Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)

Ja wiem, że tak się dzieje. Niemniej zabrzmiało to tak, jakby zabicie cielaka było warunkiem koniecznym do uzyskania mleka  😉 Tylko o to mi chodziło.
Obawiam się, że w chowie przemysłowym opcja "nie trzeba zabijać" nie istnieje.
Kastorkowa   Szałas na hałas
13 listopada 2014 18:05
Bzdura, mamy przy szkole gospodarstwo przemysłowe. Cielaki po urodzeniu lądują w profilaktorium gdzie spędzają 2 tygodnie gdzie karmione są siarą potem mlekiem a następnie lądują w cielętniku w kojcach grupowych/ budkach. Cielaki w takich przemysłowych gospodarstwach odgrywają dużą rolę ponieważ to te małe jałóweczki będą jeśli wykażą się dobrą mlecznością po w pierwszej laktacji zastępować te już stare krowy. Fakt buhajki po odchowaniu zazwyczaj idą na mięso, ale jałówki idą dalej w hodowle.
Kastorkowa, ale to przecież oczywiste, że jałówki się zostawia a byczki sprzedaje. Gdzie Ty tę "bzdurę" wyczytałaś? Napisałam jedynie, że nie ma chowu przemysłowego, w którym nie brakuje się zwierząt niepotrzebnych.

Dlatego weganie nie jedzą nabiału - mleko w sklepie oznacza, że jakieś zwierzęta poszły na hak. No prościej się nie da wytłumaczyć.
Kastorkowa   Szałas na hałas
13 listopada 2014 18:25
Obawiam się, że w chowie przemysłowym opcja "nie trzeba zabijać" nie istnieje.


Ten pogrubiony fragment zabrzmiał dla mnie jakby większość cielaków szło na mięso. Może to tylko moja interpretacja, niekoniecznie musiałaś mieć to ma myśli.  :kwiatek:
Czy to oznacza, że jedliby jajka, gdyby mieli pewność, że pochodzą od kur żyjących prawie jak w naturze, szczęśliwych i biegających po łąkach aż do naturalnej śmierci? Bo myślałam, że chodzi ogólnie o eksploatację zwierzęcia, niekoniecznie o to, że przy okazji jakieś giną.
No i co z miodem w takim razie? Przecież pszczoły nie są zabijane, wręcz przeciwnie - pszczelarstwo ma pozytywny wpływ na populację pszczół.
Pytam bez złośliwości, ten miód mnie zastanawia.
Kastorkowa, to zupełnie nie zrozumiałaś, co mam na myśli. Za mało pogrubiłaś - powinnaś zaznaczyć "w chowie przemysłowym opcja "nie trzeba zabijać" nie istnieje", co sama potwierdziłaś pisząc o hodowli przy szkole. To czy na mięso idzie większość, czy tylko 3 sztuki rocznie - nie ma znaczenia. Znaczenie ma fakt, że idą.

Co do miodu - z tego co kojarzę podbieranie pszczołom miodu nie odbywa się zawsze bez strat. Nie znam się na pszczelarstwie więc trudno mi powiedzieć, czy informacje zawarte w linku są prawdziwe.
http://wegestrefa.wordpress.com/2010/12/31/100-powodow-miod-wosk-pszczeli-mleczko-pszczele/

jestemzlasu, gdyby weganin jadł jajka przestałby być weganinem i został wegetarianinem 😉
Haha, abre, zdaję sobie z tego sprawę 😉 Tylko to jest jakby z innej strony tego o co pytam.
Piszesz, że weganie nie jedzą produktów odzwierzęcych, bo przy ich pozyskiwaniu zwierzęta giną. Chodzi mi o to czy istnieje taki dobrostan zwierząt "produkujących", że weganie uznaliby, że to jest ok i te produkty powstają bez szkody dla zwierząt, czy w ogóle samo uzyskiwanie czegoś od zwierzęcia jest uznawane za jego krzywdzenie.
Wiem, że to rozważania teoretyczne, bo w obecnych czasach przemysł dominuje tak bardzo, że trzeba by stanąć na głowie, a i tak ciężko byłoby znaleźć te "szczęśliwe" zwierzęta. Po prostu wydawało mi się, że głównym powodem jest niezgoda na eksploatację zwierząt, niezależnie czy jakieś giną czy nie.
A jak jest z bakteriami, i na przykład roztoczem, które weganie wdychają? Może powinni chodzić w maskach p.gaz?  😉  😀
No żeś tym roztoczem teraz rozwalił system...
No a co? To nie mięso?  😉 Tylko że takie malutkie. Wieloryb też plankton wpieprza a wielki niemożebnie.  😉
jestemzlasu, o to musisz zapytać wegan 😉

