Kącik folblutów

czeggra1 o Maryjo, to pozwala mi wierzyć ze jednak konie potarfia sie z roznych rzeczy wylizac  🤔wirek:
Ale ta rana paskudna.. Moj tez kiedys wpadl w ogrodzenie drewniane. Zaraz po tym jak go przywiozlam. Rozwalil drewniana brame w drobny mak, ja zbladłam i zamarłam tak to wyglądało... po czym wstał otrzepał sie i miał jedno zadrapanie, malutkie  😁

Nadal wierze ze mojemu tez sie zdrowie jakos poukłada, ale ta kontuzja mi tak siedzi w głowie.. brr  😤 od czerwca, caly czas mam ogromny niepokój. Zreszta nie wiem czy kuleje czy nie kuleje (tzn dla obserwatorów nie, ale wet kazal mi zwracac uwage na moje odczucia) bo po przerwie jezdnosc tez pozostawia wiele do życzenia wiec a to sie odbije od wędzila a to wypadnie zadem, a to skroci wykrok bo zrobie nierówną półparade... itp itd wiec ja juz nic nie wiem. Jutro dzwonie do weta zeby przyjechal jeszcze raz i cos zdecydowal.

Natomiast po tym co tu czytam codziennie to chyba oszaleje jak bede miala konia z powrotem puscic na padok  😵
Daj spokój mój kon codziennie był na padoku. I nawet nie szalaly jak był wypadek. Kon czeggry tez się poprostu tarzal 😉

Dzisiaj mamy kowala i nie wiem co z tego wyniknie

Czeggra one się napewno zmowily 😉 to chyba specjalna odmiana folbluta tzw XXL4 😉
escada, xxL4 mówisz?
To mój chyba też. Może nie uporczywością (jeszcze ma L4 ale już motylek na padoku), tylko...
Puknijcie mnie w łeb, ale... uwielbiam jak on ma kuku  🤔wirek: Nie kuku uwielbiam, ale konia to tak  😜
Bo to jest wtedy zupełnie inny koń. Wdzięczny, przymilny, subtelny, miziasty - mjud malyna, sama rozkosz wspólnego przebywania.
Powiedzenie "do rany przyłóż" nabiera innego sensu  😁
A wydobrzeje i będzie znowu "może idź sprawdzić czy cię nie ma gdzie indziej?".
A ja wolę jak mój kon chowa się przede mną, ucieka, i się wierci. A nie jak czeka aż przyjadę bo jestem jego jedyną atrakcją.

Nadal leczę jak coś. Noga juz na finiszu raczej. Kaszel zniknął na 5 dni, wczoraj znów się pojawił. I tak w kółko.
czeggra o rany no to rzeczywiście Czesiu juz wiele przeszedł (jak chyba większsć folblutów w tym kaciku, chyba taki nasz/ich los już🙂, to rzeczywiście motywujące i daje nadzieję, że xx są w dużym stopniu niezniszczalne.

escada ech kaszel mówisz... taa Unisono też wczoraj na samym początku jeszcze w stępie kaszlną kilka razy, albo coś wisi w powietrzu bo u nas (obserwując inne konie) widzę, że jest to zależne od pogody, wilgotności powietrza albo po prostu przypadek i to od jednorazowego kurzu, podrażnienia . Bo później już nie kaszlał i innych objawów brak... nie cierpię takiej niepewności i niewiadomych.

