chwila ... tyle trwa Nasze życie ...

Gillian   four letter word
25 grudnia 2015 19:57
tengusia, syn nie jest dla Ciebie motywacją do życia? bo wnioskuję z poprzednich wpisów, że owego posiadasz. No to cóż, mam nadzieję nigdy tego nie przeczyta.
wątek zamknięty
Gillian - też mnie to zdziwiło  🙁  🤔
wątek zamknięty
Tengusiu, każdy na tym forum Ci gorąco kibicuje. Kwestia wykorzystania pieniędzy, na co powinnaś wydać, co zrobić - to zupełnie co innego. Nikt, absolutnie nikt nie chce sprawić Ci przykrości, dokopać tylko poddaje wątpliwości czy to jak dysponujesz środkami jest właściwe. Już pomijając etykę, , chodzi o to czy w inny sposób nie doszłabyś szybciej do sprawności. Każda sprawa: konia, 1%, rehabilitacji, rozdysponowania funduszami jak kij ma dwa końce - ten teoretyczny i ten, kiedy czujemy że jeśli zrobimy tak to będzie dobrze i tak nam podpowiada serce. Pytanie czy jeśli zrobimy tak albo tak to będzie dobrze, a to wychodzi w praniu.

Nie staje ani po stronie opini pochlebnych ani tych nie pochlebnych. W każdych jest trochę racji.
wątek zamknięty
[quote author=Rudaska8) link=topic=93999.msg2470786#msg2470786 date=1451072967]
KaNie - już od jakiegoś czasu przeglądam ten wątek i zgadzam się z Tobą i Wartusią w 100%  😁 Zdecydowanie Tengusia potrzebuje porządnego kopa w tyłeczek "na rozpęd"  😁 Pozbieraj się Tengusiu  😉 Wesołych Świąt! I pamiętaj jest wiele rzeczy dla których warto żyć (w tym głównie konie  😁 ). Otwórz oczka i poszukaj :*
[/quote]

I właśnie konie mi tego kopa dają , oczy otwieram i widzę tylko że jestem ciężarem dla rodziny. Oni początkowo byli przeciwni żebym dalej jeździła konno ale widzą że to daję mi siłę dlatego pogodzili się z tym. Wiele rzeczy jakich np nie pojadę na urlop bo droga była by morderca a sam pobyt na spacer nie pójdę bo po 10 minutach mam zadyszkę, dla syna jestem w tej chwili tylko ciężarem,  matka mimo że na emeryturze żyję moim życiem,  więc jakie rzeczy pytam ... całymi dniami siedzę sama w domu owszem mogę wyjść szkoda tylko że wyjście do sklepu jest męczące 🙁 jak jest ciepło to siadam przed domem na ławce żeby pooglądać coś innego niż ściany ... konie to jedyne co motywuje mnie do życia nie ma nic przyjemniejsze go jak usiąść na pastwisku z psem na lince treningowej i patrzeć na konie 🙂

Edit
Syn w lutym ma 18 i co ma mnie motywować że ma się zająć niepełnosprawną matką, jak ma motywować mnie fakt że podcinam mu skrzydła ... mój syn jest wspaniałym dzieciakiem, od początku bardzo mnie wspiera a mnie serce boli że zamiast korzystać z życia musi mi pomagać 🙁 i to nie jest tak że nic nie robię żeby się usamodzielnić wręcz przeciwnie staram się wszystko sama robić, sama kąpać siniaki po upadku długo się goiły, sama chodzić z psem noga po upadku bolała raptem 2 tygodnie, sama przygotować obiad pech chciał że chciałam zrobić mizerie a ogórka pokroić na maszynie,  skutek zamiast szykować obiad pojechałam na pogotowie 🙁 ale tak cieszę się że żyje bo syn przeżył niedawno śmierć dziadka nie chciałabym żeby przeżywał moją.  Teraz jak to piszę myślę tak motywuje mnie bo za wszelką cenę nie chce być zależna od innych
wątek zamknięty
Tengusia, watrusia
Zle przeczytalam post watrusi, racja.

Tengusia
Pisalas na publicznym forum, a to znaczy ze musialas liczyc sie z tym , ze nie kazdy bedzie glaskal Cie po glowce i wspieral. Nie jestes chyba na re-volcie od dzisiaj zeby  nie miec swiadomosci, ze ludzie beda mieli odwage pisac tez negatywnie? 

Ethelwen
Ostatnie 3 miesiace walcze o zycie i powrot do zdrowia swojego partnera. Po kopie w glowe od konia. I tak, wiem co to depresja, co to niechec do zycia i brak motywacji do wstania z lozka. I wiem to zarowno ze swojej strony bo walcze o tego czlowieka zupelnie sama, 1000 km od domu i wiem tez co to znaczy jak on miewa takie stany. I ostatnio rzecza jaka kiedykolwiek zrobie to traktowanie Go jak jajka, mowienie tylko dobrych rzeczy i spelnianie kazdej zachcianki zeby chcialo mu sie zyc.  Jesli mi powie jutro ze bez nowego auta i tajskiej masazystki nie bedzie mial motywacji, do zycia, to mam mu to zafundowac?  Czy mam mu sprzedac kopa w dupe zeby sie ogarnal i zmierzyl sie z tym jak teraz wyglada zycie? 

Sorry stalo sie. Z jakiegos powodu musimy sie zmierzyc czasami z rzeczami ktore sa niewyobrazalnie trudne i bolesne. Wiec nie chce mi sie czytac bzdur o tym jak to jest ciezko, beznadziejnie i smutno. Trzeba spiac dupsko i zyc dalej, ewentualnie mozemy tu marudzic i nie spać po nocach, bo ktos nad nami nie biadoli , tylko mowi szczerze co mysli.
wątek zamknięty
Tengusia - Najważniejsze jest odnajdywać nawet drobinkę czegoś pozytywnego w najmniejszych rzeczach. Wiem co mówię, wyszłam z depresji, chociaż czasem miewam "czarne myśli". W sumie zawdzięczam to rodzinie i prawdziwym przyjaciołom  :kwiatek:  Był taki okres, że cierpiałam na bezsenność, było coś w stylu prób samobójczych, cięcie się  🤔wirek: Masakra jakaś, a teraz jak wstaję rano to jestem po prostu "ćwierkająca"  💃
Pozdrawiam, trzymaj się  :kwiatek:  💘

