Przyroda - np.bobry

Tak, z pewnością. Gruczoły to przystosowanie do trybu wodnego. Nie miałam tylko pojęcia, że są tak wielkie.
No, ale sam zwierz ważył 16 kilo.
Zazdroszczę głaskania żywego. I, mimo wszystko cieszę się z mojego dotykania martwego.
Jeszcze marzy mi się martwy pingwin.
m.indira   508... kucyków
15 maja 2012 20:39
cieciorka   kocioł bałkański
15 maja 2012 21:16
Moje ulubione o bobrach:
THE DAM BEAVERS !

This is an actual letter sent to a man named Ryan DeVries by the Michigan
Department of Environmental Quality, State of Michigan. This guy's response
is hilarious, but read the State's letter before you get to the response
letter.

SUBJECT: DEQ File No.97-59-0023; T11N; R10W, Sec. 20; Montcalm County

Dear Mr. DeVries:

It has come to the attention of the Department of Environmental Quality
that there has been recent unauthorized activity on the above referenced
parcel of property. You have been certified as the legal landowner and/ or
contractor who did the following unauthorized activity: Construction and
maintenance of two wood debris dams across the outlet stream of Spring Pond.

A permit must be issued prior to the start of this type of activity.

A review of the Department's files shows that no permits have been issued.
Therefore, the Department has determined that this activity is in violation
of Part 301, Inland Lakes and Streams, of the Natural Resource and
Environmental Protection Act, Act 451 of the Public Acts of 1994, being
sections 324.30101 to 324.30113 of the Michigan Compiled Laws, annotated.

The Department has been informed that one or both of the dams partially
failed during a recent rain event, causing debris and flooding at
downstream locations. We find that dams of this nature are inherently
hazardous and cannot be permitted.

The Department therefore orders you to cease and desist all activities at
this location, and to restore the stream to a free-flow condition by
removing all wood and brush forming the dams from the stream channel.
All restoration work shall be completed no later than January 31, 2003.
Please notify this office when the restoration has been completed so that a
follow-up site inspection may be scheduled by our staff. Failure to comply
with this request or any further unauthorized activity on the site may
result in this case being referred for elevated enforcement action.

We anticipate and would appreciate your full cooperation in this matter.
Please feel free to contact me at this office if you have any questions.

Sincerely,

David L. Price

District Representative Land and Water Management Division




** This is the actual response sent back: **

Dear Mr. Price,

Re: DEQ File No. 97-59-0023; T11N; R10W, Sec. 20; Montcalm County.

Your certified letter dated 12/17/02 has been handed to me to respond to. I
am the legal landowner but not the Contractor at 2088 Dagget, Pierson,
Michigan.

A couple of beavers are in the (State unauthorized) process of constructing
and maintaining two wood "debris" dams across the outlet stream of my
Spring Pond. While I did not pay for, authorize, nor supervise their dam
project, I think they would be highly offended that you call their skillful
use of natures building materials "debris." I would like to challenge your
department to attempt to emulate their dam project any time and/or any
place you choose. I believe I can safely state there is no way you could
ever match their dam skills, their dam resourcefulness, their dam
ingenuity, their dam persistence, their dam determination and/or their dam
work ethic.

As to your request, I do not think the beavers are aware that they must
first fill out a dam permit prior to the start of this type of dam
activity. My first dam question to you is: (1) Are you trying to
discriminate against my Spring Pond Beavers or (2) do you require all
beavers throughout this State to conform to said dam request?

If you are not discriminating against these particular beavers, through the
Freedom of Information Act, I reque st completed copies of all those other
applicable beaver dam permits that have been issued. Perhaps we will see if
there really is a dam violation of Part 301, Inland Lakes and Streams, of
the Natural Resource and Environmental Protection Act, Act 451 of the
Public Acts of 1994, being sections 324.30101 to 324.30113 of the Michigan
Compiled Laws, annotated.

I have several concerns. My first concern is -- aren't the beavers entitled
to legal representation? The Spring Pond Beavers are financially destitute
and are unable to pay for said representation - so the State will have to
provide them with a dam lawyer.

