kastracja

Ale ludzie spokojnie 🙂 Wytłumaczcie dziewczynie co i jak, widać że się stara chce dla konia jak najlepiej. A to ze trafia na swojej drodze na takich ludzi a nie innych to już inna historia.
kurcze ale czy to jest możliwe tak cały czas mieć pecha  i wpadać na złych ludzi którzy chcą ci dokuczyć, a przede wszystkim twojemu koniowi?
Ale ja się staram spokojnie, i mi nawet wychodzi 😉 - ręce mi opadają po prostu na takich wetów, takie stajnie itp.  No nic nie poradzę. A na braki w sianie mam ostatnio alergię - bo odtuczam właśnie konia, i ciągle nic z tego, ale jak widz ile dostaje siana to mi ręce opadają - nawet już nie mam siły mówić stajennemu.
Averis   Czarny charakter
30 marca 2010 16:39
adrianna32, wiec nie miał narkozy i był źle znieczulony-dostał zbyt małą dawkę. Wybacz, ale to, co piszesz mrozi mi krew w żyłach. Chce Ci powiedzieć jak wyglądała kastracja Karego.
-biorę Karsona na uwiązie, na kantarze i prowadzę go do weterynarza
-ten mu najpierw coś wstrzyknął (nie pamiętam już co), założył wenflon i wstrzyknął przez niego narkozę
-po kilku minutach koń zaczął się słaniać na nogach, jego pysk robił się coraz cięższy (weterynarz go sobie trzymał i coś tam do niego mówił 😉), w końcu koń się całkiem położył (z asekuracją ze strony weta i mojej), coś sobie westchnął i zasnął
-wet mu ileś tam razy zdezynfekował mu miejsce cięcia, chyba jeszcze coś wstrzyknął (ale tu też głowy nie dam) naciął, wyjął, zmiażdżył nasieniowody, wyciął co miał wyciąć, pooczyszczał miejsce wokół rany i tyle
-koń zaczął się budzić, najpierw przeszedł do pozycji półleżącej, z 10 minut tak sobie drzemał z pyskiem opartym o ziemię, potem wstał, zsynchronizował nogi i powolutku poszedł do boksu. I tyle- zero stresu. Wspomnienia ma jak najlepsze, bo po 2 tygodniach bez problemu dał weterynarzowi dotykać zagojonej rany i był bardzo przyjaźnie do niego nastawiony.
adrianna, weź Ty sobie koniecznie zawiąż czerwoną wstążeczkę - bo masz takiego pecha, że to się w głowie nie mieści.
Ja mam wrażenie, że ona sama tego pecha przyciąga - bo to jest niemożliwe, no niemożliwe. Ale ja się miałam nie odzywać.
Averis   Czarny charakter
30 marca 2010 16:44
A odnośnie tego lonżowania. Ja uważam, że 2 tygodnie na lonży konia nie zabiją, a sam stęp i spacerki w ręku mogą być nieskuteczne. Według mnie kłus jest obowiązkowy- sama widziałam ile płynu potrafiło Karemu wypłynąć dopiero w kłusie, podczas gdy w stępie nie leciało nic.
Mi wet nakazał kłus - dopiero w kłusie to miało jak się oczyszczać. Jak sobie konia lonżowałam stępem, żeby nie przemęczać, to się tak nazbierało, że szok. Przyjechał wet, wziął wodę, przepłukał porządnie i przekłusował i wszystko spłynęło. Zresztą w tym samym czasie był inny koń kastrowany przez innego weta - także kazał lonżować. Koniowi się nic nie stanie, nawet tak młodemu. Weź na maksymalnej lonży kłusuj i tyle.
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
30 marca 2010 16:53
Chcialam tak ale powiedzieli mi ze wszystkie konie chodzily w stepie, bylo dobrze taka byla rozmowa dzisiaj wet sie nie odezwal nawet, to mowil wlasciciel. Jezeli ja wezme ta lonze i zaczne go lonzowac, pozniej cos bedzie nie tak i kto mi pomoze? Stajenny mowil ze wlasnie jak ktos kiedys lonzowal konia, nazbieralo sie tyle ropy i stajenny palcem rozwalil worek wtedy wszystko wylecialo. (to mnie zmrozilo) dlatego sie boje.  🤔
Averis   Czarny charakter
30 marca 2010 16:55
epk, pisałam o kłusie, bo były tu takie głosy, że w sumie spacery wystarczą. Lonżowanie z kłusem przez te dwa tygodnie z pewnością nie narobi takich szkód, jakie uczyni jego brak.
edit: Adrianno, dlaczego mam wrażenie, ze czas w Twojej stajni zatrzymał się mniej więcej w czasie Zjazdu Gnieźnieńskiego? Co to za pomysły, że od lonżowania się zbiera ropa. I jakim prawem stajenny ruszał cokolwiek w ranie pokastracyjnej (już widzę jak dezynfekował ręce i robił to w rękawiczkach)? Od tego jest weterynarz.
edit 2: I teraz pomyśl. Mój koń przez dwa tygodnie był lonżowany 2-3 razy dziennie 20 minut kłusem (stępu nie liczę). Wszystko zagoiło się bardzo fajnie. Teraz porównaj naszą ilość i intensywność ruchu z samym stępem w ręku.
