Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska

tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
15 października 2014 08:52
To ja mam szczęście. Bo naście lat temu albo w sumie juz więcej, zaczynałam jeździć konno w Niepołomicach, u p. Czajki. W pierwszym chyba prywatnym klubie jazdy konnej. Kasa na to szła z kieszeni p. Czajki. Fakt, zasuwalysmy tam, były dyżury z karmieniem, przy zwożeniu siana, jakies drobne porządki okolostajenne. Ale nie placilam nigdy za nic, raz w roku wyjeżdżaliśmy do Ochab na treningi, jeździłam na zawody (startowałam).  Jeszcze jakis czas po przeniesieniu do stajni pod zamkiem tak to wyglądało, a co było jeszcze pózniej, nie wiem. Zawinelam manatki bo sie obraziłam 🙂 decyzji nie żałuje, jedynie śmieszy mnie z perspektywy czasu zapieklosc nastolatki 🙂
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
15 października 2014 11:51
A mnie się wydaje, że jak ktoś zaczynał przygodę z jeździectwem i najpierw trochę pozapierniczał właśnie z drągami, sianem, gnojem czy z wodzami w ręku jako pomoc w oprowadzankach czy zajęciach hipoterapii, jak mu zmarzła du** w stajni, to potem kupił konia i jeździ do dzisiaj, bo wiem czym to się je. U tych, którym to nie było dane z czasem okazuje się, że jeździć konno fajnie jest latem, potem jak nogi do piachu na hali przymarzają to lepiej w szachy pograć i koń w boksie. Oczywiście do duże uogólnienie, bo teraz też nie brakuje młodych zapaleńców, który nie zrażają się w żadnych warunkach, ale np o pomoc przy organizacji zawodów jest już ciężej.
A co do Bolęcina, mój koń tam stał i dokładnie tak jak pisze Dorcysia, pieniądze które płaciłam za pensjonat musiały starczyć również na utrzymanie szkapinek z rekreacji, a na inwestycje w ośrodek już nie było, stajnia w opłakanym stanie, bez wentylacji. Konie 'klubowe' wypuszczane na padoki, prywatne nie - chociaż zapłacone... Niestety realia są takie, że wcześniej wspólnika w Bolęcinie nie było i wyglądał to jak wyglądało, teraz coś się zaczyna dziać... Ciężko ocenić, że "wytatuowany Dziadowiec kryminalista" wycinając ogrodzenie.je dewastuje czy wymienia na nowe, ponieważ relacje na fb z jednej jak i drugiej strony konfliktu są bardzo stronnicze...a może nie ma co żałować Bolęcina, bo "kryminaliści" postawią go na nogi?
Każdy kij ma dwa końce, jak się sprawą rozstrzygnie zobaczymy ale uwierzcie ze p Dziadowiec święty nie jest i mimo że w bolecinie było raz lepiej raz gorzej to tak złe jak teraz za rządów Pana D jeszcze niebyło. Skorosytuacja i tak zrobiła się publiczna to jak wrócę do domu rozwinę myśl i napiszęwam jak wygląda to z  z mojej lepiej perspektywy- osoby która jest tam od dobrych 10 lat i widziała już różne etapy tego ośrodka. 
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
15 października 2014 12:35
Każdy kij ma 2 końce i wydaje mi się że ani jeden, ani drugi właściciel nie jest do końca fair i każdy chce przeciągnąć na swoją stronę, lejąc pomyje w drugim kierunku. Przykre ale prawdziwe niestety.
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
15 października 2014 12:55
[quote author=-bibi22- link=topic=196.msg2201978#msg2201978 date=1413372934]
Przykre ale prawdziwe niestety.
[/quote]

Niestety tak jest w każdym biznesie, a Bolęcin jak by na to nie patrzeć nawet przez pryzmat sentymentu i pracy społecznej interesem jest. W każdej innej sytuacji nikt nie będzie pytał przedsiębiorcy dlaczego sobie nie razi. Nie zarabiasz - giniesz i na twoje miejsce wskakują następni - bardziej zaradni i obrotni. Brutalny świat🙁
Magdzior, nikt nie twierdzi że Dziadowiec jest święty. Ale większość z nas zna, lepiej lub gorzej, pana Mikołaja i wie, jaką ma gorącą głowę. W tę demolkę piłą jestem w stanie uwierzyć bez problemu po motywie ze strzelaniem do monitora sprzed x lat chociażby.

