I jeszcze tak z dawien dawna- pierwsze kłusy ( jakoś 3 lata miała )
http://marysia550.wrzuta.pl/film/8oeShDvHKm0/90405175950
Przykro mi to pisać (bo ja Cię forumowo "znam" i lubię)... ale to jest obrazek, którego nie toleruję i jako instruktor nie uprawiam.
To jest robienie koniowi krzywdy. Siodło na łopatkach, dziecko się telepie jak "żyd po pustym sklepie", szarpiąc za pysk i klepiąc tyłkiem o siodło.
No sorry, takie są fakty.
Wiele dało by się naprawić ogólnie dostępnymi, prostymi pomocami takimi jak podogonie, wytok i/lub wypinacze, żeby chronić konia.
+ Oczywiście niespuszczanie z lonży dopóki dosiad nie jest ustawiony lepiej i ręka bardziej świadoma i stabilna.
Natomiast brzezinkowa Julka i Fiona, to już bardzo przyjemny widok.
Dopasowany sprzęt, świetnie wyszkolony kuc i świetnie ustawiony dosiad.
[quote author=Ktoś link=topic=96325.msg2210897#msg2210897 date=1414493482]
jako MATKA tez w zasadzie zgadzam sie z Juli...jako SPORTOWIEC juz niestety nie...
12 latki na swoich MP jeżdżą parkury 120cm i L kowe krosy w wkkw...
Znaczy sie,ze swoją "karierę"w sporcie zaczynały jako 8-10 latki...
[/quote]
Dlatego podkreśliłam, że piszę z perspektywy instruktora szkolenia podstawowego, pracującego w rekreacji.
Sport, w sensie profesjonalnie przygotowanych kuców/koni i trening z dobry trenerem, mającym do dzieci cierpliwość i podejście... to inna sprawa.
Ja nie cierpię uczyć 5-cio latków jeżdżących raz w tygodniu. Wśród 6-7-cio latków jeżdżących raz w tygodniu zdarzają się wyjątki zdatne do konktretnych ćwiczeń prowadzących do rozwoju. Ale najczęściej, tak jak mówiłam... mogłabym się nagrać i odtwarzać to w kółko. Nic się nie zmienia.
Moim problemem jest to, że jestem (w pracy) perfekcjonistką. Nie lubię się produkować bez sensu. 😉
Do ZABAW z dziećmi są hipoterapeuci, nianie i przedszkolanki. Nie lubię wciskania mnie w którąś z tych ról. Bawić się to ja mogę (i uwielbiam) z moim synkiem, w domu, po pracy.