szkółki a "prywaciarze" w jednej stajni

u nas też jest wiadome kiedy są jazdy rekreacyjne, popołudnia 16-18 w  tygodniu i ranki w soboty, raz jest więcej raz mniej osób różnie to bywa, ale z reguły da się przewidziec największe oblężęnia hali i ich unikać, a jak jest tłok i akurat ktoś w tym czasie skacze to się prosi wszystkich pozostałych o pozostanie na chwilę w stępie na ścianach bo ktoś jedzie parkur i też się da, a co do regulaminu to w naszej stajni zakazuje on lonżowania koni na hali w godzinach jazd i treningów bo wtedy to już rzwczywiscie nie da sie nic zrobic. W lecie jest lepiej bo jest duża ujeżdżalnia, jest czworobok więc często szkółka idzie na jeden plac a na drugim mogą byc wtedy treningi.
Ja równiez stałam chwile w stajni z rekreacją i nigdy nie było kłopotów. Właśnie w takich popoludniowych godzinach odbywała się rekreacja a ja byłam tam tylko rano, wiec puściutko, idealnie. Gorzej bylo w sobote badż niedziele, bo jak miałam o 12 trening to w połowie instruktorka poprosiła mnie zebym przeniosla sie na łąke , bo dzieci nie poradzą sobie na otwartej przestrzeni. I ok, przeniosłam sie , nie było problemu.Jak jest alternatywa to nie ma kłótni, choc mój trener był nieco zdziwiony, lekko wkurzony. Siodlarnie mielismy również wspólną ale nigdy sie nie zdazyło, ze cos zostalo uzyte , kazdy rekreacyjny koń miał swój sprzęt.
Fajnie ,bo mozna bylo pojechać z zaawansowana rekreacją w teren, bo z pensjonariuszy to żadko ktos jechał , bądz był w zupełnie innych godzinach.
Teraz jestem w stajni gdzie nie ma rekreacji, a jest problem np z lonzownikiem. Jak wejdzie tam jedna paniusia, to musi być sama ( ja moge jeżdzic z 2 końmi i jest ok).Czasami sie zdarza, ze ktos cos pożyczy sobie bez wiedzy własciciela .

Zawsze sie obawiałam , ze jak bedę w stajni gdzie jest rekreacja to jest ryzyko, ze moga wziaść mojego konia do rekreacji (za duzo sie o Viktorze nasłuchałam) a wtedy by mogło dojsć do rękoczynów  🏇
Stałam w stajni z rekreacją i dało się żyć 😉 W piękne, słoneczne dni rekreacja zajmowała jedną ujeżdżalnię, a hala i druga były wolne. Najgorzej w zimę i inne deszczowe dni, ale wtedy się albo po prostu nie jeździło 😉 albo czekało się, aż rekreacja skończy. Były wydzielone godziny i każdy się tego trzymał.
W innej stajni z kolei jest tak, że prywaciarze mogą wejść na halę, kiedy wszystko inne z niej wyjdzie = czyli albo w okolicach 19-21 albo bardzo wcześnie rano, ale też się da pogodzić [albo nie jeździć na hali po prostu].
Sytuacji, w której pomiędzy rekreacją przewijają się prywaciarze, sportowcy, lonżujący i jeszcze inni to ja po prostu nie widzę, nie dałabym rady tak funkcjonować. 😁 Szacun dla Hipodromu normalnie, ja bym tam umarła i wykupiła, nie wiem, karnet na korzystanie z hali w środku nocy. 😁
W stajni, w której jeżdżę, są dwie hale i dwa czworoboki plus dodatkowo lonżownik.
Część prywaciarzy stoi w jednej stajni, gdzie są tylko konie prywatne, część w rekreacyjno-prywatnej 😉
Poza tym mamy własne, oddzielne szatnie.

