Allogeniczne Komórki Macierzyste



Co roku twój koń dostaje do krwiobiegu obcy materiał biologiczny, którego zgodności komórkowej nikt nie sprawdza, nikt tez nie sprawdza czy nie jest on zanieczyszczony dodatkowymi niż w składzie wirusami i preparat ten nie jest zarejestrowany jako "lek" = nie przeszedł pełnych testów, jak dla leków.
Ten preparat to szczepionka.




Świetnie ujęte! Zgadzam się w 100%  😎

Świetnie ujęte! Zgadzam się w 100%  😎


A ja nie
Szczepionka z założenia ma zawierać inny materiał genetyczny, nie ma w ogóle mowy o zgodności. Celem podania szczepionki jest "odrzucenie" tego co w niej podano
Co do tych szczepionek to argument trochę nietrafiony... Ale nie wiem też skąd pomysł, że materiał od dr Kemilewa nie jest w ogóle przebadany - do mojej paczki załączony był certyfikat jakości świadczący o tym, że próbka przeszła kontrolę mikrobiologiczną.
[quote author=zoyabea link=topic=99338.msg2641955#msg2641955 date=1485509697]

Świetnie ujęte! Zgadzam się w 100%  😎


A ja nie
Szczepionka z założenia ma zawierać inny materiał genetyczny, nie ma w ogóle mowy o zgodności. Celem podania szczepionki jest "odrzucenie" tego co w niej podano

[/quote]
Oczywiście, że ma zawierać inny materiał. Ale nikt nie bada tego, jak inny i jaki dokładnie i jak on wpłynie na różne osobniki. Szepionki nie są robion epod danego konia. A dany "'koktajl z komórek" jak rozumiem jest.
Kotbury - jakie szczepionki Twój koń dostaje dożylnie co roku ?
Co do tych szczepionek to argument trochę nietrafiony... Ale nie wiem też skąd pomysł, że materiał od dr Kemilewa nie jest przebadany - do mojej paczki załączony był certyfikat jakości świadczący o tym, że próbka przeszła kontrolę mikrobiologiczną.



Kontrola mikrobiologiczna, a kontrola zgodności to dwie zupełnie różne sprawy.
Pisałam w kontekście zanieczyszczenia materiału, a nie zgodności  🙄
A poza tym zgodny ma być z czym? Skoro to pionierska metoda...
A w przypadku transfuzji przeprowadza się kontrolę zgodności tkankowej????? hahaha przecież to preparat pozyskiwany z krwi.
edit. a Kemilew latami prowadził pierwszy w Polsce bank krwi  😉 taki drooobiazg
kitty, o grupach krwi słyszałaś?

Proszę, nie brnijcie w dyskusje na argumenty na których się nie znacie
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
27 stycznia 2017 13:24
ogurek, ja słyszałam, że u koni jest tak wiele grup krwi, że w przypadku transfuzji, nie bada się zgodności grup. Rozumiem przez to, że nie ma ona tak dużego znaczenia jak u ludzi. Jeśli się mylę to proszę popraw mnie.
ogurek no ja tam się za znawcę nie uważam... ale z tego co mi wiadomo, prp też jest pochodną krwi, a w życiu nie widziałam nawet najmniejszych testów przed podaniem preparatu 😉 ale fakt, dyplomu ni mam  😡

Są różne układy grupowe. Na przykładzie człowieka - układów jest od groma, najważniejsze są dwa, AB który ma 4 grupy i Rh, 2 grupy. Największy problem, jest taki, że posiadamy przeciwciała przeciw  antygenom innych grup, dlatego ten parametr zgodności tkankowej trzeba oznaczyć nawet przed transfuzją. U wielu innych gatunków, w tym koni nie ma normalnie obecnych przeciwciał. Dlatego PIERWSZĄ transfuzję można z niewielkim ryzykiem robić w ciemno. Jednak jeśli podamy krew innej grupy dojdzie do wytworzenia przeciwciał  (antygeny na krwinkach zadziałają jak szczepionka) i po kolejnej transfuzji dojdzie do reakcji.
Tak w uproszczeniu
Przegapiłam aktywność wątku... :/
mmk - komórki zostały podane dożylnie dlatego, że w chwili ich podania nie było wiadomo co dokładnie jest mojemu koniowi. Nie mieliśmy postawionej diagnozy.

