Stajnie w Warszawie i okolicach

Skaleczenia, kulawizny, złe samopoczucie i wszystkie inne niestandordowe sytuacje które dzieją się z koniem - oczywiście właściciele stajni powinni o tym niezwłocznie informować właściciela konia.
Ale zęby, kopyta, zabrudzona sierść - hello, to Twoje zwierze i to Ty masz sie nim opiekować.
Nie masz czasu - zatrudnij luzaczke!

Szczerze - jakby własciciel stajni chodził po boksach i oglądał 30 koni - czy moze juz mu kopytka przerosły, a może ząbki urosły a moze smar do kopytak się skończył i trzeba powiadomić właściciela - to nie miał by czasu np. na obserwacje niestandardowych zachowań konia na które trzeba natychmiast reagowac.

Ludzie! Tak jak ja oczekuję od właściciela stajni że będzie zajmował sie moim koniem (karmienie, ścielenia, padoki, opieka, reagowanie na sytuacje trudne) tak on ma prawo oczekiwać ode mnie ze ja bede dbała o swojego konia - nie doprowadze do stanu przerośnięcie kopyt, że nie będzie mógł chodzić, nie doprowadze zębów do takiego stanu ze nie będzie mógł jeść itd, itd.

Tak zwana wspólna odpowiedzialność i współpraca......  👍
[quote author=lets-go link=topic=46.msg963343#msg963343 date=1301917985]
Rozumiem, że nie odpowiadały Tobie warunki w poprzedniej stajni, jednak uważam, że swojej mocno jednak subiektywnej oceny nie powinnaś w  tak przerysowany sposób opisywać poprzedniego pensjonatu, bo sprawiasz Twoim opisem wrażenie, że pensjonat o którym piszesz że miejscem które powinno się zgłosić do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami...  😀iabeł: Rozumiem że kieruje Tobą rozgoryczenie natomiast postaraj się nauczyć z doświadczeń innych:
Przed dwoma miesiącami bardzo dużo pracowałam, nie mogłam znaleźć ani chwili czasu na konia. Koń był kontuzjowany, chodził tylko w karuzeli. postanowiłam go więc przestawić na ten czas do luźnych znajomych, sugerując się obietncą i nadzieją, że zajmą się tym koniem. Kiedy po 2 miesiącach przyjechałam do stajni, w chwili kiedy ściagnęłam z niego derkę, przeraziłam się. Koń był przeraźliwie chudy, sierść matowa, na nogach gruda, strzałki zniłe, w boksie beton i gnówj. Powinnam była wypowiedzieć się w temacie - zarówno do nich, jak i na forum - kondycja konia była naprawdę BARDZO zła. Jednak, nie zrobiłam tego. Doszłam więc do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie zabranie konia i zamknięcie sprawy.
Z tą różnicą, że ja naprawdę miałam powód do afery - Ty jednak nie. [/quote]

bera7 i moi Drodzy! Właśnie o to chodzi że zupełnie nikogo nigdzie nie "obsmarowałam" i nie opisałam. Pls, czytanie ze zrozumieniem: "Powinnam była wypowiedzieć się w temacie. Jednak tego NIE ZROBIŁAM" Co więcej, zabrałam głos w sprawie, ponieważ uważam że NIE powinno się pisać negatywnie o "byłych" pensjonatach, tylko zabrać konia i zamknąc sprawę.
P.S. Bera7, nie płaciłam kwoty o której piszesz, tylko indywidualnie wyższą.