Mnie rozwaliły kompletnie zdjęcia 'zdemolowanego parkuru' - zdemolowany bo co, stojaki leżą na piasku? - i cała ta zadyma na fb. Nie pierwsza już zresztą, bo pan Rey lubi wywlekać prywatę na fecebooku i to w taki sposób, że i tak nikt nie wie, o co tak naprawdę chodzi, a przyklaskują mu starsi panowie w furażerkach. Ja lubię jasne i klarowne sytuacje i wkurza mnie strasznie, gdy ktoś nie potrafi napisać bez bicia piany w czym rzecz.
Miałem nieprzyjemność poznać bliżej pana Reya i wiem że ten człowiek ma nie kontrolowany wybuch szału np. kopanie w drzwi i inne szaleństwa . To jest jak najbardziej jest osobą nie zrównoważoną która nie powinna pracować z młodzieżą ale najważniejszą sprawą jest że zabrali mu broń bo mogło by się stać jakieś nieszczęście ci co mieli konie w pensjonacie to też znają realia jakie tam panują czyli bród smród i ubóstwo i czasem nie trzeźwa obsługa . A co do tej akcji na fb na profilu Prezes usuwa komentarze które nie są mu na rękę .
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
15 października 2014 14:29
Też miałam okazję poznać Państwa Reyów i powiem szczerze, że nic niepokojącego nie zaobserwowałam. Na zawodach Pan Mikołaj zawsze był miły, ale może za mały kontakt, by cokolwiek oceniać. Panią Marię kojarzę raczej jako ciepłą, uśmiechniętą osobę, do której zawsze można było się zwrócić i nigdy nie odmawiała pomocy czy rady.
Ale tak jak mówię kontakt był sporadyczny, fakt też, że to było jakieś 7 lat temu.
Stajnię pamiętam zadbaną, czystą.
Pewnie od tego czasu dużo się zmieniło, dodatkowo dołączył nowy współudziałowiec. Cross został zlikwidowany, także zmiany, zmiany i to raczej na niekorzyść z tego co słyszę 🙁.
Dava   kiss kiss bang bang
15 października 2014 14:55
Z calym szacunkiem ale to nigdy nie byla czysta i zadbana stajnia, zreszta jak kilka innych w okolicach Krk ktore dogorywaja...
Jesli ktos lubi syf to spoko, ja dalej nie rozumiem czemu takie miejsca mialyby niby funkcjonowac.
I nie nie mowie tu z perspektywy osoby , ktora stoi w nowej stajni. Mowie to z perspektywy osoby, ktora jak stala w pensjonacie syfnym to sama codziennie wywozila gnoj swojego konia i zamiatala korytarz. Bo zwyczajnie nie toleruje syfu.
A w tylu stajniach wystarczylby zwykly porzadek, ponaprawianie uszkodzen, wybieranie smieci, omiecienie pajeczyn, wybronowanie ujezdzalni.
Ja ma wrazenie ze takie stajnie zwyczajnie przyciagaja ludzi, ktorym ten syf nie do konca przeszkadza (i to ze kon ma gnoj w boksie) i tych co lubia przykombinowac.
Jak mi proponowali jezdzenie za free (w jednej z tych stajni w KrK) na prywatnym koniu do ktorego nikt nie przyjezdzal albo nieplacenie za jazdy, bo mnie 'lubiom' to sie zwyczajnie nie zgadzalam. A inni juz tak 😉
I mam wrazenie, ze najwiecej takich osob broni tych 'reliktow historii' bo kazdy kto realnie patrzy na swiat wie, ze za uslugi sie placi i na takim ukladzie ktos zawsze traci (patrz przyklad ludzi z pensjonatu, ktorzy placa normalnie i utrzymuja cala zgraje znajomych krolika i rekreacje sami na tym tracac).

-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
15 października 2014 14:58
Ale ja ich wcale nie bronię. Piszę to co widziałam kiedyś. Może trafiłam na dobry moment.
Ja sobie przeglądam fb obydwu panów - u p.Dziadowca widzę sprawodzania z działalności fundacji, wycieczki, remonty itp
u p.Reya widzę masę przepychanek słowno-zdjęciowych pt.ratunku, bo mnie Niemcy biją.
Trudno nie zauważyć kontrastu.

Bolęcin to oczko w głowie pp.Reyów, więc nie dziwię się że podchodzą do tematu emocjonalnie. Ale prowadząc działalność usługową, trzeba być dobrym menagerem, a nie działać charytatywnie dla całej rzeszy ludzi - bo to nie jest biznes.
Bolęcin jest ośrodkiem z potencjałem z uwagi na piękne okolice, ciszę i spokój, sporo miejsca, cross, jeziorko itp Ale stajnią trzeba umieć zarządzać, nie ma miejsca na sentymenty - wszyscy płacą, tak to działa w wielu miejscach. Wtedy są pieniądze na siano, słomę, owies i odpowiedzialnych pracowników i zaplanowane inwestycje, czego zawsze brakowało w Szarży 🙁