Edit. Literówka
wątek zamknięty
Porównywanie pasji do tajskiej masazystki bardzo trafne 🙁 myślałam że gdzie jak gdzie ale tutaj zrozumiecie co to pasja 🙁 tak ciężko zrozumieć ze to właśnie konie dają mi kopa do życia 🙁 od około 5 lat mam konia było to spełnienie mojego marzenia na koniach jeżdżę od dziecka zaczynałam w Ochabach byłam tak mała ze tego nie pamiętam ale mama mi opowiadała jak to nie sięgając nogami do strzemion jeździłam  🙄 naprawdę tak ciężko zrozumieć że konie są moim celem w życiu 🙁 ja nie chce od was pieniędzy,  chcę 1% którego nawet nie odczujecie 🙁 czy naprawdę fakt że moje życie się obróciło o 180 stopni nie pozwala mi na marzenia i pasję 🙁 słyszałam o gościu który na wózku dalej lata na paralotni, drugiemu znajomi pospawali z dwóch motorów 1 z platformą i dalej jeździ realizują oni swoje pasję by mieć cel w życiu a jednocześnie korzystają z jednego procenta 🙁 ktoś tu pisał o dziewczynie na wózku bogate małżeństwo mąż jej kupił 2 konie jak dobrze pamiętam a też korzysta z jednego procenta 🙁  napisaliście ze to coś innego niby czym to się różni? Ona tez o ten procent musi jakoś prosić 🙁 gdyby państwo pomagało nie prosiłabym o nic ale jest jak jest 🙁
wątek zamknięty
tengusia- to jest tylko internet. Tu ludzie przeczytają tylko to co napiszesz. Nawet jeśli mają doświadczenia z osobami w podobnej sytuacji, to nigdy nie zrozumieją do końca tego co TY dokładnie czujesz. Bo każdy jest inny i jednak każdy jest w nieco innej sytuacji. Ty do tej pory nie pisałaś o tym, jak bardzo cierpi Twoja psychika, o tym jak bardzo jest Ci psychicznie źle obecnie, jak masz dość takiego życia. Więc my nie mamy możliwości pełnej oceny całej sytuacji, prawda? Czytamy tylko to, co było napisane. Z Twoich postów biła ostatnio radość, wola walki, siła życia. Wstawiałaś zdjęcia konia, siebie w stajni, zadowolonej i całkiem szczęśliwej. I w momencie kiedy kupiłaś drugiego konia, mogło się to ludziom wydawać nie na miejscu. Rozumiesz? Bo oceniamy to tak, jak jest napisane. Gdybyś pisała o tym, tak jak teraz, o tym, że czujesz się ciężarem dla syna, że nie chcesz chwilami żyć, że jesteś sama, że dopada Cię zwątpienie itd. itp., obraz Twojej sytuacji w naszych oczach byłby inny.
Rozumiem, że nie chciałaś o tym pisać.

Ja uważam że nie możemy w pełni ocenić czyjegoś postępowania, jeśli nie mamy pełnego obrazu. Bo wtedy ocena zawsze może być krzywdząca. Osobiście uważam, że życie osoby niepełnosprawnej, które jest skoncentrowane tylko i wyłącznie na leczeniu, nie będzie dobrym zżyciem. Zwłaszcza jeśli leczenie jest baaaardzo długotrwałe, mozolne. Kiedy wkładamy w nie olbrzymi wysiłek, a efekty są niewspółmierne, niklejsze niż oczekiwaliśmy. I tak dzień po dniu, dzień po dniu, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, tydzień po tygodniu. Moim zdaniem TRZEBA mieć coś co jest dla nas na tyle wartościowe, ważne, co będzie nas utrzymywało przy jakimś zdrowiu psychicznym. Wygląda że dla Ciebie są to konie. ( jeśli dziecko masz duże i samodzielne i to nie ty opiekujesz się nim, ale ono Tobą, to zrozumiałe, że czujesz się niepotrzebną zawalidroga dla niego, ale pamiętaj, że to nie do końca tak. dziecko ZAWSZE będzie potrzebowało matki, która go kocha. Choćby po to, by czuć się bezpiecznie, normalnie i stabilnie. Nawet jeśli to chora matka. Nawet jeśli to nie super hiper idealna matka. Dla niego ważne że tę matkę jednak ma!) Dla Ciebie siłą napędową do życia są konie. I dobrze. Tak ma być i to jest potrzebne by mieć coś co nas trzyma tu i teraz wtedy, kiedy wszystko inne wydaje się nie mieć sensu.

Tengusia...nie przejmuj się aż tak bardzo opiniami osób. Ja rozumiem że napisały jak napisały. Miały do tego prawo! Ale świat nie składa się tylko z tych kilku osób, które oceniły Cię tak, jak oceniły. Świat nie jest cudowny. Świat bywa zły. Niesprawiedliwy. A Ty siłę musisz znaleźć w sobie. Nie w pozytywnych opiniach osób z netu. Zwłaszcza jak pisałam, żeby naprawdę móc ocenić twoje postępowanie, trzeba by wiedzieć duuużo więcej o Tobie i Twoim świecie, niż to co pokazywałaś nam wcześniej.

Trzymaj się tego konia i walcz dla niego, jeśli nie masz siły walczyć dla siebie, czy dla bliskich. To może brzmi płytko, ale czasami człowiek czuje się na tyle źle i na tyle samotny, że ciężko oceniać to co nas otocza mądrze. Trzymaj się tego konia i nie rezygnuj z tego co daje Ci uśmiech i sprawia, że Twoje życie z tą ciągłą rehabilitacją ma sens.

Jednego trzeba kopnąć w tyłek na rozpęd, drugiego przytulać, pocieszać i przytakiwać. Wszystko zależy od chwili. Bo za chwilę tego co kopaliśmy w tyłek na rozruch trzeba będzie przytulić i głaskać. Nie da się stosować jednej taktyki do jednej osoby przez cały czas.