Za podaniem AKM był fakt, że znam psa shih tzu, który nie potrafił wchodzić po schodach, a teraz wbiega jak młody pies (a ma 13 lat).
Ponadto przed podaniem AKM udałam się do lekarza weterynarii, który opiekuje się moimi psami. Powiedział mi, że to działa, on osobiście nie współpracuje z dr Kemilew, tylko z dr Stanford (współpracuje z nią od zawsze, przed "pojawieniem się" dr Kemilew). Brak współpracy nie wiąże się z jakością produktu. Dr zna kilka przypadków, w których nie było efektów, ale nie koniecznie wynikło to z tego powodu, że KM nie działają, lecz mógł być preparat źle transportowany i KM "zanikły". Powiedział mi również, że jeśli mamy psa, gdzie wiemy, w którym stawie coś się dzieje to podajemy dostawowo, natomiast jeśli mamy uszkodzone wiele stawów, to nie ostrzykuje się każdy, tylko podaje się dożylnie.
Następnie zadzwoniłam do lekarza, który kiedyś leczył moje konie (lekarza zmieniłam ze względu na przeprowadzkę), powiedział mi, że komórki działają i coś zrobią. Powiedział mi, że jeśli nie pomogą na kulawiznę to wpłyną pozytywnie na układ mięśniowy. I tak też się stało. Mój koń wygląda dużo lepiej. Potrafi stanąć na nodze, potrafi chodzić i to jest najważniejsze. Niestety w kłusie kuleje. Woli galopować niż kłusować.
Nie ma złotego leku na wszystko.....Ale nam medycyna tradycyjna nie pomoże. W Czechach powiedziano mi, że w Polsce, Czechach, Słowacji leczymy konie od 10-15 lat, natomiast w Anglii, USA leczą konie całe życie. Być może tam jest jakieś rozwiązanie, jednak odległość i koszty są barierą nie do przejścia.
Na początku lutego skontaktuję się z dr Kemilew i umówię się na drugi wlew.


taggi   łajza się ujeżdża w końcu
14 czerwca 2017 16:20
Odświeżam wątek i proszę o podzielenie się doświadczeniami

Rozważam podanie Lilsi komórek macierzystych od dr Kamilewa, jednak mam pewne obawy... Kiedyś opisywałam na r-v jej problemy zdrowotne i między innymi podejrzenie gruczolaka przysadki mózgowej. Nie jest on potwierdzony badaniami (trzeba by koniowi robić tomograf, co jest trudno dostępną sprawą i b. kosztowną), ale jest takie ryzyko.
Z tego, co słyszałam, nowotwory są przeciwwskazaniem do kom. macierzystych.

Gadałam dziś z dr Kamilewem i w zasadzie nie dał mi jasnej odpowiedzi (w sumie się nie dziwię) i kazał samej decyzję podjąć czy ryzykować, czy nie.

Pytanie do Was... czy przed podaniem komórek robiłyście jakieś badania pod kątem nowotworów (bo przecież nigdy nie wiadomo, co koń ma w środku)? Czy ktoś miał konia z podobnym ustrojstwem w głowie (gruczolak) i używał komórek? Czy Wasze konie nie miały sarkoidów (to drugi mój problem - moja kobyła ma 3 i obawiam się, że po komórkach, pojawi się ich 10)...

