Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

Julie ale kreatywność to nie znaczy nieposłuszeństwo. Na kreatywność jest ściśle określone miejsce i czas.
Owszem, jest to cecha, którą w naturalu uważamy za pozytywną, ale poziom kreatywności u konia jest wydaje mi się mniej-więcej wrodzony i nie da się jej wziąć z niczego ani rozwinąć powyżej pewnych granic. Takie przynajmniej mam obserwacje. Na przykład ja mam konia mało kreatywnego, w większości sytuacji woli mieć jasno powiedziane, że ma zrobić to czy tamto, a kombinowanie jej nie bawi. Trudno, nie ten typ konia. Przynajmniej nie rozwiązuje się z lin i nie wypuszcza sama z wybiegu 😉

Co do pewności siebie, to oczywiście, że koń ma prawo nie być pewny siebie i że pewność człowieka mu w takich momentach pomaga. Nie zmienia to faktu, że pewność siebie konia jest rzeczą pożądaną, przydatną i zwiększającą bezpieczeństwo człowieka i jego komfort pracy.


Im większa pewność siebie u człowieka, tym większa u konia.
Nawet  nie pytam czy się zgadzasz.

Pewny siebie człowiek nie pyta "Na co masz dziś koniu ochotę i jak się czujesz...?", tylko INFORMUJE, że dziś robimy to, to i to...
Oczywiście bierze pod uwagę, że w trakcie wykonywania planu okazuje się, że koń dziś jest wystany, płochliwy, coś go boli... i ewentualnie modyfikuje ten plan.

A.kajca   Immortality, victory and fame
24 stycznia 2015 22:00
Murat z wybiegu nie uciekną bo bramka ma zabezpieczenia antysynusiowe 😉 rozwiązywanie węzłów czasem wkurza ale przy czyszczeniu czy siodłaniu zwyczajnie nie ma na to czasu a przy struganiu przynajmniej się nie niecierpliwi bo ma zajęcie. Jednak tak jak mówi Julie wolę żeby konie były pewne mnie a nie siebie bo w przypadku męskiej części towarzystwa mogłoby to stanowić problem. Pozwolę sobie zacytować
[quote="Julie"]Musi wiedzieć, że gdy nie jest pewny siebie (ma do tego prawo), to JA jestem jego oazą spokoju i bezpieczeństwa. I tylko BEZWZGLĘDNE podporządkowanie się MNIE, mu to bezpieczeństwo zapewnia.
Tu nie ma miejsca na pytania, wątpliwości i nie daj boże kreatywność...[/quote]
Do tego dochodzi konsekwencja powodująca, że konie są przekonane, że i tak w końcu zmuszę je do zrobienia tego co każę więc nie warto się buntować. Szczególnie istotne jest to w przypadku chłopców, gdzie brak konsekwencji i stanowczości w działaniu spowodowałby, że staliby się niebezpieczni.
A.kajca, kocham za... rąbanie prawdy prosto z mostu? 🙂
Murat-Gazon, oj, nie zawsze pewność siebie konia to cecha pożądana 🙁 To samo z kreatywnością. Wszystko szkodzi, co w nadmiarze. "Od przybytku głowa boli". Na 100%.
I tak wszystko sprowadza się do tego co pożądane. "My" nie ukrywamy, że koń jest dla nas - i z tego parę rzeczy wynika, w tym odpowiedzialność za podporządkowaną (udomowioną) istotę. "Wy" (tak wnioskuję z wypowiedzi i obserwacji), że ludzie są dla koni, paradoksalnie odbierając koniom nieco naturalnych praw.
Uważam, że tu leży źródło kontrowersji. Z "naturalsem" w pełni podzielającym opinię, że konie są dla ludzi - i odpowiednio do tego postępującym nie ma problemu się dogadać.
Taki nie będzie robił głupot większych, niż zwykłe błędy.
O! A mogę zadać pytanie?

Taka sobie zwykła sytuacja: jedzie sobie para jeździec-koń przez las, pośrodku drogi woda, po bokach drzewa. Koń boi się przejść. W jaki sposób jeździec ma przekonać konia do przejścia? Co powinien zrobić? Jakie są możliwości według Was?  :kwiatek:

P.S . Ela powie zaraz, że koń na pomocach przejdzie bez mrugnięcia okiem a jeśli mrugnie to znaczy , że był nieustawiony na pomoce i trzeba go ustawić czym prędzej 🙂
Po prostu zachęcasz pomocami. Bez nerwów, delikatnie. Koń w końcu się przełamie, zaufa że woda nie straszna i przejdzie.
Robisz mu 7 gier i przy 8 -mej juz przejdzie , a jak nie zechce to zawsze można mu zrobić 4 -tą fazę  😁
A.kajca   Immortality, victory and fame
24 stycznia 2015 22:31
milenka słońce czekałam na ciebie 😀 wiesz jakie możliwości są w przypadku moich koni? Każę mu przejść więc przechodzi bo primo: do głowy mu nie przyjdzie, że mogłabym kazać mu wejść w coś co zrobi mu krzywdę, secundo: wie, że jeśli każę mu coś zrobić to i tak nie ma wyjścia i musi mnie posłuchać bo ostatecznie i tak zmuszę go do wykonania polecenia jak będzie trzeba 🙂
Murat
[quote="Murat"]Uprzedzając pytanie do ostatniego zdania - nie, nie puszczamy konia na żywioł, ustawiamy całą sytuację tak, by była bezpieczna dla konia i dla człowieka. Nie jesteśmy wariatami (chociaż wiele osób myśli inaczej :wink: ) [/quote]
Myślę tak gdyż za każdym razem jak jakiś naturals się napatoczył, potrafił bez mrugnięcia okiem narażać na niebezpieczeństwo wszystkich wkoło aby tylko jego konik nie obraził się, że człowiek go kontroluje.
Zależy skąd i dokąd ten jeździec jedzie, no i w jakim celu, ile ma czasu, co to za koń pod nim.
Ja bym nie generalizowała, mimo iż niezależnie od czynników, należy działać ogólnie w myśl: Powoli, zdecydowanie i do przodu. Nie w bok.

Przerabiałam kilka takich sytuacji, na długodystansowych rajdach turystycznych, zarówno z koniem na którym to ja (prowadząca) jechałam, jak i z koniem któregoś jadących za mną.
Zależy, czy analizujemy sytuację jeźdźca jadącego samotnie, czy w towarzystwie innych.
Jak z innymi, to rewelacyjnie działa zamknięcie konia w pomocach i pokazanie "tylko do przodu, ewentualnie do tyłu, nie ma opcji w bok" i podjeżdżanie innych koni pod nos, aż się w końcu któregoś ogona uczepi i przejdzie.

Jeśli samotnie, to już zależy skąd, dokąd, po co i ile czasu.
Jeżeli nie chce wejść to za każdy krok bliżej go nagradzam aż wejdzie cały i przejdzie,trochę to zajmie ale skuteczne.
A.kajca   Immortality, victory and fame
24 stycznia 2015 22:41
Julie a czy ja generalizuję? Nawet jakby się zawiesił (choć to mało prawdopodobne) to i tak w końcu wepchnę go w tą wodę i szlus. 🙂
Jeżeli nie chce wejść to za każdy krok bliżej go nagradzam aż wejdzie cały i przejdzie,trochę to zajmie ale skuteczne.


Jakieś pół życia 😁
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
24 stycznia 2015 22:43
Jeżeli nie chce wejść to za każdy krok bliżej go nagradzam aż wejdzie cały i przejdzie,trochę to zajmie ale skuteczne.


też tak robię
[quote author=Erllin link=topic=11961.msg2275464#msg2275464 date=1422139234]
Jeżeli nie chce wejść to za każdy krok bliżej go nagradzam aż wejdzie cały i przejdzie,trochę to zajmie ale skuteczne.


też tak robię
[/quote]

Nie chodzi o metodę , bo specjalnie innej nie ma ale o czas jaki komu to zajmie
A.kajca "milenka słońce czekałam na ciebie 😀 " - haha 😁 Jak miło! Czemuż ach czemuż?  😁 Ty masz chłopaków a ja mam same baby! A kobietom się nie rozkazuje jak wiadomo haha 😀  Ostatnio się złapałam na tym, że jak przesuwałam Florentynę w boksie żeby jej derkę zapiąć to dotykając ją powiedziałam "przepraszam...". Uśmiałam się sama z siebie ale w sumie...czy to coś złego? O ile uzyskujemy równie grzeczną reakcję konia ("ależ proszę, proszę!"😉 to chyba kultury nigdy za wiele 😀

Dzięki za odpowiedzi :kwiatek: No właśnie, czyli pokazujecie koniowi furtkę, sugerujecie rozwiązanie, chwalicie za każdy postęp i czekacie aż "dojrzeje" i przekroczy wodę spokojnie. Oczywiście mówiąc ogólnie bo wiadomo, że konie są różne i sytuacje są różne.

