Kącik folblutów

czeggra1, czyli owocnego pobytu w PL? I zobaczymy młodą?
Super, że się Czesiowa noga nie paprze.

Przemyślałam sobie, i... hala szau, ale naprawdę szau to... trener. Jakie to jest boskie - jeździć z trenerem!
Wszystkie te uwagi, niby drobne, a wcielone w życie od razu zmieniające sytuację! Ile się można dowiedzieć gdzie i jak się błądzi!
Jaka oszczędność czasu i wysiłku!
Niby to oczywiste, ale mocno odczułam. Bo przez dłuższy czas nie było idei targać trenera na plac (on zdrowie potrzebuje szanować, a warunki bywały takie-se), a jeszcze wcześniej było "klasycznie", czyli trener potrzebny na skoki, nie? 😁, ew. zerknąć na czworobok/nowy element. A to jest takie cudne, gdy ma się wsparcie w pracy na bieżąco.
czeggra też widziałam zdjęcia Vimto, cudny chłopak!

halo Trafiłaś w sedno, odczuwam to dość mocno momentami i mimo, że warunki mam super i mam za co być wdzięczna wielu osobom to jednak czasem brakuje mi kogoś, kto poświęciłby 100% uwagi wytykając błędy na bieżąco. I szczerze mówiąc jest to też jedna z wielu przyczyn, która dokłada się do tego, że startować w tym sezonie chyba jednak nie będziemy.
Myślę nad tym, staram się objąć różne punkty widzenia i nawet nie chodzi o to czy dałabym radę czasowo/logistycznie/finansowo startować tylko czy chcę sporo poświęcić temu przy założeniu, że spektakularnej poprawy wyników nie będzie. Nie mówię, że nigdy, ale nie w tym sezonie.
Wybaczcie za marudzenie, ale rozdarta jestem,  ostatnim czasie przywykłam podporządkowywać wszystko(wiele) koniom i inna postawa jest raczej niepodobna do mnie, ale analizując bilans zysków i strat wydaje mi się to najrozsądniejszą opcją. Zawsze wydawało mi się, że jakaś przerwa, odpuszczenie to oznaka słabości/rezygnacji/zmiany priorytetów/spadku motywacji, a teraz wręcz przeciwnie wydaje mi się, ze trzeba być bardzo silnym i twardym by taką decyzję świadomie podjąć, wytrwać w niej, skorzystać z czasu przerwy i potem być może wrócić z lepszymi skutkami.  Nie wiem czy sie to uda, albo inaczej kiedy się to uda i czy z tym koniem, ale póki co poczekam co czas pokaże i jak się inne sprawy poukładają. Co ma być to będzie.
Taką mamy nogę


A tak zachowują się chore konie 😉

Tylko wyjechałam na jeden dzień w zasadzie i dostałam telefon, ze Czesiu rozwalił się właśnie na padoku... Tarzał się za blisko płotu i wstając zaplątał się jakoś w niego ( drewniany, solidny całkiem płot) i wystraszył się, uciekł zaplątany w niego. Przestawił płot podobno blisko 20m... Ma bardzo głęboko rozciętą tylną nogę w miejscu nie nadającym się do zszycia. Rana ponoć głęboka. Vet mieściła w niej całą dłoń podczas czyszczenia. Koń był zsedowany do oczyszczenia jej. Czesiu jest z obandażowaną nogą. Mam się nastawiać na długie gojenie się. Biedulek ...

Byłam z samego rana u Młodej. Pięknie się rozwija, rośnie, mężnieje. Fotek kilka zrobiłam. Wstawię jak dojadę do domu i ogarnę sytuację z Czesiowym nieszczęściem.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
09 lutego 2015 17:22
Sezon na urazy jakiś.. 🤔

