własna przydomowa stajnia

Dziewczyny jak radzą sobie wasze konie z tymi upałami? U nas(pod warszawą) wróciły okropne upały 36 stopni i ma być jeszcze gorzej  😵
Moje konie mają do dyspozycji chłodna stajnie(która jest chłodna do 15 godziny mniej wiecej ale duszno jest niestety) cień który przemieszcza się w zależności od pory dnia, wode non stop,po 16 wychodzą na pastwisko ze sporym cieniem.Do tego maja zraszany wodą padok piaszczysty 2 razy dziennie zeby się nie kurzyło mocno.Widać ze im ciężko ale jedza normalnie,piją,chodzą i nie widać po nich żeby było coś nie tak. A ja....kurde panikuje  🙄 Do tego idę na pielgrzymkę, nie bedzie mnie przez ponad tydzień,a z końmi zostaje mama która i tak panikuje jak z nimi zostaje a te upały ją przerażają.Martwie sie o nia i o konie i pukam się w głowe że panikara jestem ....no ale cóż  😡
Macie jeszcze jakieś sposoby na to żeby przynieść im ulgę w te dni ? Coś co pozwoli mojej mamie spokojnie pracować i zostawić je w te dni na 8 godzin same ?  🙄
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
04 sierpnia 2015 13:58
Nic nie poradzisz.. Mi też ciężko a w dodatku pracować muszę 😉 najważniejsze żeby miały stały dostęp do wody, cień i dadzą radę. Czasem lepiej na dworze niż w stajni, na zewnątrz jednak cyrkulacja powietrza, przewiew. Chyba, że stajnia jest super przewiewna i chłodna 🙂 mnie osobiście najbardziej przeraża robactwo, z temperatura konie sobie radzą a te gryzące paskudztwa doprowadzają do szału :zemdlał:
Czy ktoś z Was zbierał słomę zwykłą starą prasą kostkującą po wielkim nowym kombajnie, który kosi na szerokości 7 m, a zostawia wał słomy minimum 2,4 m szerokości i dość wysoki, a raczej puchaty??? Bo właśnie się zastanawiam czy nasza prasa się nie zapcha/nie zepsuje. I czy od razu zamawiać prasę belującą w rolki 1,5m... Czy najpierw sprawdzać swoją. Na pole mam 7 km w jedną stronę... Może ktoś juz to przerabiał???  👀
Ja, jeszcze nie mam stajni przydomowej, ale może niedługo, pierwsze kroki ku temu poczynione, więc pozwolę sobie głos również tutaj zabrać 😉
Właśnie, a jak sobie radzicie z jazdą w takie upały? Jeździcie? Ja mam konia w pensjonacie narazie i żal mi go brać na jazdę jak jest ponad 30 stopni i gryzące gzy :/ A konia mam wrażliwego na to paskudztwo i zaraz się wścieka. Jakbym miała go u siebie, to pewnie bym kombinowała z wsiadaniem o 6 rano, bądź o 21, jest wtedy przyjemniej jeśli chodzi o temperaturę. Ale wiadomo, że w pensjonacie to jednak różnie bywa i ciężko wsiąść kiedy się chce 😉
Efekt jest taki, że koń stoi ponad tydzień i jakoś tak męczy mnie, że to też źle dla konia (oczywiście na padok wychodzi), ale z drugiej strony, no nie mam serca męczyć go jazdą w upał (nie do zniesienia jest obecnie nawet o 19-20) przy asyście gryzących gzów 🙁
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
04 sierpnia 2015 15:50
Small Bridge powinna sobie poradzić, tylko wolno trzeba jechać (jak grube walki to i nowa się zapcha jak ktoś zapitala jak szalony). My kilkanaście ha kostkowalismy i siana i słomy przez X lat starą prasą. Prasa poległa dopiero po sprzedaży bo wciągnęła razem z sianem metalowy kątownik.

