własna przydomowa stajnia

ale czekolada w porównaniu z: parówką, kiełbasą z grilla albo świeżym chlebkiem z serkiem do smarowania, które mój koń wyrwał mi z ręki i dopóki nie zeżarł, nie dał do siebie podejść.. to chyba serio nic złego. 😉  😁 😜 
oczywiście musiało mi się przypomnieć, a tu poważna dyskusja, sorry!


Ooooj tam. Koń teściowej zjadł kiedyś jaskółkę. ŻYWĄ. Wypadła z gniazda a koń na hasło "nie wolno" natychmiast ją wciągnął i połknął.

A z tymi jabłkami to rzeczywiście trudna sprawa. Żeby służyły uzupełnieniu czegokolwiek to rzeczywiście na przeciętnego konie musiałoby przypadać wiadro. Inaczej to (tylko?) smakołyk.
Swoją dragą czasem się zastanawiam czy rzeczywiście te chronione przed wszystkim konie są jeszcze końmi? Nie wyobrażam sobie nie dać się moim paść przez cały sezon. Tak, robią się wtedy "puchate i okrągłe". Wiem, że czasem są choroby, które to wykluczają. Tylko biedny taki koń wtedy się robi - co on ma robić cały boży dzień jak kumple żrą?
Moje jakieś odporne (albo ja mam szczęście), bo jedzą prawie wszystkie warzywa i owoce, często (po przyzwyczajeniu) w ilości dość hurtowej. Ostatnie dwie jesienie paszą "treściwą" były... gruszki.
Nasze konie pietruszki nie chciały jeść. Nawet rzepę wcinały (chyba to była rzepa, taka jak pietruszka tylko dużo większa). I pasternak suszony jadły. A pietruszki nie tknęły.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
17 lutego 2017 23:23
Nawet w ZOO piszą : "nie karmić zwierząt"

Miałam praktyki w zoo w Gdańsku, tabliczki notorycznie zrywane, niszczone, zamalowywane lub zwyczajnie olewane, kuce ochwacone( z tego co pamiętam to te obok wybiegu Oryxów albo innych mocno rogatych na szczęście do kucy mieszkających koło zebr i żyraf nie mają dostępu goście), i co z tego że obsługa dba, kowal prowadzi nierówną walkę z ochwatem, jak zwiedzający karmią kuce przez ogrodzenie mimo zakazu (szetlandy karmią, do innych zwierząt mają znacznie trudniejszy dostęp).
[quote author=rzepka link=topic=19013.msg2650593#msg2650593 date=1487345990]
Nawet w ZOO piszą : "nie karmić zwierząt"

Miałam praktyki w zoo w Gdańsku, tabliczki notorycznie zrywane, niszczone, zamalowywane lub zwyczajnie olewane, kuce ochwacone( z tego co pamiętam to te obok wybiegu Oryxów albo innych mocno rogatych na szczęście do kucy mieszkających koło zebr i żyraf nie mają dostępu goście), i co z tego że obsługa dba, kowal prowadzi nierówną walkę z ochwatem, jak zwiedzający karmią kuce przez ogrodzenie mimo zakazu (szetlandy karmią, do innych zwierząt mają znacznie trudniejszy dostęp).
[/quote]


Bo ludzie nie rozumieją. Dla nich to jest robienie czegoś dobrego - bo pewnie zwierzątka głodne, dajmy smakołyk , ucząc najczęściej swoje dzieci takiego postępowania. Ja też tego nie lubię - nigdy nie karmię zwierząt które są własnością innych osób bez ich zgody - tak samo nie chciałabym żeby karmili mi moje. U nas w stajni był przypadek że dziecko z mamusią nakarmiło na padoku konia świeżym chlebem - kolka była cudowna po nim.  A mamusia oczywiście nic sobie z tego nie zrobiła, to nic że ktoś musiał koszty tej kolki ponieść , naszczęście koń wyszedł z tego.  mój koń nie może jeść owsa, energię bierze z powietrza więc jakby mi ktoś uszczęśliwił go owsem w stajni bo taki biedny bo nie dostaję to byłabym mało zachwycona .  A ludzie z takiego założenia wychodzą - dam mu, bo tak mało je, ten nie dostał to mu dam, zamiast zastanowić się że może z jakiegoś powodu tego nie dostaje.


