Kupno konia

Murat-Gazon, ale jeśli chcesz się przejechać co jakiś czas, to spokojnie wystarczy konia dzierżawić. Jakie argumenty przemawiają wtedy za własnym koniem na pełen etat?

Podstawowe - bo koń należy do mnie i ja decyduję, co, jak i kiedy jest z nim robione. Nikt mi go nie wyciąga spod tyłka, nie mówi, że mam robić/nie robić to czy tamto, nie ma ryzyka, że pewnego dnia przyjadę do stajni, a koń sprzedany. Nie wkurzam się, że konia struga jakiś konował, bo właściciel uważa, że jest dobrze, albo że jest żywiony bez sensu, bo właściciel ma w nosie. Itp., itd. Oczywiście tak nie zawsze musi być, ale tak bywa. Własny - to własny. Własna odpowiedzialność, ale i własne prawo do decyzji o wszystkim.

Nie sprzeczam się absolutnie, że koniowi sportowemu praca codziennie jest niezbędna. Jednak koniowi spacerowo-rekreacyjnemu nie jest, co zresztą też piszecie. Absolutnie nic mu się nie stanie, jak będzie pracował co drugi czy nawet trzeci dzień, a dni wolne spędzi sobie na pastwisku w towarzystwie stada. Jak najbardziej podpada to pod regularny ruch, a co do opieki - od tego wybieramy pensjonaty, żeby mieć pewność, że pod nieobecność właściciela obsługa stajni o konia zadba. Warto po prostu pamiętać, że nie każdy ma konia z założeniem jazdy sportowej.
kujka   new better life mode: on
19 marca 2015 12:33
Murat-Gazon, tylko ze Faith pisze
No i wreszcie - wrocilam teraz do wspolpracy z trenerka - przy wlasnym, pewnosci nie mam ze na czestsze jazdy funduszy by wystarczylo...

ja to rozumiem tak, ze skoro treningi, to nie kon spacerowy chyba?
No i fajnie, mam rozne spojrzenia na sprawe🙂
Ja tez jestem z tych zdroworozsadkowo-zimnomyslacych. Wiec pewnie nie kupie🙂
Zwlaszcza ze warunki dzierzawy mam wyjatkowo w pytke😉
Podzielilam sie, bo gdzies tam czasem sie odzywa to niespelnione marzenie i potrzebuje zeby mnie ktos jednak sprowadzil na ziemie, i to ktos kto siedzi w tym samym temacie po uszy🙂
Dziekuje wszystkim!

Kujka spacerwo ale z checia na przyjemne jezdziectwo🙂
kujka wiesz - jazdy z trenerem nie zawsze oznaczają, że koń nie jest spacerowy 😉

Do tematu "dzień bez pracy = dzień w boksie" w ogóle się nie odniosę, bo jak dla mnie to nienormalne.
Każdy trochę inaczej postrzega posiadanie własnego konia. Ja najczęściej wsiadam 2/4 razy w tygodniu, ale mam taką szansę zawsze, nie muszę się dogadywać, umawiać. Jedna kobyła jest tylko nasza, druga tak na pół właśnie i to z nią bywa kłopot, konflikt interesów. Kiedy jadę na wakacje koń stoi (w sensie pod siodłem nie chodzi, bo na łące jest od rana do wieczora) i żyje, coś za coś. Nie wszyscy postrzegają konie wyczynowo, tym pozostałym wystarczy 2/3 raz w tygodniu i szczęśliwi będą. Mają kiedy chcą, temu służy posiadanie, prawo własności. Jak bym miała jeszcze kiedyś dzierżawić/dzielić się to podziękuję wolę sobie karnet kupić na jazdy i wtedy skoro na niewiele rzeczy mam wpływ, to też niewiele mnie interesuje. Nie wierzę w układy zawsze idealne.

Murat - Gazon dokładnie też takie mam argumenty 🙂

edit. dopisek
kujka   new better life mode: on
19 marca 2015 12:58
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1647.msg2318194#msg2318194 date=1426768590]
kujka wiesz - jazdy z trenerem nie zawsze oznaczają, że koń nie jest spacerowy 😉


[/quote]

a ja uwazam ze te 2 rzeczy sie wykluczaja. albo spacery w lesie 3x w tygodniu albo treningi (i wtedy zapewnienie koniowi regularnego wymuszonego ruchu). bo nienormalne to jest imo wymaganie dobrej pracy od konia kiedy on nie ma szans sobie zbudowac formy.

