Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

tuch, tak tak, miałam na myśli to, że nie zajmuje się takim spędzaniem czasu z koniem sam zawodnik jeżdżący konia.
Jak dla mnie to powinnien być normalny element pracy treningowej, taki wdech dla głowy końskiej i możliwość lepszego poznania danego konia, jego cech indywidualnych.
Ja nie wyobrażam sobie mieć konia TYLKO do jazdy. Uważam że jeśli nie miałabym wystarczająco wiele czasu na inne rzeczy poza jazdą to znaczy ze w ogóle mam za mało czasu by konia posiadać.
Nie trzeba robić z konia psa, żeby pójść z nim na spacer w ręku do lasu czy nad jezioro, jeśli np. warunki atmosferyczne nie pozwalają na jazdę na zewnątrz czy w hali (np. upał 40 stopni). Taka forma spędzania czasu jest normalna a nie "cyrkowa".

Dokładnie o to mi chodzi. Jakbym nie miała czasu na nic innego poza jazdą... to chyba bym sobie kupiła rower. Mniej problemów i kosztów.  😉

Tak samo jak obserwacja jego zachowań na padoku, czy podczas ruchu na karuzeli/lonży, podczas jedzenia, w boksie. Na to trzeba mieć czas.
Klami Zawodowcy jeśli nie mają sami na to czasu to maja od tego luzaków (na Zachodzie 😉 ) którzy je czyszczą, masują, jak trzeba to biegają z końmi po górkach, przyzwyczajają do kolorowych przeszkód, rowów, kąpią, prowadzą na bieżnię. Jest to raczej luźniejsza forma spędzania czasu kiedy koń może odsapnąć a jednocześnie nabiera obeznania i zaufania do opiekuna, co procentuje, bo im bardziej zrelaksowany i rozluźniony koń tym lepszy do jazdy.

A z tej perspektywy wychodzi na to, że koń będzie bardziej przywiązany do luzaka, z nim zżyty i do niego będzie mieć większe zaufanie niż do jeźdźca, który tylko przychodzi, wsiada, jeździ, zsiada i finito...
Murat-Gazon, tak z ciekawości. Czy w naturalsowej terminologii jakoś nazywa się / określa jak bawisz się z puszczonym luzem koniem i on Cię naśladuje / podąża krok w krok itd.  ? Biegniesz, biegnie obok, zatrzymujesz się, zatrzymuje się, zmniejszasz koło biegnąć, tez zmniejsza itd. ?
Klami ogólnie jeśli chodzi o całokształt takich zabaw, to określamy to po prostu zabawami na wolności. To, co opisałaś, to nadal są kombinacje siedmiu zabaw, tyle że bez liny.
Natomiast jeśli masz na myśli zabawy polegające na proszeniu konia o celowe naśladowanie dokładnie twoich ruchów, czyli np. cofasz się o dwa kroki zaczynając od lewej nogi i koń też, idziesz trzy kroki do przodu i koń też, dajesz dwa kroki  w prawo i koń też, unosisz nogę i trzymasz ją jakbyś się zastanawiała, co zrobić, i koń też - to nazywa się "mirror me" (nie ma polskiego odpowiednika nazwy).
a myślisz że mój jak ma? ma karuzelę,jazdę i spacer.z tym źe ja nie stoję i nie obserwuję zachowań bo nie mam czasu i uważam to za zbędne,mnie interesuje aby miał ruch w karuzeli.Szczególnie,że za dwa tygodnie lub 3 będzie drugi koń i wolę poświęcić ten czas na basen lub siłownię,a także pracę z tymi końmi,a także spacer,aby miały dużo ruchu,a nie obserwację jak układa uszy w karuzeli czy coś.Zresztą zawsze należałam do ludzi dla których duży sport to cel nr 1.
nie stoję i nie obserwuję zachowań bo nie mam czasu i uważam to za zbędne

Czyli uważasz za zbędne posiadanie głębszej wiedzy o koniu poza tą, jak zachowuje się pod siodłem, kiedy na nim jeździsz?
Murat-Gazon Hmmm niekoniecznie zawsze tak musi być, ze przyzwyczajają się tylko do luzaków. Aczkolwiek to luzacy w stajniach sportowych (z nastawieniem na zawody i wyniki, nie tylko i wyłącznie handel) odwalają największą robotę podstawową przy koniach. To oni dbają o ich ruch i samopoczucie poza treningami. Nie w każdej stajni sportowej konie sterczą w boksach 23godziny.