Obawiam się, że ten konflikt to niczego dobrego nie doprowadzi. A w sumie szkoda, bo wiele osób stawiało tam swoje pierwsze kroki, swego czasu tam się odbywało większość zawodow i odznak w regionie, takie źródło kariery niejednego zawodnika 😉
B.B.   Wszystko ma swój początek i koniec.
15 października 2014 16:25
kolebka z tego co wiem to oni już od jakiegoś czasu crossu nie mają
A tak, faktycznie, bo to teren gminny był. No ale to też można było inaczej rozegrać - wykupić, dozywotnia dzierżawa itp
B.B.   Wszystko ma swój początek i koniec.
15 października 2014 16:29
Ale z czego mieli wykupić, skoro kasy brakowało? Stąd to niefortunne wejście w spółkę z p. Dziadowcem.
Szkoda, że tylko wyszło to wszystko na gorsze.
To się wszystko odnosi do mojej wypowidzi - żeby prowadzić stajnię, trzeba być dobrym menagerem i ogarnąć to wszystko. Nie było kasy, bo ludzie jeździli w dużej mierze za darmo.
Pisać czy nie pisać oto jest pytanie, ale skoro i tak temat się zaczął to sprbuję swoje zdanie przedstawić. Postaram się w miarę ogólnie ukazać sedno bo najgorsze są niedopowiedzenia “ktoś, coś usłyszał..” i potem cały światek mówi o wszystkim a tak naprawdę nikt nic nie wie.

Całe moje jeździectwo zawdzieczam Szarży można tak powiedzieć, gdyby nie szansa, którą dostałam dobre kilkanaście lat temu nie byłabym teraz instruktorem rekreacji, szkolenia podstawowego. Nie startowałabym, nie miałabym jakichś tam niewielkich ale zawsze osiagnięć, stypendium sportowego dzięki temu. A w dalszej części i zatrudnienia przez dobre kilka lat gdy prowadziłam rekreację i to nie w Bolęcinie. Gdzies trzeba zacząć, gdzieś postawić pierwsze kroki. Myślę, że gdyby nie taka szansa i takie doświadczenie to teraz nie byłabym tym kim jestem. Nawet mając swojego drogiego konia, w drogiej stajni, zaczynając w drogiej rekreacji nie zdobyłabym wspomnianego doświadczenia. Nie zostałabym wychowana i nauczona szacunku do zwierzęcia i drugiego człowieka. A nie mówie tego żeby się chwalić, ale żeby jednoczesnie podziękować p. Reyom za to, że im chce się chcieć i jeszcze potrafią (potrafili?) zarażać tym innych ludzi. Do tego stopnia, że zacyznałam od niczego, a w ostatnim czasie brzydko mówięc nie mogłam się opędzic od koni do jazdy. I nie, nie były to konie Reyów, ani nawet stojące w Bolęcinie, a obcy ludzie docenili we mnie to co wyniosłam wwłasnie z tych moich podstaw i początków.

Ja Szarży, Bolęcinowi i przede wszystkim wspomnianemu tutaj p.Mikołajowi R. zawdzieczam dużo i to właśnie dzięki temu, że ten ośrodek był jaki był (czas przeszły, bo obecne zawirowania na pewno nie podnoszą standardów). I nie chodzi mi tutaj tylko o kwestie finansowe, chodzi mi o całokształt tego jak ten ośrodek wyglądał i funckcjonował 10 czy 5 lat temu. Piszecie o niechlujnych warunkach czy brudzie, coś o przepracowanych koniach tez było a ja powiem Wam inaczej. Widziałam niejedna rekreację i naprawdę z tej bolęcińskiej można brac przykład. Nigdy przez hm.. dobre 12 lat jak tam jestem albo i więcej kulejący koń nie poszedł na jazdę, nigdy nie został odciągnięty od jedzenia koń “bo klient nasz pan”. Gdy jazd było za dużo nieraz taki klient został zaproszony na inny dzień - z przykroscia musze stiwierdzić, ze po moich obserwacjach nie zawsze jest to wszędzie standardem. Nie piję tutaj do żadnej konkretnej stajni, bo nie znam wszystkich i nie chcę  nikomu nic zarzucać, wręcz przeciwnie.

Bywały czasy lepsze i gorsze. Stajnia nie ma super infrastruktury, ani złotych klamek ale ‘mój’ koń zawsze ma czysto w boksie. Słyszałam narzekania często, nieraz tu na forum, więc naprawde nie oceniam, nie mówię, że ktoś kłamie mówię co ja widze przchodząc codziennie do konia. Mimo, że nieraz było ciężko i nieraz finansów brakowało to NIGDY przez ten czas żadnemu koniowi nie oszczędzano na jedzeniu, możecie wierzyć lub nie. Ale tak jak mówię jestem tam niemalże codziennie od dobrych kilku lat, niejednokrotnie karmiłam całą stawkę więc naprawde orientuję się co i w jakich ilościach dostają jeść.

