animatki

hmm

Konto zarejstrowane: 14 kwietnia 2011

Najnowsze posty użytkownika:

Wałachowy siusiak
autor: animatki dnia 19 września 2015 o 18:16
Myłam swojemu raz na jakiś czas. Znosił to bez problemu. Nic strasznego 🙂
Wilki prawda i mity
autor: animatki dnia 29 sierpnia 2015 o 20:10
Dodam że mój koń był wtedy chory. Galopy były sporadyczne. Ciezko oddychał i szybko się męczył.  Mieszkał z dwiema kozami którym udało się schować choć też były bardzo przestraszone gdy je znalazłam. Bardziej niż wilków boję się ludzi. Jednakże kiedy kupię konie będę pilnować żeby nie było łatwo dostać się intruzom na padok.
Wilki prawda i mity
autor: animatki dnia 29 sierpnia 2015 o 17:52
To była zima. Koń miał otwartą stajnię 24h na dobę. Byłamu niego ok 22. Rano przed 9. Musiało to się stać w tym przedziale.  Miałam tylko jednego konia. Może to je ośmieliło.
Wilki prawda i mity
autor: animatki dnia 29 sierpnia 2015 o 17:26
Myśliwy ma już duże wnuki. Kiedyś sam zabił wilka z konieczności. Ocenił ślady (nie tylko ten) po rozstawie palców i pazurów. Przyszedł następnego dnia i obszedl całą posesję znajdując więcej śladów (mniejszych). Mówił że w okolicy widziane były wilki sztuk 6.To On po dwóch tygodniach obserwacji pozwolił wypuścić zwierzęta bo wilki odeszły. Osobiście widziałam dwa w czerwcu 2009 lub 10  dokładnie 200 metrów od domu. Jeden od razu uciekł, drugi stał kilka metrów od auta w którym siedziałam. To były wilki.. Jestem tego pewna. Puszcza Notecka
Wywnioskowal tak bo jego zdaniem bbył to spory wilk który sam robi rekonesans zanim zabierze stado na łowy
Wilki prawda i mity
autor: animatki dnia 29 sierpnia 2015 o 17:14
Dodam że ślady były też w boksie na gnoju. Akurat jechałam posprzątać. Koń dwa tygodnie był przerażony. Wychodził z boksu tylko  w moim towarzystwie. Ogólnie był oazą spokoju. W dzień odwiedzin wilka był cały mokry, na polu świeży śnieg z mnóstwem śladów  jego kopyt i łap wilka . Nie chciał przyjść na zawołanie, stawał dęba  i darł mordkę non stop. Nigdy wcześniej ani później tak się nie zachowywał.
Wilki prawda i mity
autor: animatki dnia 29 sierpnia 2015 o 17:05
Parę lat temu  wilk atakował mojego konia na polu. Wałach Latał jak opętany. Wezwalam lesniczego. Obejrzał ślady i potwierdził że to wilk przywódca. Następnego dnia przyprowadził całe stado. Na szczęście zwierzęta schowałam do stajni. Mam dwie foty śladów. Jeden mojego owczarka niemieckiego, drugi wilka . Nie wiem czy uda mi się wstawić.
własna przydomowa stajnia
autor: animatki dnia 27 sierpnia 2015 o 17:45
U mnie ponad pół hektara łąki (niższa cześć posesji) cała w zielonej trawie. Koni póki co brak. Pozwoliłam sąsiadom skosić dla zwierząt. Wyszło 12 balotow. Jesienią znowu zabiorą. Może wiosną kupię stwory 🙂 Wczoraj spadłam z drabiny. Karetka zabrała mnie do szpitala z podejrzeniem uszkodzenia rdzenia. Nie czułam nóg i dłoni. Na szczęście przeszło i nie ma złamań. Leżę w domu w gorsecie.. Eh. Cała obita.
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: animatki dnia 20 sierpnia 2015 o 23:09
Prawie codziennie jeździłam w "samotne" tereny z wesołą gromadą... Dwie kozy, dwie duże suczki, dwa koty. Jeden leniwiec(kot)  na zadzie lub z przodu siodła 😀
Westernowa Rewia Mody
autor: animatki dnia 01 lipca 2015 o 16:28
Miałam przyjemność jechać 4h w siodle West i wszystko super tylko kolana od wewnątrz bolały ;p
Nasze upadki z koni.
autor: animatki dnia 27 czerwca 2015 o 00:48
Vicke... Mając 17lat (miesiąc po dostaniu konia  od chłopaka - teraz męża) podczas kolizji auto - jeleń uszkodziłam krąg szyjny  C2. Lekarze zabronili jeździć konno, grać w siatkę plażową itp. Bałam się jak diabli ale trudno utrzymać na wodzy nastolatkę. Jeździłam. Teraz mam ponad 30lat. Kiedy odchylam mocno głowę do tyłu mam zawroty głowy i boli kark. Nadal jeżdżę konno,  choć ostrożniej. Zawsze może się coś stać... Ciocia złamała nadgarstek i kręgosłup myjąc podłogę (na szczęście dobrze się zrosło). Powodzenia
MOTOCYKLIŚCI
autor: animatki dnia 24 czerwca 2015 o 10:39
Nie martw się.... Też zaliczyłam szlif na mojej 50. Kręta, znana mi droga, północ, ktoś oślepił mnie długimi i nagle szlif.... Okazało się że poprzedniego dnia na łuku drogi (na całej szerokości)  zerwano asfalt i nasypano kamieni (wielkości paczki fajek). Nie było znaków ostrzegawczych. Skończyło się na siniakach i strachu męża który jechał za mną. Wszystko widział. Hehe.. Motorek cały
MOTOCYKLIŚCI
autor: animatki dnia 23 czerwca 2015 o 21:22
witam🙂
Mam dwa jednoślady. Kymco nexxon 50 i agility city 125.
Możliwe, że niedługo (ten lub początek następnego roku ) będzie Yamaha x max 125...
Zobaczymy jak będziemy finansowo stać po zakończeniu budowy domu🙂...W te wakacje przeprowadzka😀
