kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

xxagaxx, Mój koń zdecydowanie nie zgadza się z Twoim zdaniem 😉
kotbury, sory, ale ty już nam niejednokrotnie udowodniłaś że na tematy medyczne nie ma sensu dyskutować. Nie ma, bo biorezonans to PSEUDONAUKA, NIE POTWIERDZONA ŻADNYMI badaniami. Jeśli derka magnetyczna "dziala" jak biorezonans to rozumiem że usuwa toksyny, pasożyty i leczy jeszcze milion innych chorób, a przede wszystkim dostarcza diagnozy ? Bo biorezonans to oprócz leczenia jeszcze dostarcza odpowiedzi.

xxagaxx, o proszę! Prawie zrozumiałaś działanie "bio rezonasu". Brawo! Tak, działa diagnostycznie. Jesteś w stanie wskazać grupy patogenów oraz co wywołuje odpowiedź immunologiczną (czyli np. wskazać alergeny), które występują. W dużym uproszczeniu.

Wiesz na czym polega promieniowanie Rtg? Puszczasz wiązkę promieni i one "przechodzą" przez większość ośrodków. Przez pewne rzeczy lepiej, a przez inne gorzej- stąd powstaje obraz.
A wiesz jak działa USG - czyli ultrasonograf- czyli ultraDŹWIĘKI? Tak USG korzysta z tego, że fala dźwiękowa odbija się od tkanek!! Wow- czary i magia dźwięku!
A wiesz, że ultra dzwięków (bez zwrotnego odczytywania obrazu) używa się np. w kosmetologii do pobudzenia regeneracji komórek skóry?

A tu (biorezonans) puszczasz falę innej częstotliwości i długości i ona się od jednych rzeczy odbije, a od innych nie, a przy innych się amplifikuje i na tej podstawie wiesz, "co było w środku" gdy odbierasz sygnał, który przepłynął przez ciało.

Aparatura do terapii magnetycznych (także dla ludzi), działa inaczej (w zakresie odczytywania sygnału - nikt nie odczytuje sygnału zwrotnego.) Po prostu eksponujemy delikwenta na inne pole elektromagnetyczne niż to, które nas normalnie otacza. Dla ludzi to jest ekspozycja max 60hz i urządzenie do tego zabiegu to magnetronik. Dobrane fale (ich funkcje- rozumiane jako funkcja matematyczna,- z matmy przebieg funkcji) mają różną przenikalność, czyli inne targetują tkanki miękkie, a inne przenikną do kości. Wybiera się zakres częstotliwości, który nie powoduje wzrostu temperatury. Nie, że się z palca na aparaturze wybiera - tylko urządzenie może emitować tylko wybrany zakres fal. To "inne niż codzienne" pole elektromagnetyczne nie leczy samo w sobie - ono po prostu pobudza tkanki (Inna fala, inne tkanki) do szybszego działania ich składowych (komórek i mitochondriów). Nadmierne pobudzenie = nowotwory. Więc jak ktoś sobie kupuje derkę magnetyczną i codziennie chce robić konikowi dobrze... no to niekoniecznie robi dobrze.

W przypadku zabiegów magnetorapii nie wolno ich stosować w przypadku: ciąży, nowotworów (bo może przyspieszyć ich wzrost), gdy delikwent ma elektroniczne implanty (np. rozrusznik serca), niestety również przeciwwskazaniem są choroby zakaźne, infekcje, krwawienia (miesiączka), w chorobie Burgera - czyli przy stanie zapalnym i zakrzepach naczyń i innych poważnych schorzeniach układu sercowo–naczyniowego (bo nastąpi pobudzenie stanu zapalnego).

Zanim ludzie skonstruowali i dopuścili do użycia magnetronik, wypuścili na rynek urządzenie, którego fale wprowadzają w ruch (drgania) cząsteczki wody,- magnetron - i tak powstała mikrofalówka🙂 (taki żarcik).

Tak więc tak, jak napisąła foka: są urządzenia opierające się na emitowaniu różnych rodzajów fal, niektóre z nich, tak jak USG służą do odebrania odbitej fali i odczytania obrazu, inne do ekspozycji tkanek/ komórek na specyficzny sygnał, który wywołuje w nich reakcję.
Porównywanie derki magnetycznej z Bemerem czy biorezonasem jest jak porównywanie suszarki do włosów i suszarki do ubrań - wszystko na prąd, i wszystko ma kilka programów działania.

xxagaxx napisałam najprostrzymi ogólnymi pojęciami.
Trochę czcza dyskusja bo każdy typ fali/inne promieniowanie ma inne działanie.