No ja też do tego się odniosłam, co inni pisali. Spacery w ręce nie wystarczą, musi się to ruszać (bez przesady, nie w dzikich brykach i galopach), ponieważ tam robią się skrzepy z krwi - to wszystko musi się oczyszczać.
Averis   Czarny charakter
30 marca 2010 17:03
epk, i przede wszystkim nie zamknąć przed czasem. Rozrywanie rany pokastracyjnej jest bardzo nieprzyjemne dla konia. Gdy nacięcie już było małe i nie było dużego wysięku, to przemywałam ją rivanolem przez kilka ostatnich dni.
Szczepi się na choroby - szczepienie na grypę etc. Szczepienie nie jest synonimem zastrzyku. Byłam ostatnio przy dwóch kastracjach. Wet podaje zastrzyk (coś ala głupi jaś) - koń jest już spokojny, nawet jeśli jest to półdziki 2-3 latek, już nie robi problemów, stoi jak osiołek. Za jakąś chwilę wet podaje drugi zastrzyk i po kilku minutach koń słania się na nogach, po czym sam się kładzie i zasypia. Asekuruje się tylko, żeby położył się na dobrą stronę (zależnie któro-ręczny jest weterynarz 😉 ) i żeby nie zapiaszczyć oka (pod głowę można podłożyć ręcznik, czaprak, cokolwiek czystego). Jedna osoba trzyma głowę. Następnie zakłada się pęto na zadnią nogę, które podciąga ją pod brzuch konia uwidaczniając miejsce zabiegu, no i koń ma mniejszy zasięg ewentualnego kopniaka. Druga osoba trzyma końcówkę tej liny. Wet dezynfekuje porządnie, potem działa (chyba nie dłużej niż 10-parenaście minut), ściąga się pęto i wuala! Koń zazwyczaj już się budzi i wet decyduje, czy przytrzymać mu jeszcze głowę, czy też można już pozwolić wstać. Po wstaniu koń jest jak na lekkim głupim jasiu, normalnie powolutku idzie do boksu.
Stajennego odnośnie tej lonży nie słuchaj. Właśnie dlatego wcześniej napisałam o lonżowaniu, ponieważ ono jest moim zdaniem najlepsze dla świeżo wykastrowanego konia. [oczywiście pod warunkiem, że koń nie jest przekarmionym zabijaką, który zamiast kłusem będzie na tej lonży zap*** galopem tak, że faktycznie takie lonżowanie mu zaszkodzi. ]
Jeśli chcesz w ręku - a możesz w ręku. Tylko nie łazić tempem wyjątkowo leniwej muchy tylko...... biegać. O ile koń się nie wyrywa i umie chodzić w ręku powinno to dać radę. Ty biegniesz - koń kłusuje. I tak przez 15 minut 3 x dziennie, jeśli koniecznie nie chcesz go lonżować bo młody. Taka możliwość też jest, to też ruch!
Tylko pytanie ile człowiek wytrzyma.😉 Już lonżowanie 3 razy dziennie bywa czasem upierdliwe, a co dopiero dobrowolny, szybki trucht na własnych nogach 3 razy dziennie przez dwa tygodnie.
ja bym w tym momencie odrzuciła głosy, że za młody, w końcu nikt tego konia nie będzie wypinał, nikt na niego nie wsiada i koń nie zacznie pracować.... tylko jednak postanowiła lonżować przez te 15 minut, to po prostu dla zdrowia konia. Z resztą - rzadko który koń po kastracji ma energię na cudowanie [o ile mu się tej energii nie dostarcza dodatkowo.....], jest obolały i raczej nie powinien odstawiać cyrków. Choć uczulam na słowo "raczej" - koń to zwierzę, nie wiadomo jak się może zachować, jeśli właściciel popełni gdzieś błąd.

Jeszcze odniosę się trochę do odżywiania..... Jak - dawać więcej? Bo tam w którymś poprzednim poście, Adrianno, napisałaś, że wet sugeruje by koniowi "dawać więcej". Czego dawać więcej? Owsa? o_O
W Stadzie Ogierów wszystkie kastrowane konie są i prowadzane i lonżowane (ok. 3 tyg.) Ale to nie są źrebaki - tu jest drobny problem, nie tyle obciążenia, bo duże koło nie robi, ile - kontroli nad koniem.
