Kącik folblutów

Czagarnot, gratuluję tego galopu! To nie takie nic otworzyć "przyciętego" folbluta.
Hihi - mój też był w szoku ilekroć spadłam 🙂 Raz w tak dużym, że opadł na mnie kopytami 🙁 (a "normalnie" bardzo szanuje ludzką strefę).
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
10 lipca 2014 22:26
U nas drągi w galopie są "złe" - kobyła się zwija na boki czekając tylko aż choć trochę odpuszczę, jakikolwiek luz z którejś strony i wykorzysta do "wyłamania".. Tu też wychodzi kwestia, że momentami jeszcze się wkurza na rękę (choć jest lepiej, jest w stajnie iść na dłuższej wodzy, to przy dragach w galopie zawsze kombinuje i musi być "krócej", ale stopniowo da radę - jak się "pogodzi" z losem i drągami, najgorzej pierwsze najazdy, potem już idzie). Chociaż ostatnio się uparłam i co prawda.. nie wyglądało to ok, ale poszła, "odblokowała się". Szkoda, że ja już wtedy byłam nieco na granicy wszystkich napięć 🙁 No, ale trudno - trzeba rzeźbić dalej. Za to w stępie i kłusie wychodzi nieco lepiej. Ogólnie, staramy się kombinować z drągami w kłusie i stępie + nadal "wyginamy" się i ogarniamy na kołach, woltach itd. Bo ja znowu regres zaliczyłam i coś dziwnego robię ze sobą 😵

A 7.07 minęły nam 2 lata 🙂 Co prawda, znam ją w sumie już prawie 5 lat, więc się to wszystko zlewa nieco, ale jednak "swoje" jesteśmy od niedawna w sumie. Z tej okazji 3 zdjęcia, tematycznie z drągami 😁 Akurat drągi na galop były niezbyt sprzyjające, bo niemalowane.. więc wtedy jej się nie dziwie, że mogła nie czuć się za dobrze i "patrzeć", a jak "patrzy" za dużo, to i załącza jej się jakiś dziwny tryb, ale kij.


Nam rok mija w lipcu, i tak właściwie jakby podsumować to postępów nie widze (no oprócz tego galopu). Byście widzieli moją radość jak oznajmiłam mężowi że koń mi galopuje, sam z siebie, na lewo też 😅.
Viridila, fajne, nietypowe zdjęcia!
Ha! Może się końmi zamienimy? Mój "na psa tropiącego" za sprzączkę i paaataaataaaj pójdzie wszystko 😁 Żartuję, nie oddam! Tylko info takie, że folbluta na "slow" i na luzie da się zrobić. Z czasem 🙂 BTW - jak go nie mogłam za nic "odpalić" to w desperacji myślałam, czy się na western pleasure nie przerzucić 😀
Czagarnot, teraz już pójdzie!
No oby. Ale z tym luzem to prawda na psa tropiącego robi wszystko, nawet jak się bardzo nabzdyczy to jak się wodze puści od razu mam nos przy ziemi i aniołek. Ale jazda na kontakcie w kłusie w rytmie to nadal wyżyny dla nas niedostępne. Nawet jak chodzi ustawiony na wędzidle, i z boku podobno jest ok, to ja nie mam kontroli nad zadem ciągle próbuje nim uciekać na strony. Jest taki giętki i plastyczny, że nie wiem czy kiedyś uda się nam być po prostu prostymi.
Czagarnot, potem będziesz wdzięczna za tę plastyczność. Konia prostuje (rozgina z chińskiego 8 🙂😉 - tempo!
Musisz mieć podobnie, jak ja miałam. Niby koń nie do pchania, wrażliwy, giętki, reaktywny, a jeździec: "Jeszuu! Jak na nim ciężko się jeździ! " (gdy trzeba ruch uzyskać, a nie kocie przelewanie się). 4 lata na każdym treningu byłam "zdechnięta". Dopiero ostatnio już nie. I nie sądzę, żeby wybitnie poprawiła mi się kondycja. Na innych koniach dawałam radę bez wyczerpania.
Szczerze mówiąc, jak spojrzę wstecz, to włos mi się jeży. Tyle pracy, tak długo - nie to, że nic, ale tak tylko "symbolicznie" do przodu, jak po grudzie. Wyczerpanie fizyczne, wyczerpanie psychiczne - bo ciągle napięta uwaga. W żadnym razie relaks to nie był. Dopiero teraz.

Córa mi potwierdziła, że podstawowe wrażenie ze skoków na naszym glucie jest... deprymujące. Skacze super, ale jedzie się na przeszkodę jak po płaskim. Absolutna większość skaczących koni tak się nie zachowuje. Na nim - żadnych danych - czy ma ochotę skoczyć, czy stanie. Już nie staje, ale do tego (dość paskudnego) wrażenia trzeba się przyzwyczaić.
"Obyś miał "czekającego" konia" 🤔
Czagarnot, Viridila, byle do przodu, a ogarniemy te czworonogi! Potrzymujecie mnie razem z halo na duchu i aż chce się wsiadać, żeby zobaczyć, co nowego pokaże dziś koń. 😉

dziewczyny... to BYŁ jednodniowy blok. koń malina. "koń aż gwizda tylko jeździec....." no niestety, mnie po bloku trochę więcej zajmie odblokowanie, ale... wracamy do gry!  😅 a, że była ze mną koleżanka z aparatem.... to trochę się pokażemy. 😉 zjeść możecie, każda krytyka jest dla mnie konstruktywna, choć tego konia muszę jeździć "troszkę" specyficznie. 🙂

koń wreszcie jest elastyczny. nie wchodzi w zakręt jak decha, wypluł z siebie wreszcie ten kij! jeszcze dużo dużo przed nami, ale znowu mam światełko na końcu tunelu! 😉