escada, humor dopisuje, a to ważne! 😉
czeggra1, słów mi brak.. Nie wyobrażam sobie zaplątanego konia w drewniany płot - ale jaka to musiała być panika, że tak się załatwił i przestawił solidne ogrodzenie 😲 Trzymajcie się i daj znać jak u Czesia!
Dziewczyny z tymi urazami i przypadlosciami to chyba rzeczywiscie jakis sezon.... ja walczylam od 30grudnia ze skórą u Joni, wet pobrala dwukrotnie zeskrobine i nie wykazala ani grzyba ani bakterii, walczylam z Manusanem masciami, kon miał miejscami taki jkaby suchy wysiek ropy /strupek , sierść w tych miejscach wychodzila i tym sposobem w trakcie zimy moj koń zaczynał mieć goły pysk,  później w wicherkach a to na nodze a to na brzuszku , na szczęście nie pojawia sie nic nowego, natomiast kończę walke z dwiema klaczami wlasciciela pensjonatu, nadal nie wiem co to jest,  wet do zmiany,  tłumaczyła , ze to wirus,, to okres przejściowy a tu kon stary, ja osobiscie zastanawiałam sie czy to nie kwestia granulatu i po tymczasowym odstawieniu znow zaczynamy podawać,  czas pokaże.
czeggra1, ojojoj! Horror. I jeszcze z odległości! No niby to bez sensu chodzić po ścianach,ale trudno nie 🙁
Oby gorzej było przez telefon niż naprawdę.
majona, opcję pasożytów braliście pod uwagę?
Halo nie braliśmy pod uwage pasożytów,  w sumie gdy się to pojawiło przeszło mi to przez myśl ale nie mając zbytnio pojęcia zdałam sie na weta. A ona nie wspomniała słowem w tę stronę. .. hmm.
O rany czeggra idą te nasze łeb w łeb... A w którym miejscu nogi?  Najważniejsze że szybko oczyszczone - to mniejsze ryzyko zakażenia.trzymam kciuki żeby goilo się szybko!

Tadek ma się dobrze choć znów słyszałam jak kaszle 🙁
Rana jest ciut poniżej  lewego stawu skokowego ( tego gdzie ma nieaktywne czipy). Głęboka - lekarz przy oczyszczaniu jej dotykał kość. Jutro Czesiu będzie miał pobierane próbki ze stawu, aby sprawdzić czy nie wdała się infekcja.
Póki co trudno powiedzieć o jakichkolwiek rokowaniach. Dobrze byłoby aby nie wyhodował sobie z tego infekcji stawu, czy też martwicy kości. Również jest opcja (na którą liczę) zagoi się bez większych komplikacji i będzie dobrze. Rana jest czysta, nie była mocno zabrudzona po wypadku, a i sam Czesiu, już pokaleczony, był na dworzu tylko chwilę.
Czesiulek jest bardzo obolały, ale miimo to chętnie skubie siano. Wygląda z boksu i bardzo czeka na atencję innych, wszelkie pieszczoty. Tak jakby szukał pocieszenia.
czeggra1, już wróciłaś do niego? Czy takie wieści?
Ech, no rokowania faktycznie takie, że... coś dobrego (mało ruchome miejsce, możliwość opatrywania rany, czysta rana), coś nie bałdzo...
Trzymajmy się tego, że xx-y wyciągają się total recovery z nieprawdopodobnych rzeczy, jakby miały nie tylko wolę ptrzetrwania ale i czystego ruchu.
Może pocieszy cię, że kiedyś u nas (klasyką - parę dni po zakupie) koń sobie oskurował nogę dość drastycznie - od pachwiny po kopyto - i żadnego negatywnego śladu nie ma. Ogromne zasługi miała w tym mama właścicielki, wykwalifikowana pielęgniarka. Kuracja była super-hiper fachowa i troskliwa, aż szczęka opadała. Teraz są takie możliwości zaopatrywania ran!
Będzie si. Musi być.

