Co straszy nasze konie: jak wielkie oczy ma strach? Dlaczego konie się boją?

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
27 czerwca 2012 11:53
Czy znacie jakieś metody na uspokojenie cykora? Pewnie ile koni, tyle sposobów, ale może uda mi się czymś zainspirować co DZIAŁA. Póki co, kiedy szumią brzozy kobyła ucieka gdzie pieprz rośnie, chodzi bocznymi i staje świeczkę. Może jakieś 'odczulanie'? Sama już nie wiem, wczoraj jeździłyśmy jakieś 20min, bo miałam serdecznie dość konia który nawet na sekundę się nie chciał skupić.


musisz zająć konia pracą czyli nie wożenie się pierdylard razy w kółko klusem czy galopem  tylko przejścia przejścia przejścia + figury różnorakie
if, To wcale nie jest tak, że ile koni tyle sposobów.
Sposób ogólnie rzecz biorąc jest jeden: przyzwyczaić.
Konie nie lubią nowości, są strasznymi rutyniarzami. Więc trzeba zrobić tak, żeby to co jest nowe, stało się normalne.
Powtarzać 10 razy, a jak trzeba to i 100 😉

Poza tym, jak już się postanowiliśmy zbliżyć do jakiegoś koniożerczego potwora to sposoby są dwa.

1. Dać koniowi do wyboru dwie opcje: Albo do przodu, albo do tyłu. Żadnej innej. Może chwilę postać i pomyśleć, ale jeśli mowa o jakimkolwiek ruchu, to tylko do przodu, lub do tyłu.
Tą opcję wybieram najczęściej w terenie, np. w sytuacji w której koń nie chce przejść przez jakiś rów, lub wejść do wody.
Jeśli się zatrzymuje - ok, nie ma probelmu, chwilkę stoimy. Próbuje się odwrócić bokiem - nie ma mowy! Nos skierowany na cel. Prosimy o krok do przodu, jeśli nie działa, prosimy mocniej... Może bacik, może nie, zależy od konia, ale najważniejsze: spokój i tylko przód albo tył. Jeśli koń się cofa - ok, nie ma problemu, cofnijmy się nawet dziesięć kroków, ale prosto! Nos na cel. I znowu do przodu. Jak trzeba to znowu do tyłu i znowu do przodu.
Mi się zawsze sprawdza, nie spędziłam nad tym nigdy więcej niż 10 minut.
Jedyny warunek - nie mamy z tyłu za sobą przepaści 😉

2. Zbliżanie się kołami. Z reguły sprawdza się najlepiej w przypadku ujeżdżalni, czy hali. Np. gdy w narożniku hali pojawia się nowość w postaci betoniarki, a koń uważa, że to śmiertelne niebezpieczeństwo.
Zrobiłam jakiś czas temu nawet stosowny rysunek, może się komuś przyda:


Należy obrać chód - niech to będzie kłus, kierunek - powiedzmy, że tak jak na rysunku w prawo i poruszać się kłusem po kole (15-20 metrowym) w prawo, w równym rytmie i tempie.
Najpierw koło należy sobie umiejscowić w takiej odległości od potwora, jaką koń akcetuje bez zmiany chodu, kierunku, rytmu i tempa.
Można ustawić konia w trochę wyraźniejszym zgięciu w prawo niż normalnie. W tym przypadku nie pozwalamy się ustawić przodem, koń ma być zgięty do środka koła, a potwora mijamy bokiem.
Zaczynamy dyskretnie przemieszczać się z naszym kołem w kierunku potwora, ze szczególną uwagą dbając o zgięcie w prawo w punkcie najbliższym do potwora. Przybliżamy się co raz bardziej w mairę gdy koń akceptuje powyższe postanowienia. Jeśli udaje się utrzymać zgięcie, rytm i tempo kłusa, można trochę się zbliżyć.
Jeśli koń zaczyna przyspieszać przy potworze, lub odwrotnie się odginać, oddalamy się spowrotem do miejsca które akceptuje. Nie zmieniamy kierunku, dopóki nie uda nam się osiągnąć zadowalającego zbliżenia.
Powtarzamy w obie strony.


To są moje dwa sposoby. Nigdy mnie nie zawiodły, więc nie było potrzeby stosowania innych sposobów, które zapewne istnieją.
Oczywiście jest opcja stosowania ich z koniem w ręku, nie z siodła.


