Kącik ŁODZIANINA (Łodzianie, Łódź i okolice)

Czy ktos z Was ma konia/stajnię na południowej stronie Łodzi (ul. Kolumny, Chojny itp) ? Którego weterynarza poleciacie w pobliżu ? Zależy mi by był to ktoś z niedalekiej okolicy, wiadomo  - dojazdy. Weterynarz, który dotychczas do nas zaglądał był z okolic Łęczycy, czyli całkiem nie po drodze, a koszt wizyty wtedy rośnie. Macie kogoś, polecacie ? Proszę napiszcie tez ile mniej więcej ile płacicie za podstawowe sprawy, szczepienie, kontrola. Dzięki z góry ogromne.

Do mnie przyjeżdża dr Jarosław Syrek mieszkający w okolicach Rogowa (pow. brzeziński) ale wiem, że do Łodzi jeździ prawie codziennie.
Co to znaczy podstawowe sprawy? Ja ostatnio za pierwsze szczepienie źrebaka + zastrzyk ze sterydu na kontuzję torebki stawowej zapłaciłam 90zł. Za komplet witamin dodawanych do paszy (wystarczają na kwartał) - 70zł.
To jest naprawdę niedrogi a skuteczny lekarz. Nie ma rentgena ale na koniach się zna (ma swoje).
To ze ma konie nie znaczy ze jest dobrym lekarzem od koni.....Znam kowala ktory ma swoje konie i bym go nie polecila.....
Dzięki poproszę jeszcze o nr tel do doktora Syrka. Pisząc podstawowe sprawy mam na myśli kontrola co jakis czas, gdy coś mnie zaniepokoi, szczepienia: tężec i wścieklizna. Do tej pory nie miałam innych powodów (odpukać 🙂, aby wzywać weterynarza. Pastę na odrobaczenie podaję sama.
ktokolwiek jeszcze zna doktora Syrka? nie wzywałabym weta o którym nikt nigdzie nie słyszał.

Domino, Ikarina myślicie, że mnie nie wyśmieją jak przyjdę poprosić i zapłacić za ... 10 minut stępa w kulbace?
jagoda- zawsze można się dogadać z wetem, że jak będzie w okolicy to podjedzie, a do spraw ważnych nie ma co brać przypadkowych osób. Ja niezmiennie, choć już w Wawie z koniem jestem, polecam dr Szpotańskiego.
Isabelle, nie wiem, czy w Białej jest rekreacja, ale wiesz, jakby mnie osobiście zależało, to przyszłabym z jakąś kawką, przedstawiła sytuację, poprosiła o radę - może akurat ktoś by się zgodził rozstępowac konia. Jak wyśmieją - to trudno, można spróbowac szukac dalej 😉

Ja powiem ci z własnego doświadczenia - przez krótki moment jeździłam kobyłę west. Pierwszy raz, jak posadziłam swój dresażowy tyłek to przez całe pół godziny jazdy flugałam 🤣 Miałam jeździc godzinę, ale nie wytrzymałam. Przez następne 4 dni też flugałam. A piątego dnia się przyzwyczaiłam i było mi nawet bardzo przyjemnie 😉 Tak więc myślę, że 5 minut to trochę malutko 😉

Karla, Szpotański  👍 Ja nie wiem, jak ludzie mieszkający w Łodzi mogą omijac pana Szpotańskiego. Rozumiem, sprawy nagłe, kiedy liczy się każda minuta i nie ma czasu sprowadzac kogoś z drugiego końca województwa, ale gdybym trzymała swojego konia w tych okolicach, to dla mnie on był czołowym wyborem.
Iza , w Szwadronie Asia i Magda to z tego co pamiętam bardzo miłe osoby i na pewno pomogą
Jest jeszcze stajnia w Marynkach - znasz pewnie ,  i tam też ludzie uczynni są ( jest tam tez pewnien przesympatyczny ślązak 🙂
ikarina,  Szpotańskiego ciężko wzywać, bo on jest niesamowicie zawalony robotą. chociaż do nagłego złamania przyjechał najszybciej.

to moze mi doradzicie. myślę nad sprzedażą mojego ukochanego siodła i kupnem kulbaki, bo liczę na mniejsze obciążenia nogi. nigdy w takowej nawet nie siedziałam. kupić w ciemno i testować? jak to rozwiązać? nie znam nikogo, kto mógłby mi takie siodło na dwa trzy dni pozyczyc albo żebym mogła u kogoś wsiąść.

