Pęknięcia/ złamania kości u koni

A jeśli chodzi o przyspieszenie zrostu kostnego - magnetoterpia (tylko ta prawdziwa 😉 zmienne pole, znaczy się), ewentualnie laser.
Odłamków i przemieszczeń nie ma, na szczęście. Nie wspomniałam o tym wcześniej, ale pęknięcie powstało poprzez wbicie się gałązki w okolice stawu pęcinowego... Więc tak jakby to rana kłuta i to mnie chyba teraz najbardziej przeraża 🙁 Rana została odkażona i oczyszczona, źrebak dostał do 3 h po urazie lek przeciwzapalny o szerokim spektrum działania. Wczoraj też i od dzisiaj przez kolejne ok 6 dni będzie dostawał antybiotki do paszy. Rana jest opatrzona z racji tego, że noga jest usztywniona. A pęknięcie jest niestety w okolicy stawu pęcinowego, ale nie jest to całkowite pęknięcie kości no i jest w miejscu wzrostu kości, więc to podobno też dobrze rokuje... Jak wet wyśle zdjęcia RTG, to wstawię.

A czym najlepiej by było tą ranę smarować? Bo mam wiele dylematów, a lecząc swojego konia nie potrafię być zupełnie obiektywna... :/ Powinnam była zapytać o to weta, ale jakoś nie mogłam wyjść z szoku jak usłyszałam o pęknięciu...
Niezmiennie polecam Pana veyxal, zapobiega babraniu się (a jak już się rozbabrze - szybko to ogarnia) i przyspiesza gojenie. No i też powinien ograniczyć ryzyko powstawania dzikiego mięsa, bo wyżera patologicznie zmienione komórki (ale tylko te, zdrowym nic się nie dzieje). Laser na rany też dobry, więc 2 w 1. 😉
Chodź jeśli chodzi o zrost kostny, to magneto chyba lepsze, można też stosować przez opatrunek (jeśli jest gips, ale skoro macie dodatkowo ranę, to pewnie usztywnienie jest zdejmowalne?).
vissenna   Turecki niewolnik
19 maja 2016 13:28
Polecam magnoterapię - miałam okazję przeprowadzać takie zabiegi na kości rysikowej i i przy zapaleniu wyrostków kończystych kręgosłupa. W przypadku źrebaka myślę, że wypożyczenie "ludzkiej" aparatury by wystarczyło. Trzeba tylko konia przyzwyczaić do pętli i tego tykania 🙂
złamania śródstawowe są najgorsze. Wrzucić zdjęcia rtg, mężowi mogę pokazać.
sumire, dziękuję  :kwiatek: muszę się zorientować jak to w naszych okolicach wygląda z tą magno- i lasero- terapią. Maść zamówiłam już u weta 🙂
Gipsu nie mamy, podobno jest niepotrzebny i z racji tego, że mały rośnie, to mógłby spowodować krzywy wzrost. Noga jest usztywniona ligniną w arkuszach i owinięta samoprzylepnym bandażem. Na ranę wet nałożył taki jakby plaster.

vissenna, dużo hałasu robi takie urządzenie? Mały to bardzo żywiołowy zwierz i nie umie zbyt długo ustać w miejscu 😉 A z racji tego, że jest teraz dzieckiem specjalnej troski, to już nie wspomnę jak go wszyscy rozpieszczają... :/

tajnaa, bardzo Ci dziękuję  :kwiatek: jak tylko wet wyśle mi RTG, to wstawię je tutaj. Pamiętam tylko, że pęknięcie jest w nasadzie kości, ale nie umiem sobie przypomnieć dokładnie, w którym miejscu, a nie chcę mówić w ciemno :/

