Oddam konia-rozważania

animatki - właśnie o takie wybory mi chodzi, bardzo to smutne, ale uważam, że dobrze zrobiłaś
- jednak to wymaga odwagi i czasem też wyzbycia się egoizmu

sama też pewnie wkrótce stanę przed taką decyzją i nie wyobrażam sobie tej odpowiedzialności komuś "podrzucić"
Jakby mnie sytuacja zmusiła do pozbycia się konia, który nie nadaje się do pracy ( czyli przed nim byłaby niewiadoma przyszłość) to nawet bym nie szukała mu "dobrego domu". Przynajmniej miałabym pewnosć, ze nie cierpi.
swojego konia też usypiałem, miałem go 7 lat.  Walczyłem o niego 1,5 roku, ale to nie był dobry pomysł, bo zafundowałem mu niezłe katorgi i mękę tak na prawdę.  Bylem młody  i za wszelką cenę chciałem utrzymać Korka przy "wegetowaniu". Dlatego jeśli nie ma szans na powrót konia do pełni sprawności ( mówię tutaj o trwalym bólu) nie ma sensu przedłużać mu katuszy.
Dokładnie. Kiedy odszedł poczułam wielką ulgę. Wiedziałam że już nie cierpi... Eh.
Jakby mnie sytuacja zmusiła do pozbycia się konia, który nie nadaje się do pracy ( czyli przed nim byłaby niewiadoma przyszłość) to nawet bym nie szukała mu "dobrego domu". Przynajmniej miałabym pewnosć, ze nie cierpi.

to nie takie łatwe. ja miałam konia z mocnymi zwyrodnieniami, niezdolnego do pracy, ale na co dzień nie było widać, żeby ból bardzo jej przeszkadzał.
Utykała, ale nie cierpiała -nie była osowiała, miała apetyt, humorki, awanturowała się z innymi końmi itp. Czy takiego konia już byś uśpiła?


Kurde, jak ja za nią tęsknię  😕
Jakby mnie sytuacja zmusiła do pozbycia się konia, który nie nadaje się do pracy ( czyli przed nim byłaby niewiadoma przyszłość) to nawet bym nie szukała mu "dobrego domu". Przynajmniej miałabym pewnosć, ze nie cierpi.

Przeczytaj co napisałaś. Myślę, że okrutne.
kokakola, pewnie, że okrutne. Dla właściciela.
[quote author=marysia550 link=topic=43405.msg2228208#msg2228208 date=1416603289]
Jakby mnie sytuacja zmusiła do pozbycia się konia, który nie nadaje się do pracy ( czyli przed nim byłaby niewiadoma przyszłość) to nawet bym nie szukała mu "dobrego domu". Przynajmniej miałabym pewnosć, ze nie cierpi.

Przeczytaj co napisałaś. Myślę, że okrutne.
[/quote]
to jest trudna decyzja ale słuszna. łatwo się mówi kiedy ma się na utrzymanie konia gorzej kiedy dostaje się kopa i liczy się każdy grosz a nikt konia nie utrzyma za free w pensjonacie, a na łąki też człowieka nie stać. biorąc powyższe perypetie koni oddanych na dożywocie wolałabym sama uśpić swojego konia, niż dostarczać mu dodatkowych stresów ze zmianą miejsca transportem itp. przed ubojem w rzeźni.
Martuha- tak, jak napisałam powyżej jeżeli ze względów finansowych rozsądniej byłby nie mieć tego konia.

Co do rzeźni - też mam swoje osobiste poglądy. Większość, która myśli o rzeźni to oczyma duszy widzi transporty, krew, połamane nogi, złe traktowanie, cierpienie. Ale to można też inaczej zorganizować. Całkiem humanitarnie i słysząc o kimś, kto oddał swojego konia do rzeźni nie myślę o nim, że jest okrutny.
czyli wg ogólnej opinii oddać do ubojni jest ok, a uśpić to katorga?

upieram się - nie możesz swojego zwierzęcia utrzymywać, podejmij decyzję o eutanazji

jeżeli uśpienie zdrowego konia jest niezgodne z prawem
a jednocześnie odesłanie go do rzeźni jest zgodne z prawem

to chyba żyjemy w matrixie
Met, wydaje mi sie, że  jednak większość osób pisze odwrotnie, że eutanazja jest lepsza. Nasze prawo jest jednak do d..., skoro wet nie może uspać starego konia, którego właściciel z jakiegoś powodu nie może dłużej utrzymywać...


to chyba żyjemy w matrixie
  Niestety żyjemy 😀
Dziś mój koń miałby kolejne urodziny. (i)
W dzień kiedy pomogłam mu odejść napisałam To na FB...