Domino Asię znam juz kilka porządnych lat, nie pomyślałam o niej! do Justyny też może mi się uda uśmiechnąć 🙂
Isabelle, poszukaj po znajomościach. Do Białej można się przejechac, pogadac z ludźmi - oni najbardziej będą kojarzyc, co się dzieje w okolicy west, może znają kogoś, kto urządza rekreację i pozwoli ci się przejechac parę razy po parę minut? A może znajomy znajomego znajomego ma konia west i za zgrzewkę piwa, albo za opłatą pozwoliłby ci pojeździc parę razy?
W sytuacjach nagłych niestety Szpotański odpada.
Ostatnio musiałam czekać 3 tygodnie, by przyjechał do mojego konia.
Na szczęście nie było to nic poważnego i mogłam sobie pozwolić na czekanie.
Ale innego weta od nog końskich nawet nie myślałam by wzywać ;] )
Choć 40 km od Łodzi, jednak gdy musiał mnie wet możliwie szybko odwiedzić , P. Małgorzata Przesmycka-Wypych oferowała się (odbywała się jednak konsultacja telefoniczna i instruktarz, bo nie chciałam pani w ciąży fatygować), a ostatecznie po 4 h  pojawił się Kwiatkowski (nie mógł wcześniej, bo był właśnie pod Łodzią).
Z czasów bardziej warszawskich cenię dr. Pawlaka i Kaczorowskiego, Samsela, no ale to już inne rejony.
Panią Przesmycką polecam.
Rtg, spokój, kompetencja, pełne omówienie zagadnienia, zalecenia i dalsze porady/konsultacje mailowe.
Do nas, właśnie do nagłych jechał Szpotański, do nie-nagłych także. Konsultował mi także zdj rtg przy kupnie sprzedaży. Przesmycka u nas się nie sprawdziła.
W konkursie na weta u mnie wygrywa Pawlak, ale nieosiągalny (na co dzień wykładowca SGGW).
Co do P Małgorzaty, zależnie widać od sprawy... Na razie odpukać, nie mam zastrzeżeń, aczkolwiek u mnie wet  przy kolce musiał być raz w przeciągu lat 7dmiu, a szczepienia, odrobaczania to już betka. Było jakieś poważniejsze stłuczenie (zimą w podobnych warunkach jakie mamy obecnie), ale na szczęście badanie palpacyjne Kwiatkowskiego i zalecenia częstych wcierek pomogły. A rany, skaleczenia itp każdy wet moim zdaniem - bezdyskusyjnie każdy wet powinien pomóc.

Tak na marginesie miałam niezłą lekcję u dr. Pwalaka, gdy miałam na nadpęciu głębszą ranę kłutą i wszystko musiałam zrobić sama pod jego okiem, a jeszcze wypytywał mnie razem z koleżanką, co po kolei musimy zrobić. Jak na egzaminie wszystko omawiałyśmy naszym zdaniem w/g zaleceń i jakiejś tam już praktyki, jednak nie pozwolił rozpocząć  😲bez czegoś najważniejszego: golenia. Zaczęłyśmy zachodzić w głowę: o czym żeśmy zapomniały?
Oczywiście, należy ogolić okolice rany. Zapamiętam do do końca życia 😉
Witam wszystkich serdecznie ! 🙂
Moj pierwszy poscik 🙂
Eyy... Wiec...
Tak sie tu (bo nie wiedzialam za bardzo, gdzie ale widze, ze przeroznosci sa poruszane )  wyrwe z pytaniem czy OPLACA sie zalozyc niewielki, bo okolo 6 boksow pensjonacik dla koni w przydomowej (no mozna to tak nazwac) stajni ?
O okolicy... No przepieknie 🙂 (i nie ukrywajac chyba tylko to mnie bedzie trzymalo)
Laaasy i laaaasy i lesnie druzki i lesne polanki i wszystko lesne 😀 Mam nadzieje ze jest wiecej takich maniakow lasow jak ja 😀
Ale przede wszystkim niebywale spokojna okolica.
I przedewszystkim to co bym chcialam i do czego bede dazyc to odciagnac ludzi od tych zmudnych treningow skokowych, ujezdzeniowych i wszystkich innych meczarni dla koni i nas samych. Zeby tak po prostu jechali w ten las. Sam na sam. Majac pod soba tylko wiernego, znoszacego wszystkie nasze zachcianki siersciucha 🙂
Wiem wiem ze chocby nie wiem co i tak wielu mnie nie zrozumie. Tak samo ja nie rozumiem ich wszystkich.
Tyle lat co mam futrzaki przy boku nie pomyslalam o udziale w zawodach. No a dlaczemu? Bo po co? I to mi wystarczy 🙂
Zawsze wystarczalo mi to jak na mnie patrza, i juz, juz nic wiecej od nich nie wymagam.
To ze galopuje z pastwiska i sprowadzam zaledwie za garstke grzywy do stajni to co dostaje w odpowiedzi, ehhh... 🙂
No koniec rozczulen 🙂
Wracajac do pensjonatu to to c bym zaoferowala to napewno pastwiska, kawalek ujezdzalni, lonzowni, myjke zewnetrzna.
No szalu ni ma :/ Bo po prostu nie ma finansow
tez wlasnie czy to by wystarczylo?

