Co mnie wkurza w jeździectwie?







EDIT - i jeszcze tutaj artykuł w gazecie:

KLIK
ikarina, bestialstwo, ale... nie wiemy wszystkiego. Nie sądzę, żeby naprawdę chodziło o 30 F. Zajeżdża mi sprawami... męsko-damskimi. Zapewne nieszczęsna właścicielka powinna... cieszyć się, że sama żyje 🙁. Nie wszyscy w ostrych konfliktach "stajennych" mieli takie szczęście 🙁 Wiem, że to dziwnie brzmi, i na litość - co ten biedny koń winien!!! Ale gość musiał być nieziemsko zdesperowany, tak zdesperowany, że człowieczeństwo mu siadło.

Dla nas wszystkich taka nauka, może i chora, ale życie nie zawsze tęczowe: jeśli drzemy z kimś koty na całego - nie zostawiajmy naszych zwierząt pod opieką (już?) WROGA.
Nie tyle wroga, co osobie, która ma nierówno pod kopułą 😉 Bo można z kimś drzeć koty, ale ta osoba nadal będze miała jakieś minimum wartości - żeby np. nie robić krzywdy Bogu ducha winnemu zwierzęciu.

Dla mnie to kompletny dramat, chyba do końca życia miałabym koszmary. Z opisu wynika, że babka słyszała jakąś koparkę, ale ją zignorowała. Wyszła wieczorem, aby wyrzucić śmieci, było ciemno i nie widziała co się dzieje. Coś tam dużego leżało na trawie, nie wiedziała co to jest, więc zaświeciła telefonem, aby zobaczyć... a tam leżał jej martwy koń. Czujecie? Jakby takie coś wam się przytrafiło? Wychodzicie na dwór a tam przed klatką zwłoki waszego konia? Wykaraskalibyście się z tego psychicznie?
ikarina, z jakiegoś powodu ta osoba, co ma nierówno pod kopułą (bo ma) wybrała tego konia a nie innego. Raczej nie z powodu 30 F. Raczej ukatrupiła zwierzę/obiekt uczuć swojego wroga (miłość - nienawiść, te rzeczy). Koń w roli ofiary za życie właścicielki? Nie pierwszy to raz w historii. Oraz motyw z Ojca Chrzestnego. Aż się zastanawiam, co ona temu facetowi zrobiła. Może nic, może 3 razy uśmiechnęła się miło - a trafiła na regularnego stalkera 🙁.
Dramat niewyobrażalny, ale chyba wolałabym niż to co (najprawdopodobniej) chłopak dziś uszykował swojej 19-letniej dziewczynie (Nowy Sącz): zbiorowy gwałt i nóż w gardło 🙁
"Crimes of Passion" nie są milusie, o nie!
Facella   Dawna re-volto wróć!
17 października 2014 12:53
Wkurza mnie, że jeździectwo to bardzo urazowy sport. Ledwo wróciłam do stajni po przerwie, już jestem kulawa  😤
Chyba zależy co się robi... takie wkkw np...
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
17 października 2014 14:45
Chyba zależy co się robi... takie wkkw np...


można nawet nic nie robiąc nabawić się kontuzji, np. gdy nadepnie Cię koń. Także dyscyplina nie ma tu nic do tego.
Facella   Dawna re-volto wróć!
17 października 2014 18:31
Piotrek, ja się rekreacyjnie z ambicjami na dresaż wożę na fajnych koniach, a i tak co rusz mi się coś robi... Na crossie bywam tylko pod postacią zdjęciopstrykacza.
Kros to pikuś. Najwięcej kontuzji chyba w stajni 🙂
E, tam, najwięcej to przy naprawianiu cudzych, zepsutych koni 😉
ikarina, 🤣 - z tym, że nadal z ziemi 🙂
strzemionko, a jednak PZJ prowadzi rejestr wypadków dla WKKW a dla innych dyscyplin nie. W tymże rejestrze widać, że na 8 wypadków w 2014 7 to cross, 1 skoki, 0 ujeżdżenie.

