paszport konia- co i jak?

Anderia, no więc tak:

- brakiem opisu graficznego się nie przejmuj, to się często zdarza w paszportach KWPN. Każdy koń z tej rasy ma transponder, plus opis słowny, graficzny nie zawsze jest uzupełniany, między bogiem a prawdą opisy graficzne są zresztą i tak dość umowne, szczególnie w przypadku koni z dużą ilością odmian albo nieregularnymi odmianami (mam dwa takie dziwaczne malowańce, które nawet dolnym wargom nie oszczędziły ciapatości i np. Skwarek zgodnie z paszportem uszminkowany w ogóle nie jest...)

- razem z paszportem powinnaś dostać osobną kartkę - certyfikat własności. Paszport sam nie znaczy nic, umowa - wielu hodowców nawet nie podpisuje żadnych papierów, płacisz i dostajesz konia z certyfikatem i paszportem. Kto ma certyfikat w ręce, ten ma konia. Niemiecka wersja tegoż papieru ma wielki napis Eigentumsurkunde / Certificate of ownership, holenderska nie ma nic i wygląda niepozornie, np. tak (kolor papieru może być różny w KWPN, np. hanowerski certyfikat jest zawsze zółty):

Coś takiego to jest "musisz-mieć" dla zachodniego konia. Oczywiście, w PL można sobie wyrobić polski paszport na podstawie zagranicznego i tak nikt niczego nie sprawdza, ale sama byłam świadkiem pewnej ciekawej historii (uwaga, będzie cool story).
Otóż pewien Niemiec ładnych 8 lat temu oddał swoich kilkanaście koni w długoterminowy trening do polskiego "trenera". Pan Polak zwietrzył jednak interes życia i większość koni zamiast trenować... posprzedawał. Porejestrowane w PZHK, a nawet i w PZJ (zresztą z imionami nieco pozmienianymi w stosunku do wersji oryginalnej, np. przez dodanie dwóch literek). Nowi właściciele wesoło egzystowali sobie z końmi przez kilka lat. Kiedyś jadę sobie z moją ówczesną trenerką w dłuższą trasę i nagle telefon - czy znamy konia takiego a takiego... A znamy... Bo właśnie dzwoni adwokat niemieckiego klienta i informuje o możliwości powołania jako świadka. Pełne zaskoczenie 😲 Dzwonimy za chwilę do właścicielki jednego z koni, no i faktycznie, paszport ma, umowę kupna ma, certyfikatu konia - nie ma.
Całe szczęście, że niemiecki właściciel egzekwował swoje roszczenia tylko od oszusta Polaka, bo w innym przypadku, gdyby żądał zwrotu koni... To pewnie nie byłoby innego wyjścia, jak oddać zwierzaka 🙁 Przypuszczam jednak, że przekalkulował, że mu się to zupełnie nie opłaca. Do Polski wysyłał np. 6-letniego ogiera z licencją, a odzyskać mógł 12-13 letniego wałacha, na już dość solidnie ruszonych nogach.

Tak czy siak - certyfikat własności koniecznie trzeba wyjąć z paszportu (mnóstwo razy widziałam go złożonego w kosteczkę i wrzuconego niedbale gdzieś w okładkę) i schować w domu w bezpiecznym miejscu, a jeśli koń to Totilas, to nawet u notariusza 😉
Dava   kiss kiss bang bang
03 lutego 2013 04:42
Związek Westfalski również wymaga posiadania takich 'certyfikatów'. Jest to szara 'kartka papieru'.

O dziwo wiele osób nie zdaje sobie sprawy jak ważny jest to dokument, no i ze powinien być w ich posiadaniu.

A tak ad. paszportów. Koleżanka mam kobyle z doskonałym rodowodem bodajże Z. i musiala sobie swego czasu wyrobić paszport sportowy.
Czy to normalne, ze kobyla została wpisana jako 'polska szlachetna półkrew' ?
Dava, ale to wyrabiała paszort ten zielonym polski? Wtedy wpiszą takiemu koniowi SP, bo u nas nie ma żadnej księgi typu hanowerska, KWPN czy inna.

Można wyrobić w niemieckim związku duplikat certyfikatu własności, bądż też u nas zrobić badania genetyczne potweirdzające, że dany koń jest danym koniem (laboratorium wtedy zapytuje niemiecki związek o danego konia). Ale to oczywiście trzeba mieć pewnośc, że dany koń trafił do Polski legalnie.

edit: swoją drogą zatrważające jest jak wiele koni przyjeżda do Polski bez najważniejszego dokumentu.
Właśnie, tak jak pisze repka można zrobić badania genetyczne. Moja kobyła ma paszport zangersheide i badania genetyczne. Całkiem szybko to poszło- wysłaliśmy krew do laboratorium i po 3 tyg (jeśli dobrze pamiętam) dostaliśmy potwierdzenie, z informacją że laboratorium w Holandii potwierdza, że jest to dany koń.
A takie informacje, jakie są na certyfikacie który wstawiła Quanta, moja konina ma bezpośrednio w paszporcie (tzn numery identyfikacyjne konia, daty urodzenia i palenia itp). W polskim związku powiedzieli, że nic więcej nie potrzeba. Z poprzednią kobyła (pasztort BWP) było podobnie. Może w każdej księdze inaczej to wygląda- możliwe, że ten certyfikat jest bezpośrednio w paszporcie?
repka, dokładnie, ale to wynika z niewiedzy po prostu. Koń ma paszport, to się wydaje, że jest komplet... Paszport to żaden dowód własności, w ogóle zgodnie z przepisami paszport powinien być na miejscu w stajni (np. paszport mojego źrebaka jest razem z młodym w Holandii). Bez certyfikatu w ręce tak naprawdę to wcale się nie jest właścicielem konia.
Ale też po prawdzie, fajnie, żeby to było wyraźnie napisane. Wersja KWPN wygląda jak jakiś wypis z rodowodu - ot, taki dodatkowy karteluszek, nic istotnego przecież...
quantanamera, ja się nie dziwię ot zwykłym ludziom, co potem te konie kupują, ale to handalrze tak całymi pęczkami przywożą. Owszem, jak już się kupuje takiego konia od Polaka, to w zasadzie wystarczy umowa kupna -sprzedazy, bo takie jest polskie prawo. Ale już taki koń bez certyfikatu nie może być użyty w hodowli. I tak samo, skoro handlarz już nie ma tego certyfikatu, to nie można być pewnym w jaki sposób wszedł w posiadanie danego konia.
Dava   kiss kiss bang bang
03 lutego 2013 17:27
Dziewczyny zle sie wyrazilam  😉

Kolezanka ma kobyle ze swietnym papierem. Ma dowod zakupu, wszystkie papiery, zagraniczny paszport itd.
Z jakis wzgledow (o ile dobrze pamietam jest wymagany na jakiejs randze zawodow) musiala wyrobic paszport sportowy.
Nikt jej nie mowil o badaniach genetycznych itd. powiedzieli jej tylko ze musi byc wpisane jako sp i tyle.
Czyli tak jakby swietnie, bo w wynikach zawodow widnieje kon rasy sp (bo juz ze wyhodowana za granica to zapominaja dopisac 😉)

Znajomy jezdzacy czesto na zawody zagraniczne, podczas porzadkow odnalazl w swojej pace (zawsze mial zalozony na nia pokrowiec i nigdy go nie sciagal) wlasnie pod pokrowcem paszport jakiegos obcego konia wraz z certyfikatem.
Jak sie tam znalazl nie wiadomo. Jako uczciwy czlowiek odeslal do zwiazku ale tak zgodnie z prawem moglby 'poszukac swojej wlasnosci' i odebrac super konika GP  😉 🤣
Anderia   Całe życie gniade
03 lutego 2013 17:33
quanta ufff, certyfikat mam, zresztą w identycznych kolorkach co na wklejonej przez Ciebie fotce 🙂 Uspokoiłaś mnie, bo wychodzi na to, że koń nie jest w Polsce i w moim posiadaniu na nielegalu 🤣
Martwi mnie tylko ten mikrochip. Jego numer jest, wszystko cacy, ale Hecold na badaniach kupno-sprzedaż nijak nie mógł go wykryć. To możliwe, że jest tak głęboko ukryty, że to "urządzonko" (nie znam profesjonalnej nazwy) go nie znajduje, czy po prostu go nie ma i coś tu śmierdzi?
Te majkroczipy  😀 Ponoć lubią sobie wędrować i zdarza się odnajdywać w mniej spodziewanych miejscach. Może po prostu musicie lepiej poszukać.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
16 lutego 2013 20:11
Jeśli kupuję konia, który nie posiada paszportu, to czy do jego wyrobienia wystarczy mi umowa kupna - sprzedaży z poprzednim właścicielem?
no to teraz wypalę. 😀 jeśli mam KWPNa, ale mam sam paszport, to mogę jakoś zdobyć certyfikat lub wyrobić duplikat? Koń jest czipowany, jeśli to coś zmieni.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
16 lutego 2013 21:09
Kurczak wystarczy ale będzie NN
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
16 lutego 2013 21:27
Biczowa, dziękuję 🙂 Tak mi się wydawało z tego co wyczytałam na stronie PZHK, ale wolałam się upewnić.
Zuzu., musisz zapytać w związku KWPN, myślę, że jeżeli kon trafiłdo ciebie legalnie, to z wyrobieniem buplikatu nie bedzie problemu.
Czy u nas takie certyfikaty również istnieją ? (nie chodzi mi o to, czy są teraz potrzebne właścicielowi, jako potwierdzenie właśności konia, ale czy istnieją/istniały? )
Czy u nas takie certyfikaty również istnieją ? (nie chodzi mi o to, czy są teraz potrzebne właścicielowi, jako potwierdzenie właśności konia, ale czy istnieją/istniały? )


Mam cos podobnego z pzhk dla kobyly wlkp - wpisana do księgi głównej,
Jak nie było jeszcze paszportów - to dostałam taki dokument od poprzedniego właściciela.
Pózniej na tej podstawie przerejestrowalam ja w pzhk na siebie.

Edit - taki dokument ma tez kazdy Aqh - otrzymuje sie go z Centralnej bazy z USA - jak sie urodzi koń rasy AQH (obojętnie gdzie na świecie) - przy sprzedaży aqh kazdy chce ten dokument.
Dodofon, ale wpis do księgi nie jest ani certyfikatem, ani dowodem własności
Taki na przykład wałach - jakiejkolwiek z polskich ras - raczej nie otrzyma wpisu do księgi hodowlanej... póki co w Polsce wałachów się nie hoduje (za granicą dzięki klonowaniu już tak  😀)

W Polsce generalnie jedynym dowodem własności konia jest umowa kupna - sprzedaży... ciekawa jestem jednak jak wygląda to wszystko od strony prawnej - wszak umowa może zginać, może też jej nie być (ile razy ludziska kupują konia bez umowy)...
Gillian   four letter word
17 lutego 2013 07:54
kupiłam konia w 2008r i dotąd nie było okazji go przepisać na siebie - będą na mnie bardzo krzyczeć? chcę to w końcu załatwić ale teraz to się trochę boję  😁
[quote author=_Gaga link=topic=3528.msg1690562#msg1690562 date=1361087687]
Dodofon, ale wpis do księgi nie jest ani certyfikatem, ani dowodem własności
Taki na przykład wałach - jakiejkolwiek z polskich ras - raczej nie otrzyma wpisu do księgi hodowlanej... póki co w Polsce wałachów się nie hoduje (za granicą dzięki klonowaniu już tak  😀)

W Polsce generalnie jedynym dowodem własności konia jest umowa kupna - sprzedaży... ciekawa jestem jednak jak wygląda to wszystko od strony prawnej - wszak umowa może zginać, może też jej nie być (ile razy ludziska kupują konia bez umowy)...
[/quote]

Właśnie sprawdzilam- tak jest to świadectwo wpisu do księgi - ale na 2 stronie są właściciele.
Jakiś dokument to jest. Lepszy taki niż żaden. U nich w systemie widnieję jako właściciel.

Dobrze, a jeśli koń urodzi sie u mnie i nie mam umowy kupna?
Gillian, krzyczeć nie bedą, przynajmniej nie powinni. Dowód własności masz w postaci umowy, a tylko w paszporcie i bazie nie jest wpisana zmiana. W sumie nie rodzi żadnych konsekwencji, poza bałaganem w bazie.

Dodofon, dostałaś licencję hodowlaną. Nie jest to żadnym dowodem własności, a tylko papierkiem, gdzie masz wpisaną licencję, bonitację, rodowód. Owszem kiedyś istniały tylko dodowy urodzenia żrbięcia oraz licencje hodowlane. W licencjach wpisywany był właściciel nowy, ale to nie był zaden dokument własności konia.

_Gaga, teoretycznie jak nie masz umowy na piśmie, to i tak masz umowę ustną. ale wiadomo, że takową nie możesz się w żaden sposób okazać, więc mimo wszystko lepiej mieć ją na piśmie, i chronić przed zniszczeniem.
W zasadzie jak kupisz auto, to umowa ci potrzebna do momentu zarejestrowania na siebie auta. Potem ci już umowa nie jesst potrzeban do niczego. U koni teraz w paszporcie wpisywany jest właściciel (dawniej posiadacz), ale nie wiem jak to jest traktowane potem prawnie.

edit: Dodofon, hodowca jest zawsze włascicielem z domniemania. Jeżeli nie istnieje żaden dokument sprzedaży, to automatycznie pozostaje on właścicielem
Gillian   four letter word
17 lutego 2013 08:12
uff no to jadę załatwiać, dzięci repka,  🙂
_Gaga, teoretycznie jak nie masz umowy na piśmie, to i tak masz umowę ustną. ale wiadomo, że takową nie możesz się w żaden sposób okazać, więc mimo wszystko lepiej mieć ją na piśmie, i chronić przed zniszczeniem.
W zasadzie jak kupisz auto, to umowa ci potrzebna do momentu zarejestrowania na siebie auta. Potem ci już umowa nie jesst potrzeban do niczego. U koni teraz w paszporcie wpisywany jest właściciel (dawniej posiadacz), ale nie wiem jak to jest traktowane potem prawnie.


Z tym, że paszport - zgodnie z prawem (i bodajże również wpisem w samym paszporcie) - nie jest dowodem własności konia :-(
Na prawdę jestem ciekawa jak to wygląda od strony stricte prawnej... O ile w ogóle jest uregulowane...
I jak to wygląda w przypadku innych zwierząt gospodarskich...

edit: poprawka cytatu  😡
Gillian, koleżanka przepisywała konia na siebie tydzień temu,k órego ma od 2 lat.
Wspisała po prostu "wczorajsza" datę i paszport odesłali i bez problemu zmienili właściciela.
Tak paszport nie jest dowodem własności, ale może mozna uznać, że skoro jesst tam wpisany właściciel, to ktoś z umową przyszedł do OZHK, okazał się nią i na tej podstawie jako właściciel został wpisany w paszport. Oczywiście zawsze można poprosić o umowę zakupu konia, a w razie jej braku poprosić o udowodnienie własności.
tak jak mówi wishperer13, konia kupiłam w maju zeszłego roku, ale czas na wizytę w OZHK miałam dopiero na feriach, datę zakupu wpisałam na luty 2013 i spokojnie przepisali 🙂 a raz miałam konia przez dwa lata, nie zdążyłam go nawet przepisać, bo kupił go ten sam właściciel od którego ja go miałam 😁 (byłam w podbramkowej sytuacji, to go wziął, 1 wpis mniej w paszporcie konio miał )
Tak na marginesie: na stronie PZJ pojawił się wpis o konieczności czipowania koni przy występowaniu o paszport PZJ.
Witam.Wiem że wątek o paszportach ale ja mam inny dylemat, jak coś proszę mnie wygonić. Otóż moja klacz ma licencję,której ja nie posiadam,znam numer i raz udało mi się dodzwonić gdzie trzeba i wiem że jest.Chyba przydało by się wyrobić duplikat ale jako że mam dość daleko to osobiście jakoś nie mam kiedy.Dzwoniłam,pisałam  maila i cisza.Klacz ma się oźrebić za 2 miesiące i stąd moje pytanie,próbować za wszelką cenę się dodzwonić i ten duplikat wyrobić,czy dać na luz i przy opisie źrebaka podać tylko nr licencji?
Pewnie laickie pytanie więc proszę o wybaczenie,każda odpowiedz mile będzie przyjęta.
Ja nigdy przy opisie źrebaka nie musiałam okazywać licencji, na świadectwie krycia chyba tylko podaje się jej nr (lub nr paszportu matki), ale chyba dobrze by było wyrobić duplikat np. w razie ewentualnej sprzedaży.
Dzięki za odpowiedz. Po duplikat to muszę chyba osobiście do Kielc pojechać bo dodzwonić się tam nie mam szczęścia.
dorota- ja jestem z Kielc i jak coś mogę Ci podać nr telefonu do kogoś  z OZHK. Duplikat licencji 50 zł. A Ty masz konia z Kielc? 
Poza tym , jak mi sie wydaje licencja powinna być corocznie podbijana, więc należy ją mieć.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się