Ahh, a co do koniuchow... Juz mam z tym do czynienia pare ladnych latek wiec wiem czym to pachnie 😉
witaj,
wszystko zależy jaka cena i w jakiej odległości od Łodzi
gdzie te boskie tereny są?
Co do ceny... Kurcze nie mam pojecia sprawdzalam na lodzkim to taka srednia cena 500 wiec mysle ze tak bedzie stalo. Wszystko zalezy co klient sobie zazyczy 🙂
A te pietne tereny to  okolo 30 km od lodzi 🙂
Tyle ze nie wiem czy na ten rok z tym wszystkim rusze i czy uda mi sie zdromaczic tyle finansow...
Achh i przepraszam wszystkich za bledy orto dyslekcja sie szerzy 😀 w szkole sie nie nauczylam pisac to juz raczej nie ma dla mnie ratunku 😀

A z reszta... Sama nie mam pojecia. Nigdy nie mialam konia z zadnym hotelu. Caly czas u mnie. Nie wiem za bardzo czego oczekuja klienci .
Na jakich sprawach sie przejechali co ich zrazilo zeby tego uniknac..
Dopiero raczkuje w tej branzy wink
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Brak edycji - post pod postem
Esencja,  możesz podać kierunek ?

jasne 🙂
w kierunku sieradza
a co tam? 🙂
Ahhh i za pamieci zapytam was

Gdzie wolelibyscie zostawic koniucha ?
W duzej stajni wyposarzonej w kryta ujezdzalnie i inne bajery czy w niewielkiej na kilka koni stajni przydomowej bez hali ale ciekawymi terenami o krok od niej ? :/
Mowa o tej co planuje 🙂
Esencja to w moją stronę, choć ja bliżej Łodzi, a telefonu żadnego. Może źle ogłoszenie skonstruowane. Nie mam pojęcia.

Wbrew pozorom dużo jest ludzi jeżdżących niesportowo, po prostu tereny, ale zauważyłam, że mało ich się tu odzywa lub w ogóle do tego przyznaje. Je jestem od 22 lat dupoklep terenowy i nie zamierzam tego zmienić. Choć nie ukrywam, że po tylu latach jazdy bez nadzoru przydałoby się "odświeżyć" trochę dosiad i posłuchać rad mądrych ludzi, którzy by mnie z ziemi instruowali.
Hi hi, Esencja,  wolny wybór i wolenie to miałyby miejsce , gdyby  koszt takiej wypasionej  stajni z halą wyniósł te same 500 PLN co u Ciebie🙂 A tak , jest to czysta kalkulacja : koszty  vs  wyrzeczenia
heheh no mi tez konkretnie. W szkolce sie tylko do klusa nauczylaml. Praktycznie samouk jestem.
I do dzis tez tylko tereny. Jakos nie ciagnelo mnie nigdy do meczenia konia w czterech scianach. Nie to co do otwartej przestrzeni. I to zawsze samotnie bo nie bylo nikogo takiego kto moglby mi towarzyszyc i nie musialabym mu placic (mowa o wynajem instruktora)

A co do hali i innych bajerow dla mnie to zbyteczne, poza tym patrzac prawdzie w oczy i tak nie ma na to finansu...

I wlasnie obawiam sie ze brak hali miloscia do futrzatych i praca to chocby nie wiem co nie nadrobie.

Esencja pw wysłałam.
No tak tak koszty kosztami no to  450 albo 400 no nie wiem. Dokladnie tego nie kalkulowalam.

Tak tak. Ale nie wiem czy taki osirodek zupelnie inny znajdzie tych co znajda w nim te plusy co nie ma w tamtych.
Przedewszystkim niesamowity spokoj, bo jest okolo km od trasy.