Co do przyzwyczajenia do jeźdźca to wszystko zależy od podejścia do pracy z końmi, czy robi bo musi czy robi bo lubi i zawsze z uśmiechem na twarzy. Jeździec w siodle to guru/Alfa, który daje zadania. Konie jeźdźców konsekwentnych i sprawiedliwych zazwyczaj lubią, bo lubią się po prostu ruszać czyli pracować 🙂
Miałam w sumie nic nie mówić, ale powiem to z mojego punktu widzenia. Wiecie jak mi koń kwitnie jak tylko jeżdże ? Jak skończyłam te wszystkie naturalsowe pierdoły, ustępowania, zakaz różnych rzeczy, korygowanie... Zaczął chętnie przychodzić, przestał kulić ciągle uszy. To nie jest drugi człowiek czy pies. I obowiązkiem jest dać mu tym koniem być. Jeśli kiedyś bedę miała nastepnego konia to nie bedzie on umiał żadnych trików i głupot. Jak bede chciała spedzić z nim wolny czas to albo pójde na spacer, albo popatrze jak je siano. Co do Draka to mam spory problem, bo jak ja czegoś nie wymyślę,  to on wymyśli sobie coś sam. Codziennie roznosi szczotki do zamiatania, zapala światło, zamyka i otwiera dziewczyny w boksie, w poprzedniej stajni też otwierał wsyztskie zasuwki, rozwiązywał supły, a ściąganie innym koniom kantarów to chyba ulubiona zabawa. I widzę, że np. takie wymachy nogą sprawiają mu frajde, uszy postawione i macha w powietrzu. Ale co ważne tylko raz lub dwa, potem już sie nudzi i robi na odwal. I nie robi to dla smakołyków, bo go za to nimi nie nagradzam. Więc nie wiem, musze to przemyśleć.
Ale te sztuczki naturalsowe, które pokazuje p.M nie mają nic wspólnego z tym co Drako umie, bo on to robi dla zabawy, a te naturalne sztyczki to takie wytresowane małpki bez emocji, rozkarzesz to zrobi, ale.. to jest takie puste. I po L3 mój koń zaczął taki być i strasznie mnie to załamało, bo sobie uświadomiłam co chciałam osiągnąć. Nie konia, a marionetke  🙁
Murat-Gazon, nie nie. Nie proszenie go o cokolwiek. Miałam na mysly zwykłe zainteresowanie konia, tak samego z siebie, moją osoba jak wejde na padok a go nie zabieram do stajni, a po chwili podążanie za mną krok w krok. Z bieganiem za mną włącznie. Czyli, że to jest element 7 zabaw, dobrze rozumiem ?

TheWunia, bo koniowi trzeba dac byc koniem. Spędzanie czasu tak, zabawa tak, ale nie tresowanie jak cyrkowca.
tuch jasne, że koń będzie chętnie pracował pod ogarniętym, dobrze jeżdżącym, konsekwentnym i sprawiedliwym jeźdźcem. Bardziej patrzę z punktu widzenia tego jeźdźca - dla mnie on dużo traci z relacji z koniem, ograniczając się do samej jazdy. No ale co komu potrzebne.

