Sprawy sercowe...

I jeszcze bardziej mnie to wkurza, że mnie nie potrzebuje, żeby się dobrze bawić 😵


z tego wynika, że nie potrzebuje Cię wogóle.. przykre, ale do tego się sprowadza... IMO chodzenie do jakiejś laski, której Ty nie lubisz, bez zapraszania Ciebie, jest bezdyskusyjnym ignorowaniem Ciebie - odpowiedz sobie, czy chcesz tak żyć...

swoją szosą dlaczego masz "ochłonąć", pobiegać, oglądac seriale itd - zrób awanturę na gorąco skoro Cię to męczy a nie takie odwlekanie i kumulowanie w sobie (niezdrowe na żołądek 😉)
Poczucie zagrożenia w związku nie jest według mnie uczuciem irracjonalnym.. na pewno bym spróbowała się zastanowić skąd mam takie myśli w sobie, skąd się bierze brak zaufania do mojego partnera. Raz byłam z bardzo zazdrosnym facetem i się rozstaliśmy przez jego zazdrość właśnie, nie byłam w stanie tego znieść.
Averis   Czarny charakter
12 sierpnia 2014 20:58
carmina, serio? Dobrze bawić się można tylko z partnerem? O.o Uwielbiam swoich znajomych, mojego konia, samotne wypady - jestem wtedy szczęśliwa i bawię się wspaniale. Mam tylko swoje rzeczy i chcę, by moje pozostały. Poza tym to nie jest obca laska dla partnera tego chłopaka, tylko jego znajoma. Akurat jak dla mnie, to on resztkami sił jeszcze stara nie dać się osaczyć.
Averis  - serio, jakbym szła do jakiegoś kolesia, który zaprosił tylko mnie, bez chłopa i leciała tam na skrzydłach, świetnie sie bawiąc na miejscu  - wiedząc, że mój mężczyzna siedzi w domu sam i się źle z tym czuje - to nie uważam tego za normalny, zdrowy związek... jeśli Ty tak - to współczuję...
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
12 sierpnia 2014 21:08
jednak ja mam trochę za silny charakter i szybko zaczęłam go ustawiać i manipulować. Broni się chłopak jak może, a ja mam na niego coraz mniejszy wpływ

Nikogo ten fragment nie dziwi...?

Wybacz, ale dla mnie wymówka "mam za silny charakter" nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla prób kontrolowania partnera i manipulowania nim.
Związek to również pozwalanie drugiej osobie na bycie sobą, a nie ciągłe usiłowanie wciśnięcia jej w swoją własną fantazyjną foremkę. I dla mnie to jest oznaka szacunku (tzn. pozwalanie na bycie sobą i akceptowanie go takim, jaki jest). Próba przekonania, żeby robił tylko "po Twojemu" to kompletny brak szacunku dla niego i tego, jaki jest.

Też jestem zdziwiona, że tyle Was tutaj twierdzi, że facetowi nie wolno nigdzie wychodzić bez swojej dziewczyny 👀, bo jeśli tak robi, to zaraz "leci na skrzydłach do jakiejś laski" - może macie coś nie do końca teges z pewnością siebie w związku?
Averis   Czarny charakter
12 sierpnia 2014 21:10
carmina, nie ma czego, bo ja wybieram partnerów, którzy radzą sobie ze swoimi emocjami i są dorosłymi ludźmi 😉 I nie robią awantur o samotne wyjścia.Poza tym na tym spotkaniu będą też inne osoby poza "tą laską".
MNIE ten fragment dziwi! Dlatego napisałam tutaj z prośbą o kopa w dupę... bo nie wiem co ze sobą zrobić. Nie wiem czy ustawiam faceta, bo to po prostu 'nie ten', czy to tylko i wyłącznie mój problem i będzie tak za każdym razem. Kocham go i nie mam co do tego żadnych wątpliwości, jednak co jakiś czas wraca do nas rozmowa o ewentualnym rozstaniu,głównie z tego względu, że oboje jesteśmy uparci jak osły :/
Averis   Czarny charakter
12 sierpnia 2014 21:15
Ramires, powiem tak, ja na miejscu faceta bym uciekła. Skoro jeszcze jest, to mu zależy. Dlatego na twoim miejscu bym postarała się ogarnąć swoją głowę.
Właśnie ja też nie ogarniam jak można się przyspawać do partnera. 🤔 Ja to bym chyba kota dostała w takim układzie. Ok. fajnie jest spędzać razem czas, no ale od czau do czasu można chyba gdzieś normalnie, po ludzku wyjść samemu? Dla mnie to normalne, że się samemu chodzi do swoich znajomych czasami czy jedzie gdzieś na jakieś zajęcia bez faceta. Gdyby mój był stale niezadowolony, że gdzieś się poważyłam bez niego wyjść to chyba szybko by się taki związek jednak skończył, bo czułabym się strasznie: że jemu źle, że ja nie mogę wyjść i mi z tego powodu źle, że nie ma zaufania...
No tragedia.
O Ramires, powiem tak, ja na miejscu faceta bym uciekła. Skoro jeszcze jest, to mu zależy. Dlatego na twoim miejscu bym postarała się ogarnąć swoją głowę.
Dokładnie. Zaborczosc jest zabójcza dla związku.
Przecież Ramires sie z tym gryzie, jest jej źle.. to teraz wszyscy jej wmawiają, że to jest mega normalne a ona jest stuknieta i ma przekrzywioną psychikę, przez własną zazdrość...
taki układ widać, nie działa - przynajmniej dla jednej ze stron, skoro ma z tym permanentne problemy...