Czy to wypali...
Moim zdaniem problemem nie jest brak hali (sama bym chętnie postawiła konia w przydomowej stajni bez hali, ale za to z ogromnymi, trawiastymi padokami) a odległość od Łodzi.
I to nawet nie jest kwestia ilości kilometrów do pokonania (taki pensjonat zwykle jest tańszy niż ten bliżej miasta, więc koszty dojazdu jakoś się wyrównają) a czasu jaki trzeba wtedy poświęcić na sam dojazd (biorąc pod uwagę remonty w mieście plus to że 90% osób może w tygodniu do konia wybrać się po pracy czyli 16-18=godziny szczytu= korki).
Jeżeli ja przeniosłabym konia do takiej przydomowej stajenki 30 km od Łodzi w kierunku Sieradza (czyli ode mnie jakieś 45 km), to realnie musiałabym liczyć codziennie na sam dojazd ok 3h.
Dla osób, które jeżdżą rekreacyjnie- weekendowo to jest do zrobienia, w innym przypadku mija się z celem.

Ps. Poza tym nie wiem czy chciałabym postawić konia w pensjonacie, którego właściciel uważa, że trening konia na ujeżdżalni to męczenie zwierząt...
Nooo 😀 nie twierdze, ze zawsze. W tedy gdy sami mabieramy umiejetnosci z takiek jazdy w czterech katach to jak najjjbardziej rozumiem. Gdy chcemy osiagnac cos, cos pocwiczyc, cos docwiczyc oczywiscie ze lepiej w katach. Ale nie wyobrazam sobie bezuzytecznego jezdzenia w kolko gdy mamy krok dalej otwarty teren az proszacy sie o galop w tamte strone 🙂
Mam nadzieje ze jakos lepiej to zobrazowalam.
🙂
Jak dla mnie hala może się przydać w sytuacjach takich jak teraz, gdy nie ma gdzie jeździć czy koni wypuszczać, bo panuje wszechobecne lodowisko....
I nie uratują tego nawet wielkie i piękne tereny, jak co najwyżej można by iść na łyżwach tam pojeździć.

Eh no tez bolesna prawda niestety :/
Myslaccc.. Najdzieje mi maleja :/
Esencja ja od nastu lat stoję u koleżanki która ma stajnię na właśnie takich zasadach. Dopiero ok jakiegoś roku może dwóch lat jest ujeżdżalnia, ale tylko dlatego, że nie było takiej potrzeby by była. Pensjonariusze to głownie terenowcy tułacze. Tereny tam są super i naprawdę to jakoś prosperuje. A stajnia znajduje się (wg google) 32 km od Łodzi.
Myślę, że nie ma co gdybać. Albo się decydujesz albo nie. Ja się zdecydowałam, czekam cierpliwie wystawiając ogłoszenia o miejscu w stajni. Mam i łąki (12 ha) i tereny, i ujeżdżalnia też się znajdzie. Tylko telefonów od potencjalnych chętnych brak...

Esencja, powiem ci tak: tereny są cudne, ale... Właśnie - teraz lodowisko. I - kiedy w te tereny? Za dnia przecież? Czyli - lato i weekendy. Jak zapewnić ruch koniom w pozostały czas? Tego "pozostałego" jest bardzo dużo. Większość ludzi w tygodniu może przyjechać do konia nie wcześniej niż na 17 🙁 Ile jest dni, kiedy o 18.30 nie jest ciemno? Ani zmrok? Bo - uwaga - w warunkach "niedostatecznej widoczności" NIE WOLNO poruszać się po drogach publicznych i coś mi się zdaje, że analogiczny zapis zawierają regulaminy szlaku konnego. NIE WOLNO też, gdy ma się mniej niż 16 lat 🙁 Tak, można radośnie płacić mandaty (nie wnikając w bezpieczeństwo). Ruch koni gdy jeździec nie dojedzie 🤔 "za widoku" oraz gdy "żabami rzuca".  Pastwiska - fajnie, o ile to pastwiska, a nie padoki, na których to śliskie błoto, to gruda, to lód - nawet gdy konie wyjdą to ruszać się nie będą. A potem - sobota (nie każda, bo nie wszyscy jeźdźcy to masochiści) i heja???
Naszą stajnię ratuje: odległość od miasta 12 km, dojazd asfaltem (krótsza o 500 m wersja zawiera drogę utwardzoną), możliwość "dojścia z buta" 2 km od przystanku komunikacji publicznej (czy przechowywanie u życzliwych ludzi roweru), OŚWIETLONY plac o znakomitym rodzimym gruncie, możliwość przyjazdu z psami (oczekujący rodzice chodzą na spacery). Co z tego, że tereny piękne (i szlak) jeśli dojechać trzeba 500 m  a np. teraz dojechać się NIE DA? (chyba, że na łyżwach). Oraz - marzymy o... karuzeli. Żeby, gdy konie "udupione" - mogły mieć ruch.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się