Facella, no to może to nie jeździectwo jest urazowe, tylko ty 😉
Piotrek, jeździectwo jest urazowe 🙂 Szkoda, że nie jest prowadzony rejestr wszystkich kontuzji - koni i ludzi. Wszystkich: tych "za stodołą", w stajniach, przy nauce jazdy, w transporcie. Rejestr wypadków w WWKW wprowadzono, bo... WKKW jest najbardziej widowiskową dyscypliną, a dokładnie - kros. Ludzie/widzowie podniecają się akcją, przyjmują postawę "chciałbym a boję się". Na krosie nietrudno o efektowny upadek. To nacisk laików, znających dyscyplinę tylko z mediów, spowodował wprowadzenie rejestrów  (i wiele innych zmian).
Rejestr to dobra rzecz, ale nic nie mówi o urazowości w jeździectwie w ogóle. Więcej powiedziałyby rejestry firm ubezpieczeniowych czy interwencji na SOR, choć wiele osób lekceważy kontuzje. Z pewnością to nie WKKW podnosi ceny składek ubezpieczeń jeździeckich - ilościowo jest statystycznie nieistotne. Myślę, że także cały sport kwalifikowany też "nie robi". Gdyby było inaczej firma ubezpieczeniowa nie wprowadziłaby zniżek(!) dla zarejestrowanych zawodników 🙂
Rejestr WKKW niewiele mówi także o urazowości w sporcie, w poszczególnych dyscyplinach. Karetki dużo częściej jeżdżą na regionalnych skokówkach 🙂 (z obserwacji). Owszem, ujeżdżenie stwarza najmniej okazji do urazów w czasie zawodów, to nie znaczy, że nie ma tych okazji w ogóle, jak choćby donoszą media o ujeżdżeniowych celebrytach - że od czasu do czasu nawet top-gwiazda ulega kontuzji "na płaskim", najczęściej z komentarzem, że "inny, młody koń". A jeden z najpoważniejszych w tym roku wypadków dotyczył... doświadczonego sędziego. W czasie dekoracji. Ujeżdżenia.
O ile w skokach czy ujeżdżeniu ten "ostateczny wypadek" zdarza się rzadko, to wcale nie jestem pewna, czy ilość wypadków śmiertelnych "z ziemi" nie przekracza tych z krosów.
Tylko przyczyną nie jest utrata równowagi pary jeździeckiej, ale - ludzka niefrasobliwość. W tym roku w PL nikt nie zginął w sporcie. Zginął - kowal 🙁
Powtarzam często: Upadki są bezpieczne 😉 Pytanie, z czym się zderzamy przy lądowaniu. 🙂

Największym zagrożeniem w jeździectwie nieustannie jest - masa konia. Dopóki jesteśmy w siodle ta masa "nie robi". Pryz rozstaniu z siodłem - liczy się. Z ziemi - liczy się ZAWSZE.

edit: dodaję osobisty "rejestr wypadków", wszystko, co wymagało "zaopatrzenia": Hubertus - 3, spacer w terenie - 2, skoki - 2 (szeregi gimnastyczne), na płaskim/drążkach - 2 (tu istotne, że baardzo przydał się kask), "naziemne" - 5, zawody - 0, "ostre" tereny - 0.
Wystarczy poczytać wątek 'Ku przestrodze'. Samo życie. W większości historii akcja rozgrywa się się obok konia 😀
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
19 października 2014 15:46
a jednak PZJ prowadzi rejestr wypadków dla WKKW a dla innych dyscyplin nie. W tymże rejestrze widać, że na 8 wypadków w 2014 7 to cross, 1 skoki, 0 ujeżdżenie.


Prowadzi bo po każdym upadku podczas zawodów WKKW wypełniane są protokoły. W innych dyscyplinach się tego nie robi, stąd rejestr tylko dla WKKW.
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 października 2014 16:18
Piotrek, ale co Ty chcesz mi przez to powiedzieć? Jeździectwo (w tym "obsługa" konia) jest bardzo urazowe. Przewidzieć tego, że spłoszy mi się prowadzony na łąkę koń i szarpnie za rękę, nie jestem w stanie. Albo że się potknie ze mną grzbiecie, albo że mnie nadepnie. Ja sobie mogę uważać na wszystko, co wymyślę, ale zawsze może się zdarzyć coś, czego się nie spodziewam i moja ostrożność tutaj na nic. Bo listek zleci z drzewa jak przechodzę stępem przez asfalt i akurat mi się koń na owym rozjedzie  😉
halo, rejestr pozwala porównać kros, ujeżdżenie i skoki rozgrywane w trakcie zawodów wkkw. Skoro najwięcej jest wypadków w krosie, to chyba można powiedzieć, że jest (statystycznie) najbardziej urazowy?

Do innych danych niż ten rejestr nie mam dostępu (może są, ale nie szukałem), jak ktoś ma to chętnie posłucham.

A te zniżki to przy jakim ubezpieczeniu? Może firmy uważają, że jak ktoś jest zawodnikiem i już coś umie? W rejestrze najwięcej było wypadków w najniższych klasach - ale to by trzeba procentowo policzyć żeby coś powiedzieć...

