Kącik folblutów

Perlica, no, tak sobie wybrał. Oboje dobrze się z tym czujemy. Glut nie ma do tego "jedynie słusznych" predyspozycji ruchowych, ale ma... talent. Nawet, powiedziałabym - imponujący, odkąd zajął się tylko "deptaniem kapusty" i można go zdecydowanie skracać i osadzać na zadzie. Nie każdy koń na drugi dzień po zaopatrzeniu w munsztuk pojechałby C3 i C4 na 60%, a od tego czasu zrobił znaczące postępy. Ale, ponieważ ekspresją ruchu nie poraża, musimy wszystko mieć dopracowane tip-top. Jeszcze "chwilę" zajmie. Jak będzie miał wdzięczny pasaż, leciutkie zmiany co tempo i piruety w miejscu i rytmie - to płaski kłus mu wybaczą 😁 Nie, no - na razie celem jest Mała Runda, a może i "tylko" CC - pod Młodym Jeźdźcem.
Halo Normalny, grzeczniutki, słodziak po prostu. Mam go chyba dość, dobrze  ze idzie zima a u nas pewnie nie da się jeździć jak przymrozi to sobie odpocznę. No dobra wcale nie tęsknie za zimą a bez konia to wcale nie wyobrażam sobie egzystencji, pewnie trzeba poszukać hali powoli.
halo, fajnie, że takie elementy wykonuje 🙂
A my powoli wracamy do regularnej pracy 🙂! Czipy okazały się nieaktywne i w między czasie dorobiliśmy się dwóch nakostniaków ( nieprzeszkadzających podobno) . Póki co Czesiu czuje się dobrze, nie odczuwa żadnego dyskomfortu i regularnie jest już padokowany ze spokojnym kolegą. Jak wszystko będzie dalej dobrze, to za 4 tygodnie będzie można zacząć go trochę intensywniej jeździć, gimnastykować. Póki co poruszamy się juz w trzech chodach, ale raczej ciasnych zakrętów i wolt unikamy.

A poniżej:
1. Czesiu w wersji "puchatek" na spacerze,
2. Wiesiu (Vimto) z Czesiem, czyli po sąsiedzku 😉
famka   hrabia Monte Kopytko
31 października 2014 10:55
czyli kącik pomału wraca nam do zdrowotności i kondycji  😅
a my pozdrawiamy wszystkich z Hubertusa stajennego w wersji w siodle, póki hrabia nie wyszedł na padok był jak zwykle leniwcem, dopiero jak zobaczył że coś się będzie działo, to caplowaniu nie było końca, ale delikatnie i pomału udało nam się dotrwać do końca imprezy w stanie nienaruszonym  😁
Uff, super, że kontuzje w końcu zmierzają ku końcowi i coraz wiecej w kąciku koni w formie🙂

A u nas tak nijako jakoś. Czekam na te dni, kiedy w końcu mogę dotrzć do stajni, przyjeżdżam z radością, cieszę się, że widze zadbanego i zaopiekowanego U. A potem jeżdżę i średnią satysfakcję z tego mam. Poddawac się nie lubię, więc rzeżbimy dalej na tyle na ile warunki pozwalają, ale dawno tak nie miałam, takiego braku motywacji. Może to jesienna aura, może niezbyt fajna atmosfera wkoło a może wypalenie? pożyjemy zobaczymy🙂
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
31 października 2014 13:11
famka, urodziwy ten Twój hrabia 😍 Ganialiście za lisem czy tylko tak towarzysko?
Magdzior, pewnie wszystko po trochu składa się na brak motywacji. Dacie radę, U. pewnie też się jeszcze dopiero odnalazł w nowym trybie pracy i może dlatego taki "brak fajerwerek". 🙂

