kuć czy nie kuć?

dea   primum non nocere
10 września 2016 19:14
andzia - konie to mądre bestie. Gdybyś przewalczyła raz i poczułby, że lepiej się chodzi, to by pewnie przestał walczyć. U mnie wiele razy się sprawdziło przy różnych zabiegach gdzie koń był sceptyczny, nawet tych bolesnych: pierwsza dyskusja ~2h, druga 10 minut, póżniej już bez problemu.
Jeśli po poprawkach było gorzej, to poprawiający kowal popsuł, zamiast poprawiać 🙁 Możesz zrobić zdjęcia? ciekawi mnie czy poleciał częstym kowalskim schematem, czy choć próbował skrócić kąty i odciąžyć pazur.
Dea, walczę tak już od pewnego czasu i to na kilku różnych frontach, generalnie nie odpuszczam tak łatwo ale z kopytami już nie miałam siły.Wypożyczę na próbę buty ze stokorotki. wrzucam zdjęcia z dzisiaj do wątku o naturalnej pielęgnacji-tam gdzie zaczęłam opisywać problem, jestem bardzo ciekawa Waszego zdania.
dea   primum non nocere
11 września 2016 20:50
Jak masz stokrotkę w zasięgu to super. Nie ma co się bawić w styrodury. Może podpytaj, może ktoś od nich by na żywo skonsultował te kopyta?
Dea- nie, nie. .to zupełnie drugi koniec Polski  🙂 Buty przyjdą pocztą.
dea   primum non nocere
11 września 2016 21:35
aha, no szkoda... ale dobra i taka opcja.
Powinnam chyba iść do żółtodziobów z takim pytaniem... aż mi wstyd.


Czy kucie korekcyjne = kucie korekcyjne do końca życia konia? Czy też praktykuje się okuwanie tylko na czas wyprowadzania z kontuzji?
Na własną chyba prośbę "załatwiłam" konia (zła kowalska robota). Kulawizna jest delikatna (niektórzy by to nazwali "znaczeniem"😉, ale JEST. Jesteśmy jeszcze na etapie diagnostyki, więc nie chcę mówić o konkretach, ale wszystko wskazuje na to, że odnowiła nam się stara rzecz. Rzecz w każdym razie dzieje się w obrębie kopyta, są to jakiegoś rodzaju stany (lekkie) zapalne więzadeł. Koń miał robione wszystko, prócz scyntygrafii i nigdy nic poważnego nie wyszło. Stąd jego stan jest zagadką dla wetów po dziś dzień.

Tym niemniej okazało się, że prawidłowym werkowaniem da się z tego wyjść. Noga jest krzywa, więc kopyto musi być dobrze prowadzone i tak samo krzywe jak ta noga. Wtedy koń działa 😉 W każdym razie, przy poprzedniej kontuzji z uwagi na czas, pieniądze etc. wyprowadzaliśmy go struganiem przez około 6-8 miesięcy. Na spokojnie, bez ciśnień. Ale kulawizna była fest. Teraz jest nieznaczna, mam wrażenie, że koń bardziej pokazuje "uwaga! coś tam się zaczyna dziać". I znów, bez konkretów, ale wet rozważa tym razem opcję kucia ortopedycznego. To już któryś uznany wet, który to mówi. Chce żeby szybko pomóc koniowi stawiać nogę prawidłowo, zanim się sypnie porządnie. Ja to kupuję. Ale docelowo chciałabym żeby był werkowany.

Czyli na czas kontuzji szybko konia wesprzeć kuciem (chodzi o przód), ale potem go znów rozkuć. Czy... czy to realne? Pomijam fakt czy będzie kulawy po rozkuciu (to zostawmy na razie, bo to jest niewiadoma), bardziej interesuje mnie czy takie rzeczy się w ogóle robi. Czy jak już się zacznie to się kuje "forever".