Co do jabłek - we wszystkim trzeba zachować umiar jak we wszystkim. Ja daję jedno- dwa dziennie. Za to daje dużo marchewek , też jako smakołyk zamiast tych chemicznych smaczków którzy wszyscy wciskają. Oprócz tego banan, burak, w lecie arbuz.
w lecie lody
sorry, poniosło mnie. Dostaję głupawki czytając revoltę. zaraźliwe.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
17 lutego 2017 23:59
U nas w stajni był chwilę problem z dziećmi co nam konie przez ogrodzenie dokarmiały (moje szczęście że mój koń był na szarym końcu hierarchii albo nie wiele wyżej więc się nie dopychał do nielegalnych karmicieli), na szczęście właściciel stajni znał dzieci i porozmawiał z rodzicami. Ja jestem cięta na dokarmianie mojego konia, absolutnie sobie tego nie życzę i mimo że jestem naprawdę ekstremalnie pokojowo nastawiona i jestem w stanie ugiąć się w wielu sprawach to jest jedna z rzeczy, których nie popuszczę w stosunku do mojego konia inne to długość czasu jaki spędza mój koń na wybiegu i "praca naturalna".

Znam konia do którego nie podchodziło się z kanapkami bo wyrywał z nich szynkę.
Bladooka   Imagination is more important than knowledge
18 lutego 2017 06:42
Dzień dobry,
Ja tez jestem bardzo uczulona na dokarmianie mojego konia  i toczę nierówna walkę rozmawiając z rodzicami.  Niestety mam wrażenie ze rodzice w ogóle nie zastanawiają się nad "dobrem" konia tylko chcą zrobić przyjemność swoim dzieciom - bo "Agatka" tak kocha konisie..  😵
A ostatnio jeden rodzic ktory próbował dać mojemu koniowi końskiego cukierka (koniu na szczęście odmówił  :lol🙂 na prośbę żeby tego więcej nie robił, powiedział ze on by nie śmiał dokarmiać cudzych koni, tylko chciał sprawdzić, czy dobre cukierki kupił..  😵
No trudno czasem do ludzi trafić.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
18 lutego 2017 07:57
Musieliby w zoo jak na papierosach, obok napisu wywiesić zdjęcie, z operacji kolki z metrami flaków na wierzchu.
W ogólnej świadomości pokutuje obrazek "suchy chleb dla konia" i "daj konikowi jabłuszko/kostkę cukru". Do laika trzeba jakoś dotrzeć. Tłumaczę ludziom, że częstujemy konie tylko marchewką (nie cukrem czy chlebem, bo cukier im zęby psuje a dentysta u konia to hoho!) i po zapytaniu opiekuna (bo niektóre mają cukrzycę). Na początku robią wielkie oczy, ale zawsze się stosują  😁  Swoją drogą jestem ciekawa ile % Polaków jeździ/ło konno. 3?

Nasza trójca zimą dostaje marchew (ze stacji benzynowej 8 zł/worek) 3-4 razy w tygodniu 20 kg do podziału na 3. Jak stopnieje śnieg będę zmniejszać, aż wystartuje trawa = koniec marchwi. W zeszłym roku dostawały wiadro jabłek działkowych, zapas starczył do końca marca. Dodatkowo czasem dostają czerwone buraki - jak są jakieś niewyraźne/podziębione. 2 jedzą, trzecia z wielką łaską z ręki zje jednego. Pietruszkę zjedzą. Wszystko w całości, w końcu po coś mają zęby robione 😉 Nie widzę sensu krojenia, musiałabym chyba trzeć na tarce - kiedyś się kobyła owsem zachłysnęła 1 ziarenkiem 😵 Jestem obok jak jedzą. Za próby odganiania innych jest wypad od żarcia. Żaden nie chce ganiać w kółko zamiast jeść i jest spokój. Czasem robię soki a resztki z sokowirówki trafiają do żłoba. I bananem się podzieję w ramach smakołyku.
Lodów nie daję, chociaż próbowały się podłączać  😜  Jestem przekonana, że ekspozycja na różne rzeczy w małych ilościach służy. Nigdy nie kolkowały, nawet jak dorwały się do śliwek.


