Konie czystej krwi arabskiej

ganasz, zamieć śnieżna jest a gdzie choinka i Mikołaj?  😁
choinka była pod stajnią ale została zjedzona, Mikołaj odjechał, czekamy na zamieć 😉  🤣
Gniada była "nieukiem", ponieważ wg mnie nie wiedziała, że w ogóle jest taki chód jak galop. Poruszała się tylko kłusem, ewentualnie jeszcze tam nóżki wyciągnęła, ale do szybszego chodu już nie przechodziła. I ta zależność tyczyła się lonży jak i ruchu luzem.
Aktualnie jest "otwarta" na galop, chętnie z niego korzysta i co najważniejsze to dokazuje przy tym, rzucając dupą na prawo i lewo.
Także zgadzam się, że w dużej mierze ułatwia odpowiednie przygotowanie konia, który fizycznie będzie gotów podołać temu zadaniu.


A mój przeciwnie, nie było czegoś takiego jak stęp. I w sumie to chyba bym wolała jednak ten brak galopu, bo przez rok wsiadanie na niego było.. szybkie 😉

ganasz ja chylę czoło przed Twoją Macebą  💘
Nie miałam jeszcze konia, aż tak "hop" do przodu to nie mam rozeznania, ale biorąc pod uwagę przyjemność pracy to i owszem, lepiej zająć się koniem, który wie o hamulcach i potrafi poruszać się w wolnych chodach.
Bezpieczniej.

maluda Maceba była po dwóch sezonach na Służewcu -wolnych chodów na początku nie było, zakręty w terenie były brane "lotem koszącym" hamulec ? ABS- y z pełnego cwału trzeba było wysiedzieć😉
Ruda początkowo poruszała się pod siodłem w każdym chodzie, ale za to hamulców nie było. A dokładnie to były, tylko... zepsute. Okazało się, że koń zapomniał zupełnie, co znaczą sygnały dosiadem i łydką do zatrzymania, bo widocznie okazyjni jeźdźcy hamowali wodzami. A potem ja wsiadłam na kantarze na luźnych wodzach i zonk  🤣 Dobrze, że miałam małą halę, której ściany działały jak naturalny hamulec - przez chyba trzy jazdy jeździłam tylko w kierunku "na ścianę". Ale za to jak się naprawiło w stępie, to zaskoczyło od razu w obu wyższych chodach.
maluda Maceba była po dwóch sezonach na Służewcu -wolnych chodów na początku nie było, zakręty w terenie były brane "lotem koszącym" hamulec ? ABS- y z pełnego cwału trzeba było wysiedzieć😉

Zatem napisałam, że doświadczenia nie mam, bo mimo wszystko moje konie jak i te niegdyś pod moją opieką, miały hamulce.
Nie wiem, co bym zrobiła nie mogąc się zatrzymać...

A wiem, pewnie bym przeleciała przez szyję i próbowała zrobić telemark.  😁
Tak żartem pisząc już.
jak w samochodzie hamulec trzeba używać umiejętnie 😉
Ja raz siw z niego ewakuowałam, jak zwykle chwile po wejściu ruszył galopem, ale tym razem nie złapałam jednego strzemiania i wyskoczył gościowi który jak zawsze go trzymał. I szybka kalkulacja w głowie stwierdziła, że lepiej spaść w błotko niż rozbić się jak naleśnik o płot, bo napewno zrobi zwrot w miejscu.
A zazwyczaj poprostu trzeba było te 3 kółka przeczekać i zaczął słyszeć że ktoś tam na górze jest i to nie tygrys 😉
Jeju jak tak sobie porównam co sie zmieniło.. i to prawie równy rok, od 4 stycznia 2014, wszystko wywróciłam do góry nogami i zadziałało
Maluda co bys zrobila? Modlila sie o upadek bez wiekszych obrazen  😂 Moj "torowiec" tez nie dzialal oczywiscie na dosiad ale mozna go bylo zatrzymac.
jak w samochodzie hamulec trzeba używać umiejętnie 😉

Tyle że rozmawiamy o sytuacji, gdy ich w ogóle nie ma.  😉
Nie można użyć czegoś, co nie działa/zawodzi/jest ignorowane.

