Co mnie wkurza w jeździectwie?

Nie kupiłabym konia bez pochodzenia (już nie wspomnę o braku jakiegokolwiek "dokumentu tożsamości" ).
Skąd ja mam wiedzieć, że tatuś tego konisia nie jest też tatusiem mamusi? Albo że mamusia nie była rocznym źrebakiem jak ją pokryto?
Wkurza mnie, że rollkur i za ciężki tyłek zasługują na potępienie i można grzmieć z ambony o znęcaniu się nad koniem, ale to że ludzie kupują takie koniki dla siebie i do szkółki wspierając między innymi takie patologiczne rozmnażalnie to jest spoczko.
Nawet ratowanie takich biednych chorych nn - płacąc za nie pieniądze - jest dla mnie wątpliwe etycznie. Jakże często te konie są w takim stanie, bo tak je "hodowano". Jednego ratujemy a tam już następne w produkcji
Tak jak nie kupiłabym kota/psa z pseudohodowli, tak nie kupiłabym konia bez znanego pochodzenia. Przede wszystkim żeby takiego procederu nie wspierać, bo on będzie występował do tego momentu, do którego nie przestanie być to opłacalne.
Nie chodzi o to, że koń ma mieć same Totillasy, Cornety i inne sławy w papierach, ale ma być legalny. Legalnie, w miarę poprawnym ogierem można pokryć już za 500-700zł. No kurde, jak ktoś tyle nie ma, to może niech się za konie nie bierze lepiej.
randia, lubię to!
zembria, w kwpn nie ma czegoś takiego jak typ szlachetny, jest kwpn
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
13 kwietnia 2024 10:20
Perlica, Ale opisując konia bez papierów nie masz przecież rasy, ani pochodzenia, masz nn-a i typ szlachetny, o ile się nie mylę.
Perlica, ale masz VB, Reg A, Reg B. Podejrzewam, ze taki kon z niepelnym pochodzeniem to bylby niehodowlany paszport - Register B, aczkolwiek niprzy dziwnych akcjach zawsze trzeba pytac w zwiazku czy opisza. .
A powiedzcie mi od czego zależy czy koń dostaje w paszporcie wpisanych rodziców czy certyfikat pochodzenia albo nic?
zembria,, karolina_, głupia jestem, bo pomieszałam przypadek. Mi chodziło o zgubiony paszport konkretnego konia i było to drogie i mnóstwo gimanstyki.
Perlica, jeśli masz konia z paszportem zagranicznym i zgłosisz w związku zagranicznym który wydał paszport zmianę właściciela i związek zagraniczny dokona wpisu o aktualnym właścicielu to wyrobienie duplikatu zwykle jest proste.
Jeśli dane w paszporcie są nieaktualne lub nie zgadzają się z tymi w związku który paszport wydał to będzie drogo i ciężko.
Piaffallo, dzisiaj był webinar prowadzony przez Jarosława Lewandowskiego (kuj-pom OZHK) w którym wyjaśniał zasady wpisu do poszczególnych ksiąg PZHK i właśnie kwestię prawa wpisu a co za tym idzie wpisany lub nie rodowód w sekcji V paszportu.

Jeśli dobrze zrozumiałam - jeżeli rodzice nie są w księdze głównej lub matka we wstępnej to źrebie dostanie paszport bez wypełnionej sekcji V czyli nie będzie hodowlane. Może otrzymać certyfikat pochodzenia, który jest dokładany do paszportu.