własna przydomowa stajnia
autor: animatki dnia 23 czerwca 2015 o 09:53
Chyba muszę przekopać cały wątek żeby nie zadawać tych samych pytań. Dla poprzedniego konia miałam stajnię murowaną. Teraz chcę zrobić drewnianą na łące wśród drzew (dla dwóch, trzech koni). Dociągnąć wodę i prąd. Lecę do lektury ;p Miłego dnia
Kupno konia
autor: animatki dnia 05 czerwca 2015 o 17:25
Znajomi którzy nic nie wiedzieli o koniach kupili dwie klacze (nie mając stajni). W dzień "dostawy" dogadali się z sąsiadem czy je przygarnie na jakiś czas. Kupili dwie choć chcieli jedną ale bez tej drugiej tamta oszalałaby bo w szkółce chodziły razem. Jedna miała wielką bliznę na zadzie. Nie robili badań. Uczyli się wszystkiego od podstaw. Minęło 5lat. Teraz mają 4konie. Zrobili kurs instruktora rekreacji ruchowej. Problemy z nogą wyszły u tej  bez blizny dopiero po paru latach. . Wielu znajomych nie robi badań Przed kupnem. Może mają szczęście.... Będę chciała kupić konie..... może za rok. Leczyłam poprzedniego 4lata. Chyba zdecyduję się na badania Tuv żeby uniknąć próby oszustwa. Niestety spotkałam się z podawaniem blokad przed sprzedażą, środkami uspokajającymi  itp... Robili to znajomi koniarze i nie widzieli w tym nic złego.
Oddam konia-rozważania
autor: animatki dnia 25 listopada 2014 o 13:50
Nie wiem czy uda się wstawić zdjęcie. Niecałe dwie doby przed eutanazją. Nadzieja była gdy stał. Wygląda na okaz zdrowia... Do każdej pozegnalnej foty podchodzilam z największą ostrożnością. Do teraz bolą plecy gdy musiałam podpierać  go gdy chciał się przejść. Zadzwoniłam do znajomych którzy go znali. Mogli się pożegnać i pomóc mi ocenić czy dobrze robię. Wszystkie odpowiedzi były za eutanazją..
Oddam konia-rozważania
autor: animatki dnia 25 listopada 2014 o 13:28
Kiedyś przechodził zapalenie płuc w pensjonacie. Nie wezwano  mnie ani weta. Od tamtej pory się zaczęło.Powiem szczerze że nie pamiętam  jaką diagnozę postawiło paru watów. Każdy coś innego.. Mówiono jak i czym leczyć, kiedy dać zastrzyk, kiedy odpuścić. Sama mam rezonans mózgu w piątek. Podejrzewają mini udar lub SM. Znając życie wyjdzie jeszcze coś innego. Tak mogło być z Nim. Walczyłam do końca. Są rzeczy które zrobiłabym inaczej, paru żałuję.... Nauczka na przyszłość. Cieszę się że byłam z nim do końca. Zegnalam wiele zwierząt ale jego odejście dotknęło mnie najmocniej.
Oddam konia-rozważania
autor: animatki dnia 25 listopada 2014 o 13:12
Wg weterynarza który znał go 12 lat niedotlenienie mózgu  spowodowane coraz słabszą pracą układu oddechowego. Była wiosna.. Wiadomo pyłki, trawy, drzewa.. wszystko pyliło. Bardziej kaszlał, szybciej oddychał. Z roku na rok wiosną i latem było gorzej.
Oddam konia-rozważania
autor: animatki dnia 25 listopada 2014 o 13:00
Od 4 lat chorował. Problemy z oddychaniem. Leczylam sterydami, ventipulminem  i sputolizyną, rokalami itp. Pojawiły się niedźwiedzie pęciny. Gdy dostał niedotlenienia mózgu nogi nie pozwalały mu stabilnie stać.... O chodzeniu trudno mówić. Leciał na prawo. Były święta. Paru weterynarzy odmowiło przyjazdu. Tylko ten jeden  który mógł i chciał pojawił się dzień  Po. Znajomi doswiadczeni koniarze z Poznania odradzili leczenie w klinice. Miał już za słabe serce... Wiem że są ludzie tacy jak ja którzy opiekują się koniem do końca ale trudno zaufać osobie trzeciej i oddać chorego komukolwiek. . Wolałam nie jeździć na nim  żeby tylko miał emeryturę u mnie . Wszystko sama przy nim robiłam i to było cudowne. W dzień eutanazji  dzwonilo parę osób z chęcią wymiany... Chcieli dać mi zrebaka za mojego... :o...
Oddam konia-rozważania
autor: animatki dnia 25 listopada 2014 o 12:25
Odszedł w 2011 roku.  Podczas eutanazji nie płakałam. Weterynarz robił to za mnie. Znał go od początku i kiedy było po wszystkim poprosił żebym więcej nie prosiła go do usypiania stworów które polubił. Wróciłam do domu i powiedziałam 7 letniej  coreczce że już Go  nie ma. Stała akurat przy furtce. Nagle w płaczu rzuciła się na ulicę krzycząc że ona chce odejść tak jak on, chce być z nim.  Tak głośno krzyknełam jej imię że później nie mogłam mówić. Dzięki temu usłyszał mnie motocyklista jadący ulicą i w ostatniej chwili wjechał z impetem na  chodnik  omijając córkę. Wyskoczyła mu zza naszego busa. Nie widział nas.... ale usłyszał mnie. Wtedy poryczałam się jak bóbr. Mogłam stracić dwie istoty jednego dnia.
Znam osoby które sprzedawały ponad 20 letnie, chore  konie na tzw łąkę lub do wozu?. Wolą żyć w błogiej nieświadomości .. Mieszkam niedaleko handlarza i wiem jak to wygląda z boku.
Oddam konia-rozważania
autor: animatki dnia 24 listopada 2014 o 10:10
Dziś mój koń miałby kolejne urodziny. (i)
W dzień kiedy pomogłam mu odejść napisałam To na FB...