aaa, przepraszam za trenera. 😀 bardzo przeżywa skoki. 😉











EDIT: zdjęcia
Kahlan Fajnie to wygląda, to chyba duże konisko? Trener faktycznie the best, takie zaangażowanie, to się chwali.
Kahlan nie otwierają mi się zdjęcia, nie widzę ich 🙁 czasem chyba dobrze jak zdarzy się kryzys, bo późniejszą prostą człowiek potrafi zachwycać się w nieskończoność 😀 nie odzywam się zbyt często, ale widziałam kilka stron wcześniej jedno Wasze zdjęcie i na prawdę super chłopak wygląda, gratuluję odpasienia i pracy. Na pewno wiele wysiłku musiałaś w to włożyć 🙂
Czagarnot u nas też były przygody z drągami: zupełne olewanie, włażenie na drągi, brak skupienia i kombinowanie jak by to zrobić, żeby nie zrobić  🤔 zawsze musiałam go BARDZO pilnować żeby łaskawie w ogóle znalazł się po drugiej stronie 😁 i robił trochę podobnie jak Twój: albo nie do upchnięcia przed drągami i nad nimi albo z kolei zasuwanie jak świnia na błocie 😉 na płasko, potykając się o nie, nic z tego nie było 🤔 odkąd jeżdżę z kimś z dołu - problem został rozwiązany: na jednej jeździe nieźle go przeciurałyśmy z trenerką: w stępie, kłusie i w galopie nawet (czego nigdy wcześniej nie robił), bez taryfy ulgowej. Miałam jeździć i tak jak gdyby nigdy nic: robić swoje, jechać do przodu i się nie przejmować, że on się na nich potyka czy nie uważa. Poobijał się podejrzewam (bo to niezła niezdara) i chyba przemyślał sprawę, bo teraz ich nie dotyka, ładnie podnosi nogi i pilnuje się, zaczął myśleć 🙂 ja bym spróbowała tak jak halo mówiła -  z pomocą z dołu + bat/reklamówka. Galopu zazdroszczę i gratuluję 🙂 to niestety nasza bolączka... Ale skoro mówisz, że Wam się udało to i nam może w końcu kiedyś "zaskoczy" 🙂
Viridila gratuluję rocznicy :kwiatek: fajne pozytywne fotki, fajnie wyglądacie w takim wydaniu 🙂

U nas po małych ścięgnowych przygodach - zielone światło. Było USG (łącznie z nadgarstkiem) i jest w porządku, miał tydzień przerwy i od tamtej pory działamy 🙂 przygody z siodłem też przeszliśmy, dlatego teraz mam pożyczone inne i szukam nowego, co oczywiście nie jest takie proste  🤔
Czy w te ostatnie upały też miałyście taki owadowy koszmar? mamy stajnie przy lesie i jest nie do wytrzymania momentami, chyba tylko wcześnie rano (na co niestety nie mam szans) jest ok.
Neutrino 🙂

Dżastka, teraz widać? Faktycznie, doprowadzenie go do takiego stanu sporo mnie kosztowało, zarówno emocjonalnie i materialnie kapkę też, ale obyło się bez dramatów. 😉

Z moim z drągami też były cyrki, a jak! W wieku 3 lat, jak go puściłam na drążki, to tak się zaplątał, że drąg ustawił mu się między nogami wzdłuż (!) ciała i pirzgnął go konkretnie w mostek. o.O od tamtego czasu stwierdziłam, że na jakiś czas odpuszczam drążki, żeby konia nie zabić.  😲

ale teraz śmiga aż miło. owszem, na początku się bardzo potykał i nie szanował, ale duuużo pracy na lonży na pessoa i na górkach odniosło skutek i trochę się "podniósł" w chodach. 🙂

strasznie Wam zazdroszczę spokojnych galopów... ja wciąż siedzę na bombie... która pokornie idzie spokojnie w wersji slow, nawet jak rzucę wodze, ale jedno niepozorne, przypadkowe zachwianie z mojej strony i ferrari odpala.  🤔

Czagarnot no trochę urósł... ze 168-170 to bym mu dała w kłębie. 🙂 a może nie...? muszę go kiedyś tak serio zmierzyć. 🙂
Bischa   TAFC Polska :)
12 lipca 2014 18:49
U mnie widać, a też się nie wyświetlały.
Dzisiaj znów wróciłam do tych nieszczęsnych drążków, ale dzisiaj jaśnie pan chodził po drągach bez focha, nawet na początku ani razu nie pomyślał żeby się zatrzymać. Ale on już miał takie lepsze okresy... no cóż poczekamy zobaczymy. On generalnie nie ma problemu, że nie szanuje,czy potyka się. On czasami zachowuję się tak jakby się zresetował i bym mu postawiła pierwsze drągi w życiu, na zasadzie nigdy nie widziałem, nie podejdę, boję się (tylko w ten strach to ja nie wierzę jakoś 😉)
Tak na szybko: dziękuję za kciuki! Przeżyliśmy logistycznie, mimo "ustawicznych opadów" (brr) dzisiaj (bez boksu!).
G. w piątek "zdał" srebro  💃 Śpiewająco. I jeszcze jeden folblut dobrze się spisał jako "szkoleniowy" - co daję pod rozwagę osobom poszukującym koni właśnie "na odznaki".
No i... wygraliśmy dzisiejsze LL WKKW  💃 Byłam w niezłym szoku, gdy okazało się, że po ujeżdżeniu prowadzę. Prawie 67% na mokrym gruncie.
Urody zwycięstwu dodaje to, że klubowa koleżanka (częściowo podopieczna) zajęła II miejsce, przegrywając o... 0,1 pkt. Czyli - wygrałyśmy teamem 😀
W następnych jadę L (nareszcie).
Za 2 h wyjazd na następne zawody 0 skokowe. Ja tym razem "po drugiej stronie barykady", koń - zasłużony relaks.
Wrócę, odsapnę, napiszę o zawodach więcej. Było super!
Z krosami jest taki problem: dlaczego tak długo trzeba czekać na następny  😁 (całe 2 tyg.)
halo ja też tylko na chwilke wpadam i czytam co tutaj słychać (później napiszę co u nas) ale gratulacje ogromne! Nie mogę się doczekać aż się spotkamy kiedyś na zawodach🙂 Unisono też niegdys robił za konia odznakowego i z tego co pamiętam to całkiem dobrze mu szło.