Juz po Wszystkim.....odszedł na zielone pastwiska. Dziwny kamień spadł mi z serca, zero bólu, już nie cierpi... jest w lepszym miejscu.... Zrobiłam to co Przyjaciel powinien w takiej sytuacji....pozwoliłam mu Odejść.... Cieszcie się każdym dniem spędzonym ze swoimi bądź stajennymi rumakami....Kiedy troche nabroją, nie denerwujcie się- kazdy ma swoje za uszkami....człowiek też..... Rozpieszczajcie do woli, nie serwujcie im nadmiernych treningów, które moga być ponad ich siły....Usiądźcie czasami na sianie obok nich, podziwiajcie z innej perspektywy, nasłuchujcie odgłosu rzucia, mlaskania, parskania, ba nawet tzw piardu...Wiecie, że zapach sierści u każdego konia jest inny?......Chodźcie na spacery na samym kantarku...Umilajcie Wasz wspólny czas. Po prostu Kochajcie....odwdzięczą się.......Dzięki temu zostaną Wam najwspanialsze wspomnienia. W chwili takiej jak Ta, ktora mnie dotknęła nie będziecie czuć do siebie żalu, pretensji, ogarnie Was spokój i błoga wewnętrzna cisza....W ostatnich latach zrobiłam wszystko, żeby czuł się częscią naszej rodziny, moim kumplem, powiernikiem i Przyjacielem- do Końca... Najwspanialsze (ponad) 11 lat w moim i Jego życiu.... 24.11.1992 - 27.04.2011



animatki trzymaj się  :kwiatek:
animatki - Takich ludzi podziwiam ! Z pełnym szacunkiem !
Z całym szacunkiem ale podziwiasz ludzi, których sytuacja zmusiła do uśpienia konia??  🤔
Kurcze toć minimum połowa znajomych w moim wieku rozstała się już z niejednym koniem. Część naszych koni trzeba było uśpić - a to kolka u starego konia nie nadajacego się już na stół, a to poważna kontuzja konia na łąkach (zerwanie) nie rokująca do leczenia z uwagi an wiek... Ja też żegnałam już swoich przyjaciół - i tych na kopytach i tych na łapach... i chociaż przebeczałam przez to niejedną noc - nie znaczy to że będę słuchać pierdów ich następców, czy zmienię swój stosunek do zwierząt...
animatki przykre, ze Twój przyjaciel musiał kilka miesięcy temu odejść, niestety takie jest życie. Mam nadzieję, ze pocieszą Cię wspomnienia czasu, gdy koń był zdrowy i oboje mogliście cieszyć się swoim towarzystwem...
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
25 listopada 2014 09:09
Juz po Wszystkim.....odszedł na zielone pastwiska. Dziwny kamień spadł mi z serca, zero bólu, już nie cierpi... jest w lepszym miejscu.... Zrobiłam to co Przyjaciel powinien w takiej sytuacji....pozwoliłam mu Odejść.... Cieszcie się każdym dniem spędzonym ze swoimi bądź stajennymi rumakami....Kiedy troche nabroją, nie denerwujcie się- kazdy ma swoje za uszkami....człowiek też..... Rozpieszczajcie do woli, nie serwujcie im nadmiernych treningów, które moga być ponad ich siły....Usiądźcie czasami na sianie obok nich, podziwiajcie z innej perspektywy, nasłuchujcie odgłosu rzucia, mlaskania, parskania, ba nawet tzw piardu...Wiecie, że zapach sierści u każdego konia jest inny?......Chodźcie na spacery na samym kantarku...Umilajcie Wasz wspólny czas. Po prostu Kochajcie....odwdzięczą się.......Dzięki temu zostaną Wam najwspanialsze wspomnienia. W chwili takiej jak Ta, ktora mnie dotknęła nie będziecie czuć do siebie żalu, pretensji, ogarnie Was spokój i błoga wewnętrzna cisza....W ostatnich latach zrobiłam wszystko, żeby czuł się częscią naszej rodziny, moim kumplem, powiernikiem i Przyjacielem- do Końca... Najwspanialsze (ponad) 11 lat w moim i Jego życiu.... 24.11.1992 - 27.04.2011


przypadkiem weszłam w wątek i poryczałam się.
Co będzie jak moje.... 🙁
[quote author=_Gaga link=topic=43405.msg2230438#msg2230438 date=1416906274]
Z całym szacunkiem ale podziwiasz ludzi, których sytuacja zmusiła do uśpienia konia??  🤔
[/quote]

Z całym szacunkiem Gago, ale szanuje ludzi którzy w momencie który tego wymagał konia uśpili a nie (wstaw dowolny podpunkt):
-wywalili na rzeź
-wywalili na "cudowne"(albo i nie cudowne) pastwiska
-czekali na cudowne-"a może wyjdzie z tego"

