Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)

Kapitalne rysunki! 😀

Mamy ponad dwulatków, doradźcie coś na "nieubieralność". :kwiatek:
Opisałam problem w dzieciowym.
Julie, ja taką akcje z pieluchami miałam dużo wcześniej niż Ty z Gabim, kupiłam pieluchomajty, bo jest łatwiej, ale przede wszystkim uznałam, że czas na kibel. Z tym, że mnie nie odpowiadało mycie ofajdanego tyłka i byłam zdeterminowana, a Michał sam wskazywał, że tego nie lubi, nie odpowiada mu kupa w majtkach, czyszczenie tyłka po plecy i brzuch, owijanie pieluchami na leżąco, sygnalizował, że się załatwia, a mnie się chciało to wykorzystać ku mojej wygodzie. Teraz już najwyższa pora na kolejny etap, ale faktycznie "nie chce mi się" i szukam pretekstów żeby tego nie robić.
dea   primum non nocere
30 kwietnia 2015 09:13
Dzisiaj się wreszcie przemogłam do kaszy jaglanej. Przelałam wrzątkiem, podprażyłam chwilę i faktycznie wyszła niegorzka  😅 Dodałam prażone jabłko ze szczyptą cynamonu i dziecię mi wciągnęło śniadanie jak odkurzacz. Przy okazji ja się najadłam 😉 a na obiad w planie elementy BLW, bo sobie robię ryż z warzywami - więc mała dostanie warzywka z pary. Ciekawe jak jej podejdzie 🙂
Julie napisz o co c'mon bo ja do dzieciowego nie zaglądam.
dea   primum non nocere
30 kwietnia 2015 17:10
Zrobiłyśmy małą próbę BLW po przerwie. Warzywa na parze. Zdecydowanie marchewka kojarzy jej się z jedzeniem, sporo naciumkała. W pewnym momencie robiła konkurs ile marchewek zmieści się naraz w rączkach  😁 Poza tym miała fasolki  szparagowe - fajnie się nimi rzuca. I brokuły. Brokuły mają wiele zalet. Można nimi wysmarować siebie i okolicę. Wadę mają tylko jedną - nie są marchewkami.
Sprzątania jest duużo więcej. Zmarnowanego żarcia też. Na wyłączne BLW jestem zbyt miękka 😉 ale będziemy do tego wracać co jakiś czas. Już i tak widzę postęp od poprzedniego razu - zaczęła od jedzenia. Jednak z czasem coraz bardziej bawiła się zgniataniem i rozrzucaniem, coraz mniej jadła. Nie wiem czy w takim momencie przerywać? Tego, co zrobiła z tym, co jej dałam, nie jestem już w stanie dojeść.
Na śniadanie pewnie powtórka jaglanki będzie... łyżeczką  😜
...skrecilam uszkodzona juz kostke...jak ja teraz bede nosic mojego zabkujacego chlopczyka:-(
dea   primum non nocere
30 kwietnia 2015 19:54
deksterowa współczuję 🙁 Ja się nadal męczę z nadgarstkami. Jedno co mi trochę pomaga, to ortezy - może rozważ ortezę kostki? Plus altacet na świeżo koniecznie.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
30 kwietnia 2015 19:58
dea, niezła historia, uśmiechnęłam się (a dziś o to niełatwo, dziecko już po drugiej dawce paracetamolu, mąż mówi, że znowu strasznie ryczała. A ja głupia myślałam, że jak się ząb już przebił, to będzie z górki. A tu takiej rozpaczy nie było, jak szedł 🙁

Za to też dziś jadła. I o ile banan i burak są wsiorbywane z łyzeczki szybciej niż nadążam nakładać, tak batata najlepiej je się... z mojego palca. Łyżeczkę mi wyrywała i machała 9kąpiel okazała się konieczna), a z palce zeżarła pół miseczki...

deksterowa, kurde no, co za pech... U lekarza byłaś? Masz jakieś usztywnienie?
dea   primum non nocere
30 kwietnia 2015 20:16
maleństwo - gratuluję wyczekanego zęba! Córa pewnie załamana, bo myślała, że takim dziąsłakiem będzie, polubiła i się przyzwyczaiła, a tu psikus, coś ostrego wylazło i wystaje. Mojej się wreszcie przebił drugi! 2,5 m-ca po pierwszym. Marudność trochę podniesiona, ale przy tym pierwszym było gorzej. Jakoś bardziej się spieszył. Nie miałam potrzeby paracetamolu dawać, tylko do rąk mi się klei. No i chwilami przy cyckaniu się zapomina 🍴
Co do żarcia, to ja się jeszcze bananów boję, bo ona zawsze przed kupą cyrki robi i tak. Boję się, że nie wydusi. Buraki w sumie dobry pomysł.
Tak ogólnie to fajne to karmienie jest. Dzięki temu coś zaczęłam znowu sobie gotować, zamiast chwytać na szybko kromkę chleba.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
30 kwietnia 2015 20:27
dea, jeszcze nawet nie wystaje, bardziej go czuć palcem niż widać. Ale w bólach strasznych wyszedł 🙁

A w ogóle - długo to trwa, zanim taki ząb wyjdzie cały? Też tak miesiącami, czy to już akurat szybko?