The Department's dam concern that either one or both of the dams failed
during a recent rain event causing flooding is proof that this is a natural
occurrence, which the Department is required to protect. In other words, we
should leave the Spring Pond Beavers alone rather than harassing them and
calling their dam names. If you want the stream "restored" to a dam
free-flow condition please contact the beavers -- but if you are going to
arrest them, they obviously did not pay any attention to your dam
letter--they being unable to read English.

In my humble opinion, the Spring Pond Beavers have a right to build their
unauthorized dams as long as the sky is blue, the grass is green and water
flows downstream. They have more dam rights than I do to live and enjoy
Spring Pond. If the Department of Natural Resources and Environmental
Protection lives up to its name, it should protect the natural resources
(Beavers) and the environment (Beavers' Dams). So, as far as the beavers
and I are concerned, this dam case can be referred for more elevated
enforcement action right now. Why wait until 1/31/2003? The Spring Pond
Beavers may be under the dam ice then and there will be no way for you or
your dam staff to contact/harass them then.

In conclusion, I would l ike to bring to your attention to a real
environmental quality (health) problem in the area. It is the bears! Bears
are actually defecating in our woods. I definitely believe you should be
persecuting the defecating bears and leave the beavers alone. If you are
going to investigate the beaver dam, watch your step! (The bears are not
careful where they dump!)

Being unable to comply with your dam request, and being unable to contact
you on your dam answering machine, I am sending this response to your dam
office.

THANK YOU

RYAN DEVRIES + THE DAM BEAVERS

http://www.naute.com/stories/dam.phtml
montana   małopolskie
16 maja 2012 08:43
Jeszcze troche i my przez bobry nie będziemy mogli utrzymywać koni. Zalewają nam łąki, nie ma jak zebrać siana, nawet pastwiska mamy pod wodą. Robią ogromne spustoszenie i wciąż ich przybywa. Z 10 lat temu nie było w okolicy bobra, teraz ich ilość i straty są ogromne. Zabierają się nawet za wycinke zabytkowego parku przy pałacu, za wycinkę sadów owocowych, wciąż przybliżają się ze swoją działalnością do domostw. Co będzie za kolejne 10 lat ?
Ja mam ich dość, nie jest to już gatunek rzadki, zasługujący z tego względu na ochronę.
Nam też już się główna droga do lasu ograniczyła. Musieliśmy szukac nowej. Też ładna.
Starą strach jechać bo podkopana norami.  🙁
Stwierdziłam ostatnio, że ekolodzy MOCNO przesadzają z opiniami jak to ludzka działalność przeszkadza zwierzętom. Siedziałam w niedzielę w Puszczy Kampinoskiej, samoloty podchodziły do lądowania na Okęciu co 4 minuty. Porozmawiać się nie dało.  A łosie nawet uchem nie ruszyły.
Chodzę z psem na spacery (okolice Pułtusk/Serock), sarny uciekają dopiero jak jestem ze 150 m od nich. Łosie paradują drogą i to ja się zastanawiam czy mi krzywdy nie zrobią a nie odwrotnie. Jeże zasuwają wiejską drogą i slalom trzeba uskuteczniać, żeby nie rozjechać.
I od kiedy bobry naruszyły nasyp drogowy do mostu w Łomży już nie wierzę, że potrzebują ciszy i spokoju.
cieciorka   kocioł bałkański
17 maja 2012 11:09
Small Bridge, owszem przeszkadzamy. One się muszą dostosować, a my nie chcemy, choć to my jesteśmy na ich terenie 😉.
Ale fakt, łosie wychodzą pod samochody, zimą zjadają sól z trasy gdańskiej. Nie przejmują się spacerującymi rodzinkami, tylko szamają. Nawet jak się z aparatem podejdzie bliżej nie przeszkadza im to- i rzeczywiście to ja boję się podejść bliżej :P. Jak się biegnie na nartach i robi szuuu szuuu, to podnoszą głowy, a czasem nawet podchodzą do ścieżki, tylko nie wiedzieć czemu narciarz wtedy przyśpiesza 🤣
Pamiętam historię, opowiedzianą przez znajomego leśnika, jak to "obrońcy przyrody" żądali zmiany trasu szlaku ze względu na gniazdo orle. Rzeczywiście, nie można wytyczać ścieżek za blisko gniazd, tylko.... to ścieżka była pierwsza i jak widać orłom nie przeszkadzała 🤣
Jeszcze troche i my przez bobry nie będziemy mogli utrzymywać koni. Zalewają nam łąki, nie ma jak zebrać siana, nawet pastwiska mamy pod wodą. Robią ogromne spustoszenie i wciąż ich przybywa. Z 10 lat temu nie było w okolicy bobra, teraz ich ilość i straty są ogromne. Zabierają się nawet za wycinke zabytkowego parku przy pałacu, za wycinkę sadów owocowych, wciąż przybliżają się ze swoją działalnością do domostw. Co będzie za kolejne 10 lat ?
Ja mam ich dość, nie jest to już gatunek rzadki, zasługujący z tego względu na ochronę.