pamirowa - ja wsiadam ok 20-tej, psikam konia i jakoś idzie, teraz much coraz mniej a plac do jazdy jest w cieniu
pamirowa, ja mam konie w pensjonacie. Aktualnie wsiadam skoroświt bo jestem na urlopie. Poza urlopem w upały wsiadam wieczorem. Nie wiem co tu zmienia własna stajnia czy pensjonat... Jedyny plus pod domem zawsze można było konie ruszyć przed pracą, bo pod prysznic blisko 😉
_Gaga ano jednak zmienia 😉 Tam gdzie trzymam konia siodlarnia jest zamykana, a klucz leży w domu właścicieli. Jakbym tak sobie przyjechała dajmy na to o 6 rano, to będę musiała budzić, bo dom pewnie będzie zamknięty i nie dostanę się do siodlarni 😉
Z kolei, w poprzednim pensjonacie, stajenny zamykał stajnię o 21-22, a rano otwierał o 8-9. I się później trzeba było dobijać żeby dał klucz, a co przy tym namarudził? 😉
Jak widać, to zależy od pensjonatu, w każdym panują inne zasady. Jednak, nie jestem u siebie, decydując się na trzymanie konia u kogoś, poniekąd muszę te zasady również zaakceptować 🙂
A powiedzcie mi.. nie brak Wam (właścicielom przydomówek) hm.. towarzystwa? Od 4 lat, czyli odkąd mam konie, mam je koło domu. Wcześniej wiele lat jeździłam w stajniach, gdzie całe dnie często przebywałam. I tak czasem brakuje kogoś do pośmiania się, wspólnego terenu, zmotywowania się na poranny trening przed upałem czy choćby pomocy żeby konia w korytarz puścić.. Nie zamieniłabym koni pod domem na nic innego, bo to bezcenne 😉 i nikt nie zadba tak jak ja 😉 ale jednak czasem brak towarzystwa. Rodzina i znajomi to na konia chętni może raz na rok, latem za gorąco a zimą za zimno, TŻ pomoże jak poproszę, ale to nie to co wspólne stajenne sprawy z innymi koniarzami. A tu, mimo że koń najwspanialszy- wszystko samemu.  Tak mnie naszło na przemyślenia w ten upał..  😉
zgadzam sie...mi brakuje.
zeby np ktos mi przelonzowal, podal cos tam jak mnie nie ma... niby gospodarz na miejscu, no ale wiadomo...
towarzystwa do terenów, pomocy przy jezdzie, kogoś kto foty strzeli bez calej akcji sciagania kogos, umawiania się...

jedyne to można kogos blisko z tez przydomowa znalezc. niedawno wlasnie znalazlam. ale to tez pare km - i tez maja po pracy czas dla swoich a nie na jezdzenei gdzies... no wiadomo. i te same problemy co ja 😉
no ale lepiej tak niz nic.

spotkanie pod siodlarnią z ....czyms tam do picia i fajeczka bezcenne. przypominaja sie stare hotelowe czasy 😉
Ja swojej stajni nie mam, ale można powiedzieć, że mam konie w prywatnej stajni 'na wyłączność'. Mimo że stajnia nie jest moja, to i mi często brak towarzystwa. Brak motywacji żeby na konia wsiąść, jak gorąco to rano brak motywacji żeby wstać i pojeździć, wieczorem już się ruszać z domu nie chce... Także po części znam ból 😉.
O jaa, pogaduchy przed stajnią.. zapomniałam o tym.. Ile godzin się przegadało podpierając mury..  😁
Fajnie że nie jestem sama. 😉 Nie że nie doceniam tego co mam, bo  bardzo doceniam, ale jednak..
W mojej wsi jest wyjątkowo dużo koni- ale: jedna stajnia- tylko konie szkółkowe i dzieciaki, pozostali właściciele przydomówek mają konie od lat i już nie jeżdżą, a tuż koło mnie "gospodarze" z końmi na łańcuchach, jak wsiadają raz na pare lat to mnie wszystko boli.
I najbardziej boli mnie to, że czasem na tym, że jestem ciągle sama, traci regularność jazdy.. Spada motywacja. We wrześniu pakuję konia i jadę na konsultacje, będę zagadywać wszystkich przed stajnią.  😁
Ja konia swojego nie mam, więc tym bardziej powinnam doceniać to, co mam, czyli konia na wyłączność... a często i tak motywacji brakuje 😉. Jest nas dwie, ale często zdarza się, że jednej lub drugiej nie ma i motywacja ucieeeka raz raz. Pojeżdżę dzień, dwa, trzy, czwartego jest trochę cieplej, pada, albo jest za dużo robactwa i już konik chodzi tylko po dworze, a ja siedzę przy oknie z kawą  😁
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
04 sierpnia 2015 19:45
A powiedzcie mi.. nie brak Wam (właścicielom przydomówek) hm.. towarzystwa?


cholernie mi brakuje!  🙁

Najgorsze jest to, taki paradoks... Jak miałam konia w pensjonacie to przyjeżdżałam na gotowe i miałam radochę z jazdy. I przede wszystkim przyjeżdżałam jeździć.
A odkąd mam konie u siebie to szkoda gadać.
Brak motywacji, samej w kółko jeździć się nie chce. Zaczęłam jeździć z trenerem, przestałam. Teraz i tak nie mam kiedy jeździć więc nawet nie zaczynam znowu.
Na wiosnę może. Taa. A może dostanę wiadomość od lekarza, że możemy starać się o dziecko? Wtedy już w ogóle nie wiem kiedy i CZY wrócę do jeździectwa.