Misiek69, roztocza jak roztocza ale produkcja roślinna też odbywa się kosztem zwierząt. Choćby łąki idące pod uprawę - ile zwierząt ginie, aby człowiek mógł zebrać tonę pszenicy? Albo wspomniane wcześniej odstrzeliwane dziki wchodzące w szkodę. Chyba nie ma sposobu na to, aby nie szkodzić zwierzętom.
A na dodatek to:


Co mam zrobić z zepstym obiektywem? Do śmieci się raczej nie wyrzuca?
flygirl, możesz oddać do serwisu. Przyjmują i utylizują. Możesz spróbować sprzedać jako uszkodzony, czasem idą na części. Jeśli obiektyw ma automatykę to zalicza się do śmieci elektronicznych. Wówczas trzeba zadzwonić do firmy, z którą gmina ma podpisaną umowę i zapytać, kiedy będą zbierać elektronikę lub gdzie zawieźć obiektyw.
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
13 listopada 2014 21:18
oddać do obojętnie jakiego sklepu z rzeczami do aparatów
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
13 listopada 2014 21:22
No żeś tym roztoczem teraz rozwalił system...
dobre 😁

Edit: miało iść do innego działu 🙇
Dzięki dziewczyny. :kwiatek:
Misiek69, rozważałam takie rzeczy niedawno. Wyszło mi, że żaden weganin nie jeździ samochodem/autobusem/tramwajem/pociągiem - no żeby muszek i komarów nie zabijać masowo, a jeśli jeździ rowerem, to tylko w masce, żeby nie połknąć. Bo zakładam, że "rasowy weganin" to komary strzepuje?
Czy to chodzi o to, że zabijać można - ale jeść nie można? Bo samolotem weganin lata? To nie szkodzi zwierzętom ani środowisku? A można wytruć tasiemca we własnych trzewiach? A jeszcze połykanie rozlicznych jajeczek nie kurzych 😉

No, chciałabym wiedzieć, jaki poziom organizacji życia jest już uważany za święty? Można truć tego solitera, czy ma sobie żyć biedactwo? Można Raidem potraktować muchę? Albo lepem? Jeśli nie - to ścieranie muszych jajeczek to zgroza! Jeśli tak - to od kiedy zabijanie staje się złe?
Rany, to gotowanie czegokolwiek to masakra! A potem pożeranie tych wszystkich trupów bakterii 🙁
I o co chodzi ogólnie? Żeby trupów nie jeść? Miód nie jest padliną. Czy o to, żeby życiu nie szkodzić? To jak wyżej.

Mam swoją teorię. Że chodzi o to, żeby SOBIE nie sprawiać przykrości emocjonalnej. Że granicą jest świadomość, że "oczka tak paczą" - jak tam się komu ta świadomość układa.
Roztocza "paczą"? Cielaczki "paczą" na pewno. Kurczaczki niewyklute z jajek - też.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
13 listopada 2014 22:42
Kurczaczki niewyklute z jajek - też.