montana możesz złożyć wniosek o odszkodowanie za szkody wyrządzone przez bobry do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (do pobrania na stronie internetowej), do wniosku dołączasz fragment mapy ewidencyjnej z działką, na której wystąpiła szkoda, aktualny wypis z rejestru gruntów, umowę dzierżawy (jeśli dzierżawimy działkę), w przypadku szkód wyrządzonych w obwałowaniach stawów rybnych pozwolenie na budowę lub pozwolenie wodno – prawne, oświadczenie o numerze rachunku bankowego lub wskazanie innej formy zapłaty odszkodowania, oświadczenie o osobistym prowadzeniu gospodarstwa rolnego, potwierdzonego przez wójta (burmistrza) w przypadku, gdy działka lub działki na której wystąpiła szkoda nie przekracza 1 ha powierzchni, oświadczenie o prowadzeniu działu specjalnego produkcji rolnej. Możesz też dowiedzieć się w RDOŚ i kole łowieckim, które obejmuje ten okręg, czy zostanie wydana zgoda na odstrzał.
Z ciekawości - z której części Małopolski jesteś? Ja jestem dianą w kole łowieckim w Bochni 🙂
cieciorka   kocioł bałkański
18 maja 2012 11:36
Niedawno, w Warszawie widziałam chyba kunę, albo coś podobnego. Na Żoliborzu.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
20 maja 2012 21:25
Jeszcze troche i my przez bobry nie będziemy mogli utrzymywać koni. Zalewają nam łąki, nie ma jak zebrać siana, nawet pastwiska mamy pod wodą. Robią ogromne spustoszenie i wciąż ich przybywa. Z 10 lat temu nie było w okolicy bobra, teraz ich ilość i straty są ogromne. Zabierają się nawet za wycinke zabytkowego parku przy pałacu, za wycinkę sadów owocowych, wciąż przybliżają się ze swoją działalnością do domostw. Co będzie za kolejne 10 lat ?
Ja mam ich dość, nie jest to już gatunek rzadki, zasługujący z tego względu na ochronę.

U nas to samo... Co rusz na rowach melioracyjnych tamy. Pół łąki mojego konia w wodzie, koń w torfie grzebie się po nadgarstki. Od rowu odgrodzone metr, a miejscami więcej, bo nory są pokopane, na szczęście koń w dziurę nie wpadł. Łąka (nie nasza), na której dwa lata temu śmigałam w teren zalana, tamy przy mostkach zrobione, nie da się przejechać. Mokradła się porobiły. Na jeziorku kilka żeremi, w pobliskim lesie na starym stawie też są żeremia i pełno drzew wyciętych. Sodoma i gomora u nas w okolicy przez te bobry...
W piątkowym terenie, spotkaliśmy pięć saren, lisa i zająca. Ten ostatni tak był zaciekawiony naszą obecnością , że dał się minąć tak blisko, że mu rzęsy widziałam. I to ta miła strona wyjazdu. Niemiła - bydlę pod tytułem człowiek. Jakiś ...... wykopał potężny dół=pułapkę na dziki.No ogromne jak grób. O mały włos wpadlibyśmy tam i się połamali. Ja straciłam zimną krew i ze zgrozy krzyczałam jak na horrorze. Do dziś się nie mogę uspokoić.  👿
Taniu, myślę, ze to niekoniecznie kwestia zaciekawienia. Zające po prostu mają taką taktykę na ucieczkę, że pozwalają do siebie podejść b.blisko (najczęściej trudno je zauważyć na łące), w tym czasie ich serducho wali coraz szybciej, aby w końcu na kopie adrenaliny wyskoczyć spod nóg, czy łap wroga. Po koniach najczęściej widać jak skuteczna jest to taktyka, tzn najczęściej dość 'niepokojąca' dla intruza, na tyle, że nie zauważa gdzie zając zdążył się ewakuować  😉
Na pewno masz rację. Bardzo ciekawe.Nie wiedziałam.
Jednak zatrzymaliśmy się a Pan Zając najpierw wystawił uszy potem resztę i przykicał do nas i patrzył jak zaczarowany.
A potem sobie odkicał.
A Pan Lis ... ten to jest piękny! Jak się lekko porusza! Jak cichuteńko, zwinnie.
No za nic nie pojmę jak można być myśliwym. Starałam się pojąć, tłumaczyć, ale nic z tego.
Myślistwo nie jest złe, w kontekście kontrolowania zagęszczenia populacji itd, choć rozumiem, że jest wiele kontrowersji wokół tego tematu. To fajny zając musiał być, może wie, że konie są ok, a jeźdźców zalicza do części konia 😉
Poza tym, zwierzaki wokół miast są na pewno bardziej opatrzone ludzi niż dawniej, wiele zachowań się zmienia i zdumiewa.
A lisa to ja w październiku widziałam w samiuteńkim środku miasta w naszym krakowskim polsadzie. Ot siedziało sobie lisie na środku padoczku.  😉
Już są odstrzały bobrów.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
21 maja 2012 18:39
Już są odstrzały bobrów.

