Co mnie wkurza w jeździectwie?

Puma, moja w proszku była żółta... Ale dostałam dosłownie proszek w foliowym worku, więc nie dam sobie ręki uciąć, czy nie miała jakiejś fancy nazwy. 😆
U mnie w tamtym roku zadziałało, a wcześniej 5 lat z rzędu miał w lecie... Tyle mogę powiedzieć. Potem w lecie chodził na trawie, nie na piachu, to nie myślałam o tym, może w tym roku przemyślę znów.
Henna jest jedna, nie ma „do włosów” i „do nóg”. Kolorowe „henny” to mieszanki np z indygo, z cassią itp. Taka prawdziwa henna da zawsze rudy.
Nie zdążyłam edytować - może poszukajcie pod „Lawsonia Inermis”?
Henna jest jedna, nie ma „do włosów” i „do nóg”. Kolorowe „henny” to mieszanki np z indygo, z cassią itp. Taka prawdziwa henna da zawsze rudy.
Fokusowa, nie do końca.
Ta dla koni nazywana henną jest... no dla koni, a nie do farbowania włosów. To znaczy, to nie jest ta, którą u nas się sprzedaje do farbowania włosów. Tak mi kiedyś tłumaczyła osoba, która tego używała.

Puma - działa. Wyjątkowo szczególnie jako zapobieganie takim infekcjom i babaraninie po ugryzieniach owadów. Najważniejsze, że bakterie nie są się na to w stanie uodpornić, plus nie ma tam substancji sterydowych. Jak ktoś ma lekooporną grudę to imho warto tym spróbować.

Sivrite, ja wiem,że to nie jest ta sama henna co do farbowania włosów.
Szukam tej na grudę używanej w Indiach bo oni smarują nią i pęciny i brzuchy w klimacie gorącym i mokrym. To zapobiega infekcjom po ugryzieniach robali, a patrząc na to ile aktualnie jest wody wszędzie to będzie rok wszelkiego robactwa.
Wiem, że mieszają ją z sokiem z cytryny (kwaśne).

Nie mogę tego nigdzie upolować🙁

kotbury, a jednak google mówi, że to zwykła henna, czyli sproszkowana roślina lawsonia inermis - można przeczytać sobie w pdf art zatytuowany The effect of Henna (Lawsonia inermis) on the wound healing of Local Arabian Horses. Jedyny myk, to że to czysta henna, bez dodatków ( a takie sklepowe niby henny do włosów często mają dodatki) i jak to z henną, cassią i innymi tego typu ziołami - im świeższa, tym lepiej działa, a często u nas są średniej jakości. a z sokiem z cytryny mieszają dlatego, że zarówno henna, jak i cassia potrzebują kwaśnego dodatku, aby barwnik się lepiej aktywował. Można dodać cytryny, ale można i inne kwaśne dodatki, często dodaje się np. Amlę - też indyjskie ziółko, fajnie działające na skórę - zalewa się mieszankę ciepłą, nie gorącą wodą (do 50 stopni bezpiecznie, za wysoka temp "zabija" hennę i odstawia się papkę na ok 12h,żeby puściła barwnik. Ja cassiuję regularnie włosy, a one działają podobnie, więc jestem w miarę w temacie 🙂

Teraz mi nawet wyskoczyło po polsku na złotym koniu o hennowaniu koni:
https://zlotykon.pl/HENNA-DLA-KONI-blog-pol-1528146910.html
Kotbury, ja nie miałam żadnej "dla koni", najzwyklejszy proszek, czysta henna. Nie do farbowania, bo bez żadnych dodatków, ale najzwyklejsza henna. I tej samej używają na pustyni, więc nie wiem, o co chodzi z jakąś dla koni.
Sivrite, nie ma żadnej dla koni, henna to henna. I taką czystą jak opisujesz właśnie farbuje się włosy na rudo.
O! No to pięknie.
Może chodziło o te dodatki, choć z tego co pamiętam mi tłumaczyli,że to nie jest jedna roślina a mieszanka kilku. I ta ich była taka bardziej "pomarańczowa".
Dzięki dziewczyny!
Nevermind   Tertium non datur
16 stycznia 2024 16:40
Jak mnie irytują niekompetentni ludzie, którzy kreują się na wielkich horsemanów i biorą się za konie, z którymi sobie nie radzą.

Znalazłam film z bardzo fajnym, przyjaznym, plastycznym do nauki młodziakiem, który jest kreowany przez cały czas na potwora, bo jest ,,dziki".