Wiem jak konia zatrzymać i jak to uzyskać, znam trochę sposobów takich i "takich", ale tutaj nie oto chodzi.

larabarson modlić nie za bardzo, bo to sprzeczne z moim światopoglądem, ale bliżej mi do tego nieszczęśliwego telemarku.  😁
maluda złota maksyma nie siada się na konia, który nie reaguje na "hamulec" - wędzidło to nie hamulec,  trzeba przepracować swoje przywództwo z ziemi. U nas ABS był odpowiedzią na coś co zostało zauważone pod nogami w terenie i wg arabki było dla nas zagrożeniem. 😉
ganasz siada się, siada, jak się nie wie, że hamulca z siodła nie ma, bo z ziemi jest  😁
No ale ja już miałam jakieś podstawy podstaw z ziemi przerobione, bo ruda nie rozumiała, ale słuchała i chciała wiedzieć, o co mi chodzi i czego też oczekuję.
Murat-Gazon jeżeli "hamulec" jest z ziemi to z siodła też działa 😉 chyba, że dosiad przeszkadza ale to insza inszość 😉
maluda złota maksyma nie siada się na konia, który nie reaguje na "hamulec" - wędzidło to nie hamulec,  trzeba przepracować swoje przywództwo z ziemi. U nas ABS był odpowiedzią na coś co zostało zauważone pod nogami w terenie i wg arabki było dla nas zagrożeniem. 😉

A ja mam wrażenie, że moje teoretycznie rozważania na temat: co by było gdyby - przeszło w rozmowę jakoby moja osoba wsiadłam kiedyś na konia, nie sprawdzając uprzednio kierownicy.
Otóż nie!
Jeżeli jest inaczej to przepraszam, ale teraz odbieram to czysto personalnie.

Za nim wsiądę to poświęcam x czasu z ziemi.
Komunikacja ma być płynna, czysta i bez żadnych brudów po drodze.
Wtedy siodło.

