Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Zawsze sądziłam, że pech w trybie lawinowym mnie nie dotyczył. Od tam sobie jakies pojedyńcze sytuacje, które można przypisać pechowi. Ale końcówka tego roku to jakaś masakra. Każdy dzień przynosi złe wieści albo dla mnie albo dla mojego D no poprostu załamać sie idzie i tylko pytanie - kiedy to sie skończy?

Pauli - myślę, że nie można się dawać pechowi i nie wpadać w rytm myślenia negatywnego tzn "na penwo będzie źle i tak wszystko się ****" wiem, że to trudne bo sama teraz z tym walcze ale poprostu trzeba  🏇

Bo przecież bo burzy zawsze pzychodzi słońce  😎
Jak również zawsze mogło być gorzej  🤔wirek:

Tym się pocieszam  😁
mam mętlik w głowie,chce żeby sprawa związana z dalszym rozwijaniem się jeździecko w końcu się wyjaśniła i żeby tato znowu był bardziej na tak niż na nie;( i miałam spędzić Sylwestra w gronie przyjaciół i oczywiście nie jest mi to dane;(
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
01 stycznia 2010 20:45
A ja się pochwalę, że wczoraj rozwiesiłam ogłoszenia na osiedlowych przystankach i dziś zadzwoniła jakaś pani chętna na korepetycje  😅 Tylko stres mnie teraz zżera czy podołam. Dzięki Bogu, że kobieta jest początkująca  😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 stycznia 2010 20:53
No to przeszedł 2010 i wraz z nim przeszedł MEGA dół. 2009 mógł się nie kończyć...
Kayra   Kucusiowy wariat :P
01 stycznia 2010 20:59
Strzyga, to możemy sobie podać łapki, mam dokładnie to samo! :/
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 stycznia 2010 21:04
Schowam się pod kołdrę  i nie wstanę do 2011
Strzyga, a myślałam, że tylko ja tak mam  🙁
Dziewczęta ale co to zmienia poza zmianą daty w kalendarzu w prawym dolnym rogu monitora?
Czy 2009 był dobry, czy zły, to 2010 bedzie jeszcze lepszy!

Ps. W każdym razie... !musi! być.  🤬
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
01 stycznia 2010 22:34
Nie wiem czy to wina stanu "poimprezowego", czy dzisiejszej daty, a może czegoś jeszcze innego... ale jestem w fatalnym nastroju.
Wszystko mnie dziś dobija, wstałam z łóżka z mocnym postanowieniem ogarnięcia się i pełna energii, jednak z upływem dnia para zaczęła ze mnie uchodzić.
Opadła sylwestrowa euforia i coraz więcej spraw zaczęło do mnie docierać.
Obiecywałam sobie, że zacznę myśleć pozytywnie, że nie będę się dołować, ale ni cholery nie mogę 🙁
Nie mam pojęcia co się ze mną ostatnio dzieje, ale podchodzi mi to pod jakąś depresję 🙁
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
01 stycznia 2010 22:50
a ja... już nie wiem co robić...
wstałam podobnie, pełna energii, zrobiłam sporo, jazda mnie trochę dobiła, ale to wszystko nic w porównaniu do tego jak mi właśnie pewna osoba wygarnęła  😵
i to się ma nazywać przyjaźń? to że ktoś mnie na siłe zmienia?  🙁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 stycznia 2010 22:51
Tak, najbardziej boli, gdy zawodzą nas przyjaciele...
...lub ich brak.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 stycznia 2010 22:58
Gdy przyjaciele zawiodą, przestają nimi być, więc wychodzi na to samo.
Nie wiem czy to wina stanu "poimprezowego", czy dzisiejszej daty, a może czegoś jeszcze innego... ale jestem w fatalnym nastroju.
Wszystko mnie dziś dobija, wstałam z łóżka z mocnym postanowieniem ogarnięcia się i pełna energii, jednak z upływem dnia para zaczęła ze mnie uchodzić.
Opadła sylwestrowa euforia i coraz więcej spraw zaczęło do mnie docierać.
Obiecywałam sobie, że zacznę myśleć pozytywnie, że nie będę się dołować, ale ni cholery nie mogę 🙁
Nie mam pojęcia co się ze mną ostatnio dzieje, ale podchodzi mi to pod jakąś depresję 🙁