Ja już mam aki niedosyt krosu, ale mam nadzieję, że U. również i dzięki temu na zawdodach będzie lepiej niż ostatnio. A ja chyba z Kesrem się wybiorę na dniach na jego pierwszy raz na krosówkachj i zobaczymy co on na to🙂
Ależ tu się dzieje! Muszę w końcu znależć chwilkę aby wszystko dokładnie doczytać.
Gratuluję wszystkim sukcesów tych treningowych i tych wyjazdowo-zawodowych 😀!

halo, gratulacje :przytul: !!! Daliście czadu na czworoboku 🙂! Co macie dalej w planach, gdzie się wybieracie teraz  👀. Będziecie próbować o klasę wyżej, czy jeszcze dajesz czas swojemu glutowi?
Kahlan, Dżastka- dobrze wyglądają Wasze koniska w parze z Wami 😀.

Byliśmy wczoraj z Czesiem w Brightling Park i jechaliśmy odpowiednik naszej P klasy. Czesio był świetny, a ja to jednak trochę nawaliłam 😉. Spoźniliśmy się (zamarudzilam za długo w biurze zawodów) i przed ujeżdżeniem zostało nam raptem 15 minut na rozprężenie ( z parkingu na rozprężalnię jechało się z 15 min także przynajmniej rozstępowany był). Wyszedł nam ten czworobok ( albo nie wyszedł :icon_redface🙂 jak wyszedł - 61.5%. Koń miał naprawdę dobry dzień i 15 minut więcej rozprężenia dużo by nam dało. W sumie to jestem zadowolona z Cześka, bo mimo nie sprzyjającej mu okoliczności nie odstawił  właściwej sobie poruty, a jedynie przemknęliśmy sobie bezbarwnie z paroma utratami rytmu i takimi sobie przejściami.
A na skokach koniowi trochę poprzeszkadzałam i skończyło się na dwoch zrzutkach. Nie miałam jak obejrzeć na piechotę parkuru i niepotrzebnie się z lekka spięłam wjechawszy na parkur i zobaczywszy, że w sumie prawie wszystko jest po łukach, a ja nie mam policzonych dystansów 😵. Było się nie przejmowac, dać koniowi swobodę, nie ingerowac tak. Brak doświadczenia się kłania- może za jakiś czas zrobi mi się równiej pod sufitem.  Czas zacząć przestać przeszkadzać na parkurze Czesławowi- nie da się ukryć tutaj jego inwencja twórcza jest zdecydowanie trafniejsza niż na czworoboku.
Krosa przejechaliśmy sobie na czysto, z lekkim spoźnieniem. Dopiero od gwiazdki w UK można jeździć ze stoperem i ciągle mam problemy z wyczuciem tej akuratności w prędkości. Rozpędzać go mocniej, póki nie do końca jest tak w ręku jakbym chciała, to nie chcę. Tak w ogóle to jechało nam się dobrze i przyjemnie 🙂. Nie mielismy żadnych problemów, a trochę się obawiałam. czas chyba zacząć wierzyć bardziej w Czesława 😉.
Cieszę się bardzo, bo tak jak Czesław nie przepadał za dziurami, rowami i wodą- tak teraz absolutnie nie stanowi to dla niego problemu. Nie stresuje się juz tak zawodami. Podkręcony jest trochę przed ujezdżeniem, ale po pierwszej próbie już jest wyluzowany. W boksie startowym czeka grzecznie i nie odpala z miejsca szalonych wrotek jak kiedyś. Jakiś taki duży postęp mentalny, behawioralny zrobił w tym sezonie.

Orfeusz natomiast cieszy się spokojnym życiem na pastwisku i codziennymi spacerami z Michelle  🙂. Wyglada na to, że obydwoje się polubili. To była bardzo trudna decyzja, ale  rezultacie udana 😀.
Kahlan Cudny ten Twój folblut i jaki duży!! Nieczęsto sie takie rosłe, mocne folbluty spotyka. Skąd go kupilas jesli mozna wiedziec? No i wiecej zdjec poprosze!  💘
halo mega gratuluje!! Fajnie ze koń Ci teraz 'oddaje' to co w niego włożyłas (w sensie prace). Jak robicie takie wysokie czworoboki to cos czuje ze bedziecie iść jak burza  😉
Dżastka super Neutrino wygląda  🙂
Magdzior Kiedy planujecie coś wystartować? Dajesz mu jeszcze czas czy uderzacie na jakies zawody? A mialam pytac- jak tam Moonshine? Bo slyszalam ze Michal mial na nim jechac wkkw
czeggra1 chyba wielkie serce ma ten Twój Czesiek co? No i 15min rozprężenie- podziwiam, ja bym nie dała rady sie nijak pokazać po tak krótkim rozprężeniu.

My wychodzimy powoli z tej całej sytuacji... łatwo nie jest, bardzo przeszkadza ta kontuzja bo nie moge go puścić na padok. Nie wiem nawet jak to wszystko rozplanowac. W stajni nie mam warunków zeby zapewnić mu ciągły przemyślany rozruch. Bo troche popada to nie mam jak wejsc na plac bo zasysające błoto schnie tydzien. Do lasu, przez asfaltowa droge w reku nie pojde. Na padok nie puszcze bo chodzi całe stado. Kombinuje cos z małym padokiem ale znajac jego to jak bedzie tam sam to oszaleje. Jedyna korzyść - chyba mój koń mi troche zaufał. Jak był ogierem to ciezko go było 20m przeprowadzic na kantarze, później po kastracji nadal było cienko bo szedł szedł po czym wyskakiwał z 4, stawał mi swiece nad głową, kopał w moja strone, albo galopował dookoła mnie. Teraz miło mnie zaskakuje na tych spacerach- była dzisiaj ekstremalna dla niego sytuacja- całe stado przybiegło pełnym galopem na blizsza czesc padoku, metr obok jest plac na którym spacerowaliśmy. Kiedyś byłby spieniony, ugotowany i chciałby mnie jak najszybciej wyeksmitowac z pola widzenia.
Dzisiaj tylko ochoczo zarżał do koni, chwile je poobserwował, po czym cały spacer był skupiony tylko na mnie- w którą strone ide, czy sie zatrzymuje itp. Nie wiedziałam ze kiedykolwiek bedzie to osiągalne  🤔 Spaceruje z nim ok 8x dziennie póki mam urlop, poźniej musze cos wymyslic..
No i bardzo mi schudł przez ta kolke  🙁 porównaniu z grudnia i z teraz..
halo, wielkie gratulacje!! 67% to świetny wynik!! i ja też coś czuję, że pójdziecie jak burza. 😉

Dżastka, piękny N! tak malowane konie to moja ogromna słabość (no, może z ciut wyższymi skarpetami). 😉 U nas owadów też troszkę, ale o dziwo da się wytrzymać... w poprzednich latach była dużo większa tragedia, ale też działałam w innej stajni.