Jakby nie było popularne łapanie mustangów i przerabianie ich na konie wierzchowe. Tyle ludzi się tym zajmuje, ale ogier, którego właścicielka nie przyzwyczaiła do ludzi, to już potwór jest.

Gość wziął się za odczulanie kompletnie od d. strony, od początku było widać, że koń panicznie się boi i w ten sposób bać się nie przestanie. Dodatkowo wielki horseman był kompletnie ślepy na wszystkie ostrzeżenia od konia - a znajomość zachowania koni jakby nie patrzeć jest gwarantem bezpieczeństwa przy agresywnych koniach. Bez tego w ogóle nie powinno się do takich podchodzić.

Gość w swojej głupocie straszył konia dopóki nie sprowokował go do ataku.

Po czym uwaga uwaga, wielki horseman, macho, osoba dominująca, samiec alfa po jednym ataku przestraszył się do tego stopnia, że nie wszedł już na roundpen, na którym koń się znajdował. No macho jak w mordę strzelił.

Ciagle utwierdzam się w przekonaniu, że im bardziej ktoś gada o dominacji, tym mocniej się boi koni.


Po czym tego strasznego potwora zagonili do koniowozu i sprzedali na rzeź, bo bali się w ogóle wejść do środka.

Oddali na rzeź konia, który był całkowicie w porządku. Którego w klasyku, bez tego całego dziwowania na roundpenie, zajeżdżonoby bez problemu.

No krew mnie zalewa. A ile koni w ten sposób jest niszczone, uczone agresywnych zachowań i potem jest problem, koń albo jest niebezpieczny, albo trudny do naprawy, albo kończy na haku, bo jest strasznym potworem.

(film z komentarzem Raleigh, nie lubię jej samej, ale nie znalazłam oryginału nagrania. Scena ataku zaczyna się w części "how to handle a wild stallion")
Nevermind, to jest film sprzed kilku ładnych lat. Babka miała ogierów naście i jest kretynką. Sam prowadzący klinikę powiedział jej, że co ona w ogóle wyprawia. Odnośnie błędów w pracy podczas tych sesji to można by referat napisać.
No cóż....
Gościa nawet nie komentuję...

Niestety, ten zajebisty proceder robienia z normalnych koni potwory, bywa i u nas, choć chyba na małą skalę.... Czasami słyszałam niektóre właścicielki (no jakoś tak głownie właścicielki...) jaki to ich koń nie jest straszny i niebezpieczny, ohhh, ten to ma za uszami! po czym wsiada (albo i nie wsiada), a tu koń sobie... idzie. Natomiast jeździec non stop konia "uspokaja" głosem przed potencjalnymi strachami, które zapewne czają się w każdym rogu.