uhu... skądś to znam. Z tym, że mnie dopadło już ok 2 nad ranem i trzyma do teraz... Nie żebym się jakoś przejęła skończeniem starego roku, mimo, że był cudowny i bardzo udany... Wszystko ostatnio wychodzi na plus. Ale może zdałam sobie sprawę z upływającego czasu i z tego, że tak naprawdę jestem w lesie z najistotniejszymi sprawami... Własne myśli mnie tak ładnie dobiły do ziemi i trzymają.
2010 rok miał być lepszy, zaczął się tragicznie... Pokłóciłam się z najlepszą przyjaciólką, ktora okazała się nie być przyjaciółką. W sylwestra powiedziałam jedno słowo za dużo i straciłam kogoś na kim bardzo mi zależało. Miało być dobrze ...
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
08 stycznia 2010 12:57
Gdy wszystko idzie dobrze, zapowiada się wspaniały dzień i nagle... dowiadujesz się, że Twoja znajoma zginęła w wypadku samochodowym... to jak cios prosto w brzuch... 😕 😕  😕 😕
[']
Hmm... Mam dobrą i złą wiadomość. Dobra wiadomość to taka, że już w przyszłym roku pod Warszawą będzie bardzo fajny basen dla koni (i to jest dobra wiadomość dla tzw. szerokiego ogółu), z bieżnią wodną i solarium oczywiście też. Zła wiadomość jest taka, że choć basen ten powstanie wedle niemal identycznego projektu jak mój - a dochodziliśmy do tego rozwiązania zbiorowym wysiłkiem ponad rok - to nie będzie wcale mój basen... (i to jest zła wiadomość już tylko wyłącznie dla mnie...). Kilka dni temu otworzyłem zupełnie przypadkiem móją "końskotargową" pocztę, do której, jak się okazało, nie zaglądałem od przeprowadzki do Boskiej Woli (z różnych przyczyn: łączność tu kiepska, a na tej poczcie i tak nie miałem wcześniej wiele ruchu, więc nawet i nie pamiętałem, przez długi czas zresztą w ogóle mi się ten portal nie ładował...). Znalazłem tam maila z 31 sierpnia, w którym pewien pan z pewnego dużego banku prosił o pomoc w zaprojektowaniu basenu. Gdybym wtedy mu odpisał... Ale nie odpisałem - a on go już sobie zaprojektował, przy pomocy podejrzewam że tego samego Szkota, którego i ja się radziłem - i w maju rusza z inwestycją na którą, co najważniejsze, w przeciwieństwie do mnie - ma pieniądze...

Ale to jeszcze nic. W końcu, z matematycznego punktu widzenia, jesteśmy jako ogół do przodu - tylko mnie się nie farci, na własne życzenie zresztą.

Gorzej, że właśnie skończył się gaz i prawie wszystkie zapasy żywnościowe oraz papier szczęścia i inne niezbędne artykuły higieniczne - a mam w portfelu 6 złotych, 0 na koncie i nie mam już nawet od kogo pożyczyć. A wszystko znowu przez moją własną rozlazłość i perfidię banku. Bo dostałem wcale niezłe wierszówki z KT, tyle że ich od razu nie wypłaciłem w bankomacie a bank, choć kwota ta nie wystarczała na pokrycie raty kredytu, wszystko mi i tak zabrał. Pozostaje czekać na dopłaty, które chyba powinny lada dzień przyjść - decyzję dostałem z datą 10 grudnia, to już miesiąc mija fakt, że głównie poświęcony świętowaniu... Ale d..pa!
jkobus ja decyzję mam z 4 grudnia i też d...a, pani w agencji powiedziała, że na przelew mają czas do końca czerwca. W grudniu wypłacono sporo dopłat chyba po to żeby sprawozdanie roczne ładnie się prezentowało, a teraz to już się nie spieszą...
Dziękuję, bardzo mnie pocieszyłaś! Siana, owsa i słomy też mi starczy góra do przyszłego tygodnia... A w tym miesiącu przyjdzie pewnie też rachunek za prąd...  😵
Przepraszam, ale wiesz lepiej wiedzieć i skupić się na zdobyciu pieniędzy z innych źródeł i wtedy dopłaty spłyną niczym z nieba jak już zapomnisz, że na nie czekasz . Współczuję Ci, znam to uczucie.
Zawaliłam próbny test matematyczno-przyrodniczy (prawie wszystkie zadania z matematyki i chemii źle - punkty tylko za biologię i geografię) a więc do 27 kwietnia jestem więźniem domowym.  (Pominę fakt, że humanistyczny i językowy napisałam w granicach 95%)