Witajcie. Proszę o radę. Chcemy zmienić deski w konstrukcjach boksów. Stare deski są odzyskiwane z rusztowań z budowy, te nowe chce kupić w tartaku. Deski są wysuszone, wyszlifowane etc. Desek jest 10 sztuk , każda po 2,5 metra długości i 5 cm grubości. Tartak zawołał 8 tyś ( słownie osiem tysięcy) za te 10 desek!!!
Czy to normalna cena? Nie znam się na cenach takich desek, więc powiem szczerze , że wbiło mnie w fotel. Czy ktoś może doradzić czy to dużo/mało za takie deski?

Widac te deski na zdjeciu.


EDIT: za duże foto

szalonakreska, przesadzili i to grubo wg mnie. Nie wiem o jakim drewnie mówisz, bo jest znaczna różnica w cenach między gatunkami. Może jakieś egzotyczne drewno Ci zaproponowali? 😉
Ktoś chce Cię zrobić w konia. Popatrz na ceny tutaj:

http://niedrogo.net/cennik/deska-heblowana

Możesz sobie orientacyjnie przeliczyć, ile powinny kosztować.
bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
18 lutego 2017 10:57
Ostatnio stolarz robił mi wycenę podłogi sosnowej z dech o szerokości 30 cm, długości 3,5 m i grubości 4 cm (też 10 sztuk- bo akurat 3 m kawałek podłogi mamy do uzupełnienia) - zawołał 600 pln.
bera7Z tego co wiem sa dwa rodzaje - dab albo olcha ale te sa chyba z jakiegos drzewa iglastego

[b]rzepka[/b] dzięki Ci wielkie - chyba się na tą stronę powołam bo tez uznałam że zwariowali... 🤔wirek: 🤔wirek:
szalonakreska, tyle jest rodzajów drzewa ile gatunków drzew w lesie 😉. Może ten tartak akurat takie oferuje. Szukaj świerku, modrzewia, sosny będzie taniej.
Dziękuję Wam, gośc znaczy się wyczuł, że się nie znam i chciał zarobić... szkoda słów
szalonakreska, obdzwoń 2-3 okoliczne tartaki, zapytaj po ile mają deski za 1 m3. Będziesz wiedziała ile chodzi w Twojej okolicy.
Odechciało mi się dziś wszystkiego. Z 4 belek słomy 3 nie nadają się nawet do ścielenia ( zatęchła słoma, pełno ziemi, zielone zupełnie chwasty w środku). Rolnik oczywiście mówi, że mi 2 łaskawie wymieni tyle, że mam sobie przyjechać. Ja już za transport raz zapłaciłam. Rzygam na to już. Siano ten sam problem wiecznie. Zapłaciłam w lipcu (z umową )30 belek. W grudniu okazuje się, że połowa tego to potraw, który kwalifikuje się w gnój.
Hajduczek, uroki własnej stajni... ja dziś byłam szukać balotów sianokiszonki. Brakuje mi 20 sztuk, żeby mieć zapas do połowy maja. Pan mi chciał wcisnąć średniej klasy sianokiszonkę po jedyne 160zł za balot... i jeszcze transport mam sobie zorganizować. No chyba pozłacane musiały by być, żebym się skusiła.
Znalazłam 50km dalej, w normalnej cenie tylko w poniedziałek mi facet cenę za dowóz poda.
Hajduczek, u mnie z 11 bel siana 9 poszło do wywalenia,  słoma lepsza, na 4 bele na razie zużyłam jedną, otworzyłam drugą przedwczoraj - jest ok, dwie kolejne to zagadka, niby z wierzchu ładnie wyglądają, ale te siano co wywalałam, też z wierzchu wyglądało ok, łapy się włożyć w środek nie dało, bo zbite dość mocno, więc było chybił-trafił. Nie pomógł też fakt, że pomimo oględzin siana i słomy przed kupnem, wybrania sobie bel które chcę i zapłacenia (mój transportowiec miał awarię, więc nie dojechał w dniu kiedy tam byłam), za towar, rolnik wpakował mojemu transportowcowi najgorsze sztuki, a nie te co wybrałam. Transport zapłacony, z racji, że właśnie wróciłam na swoje i wydałam ostatnią kasę właśnie na to siano, słomę i transport, nie miałam jak temu rolnikowi tych balotów odwieźć i do gardła wsadzić. Ale za to więcej od niego nic nie biorę, zmieniłam dostawcę, (kostki  😍 ) i poinformowałam znajomych, żeby się nie przejechali na nim tak jak ja.
Pod tym względem ogromnie doceniam, że słomę i siano mamy własne. Mimo masy nerwów i pracy przy tym przynajmniej mamy kontrolę nad tym co i jak zbieramy. Nie zawsze trafi się idealnie w pogodę ale nawet wtedy wiem co siedzi w stodole.  W tym roku pięknego siana z własnych zbiorów starczy nam spokojnie do wakacji  😍
A mi z zapasu zostało jeszcze 27 balotow siana. (schodzi mi min 8szt/m-c teraz) Zaczynam się rozglądać za jakimś dostawcą. Gość koło mnie ma po 50 zł. powiedział, że z 10 mi odsprzeda.  koleżanka od niego zamówiła na marzec kilka balotów, to poproszę ze dwa na próbę. Dostałam też kontakt kostek za 3 zł, pojadę to cudo obejrzeć w tygodniu. Jakoś damy radę 😉 słomkę za to mam super 😉 żółta, sucha, poprzerastana zieleninką 😉
Podzwonilam po tartakach, cena za m3 drzewa to 120 zl. szczerze to nie wiem skad cena 8 tys???  🤔 musze sie wywiedziec co to bylo za drzewo skoro taka cena za nie...
szalonakreska, poczekaj... ale chyba podali Ci cenę za drewno opałowe 😉 Cena tarcicy drewnianej to w zależności od rodzaju i regionu od 800zł w górę. Wysuszona będzie droższa