[quote author=Ramires link=topic=148.msg2159460#msg2159460 date=1407873107]
jednak ja mam trochę za silny charakter i szybko zaczęłam go ustawiać i manipulować. Broni się chłopak jak może, a ja mam na niego coraz mniejszy wpływ

Nikogo ten fragment nie dziwi...?
[/quote]

mnie dziwi, ale w odwrotną stronę - straaaasznie często się tu czyta próby tłumaczenia problemów ze strony dziewczyn, że "one mają taaaaaki cięzki charakter i przecież żaden facet tego nie wytrzyma, więc i tak jest święty"... ile w tym prawdy, a ile szukania usprawiedliwienia że po prostu między nimi nie gra...

Averis - czego innego Ci współczułam, ale newermajnd....

edit: przeciez tu nie chodzi o wychodzenie WOGÓLE GDZIEKOLWIEK samemu (czytajcie ze zrozumieniem), ale o konkretne sytuacje, które są bolesne dla drugiej strony
Averis   Czarny charakter
12 sierpnia 2014 21:25
carmina, możesz mi współczuć czego tylko zapragniesz, to twoje emocje 😉
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
12 sierpnia 2014 21:28
[quote author=Becia23 link=topic=148.msg2159495#msg2159495 date=1407874128]
[quote author=Ramires link=topic=148.msg2159460#msg2159460 date=1407873107]
jednak ja mam trochę za silny charakter i szybko zaczęłam go ustawiać i manipulować. Broni się chłopak jak może, a ja mam na niego coraz mniejszy wpływ

Nikogo ten fragment nie dziwi...?
[/quote]

mnie dziwi, ale w odwrotną stronę - straaaasznie często się tu czyta próby tłumaczenia problemów ze strony dziewczyn, że "one mają taaaaaki cięzki charakter i przecież żaden facet tego nie wytrzyma, więc i tak jest święty"... ile w tym prawdy, a ile szukania usprawiedliwienia że po prostu między nimi nie gra...
[/quote]
Dla mnie nie ma żadnego usprawiedliwienia dla prób włażenia drugiemu człowiekowi na głowę.

IMO w takich sytuacjach są dwa wyjaśnienia:
- dwie osoby nie są po prostu kompatybilne i tak naprawdę nie powinny być razem;
- jedna ze stron ma infantylną, nieco patologiczną chęć zmienienia partnera "pod siebie" - bo to takie fajne, jak on się dla mnie zmienia, nie? 😉

Drugie jest po prostu patologiczne i niedojrzałe.

Pierwsze jest niedojrzałe. Ale no właśnie - trzeba sporo dorosłości i jaj, żeby podchodzić do tego w sposób: "widzę co biorę i albo ten facet jest dla mnie, albo nie". Bo... wiele z nas chyba boi się samotności. I jak już się trafi JAKIŚ związek, to się go kurczowo trzyma, bo a nuż nic lepszego już nie wpadnie - kij z tym, że tak naprawdę w ogóle się do siebie nie pasuje.

