał podkowę na padoku. Wtedy też musiał się podbić. Jako, że kopyto odnerwione, nie bolało. Nikt się nie zorientował, że coś jest nie tak. Nieleczona ropa w kopycie, potworny stan zapalny. Wyszło to po kilku tygodniach. Dla konia było niestety już za późno, trzeba było go uśpić. 
Ale czekajcie. Odnerwia się absolutnie całe kopyto czy poszczególne nerwy precyzyjnie? Bo ja nie czaję. Jeśli precyzyjnie, konkretne nerwy to niby dlaczego koń ma całkowicie nie czuć?
nie wiem co lepsze. szczerze mówiąc - nie odnerwiałabym konia po to, żeby pospacerować w siodle
a dlaczego nie? Nie mówię o startach, ale np. w przypadku powiedzmy 19 letniego konia, który prawie nie chodzi z powodu np. trzeszczek albo czegokolwiek czego wyleczyć się nie da a zwierzę cierpi- po zabiegu chodzi ok, dlaczego nie wsiąść na spacer?



nie czułabym się z tym dobrze. jakbym kulawemu dziadkowi dała morfinę i kazała węgiel przewalać. nie jest to zgodne z moim poczuciem szacunku do konia i dobrostanem. każdy robi tak jak mu sumienie mówi. Ja moralnie czułabym się z tym źle.

do spacerów mogę mieć inne konie, nie musze dojeżdzać dziadka 19 letniego i go blokować, żeby jeszcze pociągnął pod siodłem za wszelką cenę.

Isabelle, który "szybciej pójdzie do piachu"? Ten, którego furt boli, czy ten, którego nie boli? Ten, który kuleje,czy ten, który nie kuleje? Koń nie podeprze się kulą, żeby "oszczędzić". Będzie nogą ruszał. A przy zwapnieniach to ruch wywołuje ból i niszczy. Koń będzie unikał ruchu i posypie się cały.
No nie, ja "wolę" konia odnerwionego i kilka lat sobie biegającego (nawet i użytkowanego) niż a) trwale obolałego b) uśmierconego "żeby się nie męczył".
Odenerwienia nikt nie proponuje dla koni, gdy istnieją jakaś szanse "recovery". I nie bardzo rozumiem co "ma się pogorszyć?"



nie wiem, spekuluję.
droga od "zwyrodnienie powodujące wykluczenie z pracy" a "zwyrodnienie w którym konieczne jest uśpienie" wydaje mi się długa. A gdy zmusimy go do wzmożonego użytkowania tej nogi - zdaje mi się, że droga będzie krótsza. nie wiem jakbym postąpiła. Na pewno rozważyłabym jeśli miałoby to podnieść komfort życia ale nie zdecydowałabym się ze wzgledu na przedłużenie użytkowości.  Bo moralnie czułabym się źle z tym, że blokuję konia po to, żeby na nim jeździć. każdy robi tak jak uważa, ja mam nadzieję, ze nie będę przedkładać użytkowania konia nad moje poczucie moralności i nie będę musiała działać wbrew sobie. Co nie znaczy, że potępiam. Jeśli ktoś czuje się ok z jazdą na koniu chorym, ale nie okazującym choroby - okej, przecież to nie moja sprawa, jak się czuje z tym dobrze.
to chyba jak z blokadami u ludzi. cześć lekarzy unika - bo nie ma ochrony (boli! uważaj!"😉 ale jak boli ciągle? to wtedy jest ochrona - i psychiki i organizmu - bo ból to różne reakcje i substancje - to nie jest zdrowe.
jesli konia boli ciągle - a i tak chodzi. z bólem. po takiej blokadzie (czy tam  odnerwieniu) - chodzi tak jak wczesniej(??) ale bez bólu, nie obciaza bardziej pozostałych nóg, czy nie obciąża źle - bo nie chroni tej bolącej.  to by byla ochrona innych struktur aparatu ruchu i całego org. . oczywiście jesli ból sam w sobie jest przyczyną (ucisk na nerw) - i nie ma innej przyczyny, którą mozna usunąc zamiast tylko znieczulać.
a jazda (oczywiście nie obciążająca bardziej niż swobody ruch) - to już chyba w naszej glowie tylko problem...

właśnie - to odnerwianie jest całościowe (zero czucia) czy selektywne - wyłączenie tylko tego nerwu, obszaru który stwarza problem?
Zależy która okolica - jeśli odnerwia się trzeszczkę czy staw kopytowy to znieczula się tył kopyta - czyli tę okolicę, którą koń ląduje na ziemi, która podpiera przednie nogi. Potencjalnie urazowe.. Z drugiej strony jestem ciekawa jak się to ma do mechaniki ruchu - czy np jak koń chodzi od palca i odnerwi się go to zacznie chodzić od piętki.