Ogólnie rzecz biorąc, to jest mi strasznie wstyd za siebie, bo jestem technikiem weterynarii, a nie potrafię do swojego zwierzęcia podejść jak do pacjenta. Totalnie się rozklejam, cała wiedza wyparowuje mi z głowy, oprócz czarnych scenariuszy oczywiście. No i panikuję strasznie, bo widzę tylko wszystkie możliwe powikłania.
Ogólnie wet nas nastawił pozytywnie, w sumie wszystkich oprócz mnie. Podobno nie jest aż tak źle, a z racji tego, że mały jest młody, to powinno zagoić się bez problemów...
Nie przejmuj się, ja mam takie samo podejście. Jeżdżę z mężem w terenie /teraz mniej, bo dzieci/ i naoglądałam się mnóstwa przypadków, żaden mnie nie ruszył, a jak mój koń miał owies w kupie to przeżywałam jak mrówka okupacje. Tak samo z kopytami, inaczej podchodzę do nieswoich zwierząt, a inaczej do swoich. Wiem, że rehabilitacja kopyt wymaga czasu, a w przypadku moich jestem w gorącej wodzie kąpana 😉
vissenna   Turecki niewolnik
20 maja 2016 16:47
B. Nie jest głośna, ten dźwięk to impuls elektryczny, więc głośność jest taka jak "tykanie" baterii do pastucha 🙂
Wieści z "linii frontu"  😀

W zeszły weekend brat wyprowadzał klacz z małym. Kobyła zerwała uwiąz i nie obyło się bez dzikich galopad 🙁 Minął miesiąc, więc zdjęliśmy opatrunek (wet zarządził min. 3 tyg., ja przedłużyłam mu do miesiąca). Rana całkowicie zabliźniona na szczęście 🙂  Nóżka wyglądała jakby nigdy jej się nic nie stało, zero opuchlizny. Na następny dzień niestety minimalnie opuchła w pęcinie. Na szczęście mały nie kuleje, a opuchlizna powoli zaczęła schodzić, zaczynam być dobrej myśli 🙂 za niedługo będziemy robić ponowne RTG.

tajnaa , bo to są nasze dzieci :P nie wysyłam zdjęć RTG, bo nadal ich nie mam :/ jak wet przyjedzie na powtórne zdjęcia, to mu się przypomnę 😉
Właśnie dzisiaj rano u mojej rudej wet zdiagnozował pęknięcie kości śródstopia. Takie minimalne, że widać tylko pod pewnym kątem (a zdjęć zrobił od groma). Już w piątek wieczorem wróciła na trzech nogach, ale nikt nie mógł przyjechać w sobotę (uroki mieszkania na końcu świata) a jakoś nie wyobrażałam sobie transportu, bo ledwo łapała równowagę. Wczoraj wykuśtykała przed stajnię (przecież tamci poszli więc trzeba ich widzieć) więc przez cały dzień co godzinę była chłodzona wodą z węża. Dzisiaj dostała gips, żeby mogła trochę się ruszać, bo w boksie by sama chyba nie ustała a pozostałe dwa rozmontowałyby mi stajnię śrubka po śrubce. One wszystkie są nauczone zostawania, ale na wybiegu a nie w boksach. Ma pokaleczoną drugą nogę i ślady zębów na zadku więc pewnie niezła bijatyka musiała być. Dziwne, bo od trzech lat chodzą w tym składzie, ona trochę z boku, ale (do tej pory) bez problemów. A dzień przed urazem przestała kuleć na przód po podbiciu. Dobrze, że może wychodzić a w boksie ma klepisko, które podsypaliśmy piaskiem, bo przy dużym udziale genów konika boję się ochwatu ... Pakiet zastrzyków dostałam, gips mam utrzymać jak najdłużej (tydzień-dwa) a potem usztywniać. Kontrola za 6 tygodni (jeśli się nic nie będzie działo). Nigdy mi nie chorowała więc teraz nastąpiła kumulacja ... Powinna wrócić do sprawności do 3 miesięcy ... Aaaa, przy okazji się okazało, że ma początki szpatu. Nigdy nic na to nie wskazywało więc mam nadzieję, że tak zostanie. Może kilka/kilkanaście godzin na pastwisku/wybiegu swoje robią? Sorry, że tak długo, ale musiałam się wygadać, bo mocno mnie to zużyło jakoś.

Oczywiście totalną bzdurę napisałam. Pęknięty odcinek dalszy kości pęcinowej, tylko na jednym z bloczków rysa ... Nerwy, niewyspanie ... a i tak nie wiem jak mogłam tak palnąć.

