Grzybobranie

odkryłam u mnie na działce borowikowe zagłębie 😀 największa sztuka miała prawie 0,3kg  😀

Jak nigdy nic u nas nie rosło koło domu to teraz mamy: borowiki, surojadki, parę kurek się objawiło no i mnóstwo olszówek i muchomorów 😀
Bischa u mnie tj. okolice Radzymina kilka dni temu wysypały (chociaż w lesie nadal przewaga grzybiarzy nad grzybami  :hihi🙂
Dziś całe popołudnie obierałam- podgrzybki, kozaki, maślaki, gąski  🙂
dostałam dzisiaj cynk  😉
w okolicach Zagórowa, Wierzchy wysyp
w środę jedziemy 🙂
Bischa - wygląda na to, że północna część mazowieckiego uboga w grzyby.
Połaziłam po lasach w okolicach (Grabie, Bolęcin, Salomonka) - grzybów niewiele i trzeba się sporo nałazić żeby cos znaleźć.
Okolice Bieżunia też wyglądają niefajnie.
Nie wiem jak sytuacja na południu i wschodzie od Warszawy.

Bischa: ładuj ekipę i jedź do mnie! Wprawdź wysyp grzybów, który zaczął się trochę ponad tydzień temu powinien się już kończyć (za zimno...) - ale jeszcze w sobotę znajomi z Warszawy zebrali 8,6 kg głównie prawdziwków, a i wczoraj Lepsza Połowa jak co dzień - zapełniła suszarkę po brzegi. A, niestety, grzyby z pastwiska zbierać trzeba - bo jak je zostawić, zaraz znajdą się chętni, żeby nam ogrodzenie zdemolować mimo, że pod prądem: [url=http://boskawola.blogspot.com/2012/10/nienawidze.html#comment-form]http://boskawola.blogspot.com/2012/10/nienawidze.html#comment-form[/url]
A jak marynujecie grzyby?
Ja tak klasycznie, ale może są jakieś pomysły ?
W zeszłym roku ogólnie grzyby przegapiłam i miałam tylko troszkę rydzów.
I zamarynowałam je razem z pieczarkami. Nijakie pieczarki stały się rydzowe w samku.
Inne pomysły?
A! I coś innego.Pierwszy raz nafuczał na mnie chłop, że las jest JEGO. Las, jak las. Płotu nie ma.
Przeprosiłam i się wycofałam. Jednak mnie to gryzło. Pojechaliśmy tam po południu i odkryłam ślady zacierające wycięcie dwu wielkich drzew. I zrozumiałam, czemu się tak złościł.
nie wiem jak robisz ale ....... ja robię z różnym natężeniem octu bo mój syn i mąż wolą mniej occiane.
Ja z kolei wolę mocniejszą zalewę.

Nie dokładam do grzybów marchewki - nie lubię tego połączenia.
Zawsze jest cebulka, gorczyca, liść laurowy, sól, odrobina cukru, ziele angielskie, pieprz, ciut owoców jałowca.
No i na koniec najważniejsze - chrzan lub czosnek. Oczywiście w bardzo niewielkiej ilości.
Przede wszystkim jednak preferuję czosnek. Proporcje to: mały ząbek na słoik 0,33 l.
On znakomicie poprawia smak grzybów.