lostak Nieporozumienie, cały czas rozmawiamy o sytuacji czego można oczekiwać od pensjonatu kiedy sie z góry zastrzega że nie będzie się mogło być u konia częściej niż raz na kilka tygoni.
lets-go, ale nie zaprzeczysz, że napisałaś hasło w stylu "ja coś wiem, ale nie powiem". A środowisko jest małe, ludzie pytają i podważyłaś autorytet stajni. Może Ci się wydawać, że jesteś anonimowa, ale ludzie w środowisku się znają i wiedzą kto, gdzie i jak. I jeśli piszesz o stajni, z której niedawno się wyprowadziałaś, to zarówno właściciel jak i znający stajnie doskonale wiedzieli, o którą stajnię chodzi i jak widać część poczuła się urażona.
bera7 Napisałam dokładnie że mogłabym ale nie chcę. A to zasadnicza różnice do: "wiem ale nie powiem".  🤔
Użyłam tego przykładu przekonując jedną z  forumowiczek że nie powinno się niepochlebnie pisać na forach o swoich "byłych".
Reakcja prowadzącego stajnię natomiast stuprocentowa: "uderz w stół a nożyce się odezwą".  🤔
lets-go, ja nie widzę różnicy. Dla mnie to tylko sprytnie uktyta niepochlebna opinia i jestem przekonana, że po Twoim poście dostałaś jakieś PW z pytaniami, o której stajni mowa i co tam złego się dzieje. Ot, realia.
Gdyby ktoś tak napisał o mojej stajni, też zapewne zabrałabym głos w myśl zasady, że milczenie oznacza zgodę i chowanie głowy w piasek. Dla mnie koniec tej dyskusji. Stałam w tej stajni blisko 2 lata i akurat jako osoba bywająca w stajni dość rzadko nie miałam problemu z uzyskaniem informacji, o stanie zdrowia konia.
1. Dla mnie różnica między "wiem ale nie powiem" a "mogłabym ale nie chcę" jest zasadnicza.
2. Nie, nie otrzymałam żadnego PW w tej sprawie. Jeżeli bym otrzymała, nie odpowiedziałabym.
Otrzymałam tylko PW z prośbą o info który podkuwacz tak mi podebrał konia. Ale tą informacją się chętnie podzieliłam. 😉
3. Kończymy, jak sama piszesz dyskusję, jednak, szacunek dla Ciebie, bo była to rzeczywiście dyskusja a nie "pyskówka"  :kwiatek:
[quote author=diołem link=topic=46.msg965834#msg965834 date=1302086074]
Czy jest stajnia w warszawie lub bliższych okolicach (bardziej pod województwo lubelskie) gdzie można by się wybrać na "wakacje"-tydzień w stajni(trenować, przygotowywać się na ich koniu) i odznaka ❓ tylko żeby nie było jakiś kosmicznych cen i żeby specjalnie mnie nie oblali(bo i znam również takie stajnie).Znacie takie miejsce/miejsca ❓
[/quote]

Proponuje wątek:

http://re-volta.pl/forum/index.php?topic=14237.0
Bera7, nie powtarzaj się tylko czytaj to co ja napisałem ze zrozumieniem...!! Nie opisuje jednej konkretnej stajni tylko problem i lenistwo z jakim się spotkałem w Polsce odnośnie opieki nad moim koniem różnych stajni.... Jeżeli bym postawił konia do stajni gdzie płacę 800 zł. lub mniej to bym tego nie wymagał bo wiem że ta cena pokrywa koszty utrzymania konia plus coś dla właściciela, ale kiedy przychodzi mi do zapłaty 2 000 to mam prawo wymagać i żądać tego żeby stajnia zapewniła wszystko dla mojego konia!! i durne gadanie że oglądanie 30 koni przez właściciela stajni odciąga go od obserwacji niestandardowych zachowań konia jest śmieszne i obraża to moją inteligencję...!!
Przestańcie się bronić przed czymś co ma podnieść pewien standard stajni czy to za 1000 czy 2000 zł. to ma być dla dobra mojego jak i waszych koni, a nie tylko i wyłącznie napełnianiem sakiewki właściciela... Jeżeli tak ma być to już pisałem że chętnie otworze jakiś ośrodek, zatrudnię Panią Gienie która nakarmi itp a o resztę sami zadbajcie sobie... mnie będzie cieszyć co miesięczny przychód gotówki na moim koncie...!!
Lostek, proszę zainwestuj w siebie, idź na kurs czytania ze zrozumieniem lub tylko na kurs czytania... Napiszę to raz jeszcze wyraźnie...jesteś gotowy??
MOJA PRACA POLEGA NA CZĘSTYCH WYJAZDACH PO EUROPIE NAWET NA KILKA MIESIĘCY (coś wyjaśnić?? czy mogę dalej??) JEŻELI TYLKO MOGĘ TO ZABIERAM MOJEGO STARUSZKA (konia), ALE CZĘSTO NIE MOGĘ I MUSI ZOSTAĆ W POLSCE (łapiesz??). Prościej już tego nie napiszę
P.S.
Przy każdej kwocie którą płacę za mojego konia mam prawo wymagać!!
ash   Sukces jest koloru blond....
06 kwietnia 2011 14:03
Blacky, może lepiej na początek zacznij dobrze pisać nicky ludzi do których piszesz! 🤬
Blacky, dyskusja była na temat konkretnej stajni. I tego, że jeśli umawiamy się na usługę to mamy prawo wymagać. Ale wiele osób by chciało stajni z bajerami, treningami, całowaniem konia w dupkę i za nie więcej niż 500zł w Warszawie (najlepiej w pobliżu metra). Zgadza się, że jako pensjonariusz jesteś klientem, masz prawo wymagać. Ale wymagać można tylko tego, za co się zapłaciło. O resztę można poprosić i nie liczyć, że ktoś będzie za free odwalał prace ponad program. Oczywiście w każdej normalnej stajni, jeśli coś dzieje się nagle, to nikt nie liczy swojego wysiłku, czasu itp tylko kazdy pomaga, bo są to miłośnicy koni.
A to, że koniom rosną kopyta wie każdy właściciel konia. I jeśli nie ma takiej usługo w pakiecie, to właściciel konia ma obowiązek się odpowiednio zatroszczyć, np. zostawiając kasę i wytyczne.
Nie, nie bera7 dyskusja (moim zdaniem) toczy sie generalnie na temat tego co powinna obejmować usługa pensjonatowa za kwotę ok. 1500 PLN. Rozpoczęła się ona tematem rzekomo zaniedbanych kopyt mojego Staruszka, ale teraz rozmowa dotyczy warunków generalnie.
co powinna obejmować usługa pensjonatowa za kwotę ok. 1500 PLN?
Dokładnie to, do czego Pensjonat zobowiązuje sie w umowie -  czarno na białym i bez żadnych niedomówień.
To nie działa tak, że jak 1.500 czy 2.000 to coś jest oczywiste                           
Blacky, naprawdę nie możesz ogarnąć pilnowania szczepień dwa razy do roku? 😲
I uważasz, że właściciel stajni jest zobligowany do kontrolowania stanu uzębienia Twojego konia? Może jeszcze weterynarię powinien skończyć w tym celu? 😁

Rozumiem, że jak wynajmujesz podczas swoich licznych europejskich podróży pokój w hotelu (za co też zapewne tyyyle płacisz), to co rano odwiedzi Cię pan doktor, zmierzy temperaturę, ciśnienie, skontroluje stan uzębienia i przeprowadzi wywiad odnośnie regularności wypróżnień?

Dokładnie tak, jak napisała lostak, zakres obowiązków pensjonatu masz w umowie. W profesjonalnie prowadzonych stajniach nie ma żadnego problemu, żeby taką umowę zmieniać i indywidualnie dostosować. W Centurionie umawiałam się z managerem stajni, aby moje konie były przekuwane w terminach pracy kowala obsługującego stajnię i nie było najmniejszego problemu, aby tego dopilnować - nie musiałam sama nigdzie dzwonić, ani też patrzeć w kalendarz. Ba, nawet rozliczenia były regulowane na bieżąco i pozostawało mi tylko rozliczyć odpowiednią kwotę. Naprawdę się da - wszystko jest kwestią uzgodnień. Mam wrażenie, że wstawiłeś konia w pensjonat, nic nikomu nie mówiąc i jesteś bardzo rozczarowany, że nikt nie dzwoni z newsem, że koniowi urosły kopytka i wypadałoby jakiegoś kowala zaprosić...