Na szczęście jeździecko całkiem w porządku u nas, tradycyjnie są wzloty i upadki i wystarczy mu jeden dzień wolnego lub luźniejszej pracy pod kimś innym by następnego dnia się ze mną przeciągać, ale wygląda na to, że oboje nauczyliśmy się sobie z tym radzić🙂 Takie spostrzeżenia jeszcze mam, że trudne w pracy z folbutami jest balansowanie na krawędz i zapewnienie im pracy w takim komforcie psychicznym, jakiego potrzebują. Mam wrażenie, że u innych koni nie ma to takiego znaczenia. Z Unisono muszę bardzo uważać na ile mogę w danej chwilii wymagać, kiedy na moment odpuścić bo nawet mała pomyłka powoduje, że albo się zaczyna frustrować z powodu nadmiernej presji albo wręcz przeciwnie stwierdza, że nie warto się starać i idzie po najmniejszej linii oporu. Teraz widzę, że tutaj to jest głównie psychologiczna praca, bo fizycznie to on byłby gotowy być już parę kroków dalej niż jesteśmy, a tak to trzeba stale zwracać uwagę na ten psychologiczny aspekt, który bywa bardzo zależny od dnia. I te wymagania, presja, która jednego dnia jest w porządku drugiego może być już za duża albo na odwrót.

Ale mimo wszystko mogę podsumować, że przez te dwa tygodnie zrobiliśmy parę kroków na przód, na sobie uświadomiłam, że mimo wszystko to jest to i na pewno z wlasnej woli nie odpuszczę. Będziemy pracować, jak będzie ze startami sie okaże, być możę uda się na jakiś łączony układ żeby U trochę 'poprofesorował' juniorowi na Lkowych krosach a potem w drugiej połowie sezonu coś wyżej pode mną postartował. Wszystko sie dopiero okaże, bo zależy to od wielu czynników, jednak dogadać się z U. to nie jest taka oczywistość🙂

I po raz nty dużo zdrowiadla dla wszystkich klubowiczów XXL4
escada, e, żeby czekał na mnie, to chyba się jeszcze nie zdarzyło 🙂 Równie dobrze król mógłby czekać na petenta 😁
Mój milusiński jest... chyba na całego narcyzem. Interesownym narcyzem. Chce sobie kogoś kupić? Masz niemożebnego słodziaka.
Nie potrzebuje? Jest tylko on i jego wspaniałe ego. On naprawdę jest Gallant. Taki arystokratyczny dworzanin.
Trudno go lubić. Ale łatwo - podziwiać. Ponieważ nie ma sposobu, aby był podporządkowany (manipulować to może on, a nie nim) trzeba grzecznie stawiać na to, co on chce robić. Na szczęście chce dużo, i z ogromnym zaangażowaniem. Że niekoniecznie wszystko, co bym chciała? Przyszło się z tym pogodzić.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
21 lutego 2015 14:47
L4 króluje w wątku ostatnio 🙁 Dużo zdrowia i szybkiego powrotu do formy - już się nieco pogubiłam co u kogo, więc tak zbiorowo :kwiatek:

halo, nie zazdroszczę Ci G. w sumie.. tak jak czytam - taki koń ma swój urok na pewno (tym bardziej skoro łatwo podziwiać i jest co podziwiać). Osobiście bym chyba nie wytrzymała - w za dużym stopniu taki koń by mnie chyba przerastał i.. ustawił by sobie jak chce 😁 Takiego to chyba trzeba non stop pilnować "po cichu"?