Co do brudu… tak jak już wspomniałam złotych klamek nie ma. Owszem przydałby się stajni gruntowny remont, gruntowne sprzątanie ale myślicie, że paśtwo R. tak lubią? Myślę, że niejeden będąc na ich miejscu poddalby się dobre kilka lat temu, zamiast próbując waczyć mimo trudności i ośrodek utrzymać. Mając ograniczone zasoby nieraz mimo szczerych chęci nie jest się w stanie niektórych rzeczy zrobić ale.. znowu wracam do sedna bo owszem jak odwiedzicie stajnie będąc przyzwyczjaonym do obecnie panującego standardu w duzych stajniach możecie się zawieść. Ale… z drugiej strony ja jak zaczynałam to pamiętam czasy gdy nieraz wracało się do stajni bo koń miał słomę w ogonie lub zaklejkę, a być w skórze osoby, która nie domyła wędzidła lub zostawiła konia w ochraniaczach po jeździe nie chciałabym być. Nikt sie nie przejmował, że ‘o biedny klient, nie mozna go upomniec bo jeszcze odejdzie’ to chyba jedna z niewielu stajni, które nadal starają się młodzieć wychowywać i uczyć szacunku do zwierzęcia i elegancji jaka w jezdziectwie jest potrzebna. Naprawdę ocenianie takie ogólne moze być bardzo krzywdzące w tym przypadku.  Bo znowu wracajac do innych lepiej prospetujących rekreacji, gdzie nieraz sprzęt odkłada na miejsce instruktor bo klient juz musi jechac dalej… i to nie pojedynczy przypadek. Ale z drugiej strony może w tym kierunku zmierza nasze jeździectwo? żeby utrzymac stajnie, w której podstawą jest rekreacja może trzeba iść na ilość, na czas, byle szybko, byle więcej ….. tylko, że gdzieś tam po drodze zapomina się, że koń to nie rakieta tenisowa. Może uogólniam, ale w moim odczuciu to są ważne standardy a nie to czy przed stajnią jest kostka żeby sobie butów nie pobrudzić - super jak jest, ale bez tego też sie da przeżyć byleby koń był schludny, czysty i zadbany.

Dobra ale odbiegłam trochę od tematu. W skrócie powyższy wywód miał na celu przedstawienie, że ja ucząc się jeździć w Bolęcinie zostałam naprawdę wychowana na dobrego jeźdźca. I mam tu na myśli nie techniczną część jazdy ale całą otoczkę, której tak bardzo teraz brakuje. A potem dziwimy się i tylko koni żal patrząc na poniektórych świeżo upieczonych właścicieli.


Wracając do tematu konfliktu. P. Mikołaja też znam wiec nie musicie mi mówic jaki jest🙂 A co do całej tej współpracy z p. Dziadowcem. Sprawa miała wyglądać znacznie inaczej i myślę, że gdyby rozwineła się jak zakładały plany to.. byłoby zupełnie inaczej. Byłam tam przed konfliktem, na jego początku jak i jestem obecna teraz. Mam pełen przegląd sytuacji, również z obu punktów widzenia bo niewiele by brakowało a miałam szansę być po tej drugiej stronie… ale podziękowałam  i teraz widzę, że była to jedna z moich lepszych decyzji.

Ośrodek był z w złej kondycji i potrzebował inwestora/sponsora/wspolwlasciciela i tu się zgadzam.  Z tym, że w momencie gdy pojawił się Pan D. obiecywał zupełnie inczej. I tu o to wszystko chodzi nie o to CO robi ale też JAK robi (kwestia ogrodzenia, wyjaśnię potem). Miała to być współpraca na zasadzie wzajemnych korzyści, napędzania sobie klientów. P. Rey miał zarządzac i prowadzić dalej część jeździecką rekreację oraz pensjonat zaś p. D gastronomię, catering i pensjonat (taki dla ludzi🙂. Owszem założył wraz ze współpracownikami spółdzielnię i dostali środki z Unii własnie na catering, na otwarcie gastronomii! Rozumeicie teraz o czym mówię? To tak jakby ktoś miał Wam pomalować pokój a zamiast tego wyremontował kuchnię.  Ten ośrodek ma ogromny potencjał i byłoby miejsce na dwie tak współdziałajace działalności ale do czasu… gdy p. D nagle plany remontowe jakoś odstawił i z terminów się nie wywiązał, a w zamian kupił konie i zaczał prowadzić rekreację..  Nie on personalnie ale osoby z nim współpracujące. Dalej nie widzicie problemu? Idea była taka żeby p. D zapewnił ludziom przychodzącym na jazdy nocleg i spanie w zamiast tego zaczał prowadzic konkurencyjne uslugi jezdzieckie oferując niższy poziom usług za mniejsszą cenę i z lepszą reklamą..