Czy z całym szacunkiem rozumiesz ? 😉

edit: lit
Odszedł w 2011 roku.  Podczas eutanazji nie płakałam. Weterynarz robił to za mnie. Znał go od początku i kiedy było po wszystkim poprosił żebym więcej nie prosiła go do usypiania stworów które polubił. Wróciłam do domu i powiedziałam 7 letniej  coreczce że już Go  nie ma. Stała akurat przy furtce. Nagle w płaczu rzuciła się na ulicę krzycząc że ona chce odejść tak jak on, chce być z nim.  Tak głośno krzyknełam jej imię że później nie mogłam mówić. Dzięki temu usłyszał mnie motocyklista jadący ulicą i w ostatniej chwili wjechał z impetem na  chodnik  omijając córkę. Wyskoczyła mu zza naszego busa. Nie widział nas.... ale usłyszał mnie. Wtedy poryczałam się jak bóbr. Mogłam stracić dwie istoty jednego dnia.
Znam osoby które sprzedawały ponad 20 letnie, chore  konie na tzw łąkę lub do wozu?. Wolą żyć w błogiej nieświadomości .. Mieszkam niedaleko handlarza i wiem jak to wygląda z boku.
animatki , ale powodem uśpienia była sytuacja twoja  finansowa czy choroba konia, która nie pozwalała mu funkcjonować ?
martkagd,
Mojego uśpiłam. Parę lat leczenia, na końcu dostał jak to wet stwierdził udaru.
Raczej eutanazja z konieczności niż z wyboru...
animatki wyraźnie napisała, że powodem uśpienia była ciężka choroba.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
25 listopada 2014 12:55
No własnie... trzeba wiedzieć kiedy odpuścić.
strzemionko, nigdy nie wiadomo kiedy odpuścić
Wg animatki, jej koń był leczony kilka lat... czy pozwoliła mu odejsć za wczesnie, czy za późno - tego nigdy nie da się ocenić. Każdy trzyma się nadziei, ze da się jeszcze coś zrobić - bez względu czy chory jest pies, kot, koń, czy rybka - jeśli traktujemy zwierzaka jak cżłonka rodziny - zawsze będziemy walczyć dopóki lek wet będzie uważał to za rozsądne. Dlatego warto mieć zaufanego lekweta...
Od 4 lat chorował. Problemy z oddychaniem. Leczylam sterydami, ventipulminem  i sputolizyną, rokalami itp. Pojawiły się niedźwiedzie pęciny. Gdy dostał niedotlenienia mózgu nogi nie pozwalały mu stabilnie stać.... O chodzeniu trudno mówić. Leciał na prawo. Były święta. Paru weterynarzy odmowiło przyjazdu. Tylko ten jeden  który mógł i chciał pojawił się dzień  Po. Znajomi doswiadczeni koniarze z Poznania odradzili leczenie w klinice. Miał już za słabe serce... Wiem że są ludzie tacy jak ja którzy opiekują się koniem do końca ale trudno zaufać osobie trzeciej i oddać chorego komukolwiek. . Wolałam nie jeździć na nim  żeby tylko miał emeryturę u mnie . Wszystko sama przy nim robiłam i to było cudowne. W dzień eutanazji  dzwonilo parę osób z chęcią wymiany... Chcieli dać mi zrebaka za mojego... :o...
animatki, z ciekawości jaka była diagnoza?
Wg weterynarza który znał go 12 lat niedotlenienie mózgu  spowodowane coraz słabszą pracą układu oddechowego. Była wiosna.. Wiadomo pyłki, trawy, drzewa.. wszystko pyliło. Bardziej kaszlał, szybciej oddychał. Z roku na rok wiosną i latem było gorzej.
animatki, pytam o diagnozę na te 4 lata chorowania. COPD? RAO? Dychawica?
_Gaga , sorry nie widziałam tego wpisu

animatki , to była bardzo odważna i nie egoistyczna decyzja
Kiedyś przechodził zapalenie płuc w pensjonacie. Nie wezwano  mnie ani weta. Od tamtej pory się zaczęło.Powiem szczerze że nie pamiętam  jaką diagnozę postawiło paru watów. Każdy coś innego.. Mówiono jak i czym leczyć, kiedy dać zastrzyk, kiedy odpuścić. Sama mam rezonans mózgu w piątek. Podejrzewają mini udar lub SM. Znając życie wyjdzie jeszcze coś innego. Tak mogło być z Nim. Walczyłam do końca. Są rzeczy które zrobiłabym inaczej, paru żałuję.... Nauczka na przyszłość. Cieszę się że byłam z nim do końca. Zegnalam wiele zwierząt ale jego odejście dotknęło mnie najmocniej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się