U konia nie byłam od kilku dni.. 🙁 Masa kłopotów w domu i rodzinie skutecznie mnie uziemiają.. W dodatku jak na złość - akurat wtedy, kiedy pogoda jest w większości piękna jak na przełom październik-listopad. I chciałabym do stajni, ale nie mam po prostu siły + co to za robota, kiedy jestem daaaleko myślami, a przy koniach to wiadomo jak się może skończyć chwila nieuwagi.
Magdzior, pewnie wszystko naraz. I zmiana rutyny też. I to, że człowiek nie ma nieskończonych zasobów energii, że uwaga/zacięcie przemieszcza się na sprawy aktualnie ważne.
Macie teraz (wspólnie) "przechować" Unisono w niezłej formie do wiosny. Będziesz miała konkretny cel, konkretny rytm przygotowań - wciągnie cię znowu.
czeggra1, uff! Do wiosny będzie "nówka sztuka" 🙂 Ależ fajny sezon cię czeka!
famka, gratulacje! Przetrwać masową imprezę bez instynktów morderczych wobec folbluta to jest coś! 🤣
Viridila, mam inaczej - konie są swoistym remedium, ulgą w troskach, wsparciem. Ale też nie ma co się zadręczać. Jest czas cienia i czas słońca 🙂

Jadę do stajni z dużym opóźnieniem, bo... okazuje się, że jednak zdrowie nadal szwankuje. Nie ukrywam, że zmartwiłam się. Już druga taka akcja ostatnio. Wygląda na to, że totalnie straciłam odporność na... gwałtowne zmiany temperatur. Moment i dzieją się ze mną dziwne rzeczy: wrażenie totalnego zatrucia, splątania, uginają się nogi, świat się kręci, mdłości itd.
Jedyne lekarstwo to położyć się grzecznie i pić wodę. Żeby się waliło-paliło. No nic, już wiem, że muszę uważać. Byle to na koniu nie dopadło, bo będzie źle. Za  kierownicą też lepiej nie 🙁.
famka   hrabia Monte Kopytko
31 października 2014 14:58
Viridila, dziękujemy w imieniu glucia  :kwiatek:
lis był szukany na koniach, jedni spacerowali inni się ganiali, następni caplowali (ja) i bez okularów, pilnowałam gluta i szukałam lisa, a że jestem krótkowidzem to zadanie miałam utrudnione razy dwa  😁

halo, powiem Ci że morderczych instynktów nie miałam, bo, bo ....mi się ta jego ruchliwość bardzo podobała, zawsze był do pchania (kurna a ja juz w tym wieku że chyba raczej nie powinna mi się podobać  👀 ) do tego stopnia że jak zlazłam to już zadzierałam nogę bo chciałam jeszcze raz    🤔wirek:
głupieje człowiek na starość   😜

dziewczyny dbajcie o siebie i koniska w tą pogodę, bo pogoda jest straszna, raz zimno, raz ciepło, wczoraj u nas padał zamarzający deszcz, masakra 🙁 jesień jeździecko jest do bani, a tu tyle do wiosny trzeba czekać

halo może to takie przesilenie jesienne, brak jakiś witamin minerałów, może trzeba czymś się podratować
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
31 października 2014 15:05
Viridila, mam inaczej - konie są swoistym remedium, ulgą w troskach, wsparciem. Ale też nie ma co się zadręczać. Jest czas cienia i czas słońca 🙂

Kobyła sama w sobie jest "remedium" i ogólnie wyjście do koni. Ale tu wyłazi moja natura - samotnika - która w ciężkich chwilach jeszcze bardziej daje o sobie znać. A wyjście do stajni to de facto wyjście w jakieś towarzystwo. Nie mam ochoty udawać, że jest ok - ale z drugiej strony, jak się nie udaje to inni ludzie (mówię ogólnie) zazwyczaj nie zrozumieją (i mogą być później jakieś niepotrzebne następstwa). Oszczędzam sobie po prostu jak mogę - taki reset day, bo jutro pewnie już nie wysiedzę 😉

famka, to tak z ciekawości - po kim ten Twój? 🙂 Na zdjęciach (zwłaszcza luzem) strasznie mi moją D. przypomina 😀
famka   hrabia Monte Kopytko
31 października 2014 15:11
Viridila, po mamuście Hippia POL1995 i tatuśku Leone GER1988, taki pryszcz nie podobny do nikogo  😉
a jak Twój ? może faktycznie jakieś wspólne geny  😀

edit : spojrzałam na zdjęcia, podobne i to bardzo !  😍
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
31 października 2014 15:22
famka, ha! Czyli nie tylko mi się wydaje, że są podobne 😀