TheWunia bo chodzi o to, aby dostosować styl pracy do potrzeb emocjonalnych konia. Nie zauważyłam w JNBT ani słowa o tym.
Natomiast w PNH jest takie powiedzenie, by nie zatrzymywać się na wieczność na wałkowaniu siedmiu zabaw, bo zrobi się z nich siedem prac, a na końcu siedem tortur. Z tego, co opisujesz, po prostu doszłaś do etapu siedmiu tortur.
Nie spinaj się, wrzuć na luz, rób z koniem to, co obojgu wam sprawia frajdę. Drako chce pomachać nogą dwa razy? - niech macha dwa razy, kto powiedział, że musi pięć. Umie przestawić zad na sugestię? - super, sprawdź raz na dwa tygodnie, czy nie zapomniał, po co kazać mu to robić codziennie dwadzieścia razy. Jest mądry, traktuj go jak mądrego.

klami nie tyle element, ile efekt pośredni. Nie możesz nauczyć konia, żeby się tobą zainteresował sam z siebie, ale możesz uzyskać to zainteresowanie, wykorzystując siedem zabaw w taki sposób, by koń uznał twoje towarzystwo za interesujące i chciał z tobą przebywać. Jeśli nic od niego nie chcesz, a on przyjdzie, chodzi za tobą, sprawdza, co robisz, to jest takie "o, fajnie, że jesteś, robimy dzisiaj coś ciekawego?".  😉
(tak, oczywiście klasyczne konie też to robią, wiem, nie musicie tego pisać, klasyk też jest w stanie oferować koniowi ciekawe dla niego spędzanie czasu bez siedmiu zabaw 😉 )
Murat-Gazon, czyli wynika z tego, że zwyczajnie mój koń jest pozytywnie zainteresowany moją osobą. Dobrze rozumiem ? Tak się zastanawiałam jak odczytywać jego zachowanie w stosunku do mnie, w sensie czy to cos znaczy, że on za mną wędruje krok w krok i naśladuje jak zaczynam biegac żeby zobaczyc co wtedy zrobi.
Murat,ja po prostu nie zamęczam konia sobą.I działa,sam wypatruje ogłowia i zawsze chce wyjść na trening zanim ja zdążę założyć kask.Po prostu wyraznie oddzielam czas pracy od jego czasu,a nie gapię się jak sroka w gnat.
TheWunia Bo o to właśnie chodzi, dać koniowi być koniem.
Pytanie o podstawowe potrzeby konia pojawia się w pytaniach na BOJ PZJ.

Obserwuję Facebooka Ingrid Klimke, jej wyniki można zobaczyć TUTAJ.

To nie jest tak, ze sportowe konie, sportowców, nic nie robią poza treningami.
Z przyjemnością oglądam tego FB, konie bardzo często chodzą w teren, w sezonie na pastwiska, zimą na padoki. Nie robią cyrkowych sztuczek ale tez nie żużlują tylko i wyłącznie placu.
tuch,zasadniczo to był sens moich wypowiedzi.Mnie nie interesuje,co robi na tej karuzeli o ile jest bezpieczny.Dla mnie natural poza niewłaściwym treningiem to po prostu zamęczanie konia.Nie byłoby to raczej przyjemne,że mając stały rytm dnia-ktoś jeszcze wyciągałby i męczył zrób to czy tamto bo budujemy więź! ma być fajnie! Na miejscu konia dawno takiej osobie zaproponowałabym inne zwierzę żeby poświęcił czas na jazdę na owym albo sprzedała kopa w tyłek.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 stycznia 2015 15:08
Zwłaszcza, że koniowi więź z nami jest potrzebna jak rybie rower. Zdecydowanie woli się pobawić z drugim koniem niż z nami.
Albo pobawić się z furą siana w kącie boksu  😎 Szczególnie pamiętam panią w aromerze co obijała się dwie godziny w siodle,potem następne dwie napierniczała stępy hiszpańskie i ustępowania na hali z ziemi.Po roku takiej zabawy koń ewidentnie miał dość i sprzedał jej kopa w głowę w trakcie któregoś poganiania batem do stępa hiszpańskiego.Chłop miał ewidentnie dosyć,nawet wcześniej to sugerował  😎

ps.Smoku,gdzie jesteś? I Twój głos rozsądku  😕
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 stycznia 2015 15:44
Ja tam znam konie, co to na nich nikt od lat nie siedział, właścicieli widzą corocznie i szczęśliwe są. Nie wyglądają jakby im specjalnie więzi z kimś brakowało 😀
Ok, ale nie przesadzajcie teraz może w drugą stronę i nie czyńcie z konia automatu, który nie ma żadnych emocji i wszystko mu wali poza tym, czy ma co zjeść...