Także zgrzytów nie ma, chociaż bywały tłoki kiedy była jedna hala... Wtedy pierwszeństwo miała rekreacja.
Tak jest i teraz, kiedy np.chcę wejść na halę 'rekreacyjną' gdy jest jazda - zawsze pytam o pozwolenie, to jest jakby ich teren 🙂

Padoki są wspólnie dzielone dla rekreacji i pensjonatu.
christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
11 stycznia 2011 14:34
generalnie to ja sie przelalam w swoim zyciu przez 3 stajnie.

w pierwszej absolutne pierwszenstwo miala rekreacja, wiec zeby jezdzic na placu trzeba sie bylo wbic, albo poza rekreacje, albo isc sobie w las.


druga stajnia i sport i rekreacja. no i sajgon. latem fajnie bo duzo placow i kazdy sobie kawalek terenu znajdowal, ale latem dramat. i nie ma przepros, ze treningi umawiane wczesniej, ze maja nie wchodzic do ktorejstam godziny. (najczesniej mieli hale od 16-19 czy jakos tak) im dzisiaj pasowalo  10minut wczesniej bo szybko osiodlali i mi sie dawaj ladowac w koncowke treningu gdzie dragi wisialy po 130-140cm nad ziemia. sajgon jak nie wiem, po prostu czasami nerwy mi mialy ochote puscic.

zreszta zdazyla mi sie tam tez nieprzyjemna sytuacja w lato kiedy mi sie w srodek treningu skokowego wpakowala jasnie pani instruktor z kucami i drazkami na ziemi tuz obok ogromnego oksera. blagalam, prosila, ale nie przesunie bo to kolo laweczki. no to jezdze uwazajac co by nikogo nie zabic, zmieniam najazdy no cuda niewidy. ale niestety pokolenie czujace chociaz troche respektu do zawodnikow juz chyba ma dawno wlasne konie (jak mialam te 10lat to z drzeniem kolan zatrzymywalam konia i czekalam, az sobie zawodnik przejedzie). w kazdym razie po cwiczeniu elementow mialbyc parkur no to jade uprzedzajac 4razy, ze parkur i prosze zeby na chwile dzieci stanely. prosba olana dziecko centralnie pod okser mi sie wynurza, nie zauwazylam za szybko sie pojawilo, tylko zdazylam wydrzec morde na odbiciu wrzeszczac "STOOOOOOOOOJ", wyladowalam tuz przed nosem kucyka i przerazonego dzieciaka. tak pania za przeproszeniem opierdolilam, ze nigdy wiecej w zaden trening sie juz nie wbila.


no i teraz jezdze w stajni tylko i wylacznie sportowej. nawet amatorow prywaciarzy nie ma (z jednym weekendowym wyjatkiem pewnego tatusia, ale to egzemplarz rzadko ogladany). i to jest luksus. hala jeszcze wieksza niz w poprzedniej stajni, maks 4 osoby, jedyna rekreacja ktora nam sie czasem pojawia (nie liczac wczesniej wspomnianego tatusia)to pan prezes, sponsor, wlasciciel i wladca calego przybytku, ktory ustepuje i unika nas jak moze, a wrecz kaze na siebie krzyczec jakby co, zeby nam nie przeszkadzac.

a pomysl z chamem chyba musimy zastosowac, bo takie mijane sie na piekne oczy jest meczace 😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
11 stycznia 2011 15:09
Z mojej perspektywy wygląda to tak:

1. W stajni nr 1 jest wolna amerykanka, czyli rekreacja i pensjonat jeżdżą razem. Generalnie pensjonat uważa na rekreację, ale są wyjątki, które uważają, że to rekreacja powinna uważać na nich. Ja uważam, że skoro ktoś kupuje konia, to ma nad nim panować na tyle, żeby osoby, które się uczą były bezpieczne.
2. W stajni nr 2 pierwszeństwo ma rekreacja. Jest to pierwsza stajnia, w której pensjonariusze pytają mnie, czy mogą wejść na plac, i czy nie będą przeszkadzać. Ja wchodząc na plac z grupą mam prawo wyboru, gdzie chcę jeździć, jeśli będę chciała wejść do środka placu, to ktoś musi ten środek opuścić (chyba, że ustalimy, że dzielimy się pół na pół). Inna bajka, że placów mamy do wyboru do koloru, więc nie ma problemu.
3. W stajni nr 3 jest grafik i każdy ma czas wyznaczony dla siebie. I to chyba jest najlepsze rozwiązanie. Zwłaszcza, że latem każdy może sobie wybrać jeden z kilku placów, ale zimą hala jest jedna.
U mnie jest tak; STAJNIA, która prowadzi szkółkę i konie prywatne ... :
Hala jest naprawdę MAŁA, jazdy rekreacyjne zaczynają się o 16 a kończą o 19, ranne 10-12 ....
Sytuacja jest na tyle beznadziejna, że wogóle nie ma opcji abym jeździła ze szkółką, bo zginęłabym marnie 😁
A według  regulaminu  pierwszeństwo ma rekreacja.