Stanie od 7 do 20 na padoku/pastwisku to sorry, ale zadna praca. Stalam z koniem w stajni w ktorej konie tak wychodzily na laki i np w sezonie pastwiskowym jedyny ruch jakiego zazywaly to bylo przestepowanie z nogi na noge jak siegaly po kolejna kepke trawy.

Nie mam nic przeciwko osobom, ktore chca miec konia, zeby miec. Ja to nawet rozumiem, ba nawet u mnie przez wiele lat do tego sprowadzalo sie posiadanie konia (glownie z powodow finansowych, ale to nieistotne).
Wszystko zależy co kogo zadowala. Podobna dyskusja toczyła się w kąciku kontrowersji naturalsów. Dla każdego co innego. Jedni są zadowoleni, ze mogą w sobotę na koniu przejechać się do lasu, inni chcą się ciągle uczyć, a jeszcze innych mobilizuje tylko rywalizacja.
kujka jazdą po lesie też można budować koniowi formę, wszystko zależy od tego, co to za las i jak się po nim jeździ 🙂 a treningi mogą iść z tym w parze jako rodzaj dodatkowej pracy gimnastycznej.
No sorry, ale właśnie w wątku naturalsowym wszyscy tłukli do głowy między innymi mnie, że każdemu koniowi, nieważne, co robi, przyda się jazda pod okiem trenera, więc teraz proszę tutaj kota ogonem nie odwracać.  😉
W kwestii stania na padoku chodziło chyba nie tyle o pracę, ale o to, że koń na padoku się rusza jednak - wędruje po tym padoku, cały czas, nawet jeśli bardzo powoli. Więc po dniu na padoku nie jest totalnie zastany jak koń, który ten dzień spędził dyndając nad żłobem w boksie. Mała różnica, ale bardzo znacząca.
Ja jeszcze poddam jedną rzecz pod rozwagę.
Są konie, które MUSZĄ pracować codziennie. Choćby ze względów zdrowotnych. Patrz: Duszek. Jemu serio nic się nie dzieje, dopóty dopóki ma zapewniony regularny ruch. Pokazała mi to Kasia Porożyńska, gdy Duszek się u niej szkolił, pokazuje mi teraz quanta 😉
Mam to szczęście, że teraz mam wsparcie (absolutnie nie do przecenienia). Ale gdy wrócimy ze szkoły do domu to albo znajdę stajnię blisko mnie (i zapłacę miliony), albo znajdę dzierżawcę.

Ale nic, no nic nie poradzę na to, że samo posiadanie (sam fakt!) jest dla mnie wyjątkową radością.
Tyle, że ja mam gorącą głowę, decyzje podejmuję w 3 sekundy 😉 Inna sprawa, że ich nie żałuję 🙂
Pewnie że można budować formę jeżdżąc po lesie. Ale trzeba mieć do tego wiedzę i trzeba wiedzieć JAK jeździć.
Po prostu,  żeby jeździć poprawnie po lesie, trzeba najpierw w ogóle jeździć dobrze 😉
A tego bez funduszy, bez trenera, bez doświadczenia nie da rady zrobić. Koło się zamyka.
lenalena, koń szybko przestanie być 4-latkiem i co wtedy? Jeśli ma startować, nawet L co jakiś czas - musi mieć zapewniony regularny, solidny ruch wymuszony. Musi być w treningu, może nie wymagającym, ale stałym. Inaczej to nie fair wobec konia. Jasne mogą być dłuższe przerwy, ale potem wprowadzenie w trening, stopniowo zwiększane obciążenia. Może tak się ułożyć, że nie startujecie nigdy, bo zanim koń dojrzeje do startu - już nadchodzi czas następnej wymuszonej przerwy.

Ostatnio kilka osób w otoczeniu sprzedało lubiane konie właśnie z tego powodu. Z powodu niemożności zapewnienia codziennych jazd, których rumaki o sportowym zacięciu wyraźnie potrzebowały. A że trudno znaleźć dzierżawcę, który przejmie wszystkie obowiązki jeździeckie właściciela, będzie jeździł codziennie - 5,6/7 i miał stosowne umiejętności - trzeba było konie sprzedać (czy dać w trening w celu sprzedaży).

