chwila ... tyle trwa Nasze życie ...

to Klara? 😉


tak 🙂
wątek zamknięty
Trzymaj się, tengusia , śledzę ten wątek od samego początku i trzymam za Ciebie kciuki! 🙂 Super, że robisz postępy  😅

To i ja dorzucę swój wypadek z tej środy, dla przestrogi:
Jeździliśmy wieczorem na piaszczystej ujeżdżalni oświetlonej latarniami, oprócz mnie i mojego futrzastego była jeszcze grupa z instruktorem (my oddzielnie od grupy i instruktora). Galopowaliśmy i w pewnym momencie mój koń się potknął przednimi nogami i wywaliliśmy się... Instruktorka usłyszała huk, obejrzała się i zobaczyła tylko, jak koń się podnosi. Ja leżałam... Podobno stanął nade mną, jakby mnie pilnował. Miałam drgawki i byłam nieprzytomna. Wezwali karetkę, która zabrała mnie do szpitala.
  Koń cały, nic mu się nie stało, nawet draśnięcia nie ma, skubaniec 😉 Mi zrobili w szpitalu komplet badań, też jestem cała, aczkolwiek mam wstrząs mózgu, naderwany mięsień w szyi i mnóstwo siniaków. Wrzucili mnie od razu pod kroplówkę przeciwbólową i aparaturę kontrolującą tętno, bali się, że może mam uraz narządów wewnętrznych, bo dużo wymiotowałam w karetce - na szczęście USG nic nie wykazało.
Następnego dnia wieczorem poczułam się już na tyle dobrze, że wstałam i sama poszłam do łazienki  😀
Całe szczęście, że nie jestem połamana a kręgosłup cały... Dzięki Bogu.

Wróciłam już do domu, chodzę normalnie, tylko jeszcze dudni mi w głowie i często jest mi niedobrze. Wszystko mnie boli, ale to normalne po takim gruchnięciu o ziemię 😉 Jestem już "na chodzie", więc za chwilę idę na spacer do czterokopytnego (jak to dobrze, kiedy koń stoi w pensjonacie 10 min spacerkiem od domu!  😁 ). Jak wszystko będzie dobrze, to wezmę go na uwiąz i przespacerujemy się dookoła pastwiska (wsiadać oczywiście nie będę).

To taki głupi wypadek był... Ja w kasku, podłoże piaszczyste, wolny i spokojny galop i takie coś, kto by pomyślał... Koniu po prostu zaplątały się przednie nogi i się wywaliliśmy  🙁
Kask się połamał, nawiasem mówiąc. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby to się wydarzyło np.: w terenie, gdzie nikt by mnie nie znalazł albo nikt by nawet nie wiedział, że coś takiego się wydarzyło... Tfu Tfu. Albo jak bym była bez kasku...

Tak więc... Dziewczyny, NOŚCIE KASKI bo to może URATOWAĆ ŻYCIE!
wątek zamknięty
Trzymaj się, tengusia , śledzę ten wątek od samego początku i trzymam za Ciebie kciuki! 🙂 Super, że robisz postępy  😅

To i ja dorzucę swój wypadek z tej środy, dla przestrogi:
Jeździliśmy wieczorem na piaszczystej ujeżdżalni oświetlonej latarniami, oprócz mnie i mojego futrzastego była jeszcze grupa z instruktorem (my oddzielnie od grupy i instruktora). Galopowaliśmy i w pewnym momencie mój koń się potknął przednimi nogami i wywaliliśmy się... Instruktorka usłyszała huk, obejrzała się i zobaczyła tylko, jak koń się podnosi. Ja leżałam... Podobno stanął nade mną, jakby mnie pilnował. Miałam drgawki i byłam nieprzytomna. Wezwali karetkę, która zabrała mnie do szpitala.
  Koń cały, nic mu się nie stało, nawet draśnięcia nie ma, skubaniec 😉 Mi zrobili w szpitalu komplet badań, też jestem cała, aczkolwiek mam wstrząs mózgu, naderwany mięsień w szyi i mnóstwo siniaków. Wrzucili mnie od razu pod kroplówkę przeciwbólową i aparaturę kontrolującą tętno, bali się, że może mam uraz narządów wewnętrznych, bo dużo wymiotowałam w karetce - na szczęście USG nic nie wykazało.
Następnego dnia wieczorem poczułam się już na tyle dobrze, że wstałam i sama poszłam do łazienki  😀
Całe szczęście, że nie jestem połamana a kręgosłup cały... Dzięki Bogu.