Dzisiaj kobyła cierpi, bo deszcz pada i nie może wyjść. Po boksie przemieszcza się znacznie sprawniej ... Idę nazrywać trawki, bo kosić już nie bardzo jest gdzie, niestety.


Wieści po całym deszczowym dniu:
Niech już jutro nie pada, bo będę musiała zamieszkać w stajni. Przyniesioną trawę "kazała" podawać sobie po kawałeczku z ręki. Nogę chodząc trochę obciąża. Jak jej nie zabawiam to cały czas krzyczy aż w domu słychać ... Wypuszczona na korytarz stajni (malutki, jak dwa duże boksy) zajęła się aranżacją przestrzeni po swojemu ... Cieszę się, że ma humor i apetyt, ale jak jutro nie będzie sucho to będę mieć stajnię urządzoną na nowo przez konia ... A (nie wiedzieć czemu) jakoś nie chcę.
Dobrze jest, mam nadzieję. Dzisiaj pierwszy raz poszła z końmi na większe pastwisko a nie na malutkie sama. Był przeszczęśliwa. Gips się trzyma świetnie pomimo obaw weta. Mam wrażenie, że już ją za bardzo nie boli, tylko usztywnienie utrudnia poruszanie. Dzisiaj jak przyszłam wziąć młodą na jazdę chciała się z nami wybrać. Czekam więc aż "doktor czas" zrobi swoje.
SzalonaBibi, wypuściłaś konia w gipsie? Wow - odważnie.
Po to wet zakładał gips, żeby ją można było wypuścić. Inaczej musiała by miesiąc stać w stajni. Ustaliliśmy, że dla psychiki konia tak będzie najlepiej. Pęknięcie niewielkie a pasienie, słońce, powietrze też mogą wspomóc. No i jak trochę się rusza to mniejsze ryzyko ochwatu, bo jednak krążenie lepsze jest. No i uniknę problemu świrowania po miesięcznym (albo dłuższym) pobycie tylko w boksie. A do tego moja stajnia nieszczególna do mieszkania całą dobę. Ciemno, ruda ma mały boks, który wystarcza spokojnie na kilka godzin w nocy jako łóżko, ale nie jako miejsce do stałego mieszkania. Na szczęście teraz jestem w domu i mogę pilnować pogody, żeby nie zaczęło padać i nie rozmoczyło gipsu. Zaglądam co godzinę-dwie, żeby sytuację kontrolować.
SzalonaBibi, nie podważam decyzji lek weta. Dziwię się jedynie, bo nigdy dotychczas się nie spotkałam z taką sytuacją.
Ja też. Rozważyliśmy możliwe zyski i straty. Ona odkąd jest u mnie, czyli 10 lat, chyba nie miała dnia, żeby nie wyszła. no, może kilka razy, na jakimś wyjeździe. I nie ma zwyczaju szaleć na pastwisku, tam trzeba jeść i ... jeeeść. Takie pierwotne oszczędzanie energii.
Wiem też, że na zbyt długo zabrana ze stada mogłaby z powrotem przedyskutować z kolegami pewne kwestie ... A po zdjęciu gipsu to już może nie będą wychodzić na duże pastwisko tylko na mikro padoczek za stajnią i wtedy ryzyko kolejnego urazu jest większe.
Dzisiaj ostatnia kontrola. Wszystko ładnie się zrosło  😅 Od jutra (jak nie będzie padało) Ruda wraca do roboty. Przed nami miesiąc rehabilitacji a potem kucyk ma być jak nowy  🏇
Przy okazji prześwietlona była noga przednia pod kątem nawracających kulawizn. Od wieku trzech lat nie nastąpiły żadne poważne zmiany - jest krzywa, ale nic się nie dzieje. Mam nadzieję, że teraz to już będzie z górki  😉
Nie jestem pewna czy to będzie odpowiedni wątek, bo nie chodzi ani o pęknięcie, ani o złamanie kości. Chciałam spytać czy ktoś z was miał do czynienia ze stłuczeniem kości? Myślę, że to odpowiednie słowo (przetłumaczone z angielskiego słowa burst). W raporcie z kliniki jest to określone mianem osteolizy, jak doczytałam jest to rozpuszczenie kości. Chciałabym wiedzieć ile może/powinna trwać rekonwalescencja po leczeniu? My jesteśmy już po 2 seriach tildrenu (co miesiąc jedna dawka) podawanego do miejscowo. Wet za pierwszym podaniem zalecił tylko 4 dni stępa w ręku i to tylko i wyłącznie ze względu na dodatkowo podawany zastrzyk do stawowo. Po tych kilku dniach mieliśmy zalecony powrót do pracy, a po 2 tygodniach możliwość skoków. Przypadek ten został skonsultowany z innym wetem (tylko drogą mailową poprzez wysłanie zdjęć i opisu). Drugi wet stwierdził, że koń powinien znacznie dłużej tylko stępować i on by takiego konia nie brał pod siodło. Jednak zdecydowaliśmy, że może wykonywać lekką pracę, ze skokami wolimy jednak poczekać, zwłaszcza po tym jak w sobotę pozwoliłam sobie przejechać przez pojedynczy drąg na ziemi w galopie i skoczyłam dwa razy mini stacjonatkę (taką 40cm). Na drugi dzień koń miał grzejące dokładnie miejsce stłuczenia więc znów kilka dni przerwy, chłodzenie.. Jest z powrotem dobrze, ale według naszego weta mogliśmy zacząć już normalnie trening z końcówką grudnia. Nie wiem jak na to by zareagowała w tedy noga. Z początkiem lutego znów tildren i jeszcze raz zastrzyk do stawowo. Myślę, że nie zaczniemy prędko skakać, nawet jeśli wet będzie uważał inaczej. Co nagle, to po diable. Ja do tej pory nie miałam do czynienia z urazami kości, więc nie wiem ile trwają poszczególne procesy, ile zazwyczaj koń potrzebuje czasu. Dlatego może ktoś z was miał podobne schorzenie, wie cokolwiek na ten temat? Dodam jeszcze, że u nas jest to uraz kości śródręcza.