Mi wet też proponował odnerwienie - nie zdecydowałam się. Koń raz kuleje raz nie, ale nawet jak kuleje to biega po padoku z końmi, radzi sobie. Nie wygląda na cierpiącą (przynajmniej od momentu wyhamowania stanu zapalnego). Bez sensu dla mnie odnerwianie takiego konia... Jakby umierała z bólu i chodziła ciągle na 3 nogach to bym rozważyła. Ale póki koń sobie normalnie funkcjonuje, nawet jak lekko kuleje - to po co? Ja też czasem kuleje, jak odzywa sie stare złamanie, czasem chodzę zgarbiona bo bolą mnie plecy - mam się oderwić? czy może jednak posłuchać organizmu i mniej się forsować, za to robić coś regularnie.. 
Isabelle, branka, mocno to zależy właśnie od ogólnego stanu konia. Koniom ruch - swobodny i "wymuszony" jest potrzebny bardziej niż ludziom.
Koń, o którym piszę - od źrebaka miał fatalne kopyta - plaskate, i z jakiegoś powodu wszelkie (a czasem długotrwałe) próby wyprowadzenia na boso zawodziły. No, ale "wiedza kopytna" wtedy też była słabsza 🙁. Był zatem kuty, dobrze kuty, chodził skoki. Pojechał na spacer. Pechowo - zarwał się drewniany mostek, koń uszkodził nogę. Noga wydobrzała a koń nadal kuleje. Mocno. Diagnostyka. Zdjęcia (nie pierwsze) pokazały ogromne, nieodwracalne zmiany. Rozrośnięte "kalafiory" musiały haczyć i wywoływać ból. Odstawiony koń, unikający ruchu (a jeszcze COPD) zaczął się sypać w niepokojącym tempie. Padła propozycja odnerwienia. Po dramatycznych rozważaniach właścicielka się zgodziła (ma już emeryta-że-emeryta). Koń zarabia na swój byt na lekkich, pojedynczych jazdach, pod dziećmi, ale to mniej ważne. Ważne, że kwitnie. A był na prostej drodze do...
Odnerwienie to nie jest dobro. Ale czasem - decyzja nie najgorsza z dostępnych 🙁

Marianna, cenne, że to napisałaś. Morał - że gdy już koń nie czuje bólu - stan nogi trzeba jakoś monitorować ZA niego, z ogromną starannością.

blucha, my nie spotykamy jakoś wetów proponujących trwałe odnerwienie źrebakom 🙁 Takich, którzy "lekką rączką" proponują odnerwienie w celu bezlitosnej eksploatacji zwierzęcia - też nie. Weterynarza na szczęście można starannie wybrać. Chociaż, jestem w stanie sobie wyobrazić propozycję odnerwienia źrebaka. W kluczowym momencie rozwoju. Po (czasowym, chemicznym) odnerwieniu - nerw regeneruje się, kwestia kilku miesięcy. Takie 2-3 miesiące (swobodnego ruchu albo bycia kulawcem) mogą być bardzo istotne dla całości rozwoju, nikt przecież nie broni wyprowadzać w tym czasie na prostą.
Zwróć uwagę 😉, że właścicielka pisała o... zwapnieniach, nie o ubytkach w chrząstce.
do spacerów mogę mieć inne konie, nie musze dojeżdzać dziadka 19 letniego i go blokować, żeby jeszcze pociągnął pod siodłem za wszelką cenę.

ale kto mówi o dojeżdżaniu? Ja mówię o spacerku w ramach rozrywki- równiez dla konia, żeby wyjechał poza stajnię, poza padok, na 30min stępa do lasu czy nad jezioro w upalny dzień. Czy to jakiś dyskomfort dla konia? Czy może mu szkodzi? bo wydaje mi się- że nie. Jak ktoś zauważył problem jest w naszej głowie bo koń nie czuje- każdy robi jak uważa, ale od razu "dojeżdżanie" i "pod siodłem za wszelką cenę"?

carmina, czy veci podali jakąś alternatywna, nie tak inwazyjną metodę leczenia? nawet jako podjęcie próby? na czym dokładnie polega proces kostnienia ścięgna?


