(...)to tak właśnie będzie wyglądał .(...)Tak wygląda wychów bez stajenny , lub alkierzowy . Tak wyglądają konie takiego chowu i to jest najlepsza
My trzymamy konie w chowie bezstajennym. Zgodzę się. Tak, to są zagrożenia wyglądu chowu bezstajennego. Czyli siwy, klejący się łupież w grzywie, robaczyca, pogryzienia od gzów i kleszczy, otarcia i zranienia, brodawki, i niestabilnie zmieniająca się sierść. Zagrożenia - a nie oczywiste i nieuniknione skutki.
Tylko jest jedno "ale".
My czyścimy i kąpiemy konie dość systematycznie - a wcale nie tak często.
I zaczynając od łupieżu, nadmiernie suchego, postrzępionego włosia, a kończąc na placach schodząej sierści - temu wszystkiemu można zapobiec zwykłą higieną.
Ktoś może powiedzieć że z powodu chowu bezstajennego jego koń nie jest czyszczony, ktoś inny - że z powodu chowu stajennego koniowi gniją strzałki. To jest wygodne wytłumaczenie. Ale czy słuszne?
Sierść wychodząca placami jak u tego typu zwierzęcia(mam konia który podobnie długo i brzydko gubi sierść) - można systematycznie czesać, i nie wygląda to tak tragicznie.
Widzisz... ja mam chów tzw bezstajenny przez niemal cały rok i jestem w pełni świadoma wszystkich wynikających z tego zagrożeń i uniedogodnień. Założyłeś, że nie mam pojęcia. I tu kolejny błąd. Ale dzięki za przeprosiny 🙂
Zwierzę żyjące w świadomości bycia pół-dzikim nie musi wyglądać gorzej od odłowionego z dziczy odyńca.
Przy okazji, warto nadmienić, że tak wyglądającym zwierzęciem zainteresowałaby się - zauważywszy je np na pastwisku każda możliwa kontrola / instytucja zajmująca się nadzorem dobrostanu.
Pewnie gdybym zostawiła konie same sobie, wmawiając sobie jakie to one są dzikie, szczęśliwe, i samowystarczalne, "myte deszczem i wiatrem czesane" - wyglądałyby tak samo.
I tak - zdaję sobie sprawę, że koń zmieniający sierść nie wygląda jak z janowskiego katalogu, sale też wiem, że nie skutkuje to spłonięciem szczotek, i grzebieni. Ani odcięciem wody.
Poza tym, te gumeczki, kokardki, czy co to tam jest w grzywie, nie świadczą o chowie bezstajennym w stylu "biegnij dziki mustangu" - a wprost przeciwnie.
A to, że wiele kucyków tak wygląda... Cóż. Konie gospodarskie, pociągowe - jeszcze nie tak dawno temu prezentowano na zdjęciach z poklejoną grzywą, nogami ubrudzonymi własnymi odchodami, z zaklejkami i strąkami w grzywie, a gorącokrwiste acz mało cenne odsadki osadzone w ciemnej komórce na gnoju. Co nie zmienia faktu, że nie jest to odpowiedni standard na zdjęcia handlowe - a już na pewno nie dowód odpowiedniej dbałości.
I tak, zdaję sobie również sprawę, że nie w każdym momencie naszego życia, nasze zwierzęta wyglądają tak, jakbyśmy sobie życzyli. Ale jeśli z powodu jakiegoś zdarzenia losowego zwierzęciu nie została zapewniona odpowiednia pielęgnacja - to też nie jest powód by się tym publicznie chwalić, pokazując ścieżkę w groch. I nie należy też brak przykładu ze złych wzorców, bo brak własnego krytycyzmu też nie jest tutaj wytłumaczeniem.
Takie zdjęcia i taki chów bierze się ze zjawiska alienacji hodowców. Wielu hodowców. Wchodzi taki w ogłoszenia - patrzy na wystawione podobne ogłoszenia, myśli sobie "Acha, mój wygląda tak samo jak tamten, to też zrobię mu fotkę tak jak stoi i nie będę się martwił". I upewnia się, że w jego zachowaniu oraz podejściu do zwierzęcia nie ma nic nieodpowiedniego. Brak miarodajnego porównania i kontaktu z hodowcami osobiście - twarzą w twarz, powoduje właśnie takie anomalie społeczne. I nie są one wzorem ani przykładem.
A żeby nie być tak całkiem w offtopie:
Ktoś chętny na tabor cygański? 😀
http://olx.pl/oferta/tabor-cyganski-CID103-IDgbhjN.html#49396cd47d