kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

zembria, Bo dajesz sygnały przede wszystkim ZWYKŁYM wędzidłem. Dopiero wedle potrzeb, tej precyzji dajesz sygnały munsztukiem.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
08 lutego 2018 19:50
Okej, przyjmuję do wiadomości 😉 A nie da się na samym munsztuku? Tzn. czy nie byłoby to prostsze dla konia w odbiorze? Ja tak na serio pytam, nigdy nie jeździłam z tym kiełznem i pewnie nigdy nie będę, bo nie mam takich ambicji, ale mnie to nurtuje 😉
Z tym munsztukiem to nie jest przypadkiem tak, że daje większe możliwości w sensie wiekszej ilości różnych sygnałów. Że w końcu możliwości sygnałowe na wędzidle sie kończą i musimy miec coś dodatkowego co pozwoli wprowadzać kolejne elementy.
Przekładając moje myśli: jakby mieć pilota i dołożyć trochę przycisków żeby zaprogramować nowe opcje.
I dlatego i wędzidło i munsztuk są razem
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
08 lutego 2018 20:17
Tak sprawę ujmując, to moje pytanie by brzmiało, czy ten ulepszony pilot sam w sobie nie ma funkcji tego podstawowego?
Na logikę patrząc, to nie wiem jak możńa byłoby dawać odpowiednią ilość sygnałow na wędzidle które samo wsobie jest tak ostre (w końcu to spora dźwignia). Ilosć i jakość sygnałów dawanych jednym wędzidłem przez człowieka przecież też jest ograniczona. Tak samo jak odbiór tych sygnałów.

Może gdyby munsztuk zastąpić pelhamem. Kiedy mamy możliwość jazdy na dwóch wodzach 😀
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
08 lutego 2018 21:10
O! Dobre z tym pelhamem 😀 Dotarło do mnie  🤣
Ja sobie tak myślę z tym munsztukiem, że czasami jest potrzeba podniesienia przodu konia unosząc jego głowę /nie wiem czy ktoś wie o co chodzi, ale nie umiem tego inaczej wyjaśnić/, samym munsztukiem by się nie dało, bo koń by się zrolował. Tak sobie laicko myślę, choć ujeżdżeniowiec ze mnie żaden 😀
Zwracam się do was z pewna prośbą

Po dłuższej przerwie od pracy (kulawizna) koń po wyleczeniu  nagle zaczął stwarzać  spore problemy przy dopinaniu popręgu.  Na pierwszy ogień poszło sprawdzenie czy nie ma jakiś objawow  bólowych ale wet i fizjoterapeuta wykluczyli ten temat. Siodło- również sprawdzone i również prawidłowo dopasowane.  Koń podczas samego nakładania  siodła nie stwarza problemów- stoi jak każdy inny, natomiast  tragedia zaczyna się przy dociąganiu, nawet delikatnie, zostawiając dużo luzu popręgu.  Koń nie stoi wówczas w miejscu, bardzo gwałtownie się kręci,  wyrywa itd...
Zmiana popręgu nie pomogła, wszelkie próby podejścia "na bardzo spokojnie" pomagają raptem na dzień dwa max.  Co ciekawe, gdy raz już uda się delikwenta  osiodłać, można to powtarzać chwilę później wiele razy bez Problemu, problem jest tylko pod czas tego pierwszego siodłania..

Nasz kowal wysunął tezę, że koń bardzo dawno temu mógł być zapoprężony i może po tej przerwie od pracy ten popręgu właśnie z owym  zapoprężeniem  może się kojarzyć.

Czy ktoś z was dobrzy ludzie ma jakiś pomysł co tu zaradzić, jak podejść do tematu ?  😵 help
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Dublowanie wątków
Gillian   four letter word
09 lutego 2018 01:51
obrona przy dopinaniu popręgu może być jednym z objawów choroby wrzodowej.
Murat-Gazon, ale żeś bajkę wymyśliła! 🙂 Że w sumie: konie nie chcą się "zakochiwać" bo i tak zostaną "zranione"? 😉
To tak nie działa. To jest inaczej. Wierzchowiec zasadniczo jest dość obojętny wobec wszystkiego (z wyjątkiem paszy i zagrożeń),
chyba że nawiąże ścisłe relacje, przywiąże się, "wpadnie w nałóg" relacji. Obojętny w sensie nie przywiązuje się namiętnie.
Paleta emocji nie maleje od podróżowania (owszem, z wiekiem i doświadczeniami przybywa dojrzałości, jak u ludzi).
Jeśli koń miewa ochotę spuścić manto innemu - to miewa.
Żadne bywanie na zawodach tego nie zmieni. To jeźdźcy wychowują i prowadzą konie tak, aby nie startowały do innych.
I bywa, że czasem wystarczy mniej ogarnięty luzak, chwila nieuwagi - i krew się leje.

