Co mnie wkurza w jeździectwie?

Przeczytałam całą dyskusję o sikaniu i ja powiem tak: dla mnie to jest kwestia kultury. Od sikania człowieka jest toaleta. I owszem, rozumiem sytuacje wyjątkowe jak trudne warunki (np plener), nagła potrzeba itd, ale generalnie, no ludzie, jesteśmy chyba cywilizowani, wysikanie się w odpowiednim terminie, zaplanowanie tego nie wymaga chyba intelektu geniusza? Każdy przeciętnie rozgarnięty człowiek wie, że są sytuacje gdy się nie sika "na zawołanie" i potrafi sobie zaplanować korzystanie z toalety tak, żeby mu życia nie utrudniało i żeby zminimalizować ryzyko, że się zachce w nieodpowiednim momencie.
Jak wychodzę z domu albo pracy to przed wyjściem korzystam z toalety, żeby np nie utknąć w potrzebie w korku, albo na spacerze w parku. To oczywiste. Idąc do stajni też korzystam z toalety przed wyjściem z domu albo już w stajni przed osiodłaniem konia. To nie jest wyższa matematyka.
I powtarzam, o ile rozumiem, że są sytuacje awaryjne (albo warunki awaryjne), to zupełnie nie rozumiem dlaczego sikanie gdzie popadnie jest dla niektórych czymś normalnym i staje się standardem?
Facetom jest łatwiej, bo rozpinają rozporek i zaraz jest po sprawie, ale z tego powodu często nawet sobie nie zadają trudu poszukania miejsca odpowiedniego do załatwienia swoich potrzeb fizjologicznych, a serio, sikanie gdzie popadnie, gdzie obserwują (lub mogą obserwować) cię inni ludzie, tylko dlatego, że tak jest łatwiej niż poszukać toalety lub chociaż odosobnionego miejsca jest zwykłym buractwem.

Z innej mańki - u nas w stajni panuje zasada, że samemu się nie jeździ. Co by nie było, jazda konna to jest sport zwiększonego ryzyka i choćby ktoś był najlepszym jeźdźcem to zawsze może się zdarzyć wypadek i dobrze by było, żeby była w stajni druga osoba, niekoniecznie końska, która udzieli pomocy lub tfu, tfu wezwie karetkę.
Serio robicie "samotne" treningi?
EMS, - uwielbiam jeździć sama. Szczerze mówiąc większe ryzyko wypadku widzę w tłumie. W kilka osób na hali to często przestaje być sensowny trening, a zaczyna to być sztuka nie rozjechania innych osób podczas bylejakiego ruszenia konia 🙃
Poza tym nie wyobrażam sobie, żeby mi, dorosłej właścicielce swojego konia ktoś zabronił wsiadać, bo akurat nie ma innej osoby w stajni. Jakby... no nie. Przez sporą część życia mogłam ruszyć konia w tym konkretnym momencie lub wcale, nie bardzo miałam i czasem dalej mam czas oglądać się na innych.
Tak samo pracując z końmi i jeżdżąc kilka dziennie czasem nie miałam możliwości, żeby ktoś był zawsze.
W samotne tereny na pewnym koniu też jeździłam i jeżdżę.
Gdy wsiadam na jakiegoś konia, o którym wiem, że z dużą szansą może odwalić głupią akcję to co innego. Wtedy staram się mieć kogoś, żeby mnie zeskrobał z ziemi.

Co do sikania na zapas - jak już było wspomniane jest to potwornie nie zdrowe. Nie wybiorę boksu mając alternatywę, ale wiem, że czasem jej nie ma 🤷
Nevermind   Tertium non datur
26 listopada 2023 00:16
EMS, Twoja wypowiedź bawi mnie pod tym względem, że ja tak robię cały czas. Konie ogarnia właściciel, więc nie ma stajennych 24h, reszta osób jest w porach, kiedy ja akurat nie mogę wsiąść. A konie trzeba ruszyć pod siodłem, naprawić, poduczyć, zobaczyć pod kogo się nadają - no i co mam zrobić z taką wesołą gromadką?
EMS, - uwielbiam jeździć sama. Szczerze mówiąc większe ryzyko wypadku widzę w tłumie. W kilka osób na hali to często przestaje być sensowny trening, a zaczyna to być sztuka nie rozjechania innych osób podczas bylejakiego ruszenia konia 🙃

keirashara, nie pisałam o tym, że ma być tłum na ujeżdżalni, ale o tym, że druga osoba powinna być obecna. Wszystko jedno kto. I to nie jest też tak, że to jest zabronione ale jest to przestrzegane jako dobra praktyka.
Uprawiając różne dziwne sporty nauczona jestem minimalizować ryzyko i zachowywać jakieś standardy bezpieczeństwa.
Rolia, kuc musi zrobic to co duzy kon na hali 15X30? Kiedys duze konie musialy chodzic program z 10m serpentyna galop-kontrgalop, wiecej miejsca niz tu... jezszcze hejty byly za bledy w tym punktowanym x2 elemencie