Oprócz tego czy ktoś wie, który to jest staw międzypaliczkowy?? Nie mogę tego znaleźć w internecie i wyświetlają się zdjęcia ludzkich dłoni...

Jeszcze jedno.. Czy polecacie jakieś dobre, skuteczne suplementy na kości i stawy? Coś co odżywia, wspomaga regenerację i pomaga przeciwdziałać urazom, wzmacnia te struktury? Podejrzewam, że oddzielnie są na stawy i oddzielnie są na kości. Lecz czego w takich suplementach szukać? Czy głównie wapnia? W temacie stawów już troszkę bardziej się orientuję.. Zajrzę też do wątku ogólnie suplementowego, ale może ktoś miał problemy i coś podawał i może polecić coś skutecznego. Weta nie pytam, bo oni dają to, co jest sponsorowane, a niekoniecznie to, co jest najskuteczniejsze na rynku..

Z góry dzięki za odpowiedzi :kwiatek:
Mój koń ma osteolizę w wyniku operacji. Jest to proces nieodwracalny i nieuleczalny. Był Tildren, było komórki macierzyste, etc. Nic nie pomaga.
gllosia, ja na kości to nie wiem, ale na stawy to wszystkim zwierzętom włącznie ze sobą daję wyciąg z zielonego małża nowozelandzkiego.

Nie wiem dokładnie jak po polsku to się nazywa "Grunlippmuschel" jest po niemiecku tam gdzie kupuję. niestety 500g = 45 EUR.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
11 stycznia 2017 16:08
gllosia, praktycznie darmowe wspomaganie kości to żywokost, okłady z liści/korzenia. Rośnie w wielu miejscach jako chwast. Świetnie się sprawdza przy złamaniach.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
11 stycznia 2017 16:39

Oprócz tego czy ktoś wie, który to jest staw międzypaliczkowy?? Nie mogę tego znaleźć w internecie i wyświetlają się zdjęcia ludzkich dłoni...

Z góry dzięki za odpowiedzi :kwiatek:


Wydaje się że to stawy między kością kopytową a kością koronową i kością koronową a kością pęcinową czyli stawy kopytowy i koronowy (tak analogicznie wychodzi właśnie ze zdjęć ludzkiej dłoni)
Mój koń ma osteolizę w wyniku operacji. Jest to proces nieodwracalny i nieuleczalny. Był Tildren, było komórki macierzyste, etc. Nic nie pomaga.