Moja jest po Siamie, od Dargoni po Who Knows (http://www.bazakoni.pl/database,op-show_tree,horse-183694.html). Na szczęście urodą bardziej w tatusia poszła 😉 Nie doszukałam się pokrewieństwa (ale sprawdzałam tylko na Leone, bo Hippii nie mogłam znaleźć 😡 ).
famka, to nie przesilenie, to niesprawne nerki 🙁 Ze zjawiskiem jestem za pan brat, tylko już myślałam, że jest lepiej. Ale okazuje się, że nadal nie mogę sobie fundować różnicy temperatur rzędu 20 st w parę minut. Na pustynię to już się nie nadam 🙂.
famka   hrabia Monte Kopytko
03 listopada 2014 07:49
halo, o matko piekutko, tym bardziej trzeba na siebie uważać i dbać dbać ! kto potem o konia będzie dbał ?? 😉
Viridila, tu jest Hippia
http://www.pedigreequery.com/hippia4
😉
i na prawdę bardzo bardzo podobne ale genów też nie znalazłam wspólnych, może to kosmiczna zbieżność  😉
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
05 listopada 2014 16:57
famka, zbieżność kosmiczna w takim razie, co nie zmienia faktu, że fajnie się ogląda zdjęcia 😍

Jak nie urok to.. no. Uszkodziłam sobie chrząstkę w kolanie - i to nawet nie wiem kiedy, po prostu mi wczoraj noga odmówiła 🙁 Z drugiej strony kobyła miała mieć dzisiaj sprawdzane plecy, więc jutro wolne i później pewnie koło tydzień lonżowania, więc może się "zagoi".. Stanowczo dużo mniej kontuzji/chorób miałam zanim kupiłam D. - od tych 2 lat non stop coś ze mną nie tak 😵 Los jest złośliwy jednak 🤔wirek:
Viridila, a bo to taka norma pierońska, kaczka dziwaczka, że jak nie koń to ty 🙁 (ale częściej oboje naraz :hihi🙂
famka, a nasze - kuzyni, dzięki Masisowi.
famka   hrabia Monte Kopytko
06 listopada 2014 07:49
no proszę jaki ten świat mały 😁 ja strasznie lubię takie historie pokoleniowe koni, że skąd ? dlaczego ? i jak to się stało ? dlaczego taki ogr a nie inny 😉
pamiętam że hen czasu temu ciężko było prywatnym hodowcom zakupić dobre pokoleniowo gluty

Viridila, to taka kolej rzeczy jak nie urok to sraczka, zaciśnij się w sobie będzie dobrze  🙂
Virdila, pech kurcze no 🙁 ... :przytul:

famka, a mamusia Hippia to ma piękne pochodzenie i ta prababcie Demona robią wrażenie 😍

A u nas dziś pierwszy chłodny dzień ( słoneczny i bez deszczu ) z delikatnym przymrozkiem w nocy. Czesław wraz z podmuchem suchego, mroźnego powietrza poczuł się jak nowonarodzony 😁. Oj niezły psotnik, brykacz i pocieszny rozrabiaka był dzisiaj z niego. Na rentę jest dla niego stanowczo za wcześnie 😂. To było chwilowe niedomaganie, on się nigdzie nie wybiera... dziś rozpoczął samodzielne szykowanie formy na przyszły sezon 😁. Było mu wyjątkowo wesoło na lonży i na padoku.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
06 listopada 2014 16:03
U mnie dziś była pani weterynarz bo Dżambi od jakiegoś czasu ropiało oko. Przeczyściła jej nos, byłam przerażona... a ona taka dzielna  🙂 Od początku stała spokojnie, nie rżała za towarzyszką, jedynie po wyjęciu wężyka opluła wszystko dookoła  🤣

Viridila zdrowia  :kwiatek: galaretki jedz!