ps- jestem psychiatrą, ale nie trzeba nim być, by wiedzieć, że psychika jest równie ważna jak somatyka. A nawet ważniejsza. Są ludzie niepełnosprawni do końca życia, którzy są szczęśliwi. I radzą sobie. Wiem, że są dzieci, dla których zbieramy na somatykę. Bo nie mają wózka, pieniędzy na zabieg ratujący życie. A są ludzie, którym psychika siada tak bardzo, że tracą siły by walczyć z somatyką. Co z tego, że ktoś się rehabilituje, rehabilituje, kiedy nagle pójdzie i się powiesi, bo nie będzie miał już siły? Całą walkę o somatykę szlag trafi. To psychika jest siłą napędową !!!!
Tengusia- masz mój 1 % w tym roku.
wątek zamknięty
Tengusiu, nie rozwazalas mozliwosci skorzystania z pomocy psychologa? Przepraszam ze tak prosto z mostu  :kwiatek:- ale sytuacja chyba Cie przerasta, kon moze to zamaskowac, ale to nie jest rozwiazanie, bo jesli masz syna, meza a tylko kon daje Ci motywacje to jest to sytuacja na tyle powazna, ze powinna byc przepracowana ze spacjalista. Nie wiem czy wiesz, wiekszosc zwiazkow rozpada sie po wypadku jednego z partnerow, ludzie zostaja sami, bez wsparcia, bez zadnej pomocy, w naprawde patowych sytuacjach.. Jestem daleka od wartosciowania jaki wypadek i jaka sytuacja sa trudniejsze dla poszkodowanej osoby..  Widzialam ludzi po masakrycznych wypadkach i kazda z tych osob byla w poharatana psychicznie i fizycznie straszliwie, tego nie da sie porownywac, o tym nawet pisac ciezko. Ale jesli masz dosc stabilna sytuacje finansowo- rodzinna to ja bym naprawde goraco zachecala do odwiedzenia psychologa ktory bedzie w stanie 'poukladac' Ci pewne rzeczy, bo jak pisalam, pasje rozumiem bo sama  po swoim wypadku, jeszcze w opatrunkach, wrocilam na siodlo, ale dostrzegam niebezpieczenswto w rozumowaniu, ze tylko kon daje motywacje do zycia, niech ten kon stanie w jednym rzedzie w tymi ktorzy pozostaja - a przynajmniej tak to wyglada gdy sie czyta Twoje posty - w jego cieniu a bez ktorych Twoja sytuacja bylaby jeszcze trudniejsza. To naprawde Ci pomoze, taka obiektywna ocena sytuacji -  tego co daje Ci wsparcie i tego z czym musisz sie mierzyc kazdego dnia  :kwiatek:
Zycze duzo sil i duzo zdrowia!
ps mysle, ze dziewczyny ktore wyrazily swoje watpliwosci co do zasadnosci przekazywania Ci swojego 1% zapewne znaja sytuacje, gdzie ludzie nie maja zadnego wsparcia, a ten 1% moze pomoc im przetrwac. Nie bierz wiec tego personalnie do siebie, po prostu,  zapewne gdzie obok sa ludzie ktorych sytuacja wydaje sie na ten moment byc trudniejsza, przynajmniej finansowo.
wątek zamknięty
Psycholog też o tym myślałam ale to by oznaczało kolejne obciążenie dla mojej mamy bo musiałaby mnie zawieźć ... ale pomyślę o tym  🙄
Ja wiem że wielu rzeczy nie pisałam ale jakoś nie potrafię publicznie narzekać, w domu owszem najwięcej się moja mama na słucha ale poza już nie 🙄 niewiem dlaczego tak jest 🙁 np od samego wypadku boli mnie prawe udo wycwiczylam je na tyle że boli przy niektórych ćwiczeniach i w czasie jazdy konno 🙄 ostatnio jednak zaczęła boleć do tego stopnia że miałam problem żeby wejść do domu, mieszkam na 3 piętrze, myślałam że zostanę na klatce, chciało mi się płakać ale jakoś powoli się udało 🙁 kilka wizyt u rehabilitanta i noga odpuściła 🙁 i tak właśnie ciągle coś się dzieje ... a ja nic nie mówię bo co to zmieni

Żal mi mojej mamy, ostatnio chciałam pojechać do taty zapalić znicz, jak już wracaliśmy mama się rozkleiła a ja pomyślałam jak wiele ta kobieta przeszła 🙁 straciła męża dwa lata później prawie straciła córkę 🙁 to ona była przy mnie kiedy byłam załamana i zrezygnowana 🙁 ja od początku mówię że mam o tyle łatwiej że nie pamiętam wypadku w przeciwieństwie do moich znajomych i rodziny 🙁
Nie chcę narzekać chcę wierzyć że jeszcze będzie dobrze 🙄
wątek zamknięty
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
26 grudnia 2015 20:03
tengusia z własnego doświadczenia (a mi jest prościej, bo od urodzenia żyję ze swoimi ograniczeniami) powiem Ci, że nie żyje się dla kogoś. Żyjąc dla kogoś nie da się być naprawdę szczęśliwym. Żyć trzeba dla siebie i siebie trzeba realizować. Nie jest ważne, czy odzyskasz pełnię sprawności, czy nie, ważne czy pomimo wszystko nauczysz się żyć pełnią życia.
Jeśli komuś wydaje się, że człowiek po wypadku powinien skupić się tylko i wyłącznie na rehabilitacji i powrocie do zdrowia, odkładając jednocześnie inne aspekty życia " na później ",  to jest debil, bo tak się nie da, bo to prosta droga do psychiatryka. Życie toczy się dalej, więc żyć trzeba mimo tego co nas spotkało.

Nie możesz żyć bez koni, to żyj z końmi. Żyj z rodziną, z przyjaciółmi, ze swoją pasją, pracą (gdy będziesz mogła wrócić - dostaniesz zdolność), czyli normalnie i wkomponuj w to rehabilitację i leczenie, a nie na odwrót.

Życzę Ci powrotu do zdrowia, ale przede wszystkim życzę Ci, żebyś znów odnalazła siebie, żebyś znów wiedziała, czego chcesz od życia i do tego dążyła, nie potrzebując innych motywacji.