Tak dla pełnej informacji - jednego z koni trzymam już prawie półtora roku (miesiąca brakuje) w Niemczech. W standardzie pensjonatu nie mam "w pakiecie" obsługi kowalskiej. Koń jednak został powierzony w pełną opiekę i trening - i jest to osobna usługa, za którą się również płaci. W jej ramach koń jest regularnie przekuwany, szczepiony, odrobaczany. Terminów pilnuje właściciel stajni.
A co byście powiedziały jakbyście były w sytuacji takiej jak ja? Koń wstawiony w pensjonat do dość popularnej stajni. O szczepieniach, kowalu itd. pamiętałam sama. Byłam u konia co drugi dzień oprócz weekendów. I tak przyjeżdżam w poniedziałek a konisko całe pogryzione (dodam że to wałach), z każdej strony jego ciała wygryzione łyse place, fakt że były to tylko uszkodzenia skóry, żadnych rozcięć. Pytam co się stało, okazało się że jeden z ogierów właściciela w dziwny sposób wydostał się ze stajni na padok i go pogryzł. "Ale w ogóle to pogryzł w sumie trzy konie więc o co pani się denerwuje" - słowa właściciela. Po miesiącu się rozchorowałam, nie było mnie dwa tygodnie. Ale to co zobaczyłam jak pojechałam do niego po tej przerwie szczerze mnie przeraziło. Koń znowu cały w szramach a na dodatek na szyi wielkie rozcięcie zszyte nieudolnie przez jakiegoś weta i w dodatku spuchnięte i zaropiałe. Właściciel nie zadzwonił, nie poinformował, że coś takiego się stało (znów ten sam ogier w dziwny i magiczny sposób wydostał się ze stajni). Rana nie przemyta niczym od czasu szycia. Właściciel stwierdził że nie ma sensu do mnie dzwonić bo co by to dało. A dało by tyle, że po pierwsze rana by nie zaropiała, bo gdybym wiedziała że istnieje to bym z gorączką zwlekła się z łóżka żeby ją przemyć codziennie, po drugie zadzwoniłabym do swojego zaufanego weterynarza który przynajmniej umie zakładać szwy. Żadnego przepraszam za zaistniałą sytuację ani nic. Dodam że koń stał w tej stajni trzy miesiące, w tym czasie stał się kłębkiem nerwów, wystarczyło że podniosłam rękę w jego boksie a on już odskakiwał na drugi koniec. To jest dla mnie dopiero niewypełnienie podstawowych obowiązków wobec konia stojącego w pensjonacie.
quanta ale zdaje się że właśnie nie o to chodzi Blacky że wstawił konia do podrzędnego pensjonatu i jest rozczarowany, tylko chodzi o fakt, że jeżeli wstawia się konia do pensjonatu za sumę większą, to że powinno się móc ustalić/oczekiwać, że podczas nieobecności koń zostanie otoczony opieką, szczególnie właśnie w przypadku kiedy właściciel konia zastrzega że go nie będzie w stajni przez najbliższe tygodnie. I, zdaje się, że namawia w swoim poście do tego, żeby tego od prowadzących pensjonat wymagać, szczególnie za większe pieniądze i w szczególnych sytuacjach.

ORAZ, że pewnej uwagi wobec konia, troski i zainteresowania powinno się wymagać w absolutnie każdej, nawet najbiedniejszej i najmarniejszej stajni.

edit: literówki
Wybacz quantanamera że nie potrafię przy natłoku spraw i pracy ogarnąć terminów i tak zgadłaś czy jestem w Polsce czy na wyjeździe codziennie spędzam minimum 4 godziny u lekarza na dializach i tak sprawdza mi ciśnienie i tak już od kilku lat wiec wybacz mi również że nie potrafię znieść faktu że gdy płacę 2 000 miesięcznie za konia to z lenistwa właściciela nie mogę dostać prostej informacji odnośnie stanu mojego konia jeżeli jest coś nie tak... Nie chciałem pisać o swojej chorobie ale widać może to was przekona do zadbania o podniesienie standardu w stajniach... Na własnej skórze wiem co to znaczy dobra opieka i codzienna kontrola.... 🙁 Pamiętaj że jeżeli jest ktoś zdrowy to inaczej patrzy na świat i ma inne priorytety które nim kierują...
ash   Sukces jest koloru blond....
06 kwietnia 2011 15:52
sorrry Blacky, ale nie bardzo rozumiem co to ma do tematu! Współczuję choroby, ale nic tym nie wniosłeś do sprawy.