EMS Zasada jest dobra, u mnie tez jak juz nie trzeba stalej pomocy z ziemi to ktos sie musi krecic (np sprzatac stajnie w zasiegu wzroku z placu), natomiast na koniach juz chodzacych mowie kiedy w razie co przyjsc sprawdzic czy zyje (nigdy nie odbieram telefonu na koniu, nawet go nie mam w kieszeni bo moze sie obijac dolem o siodlo i denerowac konia). Tylko to inna bajka 1-2 jezdzcow na mlode konie, wiecej obslugo naziemnej, zawsze ktos moze byc i w razie co na 112 zadzwionic, bez wyrzeczen.
Jakbym miała nie jeździć sama, to bym nie jeździła wcale 😅 Przez pracę jestem w stajni zawsze rano, wsiadam o 9 : 00 - nie ma wtedy w stajni ani jednego pensjonariusza. Na placu jestem zawsze sama.
EMS, często jeżdżę sama. Nie zawsze ktoś jest razem ze mną w pracy, a pracuję z rana, gdy nie jeździ rekreacja ani zwykle nikt inny. W tereny też czasem wyjeżdżam sama. To o czym mówisz to mądra rzecz, ale często nierealna, niestety.
EMS, treningi tak, często samotne. Z racji charakteru, nie lubię widowni oraz dodatkowych osób, co nie oznacza, że robię problem, gdy Ktoś chce korzystać z placu w tym samym czasie co ja.
Natomiast jak jadę w teren to najczęściej z Kimś. Ale bywa też i tak, że samotny się zdarzy. Najczęściej dla siebie samej, jak muszę głowę "odświeżyć".
BUCK   buttermilk buckskin
26 listopada 2023 10:02
EMS tylko tereny i zawsze sama, tylko że koń zimnokrwisty, ale jednak koń
EMS, - mi chodziło o to, że czuję się mniej pewnie jak jest tłum, niż jak jestem sama. Nie, że ma być tłum, ale że miałam podczas takich jazd więcej sytuacji potencjalnie wypadkowych. Dlatego jeśli mam wybrać, jechać na godzinę, gdzie potencjalnie będzie dużo ludzi, albo jechać bardzo późnym wieczorem i śmigać solo - to już wolę solo.
Pewnie, idealnie zawsze by było mieć drugą osobę, ale to często właśnie nierealne. Gdybym tak celowała, to na studiach wsiadałabym z raz na miesiąc. No i dużo robi to na jakiego konia się wsiada i jaki poziom prezentuje jeździec. Wypadek może mieć każdy, ale jednak ryzyko jest zupełnie inne. Mam też na tyle pewnego konia, że kompletnie nie czuję na nim stresu wsiadając sama. On też na dziwne rzeczy nie reaguje dziką paniką, u niego spłoszka to odskok i może trzy foule galopu, mocno przeciętny jeździec bez problemu wysiedzi. No i wierzę, że jak za długo się nie odezwę to chłop się weźmie skapnie 😂
Szczerze to kiedyś mi to nie robiło ale po tym jak koleżanka spadła, połamała się (nie miała przy sobie telefonu) i dość długo wołała o pomoc (zabezpieczenie konia) to tak trochę ostrożniej podchodzę do jeżdżenia samotnie całkiem. A może to kwestia starzenia się 😉.
W każdym razie jak stałam w stajni, gdzie stoi keirashara teraz to jeździłam bez problemu sama ale tam wtedy panowała zasada, że do 21.30 chyba ma być zgaszone światło na hali (w stajni mogliśmy być) i jak nie było to przychodził kierownik hotelu i sprawdzał. Miałam więc pewność, że ktoś zaglądnie. Podobnie mam teraz - jakby o 21 nie zgasło światło na hali / placu to kierownik stajni by przyszedł i gonił do domu (ale jednocześnie byłaby pomoc). Ale jak stałam w stajni, która w sumie nie miała ograniczeń czasowych zamknięcia to jeśli trafiało mi się o 22 być w stajni i nikogo nie było to już raczej lonżowałam a nie wsiadałam. Tam w razie czego to by mnie rano chyba dopiero znaleźli 😉
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
26 listopada 2023 12:46
Ja na młodych koniach zawsze wołam kogoś do hali (albo pieszo, albo z drugim koniem). Na starszych koniach jeżdżę często sama i zawsze mam telefon. Jeśli mam jakiegoś ancymona, to wsiadam zazwyczaj z drugim jeźdźcem. Na skokach to wiadomo zawsze jest ktoś na ziemi do pomocy.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
26 listopada 2023 12:47
Ja w stajni DIY (gdzie w ogóle obsługi nie ma, a poza mną w stajni pojawiał się tylko maksymalnie ktoś z dwóch rodzin mających tam konie + właściciel) większość czasu jeździłam sama, więc włączałam tracker GPS w telefonie i wysyłałam smsa partnerowi kiedy wsiadam, poziom ryzyka, za ile się odezwe i kiedy zsiadam. Też wiem że czasem sobie na Google patrzył czy się lokalizacja się zmienia czy nie.