Czagarnot widzisz, my mieliśmy reset we wtorek ze skokami. I przemęczyliśmy temat. To znaczy koń przemęczył. Bo mnie rezerwa została.  🤔 i muszę się teraz JA odblokować i mu... zaufać.

Evson, cieszę się, że wychodzicie z kryzysu. On pewnie też czuje, że nie ma co pajacować, że lepiej spokojnie przeczekać ten okres, kiedy jego ciało "wróci do normy". Moim zdaniem konie też takie rzeczy wyczuwają. 😉
A i masę się odzyska. My jesteśmy tego najlepszym przykładem, a Taju jest baaaardzo trudny w utuczeniu i potem utrzymaniu masy.

No i dziękujemy.  :kwiatek: Tajpeja kupiłam w Strzegomiu, a jest hodowli SK KRASNE. Poniżej macie zdjęcie z naszego pierwszego spotkania, jak miał 2.5 roku.



RODOWÓD. Na rodowodach xx jeszcze bardzo dobrze się nie znam, ale wyczytałam, że pradziadek Tajpeja - Dakota - był niezłą sławą.  😁

skoro chcesz więcej zdjęć... ale to już wszystkie, więcej nie mam nadających się do publikacji. 😉

nie wiem co tu robiłam, chyba jakaś nieudana próba ciągu. mina bezcenna, ale nie do upublicznienia.  😁







Kahlan papier macie super, od strony matki Dakota (u nas tez jako pradziadek), Surumu (derbista niemiecki). No bardzo mi sie ten Twoj podoba  💘
Odezwe sie jeszcze do Ciebie na PW, w sprawie żywienia (o ile nie mam gdzies wiadomosci od Ciebie).
czeggra1, ha! Jeżdżę z timerem, ale... zupełnie na niego nie patrzę 😁 Przecież "to se wi" 😀 No i ja mam prosto: mam zapylać, jak się nie wszędzie uda, to będę spóźniona 🙁
Za 2 tyg. jedziemy L. Potem powtórka w sierpniu i zobaczymy czy na koniec sezonu P.

Evson, dobierz "ubranie" na pysk, szczelna siatkowa derka - i heja! do lasu. Także przez asfalt (wszak podbity nie jest?). Jak zaczniesz regularnie, to możesz książkę brać, czy netbooka... 🤣

Dziękuję wszystkim za gratulacje, i chętnie przyjmuję, bo... czuję, że zasłużyłam.  :kwiatek:

Zawody zaczęły się od... wpadki. Ech, ta logistyka 🙁 Czekałam ze zgłoszeniem na dzień roboczy (że bank od razu) i... spóźniłam się na boks 🙁 Dopiero w przeddzień dowiedziałam się, że 5 km dalej jest stajnia, gdzie są boksy, a już wszystko było czasowo inaczej poukładane 🙁 A jeszcze namiot byłby potrzebny - a taka pobudka w namiocie, w lejącym deszczu...  🙁 Cóż, "tego miodu" w życiu już zaznałam  😉 Zatem 4 rano szybka pobudka, 5.05 wyjazd ze stajni. 150 + km (na naszą lokalizację - blisko  😀iabeł🙂. Na miejscu leje, że hej. Parkujemy przyczepę (omal się zagrzebując) a tu... kapeć. Konkretny. W przyczepie. Idziemy (kawałek) do biura, szukamy organizatora i... wulkanizatora (sensownego zapasu  - brak 🙁)
Tu wielkie pochwały dla organizatora! Bo był... jakby... niewidoczny, jakby oddał teren  do dyspozycji wszystkim przyjezdnym, a jakoś każdy znajdował pomoc, gdy potrzebował  👍 Jest zgoda na skorzystanie z round-penu, kilkanaście "bezboksowych" koni korzysta - za free! Wyciągamy przyczepę felernym kołem na asfalt, konia do r-p. Wulkanizacja - zamknięta, druga - też  🙁 Przed krosem znajduje się "utylizacja pojazdów samochodowych", ogarniają koło - wielkie dzięki! Leje jak jasny gwint.

Z tym, że ja jestem... magiczna  🤣 Nie moknę na koniu  😁 Poważnie, w życiu przemokłam w siodle 3(!) razy. Tym razem myślę: koniec mojego farta  🙁, równo zasnute niebo, jednostajny deszcz. I z tego, że jednak gdy wyjeżdżałam, jakoś się rozjaśniało, cieszę się chyba bardziej niż z wygranej  😜. Aż uwierzyć nie mogę: jednodniowe WKKW w ciągłym deszczu (przejaśniło się na dekorację) a ja mam suche ciuchy! (te jeździeckie).
W związku z tym nie miałam pojęcia jak mój koń chodzi w deszczu  🤔 (bo tak dobrze, żeby nagle wyszło słońce, to być nie mogło). Okazało się, że standardowo: łeb "mięknie". Czworobok pojechałam na zasadzie: byle równo i rysunek.
A że nikt nie miał szans pokazać ekspresyjnych chodów - to wyszło jak wyszło, szczęśliwie dla mnie.

Parkur na niskim WKKW jest pewnym problemem  🤔 Otóż... nam się nudzi  🙄 Poważnie - trudno zapanować nad tendencją do wprowadzania udziwnień, bo wyzwanie żadne. O mało nie zawaliłam totalnie. Bo zamiast porządnie patrzeć na następną przeszkodę, w pewnym momencie pojechałam "na pamięć", nie wg planu parkuru ale wg mojej wizji, gdzie przeszkody stoją. I patrzę - a mijam okser, który mam skoczyć (wejście w linię)! Nic, szybki zwrot, okserek po skosie - uff! Jeszcze komentarz z boku: fajnie, ale... za szybko. Fakt: że mam małego konia, to jazda "na czas" weszła nam w krew. Na skokowych muszę "ciąć" i skracać zakręty, bo każdy koń o większej foule mnie nakryje.