Ale nie u nas w okolicy...
Hej ,znowu u nas bobry tato kosił dziś łakę i traktor wpadł w dziure bobrowa,skutkiem tego jest złamanawspornik(przednie koła sie rozkraczyły),już wszyscy maja dość kolejny raz przez bobry pół łaki nie w użytku, i drzewa przepiekne topole stare wierzby wszysto wyciete aż sie płakac chce, bo wyglada to jak krajobraz ksieżycowy.

Chyba zrobię tak jak radzi Espana i zgłosze to do odszkodowania,zrobiłam zdjecia tez je dołaczę, tylko czy faktycznie to coś da bo z opisu wynika że strasznie dużo papierków trzeba złozyc,czy jest szansa??
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
21 maja 2012 21:26
kot- Patrz, bobry i świerki pościnają, i dęby... One teraz wszystko tną, nawet paliki drewniane od ogrodzenia... A odszkodowania? Za zalane na wiosnę łąki trzeba się bawić w zdjęcia z datą itd. O ,,bobrze" odszkodowania nikt się nie upominał jeszcze... Może ktoś napisze, co i jak?
Dokładnie bo już pal sześc te zalane łaki,ale cholera 2 raz poszedł ciagnik, naprawda ponad tysiac złotych, uniknac sie nie da bo podkopu nie widac jeśli łaka jest nie skoszona,co jeśli puściłabym sie tam w teren konno??
Przeciez mozna  by konia połamac dokumentnie,mam dosc tych skur... futrzaków bo poprostu robia straszne spustoszenie, wiele pieknych zwierzat,ptaków,owadów zebrało manatki i poszło.....

Jutro zadzwonie do urzedu i sie może czegos dowiem.
Co tam u Was w przyrodzie?
U nas bobry wróciły i tną drzewo po drzewie.

Z soboty.(położyłam papierosy dla porównania rozmiarów)
Jakość z telefonu -przepraszam.
A dzik, spotkał się z naszą panią z Włoch na grzybobraniu.
Przybiegła i wołała: wild pig! wild pig! black! I was like Tarzan!
Biedaczka wisiała na drzewie aż sobie poszedł.
Kukurudziane żniwa i zwierzaki wyłażą.
cieciorka   kocioł bałkański
13 października 2012 12:48
Przedwczoraj mama, na moim osiedlu (Żoliborz, Warszawa) wieczorem widziała lisa. Dość niecodzienny widok jak na stolicę. Podobno na Woli też już są widywane.
W wakacje byłam w "dziczy" koło Łochowa. Tata koleżanki która mieszka w tamtej okolicy zaprowadził nas na bobrowe tereny. Siedziałyśmy tam ze 3 godziny, bobrów jako takich nie widziałyśmy, coś tam pływało od żeremi pod jakieś gałęzie i wracało.
Co ciekawe to miejsce praktycznie przylega do bardzo ruchliwej trasy "50tki".
Znalazłyśmy jeszcze w okolicy 2 legowiska łosia i pełno sarnich śladów.