Niech mnie ktoś poprawi jeśli piszę głupoty - nowa tematyka dla mnie 😉
Perlica, bo to jest tak jak pisze Iskra de Baleron, śliski temat. Wiem, że zmiana dokonana przez zwiazek w Niemczech jest widziana dla innych niemieckich związków, ale nie wiem czy dostęp do tych informacji ma KWPN (w DE bazę prowadzi federacja jeździecka, wszystkie związki tamtejsze mają dostęp ale czy zagraniczne?). Jeśli nie, to przy zgubieniu paszportu jednej z klaczy miałabym ten sam problem co masa ludzi gubiąc zagraniczny paszport w PL - zmiany wprowadzał inny związek niż paszport wyrobil i związek macierzysty nie ma aktualnych danych. Mam klacz kwpn ale nic u nich nie opisuje, klacz była wcześniej aktywna w księdze oldenburskiej, teraz jest w hanowerskiej
Perlica, jeszcze mi się przypomniało że w KWPN jest coś jak niemiecki Eigentumsurkunde - czyli certyfikat własności.
Mi przy zmianie właściciela, związek KWPN kazał wysłać kopię umowy i właśnie ten certyfikat.

karolina_, może zapytaj w KWPN co widzą i zaktualizuj, nie taki wilk straszny 😉
Iskra de Baleron, jak będę miała chwilę to to ogarnę, teraz strach wysłać paszport na x czasu bo a nóż kontrola wpadnie - albo PIW (jak wiesz u mnie kontrolują TRACE na nasienie) albo ARiMR
karolina_, nie wysyłasz paszportu, tylko certyfikat 😉
Ja tylko zauważę, że wyrobiony paszport nie jest gwarancją pochodzenia. Kupiłam 3 lata temu dwie klacze, okazało się że matka (siostry z dwóch roczników) to nie ich matka- wyszło przy robionych markerach przy licencji. Raz że umowa była słaba, dwa że zanim je ogarnęłam do licencji to minęło sporo czasu i pracy, trzy to są tanie „hucuły”. Związek się wypiął, rodzice programowi. Obiecywali wyjasnic sprawe i wszystko sie przeciagalo, w koncu jedna sobie zostawilam.
Nie wiem czy byla pociagnieta do odpowiedzialnosci. Ta ich „matka” byla z rocznika przed czipowaniem koni, na dobra sprawe osoba sprzedajaca mogla nawet nie wiedziec ze ten koń to nie ten koń. A żeby było śmieszniej to ta klacz była już martwa jak sprawa wyszła.
I to jest coś co mnie wkurza- brak odpowiedzialności i hodowanie na sztukę, byle było, bez pomyślenia, bez pilnowania. I potem mam takiego nn. Fajne konie, ale szkoda że bez pochodzenia.
Kolor, do odpowiedzialności powinien być pociągnięty ktoś opisujący źrebię przy matce, bo teoretycznie tak to się odbywa...
Kolor, w takiej sytuacji mogłaś bez problemu konie oddać, jeśli nie minął rok (dwa lata jeśli kupowałas od firmy)
karolina_, możesz rozwinąć z tymi od firmy lub osoby ?
Czym się to różni? Rękojmia jest krótsza?
Perlica, dłuższa, dwa lata przy zakupie od firmy, rok przy sprzedaży prywatnej
_Gaga, powinien ale czy będzie? Wątpię.
karolina_, Minęło jakieś pół roku, ale czy byłoby to opłacalne, biorąc pod uwagę że obie klacze w tym czasie były zajeżdżone? No nie.
Pominę że jedna z nich okazało się że jest w ciąży w 4msc.
karolina_, dziękuję
Kolor, niezła akcja. Jednak sporo zależy od tego, na kogo się trafi, ja dwa razy sprowadzałam zza granicy klacze na matki bez oglądania (raz pojechał pośrednik polecany przez znajomą, raz posłałam po prostu transport, ale to akurat była trakeńska klacz a świat trakeniarzy jest mały i łatwo mi było zweryfikować sprzedającą). Wszystko było w najlepszym porządku na szczęście, ale nie wiem co bym zrobiła gdyby mi wpakowali innego konia, albo źrebnego nie wiadomo czym. Załamka. Natomiast Twój przypadek z nie tą matką był możliwy dlatego, że PZHK nie robi markerów źrebiętom, z paszportami niemieckimi i KWPN nie ma tego problemu.
karolina_, dokładnie, markery załatwiłyby problem (choc nir wiem czy nie chca tego wprowadzic zeby przy sprzedaży markery były obowiązkowe, mogę się mylić).
Wiecie, to kwota nie warta świeczki bo 3 i 4 letnią klacz 3 lata temu kupiłam za 13k, ale i tak niepilnowanie spraw hodowlanych to jakiś żart, tym bardziej ze ta pani ma konie w programie i bierze dopłaty…
I to kolejna sprawa która mnie wkurza, że takie hucuły i koniki polskie są hodowane w strasznych warunkach tylko po to żeby brać dopłaty… jedna z nich to była skóra i kości, a w kupie więcej robaków niż kupy, z czym też walczyłam potem długi czas. Czy przy opisach źrebaków nie mogą kontrolować warunków? Przecież to jakiś skandal.
Druga sprawa że prędzej spodziewałabym się że ojciec się nie będzie zgadzał, a nie matka. Po telefonie był lekki szok 🤣 no coz, ktos gdzies musiał podmienić klacz. Moze zeby zgadzało się wszystko w programie, może gdzieś wczesniej nieswiadomie. Nie wiem.
Stresu z ciążą też było bo mieli oni tylko ogiera (ojca tych dwoch klaczy, ktore kupilam) i prawdopodobnie on ją pokrył, ale urodziło się zdrowe. Tylko po co tworzyc takie cos, musieli o tym wiedziec. A w takiej sytuacji wzywa się weterynarza i usuwa, a nie czeka nie wiadomo na co.
Szkoda gadac.
Wróciłam z kraju, gdzie konie mają padokowow- żywieniowy haven... i teraz wkurza mnie wszystko. A najbardziej mój brak conajmniej 20ha pastwisk...
ale nie mają codziennie innego meszu!
bidule!
kotbury, jeśli byłaś gdzieś gdzie trawa jest całoroczna typu UK czy Irlandia to i tak tego nie podrobisz, nawet jakbyś to 20 pastwisk miała. Karmienie koni sportowych, ogolonych, miarka sieczki i miarka paszy 3 razy dziennie to nie w naszym klimacie. Podobnie jak matki i młodzież na samych pastwiskach i balancerze.
karolina_, to jednak zależy od konia, bo mam teraz kobyłę jedzącą pół miarki sieczki i paszy x3, waży ponad 700 kg i nie mieszka w UK🤣ma gruby ogon, rosnący 7cm na miesiąc i taką samą grzywę. Błyszczy sie jakby shinem ją spsikano. Mutant serio.
Ale nigdy w życiu nie miałam wcześniej takiego konia.