https://www.olx.pl/oferta/tarcica-sosnowa-sucha-50mm-ii-klasa-CID628-IDkntWg.html#f4c57f86e0

Och, z jednego się cieszę - nie muszę już martwić się o siano i słomę. Do czasu przeprowadzki spokojnie mi starczy, nadwyżki odsprzedam stajni, w której stanie siwa i na tym temat się kończy.
Gdyby miało być inaczej to już bym musiała się rozglądać, ponieważ zostało mi ostatnie 13 balotów.

Muszę oczyścić kawałek placu z brzózek. Tzn są scięte, tylko musze wyrwać karpy. Ile płaciliście za godzinę pracy sprzętu? Chce się zorientować, aby wiedzieć mniej więcej o jakich kwotach rozmawiać z ewentualnym usługodawcą.
Koszt zależy od odległości. Najczęściej liczą od wyjazdu z placu do powrotu na plac, więc dobrze się dopytaj i lepiej dogadać się za robotę niż za godziny. Szacunkowo przyjmij 120 - 150 zł za godzinę spycharko-koparki.
Sprzęt to mam w zasięgu ręki, mieszkam blisko lasu państwowego a tu teraz wycinki na potęgę.  😵
Asfalt aż skrzypi od ciężaru różnorodnego sprzętu. Nawet ten do szatkowania gałęzi. Coś na gąsiennicach ostatnio przejezdzało, takie kilkunastometrowe.  🤔  😲
Melehowicz, dziękuję.  :kwiatek:
Ja korzystam z usług koparko-ładowarki do równania ujeżdżalni i chcą 100zł za godzinę pracy (dojazd w ich własnym zakresie), pytałam 3 różnych i każdy tyle samo. Jak kilka lat temu karczowałam pieńki to stawka była podobna jak na równanie.
Z lasu to może ci przyjedzie jakiś skider, cena będzie podobna, ale dojazdu nie zapłacisz - pamiętaj, że to sprzęt prywatny (no chyba, że z leśniczym uśmiechy wymieniacie, to "siłom i godnościom osobistom' coś załatwi) Można rozdrabniacz wpuścić , ale efekt nie będzie idealny.
gosiaopti
jak koparko ładowarką równasz plac? w sensie podczepiasz do niej jakieś brony/walec czy co? Z ciekawości pytam  👀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się