Co mnie wkurza w jeździectwie?

Liściu to ja proponuję coś zrobić z tym koniem, a raczej z jeźdźcem...Miękkość w każdym chodzie zależy od rozluźnienia konia, wiadomo że niektóre chodzą bardziej specyficznie, inne mniej, ale nie widziałem jeszcze konia, na którym "nie da się" wysiedzieć.
Każdego konia da się wysiedzieć po warunkiem elastycznych, pracujących pleców 🙂
Ja tym Islandczykom współczuję takich małych koników... to tak jakby w Polsce wszyscy musieli jeździć na kucach...

A tu jest jest na lodzie (lodowisku):
ekuss   Töltem przez życie
02 listopada 2014 22:09
Kurczę ekuss to na czym w Islandii polega jeździectwo? Wystarczy wsiąść i nie spaść z konia czy jak? 🤔


Cos w tym stylu...a jak kon jeszcze majta wysoko nogami no to mozna jechac na mistrzostwa. Ja tym Islandczykom współczuję takich małych koników... to tak jakby w Polsce wszyscy musieli jeździć na kucach...

A tu jest jest na lodzie (lodowisku):



Jezdzi sie tez po zamrozonym jeziorze... czasami konczy sie to tak:



Po prostu rece mi opadaja w tym kraju...
O mój Boże  😲 co za idioci
O mój Boże oglądam to wszystko i oczom nie wierzę, ekuss - naprawdę wszystko tak tam wygląda ? ;o Aż dziwne, w tych czasach...
Można oglądać - wszystkie konie udało się wyciągnąć. Tam chyba płytko było. Podobno nic im się nie stało.
W komentarzach jest link do relacji http://www.mbl.is/frettir/knippi/2738/ niestety po islandzku, ale można sobie przetłumaczyć w googlu.
Byłam nastolatką gdy dostałam wałacha. Spędziliśmy kilkanaście lat razem- w zdrowiu i chorobie. Ostatnie były bardzo ciężkie. Parę lat temu pomogłam mu odejść....Do teraz ciągnie się za mną ze "zabiłam swojego konia"....Niestety nie było innego wyjścia. Cóż. Koniarze potrafią być wredni.

Denerwuje mnie też podejście ludzi. Gdy był zdrowy miałam sporo "przyjaciół"....Kiedy zaczął chorować i jazdy nie były możliwe wszyscy zniknęli. Przez cały ten czas pomagałam innym przy ich koniach, organizowałam darmowe rajdy na moją ziemię. Dusza człowiek ze mnie. Kiedy Go zabrakło w zamian za pomoc czy pracę z młodziakiem znajomych miałam możliwość darmowej jazdy i udziału na imprezach czy rajdach. Teoria. Niestety. Dowiadywałam się O Po fakcie lub dzień przed (niestety miejsc wolnych nie było bo klient zapłaci 100 zł). Gdzie moje serce które dałam w zrobieniu świeżego konia, pierwsze tereny i rajd na nim (ryzyko duże), wspomnę o 80 km które robiłam parę razy w tyg, żeby pomóc. Pożyczałam pieniądze, siodła (na ponad rok).....Raz wzięłam do siebie w sytuacji awaryjnej konia znajomej. Wredna młoda która wiecznie wchodziła w szkodę. Zajmowałam się nią sama, sama też płaciłam za jedzenie, nie jeździłam na niej. Usłyszałam dziękuję.....ale po roku gdy Mojego zabrakło a dziewczyna założyła stadninę i chciałam towarzysko pojechać z nią w teren ...usłyszałam 35 zł za godzinę....Nie chodzi o pieniądze. Stać mnie na jazdy ale to boli....Niedługo znowu kupię konia, może dwa które zostaną ze mną do końca. Przyjaciół się nie opuszcza. Mam nadzieję, że moje serce stwardniało bo tyłek z wiekiem pewnie zwiotczeje i trudno będzie upadać po kolejnych rozczarowaniach końskiego świata.
Wolę jeździć sama niż pakować się w pseudo przyjaźnie.
animatki, smutne to co piszesz. Niestety w obecnych czasach zawiera się dużo bardzo powierzchownych znajomości. Wszystko jest ok dopóki druga strona czegoś nie potrzebuje. Wtedy łatwiej obrócić się na pięcie i pójść w drugą stronę... przecież można sobie poszukać nowych przyjaciół, którzy nic od nas nie chcą.
Na szczęście są też ludzie tacy jak Ty i mam nadzieję, że uda Ci się ich spotkać :kwiatek:
urwały się znajomości które trwały kilkanaście lat.....Jestem tu na forum od czasu odejścia Mojego. Nie udzielam się choć czytam. Jestem w trakcie budowy domu w lesie gdzie docelowo będę mieszkać w 2015. Sporo ziemi, będą konie- jeżeli znajdę takie zdrowe człapaki do jazd tylko pode mną. Niestety naoglądałam się jakie bajeczki wciska się potencjalnemu nabywcy i jakie preparaty wstrzykuje w nogi żeby nie kulały....Jeżeli kupię konie to będą miały dożywocie. Ciężka decyzja, trudny wybór....wystarczająco widziałam jak Mój latami borykał się z chorobami ...boję się, że złym wyborem strzelę sobie w kolano.
ekuss   Töltem przez życie
02 listopada 2014 23:52
O mój Boże oglądam to wszystko i oczom nie wierzę, ekuss - naprawdę wszystko tak tam wygląda ? ;o Aż dziwne, w tych czasach...