Fajnie, że temat się zaczął, mogłam się wypisać 😉
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
04 sierpnia 2015 20:06
Jak miałam konia w przydomowej brakowało mi strasznie, teraz mam w pensjonacie i brakuje mi jeszcze bardziej 🙁 jedyne co, teraz od czasu do czasu gdzieś wyjeżdżamy, wcześniej takiej opcji też nie było. Ale jednak na codzień bardzo brak wzajemnego motywowania, terenów w towarzystwie. W stajni dużo koni ale mało ludzi i jakoś ciężko kogoś spotkać i łyso tak.. No ale coś za coś, koń ma raj przynajmniej teraz 🙂
To ja myślałam, że tylko ja tak mam  😀iabeł:  konie stoją a ja chodzę z aparatem lub z kawą.
Staram się ruszać systematycznie ale samemu tak się nie chce . Ostatnio odwiedziłam trenera a on jak zwykle na koniu, podziwiam go, ze ma takie zacięcie (jeszcze w gipsie  😁 )
Tylko, że on ma zawsze towarzystwo, ktoś zawsze coś pomoże .  Samemu jest ciężko i nudno, brak motywacji do treningów .
A ja wzielam sobie kolezanke pensjonariuszke, jak na razie jezdzimy razem w tereniki i zwiedzamy okolice. Potrzebowałam konia, aby miec z kim zostawic młodą, miała mieć towarzystwo, jak na dwa konie w teren pojedziemy. Okazuje sie, ze i tak zostaje sama, bo póki pogoda dopisuje, to wszystkie konie w tereny chodzą, nawet babcia 20+ 😉
Mysle, ze to bardzo dobre rozwiązanie, tzn dla mnie bdb 😉
generalnie ciesze sie, ze mam swoja przydomową nie tam gdzie mieszkam i pracuje.
bo jak pojade - to przynajmniej jakas motywacja, zeby cos z konmi robić 😉 choc czasem sie konczy tylko np na pracy z ogrodzeniami, robieniem zarcia, porzadkami itd...albo gadaniem😉
bo jakby był pod domem- to jak po latach na tych tu - tez by nie było kiedy czy sie po prostu nie chcialo...jezdzic, cokolwiek robic (szczegolnie, ze nie moje, ze jest stajenny, a robic czasem musze to robie bo musze - np jechac z klientami, przygotowac-trenowac konia czy cos)
tu klienci na treningi itd....ale to nie to samo co towarzystwo stajenne 🙁
a w tamtej robie co chce, co musze, bo moje.