Julie, ten koń na rysunku wygląda jak robak  🤣  Dobrze, że jest podpis  🤣
No wieeem, dlatego podpisałam 😉 Nie umiem rysować w fotoszopie 😉
Praca i skupienie wymagane są cały czas. Tylko problem jest taki, że np szumią drzewa na drugim końcu ujeżdżalni, a koń notorycznie ucieka, kiedy nawet robię wolty na równoleglej ścianie. Chyba to trochę cięzki przypadek. No nic, będę przezwyczajać, kręcić ciągle wolty (jakbym dotychczas tego nie robiła). Może w końcu będzie jakiś progres.
Albo się boi albo robi cię w konia, tak robił to mój przy dziurze w ogrodzeniu. Metody opisane przez Julie działają, jeśli się boi. Jeśli robi cię w konia - nie.
arabiansaneta   Konie mamy zapisane w gwiazdach
06 lipca 2012 20:44
Tak, trzeba wziąć poprawkę na cwaniaczki, które udają, że się czegoś boją, aby w ten sposób wymigać się od pracy.
co robić z koniem jeśli udaje że się czegoś boi?
jak skutecznie go przyzwyczajać, żeby sie nie płoszył??
"Moje" konisko boi się wszystkiego, co na podłożu i troszkę inne niż zazwyczaj. Np. trochę jaśniejszy piasek..
Jakiś czas temu zrobił kupę na hali i przy następnym kółku nie chciał przez 5 minut koło niej przejść.  😵
Najlepsze było jednak, jak na placu mieliśmy wysypaną małą kupkę popiołu, dosłownie 20cm średnicy. Koń uskutecznia jakieś chody boczne i inne cuda (nie wiedziałam, że jest tak zdolny), w końcu udało mi się go uspokoić na tyle, żeby się przyjrzał tej kupce, pochylił się i powąchał, a potem wydmuchał powietrze i, jak można się domyślić, popiół wzbił się w powietrze.
Koninka biedna, zaatakowana przez popiół, po dramatycznej ucieczce, przez całą jazdę już do tego nie podeszła.  😁
kupka popiolu  😂 my wczoraj w terenie tez przezylismy pare sploszen 4 konie i kazdy bal sie czegos innego . Kolezanki klacz papierka po batonie , ktory przelecial kolo jej nogi, moj walach jakiejś duzej foli powiewajacej na wietrze, trzeci kon sterty gruzu a czwartyb krowy. Co koń to inny lek. A i jadacy za nami rowerzysta tez dla mojego walacha byl straszny.
A u nas... Motylek...
Ostatnio: ptaszki na płocie... Te małe, niebieskie, biegające zwykle po ulicy ptaszki 🙄
co robić z koniem jeśli udaje że się czegoś boi?
jak skutecznie go przyzwyczajać, żeby sie nie płoszył??

W miarę możliwości olewać jego reakcję. Ja mam tak, że jeżdże na swojej młodej sama w tereny. To bardzo spokojny i nieplochliwy koń, ale czasem lubi się "pogapić" np. ma taki jeden element - betonowy mostek na który zawsze się wytrzeszcza (chodzimy tamtędy codziennie).
Najlepiej pomaga moja rozmowa z kimś obok, wołanie psa, nawet rozmowa przez telefon (tak wiem, że nie wolno na koniu  :hihi🙂. Na pewno nie wolno takiego konia chwalić i do niego gruchać, po prostu trzeba to przejechać jak gdyby nigdy nic (wiem, ze to niełatwe).
Niektóre konie mają zwyczaj testowania w ten sposób nowego jeźdzca. Pamiętam co ze mną młoda wyprawiała na początku  🤔wirek:

Moja była znajoma miała ten sam problem, tzn. koń ewidentnie udawał, że się czegoś boi. Pchała go do przodu, po prostu. Ewentualnie jak już "przegiął" ze swoim niby strachem, dostał raz palcatem i znowu do przodu. Oduczyła go, ale znała tego konia doskonale i wiedziała, w którym momencie on naprawdę udaje, a w którym naprawdę się boi. To ważne.
Mój odważny, niczego nie bojący się konik przestraszył się wczoraj "piknięcia", przy robieniu zdjęcia.
Przestraszył się pierwszy raz od ponad roku pracy, nie boi się kamieni, śmieci, folii, ptaków, zająców, sarenek. No dosłownie niczego! A tu takie "pik" i nie mogłam go zatrzymać  😀
Krowy  😤 Dzisiaj weszłam w lesie tyłem na dwóch nogach w krzaki... otóż mądrzy angole wypuszczają w lesie stado jakiś dziwnych białych krów na wypas. Dodam, że to podlondyński mocno uczęszczany las, a te paskudne bestie, nie dość, że mają wielkie rogi, to jeszcze sobie bezczelnie biegają totalnie luzem. I, jak się okazuje, bardzo lubią biegać za końmi. Najpierw krowy stały, więc pozostałe dwa konie przejechały między krowami, a mój zaczął odstawiać szajby. A potem dwie krowy stwierdziły, że jak mój koń biegnie (tyłem i na dwóch nogach), to trzeba pobiec za nim- efekty ciekawe, nie wiedziałam, że można tak szybko cofać, prawie nie dotykając podłoża przednimi nogami. W końcu udało mi się odwrócić gnojka, postawić go na ziemi i odkłusować - najlepsze jest to, że krowy zablokowały odwrót pozostałej dwójce i ich konie też dostały szjaby - musieli objechać je inną drogą :P
majek   zwykle sobie żartuję
14 lipca 2012 23:23
karolina_, mój koń zrobił to samo, gdy zobaczył łyżwiarzy na łące, która będąc podmokła jesienią, przy którymś przymrozku zamarzła. Sama byłam w szoku, ale fakt, koń galopował do tyłu.
No widzisz, a u Fillisa galop do tyłu to takie osiągnięcie 😉 A tu wystarczy krowa, albo łyżwiarze
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 lipca 2012 14:12
Ktoś porozwieszał w lesie, na drzewach wielką folię. Wisi w czterech miejscach. W trzech jest zupełnie nie groźna, można ją nawet dotykać, szeleścić i nie robi to na kobyle żadnego wrażenia, ale ta w czwartym miejscu jest tak przerażająca, że chyba zacznę tam ćwiczyć chody boczne, bo wychodzą na perfekcyjnie 🙂

Co do krów, to my krowy uwielbiamy  🤣 Do tego stopnia, że babsztyl widząc krowy ciągnie do nich jak szalona. Jej dziadek był srokaty, więc może doszukuje się rodziny?
mały OT, niegdyś mój srokacz na pastwisku obok miał krowy. Zawsze podbiegał jak tylko go wypuszczałam i patrzył przez chwilę na wszystkie a potem zabierał się za skubanie trawy  😁

a kobyłka na której jeździłam jakiś czas temu w terenie zawsze na byki z ukosa spoglądała. Nie wiem czy ze strachu czy po prostu z zainteresowania, ale zawsze jak przejeżdżaliśmy obok to zaczynała się rozglądać i ciągnąć, ale tak mocno, że na początku mało co nie wyciągnęła mnie z siodła. potem wystarczyło odpowiednio wcześniej zakłusować, konia ustawić prosto i dało radę przejechać bez żadnego spojrzenia w stronę byków, mimo, że były straszne i biegły wzdłuż pastucha za nami 🤔wirek:
Fioletowe kwiatki, takie polne jakieś. Przy drodze rosną, wczoraj nie były straszne, dzisiaj "wpędziły" konia w zboże. Nie mogłam uwierzyć, że mój koń boi się kwiatków, wróciam w to miesjce i tak, koń, który jeździ tylko po polnych drogach i po łące, boi się kwiatków  😲
nekti   Pająk stajenny..
15 lipca 2012 22:43
Dawno temu jeździłam na klaczce, która uważała, że najbardziej przerażająco straszne są przechodzące przez leśny dukt mrówki.

Doprawdy przerażające stworzenia z tych mrówek.. i jeszcze te ich okropne mordercze mrowiska, które na pewno tylko czekają, żeby się na biednego konika rzucić..  😀iabeł:

Straszniejsze od quadów, trąbiących samochodów, morderczych motylków i grzybiarzy "znienacków" 😀
No kwiatki są czasami straszne, a szczególnie te na drzewie wiśniowym. Mój młody mnie zaskakiwał ostatnio, bo byłam na Nim w terenie już kilka razy i  bał się rzadko, bał się na przykład saren, folii i rozbitego samochodu w lesie. A tu nagle odskakuje mi od drzewa, bo są przecież na Nim białe kwiatki.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
17 lipca 2012 11:29
Widzę, że nie tylko moja taka odważna 😀