Taki wniosek po tym, jak ostatecznie przyznałam się, że moja była i nadal jest rozpieszczona - pracujemy nad tym razem z Magdą (D. jest w treningu u Magdy + ja wypracowuję swoją pozycję, bo kobyła mnie zrobiła w konia w sumie :lol🙂. Ale się pochwalę, że wczoraj wyszły nam sidepassy z ziemi i fajny galop na prawo pod koniec (na lewo kot w krzakach przepalił jej styki i "jestę arabę"😉.
A ja halo zazdroszczę na całego.. a co. Ma ujeżdżeniowego gluta, który dostał już dobre oceny na czworoboku... ja też bym tak chciała.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
21 lutego 2015 15:23
Czagarnot, mnie bardziej chodziło o charakter konia 😉 Bo z tego co pisze halo, to G. jest mocno specyficzny jednak. Samej włożonej pracy w niego oraz poziomu ujeżdżenia również zazdroszczę - to musi być przyjemność mieć tak zrobionego konia pod tyłkiem, zwłaszcza skoro akurat to lubi 🙂
Viridila Przepraszam, ja nie w tym kontekście, pewnie że zazdroszczę bo zrobiony już do tego momentu i na dodatek glut. Ja żyłam jakąś nikłą nadzieją że mój trochę też polubi deptanie kapusty, ale ja chyba za cienka jestem na niego. Co nie znaczy że nie będę próbować. A osobowość, no cóż mój też niestety nie ma najprostszego profilu...
Viridila, Czagarnot, to może nie jest trudny koń (dziecko też pojeździ) ale ogromnie wymagający. Trzeba być bardzo uważnym i konsekwentnym. Autentycznie pewnym siebie. Żadne "ściemy" nie przejdą.
I, jak Magdzior pisze - cienka granica, wąski obszar wspólnego komfortu. Wieczna zagadka. Przy takim koniu (pewnie już same zdążyłyście zauważyć  :hihi🙂 człowiek piorunem się uczy. Rzeczy, co do których nie podejrzewał, że trzeba  🙂 Potem inne konie wydają się takie... oczywiste.
Jednak, po latach pracy, frajda jest niemożebna. Nie tyle co i jak robi/umie. Frajdą jest to, że w każdych okolicznościach przyrody mam ogarniętego konia.
Całe lata, bywało, że ja drżałam co on też wymyśli, a inni mieli luzik (w porównaniu). Teraz "paczę" jak inni drżą bo wieje, bo wiosna, bo to - tamto... A ja na nim "ale ossochoci???" Ano, gdy koń mądry (przemądrzały) - to utrudnia pracę. Ale daje też ogromne benefity. Dlatego to ujeżdżenie nawet wychodzi. Bo skoro lubi - to chwyta w lot. Dlatego też tak mi było żal krosów i skoków, bo technicznie to on umie wszystko co trzeba, i ma możliwości motoryczne. Tylko, drobiazg  😜, z jego wolą nie da się powalczyć. W żaden sposób. "Ani prośbą, ani groźbą". Zręczną manipulacją też nie. Zrobi dobrowolnie, i świetnie - albo w ogóle.
Dlatego łatwo mi uwierzyć, że miał wybitne wyniki na wyścigach - i podejrzewam, że po prostu totalnie odmówił współpracy.
Najważniejsze, czego mnie nauczył - że charakter konia jest kluczowy dla wszelkich planów. Bo wcześniej było "ojtam, ojtam - 120 i krowa skoczy". Przy przeciętnych koniach - owszem. Przy dziwakach - trzeba się starannie przyjrzeć czego można oczekiwać.

edit: dopisze jeszcze, że wobec  "profilu osobowości"  :kwiatek: trzeba być pokornym. Nie ma tak, że zrobisz "innego konia". Koniowi można nadać polor, "wgrać" doświadczenie itd. Ale z tchórza nie zrobisz takiego, po którym spływa. A z wybitnie samodzielnego - czekającego na polecenia.
Przetestowałam konia pod innymi (ogarniętymi) jeźdźcami, żeby wykluczyć, że to ja rozrabiam. Ich uwagi i obserwacje były identyczne jak moje.
Mój kon dziś pierwszy raz pobiegal bez opatrunku. Kaszlnela tylko 4 razy po pierwszym klusie,  tak to cały dzień cisza. Poza wczorajszym napadem kaszlu po inhalacji to od paru dni jest wreszcie poprawa. Jeśli kaszel całkiem ustąpi to niedługo wrócimy do roboty. Nie wiem co powodowało kaszel ale możliwe ze poza infekcją - echinacea. Inhalacje miała codziennie, wczoraj mogłam przegiac z olejkiem, a mogło zadziałać to ze dostała znów zioła. Nie wiem ale liczę ze wczorajszy napad to kwestia podrażnienia po chorobie i ze to juz koniec. Kon chce biegać, chce do stadka wiec musi się ogarnąć 😉
O! Dobre wieści  💃
Może ten czas L4 dobiega wreszcie końca?
Oby - w sam raz na wiosnę!
Mój też chyba końcówka urazu.
Wiosna zawitała jak widzę i od razu L4 dobiega końca, bardzo się z tego cieszę!