Wiąże się to z tym, że konia będę mogła widzieć dwa razy w miesiącu.
Nie pojadę na żadne zawody, nie będę trenować w ogóle aż do końca kwietnia.
Więc tracimy dużo. Kolosalnie dużo...
😵
A miałam takie plany na początek wiosny  😕 W ogóle ten rok miał być lepszy, udany, miałam sobie na luzie śmigać czworoboki i skakać LLki...
Najbardziej to jednak koniska będzie mi brakować...  😕
Wafelkowa, ale mówisz o testach gimnazjalnych? Rodzice, Cię tak w domu usadzili? Zupełny bezsens, to tylko próbne testy, życie od nich nie zależy. Nie widzę też specjalnie jaki materiał miałabyś tak szczególnie pilnie przyswajać przez pół roku.
Strasznie radykalne to co piszesz, na dodatek IMO zupełnie zbędne.
o jezusie, też nigdy nie widziałam sensu stosowania kar wobec dziecka w takich przypadkach... Rozumiem perfidne nieposłuszeństwo/głupotę/wybryk, ale karać (i to jeszcze w taki bezsensowny sposób!) za coś, co dla samego dziecka jest porażką... Przepraszam, ale to według mnie zupełnie mija się z celem i świadczy o braku... no właśnie czego? 🤔wirek: Umiejętności wychowawczych, wiedzy?
rewir, wendetta Gimnazjalny, gimnazjalny. Mam się dostać do tej szkoły i tej klasy co mamie przypadła do gustu i mi się podobała profilowo.

Uzasadnienie?
"Skończysz na bezrobociu po ekonomii i twoją jedyną życiową szansą będzie praca stajennego za 100 zł miesięcznie lub znalezienie bogatego męża."
Nie do przegadania. Oczywiście drugą opcją było: "Olewasz sobie to i idziesz do jakiegoś technikum po którym będziesz buraki hodować. Bo ja ci nie pomogę pójść na żadne studia"

Ja chcę iść na weterynarię. Doskonale wiem w co się pakuję, co to za sobą niesie i jaka to praca, ale to jest to, co chcę robić w życiu. Sam fakt że stajnia w której jeżdżę należy do lekarza weterynarii i mam możliwość uczestnictwa w wielu rzeczach jest dla mnie spełnieniem marzeń.
Mam średnią oscylującą w granicach 4.8 - 5.1, jestem finalistką konkursu z polskiego (przypadkiem, ale owszem), humanistyczny test napiszę na ok 45 punktów, angielski na 50 (chyba że się gdzieś przypadkiem pomylę przy kodowaniu.) Podchodzę również w tym roku do egzaminu na certyfikat FCE...
Niestety, cały czas słyszę, że się nigdzie nie dostanę bo w żadnej szkole w Szczecinie nie zechcą takiego tępaka.  Nie wytłumaczę jej, że z tego co mam i umiem jestem w stanie wykrzesać tyle punktów, żeby się do tej klasy w tym liceum dostać, ale to jak rozmawiać ze ścianą.

A koniska mi szkoda bo akurat teraz zimą zaczęłyśmy nareszcie się dogadywać, przestała się tak często buntować, wszystko zaczęło ładnie i składnie wyglądać że na wiosnę chciałoby się coś porobić po w miarę miłej końcówce zeszłego sezonu.