Mojej banan kupola nie zageszcza, raczej widać takie jakby żelowe kawalątki. Młoda kocha banana, póki co najwięcej zjadła tak z 1/3 owocu na raz, więcej się bałam, choć dzioba jeszcze otwierała. Buraka kocha, burak jest tylko koszmarny z racji brudzenia. No i nie mogę go zmielić na gładką papkę, może to wina mojego blendera - wychodzi w takich mikro kawałeczkach. Ja miksuję z batatem, aby był gładszy.
a jaglane też obie wcinamy, ale płatki. Ona na moim mleku, ja na zwykłym, z ksylitolem i babcinym dżemem, pycha.
...szybko wsiadłam w auto i pędzikiem dojechałam do domu, zeby altacet zawinąć i siedzę teraz biedna taka...Maciuś usnął, męczy sie... dostałdzis 2 Camilie, mam też jeden czopek jakby był potrzebny. Jemu ulgę przynosi noszenie (trzeba chodzić) i..czytanie książeczek! ale to drugie tylko na parę minut, potem marudność wraca... obudził się włąśnie lece
dea   primum non nocere
30 kwietnia 2015 20:42
maleństwo - Ja tam nie miksuję: jak miękkie, to depczę widelcem, jak twarde, to duży kawał i wręczam w łapę. W końcu zęba ma i wie jak go użyć. A tak serio to mikser mam za głęboko schowany :p Taak, z burakiem może być wesoło. Może poczekam na jakiś ciepły dzień i rozbiorę dziecia do pieluchy. Dziś w samym bodziaku jadła. Ma teraz w użyciu kilka takich na zabicie 😉
Poprzedni ząb max tydzień wychodził, ale on w ogóle ekspresowy był. Ten drugi się czaił w dziąśle dwa miesiące, więc może i rosnąć będzie wolniej. Jeśli u was jeszcze nie widać, to na pocieszenie - u nas jak się pokazuje wyraźny biały garbek, to jest ulga już. A to od wgłębienia, dzwonienia łyżeczką powinno być 2-3 dni. I u nas one są najgorsze właśnie. A może jej chłodzić to dziąsło?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
30 kwietnia 2015 20:46
dea, on już wystaje, ale tak minimalnie. Czuć palcem, że to nie dziąsło, a twardy "twór". Teraz śpi, ale chłodzę już gryzak na jutro, kupiłam Dentinox, niestety w tej aptece nie mieli Camilii...
dea   primum non nocere
30 kwietnia 2015 20:56
Jak nie będzie czuć tylko widać, czyli wylezie do końca, to może będzie lepiej. Trzymam kciuki.
..jestem, spi dalej moj grubasek. Dea, jutro pojade mam nadzieje do wypozyczalni sprzetu ortopedycznego, moze wypozycze orteze na tydzien i zobacze czy pomoze..na razie mi sie zrobil naciek. Siedxe z uniesiona noga... Od soboty zaczynam miesieczne praktyki w aptece, ktorych przelozyc juz nie moge. I wszystko teraz naraz jest... Macius nie chce nic jesc oprocz cyca, nawet moje mleko z butelki jest bee,nawet na swiezo sciagniete.A ja po 8h w tej aptece bede, jednak kierowniczka powiedziala, ze bedzie mnie puszczac na karmienie. Tyle, ze do apteki mam ze 2 km i planowalam rowerem jezdzic lub pieszo, bo nie bede miec co dzien auta, a tu ta noga wyskoczyla...
Musialam sie wygadac...
Alr, zeby nie bylo ze poza tematem watku... Slyszalam dzis, ze kobiety karmiace piersia nie musza obawiac sie podawania glutenu dzieciom,tej calej ekspozycji na gluten- poniewaz jesli matka je gluten, przenika on z mlekiem do dziecka. Slyszalyscie o tym?
slojma   I was born with a silver spoon!
01 maja 2015 07:26
malenstwo gratulacje zeba.
U Vivi Blw pelna geba.  Ona wrecz to uwielbia.  Robie juz dla niej posilki jadla maja ukochana soczewice z ryzem - byl szal.  Wczoraj dostala muffinki jajeczne z cukinia,  pomidorem I selerem - szal. Dzis planuje zrobic placuszki batatowe.
Jest mega mobilna I kazdego dnia bardziej kumata.
dea   primum non nocere
01 maja 2015 08:08
deksterowa - słabo się poskładało 🙁