Zapytam z ciekawości czy "wierzysz" w terapię światłem?

Osobiście, gdybym miała konia, który wymaga terapii magnetycznej zawsze wspierałabym ją terapią Bemerem - bo rozumiejąc działanie jednego i drugiego wiem, że aby pobudzone magnetronikiem komórki w tkankach mogły przyspieszyć swoje funkcje namnażania się muszą mieć dobrze działającą infrastrukturę dostarczającą im "pokarmu" i odbierającą "śmieci z placu budowy" - czyli dobrze działającą sieć naczyń krwionośnych.

foka, No skoro sprowadzamy to do dyskusji z koniem 🤣🤣🤣
Ja myślę ze idziemy w stronę Big Pharmy, która celowo odrzuca cudowne urządzenie jakim jest biotrzonans, bo straciliby miliony. Czyż nie ?

kotbury, ja ci powtórzę, dyskusja z toba na tematy medyczne nie ma sensu. Od kiedy napisałaś że nie szczepisz kota, bo to może być szkodliwe dla domowników. Masz prawo myśleć po swojemu, masz prawo działać po swojemu. Ale do ciebie nie trafiają argumenty pod tytułem "nie przebadane, nie udowodnione". Nie da się porównywać pseudo nauki do nauki.
W naukę się nie wierzy, bo są to dowody ze cos jest prawda 😉 to że szurostwo działa na ludzi to dlatego, że mózg, psychika, nastawienie do czegoś ma niezbadany wpływ na nasze ciało. W przypadku zwierząt już trochę gorzej z wiarą 😉
xxagaxx, Nie dam ci się sprowadzić do tego poziomu bo nie mam tam doświadczenia 😉. Ale postaram się drukowanymi literami: Miałam badania - takie wiesz - konwencjonalne - mojego konia. Wiedziałam co jest dokładnie. Ale wszelkie zastosowane terapie jak krew w piach. Więc poszedł w ruch biorezonas.
Osoba która go wykonywała nie wiedziała jakie mam wyniki badań. Na koniec sesji dostałam piękną playlistę tego co jest i UWAGA wszystko się zgadzało 😉.
Co do dyskusji z koniem... mam dziś zdrowego konia który jest w doskonałej formie - dzięki biorezonansowi tak generalnie
xxagaxx i to szurowe urządzenie w rękach osoby ,,naukowo,, wykształconej z tytułem dr nauk wet potrafi leczyć zwierzęta które przecież ,,nie wierzą,, i nie wiedzą że mają sie uzdrowić bo ten aparacik podłączony. noo cuuda panie 🤣
i w zasadzie każdy ,,normalny,, machnie ręka na to, ze brak opracowań naukowych jak widzi że jego pupil wraca do zdrowia
blucha, bo przecież nie ma szurostwa wśród osób naukowo wykształconych. Widać to było przy covidzie. Natomiast mamy wolny wybór i każdy może robić co uważa za słuszne 😊
A myślałam, że jednak dyskusja zaczęła się od gadania przez xxagaxx głupot o beamerze i derkach magnetycznych🙂

Ponawiam pytanie xxagaxx- czy wierzysz w terapię światem?

kotbury, jakich głupot? Ze maja najgorsze opinie ? Czy co ? Czego nie rozumiesz w tym ze dyskusja nie ma sensu ? Ponow pytanie jeszcze 5 razy jeśli masz ochotę 😉

Przy okazji dla osób nie w temacie wstawiam link:



To może każdy sam zadecyduje czy chce w to iść czy nie 😁
xxagaxx, Obyś nigdy nie musiała się z tym durnym uśmieszkiem przepraszać 😉
Nie masz o tym pojęcia więc głupkowato śmieszkujesz. Możesz sobie myśleć co chcesz a życie i tak swoje 😉
Jeszcze tylko chciałabym się dowiedzieć jak u konia można uzyskać efekt placebo 🤔
Ja tak podpytuję z ciekawości, nie znam się kompletnie na technologiach.
Bemera moje konie miały - młody przy okazji wizyty fizjo, koń zdawał się być bardzo zrelaksowany, ale wcześniej miał masaż, potem sobie przysypiał...
Starszy dostał Bemera na zawodach, bez masażu i też szybko się wyczilował, ewidentnie było widać relaksację. No, ale to pewnie kropla w morzu, niekoniecznie miarodajne doświadczenia...
Przepraszam za porno fotki, ale czy ktoś się spotkał z taką opuchlizną okolic puzdra? Miękkie to jest, ale jak ucisnę to koń się wkurza (co przy braku opuchlizny się nie zdarza). Opuchlizna jakby grawitacyjnie wisi, a reszta nie jest spuchnięta. Ktoś coś?
IMG_1159.jpeg IMG_1159.jpeg
IMG_1161.jpeg IMG_1161.jpeg
Zaczęłabym od porządnego czyszczenia. Najczęściej taka opuchlizna się pojawia jak się za dużo syfu wewnątrz nagromadzi.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
16 stycznia 2024 17:22
Fokusowa, Albo tak jak epk napisała, albo zastój wywołany brakiem ruchu. Nie macie tam może od paru dni grudy, albo lodowiska? Może koń się nie rusza tyle ile wcześniej, bo podłoże nie pozwala? A po wymuszonym ruchu schodzi ten obrzęk?
epk, interes mu czyszczę regularnie, wsadziłam tam dziś łapę i nie wyczułam zalegających nadmiernie syfów.
zembria, Tak, mamy. Dopiero wczoraj wieczorem śnieg spadł i wszystko co grudowe przykrył. Ostani tydzień nie chodził, bo nie było warunków (lód) albo mnie nie było, bo kot miał zabieg. Ok, to spróbuję go ruszyć i zaobserwować co się wydarzy.