Juz po Wszystkim.....odszedł na zielone pastwiska. Dziwny kamień spadł mi z serca, zero bólu, już nie cierpi... jest w lepszym miejscu.... Zrobiłam to co Przyjaciel powinien w takiej sytuacji....pozwoliłam mu Odejść.... Cieszcie się każdym dniem spędzonym ze swoimi bądź stajennymi rumakami....Kiedy troche nabroją, nie denerwujcie się- kazdy ma swoje za uszkami....człowiek też..... Rozpieszczajcie do woli, nie serwujcie im nadmiernych treningów, które moga być ponad ich siły....Usiądźcie czasami na sianie obok nich, podziwiajcie z innej perspektywy, nasłuchujcie odgłosu rzucia, mlaskania, parskania, ba nawet tzw piardu...Wiecie, że zapach sierści u każdego konia jest inny?......Chodźcie na spacery na samym kantarku...Umilajcie Wasz wspólny czas. Po prostu Kochajcie....odwdzięczą się.......Dzięki temu zostaną Wam najwspanialsze wspomnienia. W chwili takiej jak Ta, ktora mnie dotknęła nie będziecie czuć do siebie żalu, pretensji, ogarnie Was spokój i błoga wewnętrzna cisza....W ostatnich latach zrobiłam wszystko, żeby czuł się częscią naszej rodziny, moim kumplem, powiernikiem i Przyjacielem- do Końca... Najwspanialsze (ponad) 11 lat w moim i Jego życiu.... 24.11.1992 - 27.04.2011