slojma - i ona tak je i nie rozwala? Moja zaczęła wczoraj od jedzenia, już myślałam, że też wrócimy do BLW, ale póżniej było jedzenie z rozwalaniem, a na koniec ciapcianie wszystkiego brokułem i ćwiczenie grawitacji na przykładzie fasolki. Ale miałam ubaw, jak nabrała pełne garści tej marchewki i wyciąga do mnie, przysuwa mi do ust :p Karmimy się nawzajem 😀
Ukochana soczewica z ryżem, coś o tym wiem 😉 Też się już dzieliłam 🙂

Tak się zastanawiam, czy daktyle mogę jej dodawać? szczyptę cynamonu? Od kiedy można dawać czosnek (mała ilość, jako przyprawa)? Wiem, że wymaga jakiegoś szczególnego metabolizmu i zwierzętom poza czlowiekiem szkodzi, nie wiem czy u dzieci już działa ta ścieżka.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
01 maja 2015 09:07
A ja się wciąż boję podać jej coś w kawałku :/ Że się zadławi. Do ręki dostaje tylko chrupki i wafelki ryżowe, a i tak drżę... Czekam aż mi przyjdzie krzesełko, to przynajmniej będzie siedziała jak powinna,

dea, może po prostu jedne dzieci szybciej są gotowe, inne wolniej. Moja też tak w sumie średnio, interesuje ją jedzenie, ale na razie nie jest to żaden pełny posiłek, jedynie zabawa z odrobiną zjadania. Czasem wtrąbi całą miseczkę, a czasem 3 łyżeczki i finito. Jak czytam artykuły, co w tym wieku powinna już jeść, to łapię się za głowę - mięsko, rybę, żółtko, masę warzyw... Mocno do tyłu jesteśmy! Trudno.

A jak z tym jajkiem? W jakiej postaci to podać? Dajecie całe żółtko do żucia, gnieciecie, czy jak???

Za to mega ją fascynują kubki, wyrywa mi i doskonale jej idą próby picia (próby, bo daję jej do rąk pusty), zamówiłam więc niekapek, taki, z którego można pić w dowolnym miejscu, a nie tylko z dziubka, i niech ma. Do tego zamówiłam miseczkę i fartuszki - śliniaki. Oswajam temat 😉
[quote author=maleństwo link=topic=96101.msg2348466#msg2348466 date=1430467669]
  Jak czytam artykuły, co w tym wieku powinna już jeść, to łapię się za głowę - mięsko, rybę, żółtko, masę warzyw... Mocno do tyłu jesteśmy! Trudno.

[/quote]
nie czytaj 😎
to tak pewnie jak z rozwojem ruchowym jest. Karmisz piersią to karm, a reszta przyjdzie z czasem. 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
01 maja 2015 10:25
Wiesz, czytam różne rzeczy. A ponieważ rozszerzanie diety to dla mnie czarna magia - co, kiedy, w jakiej kolejności, jakiej ilości, to szukałam podpowiedzi. Ale też to "za głowę się łapię" jest z przymrużeniem oka, bo żeby Kalina jadła już to, co na tej stronie, musiałabym zacząć jak miała 5 miesięcy i co 3 dni dawać coś nowego.
Kiedyś było łatwiej - nie było takiej wiedzy i matki nie były pod taką presją, aby być perfekcyjne 😉 Moja czasem robi kwadratowe oczy, jak jej o czymś opowiadam i tylko powtarza "nooo... jak ja ciebie urodziłam, to się o tym nie słyszało" 😉
Julie napisz o co c'mon bo ja do dzieciowego nie zaglądam.


Zacytuję się:

[...] pierwszy raz mam z Gabrysiem problem, który momentami zaczyna mnie z lekka wyprowadzać z równowagi.
Do tej pory było kilka rzeczy, które pewnie kto inny nazwałby problemem, ale dla mnie one wielkiego problemu nie stanowiły i poradziłam sobie z nimi bez stresu z mojej strony. Np. niemożność umycia Gabrysiowi głowy bez "przemocy" i obcięcia mu włosów, tudzież paznokci u nóg.