W weekend jak nikt nie będzie w pracy to dopiero będę miała wesoło z matematyką i fizyką. Na samą myśl mi słabo....

W ogóle, dzięki dziewczyny :kwiatek:  że jeszcze ktoś jest na świecie, kto nie uważa że areszt domowy jest receptą na wspaniałą przyszłość...  🤔wirek:
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 stycznia 2010 21:46
Wafelkowa, Znam to z autopsji. Zawsze sie buntowałam, teraz mi przeszło, ale nie dam sobie w kaszę dmuchać.

Jesteś niepełnoletnia - to też utrudnia sprawę w stosunku do konia, bo prawnymi właścicielami są rodzice...
Też słyszałam komentarze, ze jestem głupia, ze sie nie dostanę (ba, słysze czasem to nawet dzisiaj, chociaż jestem pełnoletnia), ze skończę na bezrobociu itp. Nawet jak zawaliłam studia zootechniczne i potem stwierdziłam, ze to kierunek nie dla mnie to zaczęły sie mega awantury, że tylko przejadłam te pieniądze za które żyłam.
Z czasem uodporniłam się na te teksty i jakoś nie zwracam na nie uwagi. Trzeba przeżyć i przetrwać!
Wafelkowa - trzymaj się!  :przytul:
Rodzice chcą dobrze ale nie umieją tego przekazać odpowiedni sposób...
Averis   Czarny charakter
08 stycznia 2010 21:50
Strucelka Bardzo Ci współczuję...Trzymaj się jakoś:kwiatek:. W takich sytuacjach nigdy nie wiadomo co powiedzieć  🙁
Wafelkowa Współczuję, wsparcie rodziny jest bardzo ważne. Oni pewnie myślą, ze Cię motywują w ten sposób, ale obie wiemy jaki jest tego efekt. Nie ma niczego gorszego, niż rodzice zaspokajający ambicje kosztem własnego dziecka...
Wafelkowa, po prostu zawiodlas ich zaufanie! Wystarczy, ze pokazesz rodzicom, ze Twoja fascynacja konmi nie koliduje z nauka. Dla rodzicow nauka to rzecz swieta i stoi zawsze na pierwszym miejscu. Kazdy rodzic chce dla dziecka jak najlepiej, i na pewno to nie bedzie polegac na spelnianiu Twoich zachcianek czy pozwalaniu Tobie na wszystko. Sumiennosc i obowiazkowosc to jest klucz do zdobycia zaufania rodzicow. Przyloz sie do nauki, a na pewno rodzice zniosa "areszt domowy" i pozwola Tobie na twoje hobby.
Averis   Czarny charakter
08 stycznia 2010 22:06
Mirmil Wybacz, ale piszesz bzdury. Mnie matura z jednego przedmiotu wybitnie nie poszła. Byłam załamana, a uczyłam się sumiennie przez cały rok. Nawet nie wyobrażam sobie jak bardzo byłoby mi przykro, gdyby wtedy moja Mama robiłaby mi z tego powodu wymówki, lub bawiła się w jakieś szlabany. Sama widzisz,że Wafelkowa nie jest leniwa, tylko po prostu powinęła się jej noga. Leniwi ludzie nie wygrywają olimpiad- zapewniam. Co innego poświęcanie nauki w imię jeździectwa, co innego zwykły brak szczęścia/ nagłe zaćmienie umysłu. A jeśli jeśli rodzic troskę o przyszłość dziecka artykułuje w sposób obrażający latorość, to ja podziękuję za taką troskę.
Mirmil, o czym Ty piszesz w ogóle? Nie przeczytałaś, że dziewczyna w wieku 14 lat robi FCE, ma średnią w gim 5,1 i jest finalistką konk. hist.? To chyba świadczy o tym że się uczy? Zawiodła zaufanie, bo zdarzyło się jej raz dostać mniej punktów z testu, który naprawdę ZUPEŁNIE NIC NIE ZNACZY? No błaagam. 🤔wirek:
Ja chyba żyję w innym świecie 😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się