Jeżdżąc na łogrze czasem myślę o Tobie. Któregoś dnia się spotkamy i sobie po prostu pojedziemy, pełnosprawne na naszych koniach. Zobaczysz.
wątek zamknięty
Tengusiu, czasami trzeba dac upust zalowi, starachowi, zwyczajnej zlosci na trudna sytuacje.. Nie mozna trzymac tych wszystkich emocji w sobie, bo one zagryzaja od srodka :-/ Jestes bardzo dzielna ale oczywiste jest, ze nie jestes w stanie z wiecznym bananem na buzi mierzyc sie z tym wszystkim co jest Twoim udzialem  :kwiatek: I chociazby po to przydaloby sie Ci spotkania z psychologiem, dobrym i doswiadczonym, przed ktorym moglabys otworzyc sie ze wszystkimi swoimi emocjami i otzrymalabys konstruktywna pomoc pozwalajaca to wszystko ogarnac bo rozumiem, ze nie chcesz o wszystkim pisac na publicznym forum narazajac sie , byc moze, na negatywne komentarze ale tez nie chcesz obciazac wszystkim swojej rodziny. Trzymaj sie Kochana, walczysz tak dzielnie, tak ogromne postepy zrobilas a kolejne dni, tygodnie, miesiace przyniosa kolejne zwyciestwa, ze bedzie dobrze, zaslugujesz na to i walczysz o to kazdego dnia, wiec musi, po prostu musi byc dobrze! Mocno Cie przytulam  :przytul:
wątek zamknięty
Dorzucę kilka słów.
Zgadzam się w 100% z tunrida.
Klara po wypadku tengusi stała u nas w stajni przez rok za darmo. Inne osoby dbały o kowala, odrobaczenia i szczepienia. Kto chciał to pomagał jak mógł. Już wtedy były pomysły o sprzedaży konia, ale dobrze że tak się nie stało. To właśnie Klara dała największego kopa tengusi do dalszej walki i do życia. Dobrze, że kupiła Santanę a megruda cały czas pomaga. Tengusia sama dojrzała do decyzji o sprzedaży Klary. Czasem więź ze zwierzęciem bardziej pomaga niż wszystko inne. Na co dzień pracuję ze zwierzętami innych ludzi i wiem, że choć czasem nie są w stanie wykonać przy nich jakiś czynności, to trzymają właściciela przy życiu, i to dosłownie. Czy ktoś, kto ma mało pieniędzy lub nie umie czegoś wykonać to oznacza, że musi zrezygnować z czegoś co trzyma go "w kupie".
A co 1% czy innych datków, to każdy sam decyduje gdzie i komu da, niech sam zdecyduje czy ten czy tamten potrzebuje bardziej. Jak nie chce to niech nie daje nikomu.
Tegusia, a Ty się trzymaj i wszystkiego jeszcze lepszego w nowym roku.
wątek zamknięty
na to liczyłam, zrozumienie mojej sytuacji ... dzięki 🙂
owszem przez rok mój koń stał w pensjonacie za darmo za co jestem bardzo wdzięczna właścicielom 🙂 jak tylko wyszłam że szpitala chciałam zacząć płacić ale właściciel się nie zgadzał dopiero w październiku udało mi się postawić na swoim 😉 tak to już jest że moje życie to nie czarno biała gra, w czerwcu rozmawiałam z Alexem o treningu Klary, prawie rok trwał nasz kontakt, pewnego dnia będąc na stajni uświadomiłam sobie że Klara nie jest koniem dla mnie i wtedy wszystko się zmieniło ... to było gdzieś w okolicach lipca ponad rok po wyjściu ze szpitala, zadzwoniłam do Alexa i odwołałam trening, wtedy właśnie pojawiła się myśl sprzedania Klary, wtedy megruda postanowiła wziąć Klarę w darmową dzierżawę abym na spokojnie dojrzała do sprzedaży ... im bardziej utwierdzałam się w myśli żeby sprzedać Klarę tym bardziej chciałam konia bezpiecznego dla siebie, i tak właśnie trafiłam na Santanę, padły pytania czy fachowiec sprawdził czy jest odpowiednia do hipo, odpowiadam nie, ale kupiła mnie swoim spokojem (którego nie da się opisać), miałam wiele wątpliwości między innymi bo spodziewałam się takich reakcji jak tutaj, ale kiedyś koleżanka mi powiedziała "ty dzięki koniom doszłaś do takiego stanu" i taka jest prawda, dlatego pomimo wątpliwości kupiłam ją i powiem wam cieszę się, to jest koń na którym czuję się bezpieczna, jeżdżę w ostrogach i z batem żeby móc wysyłać sygnały a i tak muszę się mocno postarać co by dziewczyna zmieniła bieg 😉 jak któregoś dnia poszłam po nią na pastwisko bez problemu wróciłam z nią, w jednej ręce trzymałam uwiąz i laskę a drugą ręką trzymałam się znajomego a Santana szła za mną, powoli w moim tempie 🙂 wielu z was pisało o dobrobycie ja wam z chęcią ten dobrobyt oddam za zdrowie ...

mam to szczęście w nieszczęściu że naprawdę otrzymałam ogromną pomoc od znajomych, przyjaciół, rodziny, dzięki nim uwierzyłam że warto żyć 🙂

dzisiaj byłam odwiedzić Santanę ale nie czułam tej radości co zwykle ...

cargo na wiosnę wpraszam się na herbatkę 🙂

sanna ciężko pisać o wszystkim, zbyt to wszystko pogmatwane, z tym psychologiem pomyślę ...

ElMadziarra to fakt nie da się żyć dla kogoś, dlatego od początku motywuję się by po prostu żyć, cały czas widzę wokół ludzi którzy są w gorszej sytuacji niż ja dlatego jakoś głupio mi narzekać ...
wątek zamknięty
Tengusiu, ciesz sie Santana ile tylko sie da! Nie pozwol aby jakiekolwiek slowa zabraly Ci radosc z obcowania z tym koniem. Obiecaj, ze jak pojedziesz do Santany nastepnym razem, to pokazesz nam zdjecia z tych odwiedzin  😎 btw wydajesz sie byc bardzo delikatna, wrazliwa dziewczyna.. Nie daj sie stlamsic, czeka Cie dluga i trudna droga aby dojsc do sprawnosci, wiec z jednej strony buduj skorupke ochronna (i w tym pomoze Ci psychoterapeuta, wiem, jestem nudna do bolu) bo ludzie, czestokroc niecelowo, beda Cie jednak ranic, z drugiej strony pielegnuj te wszystlie duze i male radosci ktorych mozesz doswiadczac, kazdego dnia ciesz sie nimi bo jak wiesz, one czynia Cie silniejsza, a tego potrzebujesz!
edit literowki
wątek zamknięty
tengusiu, przeczytaj i posłuchaj sanny, bo dobrze prawi. Nic dodać i nic ująć.
wątek zamknięty
ushia   It's a kind o'magic
28 grudnia 2015 10:55
ktoś tu pisał o dziewczynie na wózku bogate małżeństwo mąż jej kupił 2 konie jak dobrze pamiętam a też korzysta z jednego procenta 🙁  napisaliście ze to coś innego niby czym to się różni? Ona tez o ten procent musi jakoś prosić 🙁 gdyby państwo pomagało nie prosiłabym o nic ale jest jak jest 🙁

ostatni raz sprobuje
pomine ze jak "panstwo" pomaga to pomagaja wszyscy, bo panstwo nie ma innych pieniedzy niz nasze

ale - wlasnie o to droga tengusiu chodzi: "jakoś prosić"
najlepiej uczciwie i bez pomijania faktow
wiem, ze prosic nie jest latwo - nienawidze tego
ale jak juz to porządnie

bo mnie mierzi apel "pomozcie, bo nie mam na rehabilitacje, bo renta starcza tylko na rachunki"
to ze w rachunkach dwa konie to niewazne
maz tez rozumiem, ze udzialu w utrzymaniu domu nie bierze?
bo takim tonem piszesz apel

gdybys napisala "hej, pomozcie, mialam straszny wypadek, ledwo uszlam z zyciem, teraz probuje wrocic do normalnego zycia i dalej realizowac swoja pasję, jaką jest jazda konna - przyda sie kazdy grosz na rehabilitacje" byloby ok
a nie biadolic z sugestia ze nie ma co do garnka wlozyc

w ogole nabralas ciekawego zwyczaju dosc osobliwej interpretacji faktow
najpierw wbrew matematyce i ekonomii wciskasz ze Santana ma zastapic hipoterpie i to taniej bedzie utrzymac konia zamiast kupic karnet - bo "musisz"
potem twierdzisz ze 10min spaceru to dla ciebie za duzo bo dostajesz zadyszki - a jednoczesnie jestes w stanie jezdzic na koniu do pchania - ale "musisz"
nie mozesz sie pogodzic z byciem ciezarem dla rodziny, ale masz w nosie fakt, ze kazde twoje wsiadanie na konia powoduje u nich zawal serca, bo znow cie widza w spiaczce i dlatego sa przeciwni - no ale ty "musisz" przeciez
mamy nie mozna obciazac jezdzeniem do psychologa, ale do stajni to pewnie masz teleport? no ale do stajni "musisz"