Ramires, musisz podjąć męską decyzję, że albo go akceptujesz dokładnie takim, jaki jest i bardzo, bardzo ciężko pracujesz nad swoimi zapędami kontrolowania - albo że do siebie po prostu nie pasujecie i się rozstajecie.
Edit:
Bo ja myślę, że Twoje zapędy manipulacyjne wynikają z tego, że w tym momencie sama ze sobą bardzo źle się czujesz (co sama wspomniałaś - waga) i od razu w głowie Ci się układa, że jemu też już na pewno się nie podobasz i jeśli go nie przypilnujesz, to zwieje do innej laski. To trochę nie fair przerzucać swoje własne problemy na partnera.
To ciężkie do wyważenia- jasne, że każdy ma prawo do wolności w związku, a z drugiej strony ja bym się źle czuła, kiedy mój facet wyszedłby sam do jakiejś laski na posiadówę, a mnie by nie chciał wziąć, wiedząc, że robi mi takim zachowaniem przykrość. Co innego jak mówię wbrew sobie 'nie, no jasne, idź, baw się dobrze', a w środku pęka mi serce, a co innego jak mówię 'zostań ze mną, nie czuję się dobrze z myślą, że chcesz iść tam sam', a facet mimo wszystko ma to w de i idzie.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
12 sierpnia 2014 21:33
zen, ja bym sobie zadała pytanie - a dlaczego źle się czuję, że on idzie sam do swojej koleżanki? 😉

Bo wychodzi z tego szantaż emocjonalny.
Jak coś kompletnie normalnego wywołuje we mnie złe emocje, to znaczy, że ja mam problem.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 sierpnia 2014 21:34
zen, ale przecież on chciał ją wziąć, a ona nie chciała.
Strzyga, ja zrozumiałam, ze chciał dopiero jak Ramires się postawiła. Na początku nie planował.

Becia, toteż mówię, że Ramires powinna się zastanowić skąd się w niej biorą takie a nie inne emocje.

zen, ja bym sobie zadała pytanie - a dlaczego źle się czuję, że on idzie sam do swojej koleżanki? 😉

Bo wychodzi z tego szantaż emocjonalny.
Jak coś kompletnie normalnego wywołuje we mnie złe emocje, to znaczy, że ja mam problem.


a wg jakiej zasady to jest coś kompletnie normalnego...?? bo wg mnie na przykład nie jest... ale na upartego trzeba dłubać dla zasady we własnej psychice, bo może jako dziecko spadla z huśtawki nie pilnowana przez tatusia, więc jej wina, że sie z tym źle czuje... za duże zagalopowanie w to "JA, JA, JA" jako powód wszelkich problemów w moim życiu... w ten sposób może do uśmiechnietej śmierci szukac przyczyn w sobie a i tak nie będzie szcześliwa z tym konkretnym człowiekiem..

Ramires - czy dobrze kojarze, jak pisałaś o nim już wczesniej, jako wiecznym studencie z lajtowym podejściem do życia i obowiązków...?
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
12 sierpnia 2014 21:53
zen , pewnie wie, że Ramires tej dziewczyny nie lubi i dlatego od razu nie proponował. Jak zaczęła się czepiać to wtedy powiedział, że może iść z nim. Nie doszukiwałabym się tutaj czegoś więcej niż prostego myślenia: mam spotkanie ze znajomymi, których moja dziewczyna nie lubi=> nie będę jej proponował, bo i tak się nie zgodzi => dziewczyna zaczyna marudzić/narzekać, że jej nie biorę => proponuję, żeby szła => ona i tak nie chce iść => idzie sam, bo zostało mu i tak niewielu znajomych, a czasem fajnie z kimś pogadać

busch   Mad god's blessing.
12 sierpnia 2014 21:53
carmina, wg mnie wychodzenie gdzieś czasem samemu do jakichś swoich osobnych znajomych jest normalne. Jesteśmy parą, ale jesteśmy też dwoma osobnymi jednostkami z innymi zainteresowaniami, innymi zawodami i miejscami pracy itd. Niejeżdżąca konno osoba wynudzi się jak mops na imprezie koniarzy, gdzie omawiane są po kolei wszystkie konie z ich usztywnieniami w łopatce. Podobnie wydaje mi się normalne, że nie będę się pchała na męski wieczór, który mój chłopak spędza z kolegami z pracy, bo prawdopodobnie będą obgadywać osoby, których nawet nie znam (na przykład wrednego menadżera), plus na dokłądkę chcieli poobgadywać swoje żony i kochanki, więc byłoby im niezręcznie w moim towarzystwie.

