Bea, jestem za! Zrobimy sobie grupową terapię rodzinną 😉
agaEl, z gniadą też tak było. Albo jelenia szyja albo smoczyła się na wszystko. Z mostkiem problemu nie było, za to przejście po szerokim, grubo przysypanym ziemią i zarośniętym trawą przepuście nad rowem to był dramat 🤔wirek: Czas i praca pozwalają większość tchórzofretek wyprostować 😉
Ostatnia porcja fot, tym razem z aparatu 🙂
Weekendowy wypad miał na celu oswajanie cudzych koni z terenami przy pomocy moich. Niezapowiadane upały nie ułatwiły życia z gzami ==' Trzeba było łapać momenty
Przedstawiam Leo "Wypłosz lwie serce" 🤣
Sobota - pierwszy "terenowy" spacer "kucyka"
Nieskromnie powiem, że fajne mam konie (pełne różowe okulary) ;P Się towarzysze rozbujali kłusy i galopy urządzając po łące a ja ćwiczyłam miarowe oddychanie 😂
Wszyscy mówią, że Lesiu ładny, ale mało inteligentny. Ja w niego wierzę, poza przyspieszaniem i miejscową niesterownością było dobrze.
Poznajcie moje poświecenie - ja w skokówce 🤣
W niedzielę gzy tak się dawały we znaki, że wyjechaliśmy w teren dopiero jak deszcz zaczął padać. Huk gromy bez piorunów... nosz idealne warunki 🙄 na pierwsze terenowanie poza pastwiskami. Pod wieczór już było, wracaliśmy kawałek asfaltem. "O!" Na drodze siedzi żaba. Leo przeszedł bez reakcji 😅 Niestety zrobił z żaby placek :/
Poniedziałkowe 2 foty z powrotu. Pogoda była w kratkę, jakoś wstrzeliliśmy się z owadami. Przy okazji tworzymy nową modę na frędzle 😜
Z Lesia będzie jeszcze konisko terenowe, zostały do przećwiczenia krwiożercze sarny. Moje paskudy też miały nowe doświadczenie - we 2 pod innym jeźdźcem.
Czekam aż upały się skończą i jedziemy na powtórkę 🙂