Aż mi głupio przy tych wszystkich nieszczęściach pisać o moim.
Napiszę tylko, że część moich rozterek dziś minęła. Nie będę podejmowała próby robienia z niego znowu skoczka, WKKWisty.
Rekreacyjnie i treningowo (dla potrzeb ujeżdżenia) skakać będzie. Ale różnica w jego podejściu do pracy na płaskim a podskoków jest porażająca.
Co z tego, że skacze ładnie, świetnie technicznie i nawet dość lubi, kiedy chodzi o to "dość". Za nic nie ma tego szczególnego entuzjazmu do skoków, tej "niezbędności do życia" którą chciałabym, żeby miał. A do płaskiego ma. I to jaki entuzjazm!
Tylko prosi o następne ćwiczenie, następne wymaganie. Dziś zobaczyłam w lustrze, że nie mam już konia, który próbuje sił w dresażu, tylko rasowego ujeżdżeniowca. Dziś zrobiliśmy pierwszy (a niezły) półpiruet w galopie. A jeszcze swoi i obcy zachwycają się koniem - ma specyficzną charyzmę, czasem naprawdę (na żywo) robiącą wrażenie. Może w niemodnym stylu, ale czynnik WOW ma na pewno. Więc w zasadzie nie zostawił mi wyboru. To bez sensu mieć, w najlepszym razie, obojętnego wobec zadań skoczka, gdy można mieć zaangażowanego w robotę i eleganckiego dresażystę. Bez sensu wypruwać flaki na krosach L, P, * - z wiecznym pytaniem, czy się koniu nagle nie odwidzi, gdy można z uśmiechem na ustach mykać czworoboki C i CC (a może i wyżej) z ekstra poczuciem niezawodności konia w temacie. Bo on może coś zrobić gorzej, ma niemodny styl ruchu - ale nie wyobrażam sobie, dosłownie nie wyobrażam, żeby coś spie*ył. Tu działa na moją korzyść ta sama jego cecha, która negatywnie załatwia sprawę na krosach: wybitne poczucie własnej zajefajności 😁
halo, byłam u niego juz wczoraj rano.  Nie spuchło masakrycznie i rana wyglada na czysta. Wyglada jakby zaczęło się goić. Dziś już vet nie wyczuła kości przy oczyszczaniu. Generalnie była bardzo zadowolona. Mamy go obserwować. W razie braku poprawy, czy pogorszenia w ciagu 3 dni - pojedzie do kliniki.
Później wstawię zdjęcia z dnia wypadku i z dzisiaj - wg mnie ogromna różnica na plus.
Sytuacja jest ciężka, rana paskudna, ale przynajmniej nie zapaskudzona, a czysta. Mam tylko nadzieję, że się zagoi bez większych komplikacji.

halo, cieszę się razem z Toba, że masz tyle radości i satysfakcji ze współpracy z G. Super, że progresuje i odnalazł się jako pigwin 🙂. W domu skakać chce, a to się też Wam przyda jako świetne ćwiczenie uzupełniajace 🙂. Zdobuwajcie zatem czworoboki 🙂!
Poza tym, tak jak wiele razy już pisałam, zaraz i tak dorwiesz jakiegoś ogona na krosy. Kto wie może to już będzie to młode, które teraz jeździsz 🙂...
czeggra1, uff, to już pół biedy, jak kość osłonięta.

Młode już nie jest takie młode 😉 - stateczny pięciolatek 😁 Pakuje metrówki, stara się, jest bardzo silny, kondycja całkiem całkiem, cały zapluty, chodzi na halę jak stary (także po lodzie 🙁), przeżył "próbę ogniową" tj... wodną 😁 - skoki przy polewanej hali (plątający się wąż, polewający pan, fontanny, mokre plamy na bandach - G. w tym czasie bez wrażenia robił elementy CC 🙂😉.
Spora zaleta to brak wszelkich oporów przed wodą (gdy sobie porównam, jaki miałam bal z G. i jeziorem - to już w ogóle poezja).
Nadal nie nadaje się pod słabszego jeźdźca - szybko przypomina sobie tryb "robiem co kcem". Bardzom ciekawa, jak będzie na krosówkach a potem na krosie. I czasem trudno mi uwierzyć, że to był zaledwie październik, gdy nie był to koń - tylko rollercoaster-oszołom skrzyżowany z katepilarem, kombinujący jak pokazać jeźdźcowi jego miejsce, najchętniej na glebie 😁
O rany czeggra dużo zdrówka dla Czesia i oby goiło się.. jak na folbluta przystało w błyskawicznym tempie.

escada To Unisono się chyba z Tadkiem kaszlem wymienia bo U. przestał ostatnimi czasy, Wam też duużo zdrowia!

halo Bardzo się ciesze, że z Gallanta taki dresażysta się zrobił, nie mogę się doczekać jak zobacze Was w pełnej czworobokowej odsłonie - planujecie jakieś starty w tym sezonie?