Właściwie do każdej grzybowej potrawy dodaję odrobinę świeżego czosnku - także do zup i do sosów.
Moja babcia zmarła (na szczęście dla mnie) gdy juz byłam na tyle dorosła, że chciałam słuchac jej opowieści pt. Jak to drzewiej bywało.
Na podlasiu grzyby + czosnek to była oczywistość.
Spróbowałam i ...polecam
Czosnek do grzybów odkryłam już. Cudowne. Zwlaszcza do kurek. Mrrrr
A na jakim etapie dodajesz do marynowanych?
O jałowcu nie pomyślałam. Wsadziłam tę marchewkę nie wiem po co.
Troszkę.
I znów pieczarki. Wczoraj kupiłam pojemnik. Dla mnie to za dużo i bym nie przejadła.
Ugotowałam w wodzie po podgrzybkach. Pokroję do sałatki kiedyś tam.
W Krakowie na placu Imbramowskim dziś rano:
=podgrzybki 22,00 zł /kg
= prawdziwki 42,00 zł/kg
Wysyp? Kurczę.... 🙁
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
08 października 2012 15:16
szemrana nieprawda! 😉 Przezwyciężyłam w sobotę mój strach przed wszystkim co pełza i zawsze w lesie znajduje się tuż pod moimi nogami i pojechałam na grzyby. Lasy w okolicach Płocka, czyli już północ i nazbierałam całkiem sporo grzybów. Głównie podgrzybki (śliczne, malutkie, idealne do marynowania), ale było też kilka prawdziwków, zajączków, a nawet całkiem sporo koźlaków czerwonych, o których dowiedziałam się, że w okolicach nazywane są pociechami. Za to nigdzie nie widziałam ani jednej kurki, a ja uwielbiam sos z kurkami czy jajecznicę 🙁
Kurczak 🙂 w różnych lasach byłyśmy 🙂
Tak naprawdę północna część Mazowsza jest uboga w grzyby.

Płock to już raczej zachodnia strona 🙂
I teraz pytanie zasadnicze - co oznacza, że było dużo grzybów.
Dla mnie oznacza wejście w las i po 2-3 godzinach wyjście z niego  pełnym wilkinowym koszem.
Dużo grzybów to .....co 50 metrów 10-15 podgrzybków do zebrania. Skok pod brzózki po pociechy lub brązowy koźlakowy łepek.
Co jakiś czas i prawdziwe się trafia

A moje ostatnie północnomazowieckie grzybobranie wyglądało tak, że znajdowałam jednego podgrzybka na każde przelezione 100 m.
Dla mnie to kicha a nie zbieranie grzybów 🙂

Ze słowem "pociechy" na czerwone koźlarze spotkałam się kilka lat temu dopiero. Znałam jedynie kraśniaka 🙂

Taniu - czosnek pcham żywcem do słoika ino wpierw ze skóry obedrę 🙂 I potem biedaka .....srrrrrru wrzącą zalewą.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
08 października 2012 16:39
Niech będzie, że północny zachód 😉

Wychodzi na to, że dużo grzybów oznacza dla nas dokładnie to samo. Po ok. 3 godz. chodzenia po lesie miałam całą reklamówkę grzybów (wiem, wiem nie zbiera się w reklamówki 😉 ), moja mama miała natomiast pełen koszyk. Grzyby jak wiadomo są rodzinne, więc jak znajdowałam jednego, to byłam pewna, że obok będzie kolejny i jeszcze jeden i jeszcze. Były miejsca, w których śmiałam się, że posiedzę i chwilę poczekam, bo miałam wrażeniem że grzyby wyrastały na moich oczach. Oczywiście były i takie miejsca, z których trzeba było szybko uciekać. Myślę, że większość sukcesu, to znać dobre miejsca i oczywiście najlepiej na grzyby byłoby chodzić w tygodniu, ale nie każdy może sobie na to pozwolić. Tu gdzie byłam w sobotę grzyby autentycznie są, ale już w lesie położonym kawałek dalej znalezienie czegokolwiek jadalnego graniczy z cudem.
też sobie lubię tak kucnąć i poczekać, aż się im znudzi zabawa w chowanego 🙂
jkobus, pogadam z rodzicami, oboje też konie lubią, więc może się uda ich namówić!
Jak tam grzybiarze? Ciepło jak na październik i dziś dodatkowo lało. Myślicie, że jest po co wyruszać do lasu?
ja się wybieram w piatek 🙂
A nuż ........ 🙂
a ja byłam dzisiaj 🙂 wróciliśmy z dwoma wiadrami malutkich podgrzybków - takich idealnych do marynowania 🙂 jak na środek tygodnia to ludzi w lesie sporo, aż boję się pomyśleć co będzie w weekend 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 października 2012 15:09
koola w naszym świdnickim lesie byłaś?  😉 Czy gdzieś dalej?
Ja wsiąkłam kompletnie. Chodzę na spacery z psami a psy się nuuuudzą, bo ja z nosem przy ziemi się poruszam. Zbieram tylko podgrzybki, koźlarze i maślaki, jak na razie tylko je rozpoznaję.
Ale grzybów malutko u nas, grzybiarze chyba tyralierą chodzą. My las przeczesujemy między 10 a 12, wtedy większość profesjonalistów już dawno w domu przebiera zbiory 😉