[quote=halo]Trzeba być bardzo uważnym i konsekwentnym. Autentycznie pewnym siebie. Żadne "ściemy" nie przejdą.[/quote]
To trzeba zapmiętać i utrwalić, doskonałe podsumowanie. Dlatego, przynajmniej na swoim przykładzie mogę stwierdzic, że xx są takie trudne, inne, od razu czują choćby cień niepewności i doskonale potrafią wykorzystać to na swoją korzyść.

Oj tak i z tymi innymi końmi to racja, siebie ciężko analizować obiektywnie, ale od prawie pół roku obserwuję koleżankę, która jeździ te dwa dni w tygodniu na U. gdy mnie nie ma. Z racji, że gdy ja jestem w stajni jeździ inne konie to mam porównanie i ostatnio bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Baardzo duży postęp przez te kilka miesięcy zrobiła i jak zobaczyłam ją na stajennym rekreacyjnym tuptusiu to był efekt 'łał!'. Po Unisono też czuję, że się coraz lepiej dogadują, ale to w dużej mierze zasługa tego, że on mało wymacza i naprawdę trzeba solidnej konsekwencji i ciągłej samokontroli żeby coś wyszło i wyglądało sensownie.

escada U nas też dzisiaj spokój na szczęście🙂

My sobie dzisiaj na pożegnanie bardzo miło poskakaliśmy, w końcu też odwiedziłam byłych podopiecznych w drugiej stajni, a i w zastępstwie poprowdziłam kilka jazd i znowu czuję, że żyję 😍 Chyba nigdy nie uda mi się sobie samej wmówić, że mogę bez tego żyć, niestety 🤔wirek:

Fajnie, że kącik taki aktywny ostatnimi czasy ale naprawdę nikt nie ma zdjęć ani filmików? Taka ładna pogoda - podzielcie się jak coś macie :kwiatek: My póki co nic aktualnego nie mamy🙁
No, chyba faktycznie końcówka L4.
Chorowitek:

🤣
Ojej halo o tym marze dla mojego konia. Zeby kiedys znowu mogl tak pohasać  😍

Tak, konsekwencja to i u nas temat przewodni ostatnio. Wsiadł bardzo dobry zawodnik i tak jak myslalam jest to trudny kon ale trzeba go jeździc tak jak każdego innego. I konsekwentnie to stosowac nawet jesli koń odpowiada źle przez jakis czas. A ja przekombinowałam. Nie wiem dlaczego ale sama sie wmanwerowałam w myslenie ze to jakis inny koń którego trzeba jezdzic inaczej. Tzn jest inny- trudniejszy ale to mnie nie upoważnia do robienia błędów (w imie szukania złotego środka) jego kosztem. Czeka nas teraz powrót do podstaw który jak na razie przebiega bardzo boleśnie (dla mojej cierpliwości) bo koń prezentuje pięknego 'wyryja' przez większa czesc jazdy. Nie umie funkcjonowac na normalnie nabranych, krótkich wodzach. Oj tyle z nim przekombinowałam ze teraz bedzie to bardzo bolesne (dla mnie) starcie z rzeczywistością.
Szczęscie ze kazdy uważa ze nie kuleje. Ale zawołam jeszcze doktora bo lekarskie oko pewnie cos wypatrzy.
Evson czytam co piszesz i chyba mamy podobny problem, jak Ci z resztą napisałam. 🙁 i chyba nam też przyjdzie się zmierzyć z naszymi własnymi demonami "jeżdżenia inaczej"... zobaczymy, co z tego wyjdzie.