i moje ulubione - "nie oczekuje glaskania po glowce", ale jak ktos sprobuje napisac cos co ci sie nie spodoba to "nie wie jak to jest" "bo ja chora jestem i w zwiazku z tym nie mozna mi mowic takich rzeczy"
za to "na to liczyłam, zrozumienie mojej sytuacji" - noooo, zapomniałam, "musisz"

napatrzyłam się na takich pacjentów - nomen omen na hipo - sorry, choroba nie oznacza ze jestes nietykalna
ze mozesz wszystko nia usprawiedliwic
nie zwalnia z odpowiedzialnosci za swoje zachcianki (bo konia nie musisz - chcesz miec - i to jest ok, tylko to przyznawaj otwarcie, bez wymyslania jakiegos imperatywu)
nie zmienia rzeczywistosci ekonomicznej
nie zwalnia z konsekwencji twoich decyzji - wydalam na konia, to nie mam na co innego, czy to nowe buty, czy rehabilitacja
chcesz zyc normalnie to nie oczekuj taryfy ulgowej (tak, oczekujesz, nawet jezeli ci sie wydaje ze nie - czego wyrazem jest to cale" bo moja sytuacja" "bo wy nie wiecie " bo ja bardziej"😉

zaczelas ten watek jako ciezko dotknieta przez los, ale fajna, szczera, walczaca osoba - teraz idziesz w strone "wszystko jest usprawiedliwione, bo ja musze, przeciez chora jestem" - nie rob tego, nie tedy droga
zauwaz ze nikt tu nigdzie nie napisal "zapomnij o koniach, to juz nie dla ciebie, wez sie zajmij rehabilitacja"
nie - ludziom nie podoba sie pomijanie faktow, niekonsekwencja

popatrz troche poza swoja chorobe - pomysl o tym, ze czyta cie mnostwo osob, ktore rowniez walcza kazdego dnia, ktorym nie starcza na rachunki, a ktore tez by chcialy sobie nowego (albo zgola pierwszego!)  konia kupic, bo pierwszy chory albo trudny albo cokolwiek - inni tez "musza" miec konie i jezdzic konno
i teraz pomysl jak wyglada apel "pomozcie bo mi nie starcza" w zestawieniu z "kupilam sobie drugiego konia"
samo posiadanie konia, chec jazdy jest ok, zrozumiala chyba dla wszystkich na tym forum
ale tak podana, w zestawieniu z "olabogarety na nic mi nie starcza" jest jak policzek dla tych, ktorzy tez codziennie walcza, ktorzy ci pomogli
nie zmienia to faktu, ze masz prawo do zbiorki, do tego nieszczesnego 1% itp
tego nikt nie mowi
ale sposb w jaki go zdobywasz tez jest wazny

serio, to co cie spotkalo i spotyka nie jest wcale takie niezwykle, nie czyni cie wyjatkowa
miliony ludzi na swiecie zmaga sie z problemami kazdego dnia
myslisz ze nie wiemy jak to jest? popatrz w watek o depresji - bedziemy sie licytowac kto bardziej "wie"? kto bardziej chory, bardziej smutny, ma trudniej?

nie che przez to powiedziec, ze to co cie spotkalo nie jest trudne czy wazne
jest i podziwiam cie za droge ktora przeszlas
ale idz krok dalej i nie definiuj siebie przez chorobe
ona jest, przytrafila sie
ale nie zostan chora-tengusia
badz tengusia

realizujesz pasje? super
ale rob to otwarcie
miej odwage powiedziec "bo ja chce dalej jezdzic konno"
ja - tengusia -  podjelam taka decyzje
chce z wszystkimi tego konsekwencjami
a nie tajemnicze "musze" w zwiazku z czym wszystko jest ok, bo przeciez jestem "zmuszona"  wiec odpowiedzialnosc za nastepstwa posiadania dwoch koni mnie nie dotyczy - dzialam wszak pod przymusem i w ogole to chora jestem

i calkiem szczerze, bez cienia zlosliwosci - rozmawialas z rehabilitantem o tym ze wsiadasz w siodle?
nie oczekuje odpowiedzi, ale jezeli nie - powiedz mu
serio mozesz sobie zrobic krzywde i albo wstrzymac albo zgoła cofnac postepy rehabilitacji o ktora tak walczysz

wątek zamknięty
Do tej pory znalam powiedzenie 'nie kopie sie lezacego'.
Po tym co napisala Ushia chyba nalezaloby je zmodyfikowac na ' kopie sie lezacego, bo on nie odda'
Usha, wyciagnelas wszystko i ocenilas. Gdyby to co napisalas dotyczylo np leniwego dzieciaka ktore nie chce sie uczyc, nie chce sprzatac swojego pokoju a zada wciaz nowych zabawek - bylabym tym zachwycona. Ale to nie jest watek o takim rozkapryszonym dzieciaku. Zastanawiam sie, na ile trzeba byc pozbawionym empatii a miec w sobie nadmiarze chlodnego sedziego aby byc w stanie napisac cos takiego dziewczynie, ktora przezyla tak koszmarny wypadek, ktorej zycie wywali sie do gory nogami, ktora walczy o siebie jak moze.
btw Tengusia wielokrotnie podkreslala jak wazne jest dla Niej wsparcie ktore otrzymuje w tym watku. Wlasnie Jej to odebralas. Po tym poscie kazde wejscie do tego watku (o ile Tengusia zechce tu jeszcze zagladac, bo dosc mocno w to watpie) bedzie zapewne polaczene ze skurczem w sercu - co tym razem mi zarzuca, jak mnie jeszcze ocenia, a nie radosnym oczekiwaniem na krzepiace slowa, jak bylo do jeszcze niedawna.
Przykre, smutne. I okrutne.
wątek zamknięty
PIĘKNIE NAPISANE ushia ! 😉
tengusia nie użalaj się nad sobą! to prowadzi do nikąd.
po prostu musisz przyjąc do wiadomości, pogodzić się z tym, ze "jestes ciężarem" dla rodziny i juz.
moglo sie to przydazyc kazdemu- synowi, mężowi... 
myślę, ze ciężarem stajesz się dopiero wtedy, gdy zaznaczasz swoja miną, słowami, zachowaniem, ze masz takie poczucie.  :kwiatek:
pomyślałas kiedys jak twoja rodzina się czuje? kiedy tak mowisz, dajesz im do zrozumienia, ze czujesz sie z tym żle, ze potrzebujesz ich pomocy?
postaw sie w ich sytuacji, jak bys sie czuła, kiedy serce kaze ci pomagac , bezinteresownie, dbać i sie troszczyc a osoba , dla której to robisz, żle sie z tym czuje i wpada w jeszcze gorszy stan....
to jest dopiero cieżar.
wszystko dzieje się po cos tengusia. twoj syn, prawdopodobnie wyrosnie na wspaniałego ojca rodziny, troskliwego i wyczulonego na krzywdę- własnie dlatego, ze "musi" (a wcale nie musi...) tobą się opiekowac.
sprobuj zmienic punkt widzenia.  :kwiatek: , masz szczescie, ze masz tylu wspanialych ludzi wokol siebie, ktorzy pomagają jak mogą- kazdy móglby sie wypiąć. i nie zrobili tego- DOCEŃ TO i pokaż im, ze ich wysilek, poświecenie nie spełza na niczym. ze to, ze są, ze pomagają TOBIE POMAGA. nie tylko ty potrzebujesz wsparcia, myslę, ze tak samo mocno ONI, chcą widziec i czuc, ze są potrzebni, ze ich doceniasz i POTRZEBUJESZ.
z własnego doswiadczenia wiem, jak bardzo wnerwia ktos, kto potrzebuje pomocy i udaje ze jej nie potrzebuje " bo nie chce robic kłopotu".
wszsytko bedzie dobrze, zobaczysz! 😉  :kwiatek: :kwiatek:

sanna nie przesadzaj. raz tengusie trzeba przytulic, raz kopnąć w tyłek. jak kazdego w depresji. uwazam, ze ushia dobrze ujeła wszystko w słowa. szczerze i prosto z mostu. co tengusia wyciagnie z tego posta- jej sprawa. ale zyciowe, twarde podejscie jest wazne. musi byc ktos, kto sprowadza sprawy na ziemię.

wątek zamknięty
Obibok, kwestia jak sie pewne rzeczy ubierze w slowa, Twoj post jest zupelnie inny w (moim) odbiorze niz ten co napisala Ushia. I gdybym byla na miejscu Tengusi, nad Twoim bym sie zastanowila i prawdopodobnie dostrzegla rzeczy ktore mi gdzies tam umknely, po przeczytaniu tego co napisala Ushia.. - nie wiem sama - nie on mnie dotyczy, a serce mi sie skulilo...pewnie dlugo bym plakala..
edit. Ocenianie, kopanie w tyleczek na dobry rozped - to rzeczy dosc ryzykowne gdy ma sie do czyneinia z osoba ktorej psychika jest pod zbyt duzym balastem tego co sie wydarzylo w wyniku wypadku. Trzeba duzej madrosci, doswiadczenia aby nie zrobic krzywdy.
I czasmi lepiej ugryzc sie w jezyczek niz pojechac tak, ze nawet postronnym czytelnikom az oddech zatrzymuje sie na widok tego co czytaja.  :kwiatek:
wątek zamknięty
efeemeryda   no fate but what we make.
28 grudnia 2015 13:19
ushia moim zdaniem nikogo nie pojechała, napisała jasno i bardzo obiektywnie, zgadzam sie z Nią w 100%  😉
wątek zamknięty
ushia   It's a kind o'magic
28 grudnia 2015 13:35
obibok - tengusia nie jest ciezarem dla swojej rodziny
nikt nie jest, niezaleznie od choroby, niepelnosprawnosci i czego tam chcesz
tak dziala rodzina - jest sie jej czlonkiem na dobre i na zle, pomoc i opieka sa rzecza oczywista i niewymuszona - bo jestes w rodzinie
nie bo trzeba i wypada, tylko dlatego ze cie kochaja
wiec to nie ciezar
i nie liczy sie swojej "uzytecznosci" w tym czy dasz rade tone wegla zrzucic do piwnicy albo biegac z psem po lakach
jestes - to dla rodziny najwazniejsze, to jest wartosc ktora wnosi kazdy z jej czlonkow

sanna - na tyle wysoko oceniam tengusie i jej walke, ze nie bede do niej pisala jak do uposledzonego umyslowo dziecka, tylko jak do doroslej osoby, ktorą jest
choroba nie oznacza zniesienia wymagan, niestety wrecz przeciwnie
wparcie nie oznacza potakiwania i slodzenia
a krytyka konkretnego postepowania nie oznacza krytyki osoby

zastanow sie nad taka scenka:
chore, niepełnosprawne dziecko wyjada cukierki z szafki
głaszczesz po główce i mówisz "smacznego" bo przecież dziecko chore i mu sie nalezy, czy jednak nie?
albo ten sam dzieciak wali drugiego klockami po glowie, bo sie frustruje ze ten drugi umie ulozyc a on nie
no przeciez nie mozna mu zabronic, wszak chory i zle mu na swiecie...

to tak nie działa, chorzy ludzie tak samo podejmują lepsze lub gorsze decyzje

choroba do pewnego stopnia tlumaczy niektore zachowania osoby chorej
ale nie moze byc automatycznym usprawiedliwieniem wszystkiego

a poza tym - nikt tu przeciez nie pisze ze tengusia jest wstretnym wyłudzaczem pieniedzy - bo nie jest
tylko ze w pewnym momencie jej dzialania zrobily sie mniej przejrzyste...
i ja osobiscie, ze sadze, ze idzie w malo fajnym kierunku chowania sie za chorobą
wątek zamknięty
i calkiem szczerze, bez cienia zlosliwosci - rozmawialas z rehabilitantem o tym ze wsiadasz w siodle?
nie oczekuje odpowiedzi, ale jezeli nie - powiedz mu
serio mozesz sobie zrobic krzywde i albo wstrzymac albo zgoła cofnac postepy rehabilitacji o ktora tak walczysz


tak obaj rehabilitanci wiedzą i mówią że hipoterapia jak najbardziej jest wskazana w moim przypadku ...

ale - wlasnie o to droga tengusiu chodzi: "jakoś prosić"
najlepiej uczciwie i bez pomijania faktow
wiem, ze prosic nie jest latwo - nienawidze tego
ale jak juz to porządnie


myślałam że ich nie pomijam mówiąc wam między innymi o zakupie konia, przecież mogłam tego nie pisać ...

w ogole nabralas ciekawego zwyczaju dosc osobliwej interpretacji faktow
najpierw wbrew matematyce i ekonomii wciskasz ze Santana ma zastapic hipoterpie i to taniej bedzie utrzymac konia zamiast kupic karnet - bo "musisz"
potem twierdzisz ze 10min spaceru to dla ciebie za duzo bo dostajesz zadyszki - a jednoczesnie jestes w stanie jezdzic na koniu do pchania - ale "musisz"
nie mozesz sie pogodzic z byciem ciezarem dla rodziny, ale masz w nosie fakt, ze kazde twoje wsiadanie na konia powoduje u nich zawal serca, bo znow cie widza w spiaczce i dlatego sa przeciwni - no ale ty "musisz" przeciez
mamy nie mozna obciazac jezdzeniem do psychologa, ale do stajni to pewnie masz teleport? no ale do stajni "musisz"


słowa mojego mężczyzny wczoraj "jeżdżenie konno lepiej jej idzie niż chodzenie" ale widać ciężko jest zrozumieć że chodzenie wymaga większej siły i zaangażowania niż siedzenie na koniu i panowanie nad równowagą ...

nie pomyślałaś że właśnie dlatego nie chce dodatkowo obciążać mamy bo wozi mnie na stajnie, na rehabilitację, do lekarza, do sklepu ...