Dada, jeśli nie teraz to wcale. Jeśli masz czas jutro to zapraszam 🙂
Wróciliśmy z grzybów. Nie nastawiałam się specjalnie, ale było rozczarowanie! W lasach w okolicy Osiecka nazbieraliśmy na prawdę sporo grzybów. Głównie podgrzybki, ale i inne się trafiały. Piękna pogoda, cudne jesienne widoki wiec polecam!
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
17 października 2012 19:54
Ja też pojechałam dzisiaj na grzyby. Zaczęło się strasznie, same pustki, mimo że całą noc lało, a dzisiaj piękne słońce świeciło. Na szczęście później się rozkręciło. U nas też mimo środka tygodnia całkiem sporo osób było w lesie.
smarcik w Świdnickim lesie nigdy na grzybach nie byłam 😉 jeździmy do Brusa (ok 80 km ze Świdnika). Kawałek drogi ale warto - las cudowny, zero krzaków, sam mech i pnie drzew, spaceruje się jak po łące 🙂
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
17 października 2012 20:56
koola- Jak pierwszy raz przeczytałam o grzybobraniu w Świdnickim lesie, pomyślałam o mieście Świdnica. 😡 Dopiero potem spojrzałam na to, że jesteś ze Świdnika  (chyba bardziej by pasowało ,,świdnikowski las"😉 
Byłam na grzybach w niedzielę. Jakieś 2-3 godzinki. Nazbierałam 2/3 wiaderka podgrzybków i jednego zajączka 😁 Tata podobnie z tym, że zamiast zajączka miał kanię. Mama tak samo, tylko wróciła z prawdziwkiem.

Poza tym znalazłam jedną martwą lalę z sex shopu. Powietrze z niej uszło razem z życiem.

Byliśmy w okolicach Grudziądza, jakieś 20km. w stronę Bydgoszczy.
Dworcika - dawaj zdjęcia. Lalki oczywiście 🙂 Ja wypuściłam dziś konia na padok i poszłam na mini grzyby obok. Wielkiego prawdziwka znalazłam 🙂
My dzisiaj przywieźliśmy dwa pełne kosze opieniek 🙂...jakiegoś szału nie ma,ale zawsze coś.
opieniek ostatnio nie zbieram. pochrzanily mi sie grzyby i nie jestem pewna co do nich 🤔
A myśmy się wczoraj doczekali komplementu od znawcy, który po zebraniu zaledwie dwóch koszy grzybów (głównie prawdziwków - ale to naprawdę nie był szczyt urodzaju jak chodzi o nasz Wielki Padok...) stwierdził: No... Szwecja! Szwecja...
ja dzisiaj padłam ofiarą nadmiaru rydzy...
i szczerze powiem już zrobiłam wszystko prócz kiszenia, usmażyłam jak kanie, czyli kotleciki, zamarynowałam co mniejsze, jeszcze chyba poszatkuję jak pieczarki i tak zesmażę by potem np do pizzy były, i pewnie na rano do jajecznicy zostawię...
to było 15 minut w pewnym magicznym miejscu, gdzie wstęp mają tylko hucuły i wtajemniczeni, największy napotkany rydz miał średnicę pewnie pół metra, i naprawdę trzeba było patrzeć gdzie stawać by grzybów nie podeptać, a efekt to kosz i wiadro samych czapek od 4 do 15 cm...
Trochę może nie na czasie, ale znalazłam coś takiego u siebie w ogródku:



To grzyb, śluzowiec czy coś innego ?
Kolebka
To jest chyba albo Czarka
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarka_(grzyb)

albo  Kielonka błyszcząca

http://www.nagrzyby.pl/index.php?artname=gatunek&id=539

Ja się skłaniam do tej drugiej ale tak naprawdę tylko mykolog z mikroskopem może dokładnie oznaczyć to znalezisko.
Wszystko zależy od fazy rozwoju, miejsca w którym rośnie.
Tak czy siak to rzadkość objeta ochroną 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się