No, ale uwierzę we wszystko, odkąd widziałam kiedy mocno strachliwy, młody koń wieku lat zaczął się mocno bać.... bo stojący obok człowiek się stresował. Tam się nic nie podziało, tylko człowiek się stresował...
Z tym koniem jest trochę inna historia. On stracił matkę, a ta baba go do domu wzięła. Dosłownie do domu. Tam go odchowała, jak podrósł to wrzuciła go na padok i nie ruszała do 3 latka. A koń nie chodził w stadzie nigdy. Więc nie miał jak się nauczyć czegokolwiek. I ona tych ogierów miała koło 20…
Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że wszelkie końskie dźwięki "dzikiego ogiera" są podłożone? XD
Fokusowa, i jeszcze była mowa ze doszło przy urodzeniu do jakiegoś niedotlenienie czy czegoś w tym stylu. Dawno to oglądałam.
A po co oni to uwiecznili na filmikach? Skoro koń finalnie poszedł na rzeź to raczej nie ma powodów do dumy dla tego chłopa, co oni tym chcieli uwiecznić i udowodnić ?
espérer, on tam mówił, że to człowiek doprowadził tego konia do takiego stanu i do „konieczności” uśmiercenia. Więc może to miało mieć wydźwięk edukacyjny w tym kontekście..
Facella   Dawna re-volto wróć!
16 stycznia 2024 23:27
Sankaritarina, o Jezu, znam takie przypadki, niektórzy chyba oczekują że koń przestanie być koniem, a zacznie maszyną i tłumią w nim każdy najmniejszy przejaw końskiej natury, np. przy prowadzeniu nie może podnieść głowy, gdy inne konie nawołują (już nawet nie wspominając o absolutnie niedopuszczalnym rżeniu), bo natychmiast właścicielka drze paszczę "ty debilu!" i inne takie, a potem łazi i opowiada, jaki to jej koń pie*ęty...
Czuję się wywołana trochę do tablicy, bo ja mam taki egzemplarz który 10 razy pójdzie na uwiazie, a za 11 zobaczy galopującego konia/podrywającego sie bażanta/itp i polecą wyjebce takie że na uwiazie go nikt nie utrzyma. Dużo razy tłumaczyłam czemu się znęcam nad biednym konikiem i prowadzam go ma łańcuchu, czasami widząc konia raz przelotem ciężko to pojąć.
No jest różnica pomiędzy rżeniem a tym, że koń próbuje nas przetargac. Koń może być koniem, ale ma szanowac człowieka. dla mnie jest niedopuszczalne że koń się przestraszy i wskoczy na człowieka albo go próbuje przetargać, Moje konie potrafią sie przestraszyć, ale zawsze odskoczą od człowieka na tyle na ile uwiąz im pozwoli.
Facella   Dawna re-volto wróć!
17 stycznia 2024 08:27
karolina_, xxagaxx, no tylko że ja mówię o zupełnie innej sytuacji - o koniu który nie stanowi zagrożenia, nie robi nic, co mogłoby wskazywać na to, że będzie uciekać czy wlezie na człowieka i reakcji tegoż całkowicie nieadekwatnej do zachowania. Obserwowane długo, nie jednorazowo, sama też owego konia miałam przyjemność poprowadzić - całkowicie normalny koń.
karolina_, - mój działa podobnie, dam palec to nie mam ręki. Może wiele mogę sobie przy nim już pozwolić, ale wiele też wymagam i często warknę przy niby pierdołach. Dlatego, że znam gada na tyle, że on od takich właśnie pierdół zaczyna, a potem eskaluje dość szybko.
Dlatego może fiknąć na lonży, czy podnieść głowę, ale wiercenie się, zabieranie nogi i wiele innych niby drobnostek jest surowo zabronione (na zasadzie, ja już znam te numery).
Najlepiej, jak ktoś go nie zna głębiej i "ale on jest grzeczny". No jest, teraz jest, bo zostało to wypracowane i rogi są piłowane jak tylko próbują się pojawiać 😉
Keirashara mam podobnie, mam bardzo dominującego gada, u niego raz to nie problem, dwa razy to już stała praktyka. Zawsze wszystko trzeba robić dobrze, bez skrótów, bez odpuszczania sobie bo on to szybko wykorzysta. Mega inteligentny koń, a że jest wielki to żartów z nim nie ma. Takie konie w nieodpowiednich rękach to kilerzy, po miesiącu w koffanych łapkach przysłowiowych kuniarek byłby już patologią nie do opanowania. Koń z którym mozna "konie kraść" ale z codziennością gdzie konsekwencja, klarowne i jednoznaczne zasady są zawsze przestrzegane.
adriena, - mój może nie jest wielki, ale jednak ślązak i to 650kg ma. Także jak będzie chciał pójść to nie ma takiego we wsi, żeby utrzymał.
Generalnie to on był w takich koffanych łapkach i sprzedały go za bezcen, bo tak im wlazł na głowę 😉 i nasze początki na prawdę nie wyglądały dobrze przez to, bo był naumiany pomiatania ludźmi. Dlatego też ja go czasem owarczę za niby pierdoły i "się czepiam", bo wolę tak, niż wrócić do etapu mniej miłych rozwiązań.

Oczywiście jak ktoś go nie zna, to jaki diabeł, jeszcze pierdyknie swoje oczka pluszowego misia i o co chodzi 😂 pozory mylą. Myślę, że jak ktoś nie trafił na taki typ konia to nie jest w stanie sobie wyobrazić jak szybko pewne rzeczy eskalują do rangi problemu.
Facella, ja wprawdzie nie mam w pamięci jakoś dużo takich przypadków, ale, no, naprawdę.... jakby posiadanie wielce trudnego konia było jakimś przywilejem. Serio, nie wiem skąd to się bierze...

Tzn z drugiej strony, też zaliczyłam ten moment, kiedy mój super spokojny koń, wzięty w porządny trening, nagle nabrał siły i odkrył, że można sobie po prostu bryknąć. Siodło, plecy, wszystko OK, nawet zakwasów za specjalnie nie było - no, po prostu to był ten Moment, który młodziaki przeżywają może w wieku 5 lat...
A ludzie chyba czasem myślą, że to będzie jak w rekreacji - że codziennie se koń będzie człapciał ledwo podnosząc nogi.
No ale nie można kupić człapciaka, tylko jakiegoś rodowodowca, młodego najlepiej, albo jeżdżonego przez profesjonalistę.... chociaż, różnie bywa...