Tu jest pewne nieporozumienie. Ludzie wiedzą, że czasowo stać ich na 2-3 razy w tygodniu, a i tak szukają koni "sportowych", takich, którym przeszkadza mało ruchu pod siodłem.
Averis   Czarny charakter
19 marca 2015 13:14
Drugi raz konia bym nie kupiła, ale Karsona już tak 😉 Inna sprawa, że z sensem zaczęliśmy pracować niedawno, czyli 4 lata od zajazdki. Może i kupiłam go za wcześnie, ale jak przypomnę sobie, ile mi razy ratował zdrowie psychiczne, to był dobry ruch. Chociaż parę decyzji podjęłabym inaczej.
Swoją drogą to śmieszne, że wszyscy którzy mówią, że by nie kupili... te konie mają 🤣
Averis   Czarny charakter
19 marca 2015 13:18
amnestria, to samo chciałam napisać. No ale ja nie mam konia, mam Karsona 💘
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 marca 2015 13:20
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1647.msg2318188#msg2318188 date=1426768290]

Absolutnie nic mu się nie stanie, jak będzie pracował co drugi czy nawet trzeci dzień, a dni wolne spędzi sobie na pastwisku w towarzystwie stada. Jak najbardziej podpada to pod regularny ruch,
[/quote]

Jakim cudem 2x w tygodniu to jest regularny ruch?
amnestria Averis Trudno pisać o błędzie czynu niedokonanego 😁
amnestria, kupujac konia oraz rozmnażając kolejne - miałam własną stajnię , zatem koszt miesięcznego utrzymania był chyba z 10 krotnie niższy niż aktualnie gdy konie stoją w pensjonacie...

Co do sporu co jest regularną pracą - tu nie dojdziemy do porozumienia na pewno.
Wielu właścicieli koni bowiem uważa, że nawet raz w tygodniu to regularny ruch 🙁 nie wiem czy nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, czy też uparcie chcą dać zarobić lekwetom...
Strzyga napisałam co drugi albo trzeci dzień, a nie dwa razy w tygodniu. Różnica w rozplanowaniu 😉

Może patrzę idealistycznie, ale wydaje mi się, że jak ktoś chce jeździć sportowo, to chyba wie, ile pracy i jakiego systemu tej pracy to wymaga, i albo się może do tego dostosować, albo nie jeździ sportowo. A jak ktoś chce jeździć co trzeci dzień po lesie, to z kolei szuka konia, któremu nie bije na dekiel, jeśli nie pracuje codziennie. Aczkolwiek wiem - tak powinno być, ale nie jest.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 marca 2015 13:27
Murat-Gazon, a ile dni ma tydzień? podziel 7/3 😀

Ale to nie chodzi o to czy mu bije w dekiel, tylko o to, że jakiś kretyn co 3 dni mu się pakuje na plecy i wtedy kilometry wyrabia. Po czym koń znów stoi i za 3 dni od nowa kilometry, zakwasy, nierozciągnięte mięśnie... mega mądrze.
halo,  bez względu na wiek konia- co drugi dzień to nie jest regularny ruch? Z zapewnionym codziennym, całodziennym padokowaniem.  🙂 Nie jestem sportowcem, zastanawiam się, czy koń, który powiedzmy 20 lat swojego życia chodził 6 dni w tygodniu, nie będzie miał bardziej zniszczonych struktur aparatu ruchu niż koń, który chodzi co 2 dzień (przy założeniu jednakowego obciążenia pojedynczym treningiem). Moim zdaniem będzie, także wszystko zależy co chce się osiągnąć- w "prawdziwym" sporcie przecież wiadomo że konieczny jest codzienny trening, jak w każdej dyscyplinie.
Strzyga ale to się tak nie da, nie liczysz każdego tygodnia od początku, tylko cały czas, więc jakby liczyć co trzeci dzień zaczynając od poniedziałku, to będzie wychodziło raz trzy dni w tygodniu, a raz dwa.  😉 A jak policzysz co drugi, to już masz albo cztery dni, albo trzy.
Zasadniczo nie przesadzajmy. Nie mówimy o jeźdźcach-kowbojach typu "heja galopem do przodu", takim bym sama nakopała, a niestety znam takich, tylko o ludziach mających głowę na karku, a w głowie rozum.
Jakby nie dało się w takim systemie jeździć bez szkody dla konia, to wszystkie konie użytkowane rekreacyjnie-spacerowo byłyby chore, a nie są.

edit. Najbardziej chore konie, jakie znam, to niestety są konie użytkowane bardzo regularnie - siedem dni w tygodniu po mniej-więcej tyle samo, pod mniej-więcej takim samym obciążeniem. Szkółkowe rekreanty.
Strzyga nie każdy kto wsiada kilka razy w tygodniu to kretyn 🙂, wszystko można rozsądnie rozplanować. U mnie taki system panuje i wszystko gra, ze zdrowiem koni również. Jak ktoś jest debilem to nawet jeżdźąc sześć razy w tygoniu jak zalecacie, skrzywdzi zwierze.