To się raczej kury "paczą" jak im dzieci zjadają
Biczowa, nie "paczą". W dzieciństwie przychodziło mi wybierać jajka. Kury nie paczały. Kwokom człowiek nie podbierał, ale lis owszem - i wtedy rozpacz była.
(Dla niezorientowanych: kwoka - kura wysiadująca zapłodnione jajka).
Halo Dziękuję, udało Ci się streścić większość moich wątpliwości na ten temat.  😉 Ciekawy jaki jest punkt widzenia wegan na tą sprawę. Coś mi się jednak wydaje, że mają na ten temat przygotowaną odpowiedź.  🙂
Ja myślę, że trochę (nie chcę nikogo obrażać, ale sądzę, że spory % jednak jest takich osób nawet jeśli nie tutaj wśród nas na forum) też jest tak, że być wege, eko i w ogóle stało się niestety modne. Mówię niestety bo nieraz jest tak, że najgłośniej krzyczą właśnie takie osoby afiszując się ze swoimi 'poglądami' bo tak jest fajnie. i pasuje im to do ogólnej ideologii (kochać zwierzątka itd).. być innym, wyróżniać się. Takie mam wrażenie, bo obserwuję parę osób, które stwierdziły z dnia na dzień, że od jutra nie jedzą mięsa i wiedzą o tym dosłownie wszyscy w otoczeniu, podczas gdy ja nie jem mięsa mniej więcej od połowy swojego życia obecnie i jeśli ktokolwiek się o tym dowiaduje to często przez przypadek, bo jakoś nie mam potrzeby informować o tym całego świata.

Z tym, że cieżko mi się wczuć w rolę 100% wegan bo daleko mi jest od bycia aż tak radykalną w tej kwestii. Jak poczytałam ostatnio podlinkowane w którymś wątku 'wege' artykuły to zaczęłam się wstydzić, że teoretycznie ktos mógłby mnie też do takich poglądów i takiej grupy zaszufladkować.. brr.. Ale ja jedem dziwnym wegeterianinem więc pewnie nie powinnam dyskutować, bo nie patrzę z pogardą na ludzi jadających mięso, ba nawet ich rozumiem i oczywiste jest, że ludzie będą jadać mięso bo tak jest ten świat skonstruowany. Oczywiście idealnie by było, żeby cała 'produkcja' była humanitarna, ale nie sądzę by niejedzenie mięsa przez większa liczbę osób w tym pomogło. Ja po prostu dobrze się czuję nie jedząc mięsa, nigdy jakoś specjalnej potrzeby bycia mięsożercą nie odczuwałam - od małego przebierałam i wybierałam by jak najmniej mięsnych kawałków mieć. Ale tak jak nie wyobrażam sobie życia bez nabiału (kocham wszelkie sery, jogurty, mleko i nic na to nie poradzę🙂 i nie poświęciłabym się obcinając tego ze swojej diety tak doskonale jestem sobie w stanie wyobrazić, że ktoś potrzebuje jeść mięso.

I szczerze mówiąc też ciekawa jestem zdania takich naprawdę 100% wegan w tej kwesti bo jak się tak zastanowię to nie da się całe życie być bez szkody dla zwierząt, a co za tym idzie też roślin, środowiska i w ogóle. Trzebaby chyba zamknąc się a w domu, nie produkować śmieci, energii, spalin, najlepiej w ogóle energii nie zużywać - polecam w stan hibernacji zapaść tak będzie najbardziej eko🙂 Wychodzę z założenia, że we wszystkim trzeba znaleźć umiar i nie można całe życie być takim altruistą.
Jeśli oddam krew w Szczecinie, to przyjmą mi zwolnienie w Lublinie? 👀
Magdzior, no właśnie ta organizacja świata. Rozumiem, że Budda wyszedł z pałacu i doznał szoku. Ale jego oświecenie nie jest w stanie zmienić tego, że ren świat zasadniczo oparty jest na wzajemnym pożeraniu. Bezpośrednio i na drodze dzikiej konkurencji o "przestrzeń życiową" i jej zasoby. Nawet kooperacja jest w tym celu - żeby "nam" żyło się łatwiej.
Bezpośrednią konsekwencją oświecenia Buddy jest dążenie do nirwany - jako stanu błogosławionego i pożądanego. Drobiazg taki, że nirwana nie jest życiem. Nie jest życiem tego świata.
Chrystus przynajmniej twierdził, że "Królestwo moje nie jest z tego świata".