Dziękuję z góry za odpowiedź i wyrozumiałość :kwiatek:
Wszystko zależy od problemu i weta. Warto podpytać. Tak ogólnie, to oczywiście, że zdarzają się sytuacje, że koń jest kuty na czas "naprawy". Przed następną wizytą zapisz sobie wszelkie pytania do weta na kartce i o wszystko pytaj ... To naprawdę działa. Sama ostatnio i jednej rzeczy zapomniałam jak był.
Będę pytać, zawsze mam milion pytań. Ale to jest jeden wet, chcę zachować "otwartą" głowę. Bo już się nauczyłam nie ufać tylko jednej osobie, bo też ma prawo się mylić. Stąd pytania tutaj, na volcie 😉 Zawsze staram się konsultować jego przypadek z różnymi specjalistami. Ale fajnie jest też mieć jakąś podstawową wiedzę w głowie, dlatego pytam Was.
moj koń gdy wracał do pracy po kontuzji to był kuty ortopedycznie (ze dwa/ trzy takie kucia) i się pytałam kowala czy musi juz tak zawsze. On pow, ze nie. Poźniej śmigała bosa.
amnestria - zdaniem np mojego weta kucie korekcyjne przy kontuzji to kucie z zalożenia... no własnie na czas kontuzji, ewentualnie krótki czas po niej, czyli np 2-3 przekucia. Ale - w praktyce ponieważ wiele koni jak już sie podkuje to ciężko rozkuć, bo po rozkuciu macają, to często ludzie wybierają zostawienie koni w podkowach. Konie nie muszą macać po rozkuciu - mi wychodzi że jednak większość koni które rozkuwam przechodzi przez rozkucie bezproblemowo. Widze też dużą zależność po jakim kowalu rozkuwam - są tacy, po których 90% koni nie ma problemów, a są tacy po których każdy ma problem... Ale - oprócz tego jak koń był strugany pod podkową i kuty, dużo zależy od kopyt, tego jak funkcjonuje caly układ ruchu, podloża na jakim koń będzie bezpośrednio po zdjęciu podków, żywienia rozkutego konia, ostrugania go.. na 100% nigdy się nie przewidzi. Osobną rzeczą jest oczywiście kucie korekcyjne z nastawieniem na to, że mamy niewyleczalny problem, który musi być kuty cale życie.

Tzn nie, że ja uważam, że to ma sens czy nie ma sensu - po prostu piszę jak to sie ma w teorii wetów, z którymi mam styczność i że takie postępowanie jak kucie na 3-6 miesięcy sie jak najbardziej stosuje. Tak samo jak np zabutowanie konia na okres 3-6 miesięcy (przy ochwatach, itp).
Dziękuję branka za wyczerpującą odpowiedź :kwiatek:

Blackstones, dzięki.
z tego co napisałaś wet nie do końca wie co ,,nie działa,, w kopycie , nie znalazł przyczyny problemu więc jak chce go leczyć ? kucie korekcyjne to różne rodzaje, kształty podków w zależności jaki problem mają ,,rozwiązać,, w jaki sposób chce leczyć jak nie wie co ?  😲 i twój koń niestety nie jest jedynym takim przypadkiem, wielu tak ,,leczy,, nie wiem co sie dzieje więc najlepiej zalecić okucie, a nóż pomoże  🙁
Blucha, jesteśmy na etapie diagnostyki. Ale pamiętam zwyczajnie sytuację sprzed kilku lat. Oglądało go wielu specjalistów w PL. Koń miał robione USG, RTG i MRI. Nic szczególnie poważnego w kontekście ówczesnej kulawizny nie wykazało. Tzn kulawizna była niewspółmierna do lekkich stanów zapalnych. Koń wyjechał do kliniki na blisko 2 miesiące, gdzie był tylko werkowany i kulawizna ustąpiła całkowicie, a koń wrócił do pracy (wymagającej). Dopóki kopyto było prowadzone dobrze, dopóty nic się nie działo. Dziś z wetem rozmawiałam przez telefon i sobie "gdybaliśmy". W przyszłym tygodniu nas odwiedzi i ruszamy z całą diagnostyką. Uwierz, że jestem ostatnią osobą, która podchodzi do takich spraw niepoważnie. Bardzo pilnuję, żeby zrobić wszystko co należy, żeby wiedzieć co leczymy. Na razie mieliśmy tylko próby zginania i znieczulenia diagnostyczne. Co ostatecznie wyjdzie to inna sprawa.