A mianowicie jest to ubieranie. 😵
Ostatnio bywa, że lata goły, bez pieluszki, bo autentycznie nie jestem w stanie mu jej założyć!
Super, niech sobie lata, ale gdy tak jak dziś zlał się na łóżko, na którym chwilę wcześniej zmieniłam prześcieradło... to już dla mnie przestaje być śmieszne.
A jak próbuję mu zdjąć pieluszkę całą w kupie i go wstępnie umyć chusteczkami, a on się wyrywa i kopie z całej siły, to już zdecydowanie śmieszne nie jest.
Body, bluzkę, skarpetki i spodnie mogę mu założyć na siłę. On się przy tym chichra w niebogłosy, gdyby uważał to za krzywdę, to też nie byłabym w stanie.
A pieluszki na siłę mu nie założę, musiałabym mieć trzecią rękę.
Kupię jutro pantsy i już.
Wyjść na dwór Gabryś chce, ale ubrać się zdecydowanie nie.
Spoko. Mogę poczekać godzinę, dwie i trzy... i spokojnie powtarzać, że wyjdziemy jak się ubierzesz.
Ale ja w tej chwili NIE MUSZĘ nigdzie wychodzić.
A już być może bardzo wkrótce będę musiała, bo intensywnie szukam pracy.
I co wtedy... Mam nadzieję, że pantsy załatwią większą część problemu.
Jest też opcja wyjścia na golasa, żeby sam poczuł że jest zimno i że nie po wszystkim fajnie chodzi się na bosaka, żeby sam się przekonał i chciał się ubrać. Mam to w planach, ale muszę poczekać do wyprowadzki.

Jakieś rady i słowa pociechy? 😁
slojma   I was born with a silver spoon!
01 maja 2015 11:56
dea nie no jasne ze rozwala ale nie rzuca tylko z buzi leci lub z raczki uciekanie.  Balam sie ze jak bedzie siedziala w krzeselku to talerzyk bedzie latal ( wczesniej ja trzymalam talerzyk). Zostalo rozczarowanie bo Vivi trzymala jedna raczka talerzyk a druga jadla. Bylismy juz 3 razy w restauracji I Vivi jadla BLW nie bylo masakry. Oczywiscie trzeba sliniak na cale ubranko ale potem szybko do toalety umyc mordke I tyle. A z czosnkiem nie wiedzialam I Vivi miala w potrawie.
malenstwo Vivi jadla jajo ugotowane na twardo pokrojone w cwiartki I jeszcze muffinki jajeczne.
Maleństwo, no nie wiem czy kiedyś matki miały lżej, teraz to przynajmniej jest pewna dowolność, zgoda na dopasowanie metod do rozwoju dziecka, stylu życia rodziny itd. Jak mi moja teściowa opowiada jak u nich było to mnie dreszcze przechodzą. Ze szpitala wyszła z rozpiska o której dziecko ma jeść bawić i spac i próbowała stosować co do joty bo jak nie to oczywiście zła matka. Jedzenie? Właśnie miała taka rozpiskę i jechała z koksem, zeby dzieci zjadły 33 g twarożku o 12 to musiała na głowie stawać, nie zjadły? Zła matka! Obudził sie głodny o 5 rano? Karmienie było o 6-stej to zapitalali z rodarciuchem na zmianę do tej 6-stej bo jak nie było przerwy 3 godziny to brzuszek przecież uszkodzony i zła matka. Moja mi opowiadała, ze u niej tez kazali dawać pierś ci 3 godziny ale ona oszukiwala 😉

Co do opóźnień to moja starsza tez mało jeszcze jadła w tym wieku, prawie samym mlekiem jeszcze żyła. Za to Aniela zaliczyła juz melona, truskawke i ryż na wakacjach 🙂 na widok jedzenia drze sie i trzęsie cała 🙂 tak ze każde w swoim czasie.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
01 maja 2015 12:54
bobek, to było pół żartem. Moja mama przezbte durne zalecenia z lat 80 przestała karmić po 4 miesiącu...
maleństwo, aa rozumiem, no nie mialy lekko te nasze mamy, tylko jednego im zazdroszcze, ze mialy dostep do zdrowego i wartosciowego jedzenia. Moze i bylo ciezko zdobyc ale co by to nie bylo, zawsze zdrowe 🙂
slojma   I was born with a silver spoon!
01 maja 2015 15:04
Bylam u lekarza I mi sieczke z mózgu zrobil.  Podobno w uk wiele dzieci choruje na krztusiec I umiera I najlepiej zaszczepic. On tez nie jest za calym szczepieniem ale za krztuscem bo sam widzial tragedie.  Dodam ze to pediatra a tu pediatra to juz ktos kto ma pojecie nie to co gp. Co robic?
slojma Hmm..wyglada na to, ze taka sytuacja jest najwiekszym sprawdzianem dla stanu naszej wiedzy i przekonan. Sama bym miala sieczke w glowie  🙄 Fajnie i tak, ze masz wolny wybor, bo mimo braku obowiazku w DE mam totalnie zwiazane rece w kwestii nieszczepienia i za tydzien Paulina dostanie niezla baterie przeciwcial. Mam do wyboru to, albo posiadanie Jugendamtu na karku.