Strzyga to jak wyjaśnisz zachowanie koni, które na widok swojego właściciela dobrowolnie opuszczają stado i wybierają człowieka, mimo tego, że wiedzą, że będzie czegoś wymagał?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 stycznia 2015 16:09
A co, myślisz, że on Cię tak strasznie kocha? 😀
"O,przyszedł żywiciel!"
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 stycznia 2015 16:17
Murat-Gazon, myślisz, że gdybyś wyjechała na 3 miesiące, a Twój koń miałby kumpli, trawę i kogoś, kto by go wyczyścił raz w tygodniu, to by umarł z tęsknoty?
No,ja bym umarła zostawiając konia na tyle,bo mój jest czyszczony codziennie,kopyta 3 razy dziennie,mesz codziennie więc chyba bym się zamartwiała o opiekę,ale sądzę że on sam co najwyżej mógłby lekko się zdziwić  😎 W zeszłym roku byłam w szpitalu 4 dni i zajmowała się nim siostra,jak wróciłam do stajni to nie wyglądał na bardzo przejętego moją nieobecnością,listów miłosnych nie pisał 😎
Strzyga nie pisz do mnie jak do małej dziewczynki, bardzo Cię proszę. Doskonale wiem, że konie nas nie kochają, naprawdę.
Ale owszem, znam konie, które tęsknią, jeśli właściciele nie pojawiają się dłużej niż to mają w zwyczaju. Są smutne, osowiałe, tracą apetyt, wyraźnie wypatrują o tych godzinach, w których zwykle właściciel się pojawia. Naprawdę konie są zdolne do głębszego przywiązania, niż nam się wydaje - jeśli da się im na to szansę.
Konie są różne, a ludzie wybierają sobie konie intuicyjnie "pod siebie". Potem na podstawie doświadczeń z końmi, z którymi mają do czynienia - generalizują na wszystkie.
Są konie, które niezwykle cenią sobie rozbudowane relacje z człowiekiem, jak są konie "jednego jeźdźca". Konie sportowe rzadko należą do tego typu - bo gdyby należały, zasadniczo - oprócz wyjątków, nie byłyby końmi sportowymi 🙂.
I tak zdeklarowani "naturalsi" nie pojmują, że są konie, którym zasadniczo człowiek wisi i powiewa, a zdeklarowani sportowcy, że są konie, które bez "swojego człowieka" są nieszczęśliwe jak porzucony pies.
Od razu przpraszam bo nie jestem na bieżąco z wątkiem i pewnie nie powinnam się odzywać, ale nadrobie zaległości i w razie czego uatualnię to co zaraz napiszę. Faktycznie dzikim koniom pewnie nie byłby potrzebny czlowiek, ale czytam teraz fajną książkę (autorstwa Temple Grandin) i taka mnie refleksja naszła. Przecież obecne konie są w dużej mierze udomowione, hodowane od pokoleń by służyć i żyć w bliskim otoczeniiu człowieka, więc faktycznie nigdy człowiek nie przebije innego konia, ale są konie, które wykazuja większą wieź od innych i nie można tego generalizować.

Ja sama daleka byłam od wszelkich teorii gdy zaczynałam z obecnym koniem pracować, niegdyć był mocno niedotykalski straszył czyszczące go dzieci i takie tam, no ale z biegiem czasu ustaliłam mu pewne zasady, 'wychował' się i jest ok. Wyobraźcie sobie jakie zdziwieinie moje było gdy usłyszałam od osóļ, które są w stajni gdy mnie nie ma, że inaczej się zachowuje w mojej obecności a inaczej gdy są w stajni inne osoby. Może nie ma tu cukierkowej miłości i więzi, bez której koń umrze z tęskonty ale na pewno jest pewien rodzaj innej relacji niż do innych osób.