ale i to i o przydomówka na zadupiu, wiec o stałych ludzi-znajomych ciężko. i niby fajna taka cisza i spokoj, ale po czasie brakuje. wiec czasem ktos znajomy sie u mnie uczy, czy luzaka biore... chyba dla towarzystwa bardizej.
a teraz okazalo sie, ze stara kolezanka pare km dalej ma konia u innej przy domu... no to ja jezdze im konie robic, one do mnie na treningi... i sie zrobilo towarzystwo. i motywujace i pomagajace przy koniach i na ploty. i sie zaczyna jak w hotelowej - ze sie gada, griluje, przesiaduje x godzin, a konie się pasą ... :P troche ciezkie logistycznei te kilka km -zeby czasowo w dzien sie wyrobic z 2 stajniami (a i do domu wrocic autem na noc), ale fajnie, przynajmniej tyle, człowiek tak nie dziczeje 😉
Ja miałam przez rok koleżankę, ale i tak się sporo mijałyśmy. Choć zawsze można było jakiś spacerek do lasu zaliczyć. I z jednej strony chciałabym w pensjo wziąć jakiegoś konia na emeryturę, a z drugiej..no przydałby się ktoś jezdny mimo wszystko  😉 Za to zdradzę Wam tajemnicę - nic tak nie zmusza do działania, jak ruszanie koni ze względu na ich zdrowie  😁 I tak wczoraj 21 na jednym koniu, a o 22 spacer naziemny z drugim.
Mi w domu brakowało czasu, nie motywacji. O ile latem zdążałam pojeździć konie, o tyle od późnej jesieni do wczesnej wiosny bywało że trzeba było wybrać: sprzątać boksy / pastwiska, ponaprawiać cośtam, przestawić ogrodzenie, czy pojeździć konie. Fakt faktem, że w razie W zwierza chodziły na lonży, ale aktualnie - w pensjonacie - nie mam 80% tych problemów... Nie ma tu też kłopotu z zamykaniem / otwieraniem stajni.
I o ile w domu było rzeczywiście sporo fajniej, o tyle w pensjonacie jeżdżę codziennie i nie przejmuję się popsutym ogrodzeniem 😉 A towarzystwo - cóż - poniżej standardowy widok tłumów na ujeżdżalni. I to nie jest sytuacja wyjątkowa... tam chyba nikt nie jeździ 😉
[img]https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/11210401_972148969483498_8025807473395117985_n.jpg?oh=8edd4a192a5551edb862f5c3546cd4ca&oe=5652A749[/img]
Na chwilkę zmienię temat. Przywożę dziś słomę i pytanie - ona się musi 'wyleżeć', jak siano czy można ścielić od razu? (moja kobylasta wyjada). Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, bo nowa szła w kąt, a ścieliłam starą. Teraz mam tak wszystko załadowane sianem na strychu, że nie mam możliwości manewru, żeby wyciągnąć bliżej tą starą..
Fakt. W stajni przydomowej bardziej brak czasu niż motywacji. ZAWSZE jest coś do zrobienia niekoniecznie w stajni, a pojeździć można później... Jednak takie ,,później" sprawia, że wsiadam raz w tygodniu 🙂 Teraz przez dwa tygodnie siedzę w domku i postanowiłam, że codziennie wsiadam. Jeżdżę o 6.00 rano, a w celu wzmocnienia motywacji zaprosiłam na jazdę nastolatkę z sąsiedztwa. Teraz nie ma, że boli, muszę wstać, bo przecież obiecałam dziecku jazdę 🙂 Zastanawiam się czy nie przygarnę kogoś na pensjonat, wtedy miałabym towarzystwo.
rox z tego co wiem to ani siano ani słoma nie wymaga ,,wypocenia" Owies musi przynajmniej 6 tygodni.
Siano MUSI. Słoma nie.
A powiedzcie mi.. nie brak Wam (właścicielom przydomówek) hm.. towarzystwa?


To ja jestem chyba odosobnionym przypadkiem. Cieszy mnie że mam konie u siebie, że jestem wolna od "końskiego" dziwnego (żeby nie powiedzieć) gorzej świata i w ramach tego że nie jeżdżę, nie brak mi niczego. Rozumiem po części tych którzy jeżdżą, i przez własną stajnie przestają (bo czasu brak, chęci, motywacji) bo pewnie gdybym chciała jeździć, było by tak samo. Mam konie bo mam, żeby się pasły, ładnie wyglądały. Macza nie sprzedam, oddanie wiąże się z tym że pewnie poszedł by na pastwę losu więc póki co mieszka u mnie, utrzymanie kosztuje mnie teoretycznie mniej niż w pensjonacie a SPOKÓJ ŚWIĘTY nie ma swojej ceny dla mnie.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
05 sierpnia 2015 10:57
[quote author=horse_art link=topic=19013.msg2401386#msg2401386 date=1438731555]
generalnie ciesze sie, ze mam swoja przydomową nie tam gdzie mieszkam i pracuje.
[/quote]

a daleko od domu masz stajnię?


Ja cieszę się, że mam konie u siebie. Jakbym teraz miała wybierać pensjonat to byłoby to bardzo trudne. Już nie mówiąc o kosztach ale po prostu wszystko robię ja i mam pewność, że jest dobrze.
Choć czasem mam myśli przyjeżdżania na gotowe, nie musieć jeździć do koni 2 razy dziennie, nie sprzątać podwórka...
Ja bez koni w domu czuję się osierocona. Nie muszę robić przy koniu tylu rzeczy... i bardzo mi tego tego brakuje, no i  oczywiście w lukę czasową natychmiast wepchnęła się praca🙁
Na dodatek żałoba po Alienie ciągle trwa , to jest taki stan , w którym wszystko , co się dzieje wokół drugiego konia jest pozbawione trochę emocji i wrażeń .