Wróciłam już do domu, chodzę normalnie, tylko jeszcze dudni mi w głowie i często jest mi niedobrze. Wszystko mnie boli, ale to normalne po takim gruchnięciu o ziemię 😉 Jestem już "na chodzie", więc za chwilę idę na spacer do czterokopytnego (jak to dobrze, kiedy koń stoi w pensjonacie 10 min spacerkiem od domu!  😁 ). Jak wszystko będzie dobrze, to wezmę go na uwiąz i przespacerujemy się dookoła pastwiska (wsiadać oczywiście nie będę).

To taki głupi wypadek był... Ja w kasku, podłoże piaszczyste, wolny i spokojny galop i takie coś, kto by pomyślał... Koniu po prostu zaplątały się przednie nogi i się wywaliliśmy  🙁
Kask się połamał, nawiasem mówiąc. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby to się wydarzyło np.: w terenie, gdzie nikt by mnie nie znalazł albo nikt by nawet nie wiedział, że coś takiego się wydarzyło... Tfu Tfu. Albo jak bym była bez kasku...

Tak więc... Dziewczyny, NOŚCIE KASKI bo to może URATOWAĆ ŻYCIE!


masz rację nasze zdrowie to podstawa 😉
Odwiedziłam dzisiaj Klarę 🙂 nawet kawałek prowadziłam ją na uwiązię ... koleżanka ją wylonżowała, ja dałam jej smakołyki i pojechałam do domu ... strasznie mi brakuje tych dni spędzonych w siodle, tej niezależności ... postanowiłam że jak wrócę z sanatorium to siadam w siodło, chociaż na chwilę  😉
wątek zamknięty
Ponad dwa lata temu też miałam wypadek w terenie,efektem czego był połamany kręgosłup i miednica. Trzy miesiące w łóżku i bycie całkowicie zależnym od męża i córek.Rehabilitacja z NFZ-u w naszym kraju to fikcja,musiałam za nią zapłacić, ponieważ czekając na termin wyglądałabym teraz jak paragraf....Pierwsze pieniądze z ZUS-u dostałam dopiero po 3 miesiącach,bo wypadek miałam 4.12. i nie było 33 dni do końca roku(jakieś ich bzdety!!!) ,więc zaczęli naliczanie zaczęli dopiero od 02.02.Gdybym była osobą samotną zdechłabym w łóżku z głodu i nikogo by to nie obeszło.Taki mamy chory system....Pracuję,jestem ubezpieczona i co z tego skoro na wizytę u specjalisty lub na rehabilitację czeka się miesiącami lub płaci z własnej kieszeni???
wątek zamknięty
Ponad dwa lata temu też miałam wypadek w terenie,efektem czego był połamany kręgosłup i miednica. Trzy miesiące w łóżku i bycie całkowicie zależnym od męża i córek.Rehabilitacja z NFZ-u w naszym kraju to fikcja,musiałam za nią zapłacić, ponieważ czekając na termin wyglądałabym teraz jak paragraf....Pierwsze pieniądze z ZUS-u dostałam dopiero po 3 miesiącach,bo wypadek miałam 4.12. i nie było 33 dni do końca roku(jakieś ich bzdety!!!) ,więc zaczęli naliczanie zaczęli dopiero od 02.02.Gdybym była osobą samotną zdechłabym w łóżku z głodu i nikogo by to nie obeszło.Taki mamy chory system....Pracuję,jestem ubezpieczona i co z tego skoro na wizytę u specjalisty lub na rehabilitację czeka się miesiącami lub płaci z własnej kieszeni???