A tak na serio to zgadzam się z Tobą oczywiście.
Perlica, ja też mam jedną taką co tyje z powietrza 😅 akurat klacz hodowlana
kotbury, jeśli byłaś gdzieś gdzie trawa jest całoroczna typu UK czy Irlandia to i tak tego nie podrobisz, nawet jakbyś to 20 pastwisk miała. Karmienie koni sportowych, ogolonych, miarka sieczki i miarka paszy 3 razy dziennie to nie w naszym klimacie. Podobnie jak matki i młodzież na samych pastwiskach i balancerze.
karolina_, to nawet nie o żarcie (ilość trawy) chodzi, ale o te tereny dla nich.
Ogiery - po hektar padoku dla siebie na wyłączność, plus 2 hektarki w zapasie bo przecież padoki się rotuje.
Sianokiszona doskonała dostępna cały rok, sianko dostępne.
Plus jakość paszy!!! My w ludzkich suplach na receptę nie mamy takiego reżimu i takiej jakości. I na to pracuje nie jakiś "pan bogacz"co ma korpo, tylko firma rodzinna, co zbudowała infrastrukturę dla całego województwa.
Moon   #kulistyzajebisty
16 kwietnia 2024 10:11
kotbury, heh, to jest powód dla którego, mogłabym mieszkać w GB, nawet przy całej mej nienawiści do ich klimatu :P
(jeśli o GB mówimy w ogóle xD)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się