Cała sytuacja trwa juz na tyle długo ze powinno byc widac jakies efekty….a ja nie widze ani jednej renowacji którą ponoć zrobił…. może poza kilkoma dziwnymi pomysłami.

Cała sprawa toczy się prawnie bo jest tam naprawde wiele nieścisłości i p. Dziadowiec działa ale czy ma do tego prawo to już inna sprawa. Sęk w tym, że droga prawna trwa długo i uwierzcie mi ale akurat w tym wypadku p.Mikołaj  w porównaniu do p. Dziadowca zachowuje pełen spokój i profesjonalizm jeśli chodzi o załatawianie spraw na oficjalnej drodze a nie jak się żywnie podoba, dlatego też jedyne co może zrobić to co najwyżej udokumentować zdjęciami poczynania Pana D. i czekać aż zostaną podjęte decyzje oficjalne.

Reasumując co do sytuacji z ogrodzeniem pozwolę sobie jeszcze słowo nadmienić bo byłam obecna przy całej akcji….. nie, to zdecydowanie nie była chęć remontu…. Oceńcie sami ale sytuacja była nastepująca:
Jeździmy sobie, trwa jakiś tam trening, przeszkody są używane, gdy przychodzi p. D i ogłasza prace budowlane. Ze swoją ekipą demontuje płot, coś mierzy, zaznacza. Nic go nie obchodzi ze na drugi dzien miał tu być Hubetus, ze akurat z placu korzystamy. Zasasa współwłasnosci jest taka, ze wszystie akie akcje powinny być uzgadaniene wspólnie, a nie, że wpada się nagle na pomysł przesuwania ogrodzenia i podzielenia placu na dwie równe (?) części. Pan D. na koniach się nie zna jak to sam rozpoczynając współpracę oznajmiał, nie wie pewnie, że różny wymair obu placów ma pewien cel i jeden z nich byl czworobokiem a drugi parkurem. Nie, bo po co.

To są zagrania na miare przedszkolaka a nie dorosłego człowieka. Z biegiem czasu każdy błędy widzi i uwierzcie mi gdyby tylko pan D swoim doskonałym marketingiem nie zbił p. Reyów z tropu juz na samym poczatku to by zadnej współpracy nie było. I śmiem twierdzić, że mimo wszystko byłoby lepiej, co by się  nie stało to  nikomu takiej współpracy nie życzę. Bo próby dialogu były podejmowane i to nie raz… niestety gdy jedna strona brać udziału w dialogu nie chce to jest to niemoziwe..

Najgorsze jest to, że cierpi na tym wszystko wkoło ośrodek, klienci, potencjalni klienci zarówno rekreacji jak i pensjonatu. Tylko, że to działa w dwie storny nikt nie będzie zastanawiał się czy jakaś tam afera/uchybienie miało miejsce w "Wesołym Smoczku" czy u Reya w Szarży tylko padnie hasło Bolęcin. I to ma też związek z tymi artykułami i informacjami podawanymi przez p.Mikołaja na temat hipoterapii oraz rekreacji prowadzonej przez niewykwalifikowane osoby. Owszem jest wolność zawodów jesli o rekreację chodzi ale zaś jeśli ośrodek ma certyfikat coś mi się zdaje, że insturktorzy uprawnienia powinni mieć, a jeden to nawet PZJ-owskie. I tu znowu jest ten wspólny mianownik BOLĘCIN, jak coś się stanie to nikt nie będzie się zastanawiał gdzie, tylko usłyszy bolęcin skojarzy Rey... Bo w głowie się nikomu pewnie nie pomieści, że na jednym terenie mogą działać dwie tak odrębne struktury tak niewspółpracujące i różniące się poziomem świadczonych usług.