Tu jezdziectwo to masakra... ten kraj jest z wieloma rzeczami nieco do tylu. Tylko dlatego,ze oni uwazaja,ze wszystko co islandzkie jest najlepsze. Ot, glupi przyklad- ziemniaki. Dluuuugo Islandia nie chciala hodowac ziemniakow. Warzywo latwe w uprawie, smaczne itd. ALE ! Nie islandzkie, wiec po co? Wiele lat im zajelo to przyjecie ziemniakow.
animatki, Do kupna zawsze możesz poszukać kogoś doświadczonego (może znajomy weterynarz, trener etc) albo nawet zapytać na forum czy ktoś zna tego konkretnego konia bądź po prostu zapytać użytkowników czy widzą coś więcej. Ale! Też zastanów się poważnie i z "chłodną głową" przeglądaj oferty :kwiatek:
a co do ludzi.... no cóż, nie rób drugiemu dobrze - nie będzie Ci źle. Nie wiem jak jest w innych sportach, pasjach, ale w jeździectwo się plątają różni ludzie..... BARDZO różni i "ciekawi".... ale co by nie było, właśnie przez konie poznałam kilku bardzo wartościowych ludzi na których naprawdę mogę liczyć, więc - głowa do góry.🙂
Przyjaciół dobiera się po serii prób, którymi raczy nas życie. Niektóre oblane testy pokazują prawdziwe intencje. Konie otwierają parę furtek, ale równocześnie trzeba uważać jakie one są - dokąd prowadzą.
Ostatni raz nacięłam się prawie dwa lata temu, bo była potrzebna pomoc i pomogłam. A miesiąc później wojna, bo się nie znam, bo wymyślam, bo inni wiedzą lepiej...
Także pomagam w sytuacji, gdy ta osoba naprawdę jest mi bliska i wiem, że daleko jej do wykorzystania mnie.
Maluda... Odniose się do Twojego ostatniego zdania... Też myślałam że te osoby nigdy mnie nie wykorzystają... Były mi bardzo bliskie.... Jak rodzina.. Eh

Sanka... Tak zrobię 🙂 Dzięki.