Zdjęcia bobrowiska:



wszystkie foty za duze.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
13 października 2012 18:40
Ostatnio jak kowal werkował mojemu koniowi kopyta na łące, bobry ścięły drzewo, Spadło na pastucha. Koń od razu chciał pójść zobaczyć, co się stało. Kowal przeszedł się z nim, konik popatrzył, powąchał i już na spokojnie skończyło się werkować kopyta...
Jak co roku, policzyliśmy wczoraj, korzystając z ponowy, dziki zwierzostan na naszych włościach: http://boskawola.blogspot.com/2013/01/tropy.html

Stwierdzam brak zmian: od czterech lat mamy na stanie co najmniej 1 liska, co najmniej 2 zajączki i od 3 do 7 saren (liczba saren wykazuje tendencję wzrostową, ale też - największe wahania sezonowe...).
Macie jakiś pomysł na znikające koty ze stajni ?

Dodam na początku, że stajnia jest pod lasem. W wakacje mieliśmy 3 koty- 2 takie z dłuższym włosem i jeden dachowiec. Były to młode kotki miały kilka miesięcy. Na terenie stajni jest pies, który opiekował się kotami i gościnnie przyjechał straszliwie jazgoczący posokowiec - oba psy wychowane z kotami. Po wyjeżdzie jazgoczącego posokowca w ciągu kilku dni zginęły nam 2 kotki z dłuższym włosem. Na początku myśleliśmy, że ktoś z działkowiczów zabrał nam (kilkaset m od stajni są działki). Po zniknięciu tych 2 kotów, został jeden. Do towarzystwa wzięliśmy burego kotka.  Ten kotek po 3 tyg zniknął. Mało tego u sąsiadki też zginęły koty (chyba 3 szt.). Czyli łącznie ze stajni zniknęły nam 3 koty i u sąsiadki też zginęły 3 koty.

Na początku myśleliśmy, że ktoś te kotki zabrał ale po tym jak sąsiadce zginęły i ponownie nam 1 kotek obawiamy się jakiegoś zwierza. Jak był jazgoczący posokowiec to widocznie odstraszał intruzów.
Pies stajenny wykluczony bo on się kotami opiekował,a wcześniej w stajni za innych dzierżawców był ten sam pies i inne koty i było ok.

Obstawiamy kunę albo lisa. Macie jakieś inne pomysły?
Melduję spotkanie z dzikiem.

Zwierzyna zdesperowana, sarny i zające prawie pod drzwi nam podchodzą i to praktycznie codziennie. Ale dziki, w środku dnia - to już naprawdę znak poważnej opresji, niewątpliwie spowodowanej długą zimą i bardzo obfitym śniegiem!

Akurat wydaliśmy lunczyk czterokopytnym. Lepsza Połowa poszła już do chatki, a ja zostałem, pozbierać wiaderka. No i słyszę kwik. Jak zwykłej świni. Dłuuugi, przeciągły, nieustający, choć chyba na kilka głosów i w różnych tonacjach.

Od razu pomyślałem: jak nic - dziki. No chyba, że ktoś świniaki wiózł i utknął w śniegu..?

Konie skończyły jeść i wystawiają mi jak charty ten kąt ogrodzenia, skąd kwik dochodził. Bez wątpienia - tam musi być zwierzyna.

Odniosłem wiaderka, wziąłem na wszelki wypadek widły (o tej porze mogą już być lochy z warchlakami, jeśli są tak głodne, że wychodzą żerować w dzień, to wszystkiego można się po nich spodziewać - dlatego koniecznie trzeba było sprawdzić, co się dzieje...) - i idę w stronę, którą mi konie wskazały.

Przebrnąłem jakoś, kuśtykając, na drugą stronę naszego Lasku Centralnego (śniegu wyżej gumofilców...) - i widzę, że tuż obok młodnika, który rozciąga się "na plecach" naszej działki, leży sobie jakby kamień. Ale przecież - w tym miejscu kamienia chyba nie było..?

Brnę dalej. Kamień się rusza. Oho!