Coraz mocniej wydaje mi się, że ostatnio zaczęła rządzić specyficzna moralność: co jest dla mnie miłe emocjonalnie - jest dobre, co jest przykre emocjonalnie - jest złe. Z rozlicznymi konsekwencjami takich (rzadko w pełni uświadomionych sobie) poglądów.
Magdzior  boisz sie szufladkowania, a przecież sama szufladkujesz całą populacje wegetarian  😉



Ale ja jedem dziwnym wegeterianinem więc pewnie nie powinnam dyskutować, bo nie patrzę z pogardą na ludzi jadających mięso,




Jestem weganką, albo może raczej stosuje diete wegańską ( bo przecież mam używane siodło ze skóry i udało mi sie nieraz zabić komara i zapewne całe mnóstwo mrówek spacerując chociażby po swoim ogrodzie  😉), a mimo to nie patrze z pogardą na swoje dziecko, nie patrze z pogardą na swoich rodziców i przyjaciół  😉. Nie zauważyłam także, aby moi znajomi, którzy stosują tą dietę  tak odnosili sie do innych ludzi.
Zapewne jakaś tam część wegetarian czy wegan sie tak zachowuję, ale zupełnie tak samo jak część ludzi jedzących mięso. Czyli nie chodzi tutaj o to co kto je, tylko raczej komu słoma z butów wychodzi i nie ma to nic wspólnego z jego dietą i poglądami  😉. Może to przypadek, ale szczerze mówiąc częściej spotykałam sie z atakami i agresją ludzi jedzących mięso, kpiących, obrażających wegetarian  czy wegan. Jaki maja w tym cel ? Nie wiem, ale i średnio mnie to interesuję.

Przede wszystkim naprawdę spora cześć osób przechodzi na weganizm nie ze względów ideologicznych, moralnych tylko zdrowotnych i szczerze mówiąc takich  wegan znam przeważającą ilość.
Nie chcą jeść mięsa, ponieważ nie maja łatwego dostępu do ekologicznego mięsa i jaj. Rezygnują z nabiału, mleka ze względów zdrowotnych. 
Oczywiście, że nie da się całe życie funkcjonować bez szkody dla zwierząt, ponieważ żadne z naszych dzialan na ziemi nie jest obojetne dla środowiska.
Zatem o eliminacji negatywnego oddzialywania na swiat zwierzecy nie może być  właściwie mowy, możemy jednak  bardziej lub mniej go ograniczać.
I w moim wypadku dokładnie o to chodzi, o ograniczenie konsumpcji. Poczynając od diety, przez wybór samochodu, pieluch dla swojego dziecka i butów do chodzenia.
Żarciki na temat bakterii i komarów hmmmmm, no cóż  😉.



nie trudno chyba zauważyć, że komary, roztocza itepe nie są zabijane z premedytacją, nie są hodowane w tym celu i przede wszystkim nie da się ograniczyć ich zabijania. A tych ,,paczących" da się. Nie da się być 100% wege/wegan, po prostu. Pojawia się też pytanie, czy mniejszą szkodą dla środowiska i całej reszty będzie kupno raz na 6lat skórzanych butów, czy syntetycznych ale co roku.
Nie jestem ortodoksyjnym wege, ale staram się dbać o środowisko i zwierzęta w różny sposób. Co do kierowania się własną wygodą: mam znajomą, która specjalnie kupuje papier makulaturowy, mimo, że nie jest przyjemniejszy w dotyku i nie jest perfumowany, a i wygodne dla niej nie jest, bo musi lecieć na drugi koniec miasta, żeby go kupić. Chociaż nie twierdzę, że jeśli o mnie chodzi to rezygnacja mięsa jest dla mnie wygodna :P
Żarciki na temat bakterii i komarów hmmmmm, no cóż

To był tylko połowiczny żart. Naprawdę jestem ciekaw. Nie mam zupełnie nic do ludzi stosujących dietę wegańską, ich wybór i ich sprawa. Bardziej pytanie skierowane było do ludzi identyfikujących się ideologicznie z weganizmem.
Czym zmyć tusz z długopisu na skórze ?
Jestem totalnym zerem elektronicznym. Mam płytę audio na blu-ray - na czym mogę ją odpalić?  👀
Na odtwarzaczu blu-ray.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się