U nas zanim ze stajni przejdzie się na padok to trzeba przejść jakieś 500m taka oto dróżką koło ruinki z hodowlą danieli, potem jest pastwiska kawałek i jakieś ostatnie 100m w lesie.
A koło ruinki oprócz danieli co roku nowe dziwo i każde chce konie zeżreć, a moja to chyba myśli ze smaczna jest skoro przed wszystkim ucieka 🙄
2 lata temu był jeleń za ogrodzeniem, ale to luz, bo go w większości widać nie było. Za to rok temu była para pawi - po niedługim czasie został tylko samiec ze swoim ogonem i cóż.. szukał panienki to latał za ludźmi, końmi i zaczepiał. Ile razy groziłam temu ptaszysku, że pójdzie na rosół jak jeszcze raz zaskrzeczy lub nastroszy się przy koniowatej, która potrafiła się tylko na jego widok rozkraczyć z przestrachu z miną  😲 i ona dalej nie pójdzie, bo tak.
Za to w tym roku od jakiś 3 miesięcy jest krowa - od taka jedna chodzi sobie na tym małym pastwisku nieogrodzonym - luz, do krowy konia przyzwyczaiłam. Za to ostatnio idę sobie z kobyłą i mówię "Spokojnie, tam będzie tylko krowa", bo zawsze na nią reaguje chwilowym postojem i bacznie obserwuje czy to to się w jej stronę nie rusza - wyszłam na kłamcę przed własnym koniem, bo w tym momencie z krzaków wyleciał na nas cielak 🏇 Ciąg dalszy każdy zna już pewnie.. 😉
dempsey   fiat voluntas Tua
17 lipca 2012 11:35
Jakoś tak ten wątek na zmianę z wątkiem o wypadku dorożki jest wciąż na pierwszej stronie.
Co tak przeraziło te dorożkarskie konie...? Ruch uliczny? Ktoś je wyjątkowo mocno strąbił?  Pewien moment gdy natłok bodźców przekracza dopuszczalną granicę?

Raz w życiu widziałam jak para koni w bryczce płoszy się w mieście. Był to okazjonalny przemarsz przez Plac Zamkowy w Wwie. Konie poszły przed siebie, wprost w ludzi... Na szczęście ludzi było dość niewielu i zdążyli się rozproszyć. Ludzie byli zabezpieczeni barierkami takimi stalowymi, jak na imprezy się stosuje. Nic te barierki nie znaczyły dla pary koni, nic.. Skończyło się dobrze, bo powożący ogarnął konie po parudziesięciu metrach.
Nie chciałabym tego nigdy więcej w życiu widzieć.
Bischa   TAFC Polska :)
17 lipca 2012 11:53
Kiedyś na Animal Planet widziałam filmik z jakiegoś pokazu, czy też przemarszu platform i spłoszyła się czwórka zczepionych razem ze sobą ogromnych sheirów i gnały z bryczką/bez bryczki (nie pamiętam) w tłum siedzących na krzesłach ludzi 😲 Nikyt nie zginął, pare osób poważniej rannych, konie poobdzierane (zaliczyły wywrotkę).
olaela   Klub Różowego Jednorożca
17 lipca 2012 12:27
a my się boimy wody w wiadrze  🤔
owsa w wiadrze się nie boimy
meszu w wiadrze się nie boimy
ale woda... woda to poważna sprawa...
Nawiązując do bryczki, ale trochę w innym kontekście.

Jakiś czas temu mój koń wpadł w panikę na widok poruszającego się zestawu koń + bryczka. Było to dla mnie zupełnie niezrozumiałe – koń boi się konia? Zakwalifikowałam to jako jego osobniczą wypłoszowatość. Ale niedawno koleżanka opowiedziała mi, jak jej koń spanikował na ten sam widok. U jej konia reakcja była jeszcze bardziej gwałtowna niż u mojego. Dwa przypadki to za mało, żeby zakwalifikować to jako zjawisko typowe, ale jednak coś musi w tym być mocno niepokojącego. Przyszło mi do głowy, że może one ten obraz odebraly jako konia, w którego wczepił się od tyłu drapieżnik? 

Macie jakieś pomysły na wytłumaczenie takiego zachowania? 
trusia, hm, całkiem możliwe. Nigdy tak o tym nie myślałam, ale faktycznie, może coś w tym być.
Mój "boi się" niemal wszystkiego, łącznie z ćwierkającymi ptakami koło których jeździ od 8 miesięcy, więc nie będę wymieniać 😀.
trusia, pomyslu na wytlumaczenie nie mam, ale nie dawno mialam dokladnie identyczna sytuacje. moj nieplochy, niczego sie nie bojacy kon dostal po prostu ataku paniki na widok zblizajacej sie kobyly z wozem. nigdy, odkad go mam, herszt nie byl tak przestraszony. czulam, ze jesli nie odpuszcze, nie dam mu sie schowac przed tym strachem, to zawinie sie na jednej nodze i poniesie mnie. kobyla, ktora byla z nami, rowniez stabilnego charakteru, tez spanikowala, choc chyba troche mniej niz hersztu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się