A ja wróciłam już do domu po udanej sesji (choć sama w to trochę niedowierzam, że tak gładko poszło) z nastawieniem powożenia się na U., ewentualnie popracowania jak coś się uda sensownego zrobić i co? A no znowu mnie zaskoczył bo dzisiaj chodził cudownie.
Wczoraj poskakaliśmy bo po dniu wolnego na nic innego się nie nadawał, za bardzo go nosiło, więc dzisiaj nie oczekiwałam cudów. Fakt, że w początkowym stępie postawiłam mu wysoko poprzeczkę i wymagałam od początku, ten pierwszy stęp jest dla niego baardzo ważny. Z jednej strony żeby go dobrze rozgrzać, porozciągać, ale z drugiej strony, żeby stłamsić w zarodku wszelkie próby szarpania czy machania głową, wyciągania wodzy itd. Stwierdziłam więc, że choćbym miała stepować do jutra to nie będzie kłusa zanim się nie ogarnie(my), trochę to trwało ale za to miałam dużo mniej pracy w wyższych chodach i w końcu w drugiej połowie jazdy zrobił się taki jakiego oczekiwałabym go na czworoboku.
Magicznie działają na niego łopatki i trawersy szczególnie w prawo, dzięki temu powoli małymi kroczkami udaje mi się go prostować i prawidłowo wyjeżdżać narożniki i oczywiście do znudzenia przejścia i przejścia. Po takich dniach jak dziś znowu dobijają się do głowy myśli, że może jednak jakimiś mikro kroczkami do przodu idziemy. Ale póki co zostaję w takim właśnie nastawieniu pracy na luzie bo widzę, ze obojgu nam to dobrze robi, a jeśli przy okazji wyjdzie z tego coś fajnego to super 😍

halo Ja zaś czuję zupełnie przeciwną rzecz na Unisono, jak skaczemy to mimo, że nie zawsze stylowo czy wyględnie ale czuję, że on chce. Zaś jak jeździmy ujeżdżeniowo to czuję, że to zupełnie nie jego bajka i zupełnie go to nie kręci. Można nawet mylnie stwierdizć, że jest do pchania jeżdżąc po płaskim, ale wystarczy pokazać przeszkodę i od razu nabiera entuzjazmu. Coś czuję, ze jakby zmiksować Gallanta z Unisono to wyszedłby folblut idealny🙂
Magdzior, no chcemy, chcemy. Idealnie byłoby rozpędzić się aż do międzynarodowych. Ale są kwestie logistyczne, typu - na razie nie wygląda, żeby portfel zdzierżył; zanim ogarnę opłaty do PZJ (dotychczas WZJ) to zejdzie. Pewnie dopiero gdzieś w maju będziemy walczyć. Nie szkodzi o tyle, że jak się sprawuje na czworoboku wiem, a do znalezienia właściwej ekspresji ruchów trochę brakuje. Ale frajda nieziemska. To chyba najmilsza część pracy z koniem, po mozolnym budowaniu podstaw - gdy szuka się precyzyjnej drogi do właśnie tego osobnika. Jak JEMU będzie najłatwiej TO zrobić.

A ty nie marudź! Bo wszystko można u konia wyrobić (najwyżej tyłek boli i zęby starte :hhi🙂, a chęci do skoków wszczepić się nie da 🙁
hop hop? co tak u szczęśliwych posiadaczy glutów?

ja do szczęśliwych akurat nie należę. Tadek ma napady kaszlu, okresowo z nosa wypada giga glut i mimo leczenia już wszystkim (poza sterydami) nadal jest chora. do tego stoi na karniaku bo jest giga błoto a ma nogę w opatrunku. a właśnie noga - dzisiaj szlag wszystko trafił - pojawiła się ropa, skóra pękła w miejscu szwa i to dość głęboko. mam nadzieję ze się nie zakazi. 8doba od szycia - więc mam nadzieję ze tkanki podskórne zdązyły się zamknąć i zasyfienie jest dośc powierzchowne. a ponoc nie da się tak jodyną wysuszyć skóry na papier. a jednak da się u Tadka.

także ten, no. super jest. prawdopodobnie skonczy się na endoskopii o ile nie uda się nic wyhodować na posiewie z brudnego gila. sram szczęściem i pieniędzmi normalnie.

a i jeszcze jedno. Sto lat dla mojego super konia z okazji dziewiątych urodzin. dziewięć razy zdrowia. o.
escada Oj no to naprawdę mnóstwo zdrowia z okazji 9 urodzin dla Tadka, tak z zapasem żeby starczyło na cały najbliższy rok!

A ten kaszel to w stajni czy po wysiłku, jest zależny od sytuacji?  Mnie już w stajni na specjalizację z pulmunologii wysyłają najlepiej już od razu bo też różne dziwne przypadku mieliśmy, a najgorsza jest niewiedza i nieznajomość przyczyny.
Unisono póki co spokój, był wraz z resztą kaszlaków odrobaczony serią 5-cio dniową pod kątem nicieni. Jakoś tuż po jeszcze kaszlnął parę razy ale teraz jest spokój, nie wiem czy to przypadek czy rzeczywiście trafiliśmy.  Z nosa wymaz też miał pobierany ale ponoć nic nie znaleźli.