Ja to wszystko wiem.  😉

sorry jeżeli to tak odebrałaś :kwiatek: konkluzja była ogólna jak u ciebie co by było gdyby? bo wiesz mam znajomych którzy delektują się opowieściami jak przeżyli ponoszenie konia i co robili żeby go zatrzymać, jakie są tego konsekwencje  i nie zastanawiają się jak to wygląda z punktu widzenia konia.
Wiecie co, strasznie się ciesze, że trafiłam tutaj tak wcześnie w swoim życiu i tyyyyyle dzięki Wam wiem  :kwiatek:
Teraz tak sobie uświadomiłam, że ja też bym była takim ludzikiem z opowieści ganasz.
i dobrze, ze arabiarze się wspierają  😅
po pierwsze bezpieczeństwo duetu, po drugie nie szkodzić sobie wzajemnie😉 mój znajomy westowiec kiedyś wymyślił sobie, że jego klacz wpl. będzie chodziła na hacamore, klacz  poniosła go w terenie - hamulec i konsekwencje pęknięta przegroda nosowa u klaczy.
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
17 grudnia 2014 05:22
ganasz ja sie slucham wszystkich, bo inaczej juz dawno bym poddala sie obrotowi spraw, a ja chce swoje osiagnac. Wiec mowi i tlumacze temu osiolkowi a on i tak mysli, aby jak najszybciej do stada.
Armani w starym domu w lonzowniku galopowal, u mnie tez mial taku czas ze jak wpadl do lonzownika to nie mogl sie zatrzymac. Ale niestety w lonzowniku nie ma z nim zadnego kontaktu chodzi w kolko bez zadnego celu, zawraca, zatrzymuje sie bez moich polecen, dlatego lonzujemy sie na padoku. Po pierwsze chodzi tam w dwie strony a nie tylko jedna a po drugie leb trzyma opuszczony a nie zadarty pod niebo. Obecnie w lonzowniku mamy bagno po kolana, wlasciciel  zaklada drenaz? aby wlasnie odciagnac gromadzaca sie wode w tym miejscu.
szamanka to oznacza, że koń nie jest psychicznie i emocjonalnie z tobą. Prosto z mostu mówiąc, na lonży pracuje, bo jest "na sznurku" i wie, że musi. Na lonżowniku ma jednak wybór, bo jakby nie było jest to praca na wolności - więc pokazuje ci jasno, że ma to pod ogonem. Zresztą na filmiku z lonży też widać jego nastawienie - ta znudzona mina "no z łaski ewentualnie pójdę..."  😉 Druga sprawa to przeanalizuj swoją mowę ciała na lonżowniku, bo jeśli Ty jesteś chaotyczna i niekonsekwentna, niepoprawnie używasz energii i własnego ciała, to nie spodziewaj się od konia sensownej odpowiedzi i chęci słuchania kogoś, kto sam nie wie, co mówi.
Na poparcie, jak to jest ważne - swego czasu przez zauważalnie długi czas miałam problem ze zmianą kierunku na kole, ale tylko w jedną stronę, w drugą wychodziło idealnie. A w tę felerną - no nijak, koń zatrzymywał się i cofał z mocno zdziwioną miną, a jak już zmieniała kierunek, to odwracając się zadem do mnie. Przeanalizowałam sytuację i uznałam, że skoro w drugą stronę wychodzi dobrze i tyle razy prawidłowo, ile razy o to poproszę, to znaczy, że problem nie z koniem, tylko ze mną. Przemyślałam "krok po kroku w zwolnionym tempie", co robię ze sobą i swoim ciałem, i wyszło mi, że... przestawiam nogę do przodu zamiast do tyłu i zamiast "zwolnij i odwróć się w moją stronę" wychodzi mi "zatrzymaj się", a czasem nawet "zatrzymaj się i do tyłu". Czyli koń robił dokładnie to, co odczytywał z mojej mowy ciała... Za kolejnym podejściem pilnowałam się, żeby nie pójść znów do przodu - i cyk, "magicznie" zaczęło działać.
Szczegóły są ważne.  :kwiatek:
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
17 grudnia 2014 06:55
Murat ja sobie zdaje sprawe ze to ja nawalam a on idzie bo musi. Tyle ze on taka mine ma zawsze jak go zabieram od koni. Wystarczy jedno zawolanie a kon przestaje sie skupiac i tez wola. Jedynie w boksie ma wesola mine i swiecace oczy. Cos robie zle skoro on z wielka łaska podaza za mna, a z drugiej strony jak go zawolam na pastwisku to sam z siebie zostawia stado i przychodzi. Teraz wyjezdzam na cale swieta wiec bedzie mial labe.
Wiesz, wydaje mi się, że to jest trochę tak - już się przekonał, że go nie zjesz, nie boi się i zapewne Cię lubi; no bo skoro mówisz, że przychodzi na pastwisku, mizia się, wsadza łeb pod ramię itp. Jak najbardziej można to uznać za oznaki sympatii ze strony konia. Ale między lubieniem człowieka a szanowaniem i uznawaniem jego wyższej pozycji w hierarchii, a co za tym idzie, chętnym (!) posłuszeństwem jest duża przepaść. A Ty szacunku i ustalonej hierarchii jeszcze nie masz, stąd jego miny "z łaski zrobię" i odmowa pracy dla Ciebie na wolności. Do stada rży, bo w stadzie są kumple, którzy w hierarchii stoją według niego wyżej niż Ty. Wiele rzeczy wynikających z powyższego samo się naprawi w miarę, jak będziecie robić postępy, nad innymi musisz po prostu popracować.