Przerwa przed krosem (pod dachem  😅 - deszcz leje równo): koń wyluzowany drzemie, ja obok drzemię w fotelu (składanym). Ale wcześniej dostał kopa w zad od sąsiada (tam żadnych przegród nie było). Mamuniu! Gdyby nadal był ogierem, to byłby koszmar, a nie zawody! Ważne jeszcze to, że tym razem wzięliśmy "luzaczkę" - pojechała z nami 14-latka ze stajni i bardzo pomogła. Córka pojechać nie mogła, musiała mieć oko na młodego, ruszyć "swojego" konia przed zawodami i czuwać, bo nie wiadomo było, kiedy starszy wróci z wakacji ze swoim chórem i czy będzie miał transport do domu. Wcześniej, jasne, trzeba było obejrzeć kros - pod parasolami, mąż przy porządkach usunął mi... gumowce z samochodu  🙄 Ale od czego są torebki foliowe w buty!

Kros bardzo miły, tylko pierwsza przeszkoda za mała, niekoniecznie fajnie, że pierwsze trzy od koni i koszmar prawdziwy w najeździe na 2 - tam woda stała na trawie. Jedziemy - i jest szansa, że skończymy przed 2  🙁 Bagniste, kląskające podłoże, bagnem śmierdzi z daleka  - mój strasznie tego nie lubi (to było jedyne takie miejsce na trasie, gdyby nie ciągły deszcz byłoby ok). No i - się wrył  🙁, ledwie go "chwyciło" za kopyta. Daleko do przeszkody, ale nie bardzo ruszyć możemy  🙁 Jakoś poszło: z prychaniem, stępem, kłusikiem, tuż przed przeszkodą było lepiej (jadąc trochę z boku) - galop i do przodu. Ale już wiem, że mam stratę czasu 🙁 Potem ok, aż do przejazdu przez wodę ("ładna" woda w tym deszczu była "cudownie" mętna, mój odróżnia "dwie wody": jasna jest ok, ciemna = błocko - niekoniecznie  🙁 I ja, kretynka, źle pomyślałam. Bo przejazd obowiązkowy był tylko jeden, a pojechałam, jakby stały dwa - przez całą wodę, a można było wjechać z boku! Mało brakło, a na tym byśmy zakończyli - nie chciał wejść, w końcu wepchnęłam i dzielnie... przeszliśmy stępem  🙄 (poprzedniego dnia, cóż, nie było nas, żeby przez wodę przejechać 🙁). To ciekawe, ile się spóźnię  🙄 Końcówka do koni, więc można było trochę pojechać - i tylko ze 3 punkty wpadły. A że koleżanka spóźniła się tylko 0,4 (brak doświadczenia wyszedł - niepotrzebnie zwolniła, źle obliczyła) to nadrobiła różnicę z ujeżdżenia - stąd to 0,1 p wyszło.

Ciekawe doświadczenie to było to prowadzenie po dwóch próbach. Że dotąd mnie to nie spotkało, nie wiedziałam jak zareaguję. Ale spoko - trzeba zrobić swoją robotę, i już. Więc zadowolona jestem, że darowałam sobie jakieś wydziwiania. Duża nauka na przyszłość, gdy będzie szło (mam nadzieję) już o coś więcej niż o zwycięstwo w LL  😀

Cieszę się, bo koń już wyraźnie pojął, że krosówki to są po prostu przeszkody, że trzeba zmyślnie i czysto skoczyć, że tak wygląda jego zadanie. Nie czaił się nic, już tylko myślał jak to rozwiązać.
Teraz - trzeba rów wykopać na terenie  🤔 Tu mam obawy - trzeba go naskakać. Bo bankiety, wąskie fronty, kombinacje, wskok do wody - to powinny być jego mocne strony. Na rowie się dotychczas nie popisał, powiedzmy, że - w końcu skoczył 🙁

Ale powiem, że jako obserwator (wszak trzeba było czekać na dekorację, koń już jechał do domu - 4 godz. im zeszło  🙁) wielu rzeczy nie rozumiem. Nie rozumiem triumfalnego okrzyku: To jej  drugi kros! L. Nieważne, czy dotyczyło klaczy, czy dziewczyny. W życiu bym nie pchała nikogo na drugi kros na L. Że L to pikuś? To proszę laików, żeby się przeszli po L-kowym krosie (przypominam - stała część przeszkód - metr). Nie rozumiem pchania na krosy jeźdźców z zerową równowagą boczną - latających lewa część siodła - prawa. Nie rozumiem jazdy L, P koniem, którym w zasadzie nie da się skręcić. Nie rozumiem dyktowania olbrzymich soków na zeskoku, że koń ląduje już na płaskim, aż oboje jęczą, a koń niemal się pyskiem podpiera (tylko 1 - jeden(!) jeździec pojechał zeskok dobrze). Nie rozumiem bosych/bosych na tył koni na błotnistym krosie L (można było sobie pooglądać 1,5 metrowe ślady poślizgów na płaskim!). No nie ogarniam. Filozofia mojego trenera jest zupełnie inna: do wszystkiego trzeba być DOBRZE PRZYGOTOWANYM (wpadki i tak spotkają, to jest natura) a wszelkie problemy trzeba rozwiązywać na niskich wysokościach. Jak już są rozwiązane i koń w ręku, posłuszny i aktywny, respektujący pomoce, z rozwiniętą muskulaturą i wzmocnionymi ścięgnami - to można sobie wtedy szybko progresować. A tu jest (w większości) - heja! Byle wyżej i szybciej to wyżej.