Nie prosiłam o ocenę działań weterynarza. Interesowało mnie "z grubsza" czy pewne rzeczy się praktykuje. Chcę być gotowa do dyskusji jeśli potwierdzą się przypuszczenia i okaże się, że kucie jest potrzebne.
No ale właśnie to od przyczyny zależy czy kucie korekcyjne będzie na trochę ( bo przyczynę szybko se wyleczymy), czy na dłużej, czy raczej na stałe ( bo przyczyna jest praktycznie nieuleczalna, a kucie ma być objawowe)
okuć można  na tydzień, dwa, miesiąc, rok ...
jeżeli wet ma problem z diagnozą to szybciej i taniej będzie zrobienie rezonansu, no ale już sie nie odzywam 🙁
Tunrida Ok, ja to rozumiem - pytam czy w ogóle takie przypadki są możliwe. Być może u nas wyjdzie, że trzeba "na zawsze". Może się okaże, że nie trzeba wcale. Teoretyzuję 😉 Branka w jednym poście odpowiedziała na moje pytanie: "tak da się rozkuć, ale to zależy". Kumam, takiego info potrzebowałam.

Blucha, ja Cię proszę, zacznij czytać ze zrozumieniem. Czy widzisz różnicę miedzy "zdiagnozowaliśmy", a "jesteśmy na etapie diagnozowania"?
amnestria Ja osobiście nie jestem zwolenniczką kucia konia z krzywą nogą i kopytem ponieważ po przybiciu podkowy nie ma możliwości kontroli tej krzywizny. Często spotykam się z końmi , które mają krzywe nogi i kopyta i jak zaczynają kuleć to weterynarze szukają bóg wie czego a wystarczy tylko często i prawidłowo werkować kopyta. Sama mam u siebie takiego konia i trzeba go bardzo pilnować , w zasadzie biegam za nim z tarnikiem co tydzień 🙂, a noga od każdego stawu jest krzywa w inną stronę. Ja na Twoim miejscu znalazła bym kogoś kto wie co robić , jak prowadzić te kopyto by było dobrze. Sama pisałaś ,że jak był prawidłowo werkowany było wszystko ok .
Ja mam problem z koniem któremu dwa razy wypadła rzepka. Diagnoza weta to poluzowane więzadła. Do tego nierówno ściera tylne kopyta. Stąd ostatnim razem pojawiła się teoria weta, że to może być przyczyną problemów z rzepką. Pojawiła się propozycja kucia korekcyjnego... sama nie wiem co myśleć
Nuczka -nierówne ścieranie kopyt może być wlaśnie skutkiem, a nie przyczyną problemów z rzepką.
Co do kucia korekcyjnego: trzeba naprawdę dobrego weta-kowala ( są tacy)  lub kowala z najwyższej półki, żeby wiedział PO CO i w jaki sposób kuć. Nie wystarczy tylko sobie okuć. W dodatku na jakieś wymyślne podkowy. Wszystko ma swoją przyczynę i skutek. Okucie konia nawet korekcyjne -na kilka tygodnie unieruchamia kopyto (jak pisała kaloe). A to już ryzykowne działanie, zwłaszcza przy krzywym kopycie. W dodatku przyczyny kulawizny mogą leżeć gdzieś bardzo  daleko -kręgosłup, barki, nawet głowa! Co daje wtedy kucie korekcyjne, bez wyleczenia przyczyn? Po rozkuciu problem wróci. Chyba, ze faktycznie jest sprawdzone- że tylko kopyto i nic więcej.Wtedy mozna kombinować z kuciem 😉
dea   primum non nocere
12 grudnia 2016 20:39
Widziałaś kiedyś "tylko kopyto"? no chyba że po wypadku albo bardzo nieudolnym kowalu jednorazowo 😉
Rzepka no właśnie tez tak pomyślałam dlatego się trochę zdziwiłam jak to usłyszałam. A zdziwiłam się tym bardziej, że wet jeden z lepszych 🙂