Jak się "mocny rekreant" przesiada z człapaka na po prostu "zwykłego" konia, nieskalanego średnią rekreacją (nie mówię o sensownych szkółkach, których, moim zdaniem, jest też trochę), to bywa szok i niedowierzanie + uczenie się anglezowania od początku.... - a ten koń niczego takiego nie robi, po prostu idzie normalnym tempem....

grrr, nie dokończyłam posta....
ja tam w sumie mało trudnych koni widziałam, raczej takie pojedyncze ewenementy, ale parę razy spotkałam konie na których chciało mi się po prostu płakać..... Wystraszony kon mnie chciał wysadzić, choć mało przekonująco - po czym jak się zorientował, że jest po prostu prowadzony, że się mu pokazuje, że się go "wspiera", to nagle jakoś przestał dziwować. A ja nic nie zrobiłam - i to chyba był clue tej sprawy. Nie wiem jak się losy tych koni potoczyły, ale, no, kurde.....
To z moim mam lekko odwrotnie, musiałam go nauczyć, że może reagować na niektóre rzeczy, że może pokazać emocje. Był tak zamknięty w sobie, że pozorny spokój okazał się tak naprawdę bombą emocjonalną w środku.
Trochę też przez nieodpowiedni dominacyjny trening właśnie.
Nevermind   Tertium non datur
17 stycznia 2024 17:23
Dziewczyny, jasne że nieraz w koń ma diabła za skórą i stąd te egzorcyzmy 😉 No ale są takie przypadki jak mówią Sankaritarina i Facella, i to niestety częste. U nas dziewczyna kupiła sobie konia profesora, jedyny ,,minus" że koń wielki... Nieraz jej asystowałam przy prowadzeniu lub nawet go prowadziłam, bo się bała nie wiedząc czego konkretnie (koń serio profesor łagodny jak baranek, nigdy jej nie dziczał ani się nie wyrywał). W siodle bała się jak koń się potknął choćby. A z siodła też konia znam, bo wsiadałam nieraz.


Swoją drogą dla mnie z pary konie rozpuszczone vs konie zastraszone zdecydowanie łatwiej mi się pracuje z rozpuszczonymi. Chociaż u każdego to zapewne kwestia osobistych doświadczeń. Jednak z inną parą przejdzie po człowieku gagatek, który sobie coś wymyślił, a z inną koń w stanie paniki.
Źrebak urodzony w marcu 2023.
Czyli 10.miesięczne dziecko.

Nie wiem, czy „wkurza” to wystarczające słowo.
IMG_9112.jpeg IMG_9112.jpeg
Tam jest chyba "taki klimat'..... Na fejsie można znaleźć więcej takich "ciekawych" sytuacji... np. również skakanie po zajebistym błocie. 😉
Będzie tutaj, bo lepszego wątku nie ma, acz sytuacja mnie raczej dziwi i śmieszy niż wkurza.
Filmik z ogierem szykującym się do licencjonowania. Koń trzyletni (mimo twierdzeń właścicieli, że wiek koni podaje się rocznikowo, no nie, nie zawsze, nie ma takiej reguły). Nie będę wchodzić w dyskusje na temat schematu treningu młodych koni, bo wszyscy wiemy, jak wyglądają konkursy MPMK czy MŚMK i że jeśli ktoś chce w nich brać udział, to musi trenować. Ale ta odpowiedź "poważnej" stajni... 😅
Niektórzy nie wiedzą, kiedy warto nic nie odpowiadać, nie mając dobrego pomysłu na odpowiedź. Milion możliwych lepszych odpowiedzi, a właściciel wychodzi z tym. 😆
Screenshot_2024-01-21-14-38-39-378_com.facebook.katana.jpg Screenshot_2024-01-21-14-38-39-378_com.facebook.katana.jpg
Screenshot_2024-01-21-14-38-21-938_com.facebook.katana.jpg Screenshot_2024-01-21-14-38-21-938_com.facebook.katana.jpg
Sivrite, myślę że przesadzasz oceniając po foto. Równie dobrze może to być pojedynczy skok na metrze na koniec. Tam stoi koło metra, koń robi zapas.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się