Wydaje mi się, że jak już 8 doba od szycia to powinno być dobrze, na pewno zależy od konia  i głębokości rany ale jak Unisono był szyty to po tygodniu już większość była ładnie zrośnięta - trzymamy mocno kciuki i kopytka za Tadka!

U nas póki co szczęśliwie, nawet narzekać przestałam🙂 Słońce świeci, pogoda wiosenna, U. chodzi od tygodnia praktycznie bez zarzutu, zaraz do niego jadę wiec mam nadzieję, że nic się w tym temacie  nie zmieni.
escada, dla Tadka z okazji 9 tych urodzin: dużo marchewek, zdrowia i mniejszej zmyślności w robieniu sobie kuku!
Zagoi się niedługo i będzie dobrze.

A ja siedzę cicho, bo póki co Czesiu nogę ma jak słup telefoniczny, jest bardzo obolały i markotny. Goi się ponoć pięknie, mało się paprze, ale i tak serce mi się kroi jak patrzę na to moje obecnie nieszczęśliwe i obolałe zwierzę 😕.
Z dobrych informacji: infekcja stawu została wykluczona 😅.
Najlepszego dla Tadka! Co tam rok! 20 jeszcze lat w pełnym zdrowiu!

Palnijcie mnie, jak przyjdzie mi jeszcze do głowy publicznie chwalić konia!
G. stoi. Do towarzystwa chyba.
Najpewniej drasnął się kopytem w nadgarstek. Jakieś naczynko poszło.
Teraz zgaduj zgadula. Ile stania, ile ruchu. Na razie udało mi się odnowić uraz krótkim spacerem i sprawdzeniem czy czysty w kłusie. Czysty był, ale co z tego.
Rany halo... Bardzo jest źle?

Czeggra super wieści! Oby się szybko i bezproblemowo wylizal ..
Pokazałabym wam foty nogi ale są chyba zbyt okropne
.. Na szczęście dziś wyciek niewielki, coś się slimaczy ale nie widać stanu zapalnego .. Tadek dziś bryknal ,,  tak normalnie, aż się zdziwiłam. I... (pukpuk w niemalowane )) kaszlnela raptem 3 razy .. .. Niech już będzie wiosna !!
czeggra uff , całe szczęście, że nie ma infekcji jak się dobrze goi to będzie już z górki!

halo życzyłam Tadkowi rok żeby starczyło do nastepnych urodzin, ale w sumie to rzeczywiście skoro jest takie zapotrzebowanie na zapas zdrowia to niech będzie i na 20 lat albo i dłużej🙂

Za G. też trzymam kciuki i wirtualnie wspieram żeby jak najszybciej ta kontuzja była już za Wami.

escada Oj tak byle do wiosny, wraz z nią wszystko nabiera kolorów i inaczej wygląda (choć i tak nie można narzekać, u nas solidnej zimy to niewiele było). Jak ja się porządnego terenu nie mogę doczekać i galopów i krosów🙂 Bo póki co to strach jechać ścieżki pokryte lodem, gorzej niż w zimie🙁
Wiesz Magdzior ja mam wrażenie ze to wszystko właśnie wina braku zimy takiej konkretnej. Odporność spada, konie nie wiedzą czy zrastac czy liniec,  to i wszystkie syfy  się ich łapią. A co będzie w lecie z robactwem to nawet nie chce myśleć
Wpadam do Kącika z dobrymi wiadomościami: goi się, nie paprze specjalnie, opuchlizna schodzi. Pacjent, po dzisiejszej zmianie opatrunku, zamierzał nie wracać do boksu, a wybrać się na padok 😂. Zamiast grzecznie wrócić do boksu, prawie zaciągnąl mnie na ścieżkę prowadzącą na pastwiska. Zaczął opierać się na tej nodze, kroczy całkiem raźno, więc zaraz stwierdził, że czas skontrolować swoją ekipę kumpli z pastwiska 😉.
Lekarz mówi, że Czesiu to twardziel 🙂.