Jeju nie strasz 😕 A mocną miał tą osteolizę? O tym, że jest to nieodwracalne i i nieuleczalne wiem od weta, ale powiedziała, że można powstrzymać, żeby się nie powiększało.. W klinice ocenili nasz przypadek na łagodny.. A wy mogliście pracować po podaniu tildrenu czy był areszt? Koń był kulawy?

Dance Girl, dzięki. Nigdy nie słyszałam o takim wynalazku. Tylko kurcze, gdzie ja bym to znalazła do kupienia?

Na_biegunach
, to z tego robi się okłady czy jest też w postaci np. proszku do jedzenia?

Biczowa, dziękuję, to by się zgadzało, bo w te rejony koń dostawał zastrzyk.. Tylko właśnie, który to staw? Kopytowy czy koronowy? Choć wydaje mi się, że to będzie kopytowy..

międzypaliczkowy bliższy - koronowy
międzypaliczkowy dalszy - kopytowy
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
11 stycznia 2017 18:57
Stosowałam tylko miejscowo okłady ze zmielonej w mikserze świeżej rośliny.  Nie jestem pewna czy podany dopaszczowo działa również na kości czy tylko na ukł. pokarmowy. U Podkowy jest spory opis żywokostu.

Dance Girl, dzięki. Nigdy nie słyszałam o takim wynalazku. Tylko kurcze, gdzie ja bym to znalazła do kupienia?



dla ludzi:
http://ekoidea.sklep.pl/pl/p/Ekstrakt-z-malzy-zielonej-nowozelandzkiej-Perna-Canaliculus-omulek-zielonowargowy-150-kapsulek-Sanct-Bernhard/938

dla ogonów:
[[a]]https://www.kraemer.de/Muschelpulver.htm?websale8=kraemer-pferdesport&pi=490536&ci=247656&depvar_index=%3c490536%3e%3c490536..500%3e[[a]]

dałam Ci tylko przykładowe miejsca. Są małże liofilizowane, nie wiem jak je konie trawią, po prostu nie na tym nie znam bo kupuję dla koni w sklepie końskim. Trafiłam na to 16 lat temu przy poprzednim sznaucerze olbrzymie. Ja się teraz tym faszeruję, żeby się sama wykaraskać z kontuzji. Nie jest to trucizna, czy na pewno pomoże - to ja Ci nie zagwarantuję.
Hej, potwierdzam lecznicze działanie żywokostu - ja go stosuję na człowieku (Reumatoidalne Zapalenie Stawów), ale i koleżanka smaruje staw kolanowy u konia. Zmniejsza ból.
[quote author=espana link=topic=30043.msg2635393#msg2635393 date=1484146949]
Mój koń ma osteolizę w wyniku operacji. Jest to proces nieodwracalny i nieuleczalny. Był Tildren, było komórki macierzyste, etc. Nic nie pomaga.


Jeju nie strasz 😕 A mocną miał tą osteolizę? O tym, że jest to nieodwracalne i i nieuleczalne wiem od weta, ale powiedziała, że można powstrzymać, żeby się nie powiększało.. W klinice ocenili nasz przypadek na łagodny.. A wy mogliście pracować po podaniu tildrenu czy był areszt? Koń był kulawy?

[/quote]

Podobno można hamować ten proces, ale nie da się go zatrzymać a jedynie spowolnić. W naszym przypadku z dnia na dzień jest coraz gorzej, koń coraz mocniej kuleje i coraz bardziej go boli. Nie ma żadnych szans do powrotu pod siodło. Po podaniu Tildrenu koń wychodził na padok, nie było mowy o żadnej pracy, bo mocno kulał. Jeśli w kości faktycznie jest liza to żadna praca nie jest wskazana, bo ten proces rozrzedzania jest po prostu bardzo bolesny, nie mówiąc już o tym, że kość w tym miejscu narażona jest na dalsze mechaniczne uszkodzenia.
międzypaliczkowy bliższy - koronowy
międzypaliczkowy dalszy - kopytowy


dziękuję bardzo! :kwiatek:

[quote author=gllosia link=topic=30043.msg2635480#msg2635480 date=1484158164]

Dance Girl, dzięki. Nigdy nie słyszałam o takim wynalazku. Tylko kurcze, gdzie ja bym to znalazła do kupienia?



dla ludzi:
http://ekoidea.sklep.pl/pl/p/Ekstrakt-z-malzy-zielonej-nowozelandzkiej-Perna-Canaliculus-omulek-zielonowargowy-150-kapsulek-Sanct-Bernhard/938

dla ogonów:
[[a]]https://www.kraemer.de/Muschelpulver.htm?websale8=kraemer-pferdesport&pi=490536&ci=247656&depvar_index=%3c490536%3e%3c490536..500%3e[[a]]

dałam Ci tylko przykładowe miejsca. Są małże liofilizowane, nie wiem jak je konie trawią, po prostu nie na tym nie znam bo kupuję dla koni w sklepie końskim. Trafiłam na to 16 lat temu przy poprzednim sznaucerze olbrzymie. Ja się teraz tym faszeruję, żeby się sama wykaraskać z kontuzji. Nie jest to trucizna, czy na pewno pomoże - to ja Ci nie zagwarantuję.
[/quote]

O, na Kraemerze mi łatwo kupić. Tylko ten proszek do czego jest? Do paszy jako suplement? Bo nie ma w opisie co z tym robić.

Na_biegunach, wilann, dziękuję\


espana, to brzmi dokładnie jak przypadek drugiego konia, którego próbowaliśmy leczyć zeszły rok na artrozę. Dziś koń ma padok do końca życia. A rok temu jeszcze chodził 145. Ten ma dopiero 9 lat. Na dzień dzisiejszy porusza się bardzo dobrze... W zeszłym tygodniu sprawdzałam go na kole na twardym i był w 99% czysty.. Pod siodłem też czuje się dobrze, nawet lubi dokazywać i na wszystko się cieszy jak głupi. Wet cały czas mówi, że może w marcu jechać zawody. Tylko jak ten koń ma skakać, jak po przejechaniu 40cm na dwie nogi spowodowało na drugi dzień zapalenie? Tak się martwię, że będę chuchać i dmuchać, a raz skoczy i po koniu 😕 Na pewno kupimy jakieś suplement, żeby się te kości odżywiały i wzmacniały, ale ta świadomość, że to nigdy się nie wyleczy jest przerażająca. Płakać mi się chce 😕
gllosia może to nie liza? Konsultowałaś to z innym wetem? Ktoś inny robił ponowne RTG?
O tym, że jest to osteoliza wiem z raportu z kliniki. Koń miał robiony rezonans (MRI). W opisie jest łagodna osteoliza pod chrząstkowa kości śródręcza, obrzęk kości śródręcza, a reszta opisu dotyczyła stawów. W opisie jest, że są to objawy łagodne. Ale właśnie, czy nie pogłębi się, jak koń zacznie ponownie trening? Konsultował się właściciel z wetem ze swojego kraju (pokazywał zdjęcia i opis) i ten właśnie wet powiedział, że koń powinien znacznie dłużej mieć tylko stęp w ręku i nie powinien pracować tak szybko. Więcej się dowiem jak właściciel wróci i mi opowie więcej, bo tak przez telefon tylko pobieżnie powiedział.. Zupełnie rozbieżne opinie wetów, kompletnie zgłupiałam. Jak właściciel wróci to zaproponuję poszukanie jakiegoś super specjalisty nie wiem, z Niemiec czy skądś, chociażby na jedną konsultację niech obejrzy, zobaczy konia i powie co robić.. Co prawda nie znam nikogo, ale popytam ludzi. Z jednej strony od kilku dni (miał wcześniej parę dni wolnego przez to małe zapalenie co tak nagle wyskoczyło) codziennie schodzę z siodła z uśmiechem na twarzy, bo koń super pracuje, nie wykazuje żadnego dyskomfortu czy boleści i z dnia na dzień pracuje nam się coraz lepiej. Ale boję się po prostu strasznie o tą nogę. Za 2 tygodnie znów tildren, chyba już ostatni raz..
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się