Patrzy na mnie - może z 30 metrów, więcej nie było - medalowy odyniec, ponad 100 kg żywej wagi jak nic, oręż jak z podręcznika, a poliki tak tłuste, jak u Kubusia naszego sąsiada. Bodaj ten sam, którego już kiedyś, po drugiej stronie naszych włości, ponad 3 lata temu spotkałem: http://boskawola.blogspot.com/2010/01/odyniec.html

Popatrzyliśmy sobie w oczy - po czym on kwiknął, obrócił się w miejscu i zniknął w młodniku.

Postałem chwilę (co by zaznaczyć, czyje na wierzchu...) - i wróciłem. Gonić go przecież z widłami wśród gęstych sosenek nie sposób. Grunt zresztą - pomyślałem sobie - że ucieka. Znakiem tego, jeszcze tej nocy nie przyjdą rabować naszej chatki...

Ale co będzie, jak śnieg nie zejdzie przez kolejne dwa tygodnie - a tak zapowiadają..?
Bobry zaczynają mnie mocno wkurzać.  👿
Z nastaniem wiosny pojechaliśmy w teren zobaczyć co tam słychać w naszym lesie.
A tam? Koszmar senny! Nie ma zagajnika, nie ma pięknych krzewów. No, kurczę ! Nie ma niczego!
Tylko ogryzione szpikulce. Droga prawie nieprzejezdna.Jamy się pozapadały. No beznadziejnie.
Znajomy myśliwy tłumaczył mi, że bóbr praktycznie nie ma w przyrodzie przeciwnika. No i podobno zmienił nawyki i już aż tyle wody co dawniej mu nie potrzeba.Mnoży się w sposób nieograniczony.Ech...
Ale nie mieszkasz na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego , więc czasem wójt może wydać decyzję o rozwaleniu tamy. Przynajmniej tam gdzie mieszkałam poprzednio dawało radę załatwić takie rzeczy i to oficjalnie.
A tutaj, porażka. Jak czytam co KPN pisze w swoich broszurach to łapki opadają. Najlepiej, żeby wszystko woda zalała, bo wtedy się mają niby odnowić stanowiska różnych różności. W kilka lat po Biebrzańskim Parku dopiero dojrzała w KPN myśl, że żeby były stanowiska lęgowe wielu ptakw to jednak łąki powinny być skoszone/wypasione, bo w krzakach i wysokiej trawie większość ptaków gniazd nie założy... No ale łąki już zalane, ciągnik nie wjedzie, ręcznie nikt kosić już nie chce, bydła nie ma, koni w bagno nikt nie chce swoich wypuścić, i gatunków ptasich zamiast więcej to mniej...
I łosie, wg Parku jest ich ponad 400, a na takim obszarze sami wyliczyli, że max to 150 sztuk. Kiedyś były stogi siana stawiane(solone), więc aż tak łosie nie wyłaziły na drogi, bo podjadały stogi. Teraz stogów nie ma, a łosie sól liżą z poboczy dróg zimą, był taki tydzień tej zimy, że na odcinku 4 km codziennie łosie powodowały wypadki.
I łosie i bobry chronione. Na zebraniu z dyrekcją KPN sami mówili, że pisali do Ministertwa o wydanie zezwoleń na odstrzał łosi, ale na razie minist. nie podjęło decyzji. Ani o przesiedleniu ani o odstrzale. A na odstrzał dzików bardzo myśliwych zapraszają.  😀iabeł:
Ja widzę, że okoliczni rolnicy próbują te tamy rozbierać. Jednak nocą.....
I właśnie widzę, że "nasze" bobry zaniechały podtapiania. Tam są tylko małe źródełka i woda w rowach.
Żyją w sposób w pełni otwarty. Wejścia do jam nie są pod wodą wcale. A używane, bo wyślizgane tyłkiem.
Wilków nie ma. Lis na pewno nie ma odwagi. No i bobrowy świat się rozrasta.
I na pewno w KPN też równowaga w przyrodzie się zaburzyła. Co to będzie?  👀
O! W Leżajsku to dopiero mają kłopot z bobrami
Bobry poczynają sobie coraz śmielej. Prawie udało się im zablokować główny (i jedyny asfaltowy) wjazd do naszej wsi:



Gdyby nie jakiś przytomny mieszkaniec, który obciął gałęzie tym wierzbom - padając zwaliłyby się na most i szosę.

A i w ogóle - coraz ich więcej: http://boskawola.blogspot.com/2013/12/bobrza-inwazja.html
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się