dajcie znać, jak to u Was wyglądało....
taggi sama wiesz jak jest z diagnostyką nowotworów.... ja osobiście nie sprawdzałam, bo nie było podejrzeń. Koń koleżanki miał problemy z sarkoidami wcześniej, komórki podane w zeszłym roku dwukrotnie i problem nie wrócił. Szczerze? Ja chyba w Twojej sytuacji bym nie podała.... Jednoznacznej odpowiedzi nie ma i to prawda, ale z racji mierzenia się właśnie z rakiem u psa swojego i niestety przegrywaniem tej walki... ja bym się bała... choć nie wykluczam, że racji zaistniałej sytuacji cierpię na przeniesioną cancerofobie...
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
14 czerwca 2017 16:49
no właśnie po dzisiejszej rozmowie z dr Kamilewem i konsultacji z wetem z Uniwersytetu Przyrodniczego (który zajmował się tą przysadką mózgową) raczej jestem "na nie", ale chciałam poznać opinię osób, które miały doświadczenia z kom. mac. Niby ten gruczolak to nie jest coś zagrażające życiu (inaczej niż u psów czy ludzi), ale.... no za duże ryzyko... to jednak jest mózg...
ja z kotką zaryzykowałam bo i tak odwlekałam decyzję o skróceniu cierpienia. I Wygraliśmy. Ale u nas stwierdzonego raka nie było.
Kobyła miała wcześniej usuwanego chirurgicznie sarkoida. Po roku od KM - wszystko ok
Ja na podstawie posiadanej wiedzy, mimo ze jestem ogromna fanka komórek, w Twojej sytuacji bym nie podala.
Też jestem ogromną fanką. Wiem też o pacjentach onkologicznych u których nie było wznów po podaniu komórek. Tylko ja bym nie zaryzykowała patrząc jak mój pies gaśnie z każdym dniem... ale to moje obawy i moje zdanie. Myślę że jest to decyzja którą musisz podjąc nie mając w sumie danych na ten temat.
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
14 czerwca 2017 18:35
czyli tak, jak myślałam... komórki macierzyste jednak nie są dla nas... szkoda, bo przez moment naprawdę miałam nadzieję... 🙁
lardia, myślę ,że w tym temacie nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Kierowałam się nie tyle emocjami co rozumem🙂 i matematyką . Bo każde równanie kończyło się tym samym. Śmiercią . Różniło - czasem.
Kotka zdecydowanie ma kolejne, o niebo lepsze, życie .
Każdy musi samodzielnie myśleć , liczyć i brać za decyzje odpowiedzialność . Ale czasami warto też zdać się na ... intuicję .
Tak, tu trzeba przekalkulować. Za i przeciw każdej opcji i popatrzeć co jest lepszym wyborem. Czasem nie ma dobrych decyzji tylko takie ktore dają większe szanse...
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
14 czerwca 2017 19:16
Ale czasami warto też zdać się na ... intuicję .

bardzo podobne słowa usłyszałam dziś od dr Kamilewa. echh... no ja nie jestem w stanie aż tak ryzykować, bo jakby coś się stało, nie wybaczyłabym sobie do końca życia. Trudno... pozostaniemy przy innych formach pomocy... fizjoterapia, osteopatia, suplementy i dobry trening... Cudów zapewne nie będzie, ale wolę to niż igranie z mózgiem
A co kopytnemu dolega?
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
14 czerwca 2017 21:06
Wiesz co... dobre pytanie... wszystko i nic. Na pewno ma szpata (który niestety ostatnimi czasy dokazuje bardziej niż zwykle), na pewno ma skłonności do bólów pleców, na pewno ma usztywnienie u nasady szyi i problem z kręgiem atlasa, na pewno ma opoje dość pokaźne od dłuuugiego czasu. Do tego z niewiadomych przyczyn mimo dobrego strugania, kopyta krzywo rosną (więc prawdopodobnie nierówno obciąża nogi). Raz mi przykulała na przód (jeden dzień). Wet był i sprawdzał ją, ale orzekł, że taka jednodniowa kulawizna w jej przypadku wynikała najprawdopodobniej z całego tego zlepku dolegliwości, które wymieniłam.
Pewnie jeszcze sporo można by wymieniać, bo ona ciągle ma coś... dlatego nadzieję pokładałam w tych komórkach, bo one pomagają "od środka" i na przyczynę problemu, a nie objaw.... no ale ...
Edit: już sobie doczytałam
ona ciągle ma coś...


taggi, czy badałaś ją na choroby odkleszczowe? Kiedyś jak już nie wiedziałam co jest, zaczęłam grzebać w artykułach o chorobach odkleszczowych u koni i były opisy "kulawizny pełzającej", "nie wiadomo co, ale co chwila gdzie indziej" itp. Tak mi się skojarzyło.
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
15 czerwca 2017 14:45
ona akurat z kulawizną nigdy nie miała problemu. poza szpatem (5 lat temu) i dwa lata temu ropą w kopycie, zakulała mi tylko raz w życiu (ten niedawno) - jeden dzień. u niej problemem są rozmaite sztywności, napięcia, i rzeczy typu: machanie głową, opoje, kopyta itp.... nie było nigdy podejrzeń chorób odkleszczowych.

W zasadzie pojawiały się takie opisy jak: sztywność, brak apetytu, potrząsanie głową, bóle niewiadomego pochodzenia, puchnięcie kończyn. Nie znam Twojego konia, ale u mojego jak nie wiadomo co mu było to lekarz w pewnym momencie chciał eliminować choroby odkleszczowe.

Opisy były takie, że te symptomy tak pełzały i czasowo i po częściach konia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się