To, że "karetki dużo częściej jeżdżą na regionalnych skokówkach" może wynikać z większej liczby takich zawodów w porównaniu do WKKW.

Wypadki z ziemi to inna inszość - każdy, czy to zawodnik ujeżdżenia, skoków czy krosa zajmuje się też koniem z ziemi. Czyli "ziemia" to taka podstawa ryzyka, do tego dochodzi ryzyko ujeżdżenia/skoków/krosa. Więc dyscyplina IMO ma znaczenie 😉

Twój rejestr wypadków jest bardzo ciekawy, a dasz radę procentowo to określić?


vanille, bo obsługa z ziemi zarówno ilościowo jak i czasowo dorównuje pracy z siodła, bym powiedział.


Constantia, a czemu nie ma rejestrów w innych dyscyplinach?
W.g. halo bo kross jest bardziej widowiskowy, ale ja nie jestem 100% przekonany czy tylko dlatego 😉


Facella, ogólnie to polemizuje z tezą, że dyscyplina jeździectwa nie ma znaczenia z punktu widzenia urazowości. A jeśli chodzi o Ciebie, to zastanawiam się, czy inne osoby też tak często mają wypadki jak Ty 😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 października 2014 17:20
Widać jestem pechowcem. A moja wcześniejsza przerwa nie wynikała z wypadku w stajni, tylko innych, niezwiązanych z jeździectwem spraw.

Myślę, że z tą karetką chodziło o to, że na pojedynczych zawodach skokowych jeździ ona częściej niż na pojedynczych WKKW. I to jest prawda.
Widocznie źle zrozumiałem, przepraszam.

Piotrek, procentowo? Procentowo jak? Nie bardzo się da. 37 lat, różna częstotliwość zajmowania się. Gleb - ze dwieście, ale tylko nieliczne "wypadkowe".
Podejrzewam, że najgroźniejsze są Hubertusy, takie masowe. Jeźdźcy o różnym poziomie, podekscytowane konie, nie wszystkie się znają, nie wszyscy jeźdźcy znają konie, bryczki, widzowie, organizacja zazwyczaj średnia, raz w roku taka impreza...
Potem "naziemne", że szczególnym uwzględnieniem młodych koni i wypadków przy załadunku/rozładunku/transporcie.
Potem reszta.
Nikt nie twierdzi, że kros nie jest ryzykowny - bo jest. Tylko: a) większość jeźdźców na krosie umie jeździć 🙂 b) konie, które się nie nadają - szybko wypadają, nikt nie będzie ryzykować życia (stąd sporo "zajść" w niskich klasach, gdy jeszcze konie nie są sprawdzone, i gdy komuś może się wydawać, że "co to LL". Jeźdźcy WKKW raczej wiedzą co robią, są pod opieką trenerską, a konie WKKW - to bardzo ogarnięte konie. Wyjątkowo mało na WKKW głupoty i samowolki, czego o innych sposobach użytkowania nie można powiedzieć. Ogólnie wszyscy uczestnicy są zdyscyplinowani (widzów nie licząc, i niekiedy - sędziów przeszkodowych 🙁 - którzy powinni sprawnie zarządzać ruchem publiczności, a nie zawsze to robią).
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 października 2014 18:01
halo, sędziowie czasem sami sobą nie potrafią zarządzać  😤 na jednych zawodach facet zbierający raporty dwa razy zajechał autem drogę zawodnikom, w tym raz stanął niemalże bezpośrednio za przeszkodą. Z nazwiska nie wymienię, ale to ktoś przez wielkie K ze świata WKKW przez wielkie Ś...
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
19 października 2014 19:25
Facella w takim razie ja też jestem pechowcem bo przy naziemnej obsłudze też regularnie coś sobie robię niegroźnie co prawda 😉 a to koń szarpnie a to mnie głową walnie (to akurat wybitnie często robi- uroki ślepca😉 ), a to przydepnie, a to ogonem w oko przywali przy czyszczeniu kopyt.
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 października 2014 19:36
Biczowa, takich spraw to ja już nie liczę  😂 w czwartek koń się ze mną potknął na hali, nie zdążył się pozbierać i wleciał w ścianę, naciągnął mi coś w plecach. Uparłam się jeździć i kolejny koń mi się spłoszył, rzuciło mną, nie spadłam, ale plecy mi poprawiła  😤
Facella, ano problem taki, że przykład idzie z góry 🙁 Kiedyś sędziowie na przeszkodach byli kompetentni. To "zaczęto" ich traktować jak śmieci, zamiast zwykłej grzeczności za dobrą wolę  (na kros trzeba sędziów trochę, a samo stanie na przeszkodach w karierze nie pomoże). A potem okazało się, że można jeszcze zaoszczędzić  💃: szybki kurs i wolontariat zółtodziobów. I potem taki obrazek: **, koń w łuku do trudnej przeszkody, z wąskim najazdem, a w świetle przeszkody spokojniutko idzie sobie/staje pani z wózkiem i małym dzieckiem za rękę. Sędzia obrócona plecami... je frytki i gada z... drugą osobą do pomocy  🙄
Prowadzi bo po każdym upadku podczas zawodów WKKW wypełniane są protokoły. W innych dyscyplinach się tego nie robi, stąd rejestr tylko dla WKKW.