Vanille... Też mam taką nadzieję 🙂
W momencie obustronnej pomocy i zaangażowania, nie widzę miejsca na wykorzystanie, aczkolwiek w każdej znajomości może pojawić się rysa...
Motyw pomocy i "wdzięczności" za pomoc jest już chyba na stałe przypisany do jeździectwa (niestety!) 🙁. Jeżdżę konno od 17 lat, a od kilku miesięcy mam własnego konia, więc siłą rzeczy jeździłam na wielu koniach i pomagałam wielu właścicielom, niestety najczęściej kończyło się standardowo, czyli koń zaczynał fajnie chodzić, więc przestawałam być nagle potrzebna, często wynikały z tego jeszcze jakieś pretensje, czy nie wyjaśnione sprawy. Kiedyś zajmowała się folblutem, którego wygrała 8 letnia dziewczynka podczas losowania i wszystko było ok, bo koń zawsze wyczyszczony, zadbany, wybiegany, uczył się skakać itp. itd., ale mała właścicielka strasznie chciała na niego wsiąść, na co ja nie chciała się zgodzić ze względu na jej bezpieczeństwo (dziewczynka nie siedziała wcześniej na koniu, a koń był bardzo temperamentny), małą wsadzałam na kuca i uczyła ją podstaw na kucu, ale widocznie ambitnym rodzicom się to nie spodobało, bo po jakimś czasie zrobili mi awanturę o "nieestetyczne" wyrównanie koniowi grzywy, co zakończyło naszą "współpracę".

Na szczęście w końskim świecie spotkało mnie też wiele dobrego, właściciele klubu, w którym jeździłam praktycznie od początków moich zmagań z jeździectwem, kiedy dowiedzieli się, że po szkole dostanę pracę 700 km od domu podarowali mi klacz, na której jeździłam do tej pory, jak to określili to taki "prezent na nową drogę życia". Jak o tym myślę to od razu robi mi się cieplej na serduszku, bo rośnie we mnie wiara, że w świecie jeździeckim, jak i z samymi ludźmi nie jest jeszcze tak źle 🙂.
marlin1990, w takim razie pięknie się właściciele klubu zachowali. To tylko potwierdza fakt, że są jeszcze dobrzy i bezinteresowni ludzie na świecie. Najważniejsze i jednocześnie najtrudniejsze jest pozostanie uczynnym i dobrym dla innych w sytuacji, kiedy już kilkakrotnie dostało się za to po głowie...
vanille niestety masz rację, ale ja po przeprowadzce znowu pomagam 😉 doszłam jednak do wniosku, że nie będę już tego z narażeniem własnego zdrowia i życia 🙂 i tu nasuwa mi się kolejna refleksja- na pewno nie będę pomagała jeśli właściciel nie będzie dysponował odpowiednim sprzętem i podstawową wiedzą 😤 jakiś czas temu o pomoc poprosił mnie znajomy taty- trzyma w przydomowej stajni dwa kuce, na miejscu okazało się, że owszem szczotki jakieś są, ogłowie jako tako też było- może niezbyt estetyczne ale spełniające swoją funkcję, przyszedł czas na siodło, więc miły pan zarzuca na kuca siodło, a ja patrzę i nie wierzę, pytam gdzie czaprak, a on nie wie o co mi chodzi 😀iabeł: miał zamysł, że wsiądę na tego kuca na samo gołe siodło bez czapraka a co lepsze bez popręgu 😜 tłumaczę mu, że tak się nie da a on na to, że na tym drugim, który nie bryka on tak jeździ 😲 to była moja pierwsza i ostatnia wizyta u uroczych kucyków i miłego pana... nienawidzę takich sytuacji ! 😤
marlin1990 ja kiedys, kiedy jezdzilam znajomej konia, przywozac do niego caly swoj wlasny sprzet, zostalam pewnego dnia 'wywalona' za wziecie swoich ochraniaczy do wyprania  🤣
a co mnie osobiscie wkurza.. wtracanie sie wszystkich i we wszystko.. sprzedaje konia to jestem najgorsza, bo wg nich traktuje konia jak zabawke, kupuje konia to zle bo dlaczego taki a nie inny, jezdze sama- znowu zle bo nie robie postepow, biore regularne treningi, znow sie komus cos nie podoba, bo po co trening za tyle jak przeciez mozna u kogos innego i taniej.. ochraniacze na tyly? jak ja moge zakladac tylne ochraniacze na zwykla jazde ❗ i wiele wiele innych tego typu 'zachowań stadnych'  😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 listopada 2014 15:21
E

konkurs ujezdzenia w klasie mistrzowskiej:



Nie mam sil nawet mowic co i jak...w kraju,w ktorym ochraniacze to egzotyka,a o lotnej zmianie nogi sie nawet nie slyszalo


ale to jest ujeżdżenie chyba jakieś islandzkie a nie nasze klasyczne ? Bo ja widzę prawie same tolty czy coś
To mnie wkurza
Skąd ja to znam  😀iabeł:
Kto nie zna?
Jestem pierwszy raz na tym wątku więc może napiszę co mnie najbardziej wkurza, mianowicie:
1)moją największą zmorą są "córeczki trenera/hodowcy/właściciela stajni" które "panują" nad innymi i tylko one znają się na koniach,
2)stare dziady, które nie mają wyobraźni i poprostu kuń to kuń-jakieś tam coś co chodzi i żre no i pracuje...
3)uważanie młodszych za gorszych (12-15 latki czasem mają to coś w głowie)
4)no i przykład z życia wzięty:
Miałam ukochanego konia w stajni-Benego. Kochałam go on mnie. Startowałam na nim w moich pierwszych zawodach. No ale w stajni musiała być ta quniarka. Jej matka też była taką quniarką tyle że w starszej wersji.  Oby dwie jeździły na serio pokracznie (leją batem tego konia i myślą że cudy robią). No więc oczywiście mama quniarki stwierdziła że skoro ja sobie z Benym daję radę to jej córeczka tez sobie da i wydzierżawiła sobie konika. Dowiedziałam się o tym po wakacjach. Quniarka po jej jeździe stwierdziła że skoro ona dzierżawi tego "konika" to ja  nie moge go potrzymać na uwiązie (na myjce). Później i tak owa qunkiarka się zadłużyła i "uciekła" ze stajni - zniknęła na dobre.
kochamkoniejakemMaja, gratuluję napisania najmniej składnego posta oraz stworzenia najdłuższego nicka w historii forum.
Jak się ma 'to coś w głowie' to się wie, że koniki nie lowciają swoich opiekunów tak, jak opiekunowie ich...
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
05 listopada 2014 23:28
jaka riposta 😵 padłam 😂
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
05 listopada 2014 23:38
Kochać nie muszą mogły by doceniać 🙁
Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie denerwuje, chociaż tak naprawdę jest oznaką sympatii- dzieciaki, które chodzą za Tobą i chcą Ci we wszystkim pomagać. W tym roku w sezonie letnim nie wiem czy udało mi się chociaż raz samej wyprowadzić konia z boksu, wyczyścić,  czy polonżować  😜 Gdybym nie miała nic przeciwko (tzn. ostro nie protestowała) pewnie też sama bym konia ani razu nie osiodłała, a najpewniej wcale bym na nim nie pojeździła  🙄
Problemem jest tylko to, że jak mnie nie było miesiąc, to nikt już nie był taki chętny do wyczyszczenia konia (koń przy mnie zachowuje się jak baranek, jak zostawała sama z dzieciakami potrafiła nie być taka przyjazna), a jak zachorowała- wycierała grzywę, w której miała jakieś zmiany i generalnie już nie była taka "ładna" to też nikt się specjalnie nie kwapił żeby mi pomóc 😤
Marlin... Dokładnie 🙂
Denerwowalo mnie też gdy Mój stał w pensjonacie a ja z powodów zdrowotnych nie mogłam do niego nawet przyjechać  to brany był nawet na 8h dziennie pod klientów.... Kiedy chciałam go odebrać z padoku - spod jeźdźca musiałam wielokrotnie "wyjść z siebie" ... bo oni zapłacili i koń jest ich:o.... Cóż.
[quote author=-bibi22- link=topic=885.msg2216895#msg2216895 date=1415230123]
jaka riposta 😵 padłam 😂
[/quote]
Miałam ochotę napisać podobnie  🏇
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się