Jednym słowem, koooocham zimę w tej beznadziejnej stajni :/
Myślę , że prawie wszystko da się pogodzić i wcale nie trzeba w tym celu pisać ani regulaminów , ani podań , ani zaświadczenia od prababci. Piszę "prawie" , bo stajnie są różne. Nasza jest bardzo kameralna. Nie zmienia to faktu , że w sezonie ( hali nie mamy) jest spory ruch. Dwie ujeżdżalnie i czasem obie zajęte , ale konie rekreacyjne nie pracują non-stop i najczęściej nawet jeśli zdarzy się jedna jazda po drugiej , to któraś jest wyjazdem w teren. Wystarczy poczekać . 😀 Staramy się ze względów bezpieczeństwa , nie przeszkadzać w zajęciach , bo u nas największa grupa szkółkowa to dzieci. Jeśli ktoś chce wiedzieć jak rozplanować sobie czas wcześniej , wystarczy zadzwonić do właścicielki i już. Ograniczona ilość koni , sprawia , że i właścicielka musi dostosować sobie grupy szkółkowe i zaplanować zajęcia. Tym bardziej , że są i jeszcze zajęcia hipoterapii. he,he,he.
😀
Generalnie to nawet jeśli pensjonariusze wjeżdżają na halę w okresie zimowym nie stanowi żadnego problemu. Wiedzą kiedy rekracja ma jazdy, niektórzy po prostu czekają, inni nie. Tu sprawa załatwiona, bo każdy na każdego uważa, prywatni nigdy nie mają treningów skokowych podczas godzin rekreacji (fakt, że większość pensjonariuszy jeździ ujeżdżeniowo).
W lato nie ma żadnych problemów, bo są dwie ujeżdżalnie + hala do użytku, także jest to do uzgodnienia kto i gdzie jeździ. Jedynie wadzą lonżę, ale moim zdaniem jest to już bezmyślność pensjonariuszy, którzy przeważnie swoje młode konie lonżują na całej połowie hali nie zostawiając kawałka wolnej ściany, co ułatwiłoby całą sprawę.
A siodlarnia jest wspólna, tylko podzielona jakby na strony : z jednej rekreacyjny sprzęt, z drugiej prywatny i nic nigdy nie ginie. Na drobniejszy sprzęt pensjonariusze mają swoje paki i skrzynki, zamknięte, nie do ruszania.
W sprawie wychodzenia koni na pastwiska jest różnie, w zależności od tego co sobie zażyczy właściciel, ale przeważnie jak jest cieplej to konie wychodzą na cały dzień, większość prywatnych razem z rekreacyjnymi lub na drugie pastwisko, część w ogóle może być na osobnych padokach.
U mnie w stajni w okresie jesienno-zimowym nie ma żadnego problemu bo w godzinach wieczornych w stajni jest pusto i nie ma rekreacji. Wiosną i latem jazdy rekr. są do wieczora  i niestety prywaciarze muszą się do nich dostosowywać. Maneż jest tylko jeden, można jeszcze ewentualnie iść jeździć na łące ale w środku lata o 18m nie jest to miłe przeżycie gdyż na łące nie ma ani kawałka cienia a maneż miło zacieniony 🙂 Oczywiście można wejść w tym czasie na maneż ale dla mnie osobiście jest to nie wygodne. Ale nie ma żadnych ustalonych godzin w których maneż byłby przeznaczony dla prywatnych. Natomiast jakiś czas temu, gdy w stajni była dodatkowo inna instruktorka, był zakaz wchodzenia prywatnych na maneż gdy była rekreacja :P Przy czym owa instruktorka przy rekreacji często jeździła na swoim koniu nie przejmując się niczym :P ale na szczęście te chore czasy to już przeszłość
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
11 stycznia 2011 21:01
właśnie wróciłam ze stajni...byłam od 18 do 21.na hali byłam ja,koń i wrotki na ziemi...a potem byłam,ja,kolejny koń,koleżanka na koniu i wrotki nadal na ziemi...żyć nie umierać,nawet nie musiałyśmy ustalać kto jest chamem  😁
cieciorka   kocioł bałkański
11 stycznia 2011 21:45
Ktoś, a zasady mijania się na ujeżdżalni u was nie funkcjonują, czy się po prostu nie sprawdzają bo ludzie się mylą?
co jeśli macie więcej osób na hali- jest jakaś hierarchia chamów?
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
11 stycznia 2011 21:51
raz jeździłam z rekreacją,taką już o opanowanej prędkości manewrowej już w miarę...krzyknęłam,żebyśmy mijali się lewą ręką...tyle razy ile bym się wtedy z kimś zderzyła,nie miałam nigdy...jest nas na tyle mało,ze wystarczy,że ci bardziej doświadczeni uważają na innych...
....no bo jak z młodym koniem ćwiczyć cofania,które generalnie najłatwiej uczyć na ścianach,gdy zasady mówią o tym,że ściana jest dla tego,kto porusza się wyższym chodem...zasady nie zawsze są adekwatne do potrzeb 😉
arabiansaneta   Konie mamy zapisane w gwiazdach
11 stycznia 2011 21:52
U nas stajnia mała i kameralna, wszyscy się znamy, więc nie ma problemów, chociaż plac tylko jeden, a hali nie ma (dobrze, że lonżownik oddzielnie). Mam swojego konia, ale przyjeżdżam do stajni o różnych porach, bo czasem do ostatniej chwili nie wiem, kiedy mi coś wypadnie, ale nigdy nie ma nas tyle na raz, żebyśmy się nie zmieścili. Kto chce jechac wyższym chodem, a akurat kręca się jacyś początkujący, prosi o "ścianę", wtedy tamci zjeżdżają do środka  i nie ma żadnych zgrzytów.
vissenna   Turecki niewolnik
11 stycznia 2011 21:59
Ktoś jest w stanie przybliżyć opornym (mnie) hierarchię chamów? :>  🏇
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
11 stycznia 2011 22:06
vissenna, chamem jest najmniej doświadczony jeździec lub jeżeli jeźdźcy są na podobnym poziomie - decyduje stopień zaawansowania w treningu konia lub ten,który danego dnia jest najbardziej "potrzebujący"...generalnie takie koleżeńskie ustępowanie sobie miejsca....  😉