Protokół upadku wypełnia się aktualnie generalnie na każdych zawodach. To warunek dopuszczenia zawodanika do dalszego startu. Nawet jeśli się delikwent na nogi zsunie - ma zapylać do karetki po papier, że moze jechać... takie przepisy

Rejestr wypadków w WKKW wprowadzono po śmierci jednego z polskich koni. Rejestr służyć ma nie dopuszczaniu do startu pary w którkim czasie od poważnego wypadku. Do rejestru wpisuje się jedynie wypadki , które kończą się hospitalizacją, nie te, które w ogóle się zdarzyły.
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
20 października 2014 19:01
_Gaga masz na myśli wszystkie dyscypliny? Niejednokrotnie brałam udział w regionalnych skokowych, zdarzało się spaść (mnie lub innym) i nikt nie pisał żadnych protokołów. Jeśli zawodnik sam wstał i poszedł, to nawet lekarz go nie oglądał. Pracowałam również przy organizacji zawodów, później porządkowałam papiery i nawet jak ktoś pojechał do szpitala, to nie było żadnej wzmianki na piśmie. Może w innych województwach robi się inaczej.

Jak na jednych zawodach koń pośliznął mi się na odskoku w krosie i spadłam, to mimo, że nic mi się nie stało musiałam iść do karetki a potem podać dane do raportu o wypadku.
A ja spadłam na Partynicach we wro i mimo, że totalnie nic mi się nie stało to podbiegł do mnie lekarz i powiedział, że potrzebuje moje dane  👀 nie wiem, po co :p
Constantia, w tym sezonie startowałaś? Bo przepisy dotyczą tego sezonu właśnie (wprowadzone od tego). Jestem sędzią cośtam się orientuję w temacie 😉

asiek13, lekarz potrzebował Twoich danych do protokołu
Odnośnie urazowości też się wypowiem o w tym roku chyba wyczerpałam limit 🙁 mam dość i jestem załamana bo...z końmi fajnie się układa, drugi koń zaczął chodzić pod siodłem a tu....minimum 4 tyg bez jazdy 🙁

Miałam 3 poważniejsze wypadki w tym roku, gdzie byłam na SOR.
Tylko jeden, pierwszy dotyczył konia ( nie jazdy) - koń spłoszył się i skoczył w moim kierunku zostałam "puknięta" w stopę kopytem. Oczywiście wykonano RTG ponieważ stopa wyglądała na złamaną. Okazało się, że jest tylko mocno obita i w ciągu tygodnia wróciłam do sprawności. To był jeden wypadek bezpośrednio związany z koniem i najlżejszy w skutkach.
Drugi wypadek- zostałam zaatakowana przez zwierze, mikroświnię (mieszka na terenie stajni). Dużo krwi szycie i 3 tyg wyłączenia z jazdy.

Trzeci wypadek stał się wczoraj. Wracając ze stajni, około 150-200m od domu. przewróciłam się jadąc na rowerze i....złamałam rękę. Mam minimum 4 tyg wyłączenia z jazdy. Tego dnia jeździłam 2 konie, pokonałam naście km na rowerze, dziesiąt km innymi środkami transportu. No pech... Dodam tylko, że do tej pory rowerem jeździłam codziennie m.in do pracy, stajni... 🙁
Wkurzają mnie szkółki rekreacyjne (nie wszystkie oczywiście). Wkurza mnie olewanie swoich klientów, którzy nawet nie są tego świadomi. Przychodzi później dziecko, które jeździ kilka lat, galopuje i skacze i nie potrafi samemu konia wyczyścić i osiodłać, bo nikt nie uczył, albo przychodzi osoba, która od kilku lat jeździ 2 razy w tygodniu i płaci nie małe pieniądze za jazdy, nawet nie potrafi odróżnić nogi anglezowania/nogi w galopie, bo nikt nie uczył...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się