Natomiast na miejscu też zwykle był właściciel obiektu (dom w innej części terenu), ona zawsze mówiła że jak nie ma nikogo i masz wątpliwości to zawsze można jej wysłać smsa i będzie podglądać na kamerach, bo może podejrzeć monitoring z kamerą na ujezdalnie nawet jeśli jest poza domem.

Tak totalnie bez żadnego be ani me to też bym się bała właśnie takich sytuacji jak epk opisuje. A może jeszcze bardziej takiej sytuacji gdzie mnie przy upadku zamroczy i nawet krzyczeć o pomoc nie będę mogła.
epk, - to ja jednak jestem hardcorem, bo kiedyś w trakcie jazdy po 23.00 odkryłam, że światło na nowej hali w Drzo się wyłącza samo jakoś o 23.30 i nie idzie już go zapalić 😂 nie było to fajne odkrycie, dobrze, że jak koń nagle oślepł to nic nie odwalił. Kretyńskie rozwiązanie i najgorzej, że żadnego info o tym 🤦
Często stojąc tam wsiadałam po 21 tam, bo to była jedyna opcja w wiele dni dla mnie w tamtym okresie (studia dzienne i praca na pełen etat). Nie byłam też jedyna, której się zdarzało wsiadać o tak niestandardowej porze.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 listopada 2023 13:04
Dla mnie płacenie za pensjonat tysiące złotych, kupowanie czapraczków, owijeczek i bryczesków za 1500 zł, ale łazienka/toitoi jest już nie do przeskoczenia. Ja najprawdopodobniej jestem rozwydrzona, ale nie wyobrażam sobie płacenia dziesiątek tysięcy złotych rocznie i nie wymagać chociaż minimum sanitariatów. Szok.

EMS, Nie spotkałam się z zasadą, że trzeba jeździć zawsze z kimś, natomiast spotkałam się z może nie zasadą, ale taką bardziej wielką prośbą, żeby dać znać właścicielowi czy obsłudze, że się jedzie w teren + zabierać w ten teren telefon, zwłaszcza, jeśli się jedzie samemu.