Można się przyczepić do tego, że nie zaproponował od razu że weźmie Ramires. Z drugiej strony, jeśli jest niezbyt socjalna, to może po prostu założył, że nie będzie chciała jechać? Zwłaszcza, że ostatecznie właśnie tak jest - nie pasuje jej towarzystwo i nie chce jechać.

Ramires, ja też bym zastanowiła się nad przyczynami tej zaborczości. Czy nie czujesz się bezpiecznie? Czy ufasz mu? Czy dobrze o sobie myślisz - jako o osobie, której się nie zostawia? 😉 I czy pasuje Ci wasze niedopasowanie - tzn. czy nie przeszkadza Ci że Ty jesteś domatorem, a on imprezowiczem?  😉

edit: Tak mi się jeszcze pomyślało, że czasem niezaproszenie swojego chłopaka/dziewczyny może wynikać po prostu... z poszanowania innych uczestników danego spotkania. Dla nas to ukochana osoba, a dla nich to obcy człowiek. W dodatku nie wiadomo, jak długo będziecie razem, czy zaraz nie przyprowadzimy następnej obcej osoby. Nie muszą jej też lubić tylko dlatego, że dla nas jest ważna. Wiadomo, że sytuacji Ramires to nie dotyczy, bo na takiej zwykłej imprezie z muzyką i alkoholem nikomu raczej nie przeszkadza jedna więcej osoba. Ale tak ogólnie myślę o spotkaniach naszego lubego ze znajomymi w bardziej kameralnym gronie.
Moim zdaniem ta sytuacja to tylko powierzchowny problem w związku, taki punkt zaczepienia, a problem tkwi zupełnie gdzie indziej 😉 Coś ewidentnie nie gra i fajnie, że chcesz to Ramires ogarnąć i poszukać rozwiązania. I prawda leży gdzieś po środku, ja bym nie wystawiała na piedestał faceta, że on taki biedny, że w sumie dobrze zrobił, bo wyszło na jego i nie obarczałabym winą za takie jazdy w związku tylko Ramires. Za związek odpowiadają dwie osoby.
Ramires weź olej 😉 po co byś miała tam iść?  ty jej nie lubisz a on tak i już bez większych filozofii i ingerencji 😉
A ja już chyba od jakiegoś czasu zmagam się z pewnym problemem. I już nie umiem tego trzymać w sobie, bo nie jestem obiektywna i już nie wiem gdzie tkwi problem. Ogólnie nie mam nic absolutnie do osobnych wyjść, spotkań itd., ale oczekuję, że facet zechce SAM (nie dlatego, że wyciskam to z niego pytaniami) podzielić się ze mną wrażeniami, poopowiadać jak było, przytoczyć jakąś śmieszną sytuację etc. No tak to widzę: jeżeli dzień spędzamy osobno, to fajnie jest potem podzielić się nim z drugą osobą i wiedzieć, że ta druga osoba też tego chce. A u nas jest tak, że on po prostu niczego sam z siebie nie powie, ja już mam dosyć pytania się o wszystko, bo czuję się wtedy jakbym się narzucała i nie była warta tego, żeby mi cokolwiek mówić. A najlepsze jest to, że o większości rzeczy, które on by mi mógł bez problemu powiedzieć dowiaduje się od każdego, tylko nie od niego. Naprawdę, już osoby z pracy więcej mi opowiadają, a ja się nie muszę narzucać i czuję, że jestem kimś, z kim warto się nawet głupotą podzielić. Już nie mówiąc o tym, że o paru sprawach, które nawet dotyczyły mnie słyszałam od kogo innego, bo on 'zapomniał'. I jeszcze co mnie wkurza to to, że mówi jedno, a robi drugie. Dzisiaj byliśmy na imprezie, ja od razu mówiłam, że wracam wcześniej, bo rano muszę zawieźć mamę na kontrolę, on oczywiście oznajmił, że mnie odprowadzi i też już pójdzie do domu, żeby się wyspać do pracy. I co? Wrócił tam. I naprawdę, żeby nie było, nie chodzi mi o to, że jest tam beze mnie, ale o to, że nie wiem po cholerę tak mnie zapewnia, że też pójdzie do domu (powtarzał mi to x razy), a w dodatku wiem, że i tak się od niego nie dowiem jak było tylko od innych. Ja już czasami nie mam siły domagać się tego, żeby się ze mną dzielił takimi durnotami, nie mówiąc już o poważniejszych sprawach, o których też mi nie mówi. Czasami się naprawdę czuję jak ktoś na doczepkę.
flygirl, niektórzy faceci nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo kobiety analizują i biorą do siebie ich słowa. Dlatego tak łatwo przychodzi im rzucanie obietnic na prawo i lewo. U mnie podziałało bycie taką samą "zapominalską" i "zmieniającą w ostatniej chwili zdanie".
A jeśli chodzi o niedzielenie się ważnymi sprawami... cóż, niektórzy po prostu nie czują potrzeby mówienia o wszystkim, nawet swojemu partnerowi. Taki typ człowieka. Mój często woli coś opowiedzieć przyjacielowi czy siostrze, a do mnie z tematem przychodzi, gdy rozwiąże problem.
Moja rada - nie analizuj każdego słowa przez niego wypowiedzianego, nie bierz aż tak do siebie tego, że nie wszystko Ci mówi i... nie wierz we wszystko, co obiecuje. Trochę dystansu, a zobaczysz, że się opłaci 😉

