Lonżowanie

Witam, nie wiem czy to właściwy wątek ale jeśli nie to może ktoś mi podpowie do którego wątku się udać..
Mam zalecenie lonżować konia z obciążnikami na tylnych nogach. Nigdy się z tym nie spotkałam, skąd wziąć takie obciążniki? Widziałam ochraniacze z nimi ale kosztują prawie 300zł i zastanawiałam się czy jest jakieś tańsze rozwiązanie? Ktokolwiek cokolwiek?  :kwiatek:
Plamkakochanie, ja bym uszyła torebkę na ochraniacz, z taką kieszonką. Zrobiła formę z gipsu wg kształtu plastiku na strychulcu, stopiła w puszce ołowianie ciężarki i odlała wkład do kieszonki.
Plamkakochanie, napisałam na PW, ale podobną propozycję do tego, o czym napisała halo, też z wykorzystaniem ołowianych ciężarków. Pomysł z odlewem gipsowym mi się całkiem podoba, jakkolwiek sporo z tym roboty. Sama teraz kombinuję z doczepianiem ciężarków - mam ciężarek, mam piankę tapicerską i chyba się skończy na tym, że wytnę z tej pianki taki "schowek" na ciężarek i domontuję do ochraniacza. Tyle, że ja mam ciężarki po 200 g, a teraz trochę żałuję, że nie wzięłam zamiast tego czterech po 50 g - one są dużo bardziej płaskie i wydają mi się bezpieczniejsze... No nic, będę kombinować tym, co mam, a w razie czego się pobawię z odlewem.
Ale odlew to żaden problem. Natłuszcza się ochraniacz lub obkłada folią spożywczą, wlewa gips do płaskiego naczynia, ze 4 cm większej średnicy, i wciska się w to model (czyli ochraniacz w folii), żeby odbił się kształt, nie całkiem. Zostawia do zastygnięcia, wyjmuje ochraniacz, porządnie suszy, np. najpierw na kaloryferze, potem stopniowo w piekarniku. Suchą formę natłuszcza się, np. pastą do podłóg. Topi ołów na gazie czy płycie w puszcze (potrzebne szczypce) i zalewa na płask formę. Zostawia do wystygnięcia. Powstaje plastyczna ołowiana blacha, którą można formować w palcach.
Przy robieniu ciasta bywa więcej zachodu.
Ołowiane ciężarki na odlew można kupić w wędkarskim.
Właśnie stamtąd mam swoje. Sprzedawczyni trochę dziwnie na mnie patrzyła, jak mnie spytała, do czego mają być i uzyskała odpowiedź. 😁 Tylko właśnie nie chce mi się bawić w to całe topienie i przygotowywanie formy. Choć w sumie dobra myśl z tym odciśnięciem ochraniacza bezpośrednio (czemu sama na to nie wpadłam? 🤔wirek🙂, wcześniej pomyślałam o odrysowaniu kształtu i zrobieniu "duplikatu" z gliny - i w sumie tego mi się nie chciało robić najbardziej. 😉
Z drugiej strony - święta idą, może pora wrócić do czasów dzieciństwa? 🙂
halo
dobry pomysł, dziękuję ślicznie ale nie jestem pewna czy do konca dobrze go rozumiem..  😡

Dokładnie wszystko jest jasne oprócz tej torebki na ochraniacz.. Jakoś nie potrafię sobie tego zobrazować, ten odlew ma iść "na" ochraniaczu? Kieszonka ma być przyszyta do "skrawków" ochraniacza i w środku włożony odlew?
ushia   It's a kind o'magic
07 grudnia 2015 16:50
a tasma ołowiana?
albo usmiechnac sie w zakladzie radiologii czy nie maja popsutych fartuchow ochronnych?

Plamkakochanie - rozumiem, ze zalecenie weta, po dokladnych badaniach i sprawdzeniu czy stawy i kregoslup ok?
ushia
tasma olowiana? nie wiedziałam, ze takie cos istnieje  👀 a gdzie takie cudo można dostać?
Spokojnie, to nie jest mój wymysł, nad koniem sprawuje kontrolę specjalista 🙂
Ta taśma się przykleja jak normalny duct tape?
Bo znalazłam coś takiego, ale też i taką i nie wiem, którą miałaś na myśli. Ciekawa tylko jestem, ile tego by trzeba nakleić, żeby miało odpowiednią wagę...
Plamkakochanie, wychodzi na to, że też to można kupić w wędkarskim. 😉

Jeszcze się zastanawiam nad jedną rzeczą: skoro ołów po lekkim podgrzaniu się robi plastyczny, to czy mogę podgrzać ciężarek i go uformować w inny kształt? Chodzi mi o to, jak doprowadzić do tego, żeby dojść do momentu, kiedy się daje formować, ale jeszcze nie jest płynny? Może dałoby się uniknąć zabawy z gipsem... Tylko jeszcze jak to zrobić, żeby się przy okazji nie oparzyć. 😀iabeł:
ushia, fajne pomysły, warstw taśmy pewnie musiałoby być ze 20