zembria, są różne wyjaśnienia różnicy działania wędzidełka i munsztuka. Ale wszyscy są zgodni: oba kiełzna służą do czego innego.
Wg mnie wędzidełko to jak wędzidło - nie ma różnic, natomiast munsztuk służy do "wypiętrzania" konia, nadaje mu dumną sylwetkę.
I w ten sposób służy do precyzyjnego zarządzania dystrybucją ciężaru zad-przód.
Na wędzidle koń będzie miał nieco dłuższą sylwetkę, nie da się na samym wędzidle tak skrócić konia (żeby nadal był elastyczny i poprawny) jak da się na munsztuku.
Wędzidło to jakby klawiatura, munsztuk - jakby pedały fortepianu.
macri, dość charakterystyczne dla wrzodów
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
09 lutego 2018 06:23
halo Dzięki, już mi się rozjaśniło. Jakoś nie mogłam sobie poukładać tego, że munsztukiem nie da się przekazać takich samych sygnałów jak wędzidłem. Zawsze mi się wydawało, że tak obrazując, wędzidłem damy radę przekazać sygnały od 1 do 5, munsztukiem o 1 do 10, a się okazuje, że munsztukiem to jakby od 5 do 10, a do 1-5 potrzebne jest wędzidło, bo się nie da tego zrobić z samym munsztukiem. Trochę te tłumaczenie pokrętne, ale chyba zrozumiałe 🙂
Że w sumie: konie nie chcą się "zakochiwać" bo i tak zostaną "zranione"? 😉

halo nie  😀 Raczej chodziło mi o podejście bardziej pragmatyczne - wiadomo przecież, że większość koni nie przepada za zużywaniem energii na coś, z czego i tak nie ma - w ich końskim rozumieniu - pożytku. Więc zastanawiam się, czy działa to trochę tak, że jeśli uczą się, że jeżdżą i wracają = nie zostają w nowym miejscu = nie będzie okazji ani możliwości stworzenia stada w tym miejscu = nie warto zużytkowywać energii na próby interakcji stadnych i ustalanie hierarchii (czyli właśnie wszelkie próby kopnięcia, ugryzienia kogoś, ale także i nawiązania "pokojowych relacji"😉 = brak zainteresowania obcymi końmi wokół.
Oczywiście zmienna w postaci charakteru jest ważna, zapewne koń z natury mający potrzebę udowadniania każdemu, że on tu rządzi i kropka, dochodziłby do powyższego wolniej albo w ogóle.
A może i w drugą stronę - typ "kocham wszystkie konie" dłużej szukałby mimo wszystko sposobu zapoznania się z obcymi?
Nie wiem, tak sobie myślę. 😉
Murat-Gazon, totalnie się nie zgodzę. Konie na zawodach często wzmagają zachowania agresywne, tj na zawodach są duużo gorsze, niż w domu. Nie wiem o jakim stadzie mówisz, skoro na zawodach są setki koni i wszystko w boksach stoi. Przecież nikt tam koni nie wypuszcza na pastwiska i totalnie nie pozwala się na interakcje z obcymi końmi... Ba, często zasłania się boksy aby konie się nie widziały...
Gaga jak napisałam - nie wiem, myślę głośno 😉 Na zawodach bywam co najwyżej czasem jako widz, więc pojęcia nie mam, jak to działa, i mogę kompletnie nie mieć racji. Także przyjmuję do wiadomości, że się mylę. 🙂

macri, dość charakterystyczne dla wrzodów



Wrzody niestety odpadają, są wykluczone.