popatrz troche poza swoja chorobe - pomysl o tym, ze czyta cie mnostwo osob, ktore rowniez walcza kazdego dnia, ktorym nie starcza na rachunki, a ktore tez by chcialy sobie nowego (albo zgola pierwszego!)  konia kupic, bo pierwszy chory albo trudny albo cokolwiek - inni tez "musza" miec konie i jezdzic konno
i teraz pomysl jak wyglada apel "pomozcie bo mi nie starcza" w zestawieniu z "kupilam sobie drugiego konia"
samo posiadanie konia, chec jazdy jest ok, zrozumiala chyba dla wszystkich na tym forum
ale tak podana, w zestawieniu z "olabogarety na nic mi nie starcza" jest jak policzek dla tych, ktorzy tez codziennie walcza, ktorzy ci pomogli
nie zmienia to faktu, ze masz prawo do zbiorki, do tego nieszczesnego 1% itp
tego nikt nie mowi
ale sposb w jaki go zdobywasz tez jest wazny


nigdzie nie napisałam że muszę mieć konia, napisałam że to konie są dla mnie ogromną motywacją do życia, moja rodzina to rozumie szkoda że wy tego nie rozumiecie ... nigdzie nie napisałam że na nic mi nie starcza, fakt renty mi starcza tyle co na rachunki na szczęście mam pieniądze ze spadku które pozwalają mi normalnie funkcjonować ... nie mam syndromu robienia z siebie chorej sieroty, wręcz przeciwnie wiele rzeczy próbuję najpierw zrobić sama, jak nie wychodzi to dopiero wtedy proszę o pomoc ...

PIĘKNIE NAPISANE ushia ! 😉
tengusia nie użalaj się nad sobą! to prowadzi do nikąd.
po prostu musisz przyjąc do wiadomości, pogodzić się z tym, ze "jestes ciężarem" dla rodziny i juz.
moglo sie to przydazyc kazdemu- synowi, mężowi... 
myślę, ze ciężarem stajesz się dopiero wtedy, gdy zaznaczasz swoja miną, słowami, zachowaniem, ze masz takie poczucie.  :kwiatek:
pomyślałas kiedys jak twoja rodzina się czuje? kiedy tak mowisz, dajesz im do zrozumienia, ze czujesz sie z tym żle, ze potrzebujesz ich pomocy?
postaw sie w ich sytuacji, jak bys sie czuła, kiedy serce kaze ci pomagac , bezinteresownie, dbać i sie troszczyc a osoba , dla której to robisz, żle sie z tym czuje i wpada w jeszcze gorszy stan....
to jest dopiero cieżar.
wszystko dzieje się po cos tengusia. twoj syn, prawdopodobnie wyrosnie na wspaniałego ojca rodziny, troskliwego i wyczulonego na krzywdę- własnie dlatego, ze "musi" (a wcale nie musi...) tobą się opiekowac.
sprobuj zmienic punkt widzenia.  :kwiatek: , masz szczescie, ze masz tylu wspanialych ludzi wokol siebie, ktorzy pomagają jak mogą- kazdy móglby sie wypiąć. i nie zrobili tego- DOCEŃ TO i pokaż im, ze ich wysilek, poświecenie nie spełza na niczym. ze to, ze są, ze pomagają TOBIE POMAGA. nie tylko ty potrzebujesz wsparcia, myslę, ze tak samo mocno ONI, chcą widziec i czuc, ze są potrzebni, ze ich doceniasz i POTRZEBUJESZ.
z własnego doswiadczenia wiem, jak bardzo wnerwia ktos, kto potrzebuje pomocy i udaje ze jej nie potrzebuje " bo nie chce robic kłopotu".
wszsytko bedzie dobrze, zobaczysz! 😉  :kwiatek: :kwiatek:

sanna nie przesadzaj. raz tengusie trzeba przytulic, raz kopnąć w tyłek. jak kazdego w depresji. uwazam, ze ushia dobrze ujeła wszystko w słowa. szczerze i prosto z mostu. co tengusia wyciagnie z tego posta- jej sprawa. ale zyciowe, twarde podejscie jest wazne. musi byc ktos, kto sprowadza sprawy na ziemię.




jakoś widać mam dziwną rodzinę bo zrozumieli i wiedzą że jak będę potrzebować pomocy to po prostu poproszę ... mój syn już jest wspaniałym człowiekiem 🙂
wątek zamknięty
Dziewczyny, czy zastanowilyscie sie, ze osoba poszkodowana w wyniku traumatycznego wypadku musi miec czas na pozbieranie sie, na przyjecie do wiadomosci i pogodzenie sie z faktem, ze stalo sie to co sie stalo i konsekwencje sa takie jakie sa? Ze ktos kto wczoraj smigal na pelnych obrotach a dzisiaj walczy o kazdy krok potrzebuje czasu, wsparcia, cierpliwosci i zrozumienia, potrzebuje konia, kota, czegokolwiek co da mu sile - psychiczna - do staniecia na przyslowiowe nogi zarowno fizycznie jak i psychicznie? Zu musi miec czas na bycie slaba, musi dostac swoja porcje ' cukierkow' aby miec wlasnie czas na poukladanie sobie tego wszystkiego, na zrozumienie pewnych rzeczy -[s]chociazby tego, co piszecie o wsparciu ze strony rodziny[/s] edit Tengusia juz o tym napisala, ale pewnie cos tam mozna jeszcze podpowiedziec aby pomoc, niekoniecznie o rodzinie.  ludzka psychika jest zarowno twarda ja skala i potrafi poradzic sobie w najtrudniejszych momentach ale jest tez krucha jak cieniutkie szklo i moze rozsypac sie na drobny mak w sytuacji ktora okaze sie za trudna dla danej osoby - wszystko zalezy od konkretnej osoby, od konkretnej sytuacji, kazdy ma swoja wrazliwosc, punkt poza ktorym po prostu nie da rady - przynajmniej w danym momencie. I wowczas potrzebuje tego co napisalam wyzej: czasu, zrozumienia, cierpliwosci, wsparcia - i mysle, ze w takich sytuacjach trzeba naprawde wiedziec kiedy nadszedl czas aby zaczac motywowac aby nie robic komus jeszcze wiekszej krzywdy.
I Usha, wiem o czym piszesz, o tym zmotywowaniu, znam to z autopsji. Ale wiem tez to co napisalam wyzej  -kazdy ma swoj rytm zbierania sie po traumatycznym wypadku a slowa maja ogromna sile - uzyte nie w pore, nie takie jak nalezy, moga narobic duzo szkody. Wiec nie oceniajcie, nie punktujcie bo to nie jest wsparcie.
Mam nadzieje, ze Tengusia przeczyta w tych wszystkich postach to co bylo ich zamiarem  -jak teraz jest to deprecyzowane w kolejnych  -ze wszystkie mamy tu jeden cel - wesprzec Tengusie, pokazac Jej te aspekty ktore byc moze gdzies umknely pzytloczone tym z czym psychicznie i fizycznie Tegusia zmaga sie kazdego dnia.  :kwiatek:

wątek zamknięty
ushia oczywiscie ze tengusia nie jest ciezarem dla rodziny! zupelnie nie o to mi chodzilo.
tylko o to, ze wiem, jak męczące jest wieczne utyskiwanie i wszędobylskie "och, nie musiałas, och nie rób sobie kłopotu och, och, itd".
nic tak na dluzszą metę nie męczy jak takie gadanie i "wzrok zbitego psa" przy kazdej najmniejszej OCZYWISTEJ pomocy.
myślę, ze zamiast użalać się nad sobą i nad "nieszczęsciem" osoby , ktora pomaga, duzo fajniej, przyjemniej i motywująco dla obu stron bylo by przytulić (np. syna) i ze szczerym uśmiechem powiedzieć " dobrze że cię mam !".
powiem tak- moja wypowiedz jest podparta własnym doświadczeniem -z obu stron-  jako "kaleki, ciężaru" i potem jako opiekuna .
bardzo bolesne jest słuchanie, lub patrzenie jak osoba , którą kochasz, o która dbasz i dla której chcesz jak najlepiej, żle sie czuje z Twoją pomocą.
Taka osoba ściąga w dół, demotywuje , napedza strach i poczucie bezradności u bliskich, którym i tak serce się kraje na myśl i widok bliskiej osoby, ktorej zycie wywróciło sie do góry nogami.
Budzi się zwątpienie. osoba poszkodowana nie jest przeciez zwolniona ze wspierania swoich bliskich- sa rodziną nadal.. oni przezywają na swój sposób tragedię i moim zdaniem nie powinno sie im dokładac właśnie "cięzaru" w postaci "przelewania się przez ręce".
nie wiem czy jasno to napisałam... ?  :kwiatek:
myślę tez, ze jesli tengusia nie jest w stanie sama w ten sposob pomoc rodzinie , to powinna do rehabilitacji dorzucić psychologa i to szybko.
i nie powinna podejsc do tego - "nie , bo musi mnie ktos zawiezx a to klopot", tylko spojrzec z drugiej strony- " jesli nie pomoze mi ktoś zmienic nastawienia, w końcu zrobię bliskim kłopot. "  :kwiatek:
wątek zamknięty
ushia   It's a kind o'magic
28 grudnia 2015 14:25
tengusia - hipoterapia, czy jazda konna - to bardzo wazna roznica, której uparcie zdajesz sie nie zauwazac

i prosze cie - pamietaj ze piszesz do ludzi ktorzy wiedza ile wysilku kosztuje jazda konna i/lub faktyczna rehabilitacja

swoja droga jaki masz pomysl na odrabianie Santany po swoim wsiadaniu?
bo ze wzgledu na deficyty ruchowe bedziesz krzywic konia i raczej nie dasz rady prawidłowo go jezdzic -  trzeba by sie zastanowic kto i na jakich zasadach go wyprostuje, i w ogole podjezdzi zeby sie nie rozsypal, budowal prawidlowa sylwetke i nawyki

bardzo wybiorczo odnosisz sie do cytowanych wypowiedzi
i ciekawe masz priorytety - pojechac do stajni i sklepu wazniejsze niz do lekarza?

hmmm, to skoro nie musisz miec konia, to drugiego kazali ci kupic czy jak?
nie musisz, a konie daja ci sile - to moze taniej jednak wsiadac na cudzego? czy jednak musisz?
decyzja o sprzedazy klary zapadla, a konia nie ma w ogloszeniach
pieniadze ze spadku pozwalaja ci normalnie funkcjonowac - dobry przyklad na wzglednosc pojecia norma - niektorzy uznaliby to za podstawowe potrzeby bytowe, inni widza w tym posiadanie dwoch koni

konsekwencja droga pani, konsekwencja, a wlasciwie jej brak

sanna - nie chce motywowac tengusi, bo jak widac sama sie motywuje
tylko zeby zmienila optyke spojrzenia na co co musi czego nie i dlaczego i jak to usprawiedliwia

OBIBOK - madrze piszesz 🙂

tak czy inaczej - duzo zdrowia dla tengusi, duzo radosci z koni i zycia - mimo wszystko
a jeszcze wiecej zdrowia dla jej obydwu koni, oby nigdy nie pojawil sie apel o zbiorke tym razem na ich leczenie "bo tylko na rachunki starcza"
i obys tengusiu nigdy nie znalazla sie w sytuacji kiedy faktycznie tylko na rachunki albo i to z trudnoscia

wątek zamknięty
Gillian   four letter word
28 grudnia 2015 14:57
ushia, przez chwilę był post, że Klara sprzedana no ale wyparował 🙂
wątek zamknięty
ushia   It's a kind o'magic
28 grudnia 2015 15:04
ech, te posty, nigdy z nimi niewiadomo

jak sie niesprzedawalny kon akurat na swieta sprzedal to super, mily prezent 🙂
wątek zamknięty
tengusiu piszesz, że koń jest dla Ciebie jedyną motywacją w życiu, jednocześnie nie chcesz być ciężarem dla wchodzącego w dorosłość syna. musisz pamiętać, że będziesz jego matką zawsze, nie do ukończenia 18 roku życia. może nie jesteś całkowicie sprawna fizycznie ale musisz być sprawna psychicznie właśnie dla syna. nie pozwól sobie na depresję itp. bądź matką, jakiej potrzebuje Twój syn, wspieraj go kiedy tego potrzebuje, bądź obecna w jego życiu, doradzaj kiedy stoi przed trudnym wyborem. nie okazuj słabości choćby było Ci niesamowicie ciężko. wypłacz się przed mężem, przyjaciółką, mamą. dla syna bądź zawsze wsparciem. wiem, że może być trudno ale pamiętaj, że ucieczka w konie aby poprawić samopoczucie nie może być rozwiązaniem. poczujesz się lepiej ale Twoja rodzina nadal się będzie martwić. pokaż, że jesteś silna, a wtedy dopiero przestaniesz być ciężarem. niepełnosprawność fizyczna to jedno, a widok załamanej osoby bez chęci do życia to drugie. trzymam kciuki za Ciebie  :kwiatek:
wątek zamknięty
Wiecie co, myślałam że koniarze zrozumieją, że dla kogoś konie mogą być sensem życia. Dla mnie w pewnym momencie tylko koń był na tyle silną motywacją, że byłam w stanie podnieść się z łóżka. Żaden człowiek, pies czy obowiązki nie były dla mnie dostatecznym argumentem do życia. Tylko koń.
I większość z nas ma w życiu coś, dzięki czemu chce żyć, pracować, co daje mu silę do zmagania się z własnym życiem. Dla bohaterki wątku los zgotował wyjątkowo ciężka batalię a konie są dla niej źródłem energii. Ma wokół siebie przyjaciół, którzy pomagają jej w utrzymaniu koni i nic postronnym do tego. Jak ktoś nie chce to nie ma przymusu pomocy, ale dajcie dziewczynie spokój. Znajdą się chętni do przekazania 1% i fajnie. Lepiej na to niż na przekręty co niektórych fundacji
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.