musiałaś coś źle zrozumieć. Nie wierzę, że jakikolwiek weterynarz by takie coś powiedział 😉
kurde sama nie wiem. ... może faktycznie jakaś tępa jestem 🙂 ale jeszcze go pytałam dokładnie i powiedział, że sam się zdzwoni z kowalem i omówi tą kwestię.
Chociaż jak teraz myślę, to może miał na myśli żeby póki co ustabilizować w jakiś sposób rzepkę ...
a mnie nie zdziwi już nic co dotyczy wetów w połączeniu z kopytami  🤣 kilka miesięcy temu jeden baaardzo znany i taaaki specjalista kazał okuć konia bo ...ropa w kopycie  😜
Dea -widziałam "tylko kopyto" - po wypadku, fakt. Koń zaplątał się w taśmę i praktycznie zdarł sobie puszkę. Zdarza się 😀
O weterynarzach i ich "nadmiaru" wiedzy z zakresu kopyt -było tu juz pisane 😉 Chyba, że jakiś pasjonat kopyt i na własną rękę zgłębia temat...
A o kowalach -czasami szkoda pisać 😁
A ja mam jednego konia z permanentnie wypadnietymi rzepkami i co ciekawe nie ściera sobie inaczej tylnych kopyt (a spodziewałam się, że będzie). Za to widać kompensacje na przodach...
Pozostałe konie jakie znałam, które miały problem z więzadłami i wypadaniem rzepek faktycznie ścierały sobie tylne kopyta inaczej - troche jak przy szpacie, - mocniej obciążały zewnętrzne krawędzie kopyt, ściany tam zawsze miały starte na zero, a wewnętrzne rosły i robiły sie tam flary - często podpiłowywanie wewnętrznych ścian i trzymanie krótko pazura pomagało im i było też akurat zaleceniem wetów. Czy złe robienie kopyt mogło się przyczynić do problemu nie wiem, bo poznawałam je jak już byl problem z rzepkami i odpowiednie zrobienie kopyt pomagało - ale ponoć jak kowal robił to po wizytach też było lepiej, więc trudno orzekać. Na pewno takim koniom pomaga odpowiednia praca, przy koniu z takim problemem pokusiła bym sie o wizytę dobrego fizjoterapeuty, które powie jak ćwiczyć z koniem.
a mnie nie zdziwi już nic co dotyczy wetów w połączeniu z kopytami  🤣 kilka miesięcy temu jeden baaardzo znany i taaaki specjalista kazał okuć konia bo ...ropa w kopycie  😜


To akurat bardzo częsty sposób "leczenia" no bo przecież skoro koń ma ropę w kopycie to się podbił chodząc boso a to z kolei oznacza, że ma te kopyta słabe i trzeba okuć. Proste 🤣
To akurat bardzo częsty sposób "leczenia" no bo przecież skoro koń ma ropę w kopycie to się podbił chodząc boso a to z kolei oznacza, że ma te kopyta słabe i trzeba okuć. Proste 🤣


Takie praktyki to nie tylko w naszym kraju niestety
Cobrinha A no niestety. Nawet na tym cywilizowanym zachodzie odchodzą takie praktyki. Objawy chorobowe są leczone lub prawie "leczone". A prawie robi wielką różnicę.

EDIT.:
Dopiszę ściślej bo zaraz będzie aferka.

Kucie przy ropie w kopycie nie jest złym, czasowym rozwiązaniem. Może zaoszczędzić koniowi bólu i dać możliwość chodzenia bez dużego dyskomfortu. Natomiast nie jest metodą leczenia.
Również wysłuchiwałam takich tekstów bardzo długo...
Mam konia zaliczającego się do tych co "co chwila se coś robi", ale zawsze kopyta miał idealne. Sytuacja zmusiła mnie do zmiany kowala, kopyta z zewnątrz wyglądały super, ale ewidentnie coś było robione nie tak (za mocno wybierana podeszwa prawdopodobnie), koń był podbity za każdym razem po struganiu. Raz na dwa miesiące miałam konia z ropą w kopycie, a nawet zdarzyło się, że w 3 kopytach na raz...
Podstawowe co słyszałam od środowiska koniarzy oraz weterynarzy to, że ma słabe kopyta i okuć, szkoda konia by się męczył itd.

Nie odpowiadała mi ta decyzja, bo koń nigdy nie kuty, nie było wcześniej tych problemów, a po co mam kuć konia, który większość życia spędzał na pastwiskach (było to w okresie jego "talentu" do kontuzji i rok nie pracował w ogóle).
Zmienił się kowal - zniknął problem. Ale ile się nasłuchałam po drodze to moje 👿
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się