I mówię to z pełnym przekonaniem i świadomoącią bo widzę to codziennie. Nie z opisu jednej czy drugie strony, mam swój rozum, swoje oczy. WIdzę co się dzieje i sama potrafię wyciągnąć wnioski, są takie jak powyżej. Myślę, że dalsza dyskusja średnio ma sens bo żeby dyskutować trzebaby znać całość sprawy, a szczególików i niuansów jest tam cała masa. Nie napisałam tutaj chyba nic nowego, nic co nie byłoby wcześniej upublicznione, jedynie może trochę uporządkowałam fakty.
Nie mam żadnej korzyści z trzymania strony p.Mikołaja, oprócz tej oczywistej dla każdego związanego z klubem od dawna - aby ośrodek przetrwał. I to z sentymentu, bo warto aby takie ośrodki dalej istniały, choć zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach trzebaby jednak je nieco zrewolucjonizować pod względem finansów i marketingu. Ale zaś tutj też jest sprawa dyskusyjna bo.. nie mam pomysłu jak możnaby jednocześnie czerpać korzyści materialne na tyle duże by ośrodek mozna było rozwijać i udoskonalać a jednoczesnie nie windować cen. O windowaniu cen chodzi mi konkretnie o rekreację, nie o właścicieli koni, którzy jakby nie patrzeć wiedą w co się wpakowali i albo ich na konia stac albo nie. Ale o tym, żeby jednak na poczatku wymagać, uczyć  - i tutaj naprawde widać przewagę osób, które zaczynały od wywalania gnoju a które przychodziły na gotowe do bardzo drogiej stajni. Ciężko mi tutj wyobraizć sobie jak znaleźć kompromis na tym samiutkim początku edukacj jeździeckiej, gdy nieraz zasady powinny być srogie i egzekwowalne a z drugiej aby się to opłacało ceny trzeba wywindować. Wywindowane ceny =  klient nasz pan i wracamy do punktu wyjścia.

Przepraszam za to ten monolog, ale chciałam w miarę załatwić sprawę tym jednym postem, bo cała sytuacja trwa i dotyka mnie również na tyle długo, że dyskutowanie i rozstrząsanie tego przez kolejne kilka stron nie jest niczym miłym.
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
15 października 2014 16:59
Ale… z drugiej strony ja jak zaczynałam to pamiętam czasy gdy nieraz wracało się do stajni bo koń miał słomę w ogonie lub zakleję, a być w skórze osoby, która nie domyła wędzidła lub zostawiła konia w ochraniaczach po jeździe nie chciałabym być. Nikt się nie przejmował, że ‘o biedny klient, nie można go upomnieć bo jeszcze odejdzie’ to chyba jedna z niewielu stajni, które nadal starają się młodzież wychowywać i uczyć szacunku do zwierzęcia i elegancji jaka w jeździectwie jest potrzebna.

(...) ja ucząc się jeździć w Bolęcinie zostałam naprawdę wychowana na dobrego jeźdźca. I mam tu na myśli nie techniczną część jazdy ale całą otoczkę, której tak bardzo teraz brakuje. A potem  żal patrząc na poniektórych świeżo upieczonych właścicieli.


To jest bardzo ważne i moim zdaniem w każdym ośrodku powinno tak być.
A nie uczenia przedmiotowego podejścia do zwierząt - niestety coraz częściej to obserwuję 😕.
Pilnie! 😅

Szukam pensjonatu. Najlepiej jak najbliżej centrum Krakowa. Mile widziana hala 🙂

z góry dzięki za pomoc
Dava   kiss kiss bang bang
15 października 2014 18:39
Madzior
i widzisz dla mnie wypowiadać się może każdy, bo nawet Ty przecież nie znasz wszystkich niuansów  😉
no niestety tak jest...
Kto ma rację w sprawie 'afery'? Nie wiem, ale nie podoba mi się, że jedna strona w sprawie używa jakiejś broni (!) bo to już są nie emocje, tylko... (tu sobie każdy może dopisać)

I nie chce się kłócić, ani udowadniać. Ja zwyczajnie mam inny obraz tej (i tym podobnych) stajni, czy to z własnych doświadczeń, czy to ludzi którzy tam latami stali itd który całkowicie mija się z tym co opisujesz. I chyba mamy inne pojęcie elegancji i estetyki  😉

Uważam też, że wcale nie jest tak, że musisz z 'krwawicy' własnej poznać te konie i jeździectwo.
Możesz też w normalnej stajni, samemu, ze znajomymi albo z normalnym trenerem (a nie pijanym, wyrzucającym kompa przez okno, zboczeńcem, złodziejem itd.itp ->mówię tu o wielu osobach) w porządku, a nie syfie. W normalnych miejscach też się dowiesz co to jest szacunek do konia, nauczysz się prawidłowo (!) jeździć, pracować z koniem itd.
To takie typowo polskie przekonanie, że żeby coś wiedzieć to trzeba tak się narobić sto lat prawie do samej śmierci, na kolanach do celu dojść i wtedy coś wiesz  😁
Gucio prawda. Trzeba czerpać garściami z publikacji, klinik, posluchać różnych ludzi, weryfikować ich doświadczenia ze swoimi  🙂
Można trochę otworzyć oczy na świat (nie tylko Kraków) na to co się dzieję za granicą.
Tam nawet najtańsza stajnia w koziejwolce jest zadbana, konie karmione, czysto w boksach, padoki estetyczne i bezpieczne! I mogą nie mieć ani hali, ani ujeżdzalni a i tak to jakoś inaczej wszystko się prezentuje.