Oddam konia-rozważania
autor: animatki dnia 21 listopada 2014 o 22:27
Dokładnie. Kiedy odszedł poczułam wielką ulgę. Wiedziałam że już nie cierpi... Eh.
Oddam konia-rozważania
autor: animatki dnia 21 listopada 2014 o 16:23
Mojego uśpiłam. Parę lat leczenia, na końcu dostał jak to wet stwierdził udaru. Gdy stał wyglądał normalnie. Idąc wywracał się na prawo. Niedowład ciała i prawe oko mu uciekało  gdy jadł. Bolało go gdy chodził. Dla mnie nie było innego wyjścia choć wiem że  takie konie jeszcze sprzedają dalej. Po 12 latach bycia razem podjęłam słuszną decyzję. Eutanazji dokonałam sama w asyście weta. Dostał dawkę usypiającą jak dla  3 koni. Nie chciał zasnąć. Wszystko trwało godzinę. Ludzie śmiali się ze mnie że nie poszedł na mięso i tym samym koszt weta i kremacji przekroczył 650 zł. Też choruję i nie chciałabym aby kiedyś oddano mnie  bo " już nie jestem sprawna". Mój  ostatnie dwa lata miał mega emeryturę.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: animatki dnia 08 listopada 2014 o 00:33
Dokładnie jak z dziećmi- nastolatkami 🙂 Problem większości rodziców. W domu pewnie też ma taki bałagan 😉
Powodzenia
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: animatki dnia 07 listopada 2014 o 17:44
Dopiszę jeszcze  że gdybym podała dane stajni to inni forumowicze mogliby napisać  "sprawdzam - udowodnij".... Jak mogłabym to zrobić?  Ważne jest że mogłabym prosto w twarz powiedzieć  co myślę o tej sytuacji właścicielowi i to mi wystarczy.
Btw... Robił mu kopyta a twierdził że to konkretny Kowal - po zmianie stajni okazało się że On znał Mojego ale nigdy nie robił mu kopyt... bo właściciel robił mu Sam (czyt. Wciskał ludziom że koń jest własnością stajni).
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: animatki dnia 07 listopada 2014 o 17:28
Trzymalam tam konia sporo lat temu (dość długo) . Zabrałam gdzie indziej. Zawsze tlumaczono mi że to sporadyczny przypadek. Po zmianie stajni ludzie którzy na nim jeździli szukali go i dokładnie poinformowali ile razy chodził i pod kim. Możliwe że sytuacja zmieniła się w tej stajni o 180 stopni i nie będę teraz, po latach publicznie psuć im opinii.  Zwłaszcza że rozwijają się w dobrym kierunku. Co było a nie jest.... Mogę napisać na priv. Btw. Osoby z tej stajni są tu na forum.
Wątek jest na temat "co nas denerwuje"  a nie która stajnia to czy tamto. Myślę że na każdego da się coś znaleźć.
Ps: pozwoliłam jeździć na nim na weekendy żeby nie tracil formy...Brano go również w tygodniu. Raz po dwóch tyg nieobecności  jadąc autem z daleka widzialam że pracuje na padoku. Zanim dojechalam pod stajnie stał w środku cały spocony. Właściciel przywitał mnie tekstem... Wyczulem że przyjedziesz i ci go osiodłałem.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: animatki dnia 06 listopada 2014 o 20:40
Marlin... Dokładnie 🙂
Denerwowalo mnie też gdy Mój stał w pensjonacie a ja z powodów zdrowotnych nie mogłam do niego nawet przyjechać  to brany był nawet na 8h dziennie pod klientów.... Kiedy chciałam go odebrać z padoku - spod jeźdźca musiałam wielokrotnie "wyjść z siebie" ... bo oni zapłacili i koń jest ich:o.... Cóż.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: animatki dnia 03 listopada 2014 o 09:56
Maluda... Odniose się do Twojego ostatniego zdania... Też myślałam że te osoby nigdy mnie nie wykorzystają... Były mi bardzo bliskie.... Jak rodzina.. Eh