ja jednak póki co, nie zdecydowałam się na odnerwienie, co do alternatyw to lekarze zagraniczni zalecili odnerwienie - krajowi, nie widzieli problemu, zalecili chłodzenie konia po jeździe i normalne użytkowanie (co nie do końca mieści mi się w głowie).. obszar "kostniejący" wysyca się stopniowo coraz bardziej, zatrzymać się raczej tego procesu nie da
koń od paru lat nie chodzi pod siodłem (ma 17lat) , jest pełnoetatowym emerytem, nie odważyłabym się jeździć na nim w jakimkolwiek innym chodzie niż stęp bo boję się, że ścięgno zerwie się zupełnie - skostnienie jest tak duże, że widać twardą deformację nad kopytem... jak pójdzie ścięgno, to chyba nie będzie dla nas ratunku.. parę lat temu zmieniłam stajnię, z takiej gdzie są stadem przepędzane na padoki na taką gdzie jest spokojnie wyprowadzany w ręku, właśnie, żeby zminimalizować ryzyko zerwania ścięgna.. jak chce biegać, to niech biega sam na wybiegu, ale niech nie jest zmuszany do galopu za stadem..
potrafi sam ruszyć z kopyta na wybiegu, lub uciec mojemu mężowi z boksu i kurcgalopem polecieć na łąkę, więc wnioskuję, że aż tak wielkiego bólu nie ma, co by uniemożliwiało życie w miarę normalnie, kuty jest na przód, z podwyższeniem piętek (choć jestem w trakcie zmiany kowala, więc może nowy coś lepszego mu doradzi..), po ostatnich oględzinach weterynaryjnych przód wyglądał w ruchu lepiej niż tył, zadziwiające było dla lekarzy, że przy takim skostnieniu rusza się tak dobrze przodem,  więc teraz muszę zająć się bardziej szpatem a kwestię odnerwienia na razie odłożyłam w czasie, aż będzie gorzej..
wiem, że konie odnerwione chodzą w sporcie małym i dużym - dla mnie to igranie z losem, jeżdzić lub skakać na koniu który nie czuje nogi..
carmina a masz jakieś zdjęcia z badania (USG, RTG)? Podesłałabyś mi może w celach edukacyjnych?😉

Skąd ta mineralizacja ścięgna? Były jakieś iniekcje w to miejsce? I którzy weci oglądali konia? Moze być na PW, czysta ciekawość.
carmina,

11 lat temu u mojego konia wystąpiła bardzo ostra kulawizna jednej z przednich nóg. Weterynarz zdiagnozował dziób na kości kopytowej. Na RTG wyglądało to jak zadzior przy heblowaniu drewna. Podaliśmy odpowiednie środki i po jakimś czasie koń wrócił do normy.

Lekarz powiedział, że jeśli chciałabym na jakiś czas przywrócić konia do pracy, proponuje przecięcie nerwów. Ale metoda nie rozwiązuje problemu, a jedynie powoduje, że znika ból. Drugi minus to jej krótkotrwałość, po 2 - 3 latach nerwy odrosną. Jako alternatywę zalecił wysłanie konia na emeryturę i reagowanie (podanie odpowiednich lekarstw, tak jak za pierwszym razem) w momencie, gdy ból będzie wracał.

Znałam historię mojego konia, wiedziałam, że zanim do mnie trafił przeszedł dwie operacje, z jednej ledwo się wybudził. Zadecydowałam, że nie "położę go na stół" po raz kolejny. Odstawiłam go na trawkę. Miał wtedy 13 lat. "Atak" kulawizny zdarzył mu się jeszcze tylko raz - znów zadziałały doraźnie podane lekarstwa.

Na emeryturze u mnie jest do dziś, w grudniu obchodzi 24. urodziny. Bardzo się cieszę, że ta metoda leczenia sprawdza się w jego przypadku i operacja nie była potrzebna.
Na pewno rozważałabym podcięcie nerwów, jeśli miałoby to wyraźnie poprawić komfort konia i ów zwierzak miałby tylko spokojnie przeżywać emeryturę na pastwisku.
jasminowa - wysłałam Ci RTG na maila, jak również nazwiska wetów, którzy go badali.. iniekcji żadnych w tym miejscu nie miał, ale możliwe, że zdarzyło się jakieś kopnięcie lub uraz, o które nietrudno na wybiegu z dużym stadem koni - jakkolwiek żadnych objawów urazu, kopnięcia w tym miejscu nigdy nie miał  🙄

ibmoz - budujące  🙂 cieszę się, że emeryt w dobrym zdrowiu - gratulacje!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się