choć nie ukrywam,że czasami zdarzają się na hali goście,będący chamami fabrycznymi (ale to dopiero za 2 tygodnie,znów na prawie 2 tygodnie  :icon_rolleyes🙂 - im się wtedy utrudnia życie,galopując cały czas na lewą rękę 😁 😜 🤣
vissenna   Turecki niewolnik
11 stycznia 2011 22:24
Ha! Czyli w niedzielę jestem naj chamem w hali  🏇

Ktoś z tym galopem na lewo się nie zawsze sprawdza bo niektórzy są "odporni" na podstawowe zasady. Wtedy też jestem chamem, ale takim rasowym i potrafię osobaczyć nieźle.  Chyba wydrukuję zasady jazdy na hali i będę je rozdawać wyjątkowo opornym  😀iabeł:
Ktoś zazdroszczę Ci dzisiaj tej pustej hali u nas ostatnio ludzie się poprzestwiali i coraz później przyjeżdżają, kiedyś na 15-16 był tłok i jak jeździłam o 18 mialam prawie pustą halę, a teraz na 17 dzisiaj było 6 koni, na 18 już nieco lepiej, ale też 4-5.... ja chcę wiosnę i duuży plac na zewnatrz!
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
12 stycznia 2011 08:26
Magdzior, a mi sie wczoraj trochę smutno zrobiło...bo poza tym,że w stajni przewinął się stajenny,który w tak zwanym międzyczasie dał koniom kolację,to poza ww osobami nikogo w stajni nie było  🤔wirek:
Nie lubię jak w stajni nikogo nie ma 🙂 - a już na hali to w ogóle. Ostatnio dochodzi do tego, że proszę jedną z koleżanek, żeby sobie zostawiała jednego konia na wieczór jak ja jeżdżę. Bo mi się źle jeździ jak jestem total sama.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
12 stycznia 2011 08:53
Też nie lubię sama...jakoś tak smutno. Z drugiej strony nienawidzę przesadnej uprzejmości -np. Jadę sobie ścianą i mam kogoś z naprzeciwka,a ktoś z uprzejmości nagle zmienia wcześniej obrany kierunek,który ja brałam pod uwagę,planując swój tor jazdy,albo nieplanowanie zatrzymuje się ...uprzejmość,uprzejmościa,ale trzeźwa ocena sytuacji przede wszystkim.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 stycznia 2011 09:02
.. i dlatego uważam żeby na bok odsunąc uprzejmości i kierować się wyłącznie zasadami poruszania się po hali - głównie mijanie się na lewą ręką, nie stępowanie po ścianie itd.
Dokładnie. Ja bym wolała, żeby wszyscy jeździli jak mają jeździć a ja sobie poradzę - zazwyczaj najwięcej zamieszania powstaje jak ktoś nagle zechce mnie przepuścić jadąc kłusem - i przechodzi do stój - ja sobie pociskam galopem wycyrklowanym tak, że patrząc na tempo tego kłusującego przejadę sobie za nim 2 metry - a tu nagle delikwent uznaje, że on jednak się zatrzyma a ja ląduję centralnie na nim.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
12 stycznia 2011 09:21
dokładnie o czymś takim epk, pisze...absolutnie się z Tobą zgadzam 🙂