No właśnie, dziewczyny - mnie bardzo zależało, żeby mieć wnuka Dakoty, stąd zdecydowałam się na kupno na Allegro kota w worku 😀 Dakotę oglądałam codziennie aż do jego śmierci (w czasie Hubertusa odszedł 🙁). Ma szczery pomnik.
halo, trzymam kciuki za Twój sezon, oby nic nie stanęło już na drodze , " a sio" wszelkie przeciwności losu 🙂!
w UK krosy sa budowane zazwyczaj na bardzo falistym, górzystym terenie, jest tendencja do budowania dość kręto i dużo kombinacji do przemyślenia jak jechać tzw "questions". Stoi pełnowymiarowo prawie na całości trasy. Pozapitalać mogę, ale w dystansie. Generalnie to muszę mieć konia bardzo na pomocach, w ręku. Spóźnień jest zawsze sporo. Inaczej to tutaj wyglada niż w Pl. Moim zdaniem jest dużo trudniej technicznie, ale też jest o wiele więcej startujacych: np. w jednej klasie jest po 5 sekcji, czyli ok 200 par ( z okolicy, a nie z całego kraju) i musza jakoś zrobić ten "przesiew", wyłonić tych najskuteczniejszych.
W tym sezonie to się z Czesiem otrzaskamy trochę, a w przyszłym wraz z większym doświadczeniem będzie już  dużo łatwiej powalczyć  🙂. Nie ma innej rady trzeba jeździć i jeszcze raz jeździć.  Grunt, że Czechu już aż tak wielkich oczu nie robi i widać, że ma ochotę powalczyć i że ma dobre samopoczucie, nic mu nie dolega. Ostatnio pogalopował krosa 2.5 km po górach i pochwalę się, że weterynarz , ogladajacy konie po przekroczeniu mety, pochwalił że widać, że koń jest fit, kondycyjnie przygotowany 🙂.

Kahlan, Czefalo też jest wnukiem Dakoty 🙂. Jego rodowód: http://www.pedigreequery.com/czefalo i podobnie jak halo zdecydowałam się na zakup kota w worku (ale z Dakotą, Northern Dancer i Aquino w papierku 😉)... na Allegro za 2 000zł. Szaloną decyzję podjęlam blisko 8 lat temu i nie żałuję, aczkolwiek uważam, że miałam w tym wszystkim dużo szczęścia. Odkarmiłam, wykurowałam i mam konia swojego życia 🙂.

Evson, tak Czesław ma wielkie serduszko i jest bardzo szczery. Jak się boi to się boi naprawdę, ale jak się przekona, czy od poczàtku jest na tak, to jest baaaardzo waleczny.  Raczej jest na tak. To mały konik z wielkim sercem i piękną końską duszą 🙂. Ma trochę za uszami, ale to jego urok i jednocześnie silna osobowość.

edit. błędy i dopisek

czeggra1, to już wiadomo, skąd Brytyjczycy mają konie wielogwiazdkowe a my nie 🙁 Tysiące koni muszą chodzić "małe" WKKW i "być w ręku" żeby coś z tego wyszło przy dużych wyzwaniach.
To "zapylanie" u mnie jest dość specyficzne. Przecież ustawiczne kłopoty ze zbyt wolnym tempem nie mogły się zmienić w przeciwieństwo "od kliknięcia" 😁 Dla nas nadal tempo 450m/min. jest sporym osiągnięciem 🙁 Ponadtako G. potrafi mieć długą foule - ale gdy jest długi i tuż nad ziemią, a to nie torowe płotki, tu trzeba zad mieć podciągnięty, a w takim układzie na razie za dużo terenu nie kryje 🙁 W każdym razie w porównaniu z dużymi końmi, które "wolniutko" a dystans znika aż miło. Ponieważ ciągle jest mało tempa i wyniosłości jednocześnie - to muszę mocno kręcić, żeby "urwać' dystans. I bardzo precyzyjnie jechać oszczędzając każdy metr - bo nam "robi różnicę". Nie, zdecydowanie nie jest to "rura i heja, byle trafić" 🙂 Ale tam gdzie prosto, między przeszkodami, muszę jechać ile tylko zdołam (a nie uda mi się za szybko 🙂😉 i jeszcze starać się, żeby do przeszkód nie zwalniał za bardzo. A skoki "w pełnym machu, bez ryzyka" jeszcze będziemy musieli opanować. Czyli w sumie - "wasze" krosy byłyby dla mojego korzystne: prowadzi się świetnie, kondycja godna pozazdroszczenia (przywiozłam suchuteńki czaprak, ten sam na skokach i na krosie), ładnie skacze technicznie, niewielka masa pozwala ostro przyspieszać i zwalniać płynnie... Nic, tylko jeździć długo, kręto, z wymagającymi skokami... ale do tego jeszcze "chwila" 🤔. Na razie ma za sobą tylko debiutancki kros i dalsze dwa dość udane (plus jeden zawalony po całości i ten 😉, na który nawet nie wyszedł, bo "wytrąbił" nas na parkurze LL  🙄, więc kluczowe jest jeżdżenie krosów, i jeżdżenie krosów, i jeżdżenie krosów... Zanim będzie można ostatecznie konia ocenić.
O ja ale super się w kąciku zrobiło, wreszcie coraz więcej zawodników i wkkwistów🙂 JEszcze do tych relacji by się zdjęcia przydały🙂

halo Super, że tak dokładnie opisałaś jak Wam poszło, widać, że już najgorsze za Wami i teraz zaczniecie pokazywać na to tak naprawdę Was stać🙂

czeggra No właśnie jeździć duużo zawodów to jest najważniejsze, z tym, że u nas ani dużo zawodów nie ma a nawet jak są to też jednym koniem się tydzień po tygodniu nie pojedzie ciągle, a ten nasz kochany kalendarz tak momentami jest ustawiony. Nie raz było tak, że stosunkodo (no. do 400 km) blisko zawody od nas były wlasnie w jakimś tygodniowym lub dwutygodniowym odstępie a w takil lipcu tylko Baborówko +- 500 km i nic więcej....