Stałam z końmi już w kilku stajniach. Zawsze miałam umowę, w której było jasne napisane co należy do obowiązków pensjonatu i PENSJONARIUSZY!
Przy dużej ilości koni, nikt nie będzie sprawdzał stanu zębów Twojego konia, bo to nie jego obowiązek.
Obowiązkiem pensjonatu jest zapewnienie bezpieczeństwa, jedzenia i czystości w boksach.
Wszystkie dodatkowe sprawy np: derkowanie, zawijanie itp. nalezy ustalać indywidualnie.
Sytuacja kiedy coś się wydarzy i potrzebna jest interwencja weta pensjonat działa na własną rękę (najpierw i tak powinien spróbować skontaktować się z właścicielem)

Info o obowiazku szczepień i odrobaczeń mam zawartą w umowie pensjonatowej.

Uważam, że jeśli być powiedział jasno : proszę pod moją nieobecność rozczyszczać/kuć mojego konia i że się rozliczysz jak wrócisz - pewnie by zrobili!
Słuchajcie, rozpętała się dziwna wojna między nami, racja jest z jednej jak i z 2giej strony... Proszę niech Ci którzy mogą codziennie przyjeżdżać do swoich koni postawią się w sytuacji tych którzy tej możliwości nie mają... Wszystko prowadzi do jednego, żeby nasze konie były bezpieczne i miały odpowiednią opiekę na całej linii... Każdy rozumie że nie jest to samochód który można wstawić i niech stoi... Płacąc  spore pieniądze za pensjonat właściciel lub osoba kompetentna powinna przejść się po stajni i sprawdzić czy wszystko jest ok i czy któryś koń wymaga interwencji wet. lub kowala.... My jako pensjonariusze powinniśmy tego wymagać...
ash   Sukces jest koloru blond....
06 kwietnia 2011 16:17
Absolutnie żadnej wojny tu nie ma!

Ja osobiście nie rozumiem, dlaczego nie mogłeś po prostu zaznaczyć przed swoim wyjazdem żeby PENSJONAT zorganizował kowala!
Nikomu nic nie powiedziałeś, a masz pretensje!
Tia... wracam chyba do mojego pomysłu na nowy "koński" zawód: menedżer konia 🙂 i jego potrzeb.
Czytam sobie, średnio zainteresowana, bo do W-wy daleko, ale jednego jestem pewna: jeśli koń bardzo chudnie w stajni - to jest to wina stajni! Wyłącznie! Koń nie chudnie znacząco z tęsknoty, ani dlatego, że (biedaczek) na zimowy/letni padok nie wychodzi. Koń chudnie, bo dostaje za mało żarcia do swoich potrzeb. Ew. jest chory/zarobaczony - ale wtedy w interesie właściciela stajni (i innych pensjonariuszy) jest dociec co i jak - dla dobra innych koni, oc na koszt właściciela "podejrzanego"zwierzaka. Sory, żeby sam Św. Mikołaj prowadził pensjonat i żeby wszyscy aniołowie chwalili, gdyby mój koń wychudł - stajnia byłaby skreślona i nie omieszkałabym ostrzec innych. Po prostu zawsze, ale to zawsze okazywało się, że w takich przypadkach wina leży po stronie pensjonatu a po zmianie stajni problem "magicznie" znika.
Znaczy co? "Klimat nie służył"? że np. 100kg znikło?
halo, jesteś MISTRZYNIĄ, bije pokłony.. 🙂
[quote author=diołem link=topic=46.msg965834#msg965834 date=1302086074]
Czy jest stajnia w warszawie lub bliższych okolicach (bardziej pod województwo lubelskie) gdzie można by się wybrać na "wakacje"-tydzień w stajni(trenować, przygotowywać się na ich koniu) i odznaka ❓ tylko żeby nie było jakiś kosmicznych cen i żeby specjalnie mnie nie oblali(bo i znam również takie stajnie).Znacie takie miejsce/miejsca ❓


Proponuje wątek:

http://re-volta.pl/forum/index.php?topic=14237.0
[/quote]
Tyle że mi nie chodzi o obóz, tylko niezły trening, w kilka dni zakończony odznaką...
Blacky, ja jednego nie rozumiem -ty kupujesz usługę - za którą płacisz. Jasno określoną usługę. Powiedz mi, na jakiej podstawie właściciel pensjantu ma robić coś ponad tą usługę. Czy masz w umowie coś napisane, że mają robić dodatkowe usługi, czy umawiałaś się? Czy po prostu oczekujesz, bo dużo płacisz. Jeśli to ostatnie to chyba jednak jesteś w błędzie.