niestety przekonałam się o tym na własnej skórze 🙁 dobrze że udało ci się dojść do siebie 😉 mam nadzieję że i mi się uda ...
wątek zamknięty
Tengusia chciałam dzwonic , chciałam pomóc a tymczasem sama mam problemy. Jak wiesz 3 tygodnie temu moja córka spadla z konia, miała wielowarstwowe złamanie kosci w lewej nodze. Obecnie jest w domu ale zero ruchu, noga w srubkach i pretach. Do tego w srodę zmarła moja tesciowa (bardzo ją lubiłam, bardzo dobry człowiek zaprzeczenie kawałów o teściowych), wiec załatwianie pogrzebu , wykup miejsc na cmentarzu a ..i musiałam wziąsc do siebie teścia (za nic nie mogliśmy zostawić go samego)
Tak wiec nie pomoge, brak czasu i mnóstwo wydatków .
Co do Zus , jak ja miałam operację to i mnie zus próbował oszukać , nie dość ,że pierwszą wypłatę chcieli przekazac po 60 dniach to jeszcze naliczyli mi tylko od wypłaty zasadniczej bez premii. Motywowali to tym ,ze mam premie ruchoma a wiec mogłabym jej nie dostać. Nie pomagały żadne tłumaczenia i fakt ,że od tej premii także był płacony ZUS. Za to wystarczył jeden pobyt mojej prawnik w oddziale ZUS. Pieniądze dostałam natychmiast i prawidłowo naliczone.
Wczoraj pojechałam w teren, pamiętam słowa mojej córy "mamo tylko uważaj , bo jak teraz coś Ci się stanie to my nie damy rady" wzielam wiec grzecznie kamizelkę jezdziecka i kask ale..potrzebowałam tego wypadu jak powietrza, z dala od kłopotów, z dala od wszystkiego i wszystkich. Dzis tez pojechałam i tez niezle przegoniłam konia , teraz siedze w domu i ..chętnie znów bym uciekła ale już nie mogę, jestem potrzebna w domu i cosik dziś kręgosłup mnie boli.
Trzymajcie się dziewczyny mocno , Tengusia wracaj do zdrowia i wracaj do koni.
wątek zamknięty
Jestem tego pewna i trzymam za Ciebie kciuki!Będzie coraz lepiej,ja po 5 miesiącach od wypadku wsiadłam na klacz z ,z której spadłam i pojechałam w teren z koleżankami.... Niestety już tak długo nie mogę wysiedzieć na koniu,bo potem ciężko mi z niego zsiadać  😉Czego mnie nauczył mój przypadek? 1)nigdy bez kasku (na szczęście byłam w kasku)
2)Nigdy sama w teren
3)zawsze telefon przy sobie
4)moja córka jeździ w kamizelce!
wątek zamknięty
Faza dzięki za pamięć i chęci  😉 mam nadzieje że wszystko ci się ułoży 😉

Kasia2508 wierz mi że dzisiaj miałam wielką ochotę wsiąść w siodło ale rozsądek wziął górę ... ryzyko jest jeszcze zbyt duże ale jak wrócę z sanatorium to może 😉
wątek zamknięty
Dopóki nie skończysz rehabilitacji lepiej nie próbuj....ty masz problemy neurologiczne,a ja miałam złamania,które w końcu się zrosły.Do wszystkiego wracaj powoli na miarę możliwości,nie ma co szarżować,a potem zaczynać wszystkiego od nowa.
wątek zamknięty
Kasia2508 tak też robię, a przynajmniej staram się 😉 zobaczymy po sanatorium jak będzie ... na pewno nie jeździłabym sama tylko ktoś konia by w ręku prowadził ... ale to się jeszcze zobaczy, ważne że Klara ma opiekę 🙂
wątek zamknięty
ja też teraz do stajni jeżdżę częściej w charakterze kierowcy mojej córki,wywalacza kup zrobionych przez koniura w czasie jazdy,ustawiacza przeszkód niż jeźdźca.Do  konia dopchać się nie mogę,gdyż na wyłączność zajęło go moje dziecię 😉 Ale i tak jestem zadowolona,że jestem w stajni z ukochanymi końmi i ludźmi,którzy zawsze potrafią poprawić mi humor.
wątek zamknięty
ja też teraz do stajni jeżdżę częściej w charakterze kierowcy mojej córki,wywalacza kup zrobionych przez koniura w czasie jazdy,ustawiacza przeszkód niż jeźdźca.Do  konia dopchać się nie mogę,gdyż na wyłączność zajęło go moje dziecię 😉 Ale i tak jestem zadowolona,że jestem w stajni z ukochanymi końmi i ludźmi,którzy zawsze potrafią poprawić mi humor.