U Was tak pozytywnie a ja zaś mam mieszane uczucia. Niby jest dobrze. U. w sumie fajnie chodzi. Teraz już oprócz ujeżdżenia skaczemy regularnie. Dzisiaj drugi raz po przerwie skoki 1-1,1 m. W sumie w porządku, idzie bnardzo vchętnie nawet momentami za chętnie na przeszkody, kiedyś aż tak się nie napalał nie wiem czy się cieszyć czy nie. Ale zaś z tempem problem mamy. Jak przyspiesza a ja ogo przytrzymam wychodzi dotypanie, utrata rytmu jak zaś idzie w miarę równo a ja pilnuje żeby nie zwolnił i pojadę go niepotrzebnie to też kiepsko. I tak ciągle szukam tego złotego środka. No ale mam nadzieję, że znowu jak teraz zacznie skakać regularnie to też będzie łatwiej, mniej będzie się nakręcał.

Przez to tak się zaczęłam zastanawiać na ile i czy w ogóle uda nam się jeszcze pójść do przodu, a kiedy zaczną się ograniczenia, których już nie uda się przyspieszyć. Póki co plan na Strzegom jechać na luzie P, mam nadzieję, że rzeczywiście tak będzie i nie będzie po ostatnim miał jakichś zahamowań przed skakaniem krosówek. A potem zobaczymy w zależności jak pójdzie ten Strzegom zostanie nam jeszcze Facimiech i Racot.

czeggra Tak z ciekawości jak przygotowujesz Czesia kondycyjnie|? Teraz w sezonie jak macie zawody regularnie? Bo tak myślę czy gdzieś tu nie popełniam błędu. Czy koń wraz z kolejnymi sezonami otrzaskuje się z zawodami i takie dotygodniowe wyjazdy co jakiś czas nie są dal niego zbyt wyczerpująće psychicznie i fizycznie czy też to kwestia przygotowania, treningu. Z U. mam wrażenie, że z kondycją fizyczną jest ok, po krosie nigdy nie był zmęcozny bardziej niż powinien, nigdy nie czułam żeby już nie chciał galopować itd. Teraz jak ma przerwę od zawodów staram się raz w tygodniu jeździć w teren - ewentualnie zamiennie z galopami kondycyjnymi.

Evson a co do chudnięcia nawet mi nie mów 🙇 U nas 2 czy 3 tygodnie nie było wysłodków w diecie a do tego wlasnie częste wyjazdy i.... koń schudł. Tuczę go już od ponad miesi≥ąc i.. no coś się zaczyna ruszać, ale i tak wydaje mi się że bywało lepiej.

Teraz dostaje owies (po 3 miarki pavo na posilek - aż sama się zastanawiam czy nie za dużo, no ale wcale go nie roznosi) i na śniadanie i kolację duuużo wysłodków (po 2-3 miarki pavo juz namoczonych na posiłek), olej, kredę, śrutę sojowa, łuskę słonecznika. Jeszcze witraminy mu teraz dołożę bo też chevinal się skonczył i chwilę stał bez i myślę nad jakimś musli kondycyjnym może szybciej by pomogło... 🤔wirek:
czeggra1, O! To możemy klub założyć 🤣 - nabywców "sport -xx-ów" z Allegro 😁 Mój ciut więcej kosztował, ale inflację trzeba policzyć 🤣 - to była wtedy najniższa cena na A. za nie-kucyka w wieku pod siodło.
Ale cudnie opisujesz Czesia!

Magdzior, coś nam nie po drodze się spotkać, ale spoko - przyjdzie czas. Chciałabym kiedyś Facimiech "zaliczyć", i Racot mi się tak podobał, a i Sopot ciągnie, i od zawsze moje marzenie - BB... Jaroszówka i Strzegom daleko bardzo i... nie zakochałam się dotychczas.
Nam trener nie pozwoliłby jechać tydzień po tygodniu. Ale co dwa - nisko, to już ok. Pewnie w okolicach * optowałby za 3 tyg. przerwy. Z wszystkimi końmi w treningu, także skoczkami - pracowaliśmy nad kondycją wg planu. Tylko z moim tak się przyfarciło, że... nie muszę. On zawsze był i jest świeżutki. Choć naprawdę 12 min. galopu to już się nudno robi 🙂 a jego nadal nie rusza.
Naprawdę twój tyle je? Tzn. dałaś mi do myślenia, czy mój nie dostaje za mało 🤔 Przy okazji dowiedziałam się, że łuski nie tknie 🙁
Facimiech na szczęśćie bliziutko mamy, Baborówko dość centralnie jest więc niby daleko ale mniej wiecej z każdej strony podobnie🙂

Ja zawsze strarałam się raz w miesiącu jechać bo częściej to i finansowo średnio a też nie zawsze jest gdzie. Teraz się złożyło, że miał te 2 tygodnie przerwy i jak już wiecie współpracy odmówił. Nie powinnam pewnie weracać do tego no ale myslę, żeby znowu się nie zdziwić w Strzegomiu.
Ja patrząc na to ile nas czeka glaopu w danej klasie planowałam te kondycyjne. Zwykle zaczynalismy od serii 2 minutowych ale one go zupełnie nie ruszałty więc potem stopniowo wydłużane.

No własnie je tyle.. i wygląda średnio. Ech mam nadzieję, że kastracja pomoże. Tzn teraz nie mam jak gnieść mu owsa i dostaje cały, stajenny już się śmieje, że wiadra podnieść nie może bno takie ciężkie jak zostawiam  śniadanie na rano. Ilość zwiększałam stopniowo nie od razu, pewnie lepiej byłoby rozłożyć to na wiecej niz 3 posiłki ale nia mam jak. Teraz to je głównie wysłokdki i owies, śruta sojowa polecana tu jako dodatek. No ale własnie myślę czy nie lepiej kupic npo bardziej energetyczne musli a nieco zmniejszyc owies żeby jednak objętościowo nie było tego aż tyle.
No mój tez jadł baaardzo dużo, a teraz sie boje dac (nawet gdyby chodził) tyle treściwego na raz, bo naczytałam sie o wrzodach (które mamy) i o tym ze jednorazowa taka duza dawka owsa na posiłek jest bardzo niewskazana przy wrzodach, a nawet moze je wywołac. Jak go nie rozsadza to moze faktycznie pasza energetyczna by byla lepsza.? Zeby np ze 2 miarki owsa zamienic na miarke dobrej paszy energetycznej. Tak dumam. A dojada Ci siano jak ma tak dużo treściwego? Teraz po kolce mój je 5 razy dziennie malutkie porcje, docelowo chcialabym zeby został chociaz przy 3 a nie dwóch.
Jest tu ktos ( escada  :kwiatek: ) kto miał lub ma folbluta na bezruchu- bo kompletnie nie wiem jak karmic... Tzn konkretnie ile owsa i ile musi dziennie jest dawką bezpieczną zeby a) nie dostał znowu kolki (chociaz tamta byla raczej po glupim jasiu) b) nie chudł dalej. ??
Teraz chodzimy na spacery, łącznie wyjdzie z godzine stępa i powoli klus na lonzy, dzisiaj łącznie ok 15 min kłusa na lonzy. Padoku brak. Energii ma bardzo malo wiec albo za mało go karmie albo jest już znudzony życiem.
famka   hrabia Monte Kopytko
15 lipca 2014 07:18
Evson, mój dostaje trzy posiłki, niewiele owsa a do tego musli dla wrzodowców plus inne cuda załączniki