Przykład stoję sobie w boksie koń stoi obok, rozmawiam z osobą, która stoi na korytarzu, trochę czysząc konia. A on stoi, lekko przysypia nawet - dla mnie zachowanie normalne zupełnie, że taki jest. Po czym znajoma wchodzi do boksu zdziwiona, że on się tak zachowuje, ba głaska go i mówi, żę w dni, które mnie nie ma to byłoby niemożliwe go tak po prostu pogłaskać żeby nie skulił uszu, nie przeszedł na drugi koniec boksu itd, mówi, że widzi (osoba postronna, be zpytania, z wlasnej inicjatywy zauwaza roznice) różnice w jego zachowaniu gdy jestem w stajni i gdy mnie nie ma, gdy ja go karmię a gdy ta wlasnie znajoma daje mu kolacje. Choć zgoszę się, że są konie, którym jest to wszystko jedno.
Ale ja też się zgadzam, że są konie, którym jest wszystko jedno. Miałam nawet wątpliwą przyjemność z takim przez pół roku pracować - zdecydowanie nie typ dla mnie. Miał wiele zalet, ale jego totalna obojętność na ludzi (wszystkich, nie tylko mnie - koń typu "dawaj żarcie i spadaj"😉 była dla mnie wadą przekreślającą wszystkie zalety.

Moja ruda też się zachowuje inaczej przy mnie, a inaczej, jak jest sama. Jak choćby właśnie nie wchodzi w interakcje z ludźmi, nie daje się głaskać, nawet nie podchodzi. Jeśli zaciekawi ją coś, co robią ludzie, obserwuje z takiej odległości, by nie byli w stanie jej dotknąć. Owszem, jest dobrze wychowana, więc w razie potrzeby obsługa stajni może przy niej wszystko zrobić bez problemu, ale wszyscy mówią, że jest na nich tak obojętna, jakby byli powietrzem. Przychodzę ja - i koń się zmienia, łazi za mną jak pies  😉, przytula się, wsadza głowę pod ramię, sama proponuje różne rzeczy, cały czas się za mną rozgląda i obserwuje wszystko, co robię. Przy mnie można ją głaskać, ale zdecydowanie widzę, że akceptuje to chyba na zasadzie, że skoro takie jest moje życzenie, to ok, ale gdyby to był jej wybór, to by się odsunęła.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 stycznia 2015 17:26
Ale myślicie, że to dlatego, że wy to wy, czy wy akurat spędzacie z koniem najwięcej czasu? Jesteście pewne, że gdyby pracował z nimi inny człowiek, to by się nie zadziało?
Mi sie wydaje , ze kon przywiazuje sie w jakis sposob do wlasciciela. Moje konie tez od razu przychodza do furtki jak z daleka mnie widza , ze ide. A jak ktos inny idzie to nie przychodza.
Strzyga, zasadniczo tak, ale nie każdy człowiek podpasuje każdemu koniowi. Będą ludzie, którzy z danym koniem mogą spędzać i hektolitry czasu i nic dobrego z tego nie wyniknie. Ale mówię - dziś mało jest koni tego typu, którym nie wszystko jedno.
W sporcie szczególnie mało, bo zasadniczo koń sportowy przechodzi drogę: hodowca, zajeżdżanie, jeździec młodego, jeden jeździec, drugi, trzeci... Te nadwrażliwe na zmiany wypadają.
rosek0 Jak dla mnie to jest normalna reakcja każdego zwierzaka, który przebywa dłużej z konkretnym człowiekiem. Robią tak moje koty, koń, kozy, skoro ide to przyjdą się przywitać jak każde zwierzeta stadne. Drako jak ma ochote to nawet galopem przylatuje, ale jestem pewna, że jakbym go sprzedała to za 2 miesiące przy dobrym traktowaniu robił by tak nowemu właścicielowi.
Łatwiej mi się żyje z takim myśleniem, a nie jak wcześniej. I myśle, ze jemu też.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się