Podobnie jest z tą kreatywnością która moim zdaniem niepotrzebnie jest demonizowana. Wiadomo, że nie chcemy żeby nam koń przejmował pałeczkę i miał za dużo własnych pomysłów. Ale nie chcemy też takiego robota nieobecnego duchem. Chodzi bardziej o zainteresowanie konia tematem, rozbudzenie jego ciekawości, zaangażowania a także odpowiedzialności.
Przykłady ekstremalne to chociażby cutting horse albo bullfighting horse. Gdyby koń miał z każdym ruchem czekać na sygnał jeźdźca to nic by z tego nie wyszło🙂

P.S. Chyba najbliższa naszemu ludzkiemu pojęciu kreatywności jest forumowa malarka Maceba🙂 Ale to nie tylko o to chodzi. Chodzi zwyczajnie o całokształt, zaangażowanie konia w pracę i jego wkład, zadawanie "pytań" poprzez podejmowanie różnych działań i oczekiwanie na akceptację ze strony człowieka.
Przynajmniej ja to tak rozumiem, nie wiem jak Wy?  :kwiatek:
Kształtowanie kreatywności i pewności siebie konia jest moim zdaniem bardzo ważne tylko trzeba to umiejętnie robić.

A ja mam zagadkę zarówno dla naturalsów jak i klasyków.

Sprawa dotyczy 5-latka. Grzeczny i ułożony, chodzący regularnie pod siodłem. Nie lubi wykręcać kół w galopie, szczególnie na lewo ale wykonuje to zadanie za co jest zawsze nagradzany. Nagle z dnia na dzień odmawia wyjechania kół na lewo. Od razu po wprowadzeniu w zakręt rzuca się w przeciwną stronę i wynosi jeźdźca wpadając na ścianę/ogrodzenie. W kłusie jeszcze można pojechać na lewo ale w galopie od razu odbija na zewnątrz. Bez względu czy jest na otwartej przestrzeni czy na hali, dzieje się zawsze to samo , a średnica koła nie ma znaczenia. Koła w prawo robi bez problemu.

UWAGA: koń nie reaguje na presję fizyczną! Czyli np, odpowiednie w takiej sytuacji użycie pomocy nie robi na nim wrażenia. Jakie proponujecie rozwiązania takiego problemu?

Koń ma dobrze dopasowany sprzęt, wykluczamy problemy zdrowotne, nie zaszła żadna zmiana w otoczeniu konia, żywieniu, użytkowaniu itp itd..
A problemy zdrowotne wykluczacie, bo? Był wet i sprawdzał plecy?

Nie widzę innego sposobu na wykluczenie problemów zdrowotnych niż sprowadzenie weta 😉
A na lonży też nie pójdzie galopem w lewo, czy tylko pod siodłem?
Chodzi normalnie w obie strony. Lewa strona jest wyraźnie jego gorszą, ale oczywiście pracujemy nad wyrównaniem i jest coraz lepiej.
Oblivion, czy koń chodzi na pomocach? Czy jest lekki, czy chodzi "long and deep", czy już podnosicie i skracacie? Czy chodzi na zewnętrznej wodzy? Czy może iść tylko na zewnętrznej w 3 chodach?
Gaga - nie jest zaawansowany, dopiero się uczy, ale wchodzi ładnie na pomoce, dość lekki, akceptuje pomoce i nie walczy. Nie podnosimy ani tym bardziej nie skracamy, na razie skupiamy się na rytmie i równowadze. Można uznać że umie oprzeć się na zewnętrznej, chociaż jest bardzo czuły w pysku i ciężko zachęcić go żeby oparł się mocniej. Ale to wszystko nie ma znaczenia kiedy wchodzisz w zakręt... Od razu odwrót kręgosłupa, ciężar na zewnątrz, łeb do góry, torpeda galopem w jakimś bliżej nieokreślonym kierunku, byle dalej od idei okręgu. (jak uciekłam się do wypięcia też była torpeda, tylko łba nie zadzierał). Z zewnątrz wygląda jak typowy bunt, ale dlaczego, skoro wszystko inne robi chętnie? Ja osobiście doszłam do wniosku że po prostu nie lubi chodzić w kółko... Być może nie widzi w tym sensu haha. Z lonżą jest tak samo, słucha, ale widzę, że nie lubi, dlatego lonżuję go rzadko. Na lonży z jeźdźcem galopuje normalnie.
Oblivion w pierwszej kolejności to ja bym naturalnie 😀iabeł: radziła sprawdzić - dokładnie zęby, wilczaki, pot, potem sprawdzenie czy dosiad jeźdźca jest symetryczny, czy koń jest symetryczny nie ma asymetrii w łopatkach (np. jedna bardziej przebudowana) potem klasycznie ćwiczenia nad równowagą z ziemi i siodła bez patentów i ewentualnie naturalnie wet i obdukcja 😉 .
dea   primum non nocere
25 stycznia 2015 16:58
A kopyta ma identyczne?
Ganasz, zęby były robione, wilczaków nie ma od ponad roku. Jeździec nie olimpijczyk ale jeździ poprawnie. Podkreślam że koń jechał wcześniej po kołach, chociaż czasem okazywał niechęć (niechęć wyrażana miną, nie sztywnością czy nieregularnym chodem, nie bryka też i nie próbuje pozbyć się jeźdźca, po prostu ucieka z koła). Równowaga na lewą gorsza, tak samo jak wygięcie (ogólnie lewa gorsza). Nie stwierdziłam wad budowy. Nie wiem czy wcześniej pisałam, koń chodzi na lewą nogę na prostych i po dużych łukach normalnie (halę mamy 20/60, koła jeździmy 20m). Średnica koła nie ma znaczenia, na placu koła bardzo duże np 40m. Dla niego bez różnicy. Kółko jest kółko, a kółko jest be.