Tak to jest, że jak się sypie to po całości. Jak ma się chęci, to nie ma czasu albo zdrowia...

Dzisiaj sobie uświadomiłam, przy pytaniu o wiek, że moje 2 letnie dziecko ma już dodatkowe 5 miesięcy. Do czerwca zleci i już będzie 3 latką. A ja cały czas się zastanawiam jak rozplanować jej rozwój 🙄
Czesio (z kolegą Wiesiem) pozdrawia kącik 😉:
czeggra1, cudną ma oprawę oczu! Jak egipcjanka.

No co tam u wszystkich?
My pilnie jeździmy, ostatnio bardziej "podskoki domowe", ale munsztuk już jest (nareszcie), i wodze (zakochałam się w jeździe na 2 parach gładkich, skórzanych wodzy, co prawda jedne mam teraz oplatane, ale też fajne, wąziutkie; kurcze, może ja jestem pingwin, tylko o tym nie wiem? - bo zawsze mnie stopery i gumy wnerwiały 🤣 I motylki do wytoka.)
Skoki dlatego, że postanowiliśmy powstrzymać rozwijający się u konia tryb "jęzdę nielotem, huk z tym, że świetnie skaczę - bujaj się pańcia". I wygląda na to, że się udało.
No, wnerwił mnie na maksa tym, że młody spokojnie referuje - a ten (4 lata pracy!!! - bez okazji do zrażenia się) zgłasza jakieś wąty na maleństwach. Że pingwin - trudno, ale od razu nielot totalny? A z jakiej racji?
a to i ja sie moim malutkim pochwale🙂
edit
Platynka17, Boziu jaki on piękny jest!  😍 😍 😍
To może ja też się pochwale swoim :>
halo, oczy to zawsze główna broń Czesiowa: "przecież ja taki kochany i niewinny jestem" 😁
Platynka17, Koniomaniak napiszcie nam proszę coś o swoim koniu 🙂! Pochodzenie, imię, co koń robi itp 🙂. Dajcie nam poznać swoje zwierzaki 😉.
A my zaczynamy już normalnie pracować po płaskim,  powoli zaczyna się też praca po drągach na ziemi i koń zdrowy 😀. Nic (z ostatnio ujawnionych bonusów) nie uległo relokacji 🙂. Czyli wszystko gra 😀. Czesław zaczyna też i wyglądać troszkę lepiej: wypełnia się, brzuch się podciąga.
Swoją drogą to ciekawe z tym jego słabym wykorzystywaniem paszy...   Twarde, sieczkę + wysłodki je jak duży półkrewek (poza tym wychodzi na dobrych kila godzin dziennie na pastwisko, siana w boksie ma do woli i wychodzi, że wcina go około 18 kg 😉), a i tak zaczyna mniej sierotowato wyglądać jak regularnie pracuje.

A tymczasem Czesław korzysta z jesiennego słoneczka 😉 :
U nas... nie wiem. Robię się wrakiem psychicznym człowieka. Trenujemy, ja ponownie nabieram zaufania i pewności w skoku-wczorajszy trening był cudowny.

Ale... noga się odnowiła. Weterynarz mówił, żeby się tym nie przejmować, normalnie trenować i nogę po prostu po jeździe mocno chłodzić, a potem grzać i zawijać. Niby mu wierzę (a na pewno bym chciała), bo jest to specjalista od nóg, ale... męczy mnie świadomość, że ta gula nie jest naturalna. 🙁 wszyscy mówią, że przesadzam, bo koń nie kuleje ani go to nie boli, chodzi bez oznak, ale...

No właśnie, zawsze jest to ale.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
11 listopada 2014 13:10
Ale dwa piękne konie zawitały do wątku  😍

Kahlan nie zamartwiaj się, nic nie zrobisz. Mój starszy koń ma lekko krzywą nogę (co się stało do końca nie wiadomo) ale ani ja, ani on się tym nie przejmujemy.
Fajnie, że kącik ożył!