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 marca 2015 13:38
Murat-Gazon, nie wszystkie psy karmione resztkami ze stołu są chore. Czy zatem należy karmić psa resztkami ze stołu?
Radzę zrobić eksperyment i wychodzić co 3 dzień biegać z plecakiem przez 1,5h. Kolejne dni nie rozciągać się, nie biegać, nie ćwiczyć. A potem znów biegać. I tak bez końca 😀 Ciekawe jakie będą wrażenia.
kujka   new better life mode: on
19 marca 2015 13:38

Ale to nie chodzi o to czy mu bije w dekiel, tylko o to, że jakiś kretyn co 3 dni mu się pakuje na plecy i wtedy kilometry wyrabia. Po czym koń znów stoi i za 3 dni od nowa kilometry, zakwasy, nierozciągnięte mięśnie... mega mądrze.


Wlasnie o to mi chodzilo... I do tego jak mam akurat kase na trenera to dodam se raz zamiast terenu trening. No jaki ten kon mialby byc wtedy?
Strzyga jak spróbuję co trzeci dzień przebiec z tym plecakiem sprintem pół miasta, to zdechnę. Ale jak co trzeci dzień z tym samym plecakiem wyjdę sobie na spacer po mieście, to absolutnie nic mi nie będzie, mało tego, za jakiś czas będę mogła wziąć cięższy plecak i spacerować szybciej albo dłużej. O to mi chodzi.
Naprawdę, tak jak napisała jagoda, nie każdy niejeżdżący codziennie to kretyn.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 marca 2015 13:43
przy założeniu jednakowego obciążenia pojedynczym treningiem).


tu się mylisz zasadniczo. Bo nie skacze się 2 dni pod rząd, nie jeździ się na galopy kondycyjne 2 dni pod rząd, nie ćwiczy się siły 2 dni pod rząd. Więc obciążenie nie jest takie samo. Po treningu krosowym na następny dzień nie idziesz skakać przeszkód parkurowych.

Polecam poczytać sobie dla porównania z jazda konną plany dla biegaczy od początkującego do maratończyka. Nigdzie nie ma planu treningowego uwzględniającego 1 czy 2 dni w tygodniu. Zazwyczaj zaczyna się od min 3-4 dni w tygodniu.

Plany dla biegaczy

Przykładowy plan dla początkujących

Przykładowy plan dla średnio zaawansowanych

Trochę uogólniacie. Nikt rozsądny, nie weźmie konia, który nie chodził pod siodłem 3-4 dni na 1,5 godzinny, wymagający trening. Jak się zdarza, że mój koń chodzi rzadko, bo brak czasu, bo zimą jest gruda, ciemno i nie ma jak jeździć, to staram się go rozruszać delikatnie 30-40 minut nie więcej. I nie wymagam od niego nie wiadomo czego. Wymagam więcej lub jeżdżę intensywniej jak faktycznie koń chodzi w miarę regularnie.
Myślę, że nie dogadacie się w tej kwestii, bo - z tego co rozumiem - Strzyga i Kujkaa mówią o jeździe pod kątem treningu (dłuższego zaplanowanego procesu nastawionego na osiągnięcie jakiegoś założonego celu) a Murat-Gazon o rekreacyjnej przejażdżce do lasu 2-3 razy w tygodniu.

Jasne że najlepsze efekty daje codzienny trening, a jak podają badania nawet 2x dziennie
Natomiast 2-3 razy w tygodniu wymuszony ruch w granicach przystosowawczych krzywdy nie robi, ale też nie służy niczemu oprócz przyjemności i dobremu samopoczuciu.

Jakby się głębiej nad tym zastanowić to nie ma tutaj większej filozofii, nie trzeba zaraz podawać skrajnych przykładów  🙂
Strzyga, chodzi mi o jednakowe obciążenie pojedynczym treningiem tych dwóch koni- chodzącego co dzień i chodzącego co drugi. Nie o to, że każdy trening obciąża jednakowo.  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się