Co do samotnej jazdy, nigdy się nad tym nie zastanawiałam pod kątem bezpieczeństwa. Za czasów nastoletnich lubiłam jeździć sama-sama, teraz lubię z kimś - ale niekoniecznie w tłumie.
Jestem pewna, że w niektórych stajniach szybko zjawiłby się właściciel albo kierownik gdyby światło się długo paliło, ale to raczej nie tyle z obawy, że coś się stało tylko raczej "co tak długo tam siedzą i światło palą, prąd drogi" - niemniej jednak ktoś by się pojawił.
No, ale to tylko jeśli wieczór.... chociaż rano w większości pensjonatów zwykle się ktoś kręcił...
Facella   Dawna re-volto wróć!
26 listopada 2023 13:48
Jadąc solo w teren biorę telefon z włączonym udostępnianiem lokalizacji, mój facet wie, o której wyjeżdżam i ile mniej więcej powinien trwać ten teren, zerka co jakiś czas, czy się przemieszczam. Daję też info właścicielce stajni, gdzie mnie szukać w razie czego. Jak jest na miejscu to będzie widzieć jak koń wróci sam, jak jej nie ma, to wiem, że może podejrzeć na monitoringu czy koń nie lata osiodłany wokół stajni. Nie wyobrażam sobie pojechać samej w teren bez informowania kogokolwiek w jakim kierunku i na ile czasu jadę. W sezonie zimowym nie bardzo mam inną opcję jazdy niż tereny.
Na placu nierzadko jeżdżę sama, w stajni jest teraz tylko jeden koń do jazdy, więc towarzystwa nie ma. A też nie potrzebuję żeby ktoś bitą godzinę stał i się na mnie patrzył. Właścicielka jak jest, ma czas i chęci to przyjdzie i popatrzy albo coś porobi w stajni. Koń bomboodporny, a jak się spłoszy to najwyżej mały skok w bok i odpala smoka. Nigdy nie bryknęła. Nie skaczę, więc mam mniej okazji do spadania 🤣 jakbym miała jeździć tylko z kimś, to jeździłabym max raz na miesiąc, a od późnej jesieni do wiosny pewnie wcale.
Bliska mi osoba jeździła sama - ujeżdżalnia przy bardzo uczęszczanej ścieżce rowerowej. Pech chciał, że nie wysiedziała baranków i spadła łamiąc kręgosłup w odcinku lędźwiowym. Koń pobiegł do stajni ale tam nikt nie zwrócił uwagi na niego bo stanął miejscu gdzie zwykle się konie siodła. „Koń jest, ona pewnie się schyliła i jej nie widać”. Biedna próbowała doczołgać się do stajni i nikt z mijających ją osób nie zwrócił uwagi że może potrzebować pomocy. Dopiero zaniepokojony na jej brakiem odzewu przyszedł zobaczyć jak jej idzie jazda. Telefon w tym wypadku nie przeżył upadku także takie zabezpieczenie „mam telefon w kieszeni” to nie jest gwarancja że uda się do kogoś dodzwonić.
patkahm, o matko, straszna historia.
Facella, donkeyboy, a gdyby faktycznie coś się stało i partner by zauważył, że coś nieruchliwe w lesie się zrobiłyście to jaki dalej protokół jest? Mają numer do ludzi ze stajni, żeby wysłać ich na pomoc czy po prostu sami ruszają?
Facella   Dawna re-volto wróć!
26 listopada 2023 15:25
Fokusowa, dzwoni do mnie, jak nie odbieram dzwoni do stajni i rusza. W międzyczasie dzwoni do mnie do skutku.
Telefon nawet jak nie przeżyje upadku, to wyśle ostatnią lokalizację, więc w terenie przynajmniej wiadomo gdzie szukać.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
26 listopada 2023 15:28
Fokusowa, przyjeżdża do stajni, wtedy jak tam byłam to miał 10 min. drogi. Miał też nr tel właściciela stajni w razie czego.

Nawet raz przyjechał jak zapomniałam dać znać że już schodzę z konia i żyje 😅😅 próbował dzwonić ale że ja jestem człowiek z telefonem wyciszonym forever, jakoś nie poczułam wibracji w kieszeni tym razem. A Google też nie pokazuje cały czas jak się poruszasz tylko co jakiś czas aktualizuje lokalizacje, więc nie jest to 100% no ale jest

Też gdzieś widziałam takie doklejki na kask z apka gdzie jeśli nastąpi wstrząs kasku to zawiadamia wybrany nr tel, chciałam to wypróbować kiedyś
W ten sposób, no właśnie ogólnie warto wyposażyć bliskich w numery do stajni i na odwrót (gdyby coś się działo z koniem, a jest brak kontaktu na nasz numer).

Jeszcze można sobie coś w stylu airtaga przypiąć, on będzie lokalizację stale miał widoczną i szansa uszkodzenia na pewno mniejsza niż uszkodzenie telefonu przy glebie. A ze wstrząsem to wiele smartwatchy ma taką funkcję, że wysyła sos przy upadku do wybranych numerów itp.
Znajoma lonżowała młodego konia na łące niedaleko stajni, obok pasły się konie. Swojego wałacha znała od dawna, grzeczny, bezproblemowy no ale jednak koń to koń
Szła burza, piorun walnął blisko i koń walnął z zadu trafiając prosto w klatkę piersiową znajomej. Płuca pełne krwi, zebra połamane i później okazało się że oderwane od kręgosłupa. Pluła krwią, nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Koń poleciał do pasącego się niedaleko stada.
Jakimś dosłownie cudem w tym momencie szedł polną droga dziadek z wnuczkiem i wszystko widzieli, dlatego koleżanka żyje.
Także wypadki się zdarzają niestety, ciężko jest przewidzieć wszystko. Więc wszelkie sposoby minimalizowania ryzyka są wskazane.