Platynka i Koniomaniak witamy🙂

Czesio kochany! Urocze to spojrzenie ma, super, że wracacie do pracy! Unisono też może jeść wiadrami i dopiero zaczyna wyglądać, teraz co prawda powoli wracamy do normalnych ilości i mam nadzeję, że nie odbije się to na wyglądzie. Je owies gnieciony i sieczkę z olejem i lucerną, wysłodki teraz robię mu bardziej od święta jak jestem i mam czas tego dopilnować.

Kahlan skoro wet mówi, że jest w porzadku to nie przejmuj się na zapas! xx są naprawde wytrzymałe, noga Unisono ta po złamaniu, która kiedyś bywała porządnie spuchnięta - nawet wtedy gdy już pracował regularnie, teraz wygląda super. W ogóle tak obserwuję, że poprawily mu się nogi, czyli zasada im więcej i sensowniej pracuje tym lepiej u nas się sprawdza. Dzisiaj nawet po nocy nie była spuchnięta, jakby ktoś nie wiedział pewnie by nie zauważył różnicy. Z tym, że też po jeździe chłodzę póki się da to zimna szpryca najlepsza, a na noc zakładam ocieplacze, nawet bez żadnej wcierki a wyraźnie pomagają.

Jeśli chodzi o nas to pracujemy jak to u nas zwykle bywa postępy na przemian z powrotami do podstaw ale w ogólnym rozrachunku myślę, że małymi kroczkami idziemy do przodu. Teraz jestem cały tydzień w domu więc możemy regularnie pracować  znowu zaczynam żałować, że nie mam go w Lublinie, ale i tak nie jest źle! Wszyscy o niego dbają i wygląda na zadowolonego🙂

Magdzior, halo przekażę mu komplement wraz z ciasteczkiem, albo marchewką. W takich momentach, kiedy w grę wchodzą łakocie, łasuch Czesio miewa bardzo ładne i powłóczyste spojrzenie  😉.

Magdzior, widziałam na FB, że Unisono pięknie wygląda 🙂. Czesiu nie jada owsa już od jakiegoś czasu i myślę, że jednak dobrze wpływa to na jego mózg 😉. Konie w UK rzadko kiedy dostają owies, raczej jako zastrzyk energii. Jest dostępny, ale taniej wychodzi worek paszy niz worek owsa. Zupełnie odwrotnie niż u nas 🙁. Kiesyś, w poprzednim pensjonacie, zaczęli bez powiadomienia właścicieli koni[ z powodu oszczędności ( dostali gdzieś taniej)] uzupełniać paszę owsem i miałyśmy z Ekwadorką weeesooło. Różnica była bardzo widoczna. Niektóre konie mózgi gubiły.
A z drugiej strony to czeław 10 lat jadł owies i było mu z tym dobrze, nie szkodziło mu. Teraz jak się przyzwyczaił do innych mieszanek paszowych to chyba jakoś tak wyraźniej reaguje na tą owsianą energię.

Ostanio nabijaliśmy się z Cześka (który ma boks trochę na uboczu, w ciągu czterech boksów angielskich stojących blisko myjki ), że urządza wieczorne imprezy " U Cześka na myjce", a w trakcie tradycyjny już konkurs "miss mokrej derki" oraz częstuje gości rarytasem, skitranym gdzieś owsem (ma pewnie jeszcze ukryty z Polski 😉), czyli końską używką, nooo: speedem ( :wysmiewa🙂. Konie jak czasem uciekną to nie wiadomo dlaczego zwiewają w kilka i właśnie na tą myjkę. Kręcą się wówczas obok boksu szczęśliwego Cześka i jego trzech równie podkręconych sąsiadów, wszystko przestawiają, mają niezłą zabawę. Czesiowa sympatia, siwa irlandzka Indi uwielbia odkręcić kran, zepsuć, porozgryzać to i owo oraz zrobić n.p. małą, efektowną powódź. No i stoi wówczas cała szczęśliwa pod prysznicem w ociekającej wodą derce...
A u nas była dzisiaj prawdopodobnie przyszła wspoldzierdzawczyli, i fajnie im szlo z tadkiem jak na ppierwszy raz  😅 dziewczynie też się tadek podoba więc mam nadzieję że się zdecyduje  🏇
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się