Okazało się też  , że po paru latach w przydomowej stajni i ja , i koń jesteśmy trochę ... zdziczali . Koń dopiero teraz się uspokoił  , bo wcześniej zachowywał się jak student na Ibizie , a  ja jeszcze się czaję po kątach , nie czuję się pewnie , nie wiem , czy mogę przestawić wiadro , dorzucić siana ,  przejść .

No ale z drugiej strony koń jest w treningu , przez niespełna 2 miesiące zrobił ogromny postęp. Ja wsiadam , dziecko uczy się jeździć . Jeździecko jest o niebo  lepiej , i wizja zimy w hali też nie jest zła😉
Ale na końską emeryturę miejscówkę gniademu trzymam ....
Presja, ale tu chyba każdy się cieszy, że ma konie u siebie. Jest wszystko tak, jak być powinno i konie mają u każdego z nas najlepiej na świecie. Nie trzeba się martwić czy koń nie głoduje, czy jest na padoku, czy ma cień, czy ma wodę, czy ktoś pobiegnie z derką, bo mucha usiadła.
Po prostu fajnie czasem z kimś końskim pobyć na dłużej, umówić się w teren, pojechać w dalszą trasę, umówić się na jakieś zdjęcia czy najzwyczajniej w świecie usiąść na kocyku na padoku i nic nie robić. Wszystko w ramach świętego spokoju, bez dzikich tłumów i wyścigu nowych kolekcji szmat 😉 Tego czasami brakuje.
Ja też za nic w świecie nie wyobrażam sobie nie mieć koni przy domu. Zwłaszcza moich- specjalnej troski. Dla mnie wyjście rano w piżamie do koni, żeby je pomiziać i wypuścić jest czymś mega  😎

Siano MUSI. Słoma nie.


Podaj powody, dla których siano MUSI (siano z łąki, a nie z jeziora).
rox Masz rację. Każdy się cieszy, że ma konia w przydomowej, bo zawsze będzie miał lepiej niż w najlepszym pensjonacie. Bywa dużo pracy i wyrzeczeń, ale poranne karmienie koni w piżamie i kapciach czy picie kawy na tarasie, kiedy zwierz bezczelnie pakuje pysk do kubka - BEZCENNE 🙂

Wiedziałyście, że konie uwielbiają zapach kawy? Używam fusów jako nawozu i teraz muszę pilnować żeby klacz nie zwaliła doniczki z parapetu bo tak się zaciąga. (może ziarna kawy zamiast smakołyków ?  😅 ) Moja ciapata uwielbia przebywać pod daszkiem przed drzwiami wejściowymi. Zrobiła się taka domowa, że najchętniej weszłaby do salonu i uwaliła na kanapie.
espana Mnie też zastanawia konieczność wypocenia siana. Sądziłam, ze kończąc zootechnikę mam blade pojęcie o chowie i hodowli zwierząt. Jakoś informacja o tym sianie mnie ominęła... Może to wymysł dzisiejszych czasów?  W każdym razie ja swojej daję świeże i nic się złego nie dzieje.
strzemionko, z 10km. czyli na nasze lokalne warunki to bliziutko. w szczecinei i okolicach wszytko jest rozsiane, jak jest od 10 to 50 km to nadal jest blisko/pod nosem :P

musze sie troche pomotywowac i czesciej wyjedzac - w sensie z koniem, ale i bez konia tez...
bo jak dominoxs, zauwaa - dziczeje sie inaczej. kon bez obcych koni, wrazen, i my... 😉

np w przyszlym tygodniu zabieram nowa znajoma i jedziemy rajdzik do znajomego. tez bez duzych stajni, kameralnie, ale zawsze cos. i przygotowanie -proba przed duzym rajdem bedzie. i 5 dni obcych miesc (no prawie bo juz te trasy jechalismy :P)dla kopytnego.
trzymajcie kciuki za pogode. bo wczoraj sprawdzalam  i mialo byc po 30 stopni i slonce, a teraz, ze 20 i jakies opady... 
wlasnie wybieram sztormiak :P

espana Mnie też zastanawia konieczność wypocenia siana. Sądziłam, ze kończąc zootechnikę mam blade pojęcie o chowie i hodowli zwierząt. Jakoś informacja o tym sianie mnie ominęła... Może to wymysł dzisiejszych czasów?  W każdym razie ja swojej daję świeże i nic się złego nie dzieje.


Ta "urban legend" przewija się co jakiś czas przez forum, po czym jest dementowana, a przy kolejnych sianokosach pojawia się znowu. Ja dawałam siano prosto z pola przed prasowaniem. Oczywiście, tak jak pisałam, nie piszę o łętach z jeziora.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się