Ja zaczynałam przygodę z końmi na wsi xlat temu gdzie mi chłop tłumaczyl dlaczego Baśka dostaje 'zimnioki' surowe, bo lepiej po nich chodzi, albo pokazywał jak się jeździ na rocznym źrebaku. I co? I to nie znaczy dla mnie, że mam to powielać z moim koniem, ani do tego wracać, ani się 'chwalić' że takie rzeczy miały miejsce. Bo to źle, że miały miejsce i powinnyśmy się uczyć na błędach z przeszłości (a dla mnie ta 'stara szkoła' i ten 'ustrój' był jednym wielkim BŁĘDEM).
Tłumaczenie, że wiele osób tam zaczynało jest też kompletnie bez sensu.
Bo to logiczne  😁, że musiało zaczynać albo u chłopa/wujka na wsi albo w takich miejscach, które były dostępne x lat temu (czyli hmm 3-4miejsca w Krk)
Nie było alternatywy.
Teraz alternatywa jest i to już od każdego zależy co wybierze. I ja się cieszę, że ten wybór mamy...
Dava ależ oczywiście, że ja się z Tobą zgadzam i trzeba dążyć by było lepiej jak najbardziej jestem ZA!

Zebrało mi się i poruszyłam dużo spraw i jeśli właśnie o te podstawy podstaw chodzi to to jest sprawa na osobną dyskusję. Bo o ile owszem zgadzam się, że da się to zrobić w super warunkach to .. jednak jakoś mało takich stajni obserwuję. I mówię to zupełnie obiektywnie bazując na doświadczeniu czy to swoim czy to z opisów czy odczuć znajomych i podopiecznych.

I ja mam tutaj na myśli tą zupełną rekreację ta, gdzie nie najważniejsza jest technika a właśnie odpowiednie podejścei do tego wsystkiego. Od takich ludzi nie wymaga się zaglądania do publikacji czy doskonalenia/poszerzania wiedzy z filmów/artykułów. Oni chcą mieć wyłożone na tacy co zrobić żeby koń posłuchał. Tylko tyle i aż tyle. Nie chodzi mi też o to, że wszyscy z nich muszą zaczynać od cieżkich robót, ale fajnie jakby sobie chociaż zdawali sprawę z tego, że posiadanie takiego koniczka to nie tylko same przyjemności. Bo dopóki tak się wożą w tej rekreacji to jest fajnie ośrodek zarabia i w ogóle wszyscy zadowoleni. Ale gdy taki delikwent postanawia sobie kupić własnego konia no bo przecież taki to już mistrz jest to zaczynają się schodki. I tu też są dwie drogi, część owszem poszuka trenera będzie jeździć pod jego okiem i wyjdzie na ludzi. Kazdy napotkany a potem rozwiązany problem to będa nowe doświadczenia itd itp, ale grono z tych osóļ przeliczy sobie, że taniej niż karnet (np dla kilku członków rodziny) to pensjonat wyjdzie i potem jest zdziwienie, że jak koń chory to nie ma na czym jeździc, a sam o siebie nie zadba a i zjeść musi itd itp. Absolutnie do nikogo tutaj nie odwołuję się, to takie luźne spostrzeżenia  i przemyslenia na podstawie obserwacji ostatnich kilku lat.
Dava   kiss kiss bang bang
15 października 2014 20:12
Kto się wróblem urodził skowronkiem nie umrze  😉
Nie przeskoczysz tego, że istnieją ludzie, którzy są debilami (że tak niefajnie powiem).
Bo dla mnie to idiotyzm uważanie, że 'taniej' wychodzi własny koń niż karnet. Jeśli ktoś sobie nie zdaje sprawy (albo rodzice, bo zakładam, że dorosła osoba sobie zdaje sprawę) co to jest utrzymanie własnego konia ze wszystkimi plusami i minusami
To hmm...Tylko koni szkoda  🙁

I niestety to hobby (w sensie posiadanie konia) dla bogatych ludzi (albo takich co wszystko poświęcą dla tego konia). Bo jak się coś skiepści to nikt by chyba nie chciał (będąc bez kasy) koniowi powiedzieć 'rozchodz kolke bo nie mam na klinike'
Dava no i właśnie to to żeby takich ludzi wychwycić i właśnie w odpowiednim momencie im uzmysłowić, że to jednak nie dla nich, nie tędy droga, no albo zmiana nastawienia. Bo naprawde uwierz mi są takowi🙂