W ogóle nie rozumiem takich oczekiwań. To naprawdę jest zależność sprzedawca usługi - klient. I nie widzę powodów, dla których sprzedawca usługi ma robić coś ponad to co jest zapisane w umowie.
Poza tym kto weźmie odpowiedzialność jeśli coś się stanie - jeśli kowal wezwany przez stajnię okulawi trwale twojego konia? Dlaczego stajnia ma brać to na siebie? Jeśli nie ma tego wpisanego w umowę nigdy przenigdy bym się nie podjęła na miejscu właściciela stajni podejmowania takich decyzji jak wzywanie kowala czy zlecanie nawet standardowych zabiegów wetowi.

A Ty możesz zawsze wpisać sobie przypomnienie w komórkę - zadzwoni Ci 2 dni przed i będziesz wiedziała, że masz zadzwonić do weta a właścicielowi stajni przelać kasę, którą ureguluje płatność do weta / kowala / dostarczyciela paszy czy kogo tam jeszcze. To jest dla mnie normalne. Ale zrzucanie odpowiedzialności na właściciela stajni jeśli tego z nim nie uzgadniałaś to jest nie fair.
Ja myślę, że nie od kwoty zależy co będzie w stajni, choć oczywiście warunki warunkują uzasadnienie ceny i popyt na daną stajnię.
Zarówno w stajni X za 2000zł konie mogą stać bez padoków, w gnoju itp jeśli taka była umowa jak i płacąc 100zł w stajni Y mam prawo oczekiwać mycia zębów i czytania bajek na dobranoc jeśli tak się umówiliśmy. I kwoty nie mają tu znaczenia. Płaciłam pod W-wą 700zł za sprzatanie, żywienie bez dodatków, padokowanie, możliwość korzystania z hali. Warunki sprawdziłam, zgodziłam się i już. Teraz płacę połowę za to samo (bez hali) z czyszczeniem codziennym, myciem, smarowaniem kopyt, meszem, marchewką i witaminami. I nie sądzę, abym płacąć w pierwszej stajni miała prawo żądać dodatkowych czynności tak samo jak tu nie mogę wymagać hali czy karuzeli.
Szkoda, że stosunkowo niewiele jeszcze stajni zawiera umowy pisemne. Bo to w razie nieporozumień ułatwia sprawę w obie strony. Właściciel stajni ma prawo do upomnienia się, że coś jest poza programem a właściciel konia ma łatwiej przypomnieć o obowiązkach właścicielowi stajni, kiedy coś nie gra.
Szanowna Leć Goł.

Nasza luźna znajomość zaczęła się od tego jak obgadywałaś swój poprzedni pensjonat, do którego notabene teraz wróciłaś!!!!
Długo wymieniałaś powody dla których opuszczasz tę stajnię.
Pamietam, jak mówiłaś o niekompetencji obsługi i całej masie innch wad.

Początkowo Twój kon miał stać u nas tylko 2 tygodnie. Po kolejnych 4 poinformowałas nas, że jednak się wyprowadzisz zachowując miesięczny okres wypowiedzenia. Do tego momentu ani razu nie odwiedziłas swojego pupila, a co za tym idzie nie znałas jego kondycji. Wszelkie Twoje zalecenia co do karmienia jak i ruchu były przez nas sumiennnie wykonywane. No może sami zdecydowaliśmy o zdjęciu po 3 tygodniach owijek, w których kazałas aby stał non stop!!!! Ba, nawet te zasyfiałe owijki zostały przez nas wyprane.
W czasie jego pobytu u nas byłaś u niego raz. Zapamiętaliśmy to dobrze, bo weszłaś na halę zdziwiona, że odbywają się treningi z J. Krukowskim i wielce obrażona powiedziałaś : "szkoda, że mnie nikt nie poinformował o treningach z Jurkiem, bo bym chętnie skorzystała". Tak, Twój koń byłby pewnie tym zachwycony !!!!
Kolejny raz byłaś już po konia. Rozstawaliśmy się niby w przyjaznej atmosferze, wtedy koń jeszcze nie był chudy?