każdy powinien miec pojęcie o ogólnie panujących zasadach,ale powinien dopasowywac je do sytuacji.
Ja najbardziej lubię jeździć, jak na hali znajdują się ludzie na dość wysokim poziomie jazdy - nawet jak nikt nie jest specjalnie uprzejmy to się okazuje, że się w miarę bezkonfliktowo jeździ. Wynika to najczęściej z faktu, że ludzie, którzy jazdę konną opanowali w jakimś stopniu nie koncentrują się tylko na koniu i na tym, że jadą i dość dobrze oceniają gdzie są pozostałe konie na hali. I nie trzeba wtedy żadnych zasad - bo ludzie mają pojęcie co robią.

fakt
po kilku latach stania w stajni wyłącznie pensjonatowej, gdzie koni jest tylko kilkanaście, nie wyobrażam sobie powrotu do stajni z rekreacją. Stałam w takiej stajni i wiem, że wszystko się da, ale lubię mieć ten komfort, ze przyjeżdżam kiedy tylko mi się podoba i zastaję na hali max 2 konie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 stycznia 2011 10:15
po kilku latach stania w stajni wyłącznie pensjonatowej, gdzie koni jest tylko kilkanaście, nie wyobrażam sobie powrotu do stajni z rekreacją. Stałam w takiej stajni i wiem, że wszystko się da, ale lubię mieć ten komfort, ze przyjeżdżam kiedy tylko mi się podoba i zastaję na hali max 2 konie.


włąsnie, u mnie podobnie. Ulga niesamowita.
A ja mam kompletnie odmienne odczucia - im mniej ludzi, tym lepiej  😁 Od kilku lat jeżdżę przeważnie sama, czasem jak w pracy wsiądę i jeździmy w dwa-trzy konie to już mi dziwnie  🤔wirek:
Stwierdzam, że ze mną się ciężko jeździ. Jak jest więcej niż dwie trzy konie na hali (w tym ja), to nie potrafię się odnaleźć, więc szwendam się niczym wolny atom szukając sobie miejsca.
Nie potrafię się zgrać z ludźmi. Cały czas czuję się taka malutka i niemal zawsze to ja zjeżdżam ze ściany. non stop mam przeczucie, że ludzie jeżdżący wraz ze mną nie znają zasad mijania się lewą ręką, ustępowania temu kto jedzie wyższym chodem itp., a że mój koń jest namiętnie kopiący, to z racji bezpieczeństwa, to ja uciekam. Chociaż może nie powinnam tego robić, ale się boję, że jednak osoba z naprzeciwka mi nie ustąpi i będzie po kościach.  Najgorzej jak oboje uciekamy w jedną stronę  🙄

A jeśli chodzi stricte o temat, to na szczęście nie muszę przeciskać się wśród rekreacji. ALE, to co tu wypisujecie jest powszechne wśród "prywaciarzy". Nie każdy prywatny potrafi zapanować nad swoim koniem, a pcha się na halę gdy jeździ już 6 osób. I co mnie niezmiernie wkurza - lonżowanie koni w czasie czyjegoś treningu. Bo to jednak nie jest bezpieczne.
Ehhh i czasem sobie myślę, że przydałoby się na ścianie równoległej do wejścia napisać wielkimi literami zasady wspólnego trenowania.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się