Dea, kopyta ma ok.


Dodam że problem z galopem po kole był od kiedy mam tego konia. Zwykle wystarczyła zwykła zachęta (nagroda np po kilku fulach po łuku, potem nagroda po większej ilości, aż do całego okrążenia). Problem znikał, potem się pojawiał np na jedno koło. Koło było poprawiane a on szedł dalej (i koła jechał normalnie) Ręce mi odpadły niedawno kiedy znowu zaczął odmawiać w sposób, którego nie jestem w stanie skorygować. Wcześniej manifestował niechęć np przechodząc z galopu do kłusa, ale wystarczyło znowu zagalopować i szedł. Uciekał czasami zadem to wystarczyło łydką przypilnować itp. Jak widać problem znikał i znów się pojawiał.

Wsadziłąm obcą osobę (ma stałych dwóch jeźdźców) na próbę. Dziewczyna znająca się na rzeczy, dobry jeździec. Wystarczyło jedno koło żeby się zorientował i zaczął wywozić w kłusie i zaraz w stępie.
Zgodny i ułożony koń rzadko kiedy sprzeciwia się tak ostro  wykonaniu jakiegoś polecenia. Widocznie coś się nagle pogorszyło, bo chyba nie jest to tylko fanaberia konia. Czy lewe oko jest OK?
Jeśli nie liczyć lekkiego zeza to oko jest ok  😀 Co do relacji, to nigdy nie mogłoby być lepiej... Dlatego jestem taka skołowana tym problemem. Codzienna obsługa nie jest problemem, ludzi szanuje i słucha z ziemi i z siodła. Na treningach jest aniołem (o ile nie chodzi po kołach w lewo). Właśnie dlatego podejrzewam go o zwykłą fanaberię, bo faktem jest, że podczas tego buntu jeździec nie jest w stanie wyegzekwować posłuszeństwa. Bacik? Pff... To nie jest koń który by się ugiął pod presją fizyczną, chyba że ktoś zatłukłby go tym batem na amen albo wsadził w oko, ale i w takiej sytuacji nie jestem pewna czy nie wolałby skonać z honorem niż żyć z poczuciem, że dał się złamać lol.
A może by zawołać jakiegoś masażyste? Bo to aż dziwne. Ewentualnie coś się wydarzyło dla niego nieprzyjemnego. Jako młody koń może stracił równowagę i się wystraszył, albo raz coś jeździec zrobił i on to pamięta?
w takim razie ja bym konsultowała problem z hiropraktykiem. Osobiście mam zaufanie do Olgi Kuleszy.
The Wunia - Masaż to jedyne czego jeszcze nie próbowałam (chciałam kupić niedługo książkę i kogoś zaprosić), ale to nie tłumaczyłoby chyba dlaczego przez większość czasu (pomiędzy okresami buntu) robi koła bez złości, z odpowiednim zaangażowaniem, odpowiednią na ten moment równowagą, dążnością do ręki itd., nie widać było żadnych nieprawidłowości w pracy grzbietu. Zresztą problem pojawiał się czasami na pół kółka, potem znikał... Szczególnie widać było na hali, kiedy "robił" koło przy krótkiej ścianie: łuk od ściany był ok, łuku od hali nie było... Na zdj kręgosłupa też nic nie wyszło. Ale masażu i tak spróbuję, bo ostatnio próbuję wszystkiego.

Ganasz, dzięki za kontakt, poszukam sobie 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się