Dzięki za podpowiedzi!
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
16 stycznia 2024 20:21
Nie znalazłam wątku, w którym mogłabym podpytać więc chyba tutaj będzie najodpowiedniej zadać pytanie.
Leci do mnie z Niemiec przesyłka DHL, miałam podgląd do wczoraj. Paczka była jeszcze w Germanii 😉 , ale chyba już w ostatnim punkcie przerzutowym do PL. Czy jest jakaś inna wyszukiwarka takich paczek przekraczających granicę ? Chciałabym mieć jednak podgląd co się z tą przesyłką dzieje.
Może ma ktoś z Was taka wiedzę ?
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
16 stycznia 2024 20:28
Aleks, Jak ją zarejestrują w Polsce, to powinnaś dostać powiadomienie na meila, że jest nadana do Ciebie paczka.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
16 stycznia 2024 20:33
zembria, dzięki, tak jest, się zgadza, paczka w PL. Mail dotarł, ale nie na mój adres 😉
Aleks, tak na przyszłość, to DHL ma jakiś problem z rejestracją przebiegu trasy na międzynarodowych przesyłkach. Z samej oficjalnej strony DHL korzystam z 3 różnych linków do śledzenia, na każdej urywa się na innym etapie 😅 wysyłam trochę paczek z Polski do Portugalii i w większości przypadków śledzenie urywa się jak wyleci z Polski, albo jak doleci do sortowni w Holandii. Potem rejestr się pojawia dopiero jak już jest w sortowni oddziału doręczającego i wydana kurierowi do doręczenia 😅
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
16 stycznia 2024 22:33
maiiaF, no to by tak wyglądało jak piszesz. Mam info, że jutro będzie dostarczona, ale co było po drodze, od granicy do sortowni oddziału doręczającego, to już nie ;P .
Pytanie do prywatnych użytkowników/właścicieli koni rekreacyjnych/sportowych: jak podchodzicie do sprzedaży swojego konia, czy też wymiany na innego? Przychodzi wam to z łatwością? Czy staracie się utrzymywać np. starszego konia póki żyje? Czy sprzedajecie konie, gdy rozsądek podpowiada, że finansowo nie warto go trzymać? Co u was decyduje, serce czy rozum?
mindgame, - u mnie jest tak, że Gruby ma dożywocie i będę walczyć z całych sił o to, żeby miał jak najfajniejsze żyćko do końca. Ze względu na to, że głównie dzięki niemu ogarniałam się w na prawdę niefajnych momentach mojego życia. Do tego absolutnie uwielbiam jego charakter.
Do każdego innego, przyszłego, myślę, że będę podchodzić dużo bardziej "biznesowo" 😉
Tak samo jak pisze keirashara, , pierwszy mój gad miał dożywocie, kolejne już raczej nie. Ale życie pokaże jak wyjdzie 😀
Hmmm...ja swojego nie sprzedam choćbym miała jeść szczaw i mirabelki ( xD)... u mnie zawsze serce wygra w tym przypadku. Nie wiem, jak by było gdybym miała tych koni więcej, ale na razie mam jednego, pierwszego, wychuchanego, wydmuchanego i wyczekanego, no i (jeszcze) młodego, więc nie myślę o tym, co dalej. Ale na pewno nie sprzedam i póki będę mogła to będę dbać najlepiej jak się da.
Ja nie miałam możliwości zostawić Ciri i żałuję do dziś. Odchorowałam to też bardzo. Z drugim już nie miałam takiego sentymentu i teraz też bym raczej sprzedała w sytuacji podbramkowej
mindgame, jednego konia sprzedałam a raczej wymieniłam na konia mojego życia. To była najlepsza decyzja ever. Nigdy bym się z tamtym nie zgrała - nie te czasy, nie ta wiedza. No i miałam konia życia, który był u mnie do końca i taki dla niego zresztą był plan. Mieliśmy przerwę na jego rentę ale i tak głównie ja przy nim byłam. W międzyczasie miałam innego konia, którego sprzedałam bardzo grubo poniżej ceny zakupu do dobrego domu (znalezionego po znajomości) i też była to najlepsza decyzja - koń ma cudowny dom, jest absolutnie zadbany i kochany a u mnie nie miał by szans na takie komfortowe życie bo nawet nie mam takiego miejsca pod Wro, żeby mu je zapewnić.