A taka "banalna" praca na lonży jest wbrew pozorom ćwiczeniem mocno dominacyjnym, którego Twój dominujący z natury koń nie lubi i będzie je wykonywał powoli, leniwie i z oporami, dopóki nie zdobędziesz wyższej od niego pozycji i nie okaże się, że jednak Twoja racja jest ważniejsza niż jego.  😉
a może po prostu ten typ tak ma, z tego co pisała bera, zduśka chyba tak właśnie jest, Armani to trudny koń, dominant, szamanka chciała by miłego konika, żeby  pięknie współpracował, robi dużo, chaotycznie, bazując na wiedzy z internetu, i tak z tego co czytam jakoś  nie widzę powodzenia tej misji
Julina ok, wszyscy się tu zgadzamy, że Armani to trudny koń i dominant. Ale taki koń też może pięknie współpracować  😉 tylko droga do tego jest dłuższa i bardziej wyboista, ale to nie znaczy, że nie do przejścia.
"Trudny koń uczy najwięcej".
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
17 grudnia 2014 07:27
Julina dziekuje - kocham takie podejscie do sprawy. Z takowym pewnie Armani wlasnie by zapierniczal w bryczce, marzac o chwili na padoku.  Juz samym sukcesem jest to ze kon wyglada jak kon a nie szkielet powleczony skora. Na wszystko potrzeba czasu i jak ja po 4 miesiacach mam sie poddac to po co mi inny kon? Mam ich 9 w stajni i tylko Armani jest tym wyjatkowym. A ze ma trudny charakter - to co - mam go sprzedac handlarzom, bo nikt inny go nie wezmie? Nie bazuje na wiedzy z internetu - na miejscu mam instruktora i dojezdza trenerka. Sama tez cos tam bytowalam z konmi i wiele rzczy sie nauczylam w Osrodku Jazdy konnej w ktorym pracowalam na codzien. Wiec jesli mnie sie nie uda to komu?? Armani mial zly start ale to nie znaczy ze taki sam ma byc koniec.
szamanka nie chciałam Cie urazić, po prostu może warto ustalić jakiś sensowny plan działania, rozpisać to w czasie, ustalić to z trenerem co do dnia, tygodnia, powiesić na ścianie i realizować, systematycznie korygować błędy, bo na chwilę obecną mam wrażenie, że koń wchodzi Ci na głowę, robi z Tobą co chce, a Ty ze swojej dobroci na to nie reagujesz.
Wszystko się da, ja naprawdę w to wierzę, ale nie tak jak to teraz jest robione.
Jakiś musi być plan pracy z tym koniem, konsekwentnie realizowany
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
17 grudnia 2014 07:58
Julina dopoki moj plan dznia i tygodnia wyglada jak wyglada to niestety ale to tak bedzie. Od nowego roku mamy trenerke regularnie wiec wtedy zadania wyznaczone przez nia bede realizowac systematycznie. Pozatym po nowym roku planuje korekcje kopyt, aby Malemu troche odciazyc moze w koncu "palce" u kopyt plus badania krwi od nowa, bo niepokoi mnie jego brak energii przy jednoczesnym podawaniu dziennie 4 kg owsa i witamin. Pozostale konie szaleja a on spokojnym klusikiem idzie sie napic i stoi. Oprocz mnie chetnych do kupienia byla jedna osoba! Gosciu z agroturystyki chcial go do bryczki, do festynow. Pewnie tam szybko by znalazl swoje miejsce, ale nie jestem pewna czy nie zostalby po prostu stlamszony. Brrr az mi ciarki przechodza jak sobie pomysle ze Armani mialby zasuwac w bryczce - jeszcze w tamtejszej kondycji  😕
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
17 grudnia 2014 08:01
odrobaczałas go może? Mieliśmy kiedyś konia, który był bez życia choć ładnie wyglądał.... po odrobaczeniu glisty 20cm w ilościach tonowych.

po 2 dniach koń odzyskał "życie" choć nie koniecznie to życie było pozytywne dla nas;p
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
17 grudnia 2014 08:12
derby odrobaczany wczoraj - w kupach czysto, ale moze jeszcze cos sie zmieni. Jak wroce od rodzicow po swietach to go wymacam - czy aby gdzies cos go nie boli. Pozostale konie co rusz gdzies zesznitowane, a on nic, ani zadrapania. ( choc ostatnio zauwazylam malenkie nad okiem). Moze sie gdzies przewrocil, potlukl - bo bloto mamy okropne - nogi zapadaja sie po same kolana.
Swieta musi jakos przezyc bo jade w swietokrzyskie i niestety ale nie moge go zabrac ze soba 🙁


Co do braku rezultatow mojej pracy z koniem - Armani bal sie sprayu - niewazne czy to czysta woda czy lek, obecnie nie mamy z tym zadnych problemow, Armani nie dal sobie dotykac i nie podawal nog - obecnie obmacac moge je cale, nawet umyc i podnosi na glos, Armani jak tylko mnie widzial na padoku, zwiewal w druga strone - od jakiegos czasu przychodzi na zawolanie, Armani szczurzyl sie na zakladanie siodla, uciekal przed oglowiem - obecnie nie ma tego problemu.
I co mam sie teraz poddac?
iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
17 grudnia 2014 08:16
A jak Wy uzyskujecie prawidłowe wygięcie na kole podczas lonżowania bez "sznurka"?

szamanka faktycznie coś musi być nie tak z jego zdrowiem skoro przy 4kg owsa brak mu energii (na filmiku strasznie wlecze się, biegnie bez ładu i składu). Moje przy takiej ilości aż strach pomyśleć, pewnie fruwały by z ptaszkami, a przez noc boksy by poroznosiły.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się