Znałam stajnie gdzie był obowiązek kasku na głowie od momentu przekroczenia progu stajni. Po wypadku gdzie koń złapał dziewczynkę zębami i rzucił o ścianę boksu- popękana czaszka.
kotbury, trochę Cię ponosi chyba. Nie wszystkie posty są skierowane przeciw Tobie przecież...
_Gaga, ja tylko zebrałam te konkretnie do mnie 😉
I nadal mam do tego dystans, choć zaskakuje potrzeba wychowawcza, którą posiadają inni.
kotbury ale mam nadzieję, że nigdy mnie nie spotka „zaszczyt” przebywania w Twojej obecności.... no chyba to nie mnie poniosło🙂
I to w temacie czego- prozaicznego siku w boksie.
Sonika, ja od przedwczoraj będę lonżować tylko w kasku... bo dostałam kopa w głowę. Wprawdzie, tylko mi daszek musnęło, ale jednak. 5cm bliżej bym stała i mogłoby być fatalnie. Co było przyczyną? U konia który daje sobie codziennie grzebać w zadniej nodze do mięsa i opatrunki zmieniać i jak już go boli to za rękaw mnie ciągnie ale nigdy nie przyceluje? Padał śnieg i nastąpiło wkurwienie na płatki, że gilgają...

Także no jednak jest to hobby wysokiego ryzyka.
Oglądałam kiedyś na targach ultra super kask Uvexa, który w razie wypadku zawiadamia służby i wysyła lokalizację. Przynajmniej w teorii. Z ciekawości, ktoś z tego korzystał?
patat, nie, ale mam tą funkcję w apple watchu i faktycznie działa. Jak spadniesz i się nie ruszasz minutę to dzwoni do służb.
Oglądałam kiedyś na targach ultra super kask Uvexa, który w razie wypadku zawiadamia służby i wysyła lokalizację. Przynajmniej w teorii. Z ciekawości, ktoś z tego korzystał?
patat, to jest system Toksen.
On jest montowany fabrycznie w dwóch modelach ( w pokrętle), lub można dokupić sam czujnik i sobie doczepić do dowolnego kasku.
Do tego ściągamy sobie darmową apkę UVEX'a (jest też po polsku). Jest tam również miejsce na wpisanie danych typu grupa krwi, leki itd.

W Polsce na razie działa to tak, że przy upadku powiadamiane są osoby (wpisane numery telefonów). Jeśli spadniemy ale jednak nic nam nie jest, to trzeba po prostu apkę (która się uruchomi) wyłączyć. Jeszcze ( w Polsce) nie udało się dogadać z operatorami sieci komórkowych tak, żeby była zgoda na powiadamianie służb ratunkowych przy dłuższej nieruchomości.
W Niemczech, jeśli ktoś się nie rusza (nie odklika apki) to powiadamiane są także osoby znajdujące się najbliżej w zasięgu- na zasadzie wiadomości push, że tyle i tyle metrów od ciebie zdarzył się wypadek- idź/jedź udzielić pomocy. Do tego, w zależności od "siły" walnięcia i terenu służbom ratunkowym sugeruje apka czy karetka czy śmigłowiec.

Czujnik ma dwa tryby pracy- z alarmem lub bez. Z alarmem dodatkowo wyje (głośno) przy upadku-czasami łatwiej kogoś znaleźć gdzieś w lesie, gdzie zasięg słabszy. Uvex twierdzi, że ten dźwięk pomaga często komuś nie "odlecieć"- potrafi ocucić.
Imho dla osób jeżdżących sememu wieczorami, nawet na placu/hali to jest właśnie dobra opcja, gdyby się coś stało.

Najtańszy kask z Tocsenem kosztuje coś koło 700 pln, droższe modele są około po 900-1000 pln.
Sam czujnik to koszt niecałych 300 pln.
Apka do tego jest darmowa.

I to w temacie czego- prozaicznego siku w boksie.

kotbury, nie, to w temacie wielu innych kwestii, z wielu różnych wątków. Gaga ma rację, że pozbierałaś wszystko, nawet to co nie było do Ciebie, a to co było to eskalowałaś.

Zuzu., ale można chyba też ustawić, że ma zadzwonić/wysłać sms pod konkretny numer?

kotbury, nie, to w temacie wielu innych kwestii, z wielu różnych wątków. Gaga ma rację, że pozbierałaś wszystko, nawet to co nie było do Ciebie, a to co było to eskalowałaś.


Fokusowa, nie kochana- zebrałam dokładnie odpowiedzi do mnie adresowane w tym jednym temacie z tej głupiej siuśkowej dyskusji.
Ale jak tobie ad persona tutaj wybija niechęć cyt: "to w temacie wielu innych kwestii, z wielu różnych wątków" to tylko o Tobie świadczy, i to ty masz problem z moja osobą.
Osoba bez uprzedzeń miałaby problem z zachowaniem, opinią- ale nie z człowiekiem.
Bez odbioru już. I życzę miłego dnia- bez sarkazmu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się