a poza naszym wyryjem... koń dziś fenomenalny. po zeszłoweekendowej klinice z p. Olgierdem Kuleszyńskim wróciłyśmy z dzierżawczynią z głową pełną przemyśleń, obserwacji i wniosków.

i dziś zrobiłyśmy trening taki, jaki miały konie (podobne do naszego) na klinice. no i szło mu rewelacyjnie. na początku w głowie mu się trochę zagotowało, ale potem przemyślał wszystko i zakończyliśmy bardzo poprawnymi przejazdami. 🙂 mam nadzieję, że uda nam się problemy przepracować i robić kolejne postępy.

zobaczymy też jak będzie z trenerem. jestem obecnie w fazie pertraktacji w kwestii treningów. trzymajcie proszę kciuki, bo jest to szansa dla nas i przede wszystkim dla konia na rozwój.

Magdzior u nas zdjęć nie ma z prostego powodu - braku aparatu. A ponieważ ja wciąż jestem w stanie do dziewczyn przyjeżdżać tylko wieczorami to moja "lodówka" nie daje sobie rady na hali. :P jednak niedługo idę już na zwolnienie, plus wiosna idzie, to może będzie szansa na ładne zdjęcia "na zewnątrz" 😉
Czesiu goi się wg pani doktor pięknie i nieprawdopodobnie szybko 😅! Cały czas stoi w opatrunku i nie wychodzi z boksu aby rana miała szansę się zasklepić, bo to takie paskudne miejsce, że zaraz by się wszystko rozeszło. Stoi biedak w boksie niezachwycony, a wręcz załamany i znudzony. Boks ma koło myjki więc dość często coś się tam dzieje i ma na co się pogapić, czasem da radę jakiegoś przechodzacego obok konia w tyłek ugryźć dla hecy  😉. Generalnie to jest nieszczęśliwy i potrzebuje dużo atencji.

halo, niezły wesołek 🙂!
escada, XXL4 - bomba, świetne 😂 😀 😀!
Evson, no właśnie Czesia też trzeba jeździć jak każdego innego. Okazało się, że on wcale taki przedelikacony nie jest i bardzo lubi pracować,ale trzeba mu wyraźnie, zdecydowanie "mówić" co ma robić..
To moje kiedyś odpuszczanie,  jak tylko zaczynał histeryzować, nauczyło go egzekwować ode mnie specjalne, ulgowe traktowanie. 
Evson czyli kon zdrów?  🙂

Czeggra super ze Czesio się ładnie goi, szkoda ze areszt konieczny ale dobrze ze nie swiruje 🙂

Dziś tylko dwa kaszlniecia w pierwszym klusie.
Nawet nie zdążyłam sie pochwalic wczorajszą pierwszą stępo-kłusową jazdą Nemo ( po kontuzji) a dzis ma własnie kolke, kolega w stajni go lonżuje i obdzwania wetów  w niedziele o 22....będzie ciężko  🙄
o rety ciska, trzymam kciuki! niech te kopytne nasze się nie wygłupiają, zdrówka życzę i żebyście sobie szybko z kolką poradzili! 🙁
ciska, kciuki!
O rany CO TU SIE DZIEJE! ciska również ode mnie kciuki! Pisz co i jak

escada
Czy zdrów to nie wiadomo, na razie moge stwierdzic ze dr Golonka uratował mu życie a czy jest w pełni sprawny to juz lekarz musi ocenić.
Dobrze ze lepiej z kaszlem, w tym roku jakos bardzo duzo koni kaszle, w roznych stajniach to zaobserwowalam (i przy róznych warunkach chowu)
ciska, kciuki od nas też są! Obyście sobie szybciutko poradzili z tą kolką!

escada, czyli jest poprawa u Was i super 🙂!
Czesiu nie świrował specjalnie w trakcie swoich aresztów boksowych nigdy (też w trakcie tego najdłuższego - półrocznego po złamaniu). Natomiast rozruchy bywały niezwykle pokazowe 🤣. Co prawda we wrześniu zeszłego roku zaskoczył mnie dojrzałym podejściem do sprawy i mam nadzieję, że i tym razem  będzie kulturalny  😉.
Muszę pogadać z dziadygą, bo ma już 14 lat i akcje p.t. " żegnaj rozumie" są niezdrowe w swoich konsekwencjach 😉. W tym wieku to się grzecznie stępuje, unika owsa i ciepły mesz jada na kolacje 😉.
Ciska kciuki są, pisz ci i jak!