Plamkakochanie, musiałabyś uszyć pokrowiec na ochraniacz z kieszonką. A teraz myślę, że może dwie elastyczne skarpety dałyby radę (odcinasz palce). Złożyć jedna w drugą, przeszyć razem na szerokość "skorupki" ochraniacza, naciąć jedną warstwę po przekątnej, żeby dało się włożyć grubą ołowianą blachę, założyć na ochraniacz, założyć ochraniacz, włożyć ołów.

sumire, ołów o grubości ze 4 mm zegniesz zimny. Podgrzanie niewiele zmienia, ołów szybko zaczyna płynąć i szybko stygnie. Może do odlewu wystarczyłaby jakaś blaszana foremka na ciastka np. serduszko? Wtedy można wcisnąć w ziemię i wlać ołów. O! Przecież można bez gipsu <klepie się w czoło). Wystarczy odcisnąć kształt w wilgotnym, drobnym piasku, np. na ujeżdżalni i wlać w to ołów!
Problem w tym, że moje ciężarki mają grubości dobry centymetr, jak nie więcej. 😉 A wolałabym działać tym, co mam. Ale piasek się da zorganizować, więc muszę poważnie przemyśleć to przetopienie. 😁 Skarpetki też się znajdą. Nie do końca tylko rozumiem sposób zrobienia z nich kieszonki... Chodzi o to, żeby część z palcami wykorzystać? Bo tak myślę, że można z nich zrobić takie "kółko", tzn. włożyć jedne palce w drugie, ale te drugie do góry nogami (tak, żeby trochę na siebie zachodziły). I zszyć tylko z jednej strony, a z drugiej zostawić niezaszyte i przez tą dziurę wkładać ołów.
Jutro pewnie nie będę miała czasu, ale w środę postaram się coś wykombinować, dam potem znać, jak efekty. 🙂
czy komuś wpadł przez przypadek w oko porządny, ale delikatny kawecan?
deborah   koń by się uśmiał...
02 stycznia 2016 08:41
A takie opaski do ćwiczeń dla ludzi z ołowiem
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQqQQ1QjueLct1Jd6IaQb0R0d1SDKPPY_sz5w378IZJaiveVMib

Kosztują kilkadziesiąt złotych.. i po sprawie
deborah, tylko że z tego, co widziałam, nie ma takich opasek w wadze mniejszej niż 0,5 kg. 0,5 kg to już jest... sporo. A jak trzeba zwiększać ciężar stopniowo od np. 100 g (i tak, koń czuje taki niewielki ciężar i to potrafi zrobić różnicę) czy puszczać konia z tym obciążeniem także na padok albo (tak jak w naszym przypadku) ciężar musi być z konkretnej strony nogi, a nie dookoła stawu, to to rozwiązanie jest raczej kiepskie. Ciężarek wędkarski 200 g kosztuje 5-6 zł, więc przy założeniu, że maksymalnie koń ma nosić po 400 g na każdym zadzie, to wydać 24 zł a 60 to nie jest taka mała różnica (przy założeniu, że zwykłe ochraniacze się ma "na stanie" tak czy siak).
Jaki dobry pas do lonżowania byście polecili? Czy taki od Yorka będzie długo służył http://www.pasi-konik.pl/pl/p/YORK-Pas-do-lonzowania/153.  :kwiatek:
koza1, U mnie służy już 8 rok. 😉 Wprawdzie nity i sprzączki pordzewiały, ale wszystko inne żyje.
Sankaritarina dziękuję za odpowiedź  :kwiatek:, jak u Ciebie tak długo służy to się zdecyduję się na niego  🙂
Ja mam go też ponad 5 lat i służy dobrze.
marysia550 dziękuję  :kwiatek:

pas już zamówiony i oby służył tyle ile u Was  🙂
Witam, z tego miejsca od razu przepraszam, jeśli temat już istnieje. Proszę również o powstrzymanie się od zbędnej krytyki, nikt nie jest idealny, każdy z nas popełnia błędy.

Przejdźmy do sedna, chodzi o 4 letnią klacz, ciężko się z nią pracuje bo jest dość temperamentna i średnio chętna do współpracy. Główny problem pojawia się podczas lonżowania (na okręgu), klacz przeciąga (to już nawet pół biedy), główny problem stanowi fakt, że robi szybki zwrot w miejscu przez co plącze się w lonżę, co jest oczywiście dla niej niebezpieczne. Puścić nie mogę, bo się potknie i zaliczy glebę, zatrzymać się nie chce, a taśma może jej po prostu zrobić krzywdę.
Zdaję sobie sprawę, że klacz wymaga jeszcze bardzo dużo pracy z ziemi, ja zapewne też, nie chodzi mi o poradę na całe zło wszechświata, tylko o doraźny sposób na powstrzymanie klaczy od zrobienia sobie krzywdy.