dziewczyny ależ Was miło oglądać i czytać
Halo gratuluje 😀 tak długiego i dobrego opisu już dawno nie czytałam  😉 
No własnie dlatego tak się zastanawiam bo nawet na logikę to jednak sporo a konie są przystosowane do mniejszych, częstszych dawek. I w sumie niewykluczone, że U. też może mieć wrzody, bo który xx po torach ich nie ma... ech. Dlatego tak chyba zrobię, że na posiłki w któcyh ma dużo dodatków zamiast części owsa paszę mu dołożę. Siano dojada 3 razy dziennie dostaje, na wieczór jak jestem dołożę mu zawsze więcej.

Evson  może to i lepiej, że póki co energii ma mniej,.przynajmniej bezpieczniejszy rozruch możesz mu zapewnić, a noga ja tam? Jakie rokowania i zalecenia?

famka jakie musli dajesz?
famka   hrabia Monte Kopytko
15 lipca 2014 07:28
Magdzior, podstawową codzienną tak zwaną to Pollen Krauter Musli i do tego na zmianę jeden miesiąc Brandon XL dla wrzodowców
daję 3 posiłki i do tego 2-3 razy gluta w tygodniu na osłonę kiszek
skoro już otwarcie zaczął się temat żywienia... po moich początkowych błądzeniach i naprowadzeniach ze strony halo (:kwiatek🙂 ja swojemu daję 1 miarkę owsa pavo rano, w południe już 2+1 miarka jęczmienia ekstrudowanego z wysłodkami i na kolację 1 miarka owsa+1 miarka jęczmienia+miareczka drożdży na lepsze trawienie przeciwwrzodowe. Jeszcze w fazie "tuczenia" dostawał dodatkowo podwieczorek złożony z miarki jęczmienia i granulatu na rozrost mięśni. no i dostaje duuuuuużo siana i stoi na słomie owsianej.

ale tak sobie teraz przeczytałam tę dawkę moją i też nie wiem, czy nie mało. chociaż koń wygląda dobrze i ma energię, więc kombinować raczej nie będę.

halo, ale fajny opis! i niestety ja również widzę tendencję do "byle wyżej i do przodu" ludzie nie chcą pracować na drążkach i rzeźbić nawet na krzyżaczkach, niskich stacjonatach, bo "takie coś to nie dla nas, my jesteśmy PONAD to". A potem wychodzą cyrki na parkurach i brzydkie przejazdy. 🙁

U mnie jest to samo. Non stop ktoś się mnie pyta, kiedy te zawody, czemu ty nigdzie nie jeździsz, czemu ciągle tak nisko skaczesz, my już tyyyyyle razy pojechaliśmy, wystartowaliśmy i się udało! I nie dociera do nich, że mam konia, z którym mozolnie trzeba pracować... Bo może z boku to wygląda fajnie, ale jak się na nim siedzi to już jest dużo więcej gimnastyki, a ja nie chcę jechać na przysłowiowego głupa, bo mam parcie na zawody....

halo, "inflacja" 😂, ale się uśmiałam. Na to wychodzi jak nic.
Zakup naszej młodej też ma niezła historię, ale ta to już w ogóle  była z przeceny i z kolecji z zeszłego sezonu  😁

Magdzior, Czechu przed jazda najczęściej idzie sobie w teren na stępo kłusa na po pofalowanym terenie ( pół godziny),a jak jedziemy w teren to w taki dłuższy, ale na spokojnie i w inne okolice, gdzie jest płasko jak po stole ( mamy takie wyznaczone miejsce dookoła pól uprawnych okolicznej farmy), jak wypada tydzień w którym nie jedziemy na zawody, to galopujemy kondycyjnie zazwyczaj po tej płaskiej trasie : 3min, 1 min stępa i 5 min. Czesiu poracuje 6 dni w tygodniu. Skaczemy najczęściej raz w tygodniu i to od święta coś powyżej metra. A tak to śmigamy po płaskim i wplatamy w to często drażki. Ostatnio też czasem lonżuję go na pessoa. W sumie to my nic specjalnego nie robimy. Czesiu chyba z natury jest wydolny. Zawsze był z tych ciężko zmęczalnych  😉. Aczkolwiek rzeczywiście ostatnio w porównaniu do innych koni - po krosie oddech uspokoił mu się bardzo szybko ( pisano w zapowiedziach aby konie były fit, bo teren górzysty i szczególnie finisz jest wymagajacy, a co poniektórzy byli na naprawdę nie przygotowanych kondycyjnie koniach i do tego zapasionych 🙁.

Kahlan, halo- ja też się już napatrzyłam na takie " łapu capu" byle wyżej. Tylko koni szkoda...

famka, nasza młoda zazwyczaj też dostaje Pollen Krauter Musli, miarkę owsa do posiłku, wysłodki, drożdże paszowe, podstawowe witaminy i odrobinę meszu 2 razy tygodniowo dla lepszej pracy jelit oraz oczywiście siano. Poprawiła się znacznie już po trzech miesiacach. W sumie to pomimo, że jest nieduża, to chyba kawał babki z niej rośnie 😉.


Edit. literówki i dodane zdjęcie
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się