Na szczęście mój syn nie zaraził się ode mnie jeździectwem, ale miłością do psów owszem 😉 mimo że wiele osób zastanawiało się czy nie zrażę się do koni po wypadku ja mam wręcz odwrotnie 😉
wątek zamknięty
Bo konie to już jest takie coś, z czego nie da sie wyjść. Prędzej czy później, ale zawsze się wraca 😉
wątek zamknięty
Bo konie to już jest takie coś, z czego nie da sie wyjść. Prędzej czy później, ale zawsze się wraca 😉


co racja to racja 🙂
wątek zamknięty
tengusia Brawo! Odwagi, siły i zdrowia! Cieszę się, że chcesz jeszcze wsiadać!
wątek zamknięty


Na szczęście mój syn nie zaraził się ode mnie jeździectwem, ale miłością do psów owszem 😉 mimo że wiele osób zastanawiało się czy nie zrażę się do koni po wypadku ja mam wręcz odwrotnie 😉
[/quote]
Ja mam dwie córki i obie się "zaraziły"jednak starsza jest teraz w klasie maturalnej i nie ma tyle czasu,żeby regularnie jeździć do konisia,natomiast młodszą wciągnęła atmosfera  zawodów i pierwszy sezon jej i konia mamy za sobą.A uwierz mi kiedy sama jeździsz to się tak nie denerwujesz jak wtedy, gdy widzisz swoje dziecko i szalejącego pod nim  pod nim konia,bo np."takiej przeszkody nie widziałem,ona jest straszna i mnie zje....".Młoda jest uparta i powoli uczy go,że przez krzaki czy bale słomy można skakać,jakoś dziwnym trafem nie spada,gdy on panikuje,ale ja parę razy w tygodniu mam "zawał" 😵
wątek zamknięty
Kasia2508 nie dziwie się  😉 ja syna kilka razy wsadziłam na konia ale poprzedniego, jednak woli on stać na ziemi a że ja wyznaję zasadę nic na siłę to czasem jeździ ze mną na stajnie do towarzystwa 😉
oto dowód 🙂



Atea
dzięki 🙂
wątek zamknięty
Jestem w Reptach. Ogolnie nie zrobily one na mnie wrazenia ale jestem to po to zeby wyzdrowiec. Chodze na kazde cwiczenia jakie sie da, do tego sama sobie cwicze. Wpadlam po uszy ale chec usiascia znowu w siodlo naprawde mnie motywuje. Mam dosc tej zaleznosci od innuch. Marze o dniu kiedy wsiade w auto i pojade sobie, byleby dalej. Poki co prosilam kolezanki zeby mi konia ruszyly i po powrocie
siadam w siodlo. Oczywiscie ktos bedzie mnie w relku prowadzil dla bezpieczenstwa. A w czerwcu znowu sanatorium. Naprawde mam nadzieje ze z tego wyjde, a jak bedzie zobaczymy.