Zaden pediatra w okolicy nie chce miec pod swoja opieka nieszczepionych dzieci, a obowiazuja mnie scigane z urzedu tzw. "U", czyli takie regularne sprawdzanie rozwoju dziecka. Jedyny "normalny"doktor przyjmuje raz w roku ok 5 nowych dzieci, a kolejka jest hmmm...lepiej nie pytac. Czyli jesli nie zaszczepie, to zaden lekarz nie zrobi mi U, co z kolei skutkuje w/w historia  🙄

Druga kwestia, to koniecznosc monitoringu Pauliny ze wzgledu na wczesniactwo i b. duza hipotrofie. Co 2 tyg. mamy kontrole moczu i krwi i to tez nie mogloby byc przeprowadzane, jesli jej nie zaszczepie. Terror jak nic! Goraco mi na sama mysl o tym, co bedzie za tydzien. Wysylam dobre mysli i mam nadzieje, ze nie podzielimy losu niektorych dzieciakow  😕
dea   primum non nocere
01 maja 2015 18:07
maleństwo - czym się różnią wafle ryżowe od np. kawałka jabłka czy ziemniaka w łapie? Jeśli się wafli nie boisz, to tym bardziej odpuściłabym śmieszne karmidła do jabłek 😉 moja sobie jabłka bardzo oszczędnie poskrobuje, wcale nie odrywa wielkich kawałów do krztuszenia się. Fajnie się obserwuje, jak nabiera praktyki w jedzeniu łapkami i coraz mniejsze kawałki zostają jako niezjadalne (całe schowane w rączce - próbuje z różnych stron gryźć, jak nie ma efektu, to otwiera rączkę i patrzy jak spada, a potem traci zainteresowanie). Dziś dostała jednego makarona pełnoziarnistego i był tak dobry, że zjadła cały!

slojma - moja na początku podobnie jadła, ale potem wyraźnie zaczęła się bawić jedzeniem. Nie chcę jej za to karcić (tzn. zabraniać), żeby nie kojarzyła źle karmienia, ale to bez sensu jest, strasznie maltretuje to jedzenie. Szczególnie te rzeczy, których nie zna. Gryzka spróbuje, reszta fruwa...

Powodzenia ze szczepieniami. Ja strasznie trzęsę gaciami przed krztuścowym, nopy są ciekawe, ale też szczepię - goście ze wschodu nam przynoszą bakcyla. Teraz czekam na stabilizację pogody, bo wiecznie ktoś w okolicy chory, i jedziemy kłuć.

A ruchowo mamy kolejny mikropostęp - pełza do przodu. Na razie tylko kawałek i tylko po śliskiej podłodze, ale w ogóle jej wychodzi.Wcześniej jak chciała do czegoś dojść, to odpychała się rączkami i cofała 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
01 maja 2015 18:16
dea, tego wafla to ona sobie ssie i ciamka, aż się rozpuści i dopiero zjada, a jak dałam kawał banana, to odgryzła pecynę taką i zaraz już odruch wymiotny. No boję się i już, i nie wiem, jak ja się przemogę, będzie piła mleko do 7. roku życia 😉 A na serio - siądzie w krzesełku, to pomału pewnie będą i kawałki, a ja będę siwieć z każdym jej kęsem.
A makaron (penne konkretnie) też raz zeżarła, bo mi ukradła z talerza, na szczęście bez sosu 🙂

slojma, a tak z ciekawości - w jakim języku mówicie do Vivi? Ty po polsku, mąż po chińsku i jeszcze oboje po angielsku? Bardzo mnie to ciekawi 🙂
dea   primum non nocere
01 maja 2015 18:22
maleństwo no z bananem to mogłoby tak być, ja banana nie daję. Ale jabłko myślę, że spokojnie. Ja na kolanach swoich zwykle karmię (u mamy tylko mam krzesełko) ale nigdy nic się nie działo -chociaż rzuca się czasem jak dzika. Wodą kilka razy się zachłysnęła (bo przy piciu koniecznie trzeba gadać i skakać) i kaszlnęła dwa razy. Pochylam ją od razu lekko do przodu i sobie radzi. Byle nie karmić półleżącego.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się