Obecnie mam konia, którego chcę zatrzymać i mam nadzieję, że nie zdarzy się nic, co by mi w tym przeszkodziło. Daleka jestem od stwierdzeń, że nigdy się z nim nie rozstanę choć byłoby to dla mnie mega ciężkie - ale nie mam takiego zaplecza żeby stwierdzić, że zawsze będzie mnie stać na jego potrzeby a trzymanie dla własnego dobrego samopoczucia konia, na którego właściwe wyżywienie czy leczenie nas nie stać - no też nie jest ok. Co prawda mam takie podejście, że powyżej pewnego wieku już raczej bym konia nie sprzedała - bo znalezienie dobrego domu dla emeryta to loteria a ja jestem winna mu dobrą starość. Ale konia w sile wieku jeśli wali nam się sytuacja finansowa tak, że koń może nie mieć zapewnionego tego co ma mieć - sprzedałabym tylko pewnie za niewielką kwotę, żeby dobry dom znaleźć.
Wszystko zależy od tej mitycznej więzi z koniem 😉
Chyba większość posiadaczy spotkała na swojej drodze konia, który oprócz rozwoju, treningów, startów dawał coś więcej i cieszyło nawet ‚głupie’ siedzenie z koniem. Przez to ciężko się z nim rozstać i będziesz chciała zrobić wszystko, aby został z tobą.
Można też trafić na konia do którego no nie będziesz czuć przywiązania, nie będzie to fun, wtedy pewnie łatwiej jest podjąć decyzję o sprzedaży.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
17 stycznia 2024 12:59
mindgame, Ja nasze konie traktuję jak członków rodziny, jak psy bardziej niż typowo jak konie. Ale też inaczej myślę, że się to odczuwa jak konie są w domu. Choć mój pierwszy koń mieszkał w pensjonatach i też był traktowany jak członek rodziny. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której musiałabym któregoś sprzedać, ale no nie da się tego wykluczyć, życie pisze różne scenariusze.
Ja właśnie dlatego nie mam konia, nie umiałabym go sprzedać. Już nie raz sobie myślałam, czy nie kupić czegoś młodego, podrobić i sprzedać, ale wiem, że to nie dla mnie, za bardzo się angażuje emocjonalnie i nie umiałabym traktować konia inaczej niż jak psa, kota czy inne domowe zwierzę, które z zasady trzyma się do końca jego życia. Oczywiście nie mam nic przeciwko ludziom, którzy tak robią i ich rozumiem, ale sama się do tego nie nadaje i dlatego konia nie mam. Jedynej kobyły, którą mogłabym mieć, nie mogę odnaleźć, także póki co wolę jeździć czyjeś i angażować się, ale ze świadomością, że ostatecznie to nie ja decyduję, co się stanie.
JustKaro   Kiedyś Windziakowa :)
17 stycznia 2024 13:56
U mnie sytuacja podobna jak u zembria,. W domu co prawda nie mam mojego pasożyta, ale no to jest taki duży pies. Po śmierci Celi myślałam o sprzedaży go, później takie myśli też się pojawiły - ale końcowo doszłam do wniosku, że sobie nie wyobrażam świata bez niego. Choć różnie bywa z Naszym dogadywaniem się, są dwa główne powody dlaczego Synu zostaje do końca - pierwszy to to, że jest jedynym co mi zostało po Celi, a drugie - jest dokładnie takim koniem, jakiego chciałam zawsze mieć. U mnie też nie ma mowy o zawodowym jeździectwie czy sporcie, więc to też inaczej się niz u osób startujących i/lub handlujących. No ja jestem emocjonalną bułą i po prostu póki nie będę musiała gryźć tynku ze ścian to Młody zostaje. Ale różne scenariusze pisze życie i na to też biorę poprawkę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się