Poniżej zdjęcia Czesiowego nieszczęścia ( uprzedzam dość nieprzyjemne obrazki):
- pierwsze zdjęcie jest z dnia wypadku,
- drugie 2 dni po,
- trzecie pokazuje opatrunek w jakim stoi Czesiu,
- czwarte jest z dzisiaj, czyli tydzień po wypadku i pokazuje tą najgłębszą część rany.
dziwię się że weterynarz tego nie szył
Myśmy mieli sytuację taką (z ogierem wlkp) podobnej rany tyle że od przodu stawu i zostało to zszyte. Co prawda część szwów puściła pomimo stania w boksie (ale chyba brakowało kawałka skóry na środku rany i w tym miejscu puściło) ale generalnie zagoiło sie bardzo ładnie. KOń stał w boksie, bez opatrunku.
natomiast u twojego goi sie bardzo dobrze :-)
Faktycznie twardziel! Zdrówka! Wygląda już nadspodziewanie dobrze.
escada, czegoś tak dziwnego nie widziałam jak żyję. Mały "bąbel" pod skórą, koń chodzi raźno, ale martwi mnie ciągle nabrzmiała żyła(?) na wewnętrznej części przedramienia. Nie jest gorzej, nie jest lepiej 🤔
Nie wiedząc co z tym fantem uciekliśmy się do... liści kapusty. Pewnie pijawki by się przydały 🙁 Jak jutro nie będzie lepiej będę ogarniać temat. W opatrunku nóżka wygląda jak Czesiowa 🙂, tylko zielono-czerwona i na przedniej.
No głupstwo, sekunda - a jednak niepokój spory. Plus to, co niedawno pisałam - obawa przed prawem serii 🙁
Magda Pawłowicz, zdjęcia pokazują tylko tą głębszą część rany ( vet przy czyszczeniu dotykała palcem kości). Rana jest w zasadzie od przodu stawu i ciągnie się przez dwa boki. Nie było ponoć jak zszyć, bo i tak szwy by puściły. Opatrunek musi jeszcze być. Szczęśliwie obyło się (póki co odpukać), przy tak głębokim urazie, bez infekcji 😅. Dość szybko go znaleziono (po tym jak tarzając się przestawił drewniane ogrodzenie 20m) i tym samym nie łaził dłuższy czas pokaleczony po łące itp. Nie miało czasu się specjalnie zapaskudzić. Miał chłopak szczęście w nieszczęściu...

halo, obyście szybko zapomnieli o chwilowym problemie! Nawet nie myśl o jakiejkolwiek serii nieszczęść - tfu, tfu!
A co do kolorów to Twój ma ładniejszy zestaw  😉. Czesław jako stajenny laluś załapał się na majtkowo różowy z niebieskim.
Tak sobie myślę, że skoro Czesiu wyszedł z dwóch złamań to i z takim solidnym pokaleczeniem powinien sobie dać radę...
Jeszcze trzeba będzie później skontrolować, czy te jego nieaktywne czipy nie uległy relokacji - to właśnie ten sam Czesiowy szczęśliwy, lewy staw skokowy...
czeggra masakra. miejsce mamy to samo tylko u mnie cięcie pionowe. tyle ze u mnie zewwnętrznie niewielka rana za to całość skóry oderwana od struktur wewnętrznych na sporej powierzchni tak ze utworzyła się kieszen. on ma rany z dwóch stron stawu? widać ze juz ziarninuje i planuje się zagoic. 🙂 u mnie szwy zrobiły dobrą robotę ale tylko częściowo, bo skóra obok przez nie puściła. moja też stoi pozawijana ciągle, na szczęście może wychodzić na karniak. na szczeście ropy nie ma dużo, rana zaczyna ziarninować i mam nadzieję ze do konca tyg się zamknie. ech.

za to dziś tylko trzy odkaszlnięcia po inhalacji - drugi dzień tak mało kaszle  👀 podejrzewam ze to zasługa mocnego nawodnienia - bo gluty jeszcze jakieś ciekną co jakiś czas. za to dzięki mocnemu nawodnieniu  ma sraczke. więc jak nie urok to sraczka. 😉 oby ta infekcja juz się konczyła bo nie mam ochoty na endoskopie itp...
escada z tą zimą to masz racje, a u nas dzisiaj okropna pogoda w nocy padało, w ciągu dnia temperatura -1/-2 więc wszystko zamarzło a do tego przeraźliwy, zimny wiatr🙁 Myślałam, że na halę nie dojdziemy bo U.mimo, że prowadzony w ręce i gdzie tylko się dało to po śniegu a i rozjeżdżał się na lodzie;(

czeggra Czesiu twardziel to da radę, rzeczywiście goi się bardzo ładnie, a to Czesiu miał dwa złamania? Nawet nie wiedziałam.