Sankaritarina,o siano chodziło, że 5 kg może być mało, szczególnie w kontekście odstawienia/ograniczenia owsa.
A siaaana.... a to inna sprawa. Sianko podstawową rzeczą w karmieniu koni. Już myślałam, że o owies chodziło.😉
Jestem niepocieszona, że nie utworzyliśmy adriannie oddzielnego wątku pt. "Źrebiec i laik". Sami pomyślcie - to byłby fascynujący wątek! a jaka nauka dla potomnych!
Wiecie tylko czego ja nie rozumiem?? Jak ktoś absolutnie bez doświadczenia porywa się na kupno konia  🤔wirek: Ja mając trenerkę do pomocy, i masę znajomych myślałam że umrę ze strachuna poczatku. I pełne usamodzielnienie się trwało ok. roku.

Ja wiem że w tym przypadku to już się stało, ale nie mogę pojąć gdzie ludzie rozum mają.
Averis   Czarny charakter
30 marca 2010 18:20
Ja proponuję offtop o kastracji przenieść do stosownego tematu 😉
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
30 marca 2010 18:26
Ja sie teraz juz ciesze, bo to akurat czy to zrebak czy nie nie ma nic wspolnego z kastracja! Moglam kupic doroslego ogiera.  😉
Ale ja sie akurat ciesze ze mam mlodego konia, dlaczegio? Bo gdy bym kupila doroslego to przyszla bym wyczyscic, dac marchewke pojezdzic i do domu. A tak to on mnie przynajmniej motywuje do myslenia i do walki o lepsze jutro. Co do pecha to kazdy moze go miec jesli ma troche mniej pojecia na jakis temat. W glupich ogloszeniach typu siodlo w bdb stanie a tak naprawde w ledwo nadajacym sie do uzytku. Niestety w Malborku jest zadupie pod kadym wzgledem gdy by nie zamek to kompletna wioska.  🤔
zapisuje sie na rozne kursy ale wiekszosc jest w Wawie wiec pozdrawiam tych ktorzy maja gdzie sie uczyc, ja nie znam nawet osob ktore maja konia zebym miala sie od kogo uczyc! Przeciez zle nie chce i na miare mozliwosci robie wszystko.  🤔
deborah   koń by się uśmiał...
30 marca 2010 18:31
dajcie spokój naprawdę.
naprawde talk bardzo Was dziwi, ze ktoś bez doświadczenia kupuje konia?
mało tu takich osób na forum?

adrianna już po wszystkim musisz teraz o niego odpowiednio zadbać. trudno przyjdzie ci uczyć chodzenia na lonży w mało sprzyjających okolicznościach.
ale lonżować musisz . i to kłusem, nie stępem.
trochę mi nie po drodze ta Twoja stajnia ale jak czytam jakie obciążenie wzięłas na swoją głowę to chętnie zapakowałabym sie w auto i pomogła, żebyś większego piwa nie naważyła
eh żeby doba dłuższa była
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
30 marca 2010 18:39
Wiecie dlaczego zwlekalam z kastracja? Bo balam sie ze zrobie cos nie tak.
Kiedy tydzien temu przyszlam do stajni i powiedzialam zeby przytrzymali mi boks przez 2 tygodnie, bo chce oddac malego na 2 tygodnie do trenera. Zeby tam juz go wykastrowac i zeby on go lonzowal, uslyszalam: Ludzie nie dajcie sie zwariowac 1000 zl wkladac w zrebaka, przez 2 tygodnie za nic?? Przeciez wystarczy poprosic kogos ze stajni, pomoga. Wiec ok tak zrobilam, nie jestem najmadrzejsza i nie robie z siebie takiej. Ale akurat slowa wlasciciela do mnie przemawiaja, pomyslalam przeciez maja swoja stajnie 30 koni i lata doswiadczenia........... Byl powod by nie wierzyc?  :nunchaku:  😉
deborah   koń by się uśmiał...
30 marca 2010 18:43
adrianna32, nie. też bym uwierzyła. ale jest jak jest i musisz sobie radzić sama niestety. dlatego pytaj tu, na PW, przez telefon.
zadawaj choćby najgłupsze pytania ale pytaj..
deborah, naprawdę myślisz, że to już z górki? Ja się boję, że to wszystko: dziwne stajnie, dziwne rady, przeboje z transportem, ile siana, przeboje z kastracją - to tylko nieśmiałe początki.
Jestem coraz bardziej przekonana, że radziłam rozsądnie: załatwić źrebolowi odchów w stadninie. Odebrać po odchowaniu, po kastracji, po zajazdce. Odebrać konia młodego ale dorosłego. Nie tylko ja tak radziłam. Adrianna musi jednak mieć konika przy sobie "bo przecież tyle ją uczy". Bez komentarza. Nie da się znaleźć emoty, żeby wyrazić moje uczucia. Biedny królik doświadczalny i tyle. Nie będę tego popierać.
deborah   koń by się uśmiał...