Evson to czekamy na wiadomości po wizycie weta ale wszystko wskazuje na to ze będą dobre 🙂

Czeggra do niektórych koni nie dociera ze trzeba spowazniec 😉 mój Tadek mocno się zmienił po kontuzji ścięgna. Przestała swirowac i być niedotykalska. Liczę ze jak wejdzie w trening skokowy to znajdzie się ta jej iskra bo to niestety wszystko co miał ten kon w temacie sportu. Ani talentu, ani techniki ani budowy tylko właśnie ambicje.
dziewczyny, które kastrowały swoje konie. do PKWK wysyłałyście oświadczenie o kastracji na jakimś specjalnym druku, czy było to zwykłe oświadczenie lek wet? mój był kastrowany lata temu, nawet nie mam pojęcia przez jakiego weta, a w paszporcie wciąż był ogierem. fakt, nie dopilnowałam, a teraz muszę to podosyłać. Szczęśliwie nie muszę szukać tego konkretnie weta, może to wypisać wet prowadzący konia. Tylko własnie w jakiej formie?

mam ciąg dalszy przygody z wystawianiem duplikatu paszportu.  😵
Kahlan, myśmy zamieścili oświadczenie weta i pieczątkę na wniosku o duplikat.
I weź mi nie przypominaj! I to mimo tego, że pani K. jest dla nas niesamowicie, ale to niesamowicie miła. I pomocna.
Tu pewnie działa wdzięk mojego męża 😀
u mnie wszystkie dokumenty już poszły ponad miesiąc temu, a dopiero teraz do mnie zadzwonili (sic!!), że potrzebują takiego oświadczenia. 😵 a ja już po ścianach łaziłam, że paszportu nie ma, bo nie lubię, jak tracę z oczu jedyny dokument konia.

ok, to wysmaruję jakieś oświadczenie typu "ja niżej podpisany zaświadczam, że koń taki a taki jest wałachem" i podstawię wetowi pod nos do podpisania i postawienia pieczątki. Jezu, mam już dosyć tej sytuacji. 😵

no ja niestety załatwiam wszystko listownie/mailowo/telefonicznie. tu wdzięk nie zawsze jest do wychwycenia  🤣
Kahlan, to sama sobie jesteś winna  😀iabeł: Bo wypadałoby się przedstawić pani K. osobiście, dopiero potem korespondencyjnie  😀. Tj. (jeśli mam uogólniać) - męża przedstawić  🙂 Pani K. (naprawdę, z moich doświadczeń przemiła) ma pozycję bogini Hery. Ale jak Hera - wszystkiego na pewno dopilnuje, tylko czas leci.
Ja już będę traktować paszport jak kolię brylantową.
Naprawdę, gdyby się uparła, nie mielibyśmy paszportu  🙁 (koń był czipowany za granicą).
o cholercia. 😁 to znaczy wiesz, jak przepisywaliśmy konia na mnie to pojawił się mój najstarszy brat (oj przystojniak 😁 z bukietem kwiatów, bo chyba wparował w dniu bez przyjmowania "interesantów", a on mieszka w Warszawie, więc ja nie musiałam się tłuc z Łodzi, co wtedy było mocno problematyczne). szkoda, że nie skojarzyła, że to TEN koń od TEGO Pana.  👀

ja też tak będę teraz traktować paszport. w ramki oprawię i za szybę antywłamaniowo-brudzeniową włożę.  👀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się