Z góry dziękuję i bardzo serdecznie pozdrawiam
Silvis, dostałaś już odpowiedź w założonym przez ciebie temacie. Potrzebny jest ktoś kompetentny i ogrodzony lonżownik. Klacz już zapewne zdążyła się zorientować, że gdy zrobi "myk" to jesteś bezradna.
Jest jeszcze wyjście pt. stale obecna druga osoba. Odplątująca konia, wprowadzająca znowu na koło.
Lonżownik jest ogrodzony.
A.kajca   Immortality, victory and fame
29 stycznia 2016 19:44
Czyli wystarczy, że sprowadzisz kogoś kompetentnego
Podchodzę do re-volty po raz trzeci w swoim życiu i ostatni, ponieważ rada na każdy problem to "sprowadź kogoś kompetentnego". Zatrzymanie konia i odplątanie to sprawa banalna i jak dla mnie oczywista. Miałam nadzieję, że podzielicie się jakimiś stosownymi ćwiczeniami dla konia, o których nie dane mi było słyszeć oraz  czy w sytuacji kompletnego zaplątania lepiej puścić czy jednak próbować zatrzymać.
Czasami wcale nie dziwię się czemu nasza jeździecka społeczność jest uznana za hermetyczną i snobistyczną.
Chodziło tylko o wymianę doświadczeń, a nie o próbę postawienia się o trzy stopnie wyżej, szanujmy się.
Ktoś kompetentny to osoba, która nie dopuści do sytuacji w której koń zapląta się  🏇
Kastorkowa   Szałas na hałas
29 stycznia 2016 19:57
Jak ona sie pląta? Bo nie mogę sobie tego zwizualizować. Skoro ogrodzony a chcesz z nią w ten sposób pracować to może odepnij lonże.
A.kajca   Immortality, victory and fame
29 stycznia 2016 19:58
Silvis na galopuje.pl zapewne uzyskasz satysfakcjonującą cię ilość rad i ćwiczeń. Tutaj niestety są same snoby, które nie będą brać odpowiedzialności jeśli "wymiana doświadczeń" skończy się wypadkiem.
Silvis - ale na taki problem to ciężko doradzić coś innego niż kompetentna osoba do pomocy...

Garść porad, może coś Ci się przyda (ale trochę to jak wróżenie z fusów):
- zwróć uwagę, czy stoisz w odpowiednim miejscu, czy np. nie wysuwasz się przed konia (zerknij w necie na odpowiednią postawę jeźdźca podczas lonżowania);
- zwróć uwagę, jaką masz mowę ciała, być może jesteś zbyt "groźna" w wyrazie i koń ucieka od Ciebie;
- być może stoisz na tym etapie za daleko od konia, spróbuj lonżować na dużo krótszej lonży tak, żeby koń nie miał gdzie uciec, po prostu będziesz na razie chodzić razem z nim. Chwal jak nie próbuje się odwracać i powolutku oddalaj się na środek koła;
- bardzo pomoże osoba do pomocy, która będzie trzymała konia na uwiązie i szła obok konia, podczas gdy Ty będziesz w środku; taka osoba może iść od zewnątrz lonżownika o ile ścianki są na tyle niskie, by to było możliwe;

Pytanie, które musisz sobie zadać to: czy koń w ogóle rozumie, o co chodzi z lonżowaniem? (jesli nie patrz myślniki wyżej, musisz ją nauczyć od podstaw), jeśli koń rozumie, że chcesz lonżować i wie, na czym to polega, a celowo próbuje Cię wywieźć w pole, to niestety masz problem z dominacją konia i tu akurat kompetentna osoba jest właściwie niezbędna.
Podchodzę do re-volty po raz trzeci w swoim życiu i ostatni, ponieważ rada na każdy problem to "sprowadź kogoś kompetentnego". Zatrzymanie konia i odplątanie to sprawa banalna i jak dla mnie oczywista. Miałam nadzieję, że podzielicie się jakimiś stosownymi ćwiczeniami dla konia, o których nie dane mi było słyszeć oraz  czy w sytuacji kompletnego zaplątania lepiej puścić czy jednak próbować zatrzymać.
Czasami wcale nie dziwię się czemu nasza jeździecka społeczność jest uznana za hermetyczną i snobistyczną.
Chodziło tylko o wymianę doświadczeń, a nie o próbę postawienia się o trzy stopnie wyżej, szanujmy się.


my się szanujemy
ja na przykład umiem nauczyć konia jak ma chodzić na lonży i dlatego wiem, że opisywanie tego przez interenet nie ma sensu

musi ci to pokazać ktoś na żywo, może wystarczy kilka lekcji, żeby nauczyć ciebie co masz robić ale nikt ci tego dobrze nie zrobi przez internet
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
29 stycznia 2016 21:51
Silvis mam niestety złe wieści... Kobyła Cię nie szanuje. Jesteś za wolna w reakcjach, o ile w ogóle coś robisz.
Zwróć uwagę na jej zachowanie, co robi przed zwrotem. A następnie zduś to w zarodku. Raz, drugi, trzeci. Koń się nauczy, jeżeli Ty nie będziesz biernie się temu przyglądała.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się