Sanka... Tak zrobię 🙂 Dzięki.

Vanille... Też mam taką nadzieję 🙂
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: animatki dnia 02 listopada 2014 o 23:51
urwały się znajomości które trwały kilkanaście lat.....Jestem tu na forum od czasu odejścia Mojego. Nie udzielam się choć czytam. Jestem w trakcie budowy domu w lesie gdzie docelowo będę mieszkać w 2015. Sporo ziemi, będą konie- jeżeli znajdę takie zdrowe człapaki do jazd tylko pode mną. Niestety naoglądałam się jakie bajeczki wciska się potencjalnemu nabywcy i jakie preparaty wstrzykuje w nogi żeby nie kulały....Jeżeli kupię konie to będą miały dożywocie. Ciężka decyzja, trudny wybór....wystarczająco widziałam jak Mój latami borykał się z chorobami ...boję się, że złym wyborem strzelę sobie w kolano.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: animatki dnia 02 listopada 2014 o 23:32
Byłam nastolatką gdy dostałam wałacha. Spędziliśmy kilkanaście lat razem- w zdrowiu i chorobie. Ostatnie były bardzo ciężkie. Parę lat temu pomogłam mu odejść....Do teraz ciągnie się za mną ze "zabiłam swojego konia"....Niestety nie było innego wyjścia. Cóż. Koniarze potrafią być wredni.

Denerwuje mnie też podejście ludzi. Gdy był zdrowy miałam sporo "przyjaciół"....Kiedy zaczął chorować i jazdy nie były możliwe wszyscy zniknęli. Przez cały ten czas pomagałam innym przy ich koniach, organizowałam darmowe rajdy na moją ziemię. Dusza człowiek ze mnie. Kiedy Go zabrakło w zamian za pomoc czy pracę z młodziakiem znajomych miałam możliwość darmowej jazdy i udziału na imprezach czy rajdach. Teoria. Niestety. Dowiadywałam się O Po fakcie lub dzień przed (niestety miejsc wolnych nie było bo klient zapłaci 100 zł). Gdzie moje serce które dałam w zrobieniu świeżego konia, pierwsze tereny i rajd na nim (ryzyko duże), wspomnę o 80 km które robiłam parę razy w tyg, żeby pomóc. Pożyczałam pieniądze, siodła (na ponad rok).....Raz wzięłam do siebie w sytuacji awaryjnej konia znajomej. Wredna młoda która wiecznie wchodziła w szkodę. Zajmowałam się nią sama, sama też płaciłam za jedzenie, nie jeździłam na niej. Usłyszałam dziękuję.....ale po roku gdy Mojego zabrakło a dziewczyna założyła stadninę i chciałam towarzysko pojechać z nią w teren ...usłyszałam 35 zł za godzinę....Nie chodzi o pieniądze. Stać mnie na jazdy ale to boli....Niedługo znowu kupię konia, może dwa które zostaną ze mną do końca. Przyjaciół się nie opuszcza. Mam nadzieję, że moje serce stwardniało bo tyłek z wiekiem pewnie zwiotczeje i trudno będzie upadać po kolejnych rozczarowaniach końskiego świata.
Wolę jeździć sama niż pakować się w pseudo przyjaźnie.