Ps. Przepraszam ze bez polskich znakow ale pisze z komorki.
wątek zamknięty
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
21 marca 2014 07:44
Super, bardzo dobrze, że masz taką motywację!  😉  :kwiatek:
wątek zamknięty
ZYcze duzo zdrowia , szczescia i przede wszystkim szybkiego powrotu do siodla !
wątek zamknięty
Dzieki dziewczyny 🙂
Teraz juz moja postawa sie bardzo zmienila. Poczatkowo nie bylo dobrze, bylam bardzo negatywnie do swiata nastawiona. Wtedy myslalam o sprzedazy Klary ale postanowilam ze ta decyzje podejme jak dojde do siebie. Wystarczylo ze pojechalam na stajnie ja odwiedzic, juz wiedzialam ze jej nie sprzedam. Chce usiasc w siodle jak wroce z Rept. Mina mojego faceta jak mu to powiedzialam nie byla zadowolona ale ja juz postanowilam. Tutaj w Reptach uwierzylam ze moge z tego wyjsc. Nie wiem czy to miejsce czy czas na mnie tak podzialaly. Powiedzialam pani psycholog ze wycisne z nich ile sie da. Dlatego korzystam z kazdych mozliwych cwiczen. Dzisiaj poszlam na spacer do przyszpitalnego parku oczywiscie w towarzystwie. Fajnie bylo. Poprosilam kolezanki zeby mi Klare ruszyly bo postanowilam ze po powrocie z Rept siadam w siodlo. Moze tak byc ze strach bedzie silniejszy ale poki nie sprobuje to sie nie przekonam.
wątek zamknięty
tengusia, wrazie czego zaczniesz od nowa 😉 I tak w razie czego byłoby taniej. (koszty jazdy terapeutycznej)
wątek zamknięty
tengusia, wrazie czego zaczniesz od nowa 😉 I tak w razie czego byłoby taniej. (koszty jazdy terapeutycznej)


Zobaczymy jak bedzie. Napewno na poczatku ktos bedzie konia w reku prowadzil, tak zeby do minimum ograniczyc ryzyko.

Chcialam wam sie pochwalic ze wczoraj poraz pierwszy sie sama wykapalam. Do tej pory ktos mi pomagal. jak wyszlam spod prysznica to sie rozjechalam jak zaba i gruhlam na ziemie. Naszczescie moja mama byla zeby w razie potrzeby pomoc i podniosla mnie z podlogi. Bylam taka zadowolona ze sama sie wykapalam ze sam upadek wogole mnie nie obszedl hihi. Jest dobrze a z kazdym dniem jest lepiej.
wątek zamknięty
Oby tak dalej 🙂
wątek zamknięty
tengusiaTrzymam kciuki! życzę bezpiecznego powrotu w siodło!! Twoja historia uświadomiła mnie, że niezależnie od wszystkiego kask należy ubierać! Bez kasku nie wsiadam na konia!! podziwiam również Twoją wolę życia i pozytywne nastawienie! Nie wiem czy psychicznie dałabym rade udźwignąć ten ciężar!!! Mam dla Ciebie wielki szacunek!
wątek zamknięty
Kochani- powoli zaczynamy rozliczać PITy-pamiętajcie o 1 % 🙂
podrzuć dane to rozpowszechnimy
wątek zamknięty
jest wszystko w pierwszej wiadomości
wątek zamknięty
ikeh

Prosze bardzo to jest moj apel i dane potrzebne miedzy innymi do 1%. Moje nastawienie, jak juz wiele razy pisalam zmienilo sie od czasu tego wypadku. Od wypadku jestem tez na lekach wspomagajacych moja psychike. Nie latwo sie pogodzic z tak radykalna zmiana. Teraz juz jest lepiej, co bedzie dalej czas pokaze. 
Teraz sie smieje ze Klara mogla powiedziec ze chce wolne a nie od razu mnie zrzucac 😉 Mozna powiedziec ze pogodzilam sie z tym. Teraz wpadlam w wir cwiczen. Cwicze wszystko co sie da, byleby z tego wyjsc. Wierze ze z tego wyjde.

Dziekuje wam wszystkim za wsparcie, to naprawde duzo dla mnie znaczy 🙂
wątek zamknięty
To jakoś mocniej wytłuścić czy coś🙂
ja na fb sobie znalazłam i 11 pitów rozliczamy rodzinnie na ten cel🙂
wątek zamknięty
[quote author=Karla🙂 link=topic=93999.msg2048913#msg2048913 date=1395664977]
To jakoś mocniej wytłuścić czy coś🙂
ja na fb sobie znalazłam i 11 pitów rozliczamy rodzinnie na ten cel🙂
[/quote]

Bardzo ci dziekuje  :kwiatek:
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.