Ramires, podzielam zdanie escady - pomyśl, że Twój facet nie chciał, byś musiała znosić towarzystwo, które Ci nie odpowiada. I tyle. Bez doszukiwania się piętnastego dna 😉 Bo jego doszukiwałabym się raczej w niezadowoleniu z własnego wyglądu i poczuciu zagrożenia, a nie w tym, że "facet niedobry, bo nie chciał mnie zabrać ze sobą".

edit: dopisek
Lov   all my life is changin' every day.
13 sierpnia 2014 14:46
Ramires, więcej zaufania do faceta 😉 Każdemu są potrzebne osobne wyjścia. Ja w sumie miałam wczoraj podobną sytuację- mój A. dostał się do fajnej organizacji studenckiej, mają 3 dni szkolenia, więc poprosił, żebym go odebrała. Po wczorajszych zajęciach miała być impreza na Polibudzie, po czym jednak napisał, że chyba idą na miasto. Pytam go więc, skąd go odebrać, bo będę w okolicy siedziała ze swoimi znajomymi. A on, że jeszcze nie wie, i da mi znać. No to ja już wiksa w głowie 😁 "Na imprezę zamkniętą wbijać się nie będę, ale skoro idzie na miasto, to dlaczego nie zapytał, czy pójdę z nim?"- i tak przesiedziałam 4 godziny ze swoimi kumpelami, póki nie zadzwonił z pytaniem, czy do niego dołączę 😉 Miałam czarne scenariusze, a oczywiście przesadziłam. Jego nowi znajomi okazali się całkiem fajni. Dzisiaj też idą po szkoleniu, i pytał, czy pójdę z nim, ale wypchnęłam go samego. Nie chcę robić za psychiczną dziewczynę co to wszędzie za swoim facetem łazi 😁

A zaborczość i zazdrość nie są fajne. Ja trochę zazdrosna jestem, bo w tej organizacji dużo ładnych i ogarniętych (sama organizacja tego wymaga) dziewczyn, ale wiem, że A. nic głupiego nie zrobi. Sami wczoraj komentowaliśmy, która ładniejsza 😁
Rety, chyba pora zabrać się za uświadamianie teściowej, że nie jest pępkiem świata. Zrobiła awanturę, bo nie przyjedziemy w piątek, bo ja w piątek idę do pracy. Pracuję w korpo, można w święta przychodzić, można mieć wolne, wymagana jest minimalna obstawa w dziale. Miałam wolne już 2 razy, teraz moja kolej na to, żeby zostać.
A ona na to z nerwem. A potem z płaczem.
szepcik, czy mi się tylko wydaje czy Twoja teściowa trochę rządzi Twoim życiem?
Przepraszam, że Wam nie odpisałam, ale przerosła mnie trochę ta dyskusja, szczególnie że sytuacja rozrosła się z dramat, ale już jest ok.
Nie będę już komentować tych wszystkich wpisów bo tak jak mówi zen - wina za to, że jest jak jest, siedzi po obu stronach i żadna rozmowa ani jeden dzień nie jest w stanie nas zmienić... musimy nad sobą trochę popracować bo jak nie to będzie dupa.

off topic Lov złamałam zasadę niedokarmiania koni i rudemu się skapnęło jabłko  😡 albo nawet 2
single Czy jako single spotykacie/ spotykaliście się z takimi "życzliwymi" uwagami?
yegua a owszem, sporo z nich w różnych wariantach zdarzało się słyszeć. Ale ja to traktuję z przymrużeniem oka.  😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się