Marzy mi się taki system rekreacji tej u podstaw żeby własnie ludzie odpowiednio przeszkoleni i wyedukowani mogli sobie zdecydować potem którą drogą pójść z pełną świadomością co się z jaką decyzją wiąże. Żeby wiedzieli że jeżdżąc rekreacyjnie na różnych koniach nie można wymagać wyjazdu na IO czy choćby MP, żeby wiedzieli z czym wiążą się te ich (niektórych oczywiście) wymarzone starty i zmierzanie w kierunku jazdy sportowej czy choćby ambitnej rekreacji i startów. Itd itp i długo by tak wymieniać można. Niestety pewnych rzeczy się nie przeskoczy a i ludzie też są różni nie obrażając nikogo i no niestety prawda to okrutna ale nie zawsze marzenia idą w parze z predyspozycjami do ich realizacji i nieraz trzeba je trochę zweryfikowć, choć marzyć warto - pewnie, że tak🙂
znajomy potrzebuje karego konia w okolicach Bronowic i tamtych terenów. Koń potrzebny tylko do jakiegoś wywiadu, żeby stał w tle (pewnie coś namieszałam). Oczywiście zapłaci.
Czy ktoś może pomóc? 🙂
Najbliżej to chyba do Rząski by było, albo Podskalan i stajni Hryńczuka.
Kaktus, najbliżej do Hryńczuka lub Mustanga - ale czy mają tam coś karego to już nie wiem 😉
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
15 października 2014 21:46
Jak za kasę, to mysle, ze i siwego przemaluja w try miga 🙂😉)))

Ps. Powiedz znajomemu, ze ciemne konie złe wychodzą na filmach, zdjęciach, cieżko zrobic dobre zdjęcia, zeby było widac ze to koń, a nie czarna plama. Serio.
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
15 października 2014 21:55
Magdzior, ale przyznaj sama, że ośrodek nie był najlepiej zarządzany (przynajmniej w okresie kiedy ja tam stałam). Nie powiesz mi, że przy takim terenie jakim dysponował Bolęcin w 2010 roku nie można było zorganizować chociażby namiastki padoków, że nie dało się zmienić ciągle pijącego stajennego, że wreszcie nie dało się zrobić porządku w siodlarni i wokoło stajni...??? Oczywiście każdy ma u siebie jak chce, ale nie można się potem dziwić, że to nie idzie i potrzebny jest inwestor. Sprawa z Panem Dziedzicem - jeśli umowa była między Panami taka jak piszesz - jest bardzo niefajna i dotyka czegoś czego ja nie toleruję, czyli żerowaniu i wykorzystaniu ludzi w podbramkowej sytuacji. Ale jest druga strona medalu, gdyby wcześniej było inaczej to może inwestor nie byłby potrzebny...
Sprawa stała się publiczna i teraz ciągnie się na forum na własne życzenie zainteresowanych, którzy opisują wszystko w ogólnie dostępnych miejscach.
A wracając do "wychowywania jeźdźców" miałam okazję obserwować kilka jazd, kilka nawet prowadzić i niestety....na sprzęcie takiej jakości i stanie zaniedbania ciężko mówić o DOBRYCH nawykach jeździeckich od samego początku. Niektórych rzeczy po prostu da się uniknąć, np. przez wypranie czapraków i renowacje siodeł. Niestety nie da się mieć czegoś z niczego zwłaszcza przy koniach.
I nie zgodzę się absolutnie z tym, że żeby nauczyć się jeździć trzeba się natyrać jak wół zanim się wsiądzie (chociaż ja tak zaczynałam, bo tak jak napisała Dava alternatywą była poza klubami tego typu jazda u chłopa). Prowadziłam rekreację parę lat i da się to zrobić na zadbanych koniach, niezniszczonym sprzęcie i w dobrej atmosferze - dbając o klienta, ale nie wchodząc mu d*** 🙇 żeby tylko przyjeżdżał.
Reasumując w Bolęcinie niestety wszystkiego było po trochę : trochę się dbało o klienta, trochę się dbało o ośrodek i niestety trochę się dbało o konie - do tego nie potrzeba masy pieniędzy, ale przestawienia myślenia i dobrej woli.
Pomimo wszystko trzymam kciuki żeby sytuacja znalazła swój szczęśliwy koniec  🏇
no wlasnie ja stajnie znam w tych stronach, ale potrzebuje konkrety 😉
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
15 października 2014 22:37
Z konkretów to kiepsko, bo tu chyba nikogo z mustanga nie ma. Trzeba by sie do stajni przejechać
Kiedys tam były dwa skarogniady konie, od biedy za kare mogą byc, ale nie wiem czy jeszcze sa.
Kaktus, zadzwoń?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się