Ech znowu się tak szpitalnie tu zrobiło i nie myślcie o żadnym prawie serii, wystarczająco seyjnie już kontuzje i inne atrakcje dotykają forumowe gluty więc już taka seria wystarczy.

Aż mi głupio pisać, że u nas póki co (tfu, odpukać) pozytywnie. Nie powinno mne w sumie to dziwić, bo zwykle tak falami mamy przypływy i odpływy formy. Dzisiaj kolejny raz w ciągu kilku dni usłyszałam sporo miłych słów, od osoby, na której opinii mi zależy i wiem, że na pewno nie są to wyolbrzymione czy przekoloryzowane słowa. Zostaliśmy pochwaleni, że U. w końcu jak się rozluźni zaczyna się ładnie ruszać (elastyczny, 'o kocich ruchach' :emoty327🙂.
Potem poskakaliśmy, dzisiaj nieco w górę szczególnie oksery poszły do ok 120 i też jestem zadowolona. Dzięki temu, że ujeżdżeniowo przestał walczyć to mogę zacząć wymagać od niego tego samego pomiędzy skokami. Oczywiście jeszcze po skoku się usztywnia, ale szybciej udaje mi się go ogarnąć, a i też czuć, że odbicie mu się poprawiło i jest bardziej wygimnastykowany. Kiedyś do takiego sporego oksera musiałby zrobić dłuugi lot i nie byłoby mowy żeby po nim na przestrzeni 2 fuli myśleć o kolejnym skoku. A dzisiaj po tym sporym okserze po łuku na dwie fule stał szereg stacjonata-fula-stacjonata i dawał radę chłopak.
Oczywiście nie zawsze było idealne, ale cieszę się bo ostatnie przejazdy były naprawdę przyjemne. Dał się przed okserem posadzić na zadzie tak aby odbić się z prawidłowego miejsca bez przyspieszania i od razu po okserze był w pomocach gotowy do następnych skoków 😍.
Tak więc gdybym kolejnym razem przyszła tutaj narzekać na coś to krzyczcie na mnie mocno, bo coś mi się wydaje, że wciąż niedoceniam U. 😍

I raz jeszcze zdrówka i szybkiej regeneracji dla wszystkich :kwiatek:
Magda Pawłowicz, zdjęcia pokazują tylko tą głębszą część rany ( vet przy czyszczeniu dotykała palcem kości). Rana jest w zasadzie od przodu stawu i ciągnie się przez dwa boki. Nie było ponoć jak zszyć, bo i tak szwy by puściły. Opatrunek musi jeszcze być.


a dziękuję za odpowiedź, rozumiem już a bardzo mnie to zaintrygowało :-)
ja tam wierzę w zdolności gojenia folblutów!
A tak przy okazji to nasza też ma bliznę w poprzek stawy skokowego, tyle że od przodu. I nawet wiem, że sobie to na łące zrobiła i że było szyte, a blizna jest duża, szeroka i łysa. Ale noga działa w 100%
Magda Pawlowicz, ja właśnie liczę, że to się skończy jak u Twojej, czyli że noga będzie działać w 100%  🙂.

escada, niech te nasze gamonie ładnie się goja i na przyszłość niech już nie będa tacy pomysłowi... Tadek z Cześkiem chyba ostatnio chcieli urzadzić sobie konkurs na efektowniejsze "kuku" 😵

Magdzior, tak Czesław miał złamane dwie przednie nogi. W wieku 2 lat wgalopował w jakaś dziurę na służewieckim torze roboczym i złamał wieloodłamowo lewe nadpęcie. Jako 4 latek, po dwóch zabiegach operacyjnych i niedowładzie ( pooperacyjne powikłania) prawej części zadu, ukończył siedem gonitw.
Jako pięciolatek trafił do mnie i w okresie zimowym przewrócił się na przód brykajac na lonży... i złamał sobie kość dodatkowa prawego napiastka ( pękła na pół).
Ze wszystkiego się wylizał, ale ma specjalny talent. 14 lat już ma, a dalej w wersji padokowej jest wesolutki i rozbrykany. Kiedy on zmadrzeje? Ten typ chyba tak ma i już 😉.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się