Ktoś jakiś pomysł co tu zrobić z takim delikwentem??
smartini   fb & insta: dokłaczone
09 lutego 2018 08:50
chyba trochę mocno uczłowieczyłaś konie. Są inteligentne ale bez przesady. Koń nie jedzie na zawody z myślą 'oho, to zawody a nie zmiana stajni, więc nie będę wchodził w interakcje z innymi bo i tak się nie zakumpluję'. Skąd w ogóle podejrzenie jakiegokolwiek toku rozumowania.
Mój koń wyjeżdżał raz na weekend a raz na 5 miesięcy i nadal zachowywał się tak samo czyli tak, jak ja sobie tego życzę. Czyli pod siodłem żaden koń dla niego ma nie istnieć. I czy to w znanej mu stajni do której przyjeżdżał co roku na trening, czy w domu mijając swojego stajennego kumpla czy na zawodach pomiędzy piętnastoma zupełnie obcymi końmi.
Może ja jestem jakimś terrorystą ale nie pozwalam się np z innymi końmi obwąchiwać jak idę przez stajnię czy obok pastwisk, oglądać się na inne pod siodłem itp. Ba, idąc na uwiązie nie ma podjadania trawy i gałązek jeśli jakieś mijam, bo sobie tego nie życzę. Kwestia wychowania konia, a jak ono będzie przebiegać i jak będzie wyglądało 'karanie' za niepożądane już zależy od charakteru konia, jego temperamentu i ewentualnych błędów poprzednich opiekunów. Ale nie będzie zależało od tego, czy koń jest w swojej stajni czy na zawodach czy na wyjazdowym treningu (wykluczam tu oczywiście zachowania związane ze stresem i strachem przed nowym miejscem itp.)
Hmmm spotkałam się ze stwierdzeniem, że konie odróżniają, kiedy wyjazd jest typu "jedziemy i wrócimy", a kiedy jest wyjazdem na stałe. Oczywiście głównie po zachowaniu człowieka i całej otoczce towarzyszącej wyjazdowi, ale potrafią to.
Osobiście nie mam specjalnego pola do własnych wniosków na ten temat, bo moja jechała ze mną całe dwa razy, po zakupie do pierwszego pensjonatu i drugi raz do obecnego, i to był za każdym razem wyjazd na stałe. Obserwacje mam takie, że jak ją zabierałam od poprzedniego właściciela, to wsiadła dość chętnie, a z poprzedniego pensjonatu nie chciała jechać i owszem, mam wrażenie, że skądś wiedziała, że to zmiana "na zawsze". Ale nie mam porównania, czy zachowywałaby się inaczej w przypadku wyjazdu tymczasowego. Może kiedyś będę mieć. 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
09 lutego 2018 09:03
Oczywiście, że po pewnym stażu rozróżniają zawody (dziki tłum, chaos, inne pory jedzenia, muzyka, emocje itp) ale nie szłabym w wyciąganie przez konia daleko idących wniosków dotyczących jego zachowań 'stadnych' z tego powodu :P
Co najwyżej konie się uczą, że podczas przejazdu mogą sobie pozwolić na więcej bo nie zostaną skarcone przez jeźdźca, ale to też kwestia doświadczenia w startach i innego zachowania jeźdźca (i do tego są Jackpoty i paid warm up, żeby złamać koniowi startową rutynę)
Murat-Gazon konie nie planują wyjazdów z wyprzedzeniem tak jak ludzie. To nie działa tak, że koń siedzi w koniowozie i rozmyśla czy na miejscu zaprzyjaźnić się z innymi czy nie. Generalnie praca to nie czas i miejsce na relacje towarzyskie i tak to powinno działać. Zarówno w domu, jak i na zawodach moje konie nie wąchają się z innymi i nie próbują ich ugryźć czy kopnąć.
Murat-Gazon, zdecydowanie za badzo, uczłowieczasz konie... Konie są cwane ale  nie przypisywałabym im myślenia refleksyjnego.
smartini   fb & insta: dokłaczone
09 lutego 2018 09:18
Tylko u psów udokumentowano zdolność do baaardzo prostej dedukcji logicznej (skoro słyszę nową nazwę zabawki a w stercie moich zabawek widzę nową, to pewnie chodzi o nią). Także refleksje u koni związane z wyjazdami na zawody... no nie :P
Nie uczłowieczam, ale stoję na stanowisku, że konie są dużo inteligentniejsze i zdolne do dużo bardziej abstrakcyjnego myślenia niż sądzą ludzie, tylko nasz sposób użytkowania ich nie wspiera rozwijania tej inteligencji i tego, by robiły z niej użytek na pełną skalę. Zresztą są różne badania i eksperymenty naukowe, które to potwierdzają. Ale to tak na marginesie dyskusji. 😉
No i fajnie. Ja rozwijam charakter mojego konia pracą pod siodłem 😉 A gryzienie, kopanie i straszenie może sobie zostawić na padokowe zabawy.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 lutego 2018 12:10
Jak to jest z zaplataniem grzywy?
Rozczesuję ją przed każdą jazdą, raz w tygodniu zaplatam i zostawiam na 2-3 dni, później rozplatam. Natomiast właściciele stajni ciągle mi mówią, że nie powinnam jej zaplatać bo... niszczę włos 🤔
Jak to w końcu jest?
CzarownicaSa, a po co zaplatasz? Rze zywiście zaplatanie niszczy strukturę włosa, ale i chroni przed wyrywaniem...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 lutego 2018 12:44
No właśnie zaplatam, bo on siedzi na padoku 24/dobę- i chciałabym jakkolwiek ten jego włos zabezpieczyć. Dlatego też nie zaplatam ciągle, ale na 2-3 dni.
To na 2-3 dnie bez sensu. Osłabiony zaplataniem włos rozpuszczony i poddany padokowym wyrywaczom szybciej wypadnie. Rozsądniej stosować super śliskie odżywki, które chronią przed zaczepianiem i wyrywaniem włosów.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 lutego 2018 13:01
Dzięki :kwiatek:
desire   Druhu nieoceniony...
09 lutego 2018 13:06
CzarownicaSa, zaplatanie ma sens, gdy grzywa jest czysta (wykąpana), z dodaną odżywką i zapleciona na jednak dłuższy czas i nie w warkoczyki, ja zaplatałam wzdłuż szyi. 😉
kiedyś w wątku koni fryzyjskich Amarotsa (chyba) ładnie opisała jak dba o grzywy, bez zadbania i zaplatania "moje" fryzy chodziłyby chyba łyse. 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się