Pisząc o podkowach , chciałem tylko podkreślić Twoje zainteresowanie pielęgnacją swojego zwierzaka. Oczywiste jest to , że przerosty nie zagrażały jeszcze zdrowiu niepracującego konia i nie należy do moich obowiązków przypominanie o tym osobie wszechwiedzącej.

Nie mam zamiaru ciągnąc dalej tej dyskusji , ciesząc się , że nie jesteśmy związani ze sobą żadną współpracą i pozostajemy luźnymi znajomymi.

PS. Mogłabyś informować właścicieli stajni do których przychodzisz, że Twój koń strasznie tka. Tylko wtedy by Cię pewnie nie przyjęli, a i pewnie z kilku jeszcze innych powodów. Coraz mniej jest stajni w Polsce gdzie Pania LG wita się chlebem i solą.

lets-go, teraz piszesz, że oczekujesz opieki właściciela stajni - kiedyś pisałaś że oczekujesz kliniki przy pensjonacie. Życie weryfikuje oczekiwania...
Z jednej strony jeśli płaciłaś wyższą cenę to normalne, że oczekiwałaś większej opieki.
Z drugiej strony jeśli koń tkwił w boksie non stop to ciężko zauważyć jakieś zmiany - do karuzeli wyprowadzają pewnie stajenni, którzy niekoniecznie ogarniają kwestie grudy, przerośniętych kopyt itp.
Z trzeciej strony ja osobiście nie wyobrażam sobie, żeby właściciel stajni, który ma pracę swoją własną, stajnię na głowie i kilkanaście (albo więcej) koni, w tym swoje - pamiętał u wszystkich o kowalu i szczepieniach. Odrobaczanie - ok - szczególnie jeśli cała stajnia hurtem - to normalne. Ale reszta? Ja dla świętego spokoju wysłałabym smsa do właścicieli żeby przypomnieć o kuciu, szczepieniu, odrobaczeniu... Rozumiem, że możesz mieć pretensje za brak kontaktu i troski ze strony właścicieli - ALE zauważ że wygląda to tak jakbyś się zachowywała idealnie tak samo...
taaa, ja mialam kiedys pensjonariusza ktory ROK nie odwiedzil konia... szkoda tez ze placil tak chetnie jak odwiedzal swoje zwierze...


w bajki pt kocham swojego konia to ja juz dawno nie wierze..


edit-dopisek-

nie chce obrazic osob ktore naprawde kochaja swoje konie, ale te osoby wiedza, bywaja, wysylaja kogos zeby dojrzal zwierzaka itp... zreszta wiemy o co chodzi 😉

"Tyle że mi nie chodzi o obóz, tylko niezły trening, w kilka dni zakończony odznaką..."

Nie ten wątek..
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
06 kwietnia 2011 21:19
Lanka_Cathar,
tak z ciekawości - mówisz o stajni w której pracujesz czy o stajni w której konia trzymasz????


O stajni, w której stoi Ruda (i w której jednocześnie pracuję oprócz PTT). Jak Ruda się podziębiła, to nie było problemu z zaszczepieniem jej tydzień później.
lets-go,
Z jednej strony jeśli płaciłaś wyższą cenę to normalne, że oczekiwałaś większej opieki.
Z drugiej strony jeśli koń tkwił w boksie non stop to ciężko zauważyć jakieś zmiany - do karuzeli wyprowadzają pewnie stajenni, którzy niekoniecznie ogarniają kwestie grudy, przerośniętych kopyt itp.
Z trzeciej strony ja osobiście nie wyobrażam sobie, żeby właściciel stajni, który ma pracę swoją własną, stajnię na głowie i kilkanaście (albo więcej) koni, w tym swoje - pamiętał u wszystkich o kowalu i szczepieniach. Odrobaczanie - ok - szczególnie jeśli cała stajnia hurtem - to normalne. Ale reszta? Ja dla świętego spokoju wysłałabym smsa do właścicieli żeby przypomnieć o kuciu, szczepieniu, odrobaczeniu... Rozumiem, że możesz mieć pretensje za brak kontaktu i troski ze strony właścicieli - ALE zauważ że wygląda to tak jakbyś się zachowywała idealnie tak samo...

Zgadzam sie całkowicie.
Jedyna poprawka - nasz pensjonat nie jest z tych "droższych", co nie znaczy , że opieka jest niewystarczająca.


C
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się