30 marca 2010 18:58
halo, dziwi mnie zwczajnie że wszyscy tylko rzucają kamieniami. każdy kiedyś zaczynał. jeden bardziej rozważnie inny zupełnie nieodpowiedzialnie.
koń kupiony i zostaje. "dobrych" rad adrianna nie potrzebuje.
potrzebuje pomocy z młodym koniem.

ktoś z Was pomoże?
popierasz czy nie, koń zostaje. z mojej strony mogę zadeklarować pomoc.
Choć Adrianna nie zaczęła swojej obecności na forum najlepiej to na pewno robi postępy i widac że chce się uczyć i chce dla konia dobrze.
Podziwiam Cię i życzę jak najlepiej. Obyś się nie zdziwiła. Ja westchnę do Św. Franciszka w intencji młodego. Tyle mogę.
deborah   koń by się uśmiał...
30 marca 2010 19:04
westchnij w intencji obu "młodych"
i nie skreślaj od razu 😉
No, niestety, dużo laików kupuje konie. Młode. I uczy ich pierdół. Na forum jest masa takich osób.
Sama nie jestem lepsza, bo mając jakieś tam doświadczenie rekreancko-podjezdkowe zamiast profesora - też kupiłam 2,5 latka... ale szybko poszłam po rozum do głowy, koń dostał ponad pół roku wolnego, a ja tylko spędzałam z nim czas, ale jeździłam gdzieś indziej, czytałam, pytałam, męczyłam, każde nowe posunięcie zaczęłam analizować i.... chyba się udało, co moje, to wiem, a koń nie wydaje się być nieszczęśliwy. Ale też nie było różowo - na początku miałam kilka przebojów z pensjonatami, z podkuwaczami, koń nabawił się choróbska, którego wydaje mi się, można było uniknąć [chociaż.... nie wiem czy w tym pensjonacie egzekwowaliby zakładanie derki koniowi kiedy mnie nie ma... No ale to inna historia]. Konie są tak wspaniałe między innymi dlatego.... że wybaczają, jeśli da się im ku temu możliwości [no i zdąży się przed tym, jak koń doszczętnie "sfiksuje"....] Ba, dopiero teraz, wstyd się przyznać, zorientowałam się co to znaczy "dopasować ogłowie i wędzidło"  😵
Niestety, życie różne scenariusze pisze. Nader często spotykane są przypadki, w którym jakaś małolata kupuje sobie surowego konia, na którym potem jeździ,jakby był profesorem, skacze 1,50. Koń kończy 7-10 lat i jest wrakiem nadającym się tylko na łąki. Albo odwrotnie- ktoś kupuje starszego konia, jeździ na nim jak na młodym i nagle koń pada na zawał np. z gorąca. I ci ludzie nie dadzą sobie nic powiedzieć. Na szczęście- są przypadki, którym się udaje. Startują z poziomu pt "mało umie koń i jeździec" a "finiszują" nawet i w C.Takie przypadki też są. Wszystko zależy od ludzi.

adrianna32, Kastracja to był bardzo dobry pomysł. Koń reproduktorem nie będzie, a teraz będzie mógł wychodzić razem z innymi, będzie mógł biegać i dobrze się rozwijać. Pomysł z oddaniem go do stadniny do ukonczenia 2,5-3 lat nie jest głupim pomysłem. Nie można wierzyć we wszystko, co ludzie powiedzą, chociaż czaem ich rady, szczególnie dla laika, są mądre i wydają się być prawidłowe. Trzeba wszystko przemyśleć.
Też czasami posłuchałam głupich rad i potem miałam -> koń mną przeorał ujeżdżalnię, drugi raz koń mi uciekł i robiłam godzinne podchody, żeby go złapać wśród lasów i pól....a potem się nauczyłam, że głupich rad się nie słucha. Rady, by na niego wsiadać "JUŻ-ZARAZ! przecież on ma 3 lata! już pół roku powinien chodzić na lonzy!" na szczęście - nie posłuchałam.
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
31 marca 2010 15:04
Byla Deborah, naprawde jestem zadowolona. Tez malemu odbijalo dzisiaj, spokojny nie byl byly perypetie, ale Deborah to profesjonalista!!!  🙇
Dopiero teraz ktos mi pokazal co jak i dlaczego, jak reagowac na zle zachowania. Tlumaczyla krok po kroku, co dlaczego jak i poco. Jestem szczesliwa bo tego mi bylo potrzeba zeby obrazowo pokazac.
Deborah bardzo bardzo Ci a raczej wam dziekuje.  😅  :kwiatek:
dempsey   fiat voluntas Tua
31 marca 2010 15:07
deb  👍
